Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

A czyż nie jest pociągającą myśl o tym, że możesz mieć sposób na atak, przed którym żadne procedury i żaden software nie pozwolą się obronić?...

 

...Sposoby mitnickowskie tu nie pomogą jeszcze z innego powodu: taki system nie jest podłączony do internetu!

Co jest więc łatwiej wykonać, spenetrować całą infrastrukturę obronną przeciwnika, poznać procedury, sprzęt, software itd. czy mając gotowy schemat procesora zmodyfikować go lekko, np. dodać kilka instrukcji itp. i podstawić w scenariuszu zaproponowanym przeze mnie wyżej?To się zgadza.

 

radar

 

Takie dwie uwagi laika w tej dziedzinie:

jeśli sprzęt nie jest podłączony do internetu, to w jaki sposób można wykraść dane? Zaburzyć może i tak, ale też trudno- jak wprowadzić komendę "niszcz dane/powoduj nieprawidłowe działanie" w odpowiednim momencie i jaką drogą?

 

Uwaga druga: jeśli hardware jest zmodyfikowany to czy nie można tego sprawdzić odpowiednim programem czy nie ma ukrytych w nim zmian?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli sprzęt nie jest podłączony do internetu, to w jaki sposób można wykraść dane?

 

Poprzez uniwersalne nośniki danych. Zresztą nawet jeśli określony sprzęt terenowy nie jest podłączony do publicznego Internetu, to i tak jakoś musi nawiązywać połączenie z centrum dowodzenia. Powodując słabości np. systemów kryptograficznych podsłuchanie takiej transmisji będzie znacznie prostsze.

 

Zaburzyć może i tak, ale też trudno- jak wprowadzić komendę "niszcz dane/powoduj nieprawidłowe działanie" w odpowiednim momencie i jaką drogą?

 

Wystarczy, że zostaną spełnione określone zakodowane warunki, np. radar/sonar nie wykrywający jednostek wroga, pocisk nie trafiający w określony typ samolotu.

 

Zanim armia się zorientuje, znajdzie przyczynę usterek i je usunie, to poniesie srogie straty lub zostanie skutecznie opóźniona.

 

Uwaga druga: jeśli hardware jest zmodyfikowany to czy nie można tego sprawdzić odpowiednim programem czy nie ma ukrytych w nim zmian?

 

Jasne i coś takiego przeprowadziła swojego czasu DARPA. Ale jest to czasochłonny i kosztowny proces, bowiem trzeba zasymulować masę odpowiednich scenariuszy.

 

wymyślać standardowe dupa1, dupa2

 

http://xkcd.com/936/ ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprzez uniwersalne nośniki danych. Zresztą nawet jeśli określony sprzęt terenowy nie jest podłączony do publicznego Internetu, to i tak jakoś musi nawiązywać połączenie z centrum dowodzenia. Powodując słabości np. systemów kryptograficznych podsłuchanie takiej transmisji będzie znacznie prostsze.

 

Ja dodam tylko tyle, że zgodnie z pierwszymi relacjami i analizami po ujawnieniu tej wiadomości (chyba ponad miesiąc po incydencie!) to oni faktycznie włamali się do systemu obrony plot Syrii (notabene najnowszego rosyjskiego systemu, więc specjaliści z Rosji byli tam już ponoć 2 dni później żeby wyszukać w logach co było nie halo).

Akcja wyglądała tak, że oprócz eskadry bojowej leciała też eskadra osłony i nie były to typowe samoloty do walki elektronicznej growler czy powler tylko F-16 z podwieszonymi zasobnikami z elektroniką z bardzo silnymi nadajnikami (jak osiągnięto sukces jest oczywiście tajemnicą).

Laik, jeśli oglądał Dzień Niepodległości, może sobie wyobrazić dokładnie tak jak było pokazane zarażenie statku matki w filmie :) Pytanie, łatwiej go można było zarazić mając "swój" chip w komputerze wroga? Dodatkowo, nie tylko sam główny procesor jest narażony, ale również cała elektronika we/wy, karty sieciowe, routery, które reagują na odpowiednio spreparowane pakiety, mostki na płytach głównych, czytnikach itd. itp.

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Wilk, Radar, dzięki za wyjaśnienia spraw wojskowych, których, może na szczęście, się nie znam.

Ale tak punktu widzenia logiki, która jak mniemam w wojsku też obowiązuje  :) : pocisk nie trafiający w cel, czy radar/sonar nie wykrywający jednostek będzie na pierwszych ćwiczaniach ujawniony, raczej musi to zostać włączone zdalnie w warunkach bojowych. A problem jest chyba taki, że łatwiej w ogóle zniszczyć działanie elektroniki niż spowodować jej wadliwe działanie i to takie, które na pierwszy rzut oka nie można wykryć lub trudno naprawić.

Współczesna wojna dwóch potęg militarnych to również, a może przede wszystkim walka o zaburzanie systemów łączności, więc wojsko musi zbroić się w technologie mocno odporne na zakłócanie, nie taką jak we wspomnianej Syrii.

Bardzo trudno też podrzucić/zawirusować produkcję lewych czipów dla armii. Pamiętam swego czasu Polacy nie mogli sprzedawać antypotowych skarpetek Amerykanom, bo ci mają doktrynę, że każdy sprzęt dla armii musi być ich własnej produkcji.

Jak dla mnie:

szpiegostwo przemysłowe: tak,

przemysł zbrojeniowy: być może, ale trudne do zrealizowania a sporo łatwiejsze do wykrycia czy zabezpieczenie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Wilk, Radar, dzięki za wyjaśnienia spraw wojskowych, których, może na szczęście, się nie znam.

Ale tak punktu widzenia logiki, która jak mniemam w wojsku też obowiązuje  :) : pocisk nie trafiający w cel, czy radar/sonar nie wykrywający jednostek będzie na pierwszych ćwiczaniach ujawniony, raczej musi to zostać włączone zdalnie w warunkach bojowych. A problem jest chyba taki, że łatwiej w ogóle zniszczyć działanie elektroniki niż spowodować jej wadliwe działanie i to takie, które na pierwszy rzut oka nie można wykryć lub trudno naprawić.

Współczesna wojna dwóch potęg militarnych to również, a może przede wszystkim walka o zaburzanie systemów łączności, więc wojsko musi zbroić się w technologie mocno odporne na zakłócanie, nie taką jak we wspomnianej Syrii.

Ależ właśnie taką jak mieli. Mieli najnowszy sprzęt z Rosji (w domyśle jednej z potęg militarnych) i sam sobie już odpowiedziałeś na swoje pytanie. Skoro wojsko ma technologie odporne na zakłócanie to czy nie warto by znać słaby pkt. przeciwnika, by go w walce wykorzystać? Kwestią wtórną jest czy słabość powstała na skutek niedopatrzenia przeciwnika czy poprzez celowe podłożenie go rywalowi.

Bardzo trudno też podrzucić/zawirusować produkcję lewych czipów dla armii. Pamiętam swego czasu Polacy nie mogli sprzedawać antypotowych skarpetek Amerykanom, bo ci mają doktrynę, że każdy sprzęt dla armii musi być ich własnej produkcji.

 

No właśnie nie, demokracja niestety rządzi się swoimi prawami i ma swoje słabości. Przykład działania dawałem wyżej. Co do "doktryny" to oni kierują się głównie interesem ekonomicznym, czyli zarabiają ich firmy. Drugim czynnikiem jest bezpieczeństwo, ale głównie bezpieczeństwo dostaw w przypadku konfliktu (w końcu możesz mieć konflikt z dostawcą), a dopiero ostatnio zaczęli się przyglądać temu ostatniemu (z wyjątkiem wspominanego NSA, ale tj. państwo w państwie).

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno przemyślenie: gdybym ja był supermocarstwem i miał jakąś super nowoczesną technologię, to swojemu najlepszemu sojusznikowi sprzedawałbym technologię poprzedniej generacji ew. tą ale w prostszej wersji, a państwu zupełnie obcemu jeszcze stopień starszą.

A gdybym był przeciwnym supermocarstwem, to nie atakowałbym tej technologii swoją najnowszą kontrbronią, tak by byłoby to zauważone. Testowałbym tą kontrbroń w warunkach obserwowalności przez cały świat tylko wtedy gdybym miał w zanadrzu już dużo nowoczesniejszy arsenał.

Są oczywiście wyjątki: wojna lub tajemnica przestała już być tajemnicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno przemyślenie: gdybym ja był supermocarstwem i miał jakąś super nowoczesną technologię, to swojemu najlepszemu sojusznikowi sprzedawałbym technologię poprzedniej generacji ew. tą ale w prostszej wersji, a państwu zupełnie obcemu jeszcze stopień starszą.

A gdybym był przeciwnym supermocarstwem, to nie atakowałbym tej technologii swoją najnowszą kontrbronią, tak by byłoby to zauważone. Testowałbym tą kontrbroń w warunkach obserwowalności przez cały świat tylko wtedy gdybym miał w zanadrzu już dużo nowoczesniejszy arsenał.

Są oczywiście wyjątki: wojna lub tajemnica przestała już być tajemnicą.

 

Słusznie, i tak naprawdę nie wiemy i prawdopodobnie nie dowiemy się czy nie było dokładnie tak jak napisałeś:)

O B2 dowiedzieliśmy się po ponad 10 latach, o wielopotokowym procesorze w Tomcacie też po ponad 10.

W 2008 w stanach kilkadziesiąt osób zauważyło nad horyzontem w środku dnia "ogromny, latający pojazd, szybko poruszający się nad ziemią". Byli wśród nich sędzia, miejscowy szeryf i inne osoby. Miasteczko znajduje się niedaleko bazy wojskowej. Informacja i wywiady pojawiły się we wszystkich ogólnokrajowych mediach. Wojsko najpierw zaprzeczyło, że cokolwiek tam było, bo nie prowadzili żadnych lotów, potem mówili, że to złudzenie optyczne, a potem, że to była formacja F-16, ale pod słońce wydawało się, że to jeden obiekt. Po tygodniu w mediach nie było już żadnych informacji, po prostu "temat się znudził, , wojsko się wytłumaczyło, a miejscowi już nie udzielają wywiadów" :P Założę się, że za jakiś czas, 10-20 lat, się dowiemy :)

http://defensetech.org/2008/01/14/air-force-ignores-ufo-threat/

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas dorocznej konferencji chińskiego przemysłu gier wideo, która odbyła się w Kantonie, zaprezentowano raport dotyczący wpływu państwowych regulacji ilość czasu, jaką najmłodsi mieszkańcy Państwa Środka spędzają przy online'owych grach wideo. Raport opisuje skutki wprowadzonych w połowie 2021 uregulowań, zgodnie z którymi operatorzy serwisów z grami wideo mogą oferować dostęp do nich osobom nieletnim jedynie w piątki, soboty, niedziele i święta w godzinach od 20 do 21.
      Jeszcze kilka lat temu media pełne były doniesień o problemach z uzależnieniem chińskich dzieci i młodzieży od gier wideo. Teraz, jak twierdzą przedstawiciele przemysłu, problem został w dużej mierze rozwiązany. Ze wspomnianego raportu wynika bowiem, że aż 70% młodych Chińczyków spędza przy grach online mniej niż 3 godziny w tygodniu. Ponadto 86% rodziców jest zadowolonych z wpływu nowych regulacji na ich dzieci. Zadowolenie to jest w pełni zrozumiałe. Tencent, lider na chińskim rynku gier poinformował, że ilość czasu, jaką łącznie przy grach wideo spędzają nieletni z Państwa Środka, spadła aż o 92%.
      Rządowe regulacje nie dotyczyły zresztą wyłącznie operatorów gier online. Spore ograniczenia nałożono na całą branżę. Na wydanie nowych gier trzeba mieć zgodę rządu, władze w Pekinie zakazały produkcji gier zawierających przemoc, wychwalających bogactwo czy zawierających treści związane z kultem celebrytów.
      Ograniczenia doprowadziły do tego, że w roku 2022 – po raz pierwszy od 2003 roku, od kiedy prowadzone są statystyki – doszło do skurczenia się chińskiego rynku gier wideo. Rynkowa wartość liderów rynku, jak Tencent Holdings czy NetEase Inc, spadła o ponad połowę. Tym bardziej, że pomiędzy sierpniem 2021, a marcem 2022 rząd nie zatwierdził żadnego nowego tytułu. Jednak w ciągu ostatnich miesiącach widać wyraźną zmianę. Władze wyraźnie poluzowały swoją politykę. W grudniu ubiegłego roku, po raz pierwszy od 18 miesięcy, na chiński rynek dopuszczono zagraniczne tytuły i to od razu 44. Analitycy spodziewają się, że w bieżącym roku władze w Pekinie zezwolą w sumie na sprzedaż 800–900 nowych tytułów gier. To natychmiast odbiło się na wycenie rynkowych liderów, których akcje w dużej mierze odrobiły straty z 2022 roku.
      Dane wskazują jednak, że chińska populacja graczy pozostała stabilna. Pomiędzy rokiem 2021 a 2022 zmniejszyła się ona jedynie o 0,33% i wynosi obecnie 664 miliony.
      W kontekście tak olbrzymiej liczby osób sięgających po gry wideo warto wspomnieć, że problem spędzania dużej ilości czasu przy elektronicznej rozrywce, czy wręcz uzależnień, wbrew pozorom wcale nie musi dotyczyć najmłodszych. Z badań przeprowadzonych przez firmę ExpressVPN wynika, że osoby w wieku 20–40 lat nie tylko częściej niż nastolatki grają w gry wideo, ale też odczuwają z nimi silniejszy związek emocjonalny. Z ankiety przeprowadzonej na 2000 graczy z USA i Wielkiej Brytanii wynika, że młodzi dorośli i nastolatki spędzają mniej czasu, niż osoby starsi. O ile bowiem wśród osób w wieku 30–40 lat do codziennego grania przyznało się 68% ankietowanych, to wśród dwudziestolatków odsetek ten wynosił 58%. Równie zaskakujący może być fakt, że choć osoby w wieku 46–55 lat rzadziej niż młodsi grają codziennie, to częściej zdarza im się zarywać noce przy grze. W tej grupie wiekowej jest też najwyższy odsetek osób, które spędzają na graniu więcej niż 24 godziny w tygodniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Saksońska policja i prokuratura poinformowały w sobotę (17 grudnia) o odzyskaniu części bezcennych eksponatów, skradzionych przed 3 laty z Grünes Gewölbe, muzeum jubilerstwa i złotnictwa założonego jako skarbiec elektorów saskich przez Augusta II Mocnego.
      Odzyskano 31 pojedynczych elementów, w tym kilka obiektów, które wydają się nieuszkodzone; należy do nich gwiazda orderowa polskiego Orderu Orła Białego.
      Zabezpieczone przedmioty przewieziono do Drezna pod ochroną policji. Miały one zostać przebadane kryminalistycznie. Później eksperci z Staatlichen Kunstsammlungen Dresden ocenią je zarówno pod kątem autentyczności, jak i kompletności.
      Cytowany przez Deutsche Welle badacz pochodzenia dzieł sztuki Willi Korte przypuszcza, że odzyskane skarby są w dobrym stanie. Korte wyjaśnił DPA, że to w przeważającej części metale i kamienie szlachetne, nie trzeba [więc] tak bardzo uważać na temperaturę, w jakiej są przechowywane.
      Odzyskanie eksponatów poprzedziły rozmowy przy udziale sądu między prokuraturą a obrońcami oskarżonych (dotyczyły one możliwej ugody i zwrotu łupu). Więcej informacji nie ujawniono, ponieważ 20 grudnia ma się odbyć rozprawa główna.
      Sześciu mężczyznom postawiono zarzut dokonania zorganizowanego napadu i podpalenia. Członkowie arabskiego gangu z Berlina ukradli z historycznego skarbca 21 sztuk biżuterii, wysadzanej ponad 4300 diamentami i brylantami o łącznej wartości przynajmniej 113,8 mln EUR. Proces toczy się w Dreźnie od początku br.
      W listopadzie 2019 r. włamywacze dostali się do środka po usunięciu fragmentu żelaznej kraty i wybiciu okna na parterze. Na nagraniu widać, jak jedna z osób pochodzi do gabloty i uderza w nią narzędziem przypominającym toporek. Policja ujawniła wtedy nagranie z monitoringu, na którym widać poczynania 2 złodziei.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie NASA rozpoczęli naprawę miejsca wycieku wodoru i mają nadzieję, że misja Artemis I będzie mogła wystartować już 23 września. Podczas gdy Amerykanie, nie bez przeszkód, dokonują kolejnych kroków w dziedzinie podboju kosmosu, dystans do nich starają się nadrobić Chińczycy. Ich ambity program związany z Księżycem szybko posuwa się naprzód. Na rok 2024 zaplanowali misję Chang'e-6 i chcą, jako pierwsi w historii, przywieźć próbki z niewidocznej z Ziemi strony Srebrnego Globu.
      Państwo Środka ma podstawy do optymizmu. W 2019 roku w ramach misji Chang'e-4 przeprowadzili pierwsze w historii lądowanie na niewidocznej stronie Księżyca. Było to możliwe dzięki wcześniejszemu umieszczeniu satelity komunikacyjnego w punkcie L2 (punkcie Lagrange'a) systemu Ziemie-Księżyc. Satelita tan przekazywał sygnały między Chang'e-4 a Ziemią.
      Rok później z powodzeniem przeprowadzili misję Chang'e-5 w ramach której na Ziemię zostały przywiezione pierwsze od ponad 40 lat próbki materiału z Księżyca. Misja była bardzo skomplikowana. Wykorzystano podczas niej orbiter, lądownik, pojazd startujący z powierzchni Srebrnego Globu oraz kapsułę powracającą z próbkami na Ziemię. Pekin przeprowadził automatyczne dokowanie na orbicie Księżyca, dzięki czemu można było przetestować technologie potrzebne podczas planowanej przed końcem dekady misji załogowej na Srebrny Glob.
      Misja Chang'e-6 ma wyląować w Basenie Biegun Południowy - Aitken. To największy krater uderzeniowy. Jest tak wielki, że mogą znajdować się tam skały pochodzące z głębokości dziesiątków kilometrów. Ponadto przed trzema laty naukowcy z Baylor University zidentyfikowali pod kraterem tajemniczą masę. Może to być pozostałość po asteroidzie, której uderzenie utworzyło krater. Przywiezione stamtąd próbki mogłyby dać odpowiedzi na wiele pytań dotyczących ewolucji Srebrnego Globu.
      Również na rok 2024 zaplanowana jest misja Chang'e-7. Ma ona lądować w okolicy, w której może też w przyszłości lądować załogowa misja Artemis 3. Celem tej misji będzie badanie zacienionych kraterów, w którym może znajdować się zamarznięta woda. Trzy lata później na Księżycu ma lądować Chang'e-8. Będzie ona prowadziła eksperymenty związane z wykorzystaniem miejscowych zasobów przez przyszłe misje załogowe.
      Żeby spełnić te ambitne zamierzenia Chiny potrzebują potężniejszych rakiet. W planach jest przygotowanie statku kosmicnego złożonego z trzech stopni głównych rakiety Long March 5 i poprawienie wydajności silników. Ma powstać rakieta zdolna do zabrania w okolice Księżyca ładunku o masie 27 ton. To mniej więcej tyle, co obecne możliwości SLS wykorzystywanej w programie Artemis. Przed rokiem 2030 mają się odbyć dwa loty takiej rakiety.
      Jeśli jednak Chiny myślą o budowie infrastruktury na Księżycu, Państwo Środka będzie potrzebowało potrzebowało znacznie potężniejszego pojazdu kosmicznego. Long March 9 ma być w stanie zabrać w podróż do Księżyca 50 ton ładunku. Jej zbudowanie będzie wymagało od chińskich inżynierów dokonania olbrzymich postępów technologicznych oraz wzniesienia nowego kompleksu startowego. Amerykanie zapowiadają, że rakietę zdolną do wyniesienia na Księżyc ponad 46 ton ładunku będą mieli w roku 2026. Chińczycy na Długi Marsz 9 będą musieli poczekać jeszcze wiele lat, ale Państwo Środka szybko nadrabia zaległości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chiny doświadczają fali upałów, która ma olbrzymi wpływ na ludzi, rolnictwo i przemysł. Największe chińskie jezioro, zwykle pełne wody o tej porze roku, skurczyło się do 20% swojej powierzchni, upały niszczą uprawy, a z braku elektryczności zamykane są fabryki. Chiny doświadczają najdłuższej i najcieplejszej fali upałów od czasu, gdy w 1961 roku zaczęto dokonywać pomiarów w skali całego kraju. A historyk pogody, Maximiliano Herrera, twierdzi, że to najpotężniejsza fala upałów zanotowana gdziekolwiek na świecie.
      Rekordy ciepła zostały pobite w wielu miejscach Państwa Środka, jednak z największym problemem musieli zmagać się mieszkańcy 22-milionowego Chongqingu. Przed 8 dniami, 18 września, temperatura sięgnęła tam 45 stopni Celsjusza. Nigdy wcześniej, poza pustyniami prowincji Sinciang, nie notowano w Chinach tak wysokiej temperatury. Dotychczasowy chiński rekord ciepła wynosił 43,7 stopni Celsjusza. Co więcej, przez kolejne dwie doby temperatura w Chongqingu nie spadła poniżej 34,9 stopnia, co stanowi rekord sierpniowego minimum w Chinach.
      To, co dzieje się w Chinach, to połączenie najbardziej intensywnych i najbardziej długotrwałych upałów obejmujących olbrzymi obszar. Herrera, który monitoruje ekstrema temperaturowe na świecie mówi, że to bezprecedensowa sytuacja.
      Państwo Środka doświadcza suszy, przez którą spadły poziomy rzek, a 66 z nich całkowicie wyschło. Poziom wody w Jangcy jest w niektórych miejscach najniższy od 1865 roku, kiedy to zaczęto dokonywać regularnych pomiarów.
      Spadek poziomu rzek oznacza problemy z produkcją energii z hydroelektrowni. Dotknęło to szczególnie prowincji Syczuan, w której znajduje się Chongqing. Prowincja ta aż 80% energii pozyskuje z hydroelektrowni. Spadek produkcji energii oznaczał konieczność zamknięcia dziesiątek fabryk. Susza zniszczyła też kilkadziesiąt tysięcy hektarów upraw i uszkodziła kilkaset tysięcy. Wielu mieszkańców chroni się przed upałem w... tunelach metra.
      Niedobory energii z elektrowni wodnych to poważny długoterminowy problem. Chiny bardzo intensywnie rozwijają odnawialne źródła energii i mają ambitne plany redukcji emisji gazów cieplarnianych. Na długo zanim zaczęto inwestować w energetykę wiatrową i słoneczną, Chiny rozbudowały system mniejszy i większych elektrowni wodnych. Wiele firm pobudowało swoje zakłady w prowincji Syczuan, by korzystać z taniej energii z hydroelektrowni. Prowincja dotychczas mogła polegać na tym źródle energii tak bardzo, że jej nadmiar był wysyłany do innych regionów kraju.
      Teraz sytuacja uległa zmianie. Zmniejszenie produkcji z hydroelektrowni, które w ubiegłym roku dostarczyły Chinom aż 15% energii, spowodowało, że produkcję zwiększyły elektrownie węglowe. To zaś wiąże się ze zwiększeniem emisji gazów cieplarnianych, a zatem grozi dalszą destabilizacją klimatu. A to w wyniku tej właśnie destabilizacji Chiny doświadczają bezprecedensowej – trwającej już ponad 70 dni – fali upałów. Część specjalistów już wyraża obawy, że sytuację tę spróbują wykorzystać menedżerowie elektrowni węglowych, by przekonać władze do zmiany planów przekształcenia chińskiej energetyki w niskoemisyjną.
      Z drugiej jednak strony powtarzające się w ostatnich latach fale upałów i susze, przeplatane gwałtownymi powodziami, spowodowały, że w oficjalnej retoryce chińskich władz otwarcie zaczęto łączyć te zjawiska ze zmianami klimatu i antropogeniczną emisją gazów cieplarnianych. Władze Państwa Środka zapowiadają, że szczyt emisji dwutlenku węgla zostanie osiągnięty przed rokiem 2030, a później nastąpi jej spadek. Dlatego też Chiny są światowym liderem pod względem tempa przyłączania mocy z instalacji słonecznych i wiatrowych. W pierwszym kwartale bieżącego roku Chiny zainwestowały 4,3 miliarda dolarów w samą tylko energetykę słoneczną. To niemal 3-krotny wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego. Do roku 2025 Chiny chcą dwukrotnie zwiększyć produkcję energii ze Słońca i wiatru. Jeśli to się uda, to odnawialne źródła będą zapewniały Chinom 33% energii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad dwóch latach prac obie izby amerykańskiego Kongresu przyjęły CHIPS and Science Act, ustawę, która ma zachęcić do inwestycji w amerykański przemysł półprzewodnikowy. Przewiduje ona wydatkowanie z budżetu federalnego 52 miliardów USD w ciągu pięciu lat i zezwala na udzielenie 25-procentowej ulgi podatkowej na budowę lub rozbudowę zakładów produkujących półprzewodniki lub urządzenia do ich wytwarzania. Ustawa to część pakietu o wartości 280 miliardów dolarów, który ma zwiększyć konkurencyjność USA na polu nowych technologii.
      Ze wspomnianych 52 miliardów dolarów 39 miliardów przeznaczono na granty na budowę nowych fabryk, 11 miliardów trafi do federalnych programów badawczych zajmujących się półprzewodnikami, a 2 miliardy zostanie wydatkowane na projekty obronne związane z mikroelektroniką. Dodatkowo 200 milionów dolarów otrzyma Narodowa Fundacja Nauki, a pieniądze te mają zostać przeznaczone na promowanie wzrostu siły roboczej w przemyśle półprzewodnikowym. Departament Handlu ocenia, że do roku 2025 USA będą potrzebowały dodatkowych 90 000 osób pracujących w tym przemyśle. Twórcy ustawy przeznaczyli też 500 milionów dolarów na koordynację z zagranicznymi partnerami rządowymi rozwoju technologii bezpieczeństwa informatycznego, telekomunikacyjnego, działań na rzecz łańcucha dostaw w przemyśle półprzewodnikowym, w tym na rozwój bezpiecznych technologii komunikacyjnych, półprzewodnikowych i innych.
      Eksperci mówią, że ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na rozwój przemysłu półprzewodnikowego w USA. Zwracają uwagę przede wszystkim na ulgę podatkową, dzięki której warunki budowy fabryki półprzewodników w USA będą podobne, jak budowa za granicą. Ustawa nie tylko ma stworzyć wiele dobrze płatnych miejsc pracy czy zapobiec w USA niedoborom półprzewodników, których cały świat doświadczył w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw w czasie pandemii. Nie mniej ważne jest bezpieczeństwo. Obecnie 90% najbardziej zaawansowanych półprzewodników produkowanych jest na Tajwanie. Chiny uznają ten kraj za swoją zbuntowaną prowincję i ciągle grożą jej „odzyskaniem”. Dlatego też Państwo Środka z uwagę przygląda się wojnie na Ukrainie. Jeśli Zachód dopuści, by Rosja podbiła Ukrainę, może to zachęcić Chiny do ataku na Tajwan. Nawet jeśli taki atak by się nie powiódł, mógłby on wywołać długotrwałe problemy z dostawami półprzewodników.
      Wielcy producenci już od pewnego czasu zwiększają swoją obecność w USA. GlobalFoundries rozbudowuje kosztem 1 miliarda USD swoje zakłady w Malcie w stanie Nowy Jork, TSMC buduje kosztem 12 miliardów dolarów fabrykę w Arizonie, samsung planuje wydać 17 miliardów USD na fabrykę w pobliżu Austin i zapowiada, że w przyszłości może zainwestować w USA nawet 200 miliardów dolarów. Intel zapowiedział budowę fabryki w Ohio. Firma chce na nią wydać 20 miliardów USD, ale mówi wprost, że wielkość inwestycji będzie zależna od dofinansowania na podstawie CHIPS Act. Koncern zapowiedział też, że – przy odpowiednim wsparciu rządowym – jest gotów zainwestować kolejnych 100 miliardów USD w ciągu najbliższych 10 lat.
      Ustawa będzie miała olbrzymi wpływ na innowacje w USA, mówi Russell T. Harrison, dyrektor amerykańskiego oddziału Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników, który od początku był zaangażowany w prace nad tym aktem prawnym.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...