Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wkrótce urodzi się siedmiomiliardowy Ziemianin

Rekomendowane odpowiedzi

To prawo jest przydatne, ale nie wszędzie. Najlepiej jest powiedzieć: przecież zawsze możesz nie pracować, idź sobie pod most żebrać.

 

Tak to ma działać! Zawsze możesz poszukać innej pracy.

 

A choćby mobbing

 

Mobbing to patologia - można i trzeba iść do sądu. I wbrew temu co mówisz to pracodawcy są stroną słabszą bo sąd wychodzi z założenia, że to pracownik wymaga ochrony. Z tego powodu, w polskim prawie pracy, de facto pracodawca musi udowodnić, że nie mobbingował.

 

Rozumiem cię po prostu zgubiłeś moralność po drodze.

 

Niczego nie zgubiłem. Wręcz przeciwnie, za niemoralną uważam postawę roszczeniowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jajcenty

Tylko tyle. Prawo popytu i podaży w najdzikszej kapitalistycznej formie. Pozostając w takiej pracy, mimo wyzysku, działasz na własną szkodę. Bo

a) nie wychowujesz pracodawcy

;) pracujesz za grosze choć mógłbyś zarobić więcej.

Problem jest w tym, że jeżeli już znajdziesz jakąkolwiek prace po miesiącach poszukiwań, to jej nie rzucisz, bo wiesz co się na rynku dzieje. Z tego samego powodu ludzie się nie zwalniają, i niestety z tego samego powodu szefowie nie tylko wykorzystują, ale poniżają pracowników. Bo mogą.

Nie ma co biadolić, trzeba zmienić pracę a najlepiej zostać pracodawcą i cyckać innych - to przecież łatwe, czyż nie?

No właśnie to nie jest takie łatwe, gsyby było to wielu ludzi by to robiło, a nie robi.

Weź jeszcze pod uwagę, że towar (praca) jest warty tyle ile ludzie chcą za niego (nią) zapłacić.

Gdyby była praca, to by się regulowało, a nie ma pracy.

 

@Piotrek

demokracja i cały system monetarny można sobie wsadzić.

Gdyby była waluta wolna, inaczej mogłoby to wyglądać. Najlepiej kilka wolnych walut, jak np. Bitcoin. Albo znaczną część przenieść w walutę surowcową. Działać kilkoma walutami, jedną ogólną jak nasze pieniądze, i innymi przez nikogo nie kontrolowanymi, ale ograniczonymi, jak np. srebro czy miedź. Tego nie da się dodrukować, więc nie podlega inflacji, wręcz przeciwnie wartość mogłaby rosnąć. Gdyby takich było z 10, to nawet celowe niszczenie jednej przez zamysł jakiejś grupy nie przeniosłoby się na stan całego społeczeństwa.

 

@waldi

Waldi, to co napisałem to wierzchołek góry lodowej. Podam ci o wiele drastyczniejszy przykład. Moja matka jest niepełnosprawna i pracuje w "przystosowanym" miejscu u prywaciarza. Ogólnie sprawa ma się tak:

prezes dostaje na pracowników z Pefronu ok 1800 zł miesięcznie. Płaci minimalną krajową, lub coś powyżej, nie wychodzi za to więcej jak 1500 brutto miesięcznie. Dostaje pieniądze z w/w instytucji na specjalne sprzęty czy materace, itp. rzeczy. Wszystko idzie do jego kieszeni. Jak dostanie kontrolę, to ma ok. 2 tygodni na skołowanie sobie sprzętu, co nie jest problemem, by doraźnie ogarnąć coś na kontrolę i zachować pozory. Dalej jest tak, że ten prezes, to dość nerwowy człowiek, a ma podopiecznych z chorobami psychicznymi. Zdarza mu się na nich wyżywać, drzeć na nich, wyzywać. Najlepsze (czy raczej najgorsze) co mi mama opowiedziała, to któregoś dnia ten prezes kazał sobie przez jednego z pracowników (tych niepełnosprawnych oczywiście) wypastować buty. Ponieważ tamten bał się o pracę, to wypastował. Nawet nie pytam o rzeczy o których mama pewnie nie chce mi opowiedzieć.

Bez takich organizujących zarodków rynek pracy będzie się tylko kurczył do tzw. walki o przetrwanie.

Znam ludzi którzy mieli dobre pomysły, działalności... ZUS wielu wykończył.

 

@mikroos

Dobrze się złożyło, że zwlekałem z odpowiedzią,

i teraz jeszcze kilka cytatów oddzielonych kropkami ...

Daj znać, jak znajdziesz gdzieś aglomerację o niskim stopniu urbanizacji

...

I Ty starasz się uchodzić za świadomego obywatela? Śmiech na sali.

...

Ojej, czyżby zabolało, że nie wystarczy być, tylko trzeba coś umieć?

...

A dokształcić się nie łaska? Tak jak mówiłem, angielskiego na przykład możesz nauczyć się w podstawowym zakresie z internetu.

...

A mnie chłopaki opowiadali, jak Żydzi jedzą koty, serio!

...

Nieraz na pewno w życiu miałeś też okazję przekonać się, że język angielski to dziś podstawa. Ale oczywiście wolałeś nie zrobić nic z tego, a potem narzekać, jak strasznie źle jest Tobie w życiu. Myślę, że dziękować możesz w ogromnej mierze samemu sobie.

...

Nazwij mnie jeszcze złym kapitalistą, to już w ogóle będzie zabawnie  A potem nie zapomnij usiąść na tyłku i nie przestawać myśleć, że kwalifikacje tak naprwadę nie są potrzebne, bo to przecież propaganda.

...

Lepiej nie czytajmy w ogóle i nie poddawajmy się propagandzie!

...

Tomku, nie wszystko, co napisane po angielsku, jest fałszywe

...

Ależ wprost przeciwnie - ja nikomu nie zabraniam! Tylko ja, najwidoczniej w przeciwieństwie do Ciebie, zauważam, że to się wiąże także z odpowiedzialnością

...

No tak, myśleć nad tekstem każą  I analizować, a do tego podstępnie stosują zdania podrzędnie złożone

...

Tomku, trzy lata temu pisałem, że praktyki to podstawa. Nieraz na pewno w życiu miałeś też okazję przekonać się, że język angielski to dziś podstawa. Ale oczywiście wolałeś nie zrobić nic z tego, a potem narzekać, jak strasznie źle jest Tobie w życiu. Myślę, że dziękować możesz w ogromnej mierze samemu sobie.

Komentarz mój jest taki: Dawaj sobie więcej dni, m.in. na ochłonięcie. Męczą mnie już twoje złośliwości, cynizmy i personalne ataki.

 

Przypomniałem sobie dzięki temu wiszące od paru miesięcy ogłoszenia "potrzebne szwaczki do pracy od zaraz". Odzewu, jak mniemam, zero.

U mnie na uczelni wisiało jeszcze niedawno ogłoszenie że 7 lipca 2007 roku odbędzie się "XML Challange". To wcale nie znaczyło, że ludzie tam nie przyszli prawda, tylko np. że ktoś mógł zapomnieć zdjąć ów ogłoszenie. "Od zaraz" i "Pilnie" już byłem na spotkaniu o pracę czy dzwoniłem że "pilnie". TO taka nowa moda, by był większy odzew, by więcej ludzi się skontaktowało. Przynajmniej tak to wygląda w Warszawie.

Obawiam się, że jesteś w katastrofalnym błędzie. Wykształcenie ludności jest jednym z najsilniejszych czynników pobudzających inwestycje - nie bez powodu na całym ważne świecie ośrodki akademickie skupiają też biznes.

Nie mówię tylko o tym "wyższym rynku pracy", co do którego z pewnością się nie mylisz. Zakładam ten całkiem zwyczajny rynek pracy, dla przeciętnych ludzi.

Cóż... jak ktoś się w życiu uczył i zdobył przydatne umiejętności, to na siebie zarobi... Pozostałym pozostaje lament.

Buntuje się we mnie fakt, że dzisiaj większe szanse na normalne życie mają przestępcy i wyrzutki społeczne, niż normalni ludzie, którzy być może nawet nie mają super umiejętności, ale szczere chęci.

I Ty starasz się uchodzić za świadomego obywatela? Śmiech na sali.

Śmiech na sali, że nie znam Konstytucji Polskiej, którą stanowi ponad 50 stron? Czy może fakt że konstytucje się zmienia z dnia na dzień jak zachodzi taka potrzeba, jak ostatnio było (jakieś 3 lata temu) ze względu na Unię. Może z faktu, że względem Traktatu Lizbońskiego konstytucja jest nieważna, czy bardziej poprawnie - podrzędna? Dla porównania mogę ci podać Konstytucję mocarstwa którego nie lubię, podstawa bez poprawek ma 10 stron, z poprawkami 17?

http://konstytucja.e-studio.biz.pl/konstytucja_USA.html

I co w tym złego? Zwróciłem Tobie uwagę na jeden aspekt sprawy, ale nie mówiłem Tobie, na kogo masz głosować.

Równie dobrze po prostu mogłeś napisać "nie głosuj na niego".

Co najwyżej siłą rozpędu...

Bo budowanie demokracji to strasznie kosztowny, ciężki proces, którego podjęły się dzielne gieroje? A może byliśmy doszczętnie zrujnowani razem ze stoczniami, węglem, przemysłem ciężkim, itd, itd, itd... . I wtedy wspaniały zachód wszedł wnoszą nam dobrobyt? Było lepiej bo władza obawiała się kolejnych zamieszek, zawsze po upadku jakiegoś systemu jest względny dobrobyt (o ile w zamieszkach ludzie wszystkiego nie poniszczą), puki znów władza nie zorientuje się, że może pofolgować, i znów zaczyna zaciskać pętelkę na szyi obywateli. Z tego co rozmawiałem z ludźmi starej daty, były okresy i w komunizmie, kiedy było całkiem znośnie.

Z pewnością dla tych, którym nie chciało się uczyć ani rozwijać, a potem obudzili się w rzeczywistości rynkowej. W to nie wątpię, ale jakoś mi nie żal. Za to dla tych, którzy całe życie pracowali na swoją przyszłość, dziś radzą sobie dobrze i zostało im to wynagrodzone.

Nie znasz wszystkich ludzi na świecie. Ja znam ludzi którzy założyli firmy i im popadały przez złodziejski ZUS.

Popieram.

Ja też. Tylko nie kosztem tych najbiedniejszych. Ja bym zaczął od powiedzmy 250k urzędników.

Ojej, czyżby zabolało, że nie wystarczy być, tylko trzeba coś umieć?

Chodzi o to, że coś dzisiaj już nie wystarczy, bo i tak nie ma pracy. Wybiera się najlepszych a dla innych i tak nie ma pracy w ogóle.

Bzdura. Bezrobocie było niemal dwukrotnie większe, a ludzi trzymał socjal (czyli zadłużanie się równie głupie, jak dziś OFE - ale tamto chwalisz, a to ganisz)

Może kwestia jest tego że bezrobocie było na wsiach, a teraz przeniosło się do miast.

I tak naprawdę same narobiły mnóstwo błędów - PJN rozpadł się przez konflikty we własnym gronie, LPR stał się zbyt radykalny, Palikot nie przedstawił żadnej ekipy poza uprawianiem one man show itd. A szkoda, bo pluralizm wyszedłby nam na dobre.

Na wszystko można zrzucać. Jak ktoś próbuje się dostać i naprawdę coś zmienić, to dziwem, nigdy się nie udaje.

A mnie chłopaki opowiadali, jak Żydzi jedzą koty, serio!

Poczytaj sobie:

http://www.pomaranczowa-alternatywa.org/prokuratura-krajowa-list.pdf

Ja miałem te informacje z pierwszej reki, od dwóch kolegów z pomarańczowej.

Powiedz jeszcze, że Kaczyński z Tuskiem umawiają się na kolacje i ustalają wspólną strategię.

Na kolacji na pewno nie i identycznej nie mają, to oczywiste. Jednak jak Pan Obama powie "Polacy, dawać więcej wojsk do Afgana", to od razu się na to pieniądze znajdują i jeden przez drugiego gotowi są go po stopach całować.

Ale pokazują doskonale, jak upośledzone jest polskie społeczeństwo. Przecież związki to nie zarząd - to jeszcze "doły", które do tych związków należą i je wspierają.

Pokazują jak upośledzone są związki i wszystko to co powinno się opiekować maluczkimi. Maluczcy są upośledzeni na swój inny sposób. łatwowiernością.

Oczywiście, ma prawo nie głosować. Moim skromnym zdaniem lepiej wybrać mniejsze zło niż nie wybrać w ogóle, ale to oczywiście tylko moja opinia - szanuję każdy inny wybór.

Raz w życiu wybierałem mniejsze zło, jeden raz co byłem na wyborach, więcej nie dam się na to nabrać. Możemy przez kolejne 40 lat wybierać "mniejsze zło" tylko po co? By kolejnych dopuścić do koryta. Mikroosie, możemy cale życie przeżyć wybierając byle gówno, lepsze od szlamu, tylko czy warto?

Nie wiem, czy dobrze interpretuję Twoje dość zawiłe porównanie,

To jest proste. Że tak powiem, ktoś kto rozwiązuje naprawdę zawiłą maturę z tym problemu mieć nie powinien ;)

ale uważam tego człowieka za jednego z największych szkodników w polskim społeczeństwie.

On jest wierzchołkiem góry lodowej, pasożytów ilości wyrażanej w bezliku, które wykatowywują uczciwie pracujących bądź chcących pracować Polaków.

Na dodatek odpowiada on w dużym stopniu za niedolę wielu polskich emerytów, skoro bezkarnie rżnie ich na takie kwoty.

:) Polska to kraj ciągłego nierządu, erotyzmu i gwałtu :P Wszyscy chcą mnie orżnąć na kasę i robią to... urzędnicy, politycy, księża, zus, nfz, unia, itp, itp, itp. Dymają mnie, a wcale nie jest mi jakoś miło z tego powodu ;)

No ba, możesz szydzić do woli, ale niestety życie wymaga odpowiedzialności, a ideą miłości dziecka nie ubierzesz i nie wykarmisz.

Może gdyby rodzicom porobić normalne warunki na wychowywanie dzieci, to byłoby inaczej. Podnoszą ceny przedszkoli, chore wymagania na przedszkola, ciągle zmieniają podręczniki i podnoszą ich koszty. Pamiętam, że już u nas (za moich lat) chcieli wymuszać co roku kupowanie nowych podręczników, na twz. "wersje poprawione", albo "n-te wydanie", które różniły się kolejnością zadań, albo obrazkami i kolorami. Co się podziało z ideą wolnych podręczników? Podobnych przykładów na to jak się robi u nas dziecinny biznes, albo celowo ludzi zniechęca do posiadania dzieci można wymieniać dużo.

Każdy powinien się wziąć do roboty, jeśli chce coś osiągnąć w życiu - to przede wszystkim.

Masz rację. Ja się obecnie ogarniam :P

Powiedz to też tym urzędnikom i innym politykom, którzy zamiast wziąć się do uczciwej pracy, to zabierają nasze pieniądze.

Przypominam, że RM jest główną ostoją antysemityzmu i szowinizmu narodowego w polskich mediach.  To nie ma nic wspólnego z wolnością poglądów, to niebezpieczne oszołomstwo!

Kto tobie dał prawo to oceniać?! Może jeszcze terroryści? Też tak uważałem, miałem jednak okazję posłuchać kilka audycji i co ciekawe, potrafili tam poruszyć (jako w jedynych mediach, co mnie zszokowało strasznie - temat NWO). W mediach poprawnych politycznie nie usłyszysz o Codex Alimentarius, alternatywnym myśleniu o 9/11 czy Project Indect. A to że jak powiedzą coś nawet głupiego, to od razu robi się z nich oszołomów i fanatyków, tak samo jak ze starszych ludzi robi się "moherów" i fanatyków religijnych. Podam ci przykład takiego działania: banda gnojów nawyzywała moją babcie od moherów w autobusie. Oczywiście odwaliła im soczystą wiązankę babcia, więc pewnie wyszła na fanatyczkę. Zdziwiłyby się ów gnojki gdyby wiedziały że moja babcia popiera aborcje i nie ma nic wspólnego z kościołem. Ale tu u nas rodzinne. Może cię zdziwić teraz fakt, że jestem antyklerykałem. Jednak nigdy nie popieram oczerniania kogoś, nawet kogoś, kogo nie darzę szacunkiem.

Tomku, sam chyba kiedyś wspomniałeś, że mamy w polityce te same twarze od 20 lat. Przecież trzeba być kompletnym baranem, żeby wierzyć, że za piątym razem ta sama twarz obieca coś i tym razem tego dotrzyma. Więc powtarzam jeszcze raz: naród sam sobie może dziękować za wybór, którego dokonał. Gdyby wybrał jakąś totalnie nową partię, to mógłby się czuć oszukany, ale w takiej sytuacji może się czuć co najwyżej głupi.

Bo nikogo innego się nie dopuszcza. Przykładem są Gamonie i Krasnoludki. Drugi przykład bardzo świeży? Proszę bardzo:

http://wolnemedia.net/wiadomosci-z-kraju/korwin-mikke-nie-wystartuje-w-wyborach/

Jeden fakt to stare babcie, ciągle oszukiwane, którym "i tak wszystko jedno" chodzą głosować, jak kiedyś słyszałem "ja to zagłosuje na Kwaśniewskiego, bo on taki przystojny". Mamy w ogromnym stopniu zidiociałe społeczeństwo i tu się z tobą zgadzam. Drugi to establishment.

Bo sami ludzie nie wybierają partii, która mogłaby to zmienić. Wybiorą znowu te same mordy, ale będą liczyć, że tym razem się opamiętają i będzie lepiej

Nie ludzie chodzą tak jak Ty, wybierają "mniejsze zło".

Spójrzmy prawdzie w oczy, to są mordy komunistów. Okrągły stół, to była dopiero maskarada.

A ja powiem na przekór, wybieram większe zło! :)

http://wybierz-wieksze-zlo.pl/index.php

Kto czytał Lovecrafta ten zrozumie ;) ;D ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
I to w sumie wyczerpuje temat. Postaw się w pozycji szefa i zastanów się, czy chciałbyś mieć pracownika, który niczym się nie wyróżnia, a do pracuje powoli, kiedy firma ma już pewnie opóźnienie na budowie ze względu na wcześniejszych pracowników.

O_o

Ty chyba nie rozumiesz przesłania totalnie. Nie chodzi o samo przesłanie ale jego formę. Mogę powiedzieć: "wiesz, skończmy tę rozmowę", a mogę powiedzieć: "jesteś złamanym Ch@#$m, głupi i spier... " Chodzi o formę przekazu i całkowity brak szacunku do drugiego człowieka. Człowiek to nie szmata, ani nie kartka i nie powinien znosić wszystkiego. Człowiek to istota, która posiada własna godność, którą jesteśmy zobowiązani szanować. Bez poszanowania dla innych jesteśmy gorsi od małp z lasu. Niestety, ale właśnie idziemy w tym kierunku, małpy zaspakajającej swoje potrzeby, z pilotem w ręce i biczem w drugiej, której kieszenie wypchane mamoną, a z gardła wydobywa się potok gówna demagogi o szacunku dla innych mierzony tylko siłą decybeli w eterze.

Tylko widzisz, na tym polega piękno wolnego rynku: albo go znajdzie, albo go nie znajdzie i będzie musiał zaproponować większą stawkę, żeby znaleźć specjalistę. Wszystko się samo pięknie wyreguluje, a specjalista zawsze sobie poradzi.

Jak będzie za dużo specjalistów, zgodnie z twoją doktryną "specjalistą każdy", w końcu na tyle zaczną się powtarzać, że zacznie się pogardzanie specjalistami. Wyjściem z błędnego koła jest uczciwość, zdrowy rozsądek i szacunek dla człowieka.

O ile dobrze pamiętam Konstytucję RP, władzę wybiera naród. Chyba, że coś się zmieniło w ostatnim czasie.

Jeżeli podłożyłbym ci pod nos naleśniki i pierogi co byś wybrał?

Albo mazak, wybrałbyś zielony czy czerwony?

Poważnie pytam, co byś wybrał?

No ale sekundę, jest choćby JKM, który rewolucję zrobiłby na pewno. Jest PJN, który miał szansę być alternatywą (mniejsza o to, czy szczególnie mądrą, ale na pewno młodą i mimo wszystko nieco inną od pozostałych). Jest Palikot. A na koniec jest przecież możliwość stowarzyszania się i zakładania własnych partii czy choćby organizacji pozarządowych, które mogłyby działać w samorządach, a mimo to mamy ich wybitnie mało, a nawet jeśli się pojawią, to ludzie ich nie wybierają.

Wszystko jest, co nie ma absolutnie żadnych szans na zmiany, chyba że z poparciem realnym 4 władzy.

Jak to jak  Pozostałe 50% świadomie i z własnej woli oddało po ułamku swojego głosu na każdego

To jest fałszerstwo, takie samo jak gdybym zaczął podrabiać pieniądze. Jest to równie amoralne i bezczelne przestępstwo. Brak realnej alternatywy, nie jest "z własnej woli". Niesamowite, jak w tym momencie popierasz tyranie demokracji. Jest to gwałt na ludzkiej woli w czystej postaci.

Mogą wyłączyć telewizor (tak, wiem, wysiłek ogromny!) i przejść się na spotkanie wyborcze, na którym można publicznie zadać pytanie, albo można samemu zacząć szperać i czytać. Aleee pooo coooo?

Zostają gazety, radio, telebimy, ulotki, większość portali a nawet vortali internetowych... agitacja na całego. Propaganda na całego. Przykład? Dostałem to wczoraj przechodząc koło kościoła:

http://i2.fmix.pl/fmi952/faaa48cc00097f9a4e6e9827

Na szczęście (tak dziś sądzę) nawet w wieku najgorszego buntu byłem człowiekiem może niekoniecznie najmądrzejszym, ale za to odpowiedzialnym. A to oznacza, że jak popełniałem głupi błąd, to byłem gotów zacisnąć zęby i przyjąć na siebie jego konsekwencje.

Miałeś opiekę i mentorów którzy ci wskazywali drogę, a to bardzo dużo. Nie każdy ma tyle szczęścia co Ty.

Lepiej nie czytajmy w ogóle i nie poddawajmy się propagandzie!

Chyba tak szybko chciałeś odpowiedzieć, byle odpowiedzieć, że w ogóle nie zrozumiałeś sensu wypowiedzi. To był przykład, który podałem, obrazując twoje podejście. A tak btw. byłem w piątek w bibliotece. Podpisałem się pod petycją, bo okazuje że, że oprócz szkół, zamykają także biblioteki, np. tej bibliotece obcięli środki ze 100k do ... 8k zł rocznie. Chyba jednak chcą ze społeczeństwa robić jeszcze większych idiotów niż obecnie jest. W końcu bezwolną masą skretyniałych półgłówków najłatwiej jest kierować. Może właśnie o to chodzi władzy?

To ma do faktu, że tym bardziej trzeba zacząć się uczyć, a nie marnować czas na gadanie o uczeniu się!

Uczelnie to jedno, bo warto znać język, przydaje się. Natomiast Państwo w którym człowiekowi jest narzucany obcy język to de facto Państwo pod zaborami. Może nie zbrojnymi, ale jednak.

Przypominam, że w referendum akcesyjnym Polacy sami wyrazili taką wolę.

Tak samo jak Irlandczycy "wyrazili zgodę" Traktatu Lizbońskiego, albo jak "dano" w tej kwestii prawo do głosowania Czechom. My nawet nie wiedzieliśmy za czy przeciw czemu się opowiadamy, bo wtedy już Unia poza pięknymi sztandarami była mętną sprawą. Ciekawszym wydaje się fakt, że referendum Polaków w sprawie przystąpienia Polski nie miało najmniejszego znaczenia, bo i tak byśmy przystąpili, tylko że gdyby było negatywnie, miały być jakieś gorsze warunki dla Polaków. Cóż... wtedy pokazali właśnie całą twarz Unii i jej "demokratyczne" działanie.

Tak jak pisałem, była to konsolidacja z wytworzeniem potężnego przedsiębiorstwa, a to jest zupełnie inna sytuacja niż w przypadku prostej zmiany właściciela.

Co nie zmienia faktu, że polska już nie jest.

I czego oczekujesz, interwencji państwa? Poza tym jak to jest, że z jednej strony oczekujesz niewtrącania się państwa, a zaraz potem narzekasz na monopol?

Pomiędzy komuną a monopolem jest jeszcze całkiem szeroka gama możliwości.

Ale to jeszcze nie oznacza, że inwestorzy będą się pchali drzwiami i oknami tam, gdzie nie ma wykwalifikowanych pracowników.

A czy nie to nastąpiło w Polsce po upadku komuny? "Know-how" nie był u nas na jakimś ogromnym poziomie, podobno, jak sam mówisz, byliśmy pchani siłą rozpędu. Więc jak to jest w końcu?

Zgadza się, ale to nie oznacza, że Chinom ubyło. Wprost przeciwnie - już teraz widać, że przerzucają się z czystego wytwórstwa także na rozwój własnych produktów. Dziś Chiny to zagłębie nie tylko produkcyjne, ale także centrum rozwoju technologii oraz coraz bardziej wyrafinowanych usług.

Może też dzięki temu, że tam rząd nie próbował się do wszystkiego wpieprzać i wszystkiego rególować, to z jednej strony. Z drugiej krwią ilu ludzi to wszystko było okupione i jest do dziś okupywane (patrz FaxxCon). Trzecie: a w Chinach byli tacy specjaliści że opłacało się inwestować?

Wprost przeciwnie, to go idealnie potwierdza. Nie każdą działalność przenosi się do Chin - można tam kleić buty, ale już nie np. prowadzić wielojęzyczną, międzynarodową infolinię Air France (a mamy takową w Poznaniu). Każda firma dobiera usługodawcę zapewniającego optymalny rozkład kosztów, kwalifikacji i wymagań. Gdyby rzeczywistość była tak prosta, jak mówisz, wszystkie teamy F1 miałyby siedzibę w Chinach i płaciły pracownikom ryżem

Chodzi mi bardziej o dzisiejszą pazerność. Korporacja X, która wyrabia spokojnie piękny zysk w Stanach, stwierdza, że przenosi możliwe dużo stanowisk pracy do centralnej Europy, bo tam mniej zapłaci ludziom. Znam przykład takiej korporacji.

Czyli PRL wiecznie żywy: ja nic nie muszę umieć, mnie się należy, bo nie będę pracował!

Jeszcze 10 lat temu nie było takiego wykorzystywania ludzi. Pokolenie wstecz,obecni 40 latkowie nie mieli czegoś takiego jak bezpłatne praktyki czy staże. To było nie do pomyślenia. To wynikało z tego że jednak ta praca była dla ludzi i ludzi się szanowało, nawet żółtodziobów.

Różnica polega na tym, że Hitler i Stalin jak już raz dorwali się do władzy, przemocą zwalczali opozycję. U nas co 4 lata są wolne wybory, ale jak widać narodowi całkiem odpowiada tak, jak jest.

Co nie zmienia faktu, że na początku wybrał ich ów nieszczęsny naród.

Proszę, nie nazywaj tych wyborów wolnymi. Aż mi się rzygać chce, jak ktoś mówi o tym chlewie "wolne wybory".

Pamiętaj, że tego Kubę Rozpruwacza ludzie wybierają regularnie mniej więcej od 20 lat. Nie zostali jednorazowo oszukani, tylko sami konwekwentnie go wybierają.

Nie głupi to powiedział, że potwór, to bestia w skórze człowieka, a nie człowiek w skórze bestii. Nie komentuj tego, taka anegdota.

Bardzo mi przykro, ale jedną z podstaw demokracji jest poszanowanie cudzej własności. Wbrew temu, co się Tobie i JKM wydaje, demokracja to więcej niż głosy większości.

Wybacz, ale chyba nie do końca rozumiem, rozwiń proszę tę myśl. Bo chyba każdy inaczej definiuje demokracje. Ja nawet wątpię czy u nas kiedykolwiek była choć przez chwilę demokracja z prawdziwego zdarzenia.

A czego oczekiwałeś? Że tekst na egzaminie dojrzałości będzie złożony z 15 zdań na poziomie podstawówki? Skoro są osoby, które pisały test czytania ze zrozumieniem na 15 czy 18 punktów na 20, to najwidoczniej da się i chyba niekoniecznie chodzi o to, że tekst był zły. Był trudny, to fakt, ale egzaminy mają to do siebie, że wymagają myślenia.

.

No tak, myśleć nad tekstem każą  I analizować, a do tego podstępnie stosują zdania podrzędnie złożone

Czytam 30 do 50 książek rocznie. Wychodzi jakieś ponad 10k stron. Ja nie mam problemu nawet ze złożonymi metaforami :)

 

@Jajcenty

I dla dobra wolności słowa musi tak zostać. Od szowinizmu i oszołomstwa gorsze jest tylko ograniczanie wolności pod pozorem niewłaściwego korzystania z tejże. Przykro mi przyjdzie przywyknąć

O to właśnie chodzi, demokracja powinna być "jedyna i słuszna i poprawna". Dlatego mądrym jest przysłowie: "Demokracja to najwyższa forma tyranii!"

 

@mikroos

NIE obejmuje wolności do nawoływania do nienawiści, a takim właśnie językiem operuje RM.

Język nienawiści to dość względne pojęcie. Czy retoryka i ukazywanie kogoś w ośmieszającym kontekście, to też język nienawiści? Bo w takim przypadku należałoby większość polskich mediów oskarżyć o język nienawiści.

Jeszcze jedna informacja dla Tomka, bo zapomniałem: skoro tak strasznie boisz się społeczeństwa, w którym najsłabsi będą skazani na brak pomocy z czyjejkolwiek strony, to zaprawdę powiadam Ci, nie idź tą drogą i nie głosuj na Korwina, bo może Cię spotkać niemiła niespodzianka

Nie mogłeś się potrzymać od mówienia mi na kogo mam głosować? Prawdziwy z Ciebie "demokrata" ;)

O ile zajrzałeś na jeden z linków wyżej, to już wiesz, że i tak szansy mieć nie będę. W sumie bez różnicy, obejrzałem zbyt dużo filmów ze spotów z Korwinem, i zbyt wiele powodów było, przez które mi się nie podobał. W przeciwieństwie do Ciebie...

I pewnie winny jest Tusk? :P

... ja nie mam ulubionego polityka i nie muszę na nikogo głosować.

 

@Piotrek

Wow... szacun, znowu nic dodać nic ująć.

Jednak tylko jedna rzecz...

Osobiście byłem za JKM, teraz co najwyżej oddam pustą kartę jeśli nic się nie zmieni, choć zastanawiam się nad tym nieszczęsnym Palikotem.

Nie oddawaj pustej kartki, takie coś można bardzo łatwo sfałszować i to jest powszechne!!

Jak już masz oddać nieważne, to zaznacz wszystkich kandydatów i możesz wtedy dowalić jakiś rysunek, ale pustej nie oddawaj!

 

@mikroos

Poza tym przypominam raz jeszcze, że JKM, w którego Tomek - jak mi się zdaje - jest zapatrzony, myśli w sposób jeszcze bardziej radykalny ode mnie

Gdybym był zapatrzony, to już ostatnim razem bym nań poszedł głosować. Tu nie ja i nie na tego polityka jestem zapatrzony ;) Miarą siebie mierzymy pozostałych ;)

Ale na razie rozmawiamy w pierwszej kolejności o osobie, która w ewidentny sposób zaniedbała własną edukację, a mimo to ma żal do całego świata, że "po upadku komuny było lepiej".

Bo było. Edukacja... Ty chyba nie wiesz, jak dziś mają chore wymagania na rynku pracy.

Zależy, jak definiujesz mniejsze zło. Dla mnie to nie znaczy "wybiorę Tuska, bo Kaczyński to oszołom", tylko wybranie polityka, który być może nie odpowiada Tobie w 100%, ale wierzysz, że ma szansę coś zmienić (czyli np. w Twoim przypadku byłby to Palikot - pewnie nie idealny, ale lepszy i mający realną szansę coś zmienić, gdyby rzeczywiście zdobył choćby część władzy)

Wiara w polityka zawsze jest zgubna. Co z tego że ma nawet plan, czy wspaniałe hasła, obietnice, czy nawet dobre chęci, skoro jeżeli już coś zmieni, to na gorsze (patrz VAT). PO co ludzie w ogóle mają wierzyć, skoro wszyscy politycy robią sobie szmatę z gęby, a ich słowa nie są wiele więcej warte ponad pomyje którymi bez przerwy się obrzucają?

Problem polega na tym, że Polacy mają politykę tak głęboko w d..., że nawet nie stać ich na protest obywatelski!!! I to mnie właśnie przeraża w tym narodzie.

Obecna polityka to gorsza szopka niż Muppetshow. Już byli tyle razy oszukani, więc nagle mają uwierzyć że pojawi się cudowny, wspaniały anielski mąż, co ku świetności ich poprowadzi?

Protest? Co im da protest, że sobie poskaczą na proteście i nawet nikt nic sobie z tym nie zrobi? To właśnie urok demokracji, możesz zrobić protest który nikogo nie obchodzi. Potem jakiś zbulwersowany dupek zrobi analizę "ile nasz to kosztowało", czyli będzie kontynuował szopkę pozorów. Ps. Szkoda że nikt nie policzył ile nas kosztował przyjazd Obamy :)

A jeśli ktoś twierdzi, że szefowie tylko przewalają miliony z kupki na kupkę i są tacy mądrzy, to dlaczego nie załóż własnej firmy? Przecież to TAKIE PROSTE!

To dlaczego nie pracujesz we własnej formie jako szef dla siebie? Łatwo jest być może coś założyć, problem może być z utrzymaniem.

Z doświadczenia popieram - żyję 7. rok bez TV w domu ;)

No proszę, ja 5 rok nie oglądam. I tutaj cię całkowicie popieram :P

Ja też na to liczę. Dziś dostaną po tyłku, ale może czegoś ich ta trudna sytuacja nauczy...

Większej apatii. Albo rozruchów i wojny domowej.

 

@Piotrek

Polak mądry

Mądry Polak

Niech tego posmakuje.

Toż to oksymoron! ;D

Wcale mnie to nie dziwi, co więcej sam bym tak zrobił, lecz istnieje cienka granica między maksymalizowaniem zysków a wykorzystywaniem pracownika, której nie powinno się przkraczać.

Granica nagminnie łamana.

 

@macintosh

Przecież w pewnych sytuacjach ludzie godzą się na mobbing, prawda?

Częściej niż by się nam wydawało mac'u.

 

@Jajcenty

Volenti non fit injuria. Jak długo nie ma przymusu pracy nie ma też pojęcia "wykorzystywanie" pracownika.

Czyli tak długo jak nie ma przymusu współżycia, nie ma też pojęcia "gwałt" kobiety?

Tak to ma działać! Zawsze możesz poszukać innej pracy.

Której nie ma.

Mobbing to patologia - można i trzeba iść do sądu. I wbrew temu co mówisz to pracodawcy są stroną słabszą bo sąd wychodzi z założenia, że to pracownik wymaga ochrony. Z tego powodu, w polskim prawie pracy, de facto pracodawca musi udowodnić, że nie mobbingował.

Mam prośbę, mógłbyś mi podać konkretny artykuł. No po prostu nie wierze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jajcenty

Czyli tak długo jak nie ma przymusu współżycia, nie ma też pojęcia "gwałt" kobiety?

 

Pisz wolniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gdyby była waluta wolna, inaczej mogłoby to wyglądać. Najlepiej kilka wolnych walut, jak np. Bitcoin. Albo znaczną część przenieść w walutę surowcową. Działać kilkoma walutami, jedną ogólną jak nasze pieniądze, i innymi przez nikogo nie kontrolowanymi, ale ograniczonymi, jak np. srebro czy miedź. Tego nie da się dodrukować, więc nie podlega inflacji, wręcz przeciwnie wartość mogłaby rosnąć. Gdyby takich było z 10, to nawet celowe niszczenie jednej przez zamysł jakiejś grupy nie przeniosłoby się na stan całego społeczeństwa.

Tak, choć tak naprawdę to nie wiem jak to spisałoby się w praktyce. Obawiam się, że kilka wolnych walut stwarza tę samą sytuację co mamy teraz, gdzie przewalutowanie odgrywa znaczącą rolę. Dobrym przykładem może być frank Szwajcarski.

 

Swego czasu, lecz za późno usłyszałem o tej walucie i zacząłem się nią mocno interesować. Uruchomiłem kalkulator i wyszło na to, że już mi się nie opłaca kupować sprzętu za te powiedzmy 2, 3 tysiące by postawić w domu farmę Bitcoin, a prądu za darmo nie rozdają. Na samym początku gdzie łatwo można było wykopać bity to była żyła złota, czyli defakto piramida finansowa. Teraz ludziska łączą siły by mieć większą moc obliczeniową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Bo nikogo innego się nie dopuszcza. Przykładem są Gamonie i Krasnoludki. Drugi przykład bardzo świeży? Proszę bardzo:

http://wolnemedia.net/wiadomosci-z-kraju/korwin-mikke-nie-wystartuje-w-wyborach/

Jeden fakt to stare babcie, ciągle oszukiwane, którym "i tak wszystko jedno" chodzą głosować, jak kiedyś słyszałem "ja to zagłosuje na Kwaśniewskiego, bo on taki przystojny". Mamy w ogromnym stopniu zidiociałe społeczeństwo i tu się z tobą zgadzam. Drugi to establishment.

Doskonały przykład, który ciśnie się na usta to JKM, gdzie ilość odrzuconych podpisów i opieszałość instytucji jest przerażająca, dlatego jego partia nie została zarejestrowana we wszystkich okręgach.

 

Jeżeli podłożyłbym ci pod nos naleśniki i pierogi co byś wybrał?

Albo mazak, wybrałbyś zielony czy czerwony?

Poważnie pytam, co byś wybrał?

Cała demokracja :P, a raczej jej iluzja...

 

Wszystko jest, co nie ma absolutnie żadnych szans na zmiany, chyba że z poparciem realnym 4 władzy.

Na to bym nie liczył, media są sterowane czy tego chcemy czy nie.

 

Chyba tak szybko chciałeś odpowiedzieć, byle odpowiedzieć, że w ogóle nie zrozumiałeś sensu wypowiedzi. To był przykład, który podałem, obrazując twoje podejście. A tak btw. byłem w piątek w bibliotece. Podpisałem się pod petycją, bo okazuje że, że oprócz szkół, zamykają także biblioteki, np. tej bibliotece obcięli środki ze 100k do ... 8k zł rocznie. Chyba jednak chcą ze społeczeństwa robić jeszcze większych idiotów niż obecnie jest. W końcu bezwolną masą skretyniałych półgłówków najłatwiej jest kierować. Może właśnie o to chodzi władzy?

Jeśli by wierzyć w NWO to wszystko by się zgadzało, gdyż otumanienie społeczeństwa pozwala łatwo nim sterować

 

Nie oddawaj pustej kartki, takie coś można bardzo łatwo sfałszować i to jest powszechne!!

Jak już masz oddać nieważne, to zaznacz wszystkich kandydatów i możesz wtedy dowalić jakiś rysunek, ale pustej nie oddawaj!

Tak wiem, zbyt dosłownie napisałem mój przekaz :)

Myślałem nad moim autorskim podsumowaniem, Satyryczna Liga Demokratyczna Popisu Nierządu, ale obawiam się, że beknąłbym za to w tym wolnym kraju.., ahhh przepraszam Województwie UE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
@JajcentyProblem jest w tym, że jeżeli już znajdziesz jakąkolwiek prace po miesiącach poszukiwań, to jej nie rzucisz, bo wiesz co się na rynku dzieje.

Zapomniałeś dodać: o ile masz na rynku pracy niską wartość.

Komentarz mój jest taki: Dawaj sobie więcej dni, m.in. na ochłonięcie. Męczą mnie już twoje złośliwości, cynizmy i personalne ataki.

Może będzie prościej, jeśli przestaniesz narzekać na rzeczy, które sam sobie zawdzięczasz?

U mnie na uczelni wisiało jeszcze niedawno ogłoszenie że 7 lipca 2007 roku odbędzie się "XML Challange". To wcale nie znaczyło, że ludzie tam nie przyszli prawda, tylko np. że ktoś mógł zapomnieć zdjąć ów ogłoszenie.

Specjalnie dla Ciebie pofatygowałem się i zadzwoniłem. Pracownic szukają nadal :)

Śmiech na sali, że nie znam Konstytucji Polskiej, którą stanowi ponad 50 stron? Czy może fakt że konstytucje się zmienia z dnia na dzień jak zachodzi taka potrzeba, jak ostatnio było (jakieś 3 lata temu) ze względu na Unię.
Konstytucji nie zmieniono z dnia na dzień, bo negocjacje trwały wiele lat, a zmiany ustalono ze znacznym wyprzedzeniem.
Może z faktu, że względem Traktatu Lizbońskiego konstytucja jest nieważna, czy bardziej poprawnie - podrzędna?
Mnie też się to nie podoba, ale naród wydał na to zgodę w czasie referendum.
Bo budowanie demokracji to strasznie kosztowny, ciężki proces, którego podjęły się dzielne gieroje? A może byliśmy doszczętnie zrujnowani razem ze stoczniami, węglem, przemysłem ciężkim, itd, itd, itd...

Nie. Raczej dlatego, że odziedziczyliśmy po PRL-u GIGANTYCZNĄ nadwyżkę miejsc pracy i skrajnie niską efektywność pracowników. Uświadom sobie, że PRL i tak był skazany na upadek z przyczyn czysto ekonomicznych - rozdawał znacznie więcej niż miał (nawet w porównaniu do dzisiejszej sytuacji), więc jeżeli "było lepiej", to wyłącznie dzięki zabiegom porównywalnym do dzisiejszego rozkradnia OFE.

Było lepiej bo władza obawiała się kolejnych zamieszek, zawsze po upadku jakiegoś systemu jest względny dobrobyt

Jest co najwyżej spokój, ale zdecydowanie niekoniecznie dobrobyt, bo przemysł i cały rynek staje przeważnie na wiele miesięcy.

Z tego co rozmawiałem z ludźmi starej daty, były okresy i w komunizmie, kiedy było całkiem znośnie.Nie znasz wszystkich ludzi na świecie.

Tylko zrozum wreszcie, że TO WSZYSTKO BYŁO NA KREDYT! Za Gierka może i "było dobrze", bo budżet i pieniądz jako takie wtedy nie istniały, więć nic dziwnego, że można było wziąć "pieniądz" z powietrza. To nie był realny dobrobyt, tylko skok na kasę, taki sam jak zrobiono teraz wobec OFE.

Ja znam ludzi którzy założyli firmy i im popadały przez złodziejski ZUS.

Ale oczywiście oni byli całkowicie niewinni i prowadzili swój biznes idealnie? Przecież setki innych firm w tym samym czasie jakoś sobie poradziły - to też wina ZUS-u?

Chodzi o to, że coś dzisiaj już nie wystarczy, bo i tak nie ma pracy.

Wniosek z tego taki, że trzeba się zacząć uczyć i dbać chociaż o siebie.

Wybiera się najlepszych

No tak, to przecież skandal, że nikt nie chce dać pracy osobie totalnie nieobeznanej z czymkolwiek.

Może kwestia jest tego że bezrobocie było na wsiach, a teraz przeniosło się do miast.

Dla Twojej informacji: liczba miejsc pracy w Polsce rośnie:

http://weblog.infopraca.pl/2011/06/sporo-nowych-miejsc-pracy-w-polsce/

A bezrobocie spadło o ponad 5 pkt proc. od 2003 r.: http://www.stat.gov.pl/gus/5840_677_PLK_HTML.htm

Na wszystko można zrzucać. Jak ktoś próbuje się dostać i naprawdę coś zmienić, to dziwem, nigdy się nie udaje.

Przypominam jeszcze raz, że MAMY WOLNE WYBORY I WŁADZĘ WYBIERA NARÓD.

Maluczcy są upośledzeni na swój inny sposób. łatwowiernością.

Mam wrażenie, że ciągle masz problem ze zdefiniowaniem, czy oczekujesz państwa opiekuńczego (pomoc dla maluczkich), czy liberalnego (państwo trzyma się z dala od wolnego rynku i jest tanie). Dla wyjaśnienia: kasy na oba nie wystarczy.

Raz w życiu wybierałem mniejsze zło, jeden raz co byłem na wyborach, więcej nie dam się na to nabrać.

Czyli za każdym razem będziesz oddawał część swojego głosu na aktualny establishment, czyli w zasadzie będziesz mu przybijał piątkę. I w tym momencie w zasadzie dyskusja z Tobą traci jakikolwiek sens.

Mikroosie, możemy cale życie przeżyć wybierając byle gówno, lepsze od szlamu, tylko czy warto?

Tak, warto. Warto choćby z tego powodu, że także w polityce obowiązują mimo wszystko zasady rynkowe: ludzie chcą dostać jak najwięcej za jak najmniej. Wniosek z tego taki, że partie będą musiały zacząć konkurować, ale tylko wtedy, kiedy ludzie zaczną to egzekwować. Jeśli tak jak Ty założą ręcę i będą biadolić zamiast cokolwiek robić, będzie tak jak jest.

To jest proste. Że tak powiem, ktoś kto rozwiązuje naprawdę zawiłą maturę z tym problemu mieć nie powinien ;)

A może to efekt tego, że wyrażenie "kropla dziegciu w oceanie smoły" nie jest do końca poprawne?

On jest wierzchołkiem góry lodowej, pasożytów ilości wyrażanej w bezliku, które wykatowywują uczciwie pracujących bądź chcących pracować Polaków.

Ten "wierzchołek góry lodowej" pochłania ponad 20 mln złotych rocznie (przychody Lux Veritatis). Dolicz do tego jeszcze choćby słynną zbiórkę na ratowanie Stoczni Gdańskiej, a do tego policz sobie jeszcze, ile trafia dzięki wpływowi Rydzyka na czarnych darmozjadów z kieszeni emerytów, którzy potem biadolą, jak strasznie ciężko mają w życiu.

Wszyscy chcą mnie orżnąć na kasę i robią to... urzędnicy, politycy, księża, zus, nfz, unia, itp, itp, itp.
Ale Tomku, rezygnując z prawa do głosowania podpisujesz się pod tym rżnięciem :P
Dymają mnie, a wcale nie jest mi jakoś miło z tego powodu ;)

A mimo to konsekwentnie głosujesz na to ;)

już u nas (za moich lat) chcieli wymuszać co roku kupowanie nowych podręczników, na twz. "wersje poprawione", albo "n-te wydanie", które różniły się kolejnością zadań, albo obrazkami i kolorami.

Tu znów wychodzi nieporadność rodziców. Co prawda ja osobiście byłem w pierwszym roczniku gimnazjów, więc siłą rzeczy miałem komplet nowych podręczników, ale po skończeniu każdego roku oddawałem swoje podręczniki (z wyjątkiem tych, które były mi potrzebne do matury) i zawsze się przydawały - wystarczyło jedynie dokserować kilka stron z tego czy innego działu. Wystarczy, że rodzice zainteresowali się tematem i sprawdzili, czy faktycznie muszą kupować nowe książki.

Ja się obecnie ogarniam :)

Moje gratulacje. Mimo wszystko życzę (bez złośliwości) lepszego nastawienia do samokształcenia, bo to na pewno Tobie zapunktuje w przyszłości.

Powiedz to też tym urzędnikom i innym politykom, którzy zamiast wziąć się do uczciwej pracy, to zabierają nasze pieniądze.

Ale kto powiedział, że ja to popieram? Jeżeli mam porównywać, to najprawdopodobniej Ty przyłożysz do tego rękę bardziej niż ja, bo planujesz oddanie części swojego głosu na utrzymanie tego układu ;)

Kto tobie dał prawo to oceniać?!

Tu nie ma co oceniać, treści antysemickich od zawsze było w RM wiele.

W mediach poprawnych politycznie nie usłyszysz o Codex Alimentarius

Być może dlatego, że teorie "niepoprawne politycznie" to w ogromnej większości stek bzdur, jakoby planowany był zakaz sprzedaży np. suplementów diety, podczas gdy w rzeczywistości CA zmierza do wymuszenia kontroli jakości składu i bezpieczeństwa.

alternatywnym myśleniu o 9/11

Dodajmy jeszcze, że lądowanie na Księżycu to fotomontaż i będziemy mieli komplet :P

 

BTW jeśli rozmawiamy o wartościowych audycjach, polecam np. "Klub Trójki" - naprawdę warto się zapoznać.

A to że jak powiedzą coś nawet głupiego, to od razu robi się z nich oszołomów i fanatyków

Tu nie chodzi o powiedzenie czegoś głupiego, tylko o świadomie wypowiadane treści nawołujące do nienawiści! Różnica jest gigantyczna.

Podam ci przykład takiego działania: banda gnojów nawyzywała moją babcie od moherów w autobusie. Oczywiście odwaliła im soczystą wiązankę babcia, więc pewnie wyszła na fanatyczkę. Zdziwiłyby się ów gnojki gdyby wiedziały że moja babcia popiera aborcje i nie ma nic wspólnego z kościołem.

Dobrze, ale co to ma do rzeczy? Czy to w jakiś sposób usprawiedliwia Rydzyka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Człowiek to nie szmata, ani nie kartka i nie powinien znosić wszystkiego. Człowiek to istota, która posiada własna godność, którą jesteśmy zobowiązani szanować.
Popieram, tylko że ludzie sami nawet nie próbują walczyć o swoje prawa. Rozumiem, że mogą się czuć zastraszeni i bać się utraty pracy, ale dlaczego nie walczą o swoje nawet po jej utracie? Przecież w ten sposób godzą się na taki los.
Bez poszanowania dla innych jesteśmy gorsi od małp z lasu.

Popieram, ale też sami pracownicy muszą zrozumieć, że poprawa warunków na rynku pracy to zbiorowy wysiłek całego narodu (a raczej: wszystkich jednostek, żeby to nie zabrzmiało zbyt socjalistycznie). Faktem jest, że to nie zmieni się z dnia na dzień, ale jeżeli ludzie nie będą walczyli o swoje, sytuacja nie zmieni się nigdy.

Jak będzie za dużo specjalistów, zgodnie z twoją doktryną "specjalistą każdy", w końcu na tyle zaczną się powtarzać, że zacznie się pogardzanie specjalistami.

Wprost przeciwnie: zamiast stawać się miejscem wytwarzania, staniemy się miejscem rozwoju. Popatrz choćby na Kalifornię: mają wybitnych specjalistów, a mimo to jakoś nikt tymi specjalistami nie pogardza. Wprost przeciwnie - z myślą o nich rozwija się tysiące firm, a pieniądze płyną właśnie tam.

Jeżeli podłożyłbym ci pod nos naleśniki i pierogi co byś wybrał?

Jeśli o mnie pytasz, to zacząłbym sam gotować :) A w odniesieniu do polityki: wybrałbym po prostu inną partię, która jeszcze nie miała szansy. Ale jak widzę, Ty wolisz nie robić nic, czyli zjeść pół porcji znienawidzonych naleśników i pół porcji pierogów, których nie znosisz.

To jest fałszerstwo, takie samo jak gdybym zaczął podrabiać pieniądze.

Wprost przeciwnie, to pokazuje, że nasze społeczeństwo jest g...o warte: przy każdych wyborach pokazuje, jak bardzo nisko ceni demokrację, ale jednocześnie oczekuje, że zmiany same nadejdą.

Brak realnej alternatywy, nie jest "z własnej woli".

Jak najbardziej jest. Mamy wolność wyboru i wolność zakładania partii politycznych oraz przynależności do nich. A mimo to skandalicznie mało osób z tych praw korzysta, za to do stawiania roszczeń typowy Polak jest zawsze pierwszy.

Dostałem to wczoraj przechodząc koło kościoła:

http://i2.fmix.pl/fmi952/faaa48cc00097f9a4e6e9827

I teraz masz wolny wybór: czy tego pana wybierzesz, czy nie. I to jest właśnie piękne. Tak bardzo bronisz wolności słowa, kiedy chodzi o Rydzyka, ale kiedy chodzi o posła, już to nie obowiązuje? Zdecyduj się.

Miałeś opiekę i mentorów którzy ci wskazywali drogę, a to bardzo dużo.

Oczywiście, że dużo. Ale od tego właśnie są rodzice - to zresztą potwierdza moje wcześniejsze słowa o tym, że do rodzicielstwa trzeba się przygotować, a nie tylko ma się do niego prawo.

 

A jeśli mam być złośliwy, to dodam, że 3 lata temu udzieliłem Tobie bardzo dobrej rady, żebyś skorzystał z praktyk, a mimo to z niej nie skorzystałeś. Na pewno setki razy słyszałeś też porady, żeby uczyć się języków, ale to także miałeś gdzieś.

Nie każdy ma tyle szczęścia co Ty.

Tomku, niewiele jest w tym szczęścia, za to jest mnóstwo cholernie ciężkiej momentami pracy.

Podpisałem się pod petycją, bo okazuje że, że oprócz szkół, zamykają także biblioteki, np. tej bibliotece obcięli środki ze 100k do ... 8k zł rocznie.

I właśnie dlatego udział w wyborach ma sens. Rezygnując z niego, przykładasz rękę do rozwiązania własnej biblioteki.

Państwo w którym człowiekowi jest narzucany obcy język to de facto Państwo pod zaborami. Może nie zbrojnymi, ale jednak.

Ależ Polakom nikt nie narzuca języka. Urzędowym jest ciągle polski. Pojawiają się za to MOŻLIWOŚCI korzystania dzięki znajomościom innych języków. Kto chce, korzysta - a kto nie chce, ten nie korzysta. Rób, co uważasz za słuszne, ale sądzę, że lepiej dla Ciebie będzie zauważyć, że przyszedł czas by opuścić zaścianek i docenić możliwość kontaktów ze światem.

Pomiędzy komuną a monopolem jest jeszcze całkiem szeroka gama możliwości.

Wprost przeciwnie. Całkowite uwolnienie rynku oznacza niemal automatycznie, że okresowo będą powstawały monopole lub przynajmniej oligopole. Tak więc albo oczekujesz wolnego rynku, albo wciskania się państwa w jego sprawy.

A czy nie to nastąpiło w Polsce po upadku komuny? "Know-how" nie był u nas na jakimś ogromnym poziomie, podobno, jak sam mówisz, byliśmy pchani siłą rozpędu.

Bo tak właśnie było - i dlatego przez długie lata Polska byłą wyłącznie wytwórnią, w której nie działo się nic poza pracą na czyjś rachunek. Ot, dostęp do taniej siły roboczej o niskim stopniu wyspecjalizowania. Za to dziś Polacy są coraz lepiej wykształceni i mamy coraz więcej liczących się na świecie firm, które rozwijają własne produkty w oparciu o wiedzę - wszystko jest na swoim miejscu i nie widzę żadnej sprzeczności.

Może też dzięki temu, że tam rząd nie próbował się do wszystkiego wpieprzać i wszystkiego regulować, to z jednej strony. Z drugiej krwią ilu ludzi to wszystko było okupione i jest do dziś okupywane (patrz FaxxCon).

To pokazuje, że tam, gdzie pracownicy są niewiele warci dla firm, są poniżani (czego nie pochwalam, ale nie da się nie zauważyć, że takie zjawiska zachodzą). Za to ci, którzy się wykazują, automatycznie awansują, bo im więcej potrafią, tym więcej mogą stawiać warunków.

Trzecie: a w Chinach byli tacy specjaliści że opłacało się inwestować?

Nie wiem, o co dokładnie pytasz, więc odpowiem tak: kiedyś opłacało się inwestować w prostacką produkcję, bo było tanio. Dziś specjalistów jest coraz więcej, więc opłaca się z kolei inwestować w coraz wyższe technologie. To naprawdę samo się reguluje :P

Korporacja X, która wyrabia spokojnie piękny zysk w Stanach, stwierdza, że przenosi możliwe dużo stanowisk pracy do centralnej Europy, bo tam mniej zapłaci ludziom. Znam przykład takiej korporacji.

I co w tym złego? Jeszcze raz pytam: co jest złego w maksymalizacji zysków firmy? Przecież dzięki temu firma się rozwija, więc tworzy coraz więcej stanowisk pracy, a efektem netto jest poprawa warunków życia.

Jeszcze 10 lat temu nie było takiego wykorzystywania ludzi.

Wprost przeciwnie: uważam, że było dokładnie przeciwnie, tylko nie mówiono o tym tyle co dziś.

Pokolenie wstecz,obecni 40 latkowie nie mieli czegoś takiego jak bezpłatne praktyki czy staże.

BO ŻYLI U SCHYŁKU PRL-U! Zrozum to wreszcie, to była zupełnie inna sytuacja - pracowników opłacano za zupełnie wirtualne pieniądze, więc w razie potrzeby można było je było nawet drukować! Zresztą ten argument pokazuje tylko, dlaczego mamy dziś tak słabo wykwalifikowaną siłę roboczą - ludzie nie dbali w ogóle o własny rozwój i nie inwestowali w siebie (zarówno pieniędzy, jak i czasu), a dziś biadolą na każdym kroku, jak im ciężko...

To wynikało z tego że jednak ta praca była dla ludzi i ludzi się szanowało

Tomku, jeszcze niecałe 10 lat temu bezrobocie w Polsce wynosiło ponad 20% i takie są fakty, nie zaprzeczysz temu. Byłbym więc wdzięczny, gdybyś nie zaprzeczał oczywistym faktom.

Wybacz, ale chyba nie do końca rozumiem, rozwiń proszę tę myśl. Bo chyba każdy inaczej definiuje demokracje.
A co tu rozwijać? Tak po prostu jest, że każda nowoczesna demokracja zakłada poszanowanie własności.
Czy retoryka i ukazywanie kogoś w ośmieszającym kontekście, to też język nienawiści?

Jeżeli taka retoryka odnosi się do faktów, to moim zdaniem nie jest to język nienawiści.

Nie mogłeś się potrzymać od mówienia mi na kogo mam głosować?

To była akurat parafraza słów (o ile dobrze pamiętam) Olka Kwaśniewskiego: "Ludwiku Dorn i psie Sabo, nie idźcie tą drogą" :) Mówiąc bardziej dosłownie, chodziło mi o to, że oczekiwanie wsparcia państwa i głosowanie na JKM to całkowita sprzeczność.

W przeciwieństwie do Ciebie... ja nie mam ulubionego polityka i nie muszę na nikogo głosować.

Łojej, ale strzeliłeś ;) Obawiam się, że się pomyliłeś.

Edukacja... Ty chyba nie wiesz, jak dziś mają chore wymagania na rynku pracy.

I dlatego angielskiego postanowiłeś się nie uczyć w ogóle, a praktyk nie odbyłeś - wszystko z nadzieją, że to Tobie pomoże? :P

Wiara w polityka zawsze jest zgubna. Co z tego że ma nawet plan, czy wspaniałe hasła, obietnice, czy nawet dobre chęci, skoro jeżeli już coś zmieni, to na gorsze (patrz VAT).

Powtarzam jeszcze raz: jeżeli wybiera się przez 20 lat te same mordy, to przynajmniej część odpowiedzialności za tę sytuację spoczywa na samym narodzie.

PO co ludzie w ogóle mają wierzyć, skoro wszyscy politycy robią sobie szmatę z gęby, a ich słowa nie są wiele więcej warte ponad pomyje którymi bez przerwy się obrzucają?

Pytanie nie brzmi "po co", tylko "dlaczego". A dokładniej: dlaczego to robią? Ano dlatego, że NARÓD IM NA TO POZWALA i po krótkim odsunięciu od władzy wybiera znowu tych samych ludzi.

Protest? Co im da protest, że sobie poskaczą na proteście i nawet nikt nic sobie z tym nie zrobi? To właśnie urok demokracji, możesz zrobić protest który nikogo nie obchodzi.

Ale możesz też zrobić demokratyczny protest, który odsunie od władzy choćby Kaddafiego albo PZPR. A więc da się, tylko nasze społeczeństwo jest już na tyle zgnuśniałe, że potrafi jedynie biadolić, a nawet na protest przy urnie wyborczej go nie stać.

To dlaczego nie pracujesz we własnej formie jako szef dla siebie?

Bo pasuje mi moja praca u kogoś innego i nie widzę powodów do narzekania na swój los. Chociaż kto wie - może kiedyś przyjdzie ten dzień ;)

Doskonały przykład, który ciśnie się na usta to JKM, gdzie ilość odrzuconych podpisów i opieszałość instytucji jest przerażająca, dlatego jego partia nie została zarejestrowana we wszystkich okręgach.

Ach, czyli oczywiście nawet przez myśl Tobie nie przyjdzie, że listę stworzono po prostu niepoprawnie, a cudowny JKM mógł po prostu nie dopilnować formalności? Napisz jeszcze, że PKW kontrolowana przez PO tak się strasznie przestraszyła konkurencji ze strony JKM, że celowo sfałszowała jego listy poparcia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Mariusz

Zastanawia mnie jedno.

Dlaczego tu jest mowa o kolejnych pokoleniach i zadłużeniu i przyszłej stopie życiowej. Tego nie rozumiem. Czy jest to kwestia wiary w pieniądza i system, który miałby się utrzymać, czy patrzysz realnie na surowce. Bo ja się zastanawiam i dedukuje tak:

jest pusty dług, świat patrzy, jest waluta, gospodarka i pieniądze. Ale są także surowce z których się produkuje. I rozumuje, że przyszłe pokolenia mają przechlapane jeżeli rozkradniemy i zniszczymy surowce. Ale system polityczny i gospodarczy?! Powiedzmy upadnie gospodarka i polityka, to ludzie po prostu zaczną coś od nowa, coś innego, lub podobnego, a skoro są surowce, to zawsze po produkują sobie co będzie im potrzebne. Pieniądz jest tylko wartością nabywczą, wart tyle ile za niego kupisz. W końcu to ziemia i natura i rolnictwo wyżywiają ludzi a nie pieniądze. Jeżeli nie dolary, to co innego, jeżeli nie pieniądze, to barter lub praca. Gdzie się mylę i błędnie rozumuje?

 

Problem w tym, że żyjemy w systemie społeczno-gospodarczym, który odbiera ludziom wolność i ich coraz bardziej od siebie uzależnia. Skoro mówimy o kompletnym załamaniu, to musisz brać pod uwagę jego skutki i zauważyć, ile osób jest uzależnionych od systemu. W przypadku bankructwa moża dojść np. do wstrzymania wypłat emerytur i rent osobom, które przez kilkadziesiąt lat płaciły składki, wstrzymania świadczeń medycznych wszystkim obywatelom, którzy płacą składki, wywaleniem z dnia na dzień z pracy setek tysięcy ludzi zatrudnianych przez państwo itp. itd.

 

Co do przyszłych pokoleń to masz nieco racji. Ludzie nadal będą żyć, produkować itp. itd. Jednak stopa życiowa może ulec obniżeniu np. wskutek masowego upadku firm motoryzacyjnych, telekomunikacyjnych, energetycznych itp. itd. Teraz mamy bardzo wysoką stopę życiową. Nie masz problemu z dostępem do prądu, wody, jeździsz samochodami, gdy potrzebujesz ubrań, to je po prostu kupujesz w sklepie oddalonym o parę minut drogi samochodem. Jeśli to wszystko się skończy, to stopa życiowa niewątpliwie ulegnie obniżeniui, prawda? Jesli np. nie będziesz mial prądu lub będzie on regularnie wyłączany, to niewątpliwie Twoje życie nie będzie tak wygodne jak obecnie.

 

Oczywiście takie totalne załamanie jest mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobna jest spirala długów powodująca, że praca ludzi jest obciążana coraz większymi daninami, rząd zabiera ludziom coraz więcej, więc stać ich na coraz mniej w stosunku do tego, co wypracowują. Stają się przy okazji coraz bardziej uzależnionymi od rządu.

 

Któryś z amerykańskich prezydentów powiedział kiedyś bardzo mądre zdanie: "Rząd na tyle duży, że może dać Ci wszystko, czego potrzebujesz, jest na tyle silny, by zabrać Ci wszystko, co masz".

 

Myślę, że obecnie doszliśmy do punktu w systemie gospodarczym, w którym, aby poradzić sobie z problememi wywołanymi mieszaniem się państw w gospodarkę, rządy będą musiały zdecydować się albo na liberalizm (mało moim zdaniem prawdopodobne) albo na rosnący zamordyzm (bardziej prawdopodobne, bo politykom obecnie obowiązujące doktryty gospodarcze są bardzo na rękę). Trzeciego wyjścia nie widzę.

 

A co do godności, zarobków, pracowników/pracodawców, o których później wspominałeś.... jedynym sposobem na lepsze zarobki i na to, by pracodawca liczył się z pracownikiem jest doprowadzenie do sytuacji, w której jest dużo pracy. Wówczas nawet największy cham i oszust będzie starał się traktować pracowników normalnie, bo inaczej odejdą do konkurencji. Jeśli zaś nadal praca będzie obciążana kolosalnymi daninami, to będzie jej coraz mniej, a więc pracownik będzie mial mniejszy wybór. To bardzo prosty mechanizm, ale jakoś niezrozumiały dla olbrzymiej rzeczy ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach, czyli oczywiście nawet przez myśl Tobie nie przyjdzie, że listę stworzono po prostu niepoprawnie, a cudowny JKM mógł po prostu nie dopilnować formalności? Napisz jeszcze, że PKW kontrolowana przez PO tak się strasznie przestraszyła konkurencji ze strony JKM, że celowo sfałszowała jego listy poparcia :)

 

Nie, ponieważ z tego, co widzę, to PKW po prostu dopuściła się matactw. Są tutaj dwie sprawy.

1. Korwinowi zarejestrowano 21 list, ale dokumentów o zarejestrowaniu 1 z nich nie wydawano przez tydzień. PKW stwierdziła, że nie liczy się termin złożenia listy, a termin zarejestrowania przez urzędników. A to z kolei oznacza, że arbitralną decyzją urzędnika można uwalić mały komitet wyborczy, który przez to nie będzie mógł zarejestrowac list we wszystkich okręgach, a brak ich rejestracji w praktyce przekreśla szanse na przekroczenie progu wyborczego,

2. inny z małych komitetów wyborczych złożył zapytanie do Sądu Najwyższego odnośnie danych, które powinny być na listach. Zarówno temu komitetowi jak i np. Korwinowi odrzucono część list. W przypadku Korwina odrzucono je, bo na listach nie był wpisany numer okręgu wyborczego. Sąd Najwyższy stwierdził, że na listach muszą być imię, nazwisko i PESEL. Wszelkie inne dane, ich obecność bądź nie, czytelnośc czy nieczytelność, są nieistotne.

 

Jak widzisz na tych dwóch przykładach, PKW ma możliwość takiego manipulowania procesem wyborczym, by jeszcze przed wyborami dopilnować, by małe komitety nie miały szans w starciu z dużymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie wszystko, jestem ciekaw ile osób wie iż była debata Palikota z Korwinem, która defakto byłaby pierwszą w wyborach, gdyby nie ubodło to tych na górze i 'duzi chłopcy' przyśpieszyli swoje terminy.

To była zmowa milczenia i jak ktoś mi powie, że w Polsce nie ma cenzury i jest sprawiedliwość to, albo jest naiwny, albo głupi do szpiku kości.

Gdyby porównać poziom dyskusji tych dwóch partii z resztą obecnych to PO, PIS, SLD wyszłyby na dzieci w piaskownicy. Być może to jest powód tej cenzury, brak pomysłów na rządzenie aż kole w oczy.

Szkoda tylko, że społeczeństwo nie zmądrzało jeszcze i nie zanosi się niestety na to.

 

Za całym szacunkiem do nich, ale PKW jest jak dziwka, daje d*py temu kto da więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiele osób o tym wie. O ile uważam, że prywatne stacje TV mają prawo pokazywać swoich ulubionych polityków, organizować im debaty itp. itd., to dopóty, dopóki mamy utrzymywaną z podatków TVP, jej psim obowiązkiem jest pokazywanie w czasie debat wszystkich komitetów wyborczych. A tak się nie dzieje, co jest kolejną manipulacją.

Nie pierwszą zresztą.

Pamiętam jak przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku podzielono kandydatów podczas debaty. Jako, że kandydatów było 10 TVP zorganizowała dwie debaty, po 5 kandydatów. W pierwszej grupie byli zawodnicy wagi ciężkiej - Tusk, Kaczyński itp. Do drugiej grupy wrzucono jakąś egzotykę, której nazwisk nawet nie pamiętam.

Gdy JKM, wrzucony do drugiej grupy, zapytał TVP dlaczego znalazł sie właśnie w tej grupie, odpowiedziano mu, że kandydatów podzielono tak, a nie inaczej ze względu na sondaże. Jednak jakoś TVP nie potrafiła udzielić pytania, co wobec tego w pierwszej grupie robi Henryka Bochniarz, której sondaże dają mniejsze szanse (co znalazło potem odbicie w wyniku wyborczym) niż Korwinowi. Czyli znowu manipulacja.

 

Pamiętam też jak JKM przez lata twierdził, że celowo nie jest zapraszany do TVP. Nawet ja uznałem to za jeden z przejawów Korwinowego świrowania. Myślałem tak do czasu, aż kilka lat temu (ze 3-4) TVP przyznała, że obowiązywał oficjalny prikaz, by unikać pokazywanai Korwina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korwin jest bardzo niebezpiecznym człowiekiem w pozytywnym sensie, jakby go pokazali z jego poglądami w telewizji zyskałby ogromne poparcie a to zagroziłoby temu grajdołkowi. Smutna prawda, korupcja na ogromną skalę. Wielu ludzi uznaje go za świra, zupełnie niesłusznie i jestem przekonany o tym, że gdyby posłuchali jego wypowiedzi przez chwilę zmieniliby zdanie. Mówi tylko konkrety i do tego te same niezmiennie od lat, historyczną wiedzę ma ogromną...szkoda że takie talenty się marnują.

Taki już urok zaborów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korwin jest bardzo niebezpiecznym człowiekiem [...]

 

Najbardziej dla siebie. Od conajmniej 5 lat w swojej chęci szokowania zabrnął na stronę z której nie ma już powrotu i szkodzi sobie i ideom z którymi jest kojarzony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie, ponieważ z tego, co widzę, to PKW po prostu dopuściła się matactw.

Kocham ten język: "matactwa", "oszustwo", "zdrada stanu" :)

1. Korwinowi zarejestrowano 21 list, ale dokumentów o zarejestrowaniu 1 z nich nie wydawano przez tydzień. PKW stwierdziła, że nie liczy się termin złożenia listy, a termin zarejestrowania przez urzędników.

Bo taka jest prawda. Ale też Korwin przemilczał fakt, że istnieje art. 215 Kodeksu wyborczego, zgodnie z którym w razie stwierdzenia niedostatecznej liczby zgłoszeń składający listę ma 3 dni na usunięcie problemu, tzn. dostarczenie brakujących wpisów. Nawet jeżeli więc komisja wydała decyzję nieco później, to Korwin ciągle miał 3 dni na uzupełnienie listy. Ale o tym oczywiście na blogu nie napisze, bo woli jak zawsze porobić z siebie ofiarę dupokracji :P A tymczasem sam wyszedł na dupę, skoro nie umiał porządnie przygotować listy :)

2. inny z małych komitetów wyborczych złożył zapytanie do Sądu Najwyższego odnośnie danych, które powinny być na listach. Zarówno temu komitetowi jak i np. Korwinowi odrzucono część list. W przypadku Korwina odrzucono je, bo na listach nie był wpisany numer okręgu wyborczego. Sąd Najwyższy stwierdził, że na listach muszą być imię, nazwisko i PESEL. Wszelkie inne dane, ich obecność bądź nie, czytelnośc czy nieczytelność, są nieistotne.

To również jest napisane bardzo wyraźnie w kodeksie (tym razem w art. 209). Proponuję więc zastanowić się, czy chcesz, by ludzie, którzy nie potrafią przeczytać ustawy ze zrozumieniem, tworzyli nowe ustawy.

 

Co do Korwina - sam na własne życzenie skazuje siebie na rolę planktonu poprzez oszołomstwo jakie na każdym kroku prezentuje. Facet ma sporo dobrych pomysłów, ale zachowuje się publicznie jak błazen, więc swoją reputację może zawdzięczać przede wszystkim samemu sobie. Naprawdę nie przypuszczam, żeby większe partie się nim w jakikolwiek sposób przejmowały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, to nie kwestia liczby podpisów na listach. PKW tłumaczy, że dokumenty o rejestracji ostatniej listy (tej 21., której rejestracja umożliwiłaby zarejestrowanie list w całym kraju), wydano tydzień później (po terminie) ze względu na wewnętrzne procedury przy liczeniu głosów. A co to oznacza? Ano tyle, że partia może spełnić wszystkie warunki wymagane do rejestracji listy, a PKW może po prostu poczekać z wydaniem dokumentów i uwalić partię. Czyli to urzędnik może sobie zdecydować, która partia ma prawo zarejestrować listę, a która nie. Bo jeśli dwie partie złożą w takim samym terminie listy z taką samą liczbą podpisów poparcia, to urzędnik PKW może jednej partii dać dokumenty o rejestracji od razu, a drugiej - której nie lubi - przetrzymać kilka dni i dać po terminie. Demokracja?

 

Co do drugiego przypadku - SN się wypowiedział. Na listach ma być imię, nazwisko, PESEL - te dane wystarczą do zarejestrowania listy. Dlaczego zatem PKW odrzuca listy, na których są te dane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że nie rozumiesz. Komitet ma obowiązek złożyć wniosek w terminie (i termin tego pierwszego zgłoszenia jest brany pod uwagę), potem wszystkie wnioski są rozpatrywane, a w razie stwierdzenia niezgodności lub braków komitet ma jeszcze 3 dni od terminu otrzymania powiadomienia o uchybieniach na ich skorygowanie. Nikt więc nie został pokrzywdzony, jak próbuje to powiedzieć Korwin. Dla mnie wszystko wskazuje na to, że nie wziął pod uwagę, że ma prawo o odwołania, i (świadomie bądź nie) nie skorzystał z niego.

 

Co do drugiego przypadku - być może, dla odmiany, to ja czegoś nie rozumiem. Z Kodeksu wynika jednak, że o ile faktycznie przy każdym podpisie musi być imię, nazwisko, PESEL (i adres zamieszkania, ale to na marginesie), o tyle cała lista jako taka musi być podpisana numerem okręgu. Mówi o tym art. 209.3: "Wykaz podpisów musi zawierać na każdej stronie nazwę komitetu wyborczego zgłaszającego listę, numer okręgu wyborczego, w którym lista jest zgłaszana, oraz adnotację:

„Udzielam poparcia liście kandydatów na posłów zgłaszanej przez ................ (nazwa komitetu wyborczego) w okręgu wyborczym ............ (numer okręgu) w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na ............... (dzień, miesiąc, rok).”.

 

Tak więc nie wiem, jak jest dokładnie w tej sytuacji, ale lista ewidentnie musi być opisana numerem okręgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie mówili o tym w Wiadomościach TVN. Konstytucjonaliści twierdzą, że PKW powinno zarejestrować listy w całym kraju, bo wina jest tutaj tylko i wyłącznie po stronie PKW. SN nakazał PKW, by jeszcze raz rozpatrzyła wniosek Korwina o zarejestrowanie list w całym kraju.

I teraz popatrz, jaką mamy sytuację:

- PKW wskutek matactw próbuje uwalić Korwina

- w międzyczasie inne komitety mogą prowadzić kampanię w całym kraju (Korwin nie może) i mają dostęp do TVP (Korwin nie ma).

 

Teraz PKW ma trzy dni na ponowne rozpatrzenie. A do wyborów coraz bliżej, Korwin traci zatem kolejne dni, podczas których może prowadzić kampanię i mieć dostęp do TVP. A co, jeśli PKW znowu odmówi? Ano sprawa trafi do SN, przeciągnie się o kolejne kilka dni.

Wszyscy, poza PKW, uważają, że Korwin powinien mieć zarejestrowane listy.

W tej sytuacji jedynym uczciwym wyjściem wydaje się przesunięcie terminu wyborów o jakiś 1-2 tygodnie. Tylko, czy prezydent się na to zdecyduje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że nie rozumiesz.

 

Chyba źle tłumaczę. Komitet Korwina złożył w terminie 22 listy. PKW w tym saym dniu wydała mu zaświadczenie o zarejestrowaniu 19 list. Tydzień później zarejestrowali 2 kolejne, bo tyle sobie liczyli podpisy.

Tutaj nie ma żadnej winy Korwina. On niczego nie musiał uzupełniać. On spełnił wszystkie wymagania. Padł ofiarą niewydolności administracji. To tak, jakbyś Ty złożył np. PIT w terminie, ale skarbówka stwierdziłaby, że oni kopertę z Twoim PIT-em otworzyli już po terminie, a zatem masz zapłacić grzywnę, za zbyt późne złożenie PIT-a.

 

Co do drugiego przypadku: SN stwierdził, że wystarczające jest imię, nazwisko, PESEL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariuszu :)

 

Powtarzam Tobie jeszcze raz, że w razie stwierdzenia niedostatecznej liczby zgłoszeń na liście komitet ma kolejne 3 dni od dnia otrzymania odmowy rejestracji - tak po prostu stanowi prawo, które dwukrotnie już przytoczyłęm :P A nazywanie tego matactwem to dość mało przekonująca próba zrobienia zadymy. Czekam, aż powiesz w stylu niedawnej wypowiedzi Kaczyńskiego, że Korwin swoim wynikiem wyborczym zmiótłby Platformę z powierzchni Ziemi, więc Platforma ze strachu nakazała Korwina nie rejestrować :)

 

Co do drugiej sytuacji - jest różnica pomiędzy indywidualnymi wpisami (przy których wystarczą dane osobowe) oraz całą listą (na której, zgodnie z kodeksem, musi być podany na każdej stronie także nr okręgu). Znów: tak stanowi prawo, którego komitet najprawdopodobniej nie zrozumiał i całkowicie zapomniał o wpisaniu numeru okręgu na liście. Odsyłam w tej sprawie do ustawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko,że nie było żadnej niedostatecznej liczby zgłoszeń.

Korwin złożył 22 listy z podpisami. PKW zarejestrowało mu tego samego dnia 19 list, a resztę sobie liczyło i liczyło. Po tygodniu skończyli liczyć i zarejestrowali jeszcze 2 dodatkowe listy. Innymi słowy, Korwin złożył W TERMINIE 21 prawidłowo wypełnionych list z wymaganą liczbą podpisów. A mimo to, wbrew prawu, PKW nie zarejestrowało mu list we wszystkichb 41 okręgach.

Jak inaczej można to nazwać niż matactwem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wprost przeciwnie, Mariuszu - wg informacji prasowych 180 wpisów było nieczytelnych, przez co ostatecznie partia znalazła się o 104 głosy pod kreską (wszak trudno oczekiwać, żeby PKW założyła z góry, że wszystko jest OK i zaufała w ciemno). Zgodnie z kodeksem, który przytaczam już trzeci raz, partia miała kolejne 3 dni na zdobycie brakujących głosów, co wynika w sposób niepodważalny z ustawy.

 

Poza tym gdybyś wczytał się w opinię Piotrowskiego (na którego powołuje się JKM - swoją drogą, na jego korzyść wypowiedziało się podobno wielu wybitnych specjalistów, ale zacytowano jednego :P ), wynika z niej, że prawo jest napisane wadliwie, bo zawiera nielogiczny skrót myślowy. PKW ma tymczasem obowiązek postępować tak, jak jest napisane w prawie (nawet błędnym), a nie wg własnego widzimisię.

 

Co do kampanii i czasu w TVP: kampanię możesz prowadzić nawet na księżycu, jeśli masz ochotę :) A czasu w TVP - o ile mi wiadomo - nikt jeszcze nie wykorzystał, bo nie wydzielono jeszcze czasu na audycje wyborcze.

 

Jeśli natomiast chodzi o matactwo, nie masz prawa użyć tego słowa, bo zakładasz w ten sposób, że czyn popełniono celowo. A takie postępowanie nosi w naszym język nazwę oczernienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja już widziałem w TVP debatę, w której brały udział tylko te komitety, które zarejestrowały ogólnopolskie listy. Masz pomysł, w jaki sposób wyrównać tę stratę Korwinowi po zarejestrowaniu list ogólnopolskich?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto powiedział, że cokolwiek ma zostać wynagrodzone? Przecież to on zebrał listę z nieczytelnymi wpisami i w takiej formie ją dostarczył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Organizacji Narodów Zjednoczonych prowadzone są prace, które mogą zakończyć się uchwaleniem pierwszej międzynarodowej konwencji o ochronie życia morskiego na otwartych oceanach. Nad konwencją pracują przedstawiciele 193 krajów, którzy będą tam obradowali do 17 września. Pomysłodawcy nowych przepisów chcą, by zaczęły one obowiązywać od 2020 roku.
      O potrzebie ustanowienia takiego prawa niech świadczy chociażby historia tuńczyka błękitnopłetwego. To jedna z największych i najszybszych ryb w oceanie. W pogoni za ofiarą osiąga prędkość przekraczającą 70 km/h, a waga ryby może dochodzić do 230 kilogramów. Ten wielki drapieżnik dominował niegdyś na Pacyfiku, Atlantyku i Oceanie Indyjskim. Jednak w ciągu ostatniego stulecia ludzie tak zdziesiątkowali tuńczyka błękitnopłetwego, że obecnie jego pacyficzna populacja stanowi 2,6% populacji pierwotnej. Wiele innych gatunków spotkał podobny los. Zwierzęta i rośliny żyjące na wodach międzynarodowych, które stanowią 2/3 światowych oceanów, nie są chronione żadną uniwersalną konwencją. To olbrzymia luka, prawdziwa dziura na środku oceanu, mówi Lance Morgan, prezydent Marine Conservation Institute, niedochodowej amerykańskiej organizacji, która walczy o ochronę oceanów.
      Wody międzynarodowe to dom wielu niezwykłych gatunków, takich jak delfiny, wieloryby, rekiny czy żółwie. Znajdują się tam cenne łowiska i niezbędne do prawidłowego funkcjonowania planety ekosystemy, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Mimo to do niedawna nie istniał żaden duży obszar chroniony na wodach międzynarodowych. Pierwszy taki rezerwat, na morzu Rossa, zaczął działać w grudniu ubiegłego roku. Inne duże rezerwaty istnieją na wodach i strefach ekonomicznych państw. Wody międzynarodowe nie są chronione, przez co są dostępne dla rybołówstwa i innych gałęzi przemysłu.
      Konieczność ochrony bioróżnorodności wód międzynarodowych staje się coraz bardziej paląca, w obliczu postępu technicznego, który pozwala na eksploatację dotychczas niedostępnych zasobów. Dość wspomnieć, że International Seabed Authority (ISA) przyznała już 29 firmom z 19 krajów prawo do eksploatacji złóż mineralnych znajdujących się w ekologicznie ważnych miejscach oceanów. Będą więc mogły one prowadzić prace górnicze m.in. w oceanicznej strefie spękań Clarion-Clipperton, w której, jak się okazało, co najmniej 50% miejscowych gatunków nie jest znanych nauce, czy też też na polach hydrotermalnych Zaginione Miasto na Atlantyku.
      Zarys traktatu chroniącego wody międzynarodowe ma zostać przygotowany w bieżącym roku. Otrzymają go wszystkie zainteresowane kraje, które będą mogły go przeanalizować przed kolejnym spotkaniem w tej sprawie, przewidzianym na kwiecień 2019 roku. Nowe przepisy będą prawdopodobnie rozszerzeniem Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS). Została ona uchwalona w 1982 roku, a weszła w życie w 1994 roku. Nie zajmuje się ona jednak ochroną bioróżnorodności.
      Stany Zjednoczone są jedynym dużym krajem, który nie podpisał UNCLOS. Mimo tego, właśnie USA odegrały kluczową rolę w uchwaleniu historycznego dodatku do UNCLOS, który od 1995 roku chroni ryby migrujące. Także i teraz w obradach ONZ bierze duża delegacja z Waszyngtonu, który jest żywotnie zainteresowany uregulowaniem takich zagadnień jak prawa patentowe, handlowe i prawa do połowów.
      Poważnym problemem, który może przeszkodzić w objęciu oceanów ochroną, jest kwestia dzielenia się odkryciami. Obecnie UNCLOS przewiduje, że wszystko, co zostanie odkryte na na lub pod dnem morskim na wodach międzynarodowych stanowi wspólne dziedzictwo ludzkości i powinno służyć dobru wszystkich ludzi. Tymczasem niemiecka korporacja BASF jest właścicielem niemal połowy światowych patentów na sekwencjonowanie genomu organizmów morskich, może komercjalizować te patenty i nie musi się nimi z nikim dzielić. Takie działanie są niemożliwe na wodach terytorialnych. Prawo uchwalone w 2010 roku przewiduje bowiem, że jeśli osoba fizyczna, firma czy kraj korzysta z zasobów genetycznych znajdujących się na wodach innego państwa, musi się z tym państwem nimi podzielić. Kraje rozwijające się są zainteresowane rozszerzeniem tej zasady na wody międzynarodowe. Jednak takim pomysłom sprzeciwiają się potęgi – USA, Japonia czy Wielka Brytania, które nie chcą w żaden sposób rekompensować innym państwom praw patentowych z wód międzynarodowych. Jednak istnieje dobra wola, by rozwiązać te problem.
      Kolejnym skomplikowanym zagadnieniem jest uregulowanie jednym traktatem działalności różnych gałęzi przemysłu. Obecnie kwestiami tymi zarządza około 20 międzynarodowych organizacji, którym podlegają m.in. rybołówstwo, transport morski, wydobycie surowców i inne zagadnienia. Organizacje te i sektory w niewielkim tylko stopniu komunikują się ze sobą.
      Można się spodziewać, że uchwaleniu nowego prawa będzie przeciwny zarówno przemysł, jak i kraje, dla których rybołówstwo na otwartym oceanie stanowi ważną gałąź przemysłu: Chiny, Japonia, Korea Południowa czy Japonia. Jednak przeciwnicy nowych rozwiązań muszą wziąć pod uwagę, że 90% ryb jest nadmiernie lub w pełni wyeksploatowanych, a wiele niezależnych studiów wykazało, że ograniczenie połowów na otwartym oceanie nie wpłynie negatywnie na zyski czy masę złowionych ryb. Wykonaliśmy świetną robotę w doprowadzeniu zasobów morskich na krawędź zapaści. W końcu się budzimy i zdajemy sobie sprawę, że nie możemy zakładać, iż oceany są całkowicie odporne na nasze działania, mówi Liz Karan, ekspertka od wód międzynarodowych pracująca dla The Pew Charitable Trust.
      Czasu zostało naprawdę niewiele. Naukowcy ostrzegają, że jeśli chcemy uniknąć masowego wymierania życia w oceanach, to do roku 2030 powinniśmy objąć ochroną co najmniej 30% oceanów. Obecnie obszary chronione stanowią 2% powierzchni oceanów, z czego połowa to obszary ściśle chronione. ONZ chce do roku 2020 objąć ochroną 10% oceanów.
      Obecnie istnieje 6 morskich obszarów chronionych o powierzchni powyżej miliona kilometrów kwadratowych. Są to Marae Moana (1.976.000 km2, Wyspy Cooka, ustanowione w 2017 roku), Morze Rossa (1.555.851 km2, Antarktyka, 2017), Papahānaumokuākea Marine National Monument (1.508.870 km2, Hawaje i Midway, USA, 2006), Park Narodowy Morza Koralowego (1.292.967 km2, Nowa Kaledonia, Francja, 2014), Pacific Remote Islands Marine National Monument (1.277.860 km2, centralny Pacyfik, USA, 2009) oraz South Georgia Marine Protected Area (1.070.000 km2, Georgia Południowa i Sandwich Południowy, Wielka Brytania, 2012).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W amerykańskiej Izbie Reprezentantów złożono rezolucję numer 1775, którą jej autorzy nazywają "ręce precz od Internetu". Ma ona związek z proponowanym przez ONZ powołaniem międzyrządowego panelu, który miałby regulować Internet.
      Rezolucję złożyła Many Bono Mack, a jej celem jest uniemożliwienie organizacjom międzyrządowym regulowania sieci.
      Internet powstał i rozwinął się właśnie dzięki temu, że nie był poddany rządowym regulacjom. Próby kontrolowania przez ONZ czegoś tak istotnego dla gospodarki jak internet, posuwają się zbyt daleko. Już i tak mamy sporo problemów z powstrzymaniem zakusów Federalnej Komisji Komunikacji, która chce regulować internet. W jaki niby sposób mielibyśmy powstrzymywać rządu Syrii, Iranu czy Wenezueli? - mówi pani Mack.
      Kongresmen Mack wezwała też prezydenta i jego administrację do sprzeciwienia się wszelkim próbom przekazania kontroli nad internetem do ONZ-u lub innej organizacji międzyrządowej.
      Mack może liczyć na wsparcie innych członków amerykańskich władz ustawodawczych, którym również nie podoba się, że rządy różnych państw, używając przykładu Wikileaks jako ostrzeżenia, próbują ograniczać swobodę sieci.
      Sprzeciw amerykańskich polityków może mieć znaczenie praktyczne, jednak protestują także i ci, których głos jest przede wszystkim głosem symbolicznym. Propozycję ONZ-u skrytykował też Vint Cerf, uznawany za jego z ojców internetu. Sądzimy, że rządom nie powinno się dawać monopolu na zarządzanie internetem - stwierdził Cerf. Poparł jednocześnie obecny model zarządzania internetem, gdyż ma nań wpływ wiele organizacji, w tym firmy prywatne i uczelnie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak donosi Guardian, przedstawiciele Rosji, USA oraz ONZ-u prowadzą tajne rozmowy mające na celu zapobieżenie ewentualnej cyberwojnie. Celem rozmów jest opracowanie rozwiązań, pozwalających na zmniejszenie liczby ataków, do których dochodzi w Sieci.
      W ostatnich latach ryzyko cyfrowego konfliktu znacznie wzrosło. Doszło m.in. do wielkich ataków na Estonię i Gruzję, które weszły w konflikt z Rosjanami. Do dzisiaj jednak nie wiadomo, czy w ataki był zaangażowany rząd Federacji Rosyjskiej, czy też przeprowadziły je gangi działające na własną rękę.
      Regularnie dochodzi też do ataków na amerykańskie sieci wojskowe i rządowe. Przed paroma miesiącami ktoś włamał się do dwóch komputerów i ukradł plany myśliwca konstruowanego przez USA, Izrael, Holandię i Wielką Brytanię. Z kolei przed dwoma laty chińska armia przeprowadziła atak na systemy Pentagonu i Whitehallu.
      Z nieoficjalnych doniesień na temat toczonych osób wynika, że Rosji zależy przede wszystkim na "cyfrowym rozbrojeniu", podczas gdy Stany Zjednoczone chcą zacieśnić współpracę w zwalczaniu cyberprzestępczości. Amerykańscy eksperci uznają ją bowiem za największą bolączkę internetu. Cyfrowe przestępstwa przynoszą straty liczone w dziesiątkach miliardów dolarów, dlatego też USA chce ułatwić zwalczanie tego typu działań, a bez współpracy takich krajów jak Rosja i Chiny, gdzie działają szczególnie aktywne cybergangi, walka z online'ową przestępczością się nie powiedzie.
      Analitycy zgadzają się co do faktu, że USA, Rosja i kilka innych krajów, posiada niezwykle zaawansowane technologie umożliwiające prowadzenie cyberwojny. Brak jednak bliższych szczegółów na ten temat, jako że żadne dokumenty nigdy nie trafiły w ręce osób postronnych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zgodnie z raportem ONZ State of World Population, odcisk węglowy kobiet jest słabszy, jako grupa są jednak bardziej podatne na skutki globalnego ocieplenia.
      Panie rzadziej prowadzą samochody i latają samolotami, kupują też mniej nieprzyjaznych środowisku produktów. Obywatelki krajów uprzemysłowionych nabywają za to chętniej żywność ekologiczną/organiczną, z większym prawdopodobieństwem segregują też śmiecie i są bardziej zainteresowane efektywnym wykorzystaniem energii.
      W raporcie ONZ-etu powołano się na badania, które wskazywały, że kobiety reagują pozytywniej niż mężczyźni na reklamy produktów, które wg wytwarzających je firm, są mniej szkodliwe dla środowiska. Poza tym panie są mniej skłonne wierzyć, że rządy i korporacje rozwiążą problemy ekologiczne i wolą wziąć sprawy w swoje ręce. Międzypłciowa różnica w postawie wobec ekologii staje się coraz wyraźniej zaznaczona wraz ze wzrostem dochodów.
      Kiedy w zeszłym roku na przedmieściach Sydney przeprowadzono sondę dotyczącą ekorozwoju, okazało się, że do inicjatyw obejmujących współpracę i działania społeczne łatwiej było przyciągnąć właśnie panie. Mężczyźni angażowali się w ekorozwój mniej chętnie, a podczas dyskusji na tematy związane z ochroną środowiska generalnie bardziej pociągały ich rozwiązania techniczne i biznesowe niż osobiste.
      Na tym jednak nie koniec. Autorzy raportu zwracają uwagę na różnice dietetyczne, które obniżają odcisk węglowy kobiet. Panie nie tylko jedzą mniej w stosunku do rozmiarów ciała, ale – przynajmniej w niektórych krajach – konsumują więcej warzyw i mniej mięsa. W Danii mężczyźni spożywają średnio 139 g mięsa dziennie, podczas gdy kobiety tylko 81 g.
      Czemu zmiany klimatyczne miałyby silniej uderzać w kobiety? Twórcy dokumentu State of World Population podkreślają, że jeśli chodzi o pracę na roli, w biednych krajach to panie stanowią główną siłę roboczą i nie mają dostępu do wielu zarezerwowanych dla mężczyzn sposobów zarobkowania. Kobiety zajmują się gospodarstwem domowym i dbają o członków rodziny, co często ogranicza ich mobilność i zwiększa podatność na związane z pogodą katastrofy naturalne. Susza i nieregularne opady zmuszają je do cięższej pracy, by zdobyć jedzenie, energię i wodę. Poza tym to córki częściej porzucają szkołę, by pomóc matkom w realizacji tych zadań.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rząd Malediwów planuje podwodne posiedzenie, podczas którego zostanie podpisany dokument dotyczący zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Prezydent Mohamed Nasheed i jego gabinet zanurkują 17 października.
      Doradca prezydenta powiedział BBC, że forma działania jest może dosyć rozrywkowa, ale przesłanie jak najbardziej poważne. Rosnący poziom mórz stanowi zagrożenie dla ok. 1200 nizinnych koralowych wysp, które gdy obecny trend się utrzyma, znikną pod wodą. Mniej więcej 80% archipelagu Malediwów znajduje się mniej niż metr nad poziomem morza, dlatego obawy mieszkańców nie są bynajmniej nieuzasadnione. Uważają oni, że gdy ich kraj w pełni odczuje skutki topnienia czap lodowych na biegunach, dla innych nacji także już będzie za późno.
      Podczas posiedzenia ministrowie będą się porozumiewać za pomocą gestów oraz wodoodpornych pisaków i tablic. Repertuar sygnałów dostępnych dla nurków jest ograniczony, dlatego liczba poruszanych zagadnień również będzie zawężona. Urzędnicy zaapelują jednak do wszystkich narodów – tych biednych i tych bogatych – by traktowały zmianę klimatu poważnie.
      Trening odbyli już wszyscy ministrowie poza jednym, który ze względu na chorobę wykluczającą nurkowanie nie mógł towarzyszyć im podczas prób w bazie wojskowej.
      W dniu zero prezydent Nasheed, będący licencjonowanym nurkiem, weźmie udział w podwodnej konferencji prasowej. Malediwscy urzędnicy podpiszą dokument, który trafi na wokandę podczas grudniowej konferencji ONZ-etu w Kopenhadze. Nowe porozumienie ma zastąpić Protokół z Kioto, wygasający już za 3 lata, bo w 2012 r.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...