Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Klucz do udanego małżeństwa: żona szczuplejsza od męża

Rekomendowane odpowiedzi

Jaki jest klucz do szczęśliwego małżeństwa? Dobra komunikacja, zaufanie, a może udane życie erotyczne? Okazuje się, że nie, a przynajmniej nie wyłącznie, bo usatysfakcjonowaniu obu płci wydaje się sprzyjać żona szczuplejsza od męża (Social Psychological and Personality Science).

Przez 4 lata Andrea Meltzer, doktorantka z University of Tennessee, śledziła losy 169 świeżo zaślubionych par. Stwierdziła, że mężowie są początkowo bardziej zadowoleni, a żony stają się coraz bardziej usatysfakcjonowane z czasem, kiedy kobieta ma niższy wskaźnik masy ciała (wskaźniki satysfakcji zestawiano z parami, gdzie BMI kobiety było wyższe od BMI mężczyzny).

Społeczeństwo wywiera na kobiety sporą presję, by osiągnęły często nierealistycznie niską wagę. Wyniki naszego studium pokazują, że kobieta w każdym rozmiarze może być szczęśliwa w związku z właściwym partnerem. Liczy się bowiem relatywna waga, a nie waga absolutna.

Meltzer przypuszcza, że atrakcyjność i waga są ważniejsze dla mężczyzn, dlatego satysfakcja lub niezadowolenie z BMI partnerki ujawnia się na samym początku małżeństwa. Stosunek męża do żony zaczyna zaś wpływać na nią dopiero w nieco dłuższej perspektywie czasowej. Amerykanie podkreślają, że zarysowany trend w satysfakcji obojga płci utrzymuje się nawet po uwzględnieniu potencjalnego wpływu innych małżeńskich stresorów, np. depresji czy dochodów.

Psycholog ma świadomość, że istotność relatywnej wagi małżonków może się różnić pomiędzy kulturami (tutaj 94% próby stanowiły osoby białe) oraz parami w różnym wieku (w studium Meltzer wszystkie pary miały mniej niż 35 lat). Ponieważ atrakcyjność odgrywa [z czasem] mniejszą rolę, być może relatywna waga także w mniejszym stopniu wpływa na satysfakcję.

Wszystkie pary wypełniały kwestionariusz satysfakcji małżeńskiej, poddawały się też pomiarom wagi i wzrostu. Studium nie precyzuje, czy szczęście wynika z bycia szczuplejszym od partnera, czy też podtrzymywanie zdrowej wagi i zdrowego stylu życia to pokłosie bycia szczęśliwszą osobą w ogóle.
By zrozumieć, jak cechy partnerów kształtują relacje takie jak małżeństwo, warto spojrzeć na parę jako całość niż analizować wkład/wpływ każdego człowieka z osobna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość simian raticus

A moja żona jest grubsza odemnie o 37 kg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BMI to bezużyteczny wskaznik, szczególnie kiedy ktoś uprawia jakiś sport. Po co więc opierać na nim badania? Z góry skazane są one na ogromne błedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli odwracając pierwszy akapit, udane małżeństwo to mąż grubszy od żony. Więc utrzymanie szczupłej sylwetki to powinna być domena kobiet, a mężczyzna mże sobie pofolgować z jedzeniem bo i tak będzie atrakcyjny dla partnerki. A idąc dalej z tym rozumowaniem nie staraj się facecie być szczupły, bo mniej babek będzie cię uważało za atrakcyjnego  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od dziesięcioleci BMI jest używane do oceny prawidłowej masy ciała. Teraz międzynarodowa komisja, uznawana przez 75 organizacji medycznych na świecie, proponuje to zmienić, twierdząc, że BMI samo w sobie nie jest wiarygodnym narzędziem. Oparte na BMI pomiary mogą zarówno niedoszacowywać, jak i przeszacowywać, poziom otłuszczenia organizmu i tym samym dostarczać nieadekwatnych informacji na temat stanu zdrowia jednostki, stwierdza komisja na łamach The Lancet. Diabetes & Endocrinology.
      Autorzy raportu proponują nowe podejście do diagnozowania otyłości. Miałoby ono polegać na pomiarze tkanki tłuszczowej, uwzględnieniu BMI oraz przyjrzeniu się ewentualnym negatywnym skutkom posiadania zbyt obfitej tkanki tłuszczowej. Eksperci proponują wprowadzenie dwóch kategorii otyłości: kliniczną i przedkliniczną. Otyłość jako taką rozumieją jako nadmiar tkanki tłuszczowej. Definiujemy otyłość kliniczną jako chroniczną chorobę układową, charakteryzującą się zmianami w funkcjonowaniu tkanek, organów, osoby lub kombinacji tych składników, które to zmiany są spowodowane nadmierną tkanką tłuszczową. Kliniczna otyłość może prowadzić do poważnego uszkodzenia organów, powodując komplikacje zmieniające sposób funkcjonowania i potencjalnie zagrażające życiu. Definiujemy otyłość przedkliniczną jako stan nadmiaru tkanki tłuszczowej, z zachowaną prawidłową funkcją pozostałych tkanek i organów oraz z różnym – generalnie zwiększonym – ryzykiem rozwoju otyłości klinicznej i innych chorób niezakaźnych (np. cukrzycy typu 2., różnych typów nowotworów, chorób układu krążenia). Chociaż ryzyko zgonu i chorób związanych z otyłością może rosnąć wraz ze wzrostem tkanki tłuszczowej, postanowiliśmy rozróżnić otyłość przedkliniczną i kliniczną (czyli zdrowie i chorobę) z powodów medycznych oraz polityki zdrowotnej. Rekomendujemy, by wskaźnik BMI był używany jedynie jako zastępcza miara ryzyka na poziomie populacji, na potrzeby badań epidemiologicznych i badań przesiewowych, a nie jako indywidualny wskaźnik stanu zdrowia, czytamy na łamach The Lancet.

      Członkowie komisji stwierdzają też, że diagnostykę otyłości należy prowadzić według jednej z następujących metod:
      - nadmiar tkanki tłuszczowej – wynikający z BMI – powinien zostać potwierdzony albo poprzez bezpośrednie jej pomiary, albo też przez co najmniej jeden pomiar antropometryczny (np. obwód talii, stosunek obwodu talii do obwodu bioder czy stosunek obwodu talii do wzrostu);
      - można przeprowadzić dwa pomiary antropometryczne, bez potrzeby obliczania BMI;
      - poprzez bezpośrednio pomiar tkanki tłuszczowej;
      - jedynie u osób z bardzo wysokim BMI, przekraczającym 40 kg/m2, można przyjąć, że nadmiar tkanki tłuszczowej ma miejsce i dodatkowe potwierdzenie nie jest potrzebne.
      Uczeni uważają też, że osoby, u których wspomniane pomiary wykazały otyłość, powinny zostać zbadane pod kątem występowania otyłości klinicznej.

      Diagnoza otyłości klinicznej powinna opierać się na spełnieniu co najmniej jednego z dwóch podstawowych kryteriów: zdobyciu dowodów na pogorszenie funkcjonowania tkanki lub organu w wyniku otyłości lub też stwierdzeniu znacznego, skorygowanego o wiek osoby badanej, zmniejszenia codziennej aktywności, które to zmniejszenie jest odzwierciedleniem wpływu otyłość na mobilność oraz zmianę wskutek otyłości innych podstawowych czynności, jak kąpanie się, ubieranie, zachowanie czystości i jedzenie – stwierdzają autorzy.
      Dlaczego jednak eksperci nie wierzą w BMI? Komisja wskazuje, że BMI nie jest bezpośrednim pomiarem tkanki tłuszczowej i nie bierze pod uwagę jej rozkładu w organizmie. Na przykład osoby z prawidłowym BMI mogą mieć nadmiar tkanki tłuszczowej wokół pasa lub organów wewnętrznych, co zagraża ich zdrowiu. Jednak polegając na samym BMI ani oni, ani ich lekarz, nie zauważą nadchodzących problemów.
      Podejście komisji wynika z faktu, że otyłość jest bardzo zniuansowana i ma różny wpływ na różnych ludzi. Pozwala ono na wdrożenie spersonalizowanej opieki medycznej zarówno w przypadku osób z otyłością kliniczną, jak i przedkliniczną. To pozwoli na racjonalne ulokowanie zasobów systemów opieki zdrowotnej i uczciwe oraz uzasadnione naukowo nadanie priorytetów interwencjom medycznym, stwierdzają autorzy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Motyw szukania towarzysza życia, chwili ślubu i samego małżeństwa pojawia się w literaturze, teatrze i kinie niezwykle często. Szczególnie dla komediopisarzy tematyka małżeńska jest niezwykle wdzięcznym tematem. Bo partnerskie kłótnie, sprzeczki i zaloty inspirują oraz bawią do łez.
      “Ożenek”
      Gogol napisał “Ożenek” w 1842 roku i od razu wywołał niegasnące dyskusje o bohaterach sztuki. Ta śmieszy, ale też ujawnia fałsz i hipokryzję ludzką.
      W komedii granej w Och-Teatrze, w postać chcącego ożenić się Podkolesina wciela się Paweł Domagała. Jednak bohatera bardziej interesuje posag wybranki, niż przyszła małżonka.
      Agafia, w której rolę wciela się Julia Wyszyńska również poszukuje męża. Pogrąża się w marzeniach o idealnym mężczyźnie, a to, co liczy się dla niej najbardziej to atuty zewnętrzne.
      “Mayday”
      Komedia Raya Cooneya z lat 80. “Mayday” bawi publiczność od lat na całym świecie. Główny bohater jest taksówkarzem, który prowadzi podwójne życie.  
      W dwóch różnych miastach mieszkają jego dwie żony, które nie wiedzą o swoim istnieniu. Jednak zbieg okoliczności sprawia, że zorganizowane życie wymyka się mężczyźnie spod kontroli.
      Mąż musi ukryć swoją prawdziwą twarz nie tylko przed żonami, ale też przed policją i mediami. A im więcej kłamie, tym sytuacja bardziej się komplikuje, powodując szereg komicznych zdarzeń.
      “Oszuści”
      W “Oszustach” Michelle chce pobrać się z Allenem, jednak ten nie jest pewny tej decyzji. Aby rozwiać wątpliwości, partnerzy postanawiają spotkać się z rodzicami.
      Nie są jednak świadomi, że ich rodzice już się znają, a co więcej - mają ze sobą romanse.
      Spektakl to zarówno zabawne, jak i skłaniające do refleksji dialogi i sytuacje, a także krytyczne spojrzenie na miłość, związki i relacje par w różnym wieku.
      Chcielibyście poznać cały opis małżeńskich komedii w Och-Teatr? Spektakle znajdziecie na portalu ewejsciowki.pl.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osoby w związkach małżeńskich są silniejsze fizycznie niż osoby stanu wolnego, wynika z najnowszych badań przeprowadzonych na University College London. W swoich badaniach uczeni skupili się na porównaniu możliwości fizycznych osób powyżej 60. roku życia. Dane do badań pochodziły od ponad 20 000 osób z Wielkiej Brytanii i USA, które w 2008 roku wzięły udział w English Longitudinal Study of Ageing oraz w US Health and Retirement Study z roku 2006 i 2008.
      Z wcześniejszych badań wiemy, że osoby w związkach małżeńskich żyją dłużej i cieszą się lepszym zdrowiem fizycznym oraz psychicznym, jednak mamy ograniczoną liczbę dowodów na istnienie związku pomiędzy stanem cywilnym a możliwościami fizycznymi, mówi główna autorka badań, doktor Natasha Wood.
      Zespół naukowy mierzył dwa wskaźniki możliwości fizycznych osób po 60. roku życia – prędkość chodzenia oraz siłę uścisku dłoni. To dobre wskaźniki niezależności w życiu codziennym oraz wskaźniki przyszłych potrzeb co do opieki nad nimi oraz śmiertelności. Osoby ze słabszymi dłońmi mają więcej problemów np. z otwarciem słoika, a osoby, które wolniej chodzą, mogą nie zdążyć na przejściu dla pieszych przed zmianą światła na czerwone.
      Szczegółowe badania wykazały, że mężczyźni, którzy byli w pierwszym małżeństwie mieli o 0,73 kg silniejszy uścisk niż wdowdy i o 0,61 kg silniejszy uścisk niż ci, którzy nigdy się nie ożenili. W USA uścisk dłoni mężczyzn w pierwszym małżeństwie był o 0,80 kg silniejszy od uścisku dłoni wdowców i o 1,45 kg silniejszy niż tych, którzy nigdy żony nie mieli. Z kolei mężczyźni, którzy mieli więcej niż jedną żonę mieli też uścisk dłoni silniejszy od mężczyzn, którzy poprzestali na jednej żonie. Różnica ta wynosiła 0,61 kg w przypadku Anglii i 0,22 kg w przypadku USA.
      Jeśli zaś chodzi o prędkość poruszania się, to w Anglii mężczyźni pozostający w pierwszym małżeństwie chodzili o 8 cm/s szybciej niż wdowcy i o 11 cm/s szybciej niż wieczni kawalerowie. W USA różnica ta wynosiła, odpowiednio, 7 cm/s i 4 cm/s.
      Zaobserwowano też, że żonate kobiety w Anglii chodziły o od 5 do 8 cm/s szybciej niż ich koleżanki, które nigdy nie wyszły za mąż. W USA różnica ta wynosiła 4–5 cm/s. Osoby, które powtórnie się ożeniły lub wyszły za mąż chodziły równie szybko jak ci w pierwszych małżeństwach.
      Jako, że z innych badań wiadomo, iż za lepsze zdrowie osób w związkach małżeńskich odpowiada w pewnym stopniu fakt, iż są one bogatsze, mają więc lepsze warunki życia, naukowcy wzięli pod uwagę status majątkowy badanych. Po jego uwzględnieniu różnice w sile i prędkości poruszania się niemal zniknęły.
      Doktor Wood komentuje: Jako, że w wiek sędziwy wkracza coraz więcej osób, które nigdy nie były w związku małżeńskim lub w nim nie są z powodu rozwodu lub owdowienia, uzyskane przez nas wyniki mogą oznaczać, że w przyszłości starsi ludzie będą coraz gorzej sobie radzili z codziennymi czynnościami. Jako, że wiele z różnic fizycznych pomiędzy osobami w związkach małżeńskich i tymi, którzy nigdy w nich nie byli, da się wytłumaczyć statusem majątkowym, można wysnuć wniosek, że ochrona i poprawa statusu majątkowego osób nieposiadających małżonków może pomóc im w osiągnięciu podobnej sprawności fizycznej jaką mają ludzie w związkach małżeńskich.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Biorąc udział w badaniach, w których pyta się o wagę i wzrost, większość Amerykanów kłamie. Jak można się domyślić, waga jest zaniżana, a wzrost zawyżany, co w sumie daje korzystniejszy wskaźnik masy ciała (BMI). Osoby białe postępują tak częściej niż czarne i Latynosi.
      Mimo że to powszechna praktyka zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn z każdej grupy etnicznej, autorzy raportu opublikowanego na łamach pisma Ethnicity & Disease uważają, że nie zmienia to statystyk dotyczących zakresu otyłości w USA. Na szczęście przedstawiając się w lepszym świetle, ludzie zachowują umiar.
      W studium dr Ming Wen z Wydziału Socjologii University of Utah uwzględniono dane z 2007-2008 National Health and Nutrition Examination Survey (NHANES), uzyskane od 2672 mężczyzn i 2671 kobiet. Badanych mierzono i ważono, a następnie wyliczano wskaźnik masy ciała. Sami uczestnicy NHANES także podawali swoje wymiary. Dane porządkowano wg płci i grup etnicznych. Poza tym naukowcy uwzględniali różne czynniki demograficzne, takie jak wykształcenie, wiek czy status materialny.
      Analiza wykazała, że we wszystkich grupach etnicznych zarówno kobiety, jak i mężczyźni zawyżali swój wzrost. Średnio mężczyźni zawyżali go o 1,41 cm, a kobiety o 0,84 cm. Czarni mężczyźni lekko zawyżali masę ciała, a wszystkie inne grupy ją zaniżały: od ujmujących sobie 0,04 kg białych mężczyzn po niedostrzegające 1,74 kg czarnych kobiet. Biorąc jednocześnie pod uwagę wzrost i wagę, udało się ustalić, że kobiety zaniżały BMI bardziej niż mężczyźni, a kobiety białe robiły to w większym stopniu niż Afroamerykanki i Latynoski. Wg Wen i jej współpracowniczki dr Lori Kowaleski-Jones, wynika to z tego, że w białych społecznościach działa silniejsza presja, by być szczupłą, dlatego białe kobiety "bardziej pragną smukłego ciała" i są bardziej świadome problemów z wagą. Częściej zaniżały BMI osoby z nadwagą, z najstarszej grupy wiekowej (powyżej 60. r.ż.) i z ukończonym college'em.
      Ogólne statystyki nie mogą ulec zmianie, bo choć między podawanymi a mierzonymi wartościami pojawiały się różnice, naukowcy twierdzą, że były one niewielkie i mieściły się w jednostce BMI.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...