Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Nie, bo tam społeczeństwo było zbytnio zorientowane na rozrywkę. Wczoraj w wiadomościach słyszałem, że wg badań telewizji młodzież coraz więcej czasu poświęca na rozrywkę - jakby już im było mało. Wystarczy wejść na joemonster, żeby zobaczyć, jak się bawią Rosjanie. We Francji nie lepiej - 3,5 dnia nauki w tygodniu. We wtorki kończą ludziska zajęcia wcześniej, a środy są wolne od szkoły. Spotkałem kiedyś Francuzów, którzy słyszeli o AK i państwie podziemnym - zapytali, czy wykopaliśmy tunele pod całą Polską. Inną ich narodową wadą jest kompletna nieznajomość geografii... tak czy siak, zmyślasz sobie utopię bezpodstawnie - kompy mądrzejsze, ludzie... ach, z ludźmi to różnie właśnie ;-)

 

Z Sheldona ;) :

- Why are you crying?

 

- Because I'm stupid!

 

- That's no reason to cry. One cries because one is sad. For example, I cry because others are stupid and it makes me sad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A lepsza dla życia jest wiedza czy niewiedza i wiara w baśnie? Czy to oznacza, że m.in. my - czytelnicy Kopalni Wiedzy jesteśmy lepsi od starej babci widzącej tylko Boga i myślącej, że Ziemia leży w centrum Wszechświata? Czy kiedy będę liczył dni, minuty do końca będę się czuł lepiej wiedząc, że za chwilę nic po mnie nie zostanie, ale za to dużo wiem.. czy może właśnie wspomniana babcia, która wie (dla nas wierzy - dla niej - wie), że spotka się z Bogiem, a wszystko poza własną rodziną i codziennością ją nie interesuje. Wspomniałem akurat o późnej starości, ale zmuszeni jesteśmy żyć wiedząc o końcu. Ktoś żyjący wg zasad religii i nie interesujący się nauką sens życia znajdzie dużo szybciej niż naukowiec. Któremu z nich będzie się żyło lepiej? Nawrócenie na siłę niektórych uszczęśliwi głównie nas.. To samo się tyczy wiary we wróżki, hemeopatów itp. Ludzie szukają zwyczajnie sensu..

 

Co do samej religii - można wierzyć i jednocześnie być doskonałym technikiem, badaczem itp. i takie podejście ma największy sens zarówno dla naszego rozwoju, jak i zdrowia psychicznego.

 

Co do szkolnictwa. Uważam, że problem dałoby się rozwiązać minimalizując liczbę uczniów w klasach, zmniejszając liczbę przedmiotów (w szkole podstawowej, gimnazium i średniej przedmiot ma nas zainteresować - niech to będzie solidne liźnięcie przedmiotu, ale tak, by bardziej zaciekawić niż wykuć - chodzi mi o zakres - skracamy np. fizykę o 1/3 i rozkładamy tą wiedzę na więcej ciekawszych zajęć. Sam rygor nauki musi być, ale chodzi o to, by nikt nie wkuwał czegoś na siłę, ale czytał książkę z zainteresowaniem - jak dobrą powieść (kwestia zmiany literatury). Wzory minimum, albo wprowadzane tak, by uczeń sam po nie sięgał. Po co nam podstawówka, gimnazium, średnia? Czy czegoś więcej się uczyliście w średniej szkole? Ja z tych szkół nic nie pamiętam.. dopiero zacząłem się uczyć we własnym zakresie jak poszedłem na studia. O właśnie - studia - to tutaj wybieramy sobie zawód i uczymy się dopiero tego co nas zainteresowało w poprzednich szkołach.

 

Dam przykład (tak trochę na szybko). Zamiast czytać nudne książki z fizyki w których na minimalnej ilości stron jest maksymalna ilość wiedzy, zacznijmy fizykę od czegoś odmiennego - np. książek Hawkinga, "Piękno wszechświata" Brian-a czy też np. Podstawy fizyki Feynmana (z nieco jeszcze okrojonym materiałem). Każdy kto czytał taką książkę będzie wiedział często więcej niż 80% uczniów liceum, którzy wałkują fizykę z lekcji na lekcję przez ileś lat. To są książki, które się po prostu czyta i czyta... Uczeń zainteresowany będzie znacznie łatwiej chłonął coraz "prostsze" tematy z nawet bardzo skomplikowanymi wzorami (będzie chciał coś rozwiązać, bo go to ciekawi). Jednocześnie znacznie łatwiej nauczy się matematyki nawet na wyższym poziomie, bo będzie potrzebował jej do rozwoju własnych zainteresowań.., a dobra szkoła powinna mu w tym pomóc. Nauczyciel powinien opowiadać, a nie starać się wbijać na siłę wiedzę.. Co do zmniejszenia liczby przedmiotów.. chodzi mi o ilość przedmiotów na semestr / rok.. Niech ich będzie kilka i niech się zmieniają co rok / dwa, a nie kilkanaście.. bo podstawy trzeba znać.. Równie dobrze można się nauczyć fizyki w 4-tej klasie, w 8-mej, jak i w 12-tej.. zaczynając od podstaw. Licząc liceum mamy w sumie 13 lat nauki (poprawcie mnie jak się mylę) po których wychodzą ludzie, którzy ledwo znają podstawy matematyki.. Jak jest sens zakuwania po np. 6 godzin dziennie przez tyle lat? Mniej przedmiotów obowiązkowych na rok, więcej nieobowiązkowych (tzw. kółek), bo uczeń który się wciągnie w przykładową fizykę w jakimś roku, musi mieć miejsce by pogłębiać swoją wiedzę. Poza tym trzeba oczywiście nakłonić młodych ludzi do czytania, co dzisiaj nie jest wcale takie łatwe.. jeżeli na to się skutecznego sposobu nie znajdzie to niech chociaż oglądają konkretne filmy naukowe i robią notatki. Chętniej i więcej ludzi będzie się uczyło.. A im więcej uczniów jest przygotowanych solidnie na lekcje, tym więcej jest takich, którzy się na następną również przygotują (efekt domina, który działa w chwili obecnej odwrotnie - kujoni nie są szanowani i raczej to margines klasowy)

 

Co do prywatnego szkolnictwa.. Z jednej strony mobilizowałoby to samych rodziców, by lepiej pilnować swoich pociech, ale z drugiej ograniczało dostęp do nauki w biedniejszych rodzinach (w takich rodzinach szkoła powodowałaby bardziej niechęć rodziców do samej szkoły, niż mobilizację ucznia.., - nie jemy dzisiaj, bo zapłaciliśmy za szkołę. Oczywiście mówię o skrajności, ale to tylko przykład równie dobrze można go porównać do rezygnacji z ciastka.. Jeżeli mamy mało, a odbiera nam się jeszcze więcej to nie wróży nic dobrego ani dla kondycji psychicznej rodziców, ani dziecka.. mamy tylko więcej patologii..

 

Bezstresowe wychowywanie dzieci uważam za fikcję.. Dziecko musi szanowań rodzica i słuchać (nie o to chodzi, by wykonywał głupie polecenia - to nie robot, ani piesek), ale by respektował jego decyzje. Musi mieć prawo sprzeciwu i próby udowodnienia rodzicowi, że się myli, ale wszystko w ramach szacunku do osoby starszej - w ramach rozmowy. Dzieci nigdy nie karane szacunku raczej się nie nauczą, a próba zakazania czegoś skończy się histerią. Przy czym oczywiście nie mówię tu o jakimś biciu - klaps to absolutna ostateczność, ale za naganne zachowanie musi być jakaś kara (choćby siedzenie w kącie itp. - coś co dziecku ewidentnie się nie podoba). Wychowywanie dzieci to zresztą temat rzeka, a każde dziecko jest nieco inne..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czy kiedy będę liczył dni, minuty do końca będę się czuł lepiej wiedząc, że za chwilę nic po mnie nie zostanie, ale za to dużo wiem.. czy może właśnie wspomniana babcia, która wie (dla nas wierzy - dla niej - wie), że spotka się z Bogiem[/size] 

Pomyśl , czy takie skomplikowane mechanizmy równowagi w przyrodzie, czy takie skomplikowane rozwiązanie jakim jest DNA i ludzkie ciało mogło powstać samo?? jeśli tak to czemuś głębszemu słuzy (inaczej zanika). Jeśli zostało stworzone to ten który to zrobił był i jest mistrzem genetyki od tysiący lat a jako naukowiec potrzebuje słów (myśli) uznania (nie ślepego hołdu religijnego) i nie od buraków, tylko od tych którzy odkrywją złozoność tematu i klasę jego rozwiązania (to zachwyt twórczy - najwyzsza forma uznania (Nobel) - przyznawana indywidualnie w duchu) w zaciszu laboratorium, na porodówce, w gwieździstą noc, w widoku zakochanych oczu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawie ujęte, ale ja nie pisałem o hołdzie do Boga, Stwórcy itp... tylko o tym w co człowiek jako jednostka wierzy i co to dla Niego znaczy oraz jak wiara ułatwia Mu życie i rozwiązuje sprawę ostateczną - śmierć. Twoja myśl włącza istnienie Boga w świat nauki - żyjemy po to by poznawać (częściowo też tak uważam), ale nie odpowiada na to dlaczego umieramy? Albo raczej odpowiada, ale ta odpowiedź nie może być dla Nas jako jednostki odpowiedzią zadowalającą - umrzemy, a to co pozostawiliśmy po sobie nie będzie miało dla Nas samych żadnego znaczenia. Ot, dzięki naszej wiedzy posunęliśmy nieco cywilizację do przodu, kolejnemu pokoleniu będzie się żyło lepiej, ale co z Nami? Żyjemy po to, żeby umrzeć, a mając świadomość, że po śmierci nadal będziemy żyć, samo życie ma IMO większy sens.

 

Ja o swoją wiarę się nie martwię, bo zdążyłem już ją solidnie ugruntować łamiąc przez wiele lat, wiele "zasad", których złamać się ponoć nie da (choć wspomniane zasady na przestrzeni lat się zmieniały, zmieniają i pewnie jeszcze się zmieniać będą). A im bardziej racjonalnie myślałem i empiryczniej działałem tym częściej się przekonywałem do tego w co "wierzę" (choć oczywiście pierwsza teoria była inna niż ta dzisiaj.. dopiero tą układankę składam). Pisać o tym nie będę, bo to zupełnie niewłaściwe miejsce.

 

Nie piszę, by ślepo w coś wierzyć, ale by zawsze zostawiać sobie furtkę na nieco nieracjonalne podejście - wykluczać pewne rzeczy, ale z drugiej strony nigdy nie całkowicie.. słowem - potrafić czasami myśleć nieschematycznie - wbrew wszystkiemu (powtarzam - czasami). Bez takiego myślenia nie mielibyśmy Teorii Względności, Mechaniki Kwantowej, Teorii Strun,.. Zobaczcie jakie oszołomienie wywołały te teorie w świecie o którym powinniśmy wiedzieć już wiele.. to wszystko na przestrzeni 100 lat. Co będzie za kolejne 100? Na dzień dzisiejszy równie prawdopodobne jest to, że żyjemy w Matrix-ie jak też to, że tak naprawdę jesteśmy tylko "kukłami", a "wolna wola" nie istnieje (oczywiście to tylko głupie przykłady, ale o to chodzi, że nawet najbardziej absurdalne teorie mogą się kiedyś okazać prawdziwe.. za 100,200,300 lat.. i nie należy nigdy niczego wykluczać całkowicie).

 

Wybaczcie mały offtop ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
wiara ułatwia Mu życie i rozwiązuje sprawę ostateczną - śmierć[/size] 

Najpierw musisz zdefiniować śmierć , moim zdaniem: 1.śmierć to utrata mozliwości zmieniania siebie (przeprogramowywania) poprzez utratę źródła energii tj. ciała (mozna z niej okradać po śmierci zyjących - ale to tylko trwanie, wegetacja, a co się ukradło to i oddać będzie trzeba - grzech pierworodny, karma itd. - mało tego uniemozliwia się tym postęp zyjących a tym samym ewentualne kolejne wcielenie moze być zwierzęce - opóźnia się realizacja planu dla którego to wszystko istnieje - a jak wiemy z czasów które jeszcze pamiętam  :P:D  za brak realizacji planu leciały stołki i łby) Jeśli ktoś zabrał ci ciało (zabił) a program tworzyłeś właściwie odrodzisz się natychmiast , jeśli program był lepszy niz tego kto cię zabił przejmujesz jego ciało a jego program do kosza, jeśli był lepszym programistom to stajesz się podprogramem jego istoty (opętanie) walczącym o jego ciało.

2. Plan jest nieznany , wielki , godny, a jednostka ma wolną wolę w szybkości jego realizacji ale naruszając zasady współistnienia lub odbiegając (źle zgadując w którym kierunku plan się rozwija) traci siłę zyciową co prowadzi w pierwszej kolejności do uszkodzeń w ciele nr2 (ratowaniem go zajmują się bioenergoterapeuci)  co przekłada się na śmierć ciała fizycznego (to ratuje medycyna współczesna).

Tak więc śmierć nie jest koniecznością tylko łaską i jedynym wyjściem dla programisty który się tyle razy pomylił ze z programu nici i trzeba zacząć od nowa.

Wybaczcie mały offtop[/size]   

:;) to nie offtop, tylko uzgadnianie z innymi programistami kierunku rozwijania się planu (inne zdanie - doświadczenie - podejście).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosjanie nie są naszymi wschodnimi sąsiadami.

 

Broń masowego rażenia jest naszym wschodnim sąsiadem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Broń masowego rażenia jest naszym wschodnim sąsiadem.

Przeciez to były klocki drewniane malowane na rakiety osadzone na ziłach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na łamach Physical Review Research ukazał się artykuł, którego autorzy informują o skonstruowaniu urządzenia generującego energię elektryczną z... ruchu obrotowego Ziemi. Christopher F. Chyba (Princeton University), Kevin P. Hand (Jet Propulsion Laboratory) oraz Thomas H. Chyba (Spectral Sensor Solutions) postanowili przetestować hipotezę, zgodnie z którą energię elektryczną można generować z ruchu obrotowego Ziemi za pomocą specjalnego urządzenia wchodzącego w interakcje z ziemskim polem magnetycznym.
      W 2016 roku Christopher Chyba i Kevin Hand opublikowali na łamach Physical Review Applied artykuł, w którym rozważali możliwość użycia ruchu obrotowego Ziemi i jej pola magnetycznego do generowania energii elektrycznej. Artykuł został skrytykowany, gdyż obowiązując teorie wskazywały, że każde napięcie elektryczne wygenerowane w takiej sytuacji zostanie zniwelowane wskutek przemieszczenia się elektronów podczas tworzenia pola elektrycznego.
      Naukowcy zaczęli więc szukać sposobów na uniknięcie niwelacji napięcia. Żeby sprawdzić swoje pomysły stworzyli urządzenie złożone z cylindra z ferrytu manganowo-cynkowego, który działał jak osłona magnetyczna. Cylinder umieścili na linii północ-południe pod kątem 57 stopni. W ten sposób był on zorientowany prostopadle do ruchu obrotowego planety i ziemskiego pola magnetycznego. Na obu końca cylindra umieścili elektrody. Pomiary wykazały, że w ten sposób wygenerowali napięcie elektryczne rzędu 18 mikrowoltów, którego nie byli w stanie przypisać do żadnego innego źródła, niż ruch obrotowy Ziemi.
      Eksperyment odbywał się w ciemności, by uniknąć efektu fotoelektrycznego, uczeni wzięli pod uwagę napięcie, jakie mogło się pojawić w wyniku różnicy temperatur pomiędzy oboma końcami cylindra. Zauważyli też, że napięcie – zgodnie z przewidywaniami – nie pojawia się przy innych ustawiniach cylindra. Takie same wyniki uzyskano podczas badań w innej lokalizacji o podobnym środowisku geomagnetycznym.
      Eksperyment nie został jeszcze powtórzony przez inne zespoły badawcze, które mogłyby sprawdzić, czy zmierzone napięcie nie jest wynikiem zjawiska, którego trzej naukowcy nie wzięli pod uwagę. Autorzy badań stwierdzają, że jeśli uzyskane przez nich wyniki zostaną potwierdzone, warto będzie rozpocząć prace nad zwiększeniem uzyskiwanego napięcia do bardziej użytecznego poziomu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zwierzęta są nie tylko mieszkańcami Ziemi, ale też jej architektami, kształtującymi krajobraz, w którym żyją. Termity tworzą wysokie kopce i rozległe podziemne korytarze, hipopotamy drążą ścieżki i kanały, a bobry tworzą rozległe mokradła. Dotychczas jednak badania nad zwierzęcymi architektami krajobrazu skupiały się na konkretnych pojedynczych gatunkach. Profesor Gemma Harvey i jej zespół z Queen Mary University w Londynie opublikowali na łamach PNAS pierwszą globalną syntezę wiedzy o takich gatunków. Uczeni zidentyfikowali 603 gatunki, rodzaje i rodziny, które wpływają na procesy toczące się na powierzchni Ziemi.
      Setki gatunków owadów, ssaków, ryb, ptaków czy płazów w znaczący sposób kształtują swoje środowisko. Najczęściej są to przykłady bardzo nieoczywiste. Okazuje się na przykład, że łososie podczas tarła przemieszczają tyle osadów, ile przemieszcza się podczas powodzi. Zwierzęta słodkowodne odgrywają zresztą olbrzymią rolę w kształtowaniu środowiska. Mimo, że wody słodkie zajmują jedynie 2,4% powierzchni planety, to żyje w nich ponad 30% ze zidentyfikowanych gatunków zwierzęcych architektów.
      Autorzy badań ostrożnie obliczają, że energia włożona przez te gatunki w kształtowanie terenu wynosi co najmniej 76 000 GJ, czyli tyle, co energia setek tysięcy potężnych powodzi. To daje wyobrażenie, jak wielką rolę odgrywają zwierzęta. A jest to liczba z całą pewnością znacząco zaniżona, gdyż mamy poważne luki w wiedzy, szczególnie tej dotyczące obszarów tropikalnych i subtropikalnych, gdzie bioróżnorodność jest naprawdę duża, a liczba przeprowadzonych badań ograniczona.
      Dużą rolę w kształtowaniu krajobrazu odgrywają na przykład termity, których kopce w Brazylii pokrywają tysiące kilometrów kwadratowych terenu. Termity czy inni architekci krajobrazu – mrówki – są jednak bardzo rozpowszechnione. Około 1/3 ze wspomnianych w pracy gatunków to gatunki rzadkie, endemiczne lub zagrożone. Jeśli one znikną, dojdzie też do zatrzymania procesów, których są autorami. Będzie to nie tylko strata dla ludzkości, która nigdy nie pozna istoty tych procesów, ale też olbrzymie zagrożenie dla ekosystemów, dla których wiele z tego typu zjawisk odgrywa kluczową rolę.
      Nasze badania pokazują, że rola zwierząt w kształtowaniu krajobrazu Ziemi jest znacznie większa, niż sądziliśmy. Od bobrów tworzących mokradła, po mrówki budujące kopce z Ziemi, procesy te mają kluczowe znaczenie dla środowiska. Doprowadzając do utraty bioróżnorodności ryzykujemy ich utratę, mówi profesor Harvey.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wszystkie duże planety Układu Słonecznego posiadają pierścienie, w kręgach naukowych pojawiaj się sugestie, że pierścienie mógł posiadać Mars. To rodzi pytanie o ewentualne pierścienie wokół Ziemi. Naukowcy z australijskiego Monash University znaleźli pierwsze dowody sugerujące, że nasza planeta również posiadała pierścień. Uczeni przyjrzeli się 21 kraterom uderzeniowym pochodzącym z trwającego ok. 40 milionów lat okresu intensywnych bombardowań Ziemi przez meteoryty, do których doszło w ordowiku.
      Początek tego okresu wyznacza znaczny wzrost materiału pochodzącego z chondrytów L (chondryty oliwinowo-hiperstenowe), które znajdują się w warstwie sprzed 465,76 ± 0,30 milionów lat. Od dawna przypuszcza się, że bombardowanie to było spowodowane przez rozpad z pasie asteroid dużego obiektu zbudowanego z chondrytów L.
      Uczeni z Monash zauważyli, że wszystkie badane przez nich kratery uderzeniowe znajdowały się w ordowiku w pasie wokół równika, ograniczonym do 30 stopni szerokości północnej lub południowej. Tymczasem aż 70% kraterów uderzeniowych na Ziemi powstało na wyższych szerokościach geograficznych. Zdaniem uczonych, prawdopodobieństwo, że asteroidy, po których pozostały wspomniane kratery, pochodziły z pasa asteroid, wynosi 1:25 000 000. Dlatego też zaproponowali inną hipotezę.
      Andrew G. Tomkins, Erin L. Martin i Peter A. Cawood uważają, że około 466 milionów lat temu od przelatującej w pobliżu Ziemi asteroidy, w wyniku oddziaływania sił pływowych planety, oderwał się duży fragment, który rozpadł się na kawałki. Materiał ten utworzył pierścień wokół Ziemi. Stopniowo fragmenty pierścienia zaczęły opadać na planetę.
      Ponadto proponujemy, że zacienienie Ziemi przez pierścień było powodem pojawienia się hirnantu, piszą autory badań. Hirnant to krótkotrwały ostatni wiek późnego ordowiku. Jego początki wiązały się z ochłodzeniem klimatu, zlodowaceniem i znacznym spadkiem poziomu oceanów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tysiące kilometrów pod naszymi stopami, wewnątrz płynnego jądra Ziemi, znajduje się nieznana dotychczas struktura, donoszą naukowcy z Australian National University (ANU). Struktura ma kształt torusa (oponki), znajduje się na niskich szerokościach geograficznych i jest równoległa do równika. Nikt wcześniej jej nie zauważył.
      Jądro Ziemi składa się z dwóch warstw, sztywnej wewnętrznej oraz płynnej zewnętrznej. Nowo odkryta struktura znajduje się w górnych partiach jądra zewnętrznego, gdzie jądro spotyka się z płaszczem ziemskim.
      Współautor badań, geofizyk Hrvoje Tkalčić mówi, że fale sejsmiczne wędrują wolniej w nowo odkrytym regionie, niż w reszcie jądra zewnętrznego. Region ten znajduje się na płaszczyźnie równikowej, na niskich szerokościach geograficznych i ma kształt donuta. Nie znamy jego dokładnej grubości, ale uważamy, że rozciąga się on na kilkaset kilometrów poniżej granicy jądra i płaszcza, wyjaśnia uczony.
      Uczeni z ANU podczas badań wykorzystali inną technikę niż tradycyjne obserwacje fal sejsmicznych w ciągu godziny po trzęsieniu. Badacze przeanalizowali podobieństwa pomiędzy kształtami fal, które docierały do nich przez wiele godzin od wstrząsów. Zrozumienie geometrii rozprzestrzeniania się fal oraz sposobu, w jaki przemieszczają się przez jądro zewnętrzne, pozwoliło nam zrekonstruować czasy przejścia przez planetę i wykazać, że ten nowo odkryty region sejsmiczny cechuje wolniejsze przemieszczanie się fal, stwierdza Tkalčić.
      Jądro zewnętrzne zbudowane jest głównie z żelaza i niklu. To w nim, dzięki ruchowi materiału, powstaje chroniące Ziemię pole magnetyczne, które umożliwiło powstanie złożonego życia. Naukowcy sądzą, że szczegółowe poznanie budowy zewnętrznego jądra, w tym jego składu chemicznego, jest kluczowe dla zrozumienia pola magnetycznego i przewidywania tego, kiedy może potencjalnie osłabnąć.
      Nasze odkrycie jest istotne, gdyż wolniejsze rozprzestrzenianie się fal sejsmicznych w tym regionie wskazuje, że znajduje się tam dużo lekkich pierwiastków. Te lżejsze pierwiastki, wraz z różnicami temperatur, pomagają w intensywnym mieszaniu się materii tworzącej jądro zewnętrzne. Pole magnetyczne to podstawowy element potrzebny do podtrzymania istnienia życia na powierzchni planety, zwraca uwagę profesor Tkalčić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astronomowie odkryli nowy system pierścieni w Układzie Słonecznym. Otaczają one planetę karłowatą Quaoar i znajdują się znacznie dalej od jej powierzchni niż typowe systemy pierścieni, co każe jeszcze raz zastanowić się nad teoriami dotyczącymi formowania się tego typu struktur.
      Quaoar to duża planetoida, o połowę mniejsza od Plutona, która znajduje się za Neptunem. Została odkryta w 2002 roku. Naukowcy, wykorzystując niezwykle czułą szybką kamerę HiPERCAM zamontowaną na największym na świecie teleskopie optycznym Gran Telescopio Canarias na La Palmie zauważyli, że obiekt ten posiada pierścienie. Są one zbyt małe i ciemne, by było widać je bezpośrednio na zdjęciu. Zaobserwowano je dzięki okultacji, kiedy to światło znajdującej się w tle gwiazdy zostało kilkukrotnie na krótko przesłonięte przez niewidoczne na zdjęciu obiekty.
      Dotychczas znaliśmy zaledwie sześć systemów pierścieni w Układzie Słonecznym. Takie struktury istnieją wokół Saturna, Jowisza, Urana, Neptuna oraz dwóch planet karłowatych – Chariklo i Haumei. Wszystkie te systemy znajdują się na tyle blisko swojego ciała macierzystego, że siły pływowe uniemożliwiają akrecję materiału z pierścienia i utworzenie księżyców.
      Pierścienie wokół Quaoara są wyjątkowe. Znajdują się bowiem w odległości większej niż siedmiokrotna średnica planetoidy. To zaś dwukrotnie dalej niż tzw. granica Roche'a. Granica ta to – w układzie dwóch ciał o znacznej różnicy mas – promień, po przekroczeniu którego ciało mniej masywne może się rozpaść pod wpływem sił pływowych ciała bardziej masywnego. Na przykład główne pierścienie Saturna znajdują się w odległości 3 promieni planety od jej powierzchni. W przypadku Quaoar mamy odległość 7-krotnie większą niż promień planetoidy, a mimo to pierścienie istnieją i nie dochodzi do akrecji materiału. To wskazuje na konieczność przemyślenia teorii dotyczącej formowania się pierścieni.
      Odkrycie nieznanego systemu pierścieni było czymś niespodziewanym. A jeszcze bardziej niespodziewane było znalezienie pierścieni tak daleko od Quaoar, co rzuca wyzwanie naszemu dotychczasowemu rozumieniu formowania się pierścieni, mówi profesor Vik Dhillon z University of Sheffield.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...