Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Archeolodzy pracujący dla Watykanu odkryli sarkofag ze szczątkami, jak sądzą, świętego Pawła. Grób jest datowany na co najmniej 390 rok naszej ery i znajduje się w krypcie umiejscowionej pod Bazyliką św. Pawła Za Murami (San Paolo fuori le Mura) w Rzymie. Kościół ten jest jedną z czterech bazylik patriarchalnych, znajdujących się na terenie Świętego Miasta oraz Stolicy Apostolskiej. W latach 386-440 zbudowali go Teodozjusz I, Arkadiusz i Walentynian II. Budowlę wzorowano na Bazylice św. Piotra. Wielkością ustępuje tylko jej.

Od dawna przypuszczano, że w krypcie znajduje się grób apostoła, ale dostęp do niego ograniczał ołtarz. Wykopaliska rozpoczęły się 2002 roku, a zakończyły w zeszłym miesiącu. Przez 3 lata archeolodzy kopali pod ołtarzem, by usunąć 2 olbrzymie marmurowe płyty i oto, po raz pierwszy od przeszło 1700 lat, oczom ludzkim ukazał się sarkofag świętego Pawła, opatrzony inskrypcją Paulo Apostolo Mart (Paweł apostoł męczennik).

Otwory, przez które starożytni pielgrzymi wsuwali rąbki ubrań, bo dotknąć relikwii, są świetnie widoczne. Przez nowo założoną kratę możemy zobaczyć sarkofag świętego Pawła, wykonany z materiału przypominającego biały marmur — opowiada opat Edmund Power z pobliskiego klasztoru benedyktynów.

Uważa się, że podróżujący po Azji Mniejszej, Grecji i Cesarstwie Rzymskim apostoł został w 65 roku ścięty przez Nerona.

Szerszej publiczności widok na grób zostanie udostępniony w niedalekiej przyszłości, ale Kościół wyklucza, że będzie można kiedyś oglądać jego wnętrze.

  • Zasmucony 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co ja wiem, to pod ołtarzem znaleźli pomieszczenie gdzie spoczywa św. Paweł z Tarsu. Mogliby zobaczyć, czy posiada głowę i czy zachowane jest jego ciało. Został on ścięty od miecza. 

 

 

Cytat

Jak wyjaśnił, z poszanowaniem świętego charakteru miejsca przez niewielki otwór wykonany w ścianie sarkofagu wprowadzono do wnętrza specjalną sondę. Dzięki niej naukowcy, którzy – jak wielokrotnie podkreślano, nie znali pochodzenia próbek – stwierdzili, że w sarkofagu znajdują się resztki drogocennego wełnianego płótna barwionego na purpurowo, na którym są ślady czystego złota, co wskazuje, że ten, kto został pochowany w sarkofagu, był ważną osobistością, oraz innej tkaniny w kolorze błękitnym z zawartością włókien lnu. Wykryto także obecność grudek czerwonego kadzidła, które wskazują, że osoba miała znaczenie we wspólnocie wiernych, a także substancje proteinowe i wapienne. Odnalezione drobne fragmenty kości zostały poddane analizie metodą węgla C14. Wynik tych badań wskazał, że są to prawdopodobnie kości osoby żyjącej między I a II wiekiem. Jak wczoraj podkreślono, to są wstępne wyniki badań naukowych i konieczne będą dalsze badania.

Źródło; https://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/dowody-wskazuja-ze-to-grob-sw-pawla/

Inna strona podaje: 

Kościoła żyjącemu w IV stuleciu, Euzebiuszowi z Cezarei.

Cytat

Neron na zagładę skazywał tylko to, co było najlepsze – zapisał Euzebiusz na kartach swej wiekopomnej Historii kościelnej. - Tak tedy ten, który znany jest jako pierwszy z najzaciętszych nieprzyjaciół Bożych, gotów był do zamordowania apostołów. Dzieje opowiadają, że w Rzymie za jego panowania, Paweł został ścięty, a Piotr przybity do krzyża. Wiadomość tę potwierdza nazwa cmentarzy rzymskich, które istnieją pod wezwaniem Piotra i Pawła. Świadczy również o tym, mąż kościelny, imieniem Gajus, żyjący za czasów Zefiryna, biskupa rzymskiego. W swej rozprawie przeciwko Proklosowi, głowie sekty kata frygijskiej, tak mówi o miejscach, w których złożono święte zwłoki wspomnianych apostołów: „Ja zaś, mogę pokazać trofea apostolskie. Wstąp na wzgórze Watykanu, albo idź na drogę do Ostii, a znajdziesz tam trofea tych, którzy ten Kościół założyli”.

Źródło; https://www.opiekun.kalisz.pl/relikwie-sw-pawla/

Neron to rudy okrutny Cesarz wedle przekazów, ale Żydów w Rzymie masowo nie mordowano, natomiast chrześcijan uważanych za złodzeji mordowano. Mordowano ich, oskarżając o kradzieże i w tym Neron nie był wyjątkowy. 

 Swojego mistrza, Senekę który miał swego czasu nawet tytuł świętego, ale został mu odebrany i z którym to istniała apokryficzna korespondecja gdzie św. Paweł z Seneką wymieniają uprzejmości nazywając siebie "przyjaciółmi": pozbawił życia, zmuszając do popełnienia samobójstwa przez wykrwawienie się na śmierć. A Neron był uczniem Seneki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 7.09.2024 o 12:33, czernm20 napisał:

Neron to rudy okrutny Cesarz wedle przekazów,

No tak, rudy to okrutny, złośliwy, jak chce tego "uliczna" mądrość.

Tak przynajmniej relacjonują obyczaje dworu Nerona autorzy antycznych źródeł: Tacyt, Swetoniusz, Kasjusz Dion. Fundamentalny problem wiarygodności tych przekazów, nieweryfikowalnych przecież i niewątpliwie opartych na jednym, wspólnym źródle (w chwili śmierci Nerona Tacyt to trzynastolatek, Swetoniusz przyszedł na świat w „roku czterech cezarów”), nie jest kwestią w dziełach popularyzatorskich, takich jak „Neron” Krawczuka. Autor przekazuje tradycyjny, wyłaniający się z „senatorskiego dziejopisarstwa” obraz Nerona Klaudiusza Cezara Druzusa Germanika – bo tak brzmiały jego pełne personalia po adopcji przez cesarza Klaudiusza – nie stawiając problemu wartości materiału źródłowego. Dylemat to nierozstrzygalny – potwierdzenie tych relacji jest niemożliwe (podobnie jak ich negacja), bez źródeł zaś pozostajemy ślepi jak Polifemos po spotkaniu z Odysem.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Aleksander-Krawczuk-Neron-recenzja-i-ocena-18423

https://histmag.org/Aleksander-Krawczuk-Neron-recenzja-i-ocena-18423

W punkt. Bardzo jednostronnemu obrazowi nakreślonemu przez ww. autorów, wprzęgniętych w politykę, trochę przeczą inne źródła np. archeologiczne i ogólna ocena całkiem udanego panowania Nerona.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, venator napisał:

No tak, rudy to okrutny, złośliwy, jak chce tego "uliczna" mądrość.

Tak przynajmniej relacjonują obyczaje dworu Nerona autorzy antycznych źródeł: Tacyt, Swetoniusz, Kasjusz Dion. Fundamentalny problem wiarygodności tych przekazów, nieweryfikowalnych przecież i niewątpliwie opartych na jednym, wspólnym źródle (w chwili śmierci Nerona Tacyt to trzynastolatek, Swetoniusz przyszedł na świat w „roku czterech cezarów”), nie jest kwestią w dziełach popularyzatorskich, takich jak „Neron” Krawczuka. Autor przekazuje tradycyjny, wyłaniający się z „senatorskiego dziejopisarstwa” obraz Nerona Klaudiusza Cezara Druzusa Germanika – bo tak brzmiały jego pełne personalia po adopcji przez cesarza Klaudiusza – nie stawiając problemu wartości materiału źródłowego. Dylemat to nierozstrzygalny – potwierdzenie tych relacji jest niemożliwe (podobnie jak ich negacja), bez źródeł zaś pozostajemy ślepi jak Polifemos po spotkaniu z Odysem.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Aleksander-Krawczuk-Neron-recenzja-i-ocena-18423

https://histmag.org/Aleksander-Krawczuk-Neron-recenzja-i-ocena-18423

W punkt. Bardzo jednostronnemu obrazowi nakreślonemu przez ww. autorów, wprzęgniętych w politykę, trochę przeczą inne źródła np. archeologiczne i ogólna ocena całkiem udanego panowania Nerona.

Był skuteczny. Zgadzam się. 

 Czytałem, że Żydów nie prześladowano, a chrześcijanie nie byli prześladowani ze względu na wiarę a na nazwanie ich złodziejami. Neron potraktował ich jak przestępców. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Aleksander Chrószcz i Dominik Poradowski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, naukowcy z Istanbul University-Cerrahpaşa oraz Uniwersytetu Atatürka dokładnie przyjrzeli się czaszce psa z okresu rzymskiego, którą znaleziono podczas wykopalisk w ruinach starożytnego Trallelis. Miasto to, zwane obecnie Aydın, leży na południowym-zachodzie Turcji. Wspominają o nim starożytne źródła greckie. W czasach rzymskich i bizantyńskich zwane było Tralles lub Tralleis i było jednym z największych miast u wybrzeży Morza Egejskiego.
      Naukowcy są zgodni co do tego, że Rzymianie byli pierwszymi, którzy opracowali współcześnie używane metody selekcji psów. Potrafili nadawać rasom psów pożądane przez siebie cechy. Świadectwami tego procesu są m.in. dzieła Kolumelli „De re Rustica” oraz „Georgiki” Wergiliusza. Dowiadujemy się z nich, że Rzymianie klasyfikowali psy według trzech typów. Canis villaticus były dużymi psami stróżującymi, Canis pastoralis to szybkie i wytrzymałe psy pasterskie, a Canis venaticus to większe od średnich psy myśliwskie. Mniejszych psów nie uwzględniali w tych klasyfikacjach.
      W sztuce Grecji i Rzymu widać przedstawienia psów o czaszkach dolichocefalicznych (wydłużonych, jak np. u chartów) i mezocefalicznych (proporcjonalnych jak np. u labradorów). Chrószcz, Poradowski i ich koledzy przyjrzeli się przed kilku laty czaszkom psów z okresu bizantyńskiego. Większość z nich stanowiły czaszki mezocefaliczne, a część była dolichocefalicznych. Nie znaleziono żadnej czaszki brachycefalicznej (jak np. u mopsa).
      Znaleziona w grobowcu nr. 3 w Tralleis czaszka psa na pierwszy rzut oka wygląda na czaszkę brachycefaliczną. Jednak dopiero ostatnio możliwe było dokonanie jej dokładnych pomiarów. Na podstawie datowania radiowęglowego określono, że czaszka pochodzi z lat 169 p.n.e. – 8 n.e. Specjalistyczne pomiary potwierdziły, że to czaszka brachycefaliczna. To druga – po znalezionej w Pompejach – czaszka brachycefalicznego psa na terenach pod kontrolą Rzymian. Jednocześnie to czaszka najstarsza. Stanowi ona silny dowód, że Rzymianie jako pierwsi hodowali rasy brachycefaliczne.
      Mimo że szkielet zwierzęcia nie jest kompletny, widać, że pies był dobrze traktowany. Miał więc lepsze życie niż większość rzymskich psów, używanych głównie do pracy i traktowanych źle. Najwyraźniej pies z Tralleis był domowym pupilkiem. Badania psów wykazały, że nie żył długo. Zmarł wkrótce po osiągnięciu dorosłości. Został pochowany w pobliżu człowieka. Autorzy badań przypuszczają, że gdy jego pan umarł, psa zabito, by pochować go razem z nim.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ostatnie badania przynoszą pierwszy dowód, że w rzymskiej Brytanii odbywały się walki gladiatorów. Dotychczas nie mieliśmy żadnych informacji, ani pisemnych, ani archeologicznych, dotyczących tej najbardziej znanej rozrywki Rzymian w prowincji Britannia. Nowe analizy Wazy z Colchester, znalezionej w 1853 roku w rzymskim grobie, dostarczają pierwszych dowodów, że na Wyspach Brytyjskich odbywały się walki gladiatorów.
      Spektakularna waza to jedno z najwspanialszych rzymskich naczyń znalezionych na terenie Wielkiej Brytanii. Przedstawiono na niej dwóch mężczyzn walczących z niedźwiedziem oraz pogoń psa za dwoma jeleniami oraz zającem. Trzecia scena to walka pomiędzy dwoma gladiatorami. Secutor, uzbrojony w tarczę i hełm, wznosi miecz nad głową. Przed nim stoi retiarius. W lewej dłoni trzyma wciąż sieć, ale porzucił trójząb. Unosi jeden z palców prawej dłoni, na znak, że się poddaje. Gladiatorzy są podpisani. Secutor to Memnon, a retiarius – Valentinus.
      Naczynie jest tak wysokiej jakości, że dotychczas uważano, iż nie jest miejscowym wyrobem, a widoczne na niej imiona gladiatorów zostały dodane już po wykonaniu. Wewnątrz wazy znaleziono ludzkie szczątki należące do osoby w wieku ponad 40 lat, która mogła pochodzić z zagranicy. Autorzy nowej analizy dowiedli jednak, że pochodzący z lat 160–200 zabytek został wykonany z miejscowej gliny, a imiona wyryto przed wypaleniem naczynia. To najsilniejszy dowód, że w Brytanii walczyli gladiatorzy. Waza mogła zaś zostać zamówiona na pamiątkę przez organizatora walki, a z czasem posłużyła jako naczynie pogrzebowe.
      Co prawda w Colchester nie znaleziono amfiteatru, ale walki mogły odbywać się w jednym z dwóch teatrów. Wbrew powszechnemu przekonaniu, gladiatorzy rzadko ginęli na arenie. Byli celebrytami, ich trening i utrzymanie były kosztowne. Dlatego właściciele nie chcieli ich śmierci. Na rzymskich arenach zginęły tysiące ludzi, ale byli to głównie przestępcy i jeńcy wojenni. Gladiatorzy nie ginęli tak masowo, jak przedstawia to kultura popularna.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Archeolodzy, którzy prowadzą wykopaliska w Winkelsteeg w Nijmegen, odkryli pod koniec ubiegłego roku świetnie zachowaną błękitną szklaną misę sprzed ok. 2 tys. lat. Piękną barwę uzyskano dzięki zastosowaniu tlenku metalu. Oprócz misy odkryto tam pozostałości domostw i studni. Badacze i urząd miasta (Gemeente Nijmegen) poinformowali o znaleziskach w drugiej połowie stycznia. Wykopaliska są prowadzone przed planowaną rozbudową infrastruktury.
      Pierwsza wzmianka o dzisiejszym Nijmegen pochodzi z I wieku p.n.e. Wówczas powstał tam strategicznie położony obóz wojskowy z widokiem na doliny rzek Waal i Ren. Niedawno, o czym informowaliśmy, w pobliżu Nijmegen odkryto rzymską drogę i kanał sprzed 2000 lat. Zapewniały one łączność z limesem, granicą rzymską nad dolnym Renem.
      W pobliżu rzymskiego obozu istniała osada, Oppidum Batavorum, zamieszkana przez ludność z plemienia Batawów. Miejscowość została zniszczona podczas powstania przeciwko Rzymianom. Gdy powstanie stłumiono, Rzymianie rozbudowali swój obóz, stał się on bazą Legio X Germina, a wokół obozu Batawowie znowu się osiedlili. W 98 roku Nijmegen stało się miastem na prawie rzymskim.
      Wspaniałą błękitną misę znaleziono na terenie, na którym istniała wioska Batawów. Zabytek zachował się świetnie, nie jest nawet wyszczerbiony. Oczywiście, nie jest on dziełem Batawów, a niezbitym dowodem na ich kontakty z Rzymianami. W końcu do miasta można było dojść spacerkiem, mówi Pepijn van de Geer, dyrektor wykopalisk. Specjalista zachwyca się niezwykle wysoką jakością wykonania misy. Ona jest naprawdę wyjątkowa. Może pochodzić z dużych miejscowości z terenu Germanii, np. dzisiejszej Kolonii czy Xantenu. W tym czasie istniały tam warsztaty szklarskie. Jednak równie dobrze mogła ona powstać na terenie Italii.
      Jak importowany wyrób tak wysokiej klasy trafił w ręce Batawów? Van de Geer sądzi, że albo w drodze wymiany handlowej – Rzymianie kupowali duże ilości skór – albo dzięki służbie w rzymskiej armii. Batawowie często stacjonowali bowiem na granicach Imperium i byli za to sowicie wynagradzani.
      Archeolodzy już wcześniej wiedzieli, że na terenie prac mogą coś znaleźć. Przed około 40 laty odkryto tam nekropolię, wiedziano o pozostałościach osady. Obecnie obszar ten jest szczegółowo badany. Z nekropolii wydobywane są przedmioty złożone ze zmarłymi. Z kolei dzięki osadom w niedawno odkrytej studni specjaliści mogą więcej dowiedzieć się o uprawianych w okolicy roślinach i hodowanych zwierzętach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szwajcarski archeolog-amator dowiódł, że nie zawsze warto słuchać profesjonalistów. W regionie Bündner Surses ostatnie rzymskie artefakty znaleziono przed około 20 laty i eksperci twierdzili, że nic więcej się nie znajdzie. Lucas Schmidt uznał, że nie mają racji i postanowił spróbować szczęścia. A owocem jego uporu jest odnalezienie setek artefaktów z miejsca bitwy, jaka rozegrała się pomiędzy Rzymianami a Retami około 15 roku p.n.e.
      Przed dwoma laty pan Schmidt, archeolog-amator i ochotnik w Służbie Archeologicznej kantonu Graubünden znalazł nad Julierstrasse w wąwozie Crap Ses dobrze zachowany rzymski sztylet. O znalezisku poinformował lokalne władze. Wtedy też Uniwersytet w Bazylei, rząd federalny i władze kantonu rozpoczęły 5-letni projekt badawczy.
      Obszar prac obejmuje 35 000 m2, z których dotychczas za pomocą wykrywaczy metali przeczesano 7000 m2. Znaleźliśmy setki artefaktów z czasów rzymskich, mówi archeolog Thomas Reitmaier. Wśród nich są setki gwoździ z butów oraz ołowiane pociski do proc i fragmenty tarcz lokalnego typu. Dzięki lokalizacji poszczególnych obiektów naukowcy potrafią już powiedzieć co nieco o bitwie, jaka miała tutaj miejsce pomiędzy wojskami rzymskimi a Retami. Wygląda to tak, jakby lokalne wojska zajęły tutaj pozycje i były ostrzeliwane przez Rzymian z proc i katapult, mówi profesor Peter Schwarz z Uniwersytetu w Bazylei. Nie skończyło się tylko na ostrzale. Doszło też do bezpośredniego ataku Rzymian na Retów.
      Nie wiadomo, ile osób mogło wziąć udział w bitwie. Dotychczas nie znaleziono żadnych grobów. Przyjmuje się, że do starcia doszło około 15 roku p.n.e. pomiędzy dzisiejszymi miejscowościami Tiefencastel i Cunter.
      W roku 15 p.n.e. synowie cesarza Augusta, Tyberiusz i Druzus, prowadzili legiony podbijające te tereny. Z relacji Strabona wiemy, że podbici Retowie szybko zaadaptowali się do rzymskiego stylu życia i stali się wiernymi poddanymi Imperium. Z czasem dostarczyli też około 5000 żołnierzy rzymskim oddziałom pomocniczym, co jest dużą liczbą jak na słabo zaludnione alpejskie doliny. To może wskazywać, że kariera w armii była dla nich pociągająca.
      Tiefencastel jest pierwszy raz wzmiankowana w 831 roku pod nazwą in Castello Impitinis. Od XIV wieku znana jest jako Tüffenkasten. Natomiast pierwsza wzmianka o Cunter, zwanej wówczas Contra, pochodzi z 1370 roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W wielu grobach z wczesnego średniowiecza widać dowody na ich otwieranie, przemieszczania zwłok i zabieranie złożonych wraz z nimi przedmiotów. Ślady takie widoczne są dosłownie w całej Europie, od dzisiejszej Rumunii po Anglię, a archeolodzy interpretują je jako przykłady rabunku. Alison Klevnäs i jej koledzy w Uniwersytetu w Sztokholmie uważają jednak, że to rodziny zmarłych otwierały groby i zabierały z nich cenne przedmioty.
      Szwedzcy naukowcy dokonali syntezy pięciu wcześniejszych badań regionalnych nad tym zjawiskiem. Zauważyli, że bardzo szybko zaczęło się ono rozpowszechniać od końca VI wieku i objęło duże połacie Europy. Na niektórych cmentarzach ślady otwierania nosiły 1–2 groby, na innych niemal wszystkie. Często otwierano je na tyle szybko po pogrzebie, że ani ciało, ani trumna nie uległy rozkładowi.
      W takich otwieranych grobach znajduje się niedbale porzucone szkielety, porozrzucane przedmioty, a resztki cennych przedmiotów, często drobinki metali, dowodzą, że ci, którzy groby otwierali, zabierali z nich co najcenniejsze. Na przykład w jednym z grobów z Kent zabrano brosze przyczepione do ubrania, ale pozostawiono srebrne wisiorki i naszyjnik ze szklanymi paciorkami. W innych grobach pozostały np. fragmenty pochodzące z mieczy, ale nie same miecze. Autorzy badań wskazują, że ci, którzy otwierali groby nie próbowali maksymalizować zysku.
      Szwedzcy naukowcy uważają, że groby otwierali członkowie rodziny i zabierali z nich cenne przedmioty, które były przekazywane między pokoleniami, takie jaki brosze czy miecze. Przedmioty osobiste, jak np. noże należące do zmarłego, nie były zabierane. Badania wykazały, że niektóre przedmioty były zabierane z grobów niemal zawsze. W szczególności były to miecze, saksy (duży nóż bojowy) i brosze.
      Czasem też groby otwierano z obawy przed zmarłym, chcąc zapobiec jego powrotowi do świata żywych. Takie szkielety noszą ślady poważnych manipulacji, jak na przykład przekręcania czaszki w stronę pleców czy odcinanie stóp. Jednak tego typu groby stanowią mniej niż 1% wszystkich badanych.
      O ile zwyczaj otwierania grobów i zabierania z nich przedmiotów może wydawać się szokujący, to musimy sobie uświadomić, że pozostawienie zmarłego w spokoju nie jest uniwersalnym postępowaniem ludzkości. Od tysiącleci ludzie wchodzili w różne interakcje ze zmarłymi. W późnej epoce kamienia groby projektowano tak, by można było odwiedzać zmarłych. A i dzisiaj istnieje wiele kultur, w których żyjący mają fizyczny kontakt ze zmarłymi.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...