Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Na Antarktydzie znaleziono skamieniałości prehistorycznego żółwia sprzed ok. 45 mln lat. Dwa fragmenty karapaksu odkopano w obrębie eoceńskiej formacji La Meseta na Wyspie Seymoura (Antarctic Science).

Naukowcy z Antarctic Institute of Argentina nie potrafią stwierdzić, do jakiego gatunku należy bądź należą właściciele kawałków pancerza, na pewno jednak do żadnego, o którym wiadomo, że zamieszkiwał ten obszar w eocenie.

Specjaliści uważają, że znalezisko pozwoli rozszerzyć wiedzę nt. temperatur na Antarktydzie przed milionami lat. Nowa skamielina unaocznia, że różnorodność żółwi w eocenie była większa niż dotąd sądzono – podkreśla Marcelo S. de la Fuente z Muzeum Historii Naturalnej w San Rafael. Wysoka różnorodność nie jest czymś powszechnym w zimnych wodach, natomiast w tropikalnych czy nawet umiarkowanie ciepłych jak najbardziej.

Na początku eocenu Antarktyda i Australia były jeszcze połączone, a Antarktyda znacznie cieplejsza. Rosły na niej nawet lasy deszczowe. Z biegiem lat zaczęła się jednak ochładzać. Druga epoka wczesnego trzeciorzędu rozpoczęła się 55 i zakończyła 34 mln lat temu, a skoro odnaleziony karapaks żółwia ma ok. 45 mln lat, może to sugerować, że w owym czasie na Antarktydzie nadal panowały (dość) wysokie temperatury. Wcześniej niektórzy naukowcy myśleli, że klimat stał się do tej pory znacznie zimniejszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ogrodzie zoologicznym Tropiquarium w szwajcarskim Servion przyszedł na świat żółw słoniowy-albinos. Obecnie, według optymistycznych szacunków, na świecie żyje nie więcej niż 15 000 przedstawicieli gatunku Chelonoidis nigra. Zwierzę jest więc rzadkością, a o albinosie tego gatunku wcześniej nie słyszano.
      Żółw słoniowy bardzo niechętnie rozmnaża się w niewoli. Więc samo złożenie jaj przez samicę było wydarzeniem, a gdy z dwóch jaj wykluły się młode, obsługa ogrodu zoologicznego miała powody do świętowania. Jakby jeszcze tego było mało, okazało się, że jedno z młodych to albinos. Przypuszcza się, że wśród żółwi taka cecha zdarza się raz na 100 000 osobników, pięciokrotnie rzadziej niż u ludzi.
      Zdziwiliśmy się, gdy zobaczyliśmy albinosa. Po raz pierwszy w historii słyszymy o albinosie wśród tego gatunku. Przypadku takiego nie odnotowano ani w ogrodach zoologicznych, ani na wolności, mówią przedstawiciele zoo.
      Żółwie słoniowe to niezwykłe stworzenia. To jedne z największych żółwi na świecie, mogą żyć powyżej 100 lat. O płci żółwi decyduje temperatura, w której inkubowały jaja. Po inkubacji w wyższych temperaturach lęgną się samice, w niższych - samce. Obecnie nie można stwierdzić, jakiej płci są oba maluchy, gdyż w tym wieku samce wyglądają identycznie jak samice.
      Co ciekawe, ogrody zoologiczne to jedyne miejsca, gdzie można obserwować małe żółwie słoniowe. W naturze nowo wyklute żółwie „znikają” i pojawiają się, gdy mają 5 lat. Biolodzy przypuszczają, że przez ten czas zwierzęta ukrywają się w poszyciu leśnym, by uniknąć jedynego naturalnego wroga - myszołowa galapagoskiego. Gdy pojawiają się znowu, są już zbyt duże, by myszołów im zagrażał. Biolodzy nie są pewni, jak małe żółwie spędzają te pierwsze lata swojego życia.
      Ogrody zoologiczne to niezwykle ważne miejsce dla zachowania gatunku. Ludzie zabili 90% żółwi z Galapagos. Zwierzęta bardzo dobrze znoszą brak wody i pożywienia, były więc zabierane na statki jako zapasy mięsa i tłuszczu. Ponadto ludzie wprowadzili na wyspy inwazyjne drapieżniki, więc myszołów nie jest już jedynym zagrożeniem dla małych żółwi. Jakby tego było mało, żółwiom zagrażają zmiany klimatyczne. Jeśli będzie coraz cieplej istnieje ryzyko, że dojdzie do znacznego zaburzenia równowagi pomiędzy liczbą lęgnących się samic i samców, co z kolei zuboży pulę genetyczną żółwi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Paleobiolodzy z Uniwersytetu W Tybindze odkryli w Rumunii nieznany dotychczas gatunek żółwia, który przetrwał uderzenie asteroidy sprzed 66 milionów lat. Asteroidy, która przyniosła zagładę dinozaurom i 75% gatunków na Ziemi. Wiek skamieniałości oceniono na około 70 milionów lat. Nowy gatunek zyskał nazwę Dortoka vremiri na cześć znanego badacza fauny epoki kredy, Mátyása Vremira, który zmarł w 2020 roku.
      Liczący 19 centymetrów długości Dortoka vremiri należy do podrzędu żółwi bokoszyjnych (Pleurodira), które obecnie występują w Ameryce Południowej, Afryce, Australii, na Madagaskarze i Nowej Gwinei. Obecnie nie istnieją żadni bliscy krewni tego gatunku. Najbliższy mu gatunek znamy ze skamieniałości sprzed około 57 milionów lat, również znalezionych w Rumunii. To właśnie te skamieniałości dowodzą, że Dortoka vremiri przetrwał uderzenie asteroidy.
      Szczątki Dortoka vremiri znaleziono w basenie Haţeg w Transylwanii. To jedno z najważniejszych w Europie miejsc występowania skamieniałości z późnej kredy. Pierwszych odkryć dokonano tam ponad 120 lat temu. Najnowszego odkrycia dokonał zespół z Niemiec, Rumunii i Węgier.
      Co interesujące, zamieszkujący dzisiejszą Europę Zachodnią inni członkowie rodziny, do której należał Dortoka vremiri, nie przetrwali uderzenia asteroidy. Nowo odkryty gatunek mógł przetrwać ze względu na większą odległość od miejsca katastrofy oraz dzięki lokalnemu środowisku. Jedynym żółwiem, który żył na tym samym terenie, był gatunek lądowy. On nie przetrwał. Dortoka vremiri zamieszkiwał słodkie wody. To pasuje do wcześniej obserwowanych wzorców z Ameryki Północnej, gdzie kręgowce lądowe znacznie bardziej ucierpiały w wyniku upadku asteroidy niż gatunki słodkowodne, mówi Zoltan Csiki-Sava z Uniwersytetu w Bukareszcie. Naukowcy przypuszczają, że mogło tak się stać, gdyż słodkowodny łańcuch pokarmowy opiera się na rozkładającej się materii organicznej, która jest dostępna nawet wówczas, gdy załamią się łańcuchy pokarmowe na lądzie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Polscy naukowcy wyjaśnili, jak tworzą się radioaktywne skamieniałości oraz jakie procesy prowadzą do ich powstania. Nikt wcześniej nie prowadził tak szczegółowych badań tego zagadnienia. Polacy utworzyli interdyscyplinarny zespół, który poddał szczegółowym analizom kilkadziesiąt skamieniałości z Polski, Francji i Maroka. Wykorzystano przy tym pomiary naturalnej promieniotwórczości gamma metodami spektroskopowymi.
      W zespole badawczym znaleźli się paleobiolog dr Daniel Tyborowski z Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk, chemik radiacyjny prof. Magdalena Długosz-Lisiecka z Międzyresortowego Instytutu Badań Radiacyjnych Politechniki Łódzkiej oraz geolog dr Marcin Krystek z Muzeum Geologicznego w Łodzi. Naukowcy badali skamieniałe amonity, mamuty, ichtiozaury, małże, nosorożce włochate, mozozaury i niedźwiedzie jaskiniowe. Dzięki temu stwierdzili, że radioaktywne skamieniałości powstają, gdy okaz zbudowany jest z fosforanów, a te występują np. w kościach czy zębach kręgowców, oraz gdy środowisko, w którym znajdowały się skamieniałości było bogate w fosforany. Wówczas dochodzi do fosfatyzacji szczątków.
      Okazuje się zatem, że do powstania radioaktywnych skamieniałości konieczna jest obecność fosforanów, co prowadzi koncentracji w skamieniałościach poprzez sorpcję. Tutaj zaś trzeba zauważyć, że proces fosfatyzacji to podstawowy proces prowadzący do zachowania się tkanek miękkich i powstania unikatowych skamieniałości. Tego typu szczątki są bardzo radioaktywne. Poziom radioaktywności jurajskich mięczaków dorównuje radioaktywności skamieniałych kości megafauny plejstoceńskiej, które zawierają fosforany. Innymi słowy, tam, gdzie mamy dobrze zachowane skamieniałe tkanki miękkie, możemy spodziewać się też dużej radioaktywności skamielin. Oczywiście „duża” jest tutaj pojęciem względnym, gdyż szczątki takie nie są niebezpieczne dla zdrowia i życia.
      Na tym jednak badania polskiego zespołu się nie kończą. Odkrycie daje bowiem nadzieję na rozwój metodologii poszukiwań unikatowych skamieniałości za pomocą radiometru. Tam, gdzie występuje większe koncentracja uranu istnieje bowiem większa szansa na znalezienie wyjątkowo dobrze zachowanych skamieniałości. Nie można też wykluczyć, że pozwoli ono na wykrywanie falsyfikatów. Nie można też wykluczyć, pojawienia się nowych metod datowania skamieniałości. Tutaj jednak, jak zaznaczają odkrywcy, przed nauką jeszcze długa droga, gdyż poziom promieniotwórczości nie jest powiązany z wiekiem skamieniałości.
      Badania polskich naukowców zostały opisane na łamach Chemosphere.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pierwszy triasowy żółw, jakiego odkryto ponad 150 lat temu na terenie Niemiec, został błędnie oznaczony jako odrębny gatunek Chelytherium obscurum. Tożsamość gatunkową prastarego gada zrewidował niedawno paleobiolog Tomasz Szczygielski. Jego ustalenia oznaczają zamieszanie w sferze nomenklatury.
      Publikacja poświęcona najstarszemu znalezisku triasowego (ok. 215 mln lat) żółwia z Niemiec ukazała się właśnie w Zoological Journal of the Linnean Society.
      Chelytherium obscurum z Niemiec, opisany w 1863 r., jest pierwszym triasowym żółwiem, jakiego odkryto. Mimo niekwestionowanej wagi historycznej - niemalże od momentu jego ustanowienia - gatunek ten był jednak traktowany jako problematyczny i niepewny, nierozumiany i ostatecznie zapomniany. Jedyne graficzne przedstawienie tego zagadkowego materiału zostało opublikowane w 1865 r. w formie idealizowanych rysunków ołówkiem, co na ponad 150 lat wstrzymało jego prawidłową interpretację – zauważa dr Tomasz Szczygielski z Instytutu Paleobiologii PAN.
      Dzięki niedawnej rewizji całego materiału na temat gatunku, dokonanej przez dra Tomasza Szczygielskiego z Instytutu Paleobiologii PAN, Chelytherium obscurum okazał się być tożsamy z innym triasowym żółwiem z Niemiec – Proterochersis robusta, opisanym w roku 1913 i blisko spokrewnionym z Proterochersis porebensis z Polski.
      To oznacza, że gatunek ten nie tylko należy do najdawniejszych geologicznie i najbardziej pierwotnych żółwi znanych nauce, ale też jest najstarszym historycznie przedstawicielem owej grupy z tego przedziału czasowego – wnioskuje naukowiec.
      Jak zauważa, taki wniosek prowadzi jednakże do kolejnego problemu: zgodnie z uniwersalnymi zasadami nazewnictwa używanymi w nauce to starszą nazwę należy uznać za obowiązującą, a młodsza powinna zostać porzucona. W wypadku Chelytherium i Proterochersis to rozwiązanie nie jest pożądane ze względu na trudną historię pierwszej nazwy i dużo częstsze występowanie drugiej w literaturze naukowej.
      Aby rozwiązać ten kłopot, niezbędne jest orzeczenie Międzynarodowej Komisji Nomenklatury Zoologicznej, które zatwierdzi wyjątek od reguły pierwszeństwa – zaznacza paleobiolog z PAN. Sprawa jest już zarejestrowana do rozpatrzenia i powinna zostać rozwiązana w ciągu roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W kompleksie Angkor w czasowo osuszonym zbiorniku Srah Srang kambodżańscy archeolodzy odkryli w zeszłym tygodniu pochodzącą z X w. n.e. statuę żółwia z piaskowca.
      Od 16 marca prowadzone są wykopaliska świątyni usytuowanej na wysepce na środku zbiornika. Gdy wcześniej w tym zespół określił położenie świątyni, robotnicy obniżyli poziom wody, by umożliwić badania - opowiada Mao Sokny, archeolog z zarządzającej kompleksem ASPARA Authority.
      Żółw mierzy 56 na 93 cm. Naukowcy przypominają, że żółw (Kurma) to jeden z awatarów Wisznu. Niekiedy żółwie są umieszczane jako obiekty wotywne w fundamentach świątyni albo w jej centrum - wyjaśnia dyrektor wykopalisk Chea Socheat.
      W wywiadzie udzielonym Khmer Times Socheat powiedział, że wstępna ocena sugeruje, żółw był zakopany pod świątynią, by zapewnić miejscu bezpieczeństwo i dobrobyt.
      Zeszły tydzień był dla archeologów bardzo owocny. Krótko przed odkryciem żółwia zespół natrafił na dwa metalowe trójzęby (jeden zachował się w całości), liczne kryształy i głowę Nagi - wężokształtnego bóstwa wodnego. W piątek znaleziono zaś mniejszego żółwia i 2 rzeźbione ryby.
      Dziennikarzowi Phom Penh Post Socheat ujawnił, że podczas wcześniejszych wykopalisk świątyni na sztucznej wyspie Neak Pean (także z kompleksu Angkor) znaleziono mniejszego żółwia. W jego wnętrzu ukryte były m.in. drogocenne kamienie.
      Dolna połowa nowo odkrytego żółwia tkwi w ziemi. Tak ma pozostać do czasu, aż specjaliści opracują bezpieczny sposób podniesienia rzeźby.
      Choć prowadzono już badania związane ze świątynią, brakowało pogłębionych studiów [...]. Nasze ostatnie odkrycia pomogą wyjaśnić [i odtworzyć] historię świątyni, w tym ceremonie religijne, które się tu odbywały - podsumowuje Socheat.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...