Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Skål to eksperymentalny odtwarzacz multimedialny. Składa się z drewnianej misy (po norwesku Skål oznacza właśnie misa), w której umieszcza się wyposażone w tagi RFID obiekty: kule, sześciany, maskotki czy figurki. Każdemu przypisany jest jakiś rodzaj medium lub utwór, np. YouTube, Flickr, kreskówka czy internetowe radio.

Odtwarzacz jest wykonany z solidnej dębiny. W podstawce zamontowano czytnik. Jak zapewniają Norwegowie, można samemu rozszerzać i uzupełniać możliwości Skåla, dołączając metki radiowe do kolejnych zabawek czy obiektów o wymiarach odpowiednich do wielkości misy. Projektanci podkreślają, że ich wynalazek można podłączyć do komputera z dostępem do Internetu albo zasilać tradycyjnie z gniazdka.

Unoszenie i ponownie kładzenie maskotki związanej z jakąś bajką lub audiobookiem nie wpływa na ciąg opowieści, która zaczyna się od momentu przerwania. Wybrany kształt, np. prostopadłościan, można opatrzyć kilkoma różnymi naklejkami i powiązać je z poszczególnymi kategoriami albumu ze zdjęciami. Norwegowie zachęcają, by opatrywać tagami RFID przedmioty przywiezione z wakacji itp.

Na witrynie internetowej firma zaprasza do zgłaszania chęci wzięcia udziału w przedsprzedaży mailem.

 

Skål from timo on Vimeo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest dla ludzi ?

Bo mam wrażenie ze delfin by sobie z obsługa poradził. Z szympansa bym już tym idioty nie robił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, niedobrze!

Zwędzili technologię! Asgard nie będzie zadowolony. Niech no się płk. O'Neill dowie. Pomysł nieodparcie kojarzy mi się ze Star Gate i asgardzkimi panelami sterującymi z mnóstwem kamieni do przekładania.

 

A poważnie: to dość przewrotne podeście do sterowania. To tak jakby mieć klawiaturę jednoklawiszową a różne klawisze obok w pudełku :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie realizacja tego to banał… Tylko patrzeć, jak jakiś z „makersów” wydłubie coś takiego w domu. Sam pomysł można by pewnie wykorzystać jeszcze na inne sposoby, może ciekawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasuwa się pytanie, po co to? Myślę, że dorosłe osoby jednak wolą używać o wiele bardziej poręcznych narzędzi - powiedzmy, PILOTA. A dzieciaki, myślę, że oprócz niesamowitego fun'u z przekładania figurek, co się im znudzi po paru dniach (no chyba, że tylko ja tak szybko porzucałem swoje kolejne zabawki) również doceniłyby swoim słonecznym uśmiechem funkcjonalność uproszczonego pilota (bez takich dupereli jak ściszanie, ustawienia ostrości, tudzież gazeta tv).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby taki czujnik rejestrował położenie i zmiany położenia rfidów… Chodzi mi po głowie myśl skomputeryzowania gier planszowych i bitewnych… :D)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale w tym urządzeniu nie ma nic innowacyjnego poza kretyńską obsługą.

Jest to skomplikowane jak zamek na kartę zbliżeniową (pasywna RFID). Czy system mikropłatności.

 

Gdyby taki czujnik rejestrował położenie i zmiany położenia rfidów… Chodzi mi po głowie myśl skomputeryzowania gier planszowych i bitewnych…

 

W czym widzisz porblem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem, że widzę problem, tylko że „gdyby…”. :D)

Nie znam się na czujnikach rfid i nie wiem, jakie mają możliwości. Wydawało mi się, że tylko wykrywanie obecności tagu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RFID promieniuje generalnie dookólnie z uwzględnieniem charakterystyki anteny. Jeśli rozmieścisz sobie odpowiednio czujniki będziesz w stanie zlokalizować w oparciu o to co odbierają jego położenie. Na podobnej zasadzie jak w lotnictwie namierza się radionamiernikami radiolatarnie. To działa tak samo mniej więcej wszędzie np w GSM czy GPS po prostu fale radiowe rozchodzą się w sposób dość przewidywalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zmiany klimatu spowodują, że obszary nadające się do uprawy żywności oraz do produkcji drewna przesuną się na północ. W ten sposób dwa kluczowe zasoby – pożywienie i drewno – będą konkurowały o ziemię uprawną. Naukowcy z University of Cambridge zwracają uwagę na pomijany aspekt zmian klimatu. W miarę, jak tereny nadające się do produkcji żywności przesuwają się ku północy, w coraz większym stopniu będą konkurowały z terenami, na których rosną lasy.
      Na Ziemi istnieje ograniczona ilość miejsca nadająca się do produkcji żywności i drewna. W miarę zmian klimatu rolnictwo zmuszone jest przesuwać się ku północy, a to zwiększy presję na tereny wykorzystywane do produkcji drewna, mówi doktor Oscar Mordon, jeden ze współautorów badań. Musimy myśleć na 50 lat naprzód, gdy jeśli chcemy mieć w przyszłości drewno, musimy sadzić drzewa. Drzewa, które zostaną wycięte pod koniec bieżącego wieku, już są zasadzone, dodaje doktor Chris Bousfield.
      Obecne prognozy mówią, że do roku 2050 w związku z rosnącą liczbą ludności zapotrzebowanie na żywność zwiększy się 2-krotnie. Podobnie wzrośnie zapotrzebowanie na drewno, które jest wykorzystywane w produkcji papieru, mebli czy budownictwie. Zmiany klimatu spowodują, że do końca wieku ponad 1/4 terenów – około 340 milionów hektarów – zajmowanych przez uprawy lasów będzie nadawała się na upraw żywności. Obecnie większość lasów wykorzystywanych do produkcji drewna znajduje się USA, Kanadzie, Chinach i Rosji. Z przeprowadzonych na University of Cambridge badań wynika, że w 2100 roku aż 90% terenów leśnych, nadających się też do produkcji żywności, będzie znajdowało się w tych właśnie krajach. Szczególnie widoczne będzie to w Rosji. Obszary zajmowane obecnie przez lasy będą nadawały się do produkcji ziemniaków, soi oraz pszenicy.
      Największym zagrożeniem spowodowanym przez rosnącą konkurencję pomiędzy produkcją żywności a produkcją drewna jest ryzyko, że ludzie przeniosą produkcję drewna na pozostałe jeszcze nietknięte tereny pierwotnych lasów na północy i w tropikach. To ostatnie regiony globalnej bioróżnorodności, dodaje profesor David Edwards. Rozpoczęcie wycinki tych lasów nie tylko zniszczy bioróżnorodność, ale spowoduje też uwolnienie olbrzymich ilości węgla do atmosfery.
      Z powodu globalnego ocieplenia coraz częstsze i większe pożary niszczą kolejne obszary leśne, z których pozyskujemy drewno. Zmiana klimatu powoduje też, że rozprzestrzeniają się szkodniki niszczące lasy. Jednocześnie wiele obszarów staje się powoli niezdatnymi do produkcji żywności.
      Przemysł drzewny już teraz boryka się z problemami powodowanymi przez zmiany klimatyczne. Wkrótce dojdzie do tego presja ze strony rolnictwa, co spowoduje kolejne problemy. Oczywiście zapewnienie dostępu do drewna nie wydaje się tak pilne, jak zapewnienie dostępu do żywności. Jednak musimy pamiętać, że drewno jest równie obecne w naszym codziennym życiu i potrzebujemy strategii, dzięki której w przyszłości będziemy mieli odpowiednie ilości i żywności, i drewna, stwierdzają naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Firma Sumitomo Forestry i Uniwersytet w Kioto pracują nad wykorzystaniem drewna do... budowy satelitów. W ramach tych prac różne rodzaje drewna będą testowane w ekstremalnych warunkach. Japończycy mają nadzieję, że w ciągu najbliższych lat będą w stanie zaproponować nowy materiał dla satelitów.
      Obecnie satelity buduje się m.in. z aluminium i jego stopów oraz z kevlaru. Materiały te są bowiem w stanie przetrwać zarówno ekstremalne temperatury, jak i promieniowanie obecne poza ziemską atmosferą. Ta duża wytrzymałość materiałów ma jednak też i negatywne strony. Nad naszymi głowami krążą tysiące nieużywanych satelitów, a na orbicie okołoziemskiej rośnie liczba odpadów, które stwarzają coraz większe zagrożenie dla znajdujących się tam urządzeń i ludzi. Jakby jeszcze tego było mało, gdy nieużywany satelita wchodzi w atmosferę ziemską, aluminium rozpada się na setki i tysiące małych kawałków, które przez wiele lat mogą krążyć w górnych warstwach atmosfery.
      Dlatego też japońscy inżynierowie chcą sprawdzić, czy do budowy satelitów można użyć drewna. Główną korzyścią z wykorzystania drewna jest fakt, że całkowicie spala się ono po wejściu w atmosferę. To jednak nie wszystko. Drewno przepuszcza fale elektromagnetyczne. A to oznacza, że anteny mogłyby być umieszczane wewnątrz satelitów, co uprościłoby ich konstrukcję oraz wynoszenie w przestrzeń kosmiczną.
      Specjaliści z Sumitomo Forestry i Uniwersytetu w Kioto przypuszczają, że w 2023 roku będą mieli produkt gotowy do testów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców skupiona w Centre for Natural Material Innovation działającym na Wydziale Architektury Uniwersytetu w Cambridge twierdzi, że w ciągu 10 lat powstanie pierwszy drapacz chmur z... drewna. Architekci, biochemicy, chemicy, matematycy i inżynierowie uważają, że już wkrótce będziemy świadkami pierwszego wielkiego przełomu w strukturze budowli od czasu wynalezienia przed 150 laty wzmocnionego betonu i stali konstrukcyjnej.
      Do czasu pojawienia się CLT (drewno klejone warstwowo i krzyżowo) nie istniał materiał konstrukcyjny porównywalny ze stalą i wzmacnianym betonem. Jeśli chcieliśmy budować miasta i drapacze chmur, musieliśmy decydować się na te materiały z ich dobrymi i złymi stronami. Beton jest pięciokrotnie cięższy od drewna, co oznacza konieczność budowy bardziej masywnych fundamentów oraz podnosi koszty transportu. Produkcja betonu jest jednym z największych źródeł zanieczyszczenia atmosfery dwutlenkiem węgla i zużywa olbrzymie ilości zasobów. Beton jest – zaraz po wodzie – najczęściej używanym materiałem. Tearz mamy alternatywę i jest ona oparta na roślinach, mówi główny autor badań, doktor Michael Ramage.
      Wiele grup naukowych pracuje nad rozwiązaniami pozwalającymi zastąpić beton drewnem. Uczeni z Cambridge wierzą, że będą pierwszymi, którzy stworzą drewniany drapacz chmur.
      W samej tylko Anglii przez następnych 12 lat musi powstawać 340 000 nowych domów i mieszkań. Beton to materiał nieodnawialny. Ale drewno to jedyny materiał budowlany, który możemy hodować i którego wykorzystanie pozwala na pochłanianie dwutlenku węgla. Każda tona drewna wycofuje z atmosfery 1,8 tony dwutlenku węgla. Gdy sobie to przeliczymy, to możemy stwierdzić, że jeśli wszystkie nowe domy w Anglii byłyby budowane z drewna, to przechwycilibyśmy tyle CO2 ile jest wytwarzane przez 850 000 osób w ciągu 10 lat, stwierdza uczony.
      Oczywiście zastosowanie drewna jako głównego materiału konstrukcyjnego wymagałoby odpowiedniej gospodarki leśnej. Jednak, jak przekonuje Ramage, jest to do osiągnięcia. Już teraz uprawiane w sposób zrównoważony europejskie lasy wytwarzają tyle drewna, że w ciągu 7 sekund powstaje materiał potrzebny do wybudowania mieszkania z 3 sypialniami, a w ciągu 4 godzin rośnie ilość drewna wystarczająca do zbudowania 300-metrowego drapacza chmur. Lasy Kanady mogą zapewnić materiał do zbudowania domów dla miliarda ludzi, a przyrost materiału jest szybszy niż wycinka pod budowę domów, stwierdza naukowiec.
      Warto też przypomnieć, że w Kanadzie wybudowano już 18-piętrowy budynek skonstruowany w większości z drewna, a naukowcy uzyskali drewno mocniejsze od stali.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Japońskiego Instytutu Leśnictwa i Badań nad Produktami Leśnymi opracowali napój alkoholowy na bazie drewna. Porównują jego właściwości do alkoholu dojrzewanego w beczkach. Wynalazcy mają nadzieję, że po znalezieniu partnera z prywatnego sektora ich produkt trafi na sklepowe półki w ciągu 3 lat.
      Zespół uchylił rąbka tajemnicy, wiadomo więc, że najpierw trzeba "przerobić" drewno na kremową pastę. Później dodaje się do niej drożdże i enzym. Ponieważ temperatury podczas procesu obróbki/fermentacji nie są wysokie, udaje się ponoć zachować specyficzny smak poszczególnych rodzajów drewna. Dotąd wyprodukowano trunki z cedru, brzozy i wiśni.
      Jak opowiadają Japończycy, z 4 kg cedru uzyskano 3,8 l cieczy o zawartości alkoholu rzędu ok. 15%. Odpowiada to mocy sake.
      Kengo Magara wyjaśnia, że jego zespół eksperymentował z warzoną i destylowaną wersją trunku i destylat wydaje się lepszy.
      W wywiadach udzielanych mediom naukowcy podkreślają, że fermentacja drewna jest już wykorzystywana do produkcji biopaliw. Te jednak zawierają toksyny i są pozbawione smaku. Nasza metoda sprawia, że [taki alkohol] nadaje się do picia. Ponieważ do rozkładu drewna nie wykorzystuje się ciepła ani kwasu siarkowego, ma on [przyjemny] drzewny smak.
      Myśleliśmy, że interesująco byłoby pokazać, że alkohol można wyprodukować z czegoś znajdującego się w otoczeniu, np. drzew. To projekt inspirowany marzeniami. W Japonii jest dużo drzew, mamy więc nadzieję, że ludzie będą się cieszyć drzewnymi trunkami z poszczególnych regionów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Krew ratuje życie - ale zwykle nie ma jej zbyt wiele: jest więcej potrzebujących, niż dawców. Dlatego tak ważne jest, żeby zapasy w bankach krwi nie marnowały się wskutek niewłaściwego przechowywania. Pomoże w tym zaawansowany czujnik Siemensa.
      Krew, jeśli ma ratować życie, musi być przechowywana w ściśle określonych warunkach, zwłaszcza stałej temperaturze. Nawet niewielka przerwa w chłodzeniu powoduje, że cenny płyn nadaje się do wyrzucenia. Jak jednak mieć pewność, że krew, którą chcemy wykorzystać, nie uległa zepsuciu? Rozwiązaniem jest zaawansowany czujnik RFID, który w sposób ciągły monitoruje i rejestruje temperaturę, alarmując o niedotrzymaniu ustalonych parametrów. Czujniki takie produkuje Siemens.
      Czujnik posiada baterię wystarczającą na trzy lata i przez ten czas zapamiętuje do 30 tysięcy wykonanych pomiarów. W przypadku przekroczenia zadanych granic informuje o tym przy pomocy migającej diody, a ponadto dla pewności można przy pomocy odpowiedniego czytnika sprawdzić „historię chłodzenia". Wyzwaniem dla inżynierów była niezawodność i trwałość - poza odpowiednio długim działaniem wytrzymuje on bez szkody napięcie 18 kilowoltów, upadek z półtora metra oraz przeciążenie 5000 G, jakie występuje podczas wirowania krwi. Jest wodoszczelny i niewrażliwy na promieniowanie rentgenowskie.
      Światowe zapotrzebowanie na krew to około 75 milionów jednostek krwi (ilość, jaką pobiera się jednorazowo od dawcy) rocznie. Jak się szacuje, unikając marnowania krwi można zaoszczędzić milion euro, nie wspominając o uratowanych chorych.
      Czujnik Siemensa przeszedł pomyślnie testy w trzech niemieckich szpitalach i jest w pełni gotowy do wejścia na rynek. Ponadto firma DB Schenker już wykorzystuje go do monitorowania warunków przechowywania i transportu innych wrażliwych produktów, głównie leków.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...