Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W przyszłej dekadzie powstaną drapacze chmur z... drewna?

Rekomendowane odpowiedzi

Grupa naukowców skupiona w Centre for Natural Material Innovation działającym na Wydziale Architektury Uniwersytetu w Cambridge twierdzi, że w ciągu 10 lat powstanie pierwszy drapacz chmur z... drewna. Architekci, biochemicy, chemicy, matematycy i inżynierowie uważają, że już wkrótce będziemy świadkami pierwszego wielkiego przełomu w strukturze budowli od czasu wynalezienia przed 150 laty wzmocnionego betonu i stali konstrukcyjnej.

Do czasu pojawienia się CLT (drewno klejone warstwowo i krzyżowo) nie istniał materiał konstrukcyjny porównywalny ze stalą i wzmacnianym betonem. Jeśli chcieliśmy budować miasta i drapacze chmur, musieliśmy decydować się na te materiały z ich dobrymi i złymi stronami. Beton jest pięciokrotnie cięższy od drewna, co oznacza konieczność budowy bardziej masywnych fundamentów oraz podnosi koszty transportu. Produkcja betonu jest jednym z największych źródeł zanieczyszczenia atmosfery dwutlenkiem węgla i zużywa olbrzymie ilości zasobów. Beton jest – zaraz po wodzie – najczęściej używanym materiałem. Tearz mamy alternatywę i jest ona oparta na roślinach, mówi główny autor badań, doktor Michael Ramage.

Wiele grup naukowych pracuje nad rozwiązaniami pozwalającymi zastąpić beton drewnem. Uczeni z Cambridge wierzą, że będą pierwszymi, którzy stworzą drewniany drapacz chmur.

W samej tylko Anglii przez następnych 12 lat musi powstawać 340 000 nowych domów i mieszkań. Beton to materiał nieodnawialny. Ale drewno to jedyny materiał budowlany, który możemy hodować i którego wykorzystanie pozwala na pochłanianie dwutlenku węgla. Każda tona drewna wycofuje z atmosfery 1,8 tony dwutlenku węgla. Gdy sobie to przeliczymy, to możemy stwierdzić, że jeśli wszystkie nowe domy w Anglii byłyby budowane z drewna, to przechwycilibyśmy tyle CO2 ile jest wytwarzane przez 850 000 osób w ciągu 10 lat, stwierdza uczony.

Oczywiście zastosowanie drewna jako głównego materiału konstrukcyjnego wymagałoby odpowiedniej gospodarki leśnej. Jednak, jak przekonuje Ramage, jest to do osiągnięcia. Już teraz uprawiane w sposób zrównoważony europejskie lasy wytwarzają tyle drewna, że w ciągu 7 sekund powstaje materiał potrzebny do wybudowania mieszkania z 3 sypialniami, a w ciągu 4 godzin rośnie ilość drewna wystarczająca do zbudowania 300-metrowego drapacza chmur. Lasy Kanady mogą zapewnić materiał do zbudowania domów dla miliarda ludzi, a przyrost materiału jest szybszy niż wycinka pod budowę domów, stwierdza naukowiec.

Warto też przypomnieć, że w Kanadzie wybudowano już 18-piętrowy budynek skonstruowany w większości z drewna, a naukowcy uzyskali drewno mocniejsze od stali.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drewno zostało porzucone na rzecz cegieł przez pożary. W Angli (i pewnie nie tylko) nawet były przepisy jak głęboko ma być wpuszczona drewniana framuga okna aby zmniejszyć ryzyko przenoszenia się pożaru z domu na dom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie ciekawy pomysł, słyszałem już o tym jakiś czas temu. Ciekawe jak to się rozwinie. Zastanawia mnie jednak jak sprawa wygląda z tymi klejami. Na taki drapacz chmur zostałoby zużyte chyba mnóstwo kleju - z czego ten klej jest? Jaki jest ślad CO2 z nim związany etc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Warai Otoko napisał:

Na taki drapacz chmur zostałoby zużyte chyba mnóstwo kleju - z czego ten klej jest? Jaki jest ślad CO2 z nim związany etc. 

Do tego chemia przeciwko grzybom i drewnolubnym owadom, gryzoniom, oraz inhibitory spalania co czyni ten materiał niezbyt przydatnym we wtórnym przerobie. Mimo to, bez namysłu: sadzić! budować! Tu na KW postulowałem już sekwestrację CO2 w postaci desek przechowywanych bez sensu. Taka technologia może być rewolucyjna. W końcu to nie muszą być drapacze? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego nie budują z księżycowego drewna? Przecież jego istnienie zostało udowodnione atestami. Po co kombinować i znowu jakaś hemia... Czyżby chodziło tylko o kase?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 9.07.2019 o 10:21, f1513405 napisał:

Drewno zostało porzucone na rzecz cegieł przez pożary. W Angli (i pewnie nie tylko) nawet były przepisy jak głęboko ma być wpuszczona drewniana framuga okna aby zmniejszyć ryzyko przenoszenia się pożaru z domu na dom.

Jeśli chodzi o ognioodporność drewna to: 

 Proces tworzenia się na powierzchni drewna warstwy zwęglonej powoduje, że elementy drewniane w konstrukcji budowlanej wykazują, w stosunku do elementów aluminiowych czy stalowych, zaskakującą właściwość, polegającą na większej odporności ogniowej dla elementów o dużych przekrojach. Można to wytłumaczyć tym, że warstwa zwęglona stanowi izolację cieplną, chroniącą tym samym przed szybkim postępem procesu spalania w głąb elementów lub konstrukcji budowlanej.[...]

Do grupy najbardziej narażonej na zniszczenie ogniem, czyli do grupy materiałów stosunkowo łatwo zapalnych, bez zabezpieczeń ochronnych, należy drewno miękkie o gęstości objętościowej poniżej 650 kg/m3 , np. świerk i sosna. Do grupy materiałów stosunkowo trudno zapalnych w naturalnej postaci, zaliczane jest drewno twarde (z drzew liściastych) o gęstości powyżej 800 kg/m3 .

Trudnopalne:  bardzo ciężkie (ponad 0,8 g/cm3 ): grab, cis, bukszpan, gwajak, heban, eukaliptus i inne gatunki egzotyczne;

Hodujmy graby na wieżowce. :)

Pomimo to: Drewno jest materiałem budowlanym, który w warunkach pożarowych stosunkowo łatwo ulega zapaleniu, rozkładowi termicznemu i szybko rozprzestrzeniają się po nim płomienie. Materiał ten i wyroby drewnopochodne zaliczają się do materiałów palnych

ale:  po zabezpieczeniu środkami przeciwogniowymi, może być zaliczane do klasy B lub C, co oznacza, że może znaleźć się w grupie materiałów określanych jako niezapalne, trudno lub łatwo zapalne

Np drewno może : przy zużyciu minimalnej optymalnej dawki (średnio 40 kg soli na 1 m3 nasycanego drewna)znaleźć się w grupie materiałów określanych jako niezapalne, trudno lub łatwo zapalne.

Sporo soli będzie potrzebne.

Ale jeśli chodzi o powłoki ognioodporne drewna to:

Do pierwszej grupy preparatów powłokowych, najczęściej stosowanych komponentów należą: szkło wodne, polioctan winylu, żywice aminowe, akrylowe, melaminowo-formaldehydowe, fenolowo-formaldehydowe, chloroparafina, związki fosforoorganiczne oraz wypełniacze jak: ziemia okrzemkowa, gips, cementy, magnetyty, kreda, talk, perlit, wermikulit.

Mało chemii? Cytaty pochodzą z:

file:///C:/Users/Maciek/Downloads/httpwww_bg_utp_edu_plartbtp201132820112903_114birnagrodzka.pdf

 

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dom jest podstawą życia, bez niego giniemy, tak jak bez pożywienia, powietrza, innych ludzi. Czemu jest tak nienaturalny? Dzieci z wieżowców spędzają mniej czasu na słońcu, powietrzu niż więźniowie na spacerniakach

 

  jesteśmy udomowieni i mieszkania w wieżowcach są na podobieństwo klatek dla niosek.(kur)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, venator napisał:

Do pierwszej grupy preparatów powłokowych, najczęściej stosowanych komponentów należą: szkło wodne, polioctan winylu, żywice aminowe, akrylowe, melaminowo-formaldehydowe, fenolowo-formaldehydowe, chloroparafina, związki fosforoorganiczne

Z tej listy tylko szkło wodne jest do zaakceptowania. Pozostałe w odpowiednich warunkach (temperatura) zaczną się palić dodatkowo trując chloro lub fosforopochodnymi. Jak to jest jedne belka w przydomowej altance to nie ma problemu, ale my tu mówimy o miastach z drewna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeden z profesorów wizytujących na University of Cambridge odnalazł w tamtejszych zbiorach bibliotecznych nieznany tekst zapisany przed 900 laty ręką samego Majmonidesa. Rabbi Mosze ben Majmon był najwybitniejszym i najbardziej wpływowym filozofem żydowskim średniowiecza, autorem najważniejszego komentarza do Talmudu, astronomem i filozofem. Był też osobistym lekarzem Saladyna. Prace Majonidesa wpłynęły zarówno na św. Tomasza z Akwinu, jak na Newtona. Żydzi do dzisiaj pielgrzymują do grobu Majmonidesa, który zmarł w 1204 roku w Kairze i został pochowany w  Tyberiadzie w Izraelu.
      Pochodzące sprzed 900 lat fragmenty tekstu znajdowały się w genizie kairskiej w synagodze Ben Ezry w Kairze. Geniza to specjalne pomieszczenie, w których przechowuje się zniszczone teksty. Genizę kairską odkrył w XIX wieku litewski rabin. Znalezione tam dokumenty zostały przeniesione na University of Cambridge. Obecnie znajdują się w różnych bibliotekach uniwersyteckich. Większość, ponad 200 000 fragmentów, znajduje się na University of Cambridge.
      Nieznany fragment Majmonidesa odkrył José Martínez Delgado z Wydziału Studiów Semickich Uniwersytetu w Granadzie. Tekst Majmonidesa to słownik z prostymi terminami odnoszącymi się do ziół, żywności i kolorów.
      W genizie kairskiej znaleziono dotychczas około 60 fragmentów Majmonidesa. Większość z nich jest spisana językiem judeoarabskim, czyli językiem arabskim zapisywanym alfabetem hebrajskim. Są wśród nich listy, orzeczenia prawne oraz wczesne szkice wielu z jego ważnych dzieł.
      Coś w tym ręcznie spisanym fragmencie z Cambridge wydawało mi się znajome. W końcu zdałem sobie sprawę z tego, na co patrzę. Widziałem już wcześniej ten charakter pisma. Szybko wysłałem wiadomość do Amira Ashura z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Nie powiedziałem mu, co myślę. Poprosiłem go, by przyjrzał się temu fragmentowi. Amir zobaczył to samo, co ja. Obaj patrzyliśmy na odręczne pismo Majmonidesa z niektórymi słowami w romańskim, mówi Delgado.
      Odkryte właśnie fragmenty są wyjątkowe, gdyż pod niektórymi terminami Majmonides zapisał ich tłumaczenie w romańskim. To pierwszy dowód na to, że Majmonides znał ten język. Specjaliści przypuszczają, że Majmonides spisał znalezione fragmenty pomiędzy rokiem 1168, kiedy to przybył do Egiptu uciekając przed prześladowaniami religijnymi w islamskiej Hiszpanii, a 1204 roku, kiedy zmarł.
      W słowniku mamy cztery kategorie semantyczne: kolory, smaki i zapachy, działania oraz pożywienie. Dlaczego Majmonides spisywał te słowa? Co to nam o nim mówi? Interesujące jest następstwo tych wyrazów, więc widzimy go tu przy pracy, gdy spisuje wyrazy, które mają dla niego sens. Następstwo terminów nie jest alfabetyczne. Są ułożone w kategorie logiczne czy to poprzez proste skojarzenia (woda, chleb) czy kontrast (biały, czarny). Kategoria kolorów kończy się wyrazami „jasny” i „ciemny”, a następnie przechodzi do smaków i zapachów. Prawdopodobnie Majmonides skupiał się na zmysłach, przechodząc od wzroku, przez smak po zapach, dodaje odkrywca tekstów.
      Na swojej liście pożywienia Majmonides rozpoczyna od podstawowych produktów (chleb, woda) poprzez warzywa, nasiona (pszenica, groszek), przechodzi do owoców zawierających pestki (oliwka, figa), następnie widzimy suszone owoce i orzechy (żołędzie, pistacje) po inne produkty naturalne (mleko, miód). Z kolei lista czynności rozpoczyna się od tych, które są wykonywane przez wszystkie zwierzęta (jedzenie, spanie), a następnie filozof zapisuje czynności związane z uczuciami czy emocjami, bardziej właściwe człowiekowi. Co ciekawe, mimo że wyrazy zapisane są w romańskim, to ich liczba mnoga wydaje się zapisana po włosku.
      Geniza kairska znajduje się w Cambridge od ponad 120 lat, ale prace nad nią wciąż trwają i wciąż przynoszą nowe odkrycia. Zbiór ten to jeden z największych skarbów Biblioteki Uniwersytetu w Cambridge. Jest on nieocenionym źródłem informacji na temat 1000 lat historii społeczności żydowskiej w Kairze. Do specjalnie wybudowanego pomieszczenia zniszczone i nieużywane fragmenty tekstów trafiały od IX do XIX wieku.
      Gdy w drugiej połowie XIX wieku genizę otwarto, znaleziono tam – oprócz spodziewanych fragmentów religijnych i prawnych – również dokumenty dotyczące codziennego życia, takie jak listy zakupów, dokumenty rozwodowe, arabskie bajki, teksty filozoficzne, medyczne, amulety magiczne, listy biznesowe czy dokumenty księgowe. Zidentyfikowano tam praktycznie każdy rodzaj tekstu, jaki stworzyli Żydzi mieszkających na Bliskim Wschodzie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Worcester Polytechnic Institute (WPI) wykorzystali enzym obecny w czerwonych ciałkach krwi do stworzenia samonaprawiającego się betonu, który jest czterokrotnie bardziej wytrzymały niż tradycyjny beton. Ich osiągnięcie nie tylko wydłuży żywotność betonowej infrastruktury, ale pozwoli też na uniknięcie kosztownych napraw.
      Wykorzystany enzym reaguje na obecność dwutlenku węgla, tworząc wraz z nim kryształy węglanu wapnia, naśladujące strukturę, wytrzymałość i inne właściwości betonu. Pojawiające się pęknięcia są więc samoistnie łatane, struktura ulega więc naprawie, zanim pojawią się większe problemy.
      Jeśli niewielkie pęknięcia betonu są automatycznie naprawiane w miejscu pojawienia się, nie dojdzie do ich powiększenia się i pojawienia się problemów, które będą wymagały naprawy lub wymiany konstrukcji. Brzmi to jak z powieści science-fiction, jednak to prawdziwe rozwiązanie poważnego problemu budowlanego, mówi profesor Nima Rahbar, główny autor artykułu opublikowanego na łamach Applied Materials Today.
      Rahbar i jego zespół wykorzystali enzymy z grupy anhydraz węglanowych (CA), które odpowiadają za szybki transport dwutlenku węgla z komórek do krwi. CA został dodany do cementu. Działa on jak katalizator, który w połączeniu z CO2 tworzy kryształy węglanu wapnia. Ich struktura jest podobna do struktury betonu. Gdy w betonie pojawiają się pęknięcia, dochodzi do kontaktu enzymu z atmosferycznym CO2 i wypełniania pęknięcia.
      Szukaliśmy naturalnego składnika, który powoduje najszybszy transfer CO2 i okazał się nim enzym CA. Enzymy w naszych organizmach reagują niezwykle szybko, mogą więc być używane do naprawy i wzmacniania struktur betonowych, mówi Rahbar. Nowy beton w ciągu 24 godzin naprawia pęknięcia w skali milimetrów. To dziesiątki razy szybciej niż inne proponowane rozwiązania tego typu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Firma Sumitomo Forestry i Uniwersytet w Kioto pracują nad wykorzystaniem drewna do... budowy satelitów. W ramach tych prac różne rodzaje drewna będą testowane w ekstremalnych warunkach. Japończycy mają nadzieję, że w ciągu najbliższych lat będą w stanie zaproponować nowy materiał dla satelitów.
      Obecnie satelity buduje się m.in. z aluminium i jego stopów oraz z kevlaru. Materiały te są bowiem w stanie przetrwać zarówno ekstremalne temperatury, jak i promieniowanie obecne poza ziemską atmosferą. Ta duża wytrzymałość materiałów ma jednak też i negatywne strony. Nad naszymi głowami krążą tysiące nieużywanych satelitów, a na orbicie okołoziemskiej rośnie liczba odpadów, które stwarzają coraz większe zagrożenie dla znajdujących się tam urządzeń i ludzi. Jakby jeszcze tego było mało, gdy nieużywany satelita wchodzi w atmosferę ziemską, aluminium rozpada się na setki i tysiące małych kawałków, które przez wiele lat mogą krążyć w górnych warstwach atmosfery.
      Dlatego też japońscy inżynierowie chcą sprawdzić, czy do budowy satelitów można użyć drewna. Główną korzyścią z wykorzystania drewna jest fakt, że całkowicie spala się ono po wejściu w atmosferę. To jednak nie wszystko. Drewno przepuszcza fale elektromagnetyczne. A to oznacza, że anteny mogłyby być umieszczane wewnątrz satelitów, co uprościłoby ich konstrukcję oraz wynoszenie w przestrzeń kosmiczną.
      Specjaliści z Sumitomo Forestry i Uniwersytetu w Kioto przypuszczają, że w 2023 roku będą mieli produkt gotowy do testów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z amerykańskiego Laboratorium Wirusologii Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, Uniwersytetu Princeton, Centrów Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC) oraz Narodowych Instytutów Zdrowia, określili czas przetrwania koronawirusa SARS-CoV-2 na różnych powierzchniach i w aerozolach. Z ich badań wynika, że jest on podobny, co czas przetrwania SARS-CoV-1, który wywołał epidemię SARS przed kilkunastu laty.
      Ogólnie rzecz biorąc, stabilność SARS-CoV-2 i SARS-CoV-1 jest bardzo podobna. Stwierdziliśmy, że aktywny wirus może być obecny w aerozolach do 3 godzin po aerozolizacji, do 4 godzin na miedzi, do 24 godzin na kartonie i do 2-3 dni na plastiku i stali nierdzewnej. Oba wirusy wykazywały podobny okres półtrwania w aerozolach, gdzie mediana wynosiła około 2,7 godziny. Oba wykazują dość długi czas przetrwania na stali nierdzewnej i polipropylenie w porównaniu z miedzią i kartonem. Mediana okresu półtrwania SARS-CoV-2 wynosi 13 godzin na stali i 16 godzin na polipropylenie. Wyniki naszych badań wskazują, że droga transmisji przez aerozole i powierzchnie jest możliwa, gdyż wirus pozostaje aktywny w aerozolach przez wiele godzin, a na powierzchniach przez wiele dni – czytamy w artykule Aerosol and surface stability of HCoV-19 (SARS-CoV-2) compared to SARS-CoV-1 [PDF]
      Naukowcy zauważają, że stabilność wirusa w aerozolach i na powierzchniach ma bezpośredni wpływ na ryzyko zarażenia. Obie te drogi zarażenia odegrały główną rolę podczas dwóch poprzednich epidemii koronawirusów, SARS i MERS, z tym, że w przypadku SARS prawdopodobnie główną drogą zarażenia były aerozole.
      Przeprowadzone właśnie szczegółowe analizy aktywności najnowszego koronawirusa wykazały, że w ciągu trzech godzin po aerozolizacji liczba zdolnych do zarażania wirusów spada z 103,5 do 102,7. Najnowszy koronawirus jest zaś najbardziej stabilny na polipropylenie, gdzie po 72 godzinach liczba aktywnych wirusów spadła z 103,7 do 100,6, oraz na stali nierdzewnej, gdzie do takiego samego spadku dochodzi w ciągu 48 godzin. Z kolei po nałożeniu wirusa na powierzchnię miedzianą obecności aktywnych wirusów nie wykrywano po 4 godzinach, a po nałożeniu na karton wirusów nie stwierdzono tam po 24 godzinach.
      Uczeni stwierdzili, że nie ma statystycznie istotnej różnicy pomiędzy okresem przetrwania SARS-CoV-2 i SARS-CoV-1 na różnych powierzchniach i w aerozolach. Skoro tak, to do wyjaśnienia pozostaje zagadka, dlaczego obecny koronawirus (SARS-CoV-2) wywołał epidemię na znacznie większą skalę. Wiele różnych czynników może wchodzić tutaj w grę. Prawdopodobnie najnowszym koronawirusem możemy zarazić się od osób niewykazujących objawów, co ogranicza skuteczność kwarantanny. Mogą istnieć też różnice w ilości wirusów potrzebnych do wywołania zakażenia. Inne możliwe czynniki to stabilność wirusa w śluzie i jego odporność na takie czynniki jak temperatura i wilgotność.
      Autorzy obecnych badań właśnie zaczynają eksperymenty, które pozwolą określić, jak SARS-CoV-2 radzi sobie w różnych warunkach atmosferycznych i różnych środowiskach, takich jak w wydzielinie z nosa, ślinie czy kale.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Już wkrótce elektrownia węglowa Dry Fork znajdująca się w pobliżu miasteczka Gillette w stanie Wyoming będzie wykorzystywała dwutlenek węgla do produkcji materiałów budowlanych. W marcu w elektrowni rozpoczyna się program pilotażowy, w ramach którego CO2 będzie zmieniane w betonowe bloczki.
      Eksperyment prowadzony będzie przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA). Przez try miesiące każdego dnia będą oni odzyskiwali 0,5 tony dwutlenku węgla i wytwarzali 10 ton betonu. To pierwszy system tego typu. Chcemy pokazać, że można go skalować, mówi profesor Gaurav Sant, który przewodzi zespołowi badawczemu.
      Carbon Upcycling UCLA to jeden z 10 zespołów biorących udział a ostatnim etapie zawodów NRG COSIA Carbon XPrize. To ogólnoświatowe zawody, których uczestnicy mają za zadanie opracować przełomową technologię pozwalającą na zamianę emitowanego do atmosfery węgla na użyteczny materiał.
      W Wyoming są jeszcze cztery inne zespoły, w tym kanadyjski i szkocki. Pozostałych pięć drużyn pracuje w elektrowni gazowej w Kanadzie. Wszyscy rywalizują o główną nagrodę w wysokości 7,5 miliona dolarów. Zawody zostaną rozstrzygnięte we wrześniu.
      Prace UCLA nad nową technologią rozpoczęto przed około 6laty, gdy naukowcy przyjrzeli się składowi chemicznemu... Wału Hadriana. Ten wybudowany w II wieku naszej ery wał miał bronić Brytanii przed najazdami Piktów.
      Rzymianie budowali mur mieszając tlenek wapnia z wodą, a następnie pozwalając mieszaninie na absorbowanie CO2 z atmosfery. W ten sposób powstawał wapień. Proces taki trwa jednak wiele lat. Zbyt długo, jak na współczesne standardy. Chcieliśmy wiedzieć, czy reakcje te uda się przyspieszyć, mówi Guarav Sant.
      Rozwiązaniem problemu okazał się portlandyt, czyli wodorotlenek wapnia. Łączy się go z kruszywem budowlanym i innymi materiałami, uzyskując wstępny materiał budowlany. Następnie całość trafia do reaktora, gdzie wchodzi w kontakt z gazami z komina elektrowni. W ten sposób szybko powstaje cement. Sant porównuje cały proces do pieczenia ciastek. Mamy oto bowiem mokre „ciasto”, które pod wpływem temperatury i CO2 z gazów kominowych zamienia się w użyteczny produkt.
      Technologia UCLA jest unikatowa na skalę światową, gdyż nie wymaga kosztownego etapu przechwytywania i oczyszczania CO2. To jedyna technologia, która bezpośrednio wykorzystuje gazy z komina.
      Po testach w Wyoming cała instalacja zostanie rozmontowana i przewieziona do National Carbon Capture Center w Alabamie. To instalacja badawcza Departamentu Energii. Tam zostanie poddana kolejnym trzymiesięcznym testom.
      Na całym świecie wiele firm i grup naukowych próbuje przechwytywać CO2 i albo go składować, albo zamieniać w użyteczne produkty. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez organizację Carbon180, potencjalna wartość światowego rynku odpadowego dwutlenku węgla wynosi 5,9 biliona dolarów rocznie, w tym 1,3 biliona to produkty takie jak cementy, asfalty i kruszywa budowlane. Zapotrzebowanie na takie materiały ciągle rośnie, a jednocześnie coraz silniejszy akcent jest kładziony na redukcję ilości węgla trafiającego do atmosfery. To zaś tworzy okazję dla przedsiębiorstw, które mogą zacząć zarabiać na przechwyconym dwutlenku węgla.
      Cement ma szczególnie duży ślad węglowy, gdyż jego produkcja wymaga dużych ilości energii. Każdego roku na świecie produkuje się 4 miliardy ton cementu, a przemysł ten generuje około 8% światowej emisji CO2. Przemysł cementowy jest tym, który szczególnie trudno zdekarbonizować, brak więc obecnie efektywnych rozwiązań pozwalających na zmniejszenie emisji węgla. Technologie wykorzystujące przechwycony CO2 mogą więc wypełnić tę lukę.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...