Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Norrie May-Welby jest pierwszą na świecie osobą, którą oficjalnie uznano za pozbawioną płci. Człowiek ten ma 48 lat i urodził się w Paisley w Wielkiej Brytanii jako mężczyzna. W 1990 r. w wieku 28 lat przeszedł operację zmiany płci. Nie był jednak szczęśliwy także w ciele kobiety, dlatego zdecydował się zostać kimś rodzaju nijakiego.

May-Welby wyjechał do Australii w wieku 7 lat. W zeszłym tygodniu urzędnicy z Nowej Południowej Walii zmienili brytyjski akt urodzenia, wpisując w odpowiednią rubrykę hasło "płeć nieokreślona". Lekarze nie byli w stanie ustalić płci emigranta, ponieważ kilka lat po zabiegu przestał on przyjmować żeńskie hormony. Odpowiednia adnotacja pojawiła się we wszystkich dokumentach Welby'ego.

Koncept mężczyzny lub kobiety do mnie nie pasuje, nie leży w obrębie mojej prawdziwej rzeczywistości. Zastosowany w odniesieniu do mojej osoby jest zwykłą fikcją. Najprostszym rozwiązaniem jest więc brak jakiejkolwiek identyfikacji płciowej. W wieku 48 lat mam mniej zapału do zadowalania złudzeń innych ludzi odnośnie do płci i podejmowania prób wpasowania się w którąś z dostępnych opcji. Nigdy nie czułem się w pełni ani mężczyzną, ani kobietą, poza krótkim okresem wczesnej przemiany, kiedy identyfikowano mnie jako transseksualistę – podsumowuje sam zainteresowany, który na swoim blogu nazywa się androgynicznym anarchistą.

Norrie walczył nie tylko o akceptację. Chciał uprościć procedury kontroli na lotnisku czy rozwiązać jakoś kwestię wypełniania urzędowych formularzy. Kiedy paszport stwierdzał, że legitymuje się nim osoba płci żeńskiej, a w akcie urodzenia napisano, że musi nią być mężczyzna (co potwierdzały męskie cechy wyglądu), często pojawiały się podejrzenia sfałszowania dokumentu.

Oficjalne potwierdzenie braku płci to pokłosie certyfikatu, wdrożonego przez wydział zajmujący się kwestiami cywilnymi w Nowej Południowej Walii. Powstał on dzięki zeszłorocznym rekomendacjom Australijskiej Komisji Praw Człowieka.

Warto zwrócić uwagę, że w różnych kulturach funkcjonują płci rozumiane inaczej niż na Zachodzie. W Azji Południowej, na subkontynencie indyjskim, spotkać można np. tzw. hidźra – mężczyzn, którzy nie utożsamiają się ze swoją biologiczną płcią i żyją jak kobiety. Pewne indonezyjskie ludy, np. Bugisowie z Celebes, wyróżniały zaś 5 płci o różnych rolach społecznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może po prostu ma nasrane we łbie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się! Takie przypadki oraz takie zboczenia, jak np. homoseksualizm, uważam za chorobę psychiczną!!!! Ciekawe tylko na ile taka zmiana zależy od samego człowieka.

 

a takiego hidźrę w Indiach widziałem, śmiesznie to wygląda, jak człowiek męskiej budowy ciała paraduje w damskich ciuszkach, makijażu i fryzurze :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasrane we łbie i zboczone są osoby, które nie dostrzegają, zarówno problemów kulturowych wynikających z tysięcy lat tradycji (głownie religijnych) i problemów wewnętrznych pojedynczego człowieka. Weźcie pod uwagę, że May-Welby nie paraduje w stringach wymalowany na tęczowo, tylko ma zwykłe problemy z biurokracją. Tyle nawet małpa zrozumie.

 

Moim szanownym przedmówcom burakom gratuluję płytkości umysłu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak urodzi się człowiek który nie może oddychać to się go leczy, a jak urodzi się człowiek który nie może się rozmnażać to co się robi?

Podstawowe funkcje życiowe definiują normalność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no panie, niestety płytkością to sam się popisałeś. Jeśli myślisz że można to tak do parteru sprowadzić, uznać za normalne i przejmować się tylko biurokracją to ładnie!

To tak jakby o prostytucji mówić tylko tyle że nie płacą podatków a nie o tym co robią!!

 

Kto mówi o paradowaniu w stringach? Z resztą, skąd wiesz co nosi? Te problemy z biurokracja nie wynikają z niczego. Ale to Ty tego nie rozumiesz.

 

I chamstwo sobie wypraszam, bo sam pokazujesz jaki jesteś..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość "głębokich problemów" bierze się z tego, że komuś się nudzi. Ciekawe czy ten człowiek pracuje, czy może ciągnie socjal, pisze blogi, ucina sobie od czasu to czy tamto i zgrywa "artystę".

Nie mam nic przeciwko temu by w dokumentach napisał sobie cokolwiek, ale te problemy z biurokracją sam sobie zafundował. Dla mnie on ma źle w głowie i tyle. Typowy gejowaty narcyz, co to musiał aż specjalną kategorię stworzyć pod siebie. Ale to dla innych narcyzów jest pewnie za płytkie myślenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no panie, niestety płytkością to sam się popisałeś. Jeśli myślisz że można to tak do parteru sprowadzić, uznać za normalne i przejmować się tylko biurokracją to ładnie!

Dlaczego nie? Są ludźmi, mają wolną wolę, mogą robić co chcą. Niech sobie zmieniają płeć, niech się prostytuują - co innym do tego? Jeżeli nie zmuszają innych do robienia tego samego, dlaczego od razu krzyczeć o "zboczeniach" i "nienormalnościach" (oczywiste jest tu znaczenie pejoratywne tych określeń).

 

Większość "głębokich problemów" bierze się z tego, że komuś się nudzi. Ciekawe czy ten człowiek pracuje, czy może ciągnie socjal, pisze blogi, ucina sobie od czasu to czy tamto i zgrywa "artystę".

Dlaczego ma nie pracować i "ciągnąć socjal"? Masz na to jakieś dowody? Bardzo łatwo jest kogoś posądzać, kiedy nic się o nim nie wie. W ten sposób pokazuje się tylko swoje uprzedzenia, nic więcej.

 

Nie mam nic przeciwko temu by w dokumentach napisał sobie cokolwiek, ale te problemy z biurokracją sam sobie zafundował.

Z pewnością sam nie ustalił obowiązującego prawa i nie obostrzył zabezpieczeń na lotniskach.

 

Typowy gejowaty narcyz, co to musiał aż specjalną kategorię stworzyć pod siebie. Ale to dla innych narcyzów jest pewnie za płytkie myślenie.

Kim jest gejowaty narcyz?

Jaką kategorię "stworzył pod siebie"?

Dlaczego musiał?

O jakim płytkim myśleniu piszesz?

I dlaczego wspominasz tu o gejowatych narcyzach? Czy ma to związek z tym kimś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ustalmy - nie ma w przypadku tego pana czegoś takiego jak "obojniak" - jeżeli może zajść w ciążę (ma macicę i całą resztę) jest kobietą jeżeli nie może jest facetem, a hormony to zupełnie inna bajka.

 

John, mymy -> słyszeliście kiedyś coś o takim czymś jak tolerancja? pewnie tak, ale na pewno nie wiecie jak to zastosować w praktyce. Jeżeli gościu czuje się "nikim" to czemu mu te prawo zabieracie - w jego uniwersum jest jak najbardziej normalną osobą. Wyobraźcie sobie wycieczkę do emiratów i próbę popicia alkoholu w miejscu publicznym, o całowaniu z dziewczyną nawet nie wspominając -> "wykolejeńcy" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
John, mymy -> słyszeliście kiedyś coś o takim czymś jak tolerancja? pewnie tak

I pewnie była to tzw. tolerancja po polsku - "jestem tolerancyjny, ale tylko dla tego, co sam popieram".

 

Poza tym ciekawa jest ta fiksacja na punkcie gejów - ostatnio w Stanach też był taki jeden antygejowski senator, co to został przyłapany w gejowskiej knajpie... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat tutaj przykład jest nieadekwatny. Przed Ashburnem należy zdjąć czapki z głów i wysłać do niego na nauki całą naszą tzw. "klasę polityczną".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za co? Za to, że był hipokrytą, czy za samo to, że był Amerykaninem, a Amerykanie z definicji są fajni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za to, że pomimo tego, iż jest konserwatystą, głosował przeciw pro-gejowskim ustawom, był im nieprzychylny w senacie i właśnie ze był hipokrytą, potrafił przyznać się do tego, że jest gejem. Widać tu uczciwość.

 

I o co chodzi z tym "Amerykanie z definicji są fajni"? Przecież każdy wie, że Amerykanie z definicji nie są fajni. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra von.grzanka, za polską wikipedią: Obojnactwo dzieli się na obojnactwo prawdziwe, obojnactwo rzekome żeńskie i obojnactwo rzekome męskie, nie jest to jednak podział ścisły.

 

jeżeli jako kobieta, bądź facet bierzesz hormony to nie możesz mówić o prawdziwym obojnactwie. Obojnak to ktoś, kto ma zarówno damskie jak i męskie narządy rozrodcze, a tu masz z góry napisane:

 

Człowiek ten ma 48 lat i urodził się w Paisley w Wielkiej Brytanii jako mężczyzna. W 1990 r. w wieku 28 lat przeszedł operację zmiany płci.

czyli co? macicę mu dodali? może i z zewnątrz wygląda jak kobieta, ale fizycznie nadal jest facetem, nawet jeżeli mu sprzęt obcięli.

 

Przykład z tamtym "ciążatym" facetem  jest dokładnie taki sam - kobieta, która brała hormony, żeby wyglądać jak facet uznała że jednak bycie 100% facetem nie jest takie fajne, dlatego urodzi sobie dziecko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@von.grzanka

 

pomimo tego, iż jest konserwatystą, głosował przeciw pro-gejowskim ustawom

WTF? :D

 

Nie pytaj, czy się przyznał, tylko o to, czy przyznał się dobrowolnie. Jak widać, nie bardzo.

 

Przyznać się, gdy mają cię na widelcu, to żadna sztuka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakim hipokrytą? Od kilkunastu lat był wybierany, bo rozumiał, że jest przedstawicielem swoich wyborców, a jego wyborcy nie chcieli, by homoseksualistom przyznawano kolejne prawa. Innymi słowym - facet działał wbrew własnym interesom dlatego, że obiecał to wyborcom. I tak powinien działać polityk, a nie tak, że jedno gada gdy się stara o wybór, a co innego robi, gdy zostanie wybrany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@von.grzanka

Dlaczego ma nie pracować i "ciągnąć socjal"? Masz na to jakieś dowody? Bardzo łatwo jest kogoś posądzać, kiedy nic się o nim nie wie. W ten sposób pokazuje się tylko swoje uprzedzenia, nic więcej.

 

Nie mam dowodów, dlatego napisałem w trybie pytającym! I TAK, mam uprzedzenie do ludzi żyjących ze zrabowanych innym pieniędzy. Może nie takie by ich od razu powystrzelać, ale przynajmniej chciałbym się upewnić, że rzeczywiście nie są w stanie żyć samodzielnie.

 

Z pewnością sam nie ustalił obowiązującego prawa i nie obostrzył zabezpieczeń na lotniskach.

 

Nie tacy zboczeńcy chodzą po ziemi i jakoś też latają samolotami. Ale on sobie stworzył nową kategorię, na nowym dowodzie. Mógł to załatwić inaczej, ale wg mnie to po prostu ktoś spragniony sławy.

Jeśli o mnie chodzi to bym wywalił rubrykę "płeć" z dowodów w ogóle, bo widać że teraz to już ona sensu nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra von.grzanka, za polską wikipedią: Obojnactwo dzieli się na obojnactwo prawdziwe, obojnactwo rzekome żeńskie i obojnactwo rzekome męskie, nie jest to jednak podział ścisły.

 

Nie zauważyłem "tego pana", przepraszam.

 

@von.grzanka

WTF? :D

 

"Pomimo, że jest konserwatystą i pomimo, że głosował przeciw pro-gejowskim ustawom".

 

Nie pytaj, czy się przyznał, tylko o to, czy przyznał się dobrowolnie. Jak widać, nie bardzo.

 

Przyznać się, gdy mają cię na widelcu, to żadna sztuka.

Publiczne oświadczenie na antenie radia, że nie jest się tym za kogo się podaje jest formą uczciwości.

 

Jakim hipokrytą? Od kilkunastu lat był wybierany, bo rozumiał, że jest przedstawicielem swoich wyborców, a jego wyborcy nie chcieli, by homoseksualistom przyznawano kolejne prawa. Innymi słowym - facet działał wbrew własnym interesom dlatego, że obiecał to wyborcom. I tak powinien działać polityk, a nie tak, że jedno gada gdy się stara o wybór, a co innego robi, gdy zostanie wybrany.

Z pewnością wiedział o tym, że jest gejem. Jest hipokrytą chociażby przez to, że przez wiele lat ukrywał przed swoimi wyborcami to, że jest gejem. Inna sytuacja wystąpiłaby, gdyby mimo tego, że wyjawił to, że jest gejem, głosowałby przeciwko anty-gejowskim ustawom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesiu ale ja jestem tolerancyjny, nie chce likwidacji takich ludzi, po prostu myślę że to choroba. Taki gościu może mi w sklepie codziennie chleb podawać.

Uważam że są ogólnie przyjęte zasady normalności, obnoszenie się z takimi rzeczami i staranie się o zmianę przepisów czy wyjątki z powodów takich rzeczy jest dziwne..

Np. małżeństwa homoseksualistów, jeśli zostaną dozwolone, trzeba będzie zmienić definicję rodziny...

Już widzę blankiety na lotniskach: "Sex: M, F, N" (Niewiadomo??). Czy to nie paranoja?

 

Nie zastanawiam się nad tym że to jest, bo wszem i wobec jest to wiadomo, staram się wymyślić skąd to się bierze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam dowodów, dlatego napisałem w trybie pytającym!

To raczej nie było pytanie celu, raczej pytanie retoryczne. Z resztą, posądzać można też pytaniem.

 

I TAK, mam uprzedzenie do ludzi żyjących ze zrabowanych innym pieniędzy. Może nie takie by ich od razu powystrzelać, ale przynajmniej chciałbym się upewnić, że rzeczywiście nie są w stanie żyć samodzielnie.

To nie jest uprzedzenie. Uprzedzenie wynika z irracjonalnych przesłanek. Nikt nie lubi, jeżeli ktoś żyje za cudze pieniądze.

 

Jednak, z jakiegoś powodu przyjąłeś, że akurat w tym przypadku istnieje podejrzenie, że ta osoba żyje z cudzej obrabowanej kieszeni. Trudno mi uwierzyć byś takie podejrzenia stawiał na każdym kroku. Dlatego też sądzę, że jest to po prostu uprzedzenie czy tez osobista niechęć.

 

Drugą możliwością jest, że chciałeś skierować tory myśli czytających na to, że May-Welby należy do takich ludzi.

 

Tak czy inaczej, nie jest to zbyt budująca postawa.

 

Nie tacy zboczeńcy chodzą po ziemi i jakoś też latają samolotami. Ale on sobie stworzył nową kategorię, na nowym dowodzie. Mógł to załatwić inaczej, ale wg mnie to po prostu ktoś spragniony sławy.

Przeczytaj jeszcze raz artykuł. Nie jest tam napisane, że zmienił informacje w dowodzie, chodzi o akt urodzenia.

 

Jak sądzisz, co mógł(?) zrobić innego?

 

Jeśli o mnie chodzi to bym wywalił rubrykę "płeć" z dowodów w ogóle, bo widać że teraz to już ona sensu nie ma.

Ja myślę, że ona nigdy sensu nie miała.

 

czesiu ale ja jestem tolerancyjny, nie chce likwidacji takich ludzi, po prostu myślę że to choroba. Taki gościu może mi w sklepie codziennie chleb podawać.

Uważam że są ogólnie przyjęte zasady normalności, obnoszenie się z takimi rzeczami i staranie się o zmianę przepisów czy wyjątki z powodów takich rzeczy jest dziwne..

Pisanie w pierwszym poście o zboczeniach i chorobach psychicznych nie jest za  bardzo tolerancyjne.

 

Np. małżeństwa homoseksualistów, jeśli zostaną dozwolone, trzeba będzie zmienić definicję rodziny...

A stanie się wtedy coś strasznego? Słońce z pewnością nie zgaśnie, tak samo jak nie zdrożeje wódka. To wyczerpuje listę straszności moim zdaniem

 

Już widzę blankiety na lotniskach: "Sex: M, F, N" (Niewiadomo??). Czy to nie paranoja?

Chodzi ci o same blankiety, czy o to, że je widzisz?

 

Jest w tym trochę paranoi. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszym i zarazem podstawowym systemem jest system podziały na role : kobieta i mężczyzna . Każdtyt następny system jest podsystemem tego stanu rzeczy . Ludzie obawiają się być uznani za innych ponieważ wtedy wypadną poza nawias społeczny . Największym uczciem determinującym człowieka do wszelkich działań jest strach . Od wieków .Ludzie którym nie zależy stają się obojętni i są zamykani w zakładzie psychiatrycznym . Wierzę w swoją męskość ale nie cierpię obnoszenia się z męskością i demonstracią agresji . Z tego punkt widzenia wynika jasno ,że człowiek ten jest buntownikiem ..walczy przeciwko systemowi a co za tym idzie przeciwko jednostką i robotom ślepo za nim idącym . Życze mu powodzenia w utwierdzniu się czym jest człowieczeństwo bez potrzeby ulegania pokusom własnej zwierzęcej natury jaką jest niewątpliwie prokreacja ,namiętność i pożądanie ...ale czy bunt przeciwko prokreacji nie jest buntem przeciwko człowieczeństwie  czyli rozmnażaniu się? No chyba ,że jest się Bogiem mogącym kreować w inny sposób...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie nie chce mi się dyskutować na temat tej uczciwości.

 

Stwierdzę tylko tyle: zwykłym hipokrytą jest ten, który jedno głosi, a drugie robi. Ale nawet mnie nie dziwi ta postawa - wszak coś takiego jak honor jest w dzisiejszym świecie niemodne. Szkoda tylko, że nawetludzie inteligentni - jak widać choćby tutaj - często tej wartości nie doceniają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma tygodniami osoba spacerująca plażą w pobliżu miejscowości Denmark w Australii Zachodniej zauważyła pingwina. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie rozmiary zwierzęcia. Na plaży stał zdezorientowany 1-metrowy pingwin cesarski. Wyczerpane niedożywione zwierzę znajdowało się tysiące kilometrów od domu. Szczęściem w nieszczęściu, że w Australii występuje kilka gatunków pingwinów, są więc i ośrodki ich rehabilitacji.
      Wsadzenie go do samochodu nie było łatwe, mówi Carol Biddulph, prowadząca jeden z takich ośrodków. Umieściliśmy go w transporterze i zabraliśmy do domu. Pierwszą rzecz, którą trzeba zrobić w takich wypadkach, jest zważenie zwierzęcia. Jeśli zna się jego wagę, można mu podać odpowiednie płyny i leki. Mam specjalne pomieszczenie dla pingwinów. Nigdy jednak nie trafił tam tak wielki ptak. To pomieszczenie dla naszych rodzimych małych pingwinów, dodaje.
      Od czasu znalezienia pingwina Carol pomaga Department of Biodiversity, Conservation and Attractions, może też liczyć na specjalistyczne porady od lokalnego weterynarza oraz od doktor Belindy Cannell z University of Western Australia.
      Eksperci zachodzą w głowę, jak to się stało, że pingwin cesarski trafił do miejsca oddalonego o tysiące kilometrów na północ od naturalnego występowania gatunku, które ma zupełnie inny klimat niż ten, do jakiego ptak jest przystosowany. Niewykluczone, że to najbardziej na północ znaleziony pingwin cesarski w historii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Około 25 milionów lat temu australijskie Terytorium Północne pokryte było gęstym lasem, w którym żyły liczne gatunki koali, wczesne kangury czy przodkowie największego torbacza w historii, gatunku Diprotodon optatum. Paleontolodzy z Flinders University, którzy przez ostatnie lata badali skamieniałości znalezione w pobliżu Pwerte Marnte Marnte, poinformowali o zidentyfikowaniu dwóch nowych gatunków – wombata o bardzo silnych szczękach i oposa o dziwacznych zębach. To przedstawiciele torbaczy, których linie ewolucyjne dawno wygasły i nie mają współczesnych potomków, mówi doktorant Arthur Crichton.
      Na tym późnooligoceńskim stanowisku znajdowane są najstarsze szczątki torbaczy podobnych do współczesnych oraz wielu przedstawicieli nieistniejących już zwierząt, jak np. rodziny Ilariidae podobnej do wombatów skrzyżowanych z koala.
      Jeden z nowo odkrytych gatunków to opos Chunia pledgei. Jego zęby to koszmar dentysty. Miały wiele zaostrzonych wierzchołków znajdujących się jeden obok drugiego, jak linie w kodzie paskowym. Drugi z gatunków – Mukupirna fortidentata, do duży odległy krewny dzisiejszego wombata. Szczęki i zęby wskazują, że miał bardzo silny zgryz, stwierdza Crichton.
      Jego siekacze były bardziej podobne do zębów wiewiórek, znacznie większe od pozostałych zębów. Prawdopodobnie świetnie nadawały się do rozgryzania orzechów, ziaren czy bulw. Co interesujące, jego zęby trzonowe były bardzo podobne do zębów niektórych współczesnych małp, np. makaków. Dla porównania, dzisiejsze wombaty mają zęby, które rosną przez całe życie, gdyż ścierają się na ich głównym pożywieniu, trawie, dodaje profesor Gavin Priedaux.
      Mukupirna fortidentata ważył około 50 kilogramów i należał do największych torbaczy swojej epoki. Był on przedstawicielem wymarłej linii ewolucyjnej Mukupirnidae, która ponad 25 milionów lat temu oddzieliła się od wspólnego przodka z dzisiejszymi wombatami. Wombaty odniosły sukces, a Mukupirnidae wyginęły przed końcem oligocenu.
      Z kolei opos Chunia pledgei należy do mało poznanej wymarłej rodziny Ektopodontidae. Wszyscy jej przedstawiciele mieli dziwaczne zęby z charakterystycznymi ostrzami ustawionymi jak kod kreskowy. I każdy gatunek charakteryzował się własnym wzorcem.
      Badane zwierzęta żyły w czasie, gdy klimat Australii zaczął zmieniać się na coraz bardziej suchy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na odległej australijskiej Pustyni Tanami trwa wyścig z czasem, którego celem jest udokumentowanie tamtejszych dendroglifów – rysunków wyrytych w baobabach przed setkami, a może nawet tysiącami lat. Australijskie dendroglify (arborglify) to niezwykle intrygująca forma ekspresji kulturowej Aborygenów. W przeciwieństwie do słynnych australijskich petroglifów są one słabo poznane. Prowadzone dotychczas nieliczne badania skupiały się na badaniu dendroglifów z okresu po przybyciu Europejczyków do Australii.
      Baobab australijski (Adansonia gregorii) to jeden z ośmiu gatunków baobabów. Pozostałe występują w Afryce (1 gatunek) i na Madagaskarze (6 gatunków). Wiadomo, że A. gregorii jest długo żyjącym drzewem, jednak określenie jego wieku jest trudne, gdyż wewnętrzna część pnia jest miękka i włóknista, nie tworzą się na niej pierścienie wzrostu. Najstarszym znanym baobabem australijskim jest drzewo z Kimberley Coast. Został na nim wyryty napis „HMC Mermaid 1820”. Wyrył go członek drugiej wyprawy Philipa Parkera Kinga wokół Australii, gdy ich statek musiał dobić do brzegu, by naprawić stępkę. W chwili wyrycia napisu obwód drzewa wynosił 8,8 metra. Obecnie, ponad 200 lat później, inskrypcja jest wciąż wyraźna, a obwód drzewa wynosi około 12 metrów.
      W ostatniej dekadzie w Afryce uschło wiele najstarszych baobabów. Przyczyną były prawdopodobnie zmiany klimatu. W Australii nie prowadzono badań nad stanem najstarszych baobabów, jednak wiadomo, że zagrażają im uderzenia piorunów, pożary buszu oraz insekty, które żerują na korze i mogą uszkadzać lub niszczyć dendroglify. Ponadto, jako że wnętrze baobabu jest miękkie, gdy drzewo umiera, zapada się i wali. Biorąc więc pod uwagę naszą nieznajomość rzeczywistego wieku baobabów, a zatem trudność w przewidzeniu, kiedy mogą zginąć, oraz inne zagrożenia dla dendroglifów, grupa badaczy stwierdziła, że konieczne jest ich udokumentowanie.
      Na łamach pisma Antiquity opisano właśnie prowadzone przez rok prace nad dokumentowaniem dendroglifów na Pustyni Tanami, która rozciąga się na granicy pomiędzy Zachodnią Australią a Terytorium Północnym. Obszar ten uznawany jest za zbyt suchy dla baobabów, ale w niektórych częściach pustyni odnotowywano obecność dużej liczby drzew.
      Naukowcy z The Australian National University (ANU), The University of Western Australia i University of Canberra, udokumentowali 12 drzew z glifami. Rzeźby, jak mówią ustne przekazy z okolicy, to opis ścieżki, którą w czasie snu podążał przodek, tworząc fizyczny świat. W tym przypadku mowa tutaj o wężu (lingka), a konkretnie czarnicy brunatnej, który był przodkiem klanu Lingka z ludu Djaru. Dominującym motywem są węże, ślady emu i ślady kangurów. Zauważono też motyw podobny do jednej z australijskich jaszczurek, niezidentyfikowany motyw zoomorficzny oraz liczne glify geometryczne.
      Przedstawienia węży miały różne formy. Od zwierząt w pozycji zwiniętej, po wyprostowaną, jakby się poruszające. Nie zauważono też żadnego wzorca występowania glifów. Tworzono je we wszystkich kierunkach geograficznych, większość z nich znajduje się na wysokości od 0,5 do 2 metrów nad ziemią. Wokół niektórych drzew znaleziono fragmenty kamieni służących do ostrzenia oraz kamienne odłupki. Nie było to zaskoczeniem, gdyż w okolicach, w których brak jest skał i jaskiń Aborygeni na miejsca obozowania wybierali duże drzewa.
      Glify na baobabach stanowią część tradycji Aborygenów, w ramach której rdzenni mieszkańcy Australii oznaczali krajobraz i nadawali mu znaczenie. Dendroglify opowiadają ważne historie i zawierają symbole klanowe. Podobnie jak petroglify, które były odnawiane przez pokolenia, także dendroglify były odświeżane. Opisane badania mają rzucić więcej światła na ten słabo poznany aspekt kultury Aborygenów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z The University of Western Australia i Flinders University odnaleźli największą znaną roślinę na świecie. To pojedyncza roślina trawy morskiej, która rozciąga się na 180 kilometrów. Roślina jest też niezwykle odporna, gdyż liczy sobie co najmniej 4500 lat, musiała więc poradzić sobie z wieloma zmianami w swoim otoczeniu. Niezwykła roślina znajduje się w jasno oświetlonych promieniami słonecznymi wodach Shark Bay w Australii Zachodniej. To teren wpisany na listę Światowego Dziedzictwa.
      Biolog ewolucyjna doktor Elizabeth Siclair z Uniwersytetu Zachodniej Australii i jej zespół chcieli zbadać różnorodność genetyczną łąk trawy morskiej w Shark Bay i określić, które rośliny warto zebrać w celu przeprowadzenia projektu restauracji traw morskich. Często zadajemy sobie pytanie, jak wiele różnych roślin rośnie na takich łąkach i postanowiliśmy wykorzystać narzędzia genetyczne, by na nie odpowiedzieć, mówi doktor Sinclair.
      Naukowcy pobrali więc próbki z całej Shark Bay i – wykorzystując 18 000 markerów – wykonali genetyczny odcisk palca roślin. Odpowiedź dosłownie zwaliła nas z nóg. Okazało się, że to jedna roślina. Jedna roślina, która rozprzestrzeniła się na 180 kilometrów Shark Bay. To czyni ją największą znaną nam rośliną na Ziemi, mówi główna autorka badań, Jane Edgeloe. Cała podwodna łąka o powierzchni 200 km2 pochodzi z jednej rośliny, która skolonizowała tak olbrzymi obszar.
      Doktor Sinclair podkreśla jeszcze jedną cechę niezwykłej rośliny. Jest ona poliploidem, co oznacza, że posiada dwukrotnie więcej chromosomów, niż inne klony trafy morskiej. Całkowita duplikacja genomu drogą poliploidalności dochodzi, gdy ma miejsce hybrydyzacja roślin rodzicielskich. Ich potomstwo posiada po 100% genomu każdego z rodziców, zamiast standardowych 50%, wyjaśnia doktor Sinclair. Rośliny poliploidalne często występują w ekstremalnych środowiskach i często nie mogą mieć potomstwa, ale potrafią się rozrastać. Ta gigantyczna trawa morska właśnie to zrobiła. Nawet bez możliwości kwitnienia i wytwarzania nasion odniosła sukces. Jest naprawdę wytrzymała, doświadcza dużych różnic temperatur i zasolenia oraz wystawiona jest na ekstremalne oddziaływanie promieniowania słonecznego. Wszystkie te czynniki byłyby bardzo trudne do zniesienia dla większości roślin, dodaje uczona.
      Obecnie australijscy naukowcy planują serię eksperymentów, dzięki którym chcą dowiedzieć się, jak roślina przeżyła i rozrosła się w tak trudnych warunkach.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy w historii premier Australii ogłosił stan wyjątkowy i przyznał, że z powodu zmian klimatu jego kraj staje się coraz trudniejszym miejscem do życia. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dwa australijskie stany – Nowa Południowa Walia i Queensland – doświadczyły rekordowych opadów deszczu. Powodzie zabiły 20 osób, a tysiące domów znalazło się pod wodą.
      Możliwość ogłoszenia stanu wyjątkowego znalazła się w prawodawstwie Australii niedawno, po katastrofalnych pożarach z początku roku 2020. Jego wprowadzenie ma umożliwić szybką reakcję na zagrożenia i pomoc ludności. Władze centralne mogły dzięki temu szybko przeznaczyć dziesiątki milionów dolarów dla ofiar powodzi. Osoby dorosłe otrzymają natychmiastowe wsparcie w wysokości 2000 dolarów australijskich, a dzieci po 800 dolarów.
      Ekstremalne opady spowodowały ewakuację 60 000 osób, zamknięto setki szkół a mieszkańcom Sydney i regionu Illawarra w Nowej Południowej Walii doradzono, by nigdzie nie podróżowali.
      Sytuacja rzeczywiście jest wyjątkowa. To najbardziej wilgotny początek roku w historii Sydney i drugi najbardziej wilgotny w historii Brisbane. W Sydney spadło już w bieżącym roku ponad 860 mm deszczu. Zwykle tyle opadów notuje się do końca lipca. Najgorsze były ostatnie dni, kiedy to pomiędzy poniedziałkiem 7 marca, a czwartkiem 10 marca na przedmieścia Sydney spadło aż 200 mm deszczu. Powodzie zatopiły budynki mieszkalne, gospodarcze, drogi, podmyte brzegi rzek. Wiele miejscowości jest odciętych od świata. Szacunki mówią o stratach sięgających 2 miliardów dolarów.
      Rada Klimatyczna Australii opublikowała raport, w którym stwierdza, że kraj ma do czynienia z ekstremalną katastrofą. Sytuacja jest obecnie tak zła, że teraz nawet zwykłe opady deszczu mogą skończyć się kolejnymi powodziami. Panuje wysoka wilgotność, na lądzie znajduje się dużo wody, która może odparować i ponownie opaść. Rada przypomina, że uczeni od dziesięcioleci ostrzegali, że antropogeniczna emisja dwutlenku węgla doprowadzi do zmian klimatu i ekstremalnych zjawisk pogodowych. Teraz mamy do czynienia z ulewnymi deszczami, a na przełomie lat 2019/2020 panowała olbrzymia susza, której skutkiem były katastrofalne pożary.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...