Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'puls' .
Znaleziono 10 wyników
-
U niedawno owdowiałych lub przeżywających śmierć dziecka osób w fazie ostrej żałoby, czyli po uznaniu faktu śmierci, występują przyspieszone tętno i inne niekorzystne zmiany w rytmie serca. Może to zwiększać ryzyko zawału oraz nagłej śmierci sercowej. Autorem badań jest Tom Buckley z Uniwersytetu w Sydney, który już w 2009 r. opublikował na łamach Internal Medicine Journal swój pierwszy raport na temat wpływu żałoby na psychologiczne i behawioralne czynniki ryzyka chorób serca. Na tegorocznym forum Amerykańskiego Stowarzyszenia Serca (American Heart Association, AHA) Australijczyk przedstawił kolejne ustalenia dotyczące tego zagadnienia. Dr Buckley podkreśla, że powinno się zwracać szczególną uwagę na żałobników, którzy już wcześniej mieli problemy z sercem. Przydałyby im się nie tylko zapobiegawcze badania kontrolne, ale i obligatoryjna wizyta u lekarza przy wystąpieniu jakichkolwiek objawów ze strony układu sercowo-naczyniowego. Zespół z Sydney przyglądał się 78 przeżywającym żałobę małżonka lub dziecka osobom. W przypadku śmierci męża lub żony badanie przeprowadzano po 2 tyg. od zgonu, a w przypadku śmierci dziecka po upływie pół roku. Następnie wyniki porównano z grupą kontrolną. W grupie eksperymentalnej znalazło się 55 kobiet i 23 mężczyzn w wieku 33-91 lat. Okazało się, że serca ludzi przeżywających stratę biły średnio szybciej od serc przedstawicieli grupy kontrolnej, poza u tych pierwszych częstsze były okresy bardzo szybkiej zmiany rytmu. Naukowcy z antypodów poprosili osoby, których krewny zmarł w szpitalu przed dwoma tygodniami, o noszenie całodobowego monitora pracy serca (badanie EKG Holter). W ten sposób ustalono, że puls wynosił u nich średnio 75 uderzeń na minutę, w porównaniu do 70,7 u osób nieprzeżywających żałoby. Towarzyszyło temu 2-krotnie więcej okresów częstoskurczu nadkomorowego (szybkiego rytmu serca pochodzącego z przedsionków lub węzła przedsionkowo-komorowego). Niekorzystne zjawiska zanikały w ciągu pół roku od śmierci kogoś bliskiego. To wyjaśniałoby, czemu niektóre studia wskazywały, że zawały serca i nagła śmierć sercowa są powszechniejsze u osób od niedawna owdowiałych lub zmagających się ze śmiercią dziecka, a potem ryzyko wydaje się z czasem zmniejszać. Choć nasze badania nie wskazują [na razie] na przyczynowość, są spójne z dowodami na wywoływanie wydarzeń sercowo-naczyniowych przez psychikę.
- 3 odpowiedzi
-
Ming-Zher Poh, który w ramach studiów podyplomowych bierze udział w pracach Harvard-MIT Health Sciences and Technology wpadł na pomysł wykorzystania lustra do monitorowania pulsu, oddechu i ciśnienia krwi. Student chce wykorzystać fakt, że każdy z nas posiada w domu lustro i przekonuje, że dane dotyczące podstawowych funkcji organizmu można pobrać zdalnie, bez konieczności przyczepiania do ciała jakichkolwiek czujników. Jego pomysł polega na połączeniu lustra ze zwykłą kamerą internetową. Rejestruje ona postać stojącą przed lustrem, a dane przekazywane są do komputera. Tam odpowiednie oprogramowanie rozpoznaje twarz i mierzy niewielkie różnice w jasności wywoływane przepływem krwi. Pomaga w tym rozbicie obrazu na składowe RGB. Poh uważa, że takie nieinwazyjne pomiary przydadzą się zarówno w telemedycynie jak i w badaniach np. noworodków. A lustro w naszym domu mogłoby codziennie przeprowadzać badania i np. wyświetlać w rogu ich wyniki. Wstępne testy wykazały, że pomysł może zadziałać. Puls mierzony za pomocą kamery porównano z pomiarami wykonanymi przez profesjonalne urządzenie przeznaczone do tego celu. Różnica wynosiła zaledwie 3 uderzenie na minutę. Dużym wyzwaniem jest wykonywanie pomiarów u poruszającego się człowieka lub w zmieniającym się oświetleniu. Eksperymenty udowodniły, że niewielkie ruchy nie przeszkadzają w pomiarach. Ponadto okazało się, że możliwe jest jednoczesne rozpoznawanie i wykonywanie pomiarów dla trzech osób stojących przed kamerą. Wykorzystanie fotografii do tego typu pomiarów nie jest nowym pomysłem, jednak Poh zrobił to w wyjątkowo sprytny sposób. Fokko Wieringa, który już w 2005 roku opublikował artykuł na temat wykrywania pulsu za pomocą fotografii stwierdził, że bardzo ekscytujący w nowej metodzie jest fakt, że można skupić się na konkretnym miejscu twarzy i śledzić je (uzyskując w ten sposób tolerancję na ruchy wykonywane przez człowieka) oraz sprytna metoda przetwarzania danych. Uzyskana dzięki niej jakość sygnału pozwala na używanie taniej prostej kamery, nawet do badania umiarkowanie poruszających się osób. Możliwość jednoczesnego badania kilku osób również jest czymś nowym. W bardzo oryginalny sposób połączono tutaj kilka nowych rzeczy. Poh pracuje też nad rozszerzeniem swojej technologii o możliwość zdalnego mierzenia saturacji. http://www.youtube.com/watch?v=LyWnvAWEbWE
- 2 odpowiedzi
-
Muzyka klasyczna odtwarzana pacjentom w stanie wegetatywnym zmienia ich tętno w taki sam sposób jak u zdrowych przedstawicieli grupy kontrolnej. Oznacza to, że może ona oddziaływać na ich mózgowe ośrodki emocji bez udziału świadomości. Zespół Francesca Riganella z Instytutu św. Anny w Krotonie odtwarzał 16 zdrowym ochotnikom utwory z klasycznego repertuaru. W tym czasie mierzono im puls, pytano też o emocje wywoływane przez muzykę. Następnie ten sam repertuar zaprezentowano 9 pacjentom w stanie wegetatywnym. Każdy z fragmentów trwał ok. 3 min. Ze względu na tempo i rytm muzyczny wybrano różnych kompozytorów. W ten sposób Włosi zamierzali zagrać na emocjach słuchaczy. Obniżając tętno, pozytywnie oceniony menuet z kwartetu smyczkowego E-dur Luigiego Boccheriniego wpływał identycznie na grupę kontrolną i chorych w stanie wegetatywnym. Dla odmiany patetyczna szósta symfonia Czajkowskiego przyspieszała u wszystkich puls. Riganello tłumaczy, że stan wegetatywny definiuje się jako brak widocznej reakcji behawioralnej na zewnętrzne bodźce. Generalnie uważa się, że pacjenci wegetatywni są odizolowani od świata, ale może to nieprawda. W ramach wcześniejszych studiów wykazano, że menuet Boccheriniego, jeden z najbardziej znanych menuetów w historii muzyki, rozluźnia odbiorców. Niewykluczone więc, że relaksuje też osoby pozbawione świadomości. Wg Włocha, jest to możliwe dzięki 2 prymitywnym układom: limbicznemu i paralimbicznemu. Kontrolują one emocje, popędy oraz reakcje autonomiczne i pozostają aktywne po masywnym uszkodzeniu mózgu. Opononci podkreślają, że odpowiadając na muzykę zmianami tętna, chorzy demonstrują reakcje fizjologiczne, nikt jednak nie wie, czy odczuwają przy tym jakieś emocje.
- 3 odpowiedzi
-
Już niedługo prowadzenie operacji na bijącym sercu mogą stać się o wiele prostsze. Wszystko dzięki robotycznemu ramieniu dostosowującemu swoją pozycję do ruchów najważniejszego mięśnia organizmu. Autorami wynalazku są inżynierowie z Laboratorium Informatyki, Robotyki i Mikroelektroniki w Montpellier: Rogério Richa, Philippe Poignet oraz Chao Liu. Opracowane przez nich urządzenie analizuje w czasie rzeczywistym ruchy bijącego serca oraz poruszających się płuc, a następnie - na podstawie zebranych informacji - tworzy matematyczny model pozwalający na przewidywanie kolejnych skurczów i rozkurczów związanych z pompowaniem krwi oraz wdechami i wydechami. Wyniki obliczeń są przekazywane do robotycznego ramienia trzymającego narzędzia chirurgiczne. Na podstawie otrzymanych informacji urządzenie porusza się w sposób pozwalający na dostosowanie własnej pozycji do ruchów organów. Umożliwia to utrzymanie stałej odległości np. od ściśle określonego punktu na ścianie serca. Dla chirurga prowadzącego operację korzyść z zastosowania tego wynalazku jest oczywista. Dzięki automatycznej regulacji położenia robotycznego ramienia lekarz może zachowywać się tak, jakby pracował na nieruchomym organie. Znacząco zwiększa to bezpieczeństwo zabiegu i ogranicza ryzyko popełnienia błędu. Dodatkową zaletą jest możliwość uniknięcia procedury zatrzymania lub osłabienia krążenia, które często bywa konieczna podczas typowych operacji na otwartym sercu. Data rynkowej premiery urządzenia nie została podana nawet w przybliżeniu. Można się jednak spodziewać, że jeżeli znajdzie się inwestor skłonny do sfinansowania dalszych badań nad jego rozwojem, robotyczne ramię może pojawić się na salach operacyjnych już za kilka lat.
-
Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań, z jakimi musi się zmierzyć ekipa ratowników docierających na miejsce katastrofy, jest szybkie odnalezienie poszkodowanych wymagających natychmiastowej pomocy. Problem ten może już niedługo pozostać przykrym wspomnieniem dzięki wynalazkowi rozwijanemu przez badaczy z firmy Boeing oraz Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Problem z odszukaniem najbardziej poszkodowanych wynika z faktu, iż wielu rannych nie jest w stanie wezwać pomocy, a nawet jeżeli osoby te zdają się być w dość dobrym stanie, nie daje to gwarancji, że nie doszło u nich do poważnych uszkodzeń wewnętrznych. Rozwiązaniem tego problemu może być aparat do szybkiej oceny czynności układu krążenia. Prototyp opracowany przez amerykańskich ekspertów działa w oparciu o laserową wibrometrię dopplerowską. Technika ta, stosowana obecnie m.in. w wykrywaczach min oraz niektórych przyrządach lotniczych, polega na ocenie szybkości ciał na podstawie pomiaru ich wibracji. W przypadku układu krążenia źródłem drgań jest, oczywiście, bijące serce, wprawiające krew w ruch o niejednostajnym, pulsującym rytmie. Najlepszą jakość sygnału udaje się uzyskać podczas obserwacji szyi, gdyż przebiegają tam duże, dobrze "widoczne" tętnice szyjne. Odczyty o zadowalającej jakości udaje się jednak uzyskać także podczas obserwacji głowy, podbrzusza, a nawet stóp. Wibrometr radzi sobie także w warunkach dalekich od idealnych, np. wtedy, gdy poszkodowany jest ubrany w wiele warstw ubrań. Pierwszy egzemplarz urządzenia jest w stanie ocenić stan pacjenta w czasie 30 sekund, zaś jego zasięg wynosi około 4 metrów. Niestety, aparat jest dość duży i mierzy ok. 38x21x15 cm, w związku z czym konieczna będzie jego miniaturyzacja. Mimo to, wynalazcy nie tracą optymizmu. Ich zdaniem, komercjalizacja przyrządu powinna nastąpić już w przyszłym roku.
-
- wibrometr
- laserowa wibrometria dopplerowska
- (i 11 więcej)
-
Znaczny wzrost tętna w reakcji na łagodny stres istotnie zwiększa ryzyko śmierci z powodu nagłego zatrzymania krążenia - twierdzą francuscy badacze. Podkreślają przy tym, że silne przyśpieszenie akcji serca podczas wysiłku fizycznego ma z kolei działanie ochronne dla układu krążenia. Do udziału w badaniu Francuzi zaprosili 7746 policjantów w wieku od 42 do 53 lat. W latach 1967-1972, podczas wykonywania rutynowych badań okresowych, wykonano u nich kilka dodatkowych testów oceniających pracę ich serca. U uczestników przeprowadzono m.in. ocenę tętna w stanie spoczynku, w stanie łagodnego stresu zaraz przed rozpoczęciem praktycznego sprawdzianu z jazdy na motocyklu oraz w czasie samej jazdy. W okresie obserwacji, wynoszącym średnio 23 lata, zmarło 1516 panów. W 81 przypadkach przyczyną zgonu był atak serca z nagłym zatrzymaniem krążenia. Analiza danych statystycznych wykazała, że mężczyźni, którzy w czasie wykonywanych testów wykazywali największy (powyżej 12 uderzeń na minutę) wzrost tętna pod wpływem łagodnego stresu, umierali aż dwukrotnie częściej od tych, których serca reagowały na nerwową sytuację znacznie łagodniej (wzrost o mniej niż 4 uderzenia na minutę). Równie niekorzystna dla układu krążenia jest łagodna reakcja na wysiłek połączony ze stresem. Spośród 471 panów, których serca reagowały gwałtownie na łagodny stres, lecz zwiększały tempo własnych uderzeń bardzo nieznacznie podczas egzaminu z jazdy na motocyklu, aż 14 zmarło z powodu nagłego zatrzymania krążenia w przebiegu ataku serca. Z drugiej strony, żaden z 440 panów, których układ krążenia reagował dokładnie odwrotnie, nie zmarł z podobnej przyczyny. Prof. Xavier Jouven, główny autor doświadczenia, podsumowuje wyciągnięte na jego podstawie wnioski: ludzie wykazujący podwyższenie tętna podczas łagodnego stresu mogliby być częściej badani oraz poddawani zindywidualizowanym strategiom prewencji [nagłego zatrzymania krążenia - przyp. red], skierowanym przede wszystkim na zredukowanie prawdopodobieństwa rozwoju chorób serca. Atak serca jest niezwykle istotnym problemem współczesnej medycyny. Każdego roku umiera z tego powodu aż jeden na tysiąc mieszkańców krajów uprzemysłowionych. Dzięki badaniom przeprowadzonym przez Francuzów zdobyliśmy istotne wskazówki pozwalające zidentyfikować osoby szczególnie zagrożone tą chorobą.
- 13 odpowiedzi
-
Prawdopodobieństwo zatrzymania krążenia można przewidzieć z dużym wyprzedzeniem dzięki analizie aktywności elektrycznej mięśnia sercowego - twierdzi naukowiec z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Jego odkrycie może doprowadzić do stworzenia nowych, skuteczniejszych badań oceniających ryzyko choroby. Test, opracowany przez dr. Sharona Zlochivera, polega na wykrywaniu włóknienia mięśnia sercowego, czyli zastępowania komórek mięśniowych (kardiomiocytów) przez niezdolne do skurczu komórki zwane fibroblastami. Zmiana ta może prowadzić do migotania komór - zaburzenia rytmu serca będącego bezpośrednią przyczyną wielu przypadków zatrzymania krążenia. Skurcze komórek mięśniowych są wywołane przez przepływ prądu elektrycznego. Nie dziwi więc fakt, iż nadmiar fibroblastów, niezdolnych do przewodzenia impulsów, powoduje zakłócenie rytmu serca. Właśnie "płynność" przepływu sygnałów jest mierzona w teście opracowanym przez dr. Zlochivera. Jak ustalił badacz, ryzyko zatrzymania krążenia gwałtownie wzrasta, gdy fibroblasty wypełnią 70% objętości serca. Zjawiska tego nie można zaobserwować w badaniu EKG, mierzącym wyłącznie napięcie prądu elektrycznego. Nowy test wypełnia więc ważną lukę w diagnostyce chorób kardiologicznych. Zdaniem dr. Zlochivera, nowa technika pozwala na uzyskanie czułości wyższej od tej oferowanej przez badanie rentgenowskim tomografem komputerowym lub metodą rezonansu magnetycznego. Testy te pozwalają jednak na ukazanie anatomicznych szczegółów budowy serca, więc połączenie metod może pozwolić na precyzyjne korygowanie pracy tego mięśnia. Wiele wskazuje na to, że technologia opracowana na Uniwersytecie w Tel Awiwie może stać się źródłem przełomu w badaniach nad pracą serca. Zidentyfikowanie obszarów odpowiedzialnych za patologiczną pracę serca może pozwolić na zapobieżenie zawałowi serca na długo przed pojawieniem się bezpośredniego zagrożenia.
-
"Naturalny rozrusznik serca" do badań in vitro
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Choć rozruszniki serca uratowały życie tysięcy ludzi na całym świecie, badacze pracujący nad ich udoskonalaniem mieli dotychczas problemy z ich testowanem. Dzięki odkryciu dokonanemu przez amerykańskich uczonych eksperymentowanie z użyciem tych ratujących życie urządzeń może stać się prostsze. W prawidłowo funkcjonującym sercu rytm skurczów jest narzucany przez zgrupowanie komórek zwane węzłem zatokowo-przedsionkowym. Niestety, badacze próbujący zrozumieć tajniki jego działania mieli utrudnione zadanie, gdyż nie istniał odpowiednio dokładny model pozwalający na badanie jego fizjologii w warunkach laboratoryjnych. Sytuacja ta uległa jednak zmianie. Przełomowego odkrycia dokonał zespół prowadzony przez dr. Richarda Robinsona, badacza pracującego dla nowojorskiego Columbia University. Wraz z kolegami opracował on specjalną linię komórkową, czyli ściśle scharakteryzowane komórki nadające się do hodowli laboratoryjnej, naśladującą działanie węzła zatokowo-przedsionkowego. Oprócz uzyskania komórek funkcjonujących w sposób optymalny, naukowcom udało się wyprowadzić linie komórkowe symulujące działanie węzła zatokowo-przedsionkowego u osób chorych na niektóre rodzaje arytmii. Efekt ten osiągnięto dzięki modyfikacji dwóch genów kodujących tzw. kanały jonowe - białka regulujące przepływ jonów, pełniących rolę nośników informacji przepływających pomiędzy komórkami. Istnieje duża szansa, że komórki uzyskane przez zespół dr. Robinsona staną się wartościowym narzędziem dla badaczy zajmujących się tajnikami działania mięśnia sercowego. Być może pewnego dnia pozwolą one także na stworzenie doskonalszych rozruszników serca, naśladujących wiernie fizjologię naszych organizmów. -
Fizycy z Uniwersytetu Hebrajskiego eksplorują nową metodę zdalnego monitorowania ciśnienia krwi, tętna i pocenia się. Można by ją wykorzystać do badania parametrów życiowych na odległość lub jako wykrywacz kłamstw. Na razie rozważania naukowców są w dużej mierze czysto teoretyczne. Opierają się one na niezwykłym kształcie przewodów potowych znajdujących się pomiędzy gruczołami potowymi a powierzchnią skóry. Najnowsze badania wykazały, że mają one kształt korkociągu, a trzeba tu wspomnieć, iż identyczne kształty mają niektóre anteny. Akademicy określili już, że kształt przewodów odpowiada częstotliwościom bliskim terahercom. To częstotliwości nieszkodliwe dla organizmów żywych. Wystarczy więc skonstruować urządzenie, które byłoby w stanie odebrać "przekaz" z przewodów, by określić, jak bardzo i w których częściach ciała dana osoba się poci. A pocimy się bardzo różnie, w zależności od czynnika, który wywołuje pocenie. Naukowcy sądzą, że dalsze badania nad poceniem się i jego związkiem z ciśnieniem krwi, rytmem serca oraz chorobami pozwoli skonstruować urządzenie, które na podstawie pomiaru sposobu pocenia się określi stan zdrowia pacjenta. Izraelscy naukowcy już teraz byli w stanie zdalnie zbadać puls i ciśnienie dzięki monitorowaniu tych rodzajów pocenia się, które są związane ze zmianami w układzie krążenia. Obecnie możliwe jest mierzenie stanu układu krążenia oraz pocenia się jedynie wówczas, gdy pacjent jest podłączony do odpowiedniej aparatury. Nowa metoda pozwala nie tylko zrobić to zdalnie, ale również bez przerwy. Być może znajdzie ona cały szereg zastosowań, o których jeszcze nie wiemy. Dotychczas bowiem nikt nawet nie zastanawiał się nad tym, że pocenie się czy ciśnienie krwi można zmierzyć zdalnie.
- 1 odpowiedź
-
- pocenie się
- ciśnienie
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Większość komputerowych gier wideo działa na ludzi pobudzająco. Powstała jednak wersja jednej z najstarszych gier, Tetrisa, która zamiast zwiększać poziom adrenaliny, ma koić zszarpane nerwy. Julian Spillane ze studia Frozen North Productions w Toronto i programista pracujący pod pseudonimem Ne0nRa1n stworzyli wersję Tetrisa zwaną BioBlox. Gracz kładzie jedną z rąk na urządzeniu, które mierzy jego puls. Gdy tętno wzrasta, bloczki zaczynają spadać z większą prędkością. Tym samym rozgrywka staje się dużo trudniejsza. Aby uzyskać lepszy wynik, nie pozostaje nic innego, jak tylko starać się uspokoić. W 1999 roku Nintendo wypuściło na rynek Tetrisa 64, który także wykorzystywał tętno do kontroli szybkości gry, ale działał on tylko na firmowej konsoli. W BioBloczki można zagrać również na pecetach z systemem operacyjnym Windows. Wkrótce będzie to można uczynić także za pośrednictwem Sieci.