Search the Community
Showing results for tags 'konkwista'.
Found 2 results
-
Śmiało można nazwać naukową sensacją wyniki ostatnich polskich badań archeologicznych w Peru. Ruiny wielkiego pałacu, grobowiec ze szczątkami dziewięciu osób, ofiary z ludzi, bogactwo skarbów, a przede wszystkim nowe spojrzenie na zasięg starożytnej kultury Moche - archeolodzy w dolinie rzeki Culebras poznają sekrety sprzed 1,5 tys. lat. Polsko-peruwiańska ekipa archeologów dokonała niezwykłej rzeczy - w ostatniej z dolin nie objętej badaniami odkryła ponad 100 stanowisk, z których pokaźną liczbę stanowią osady i cmentarzyska kultury Moche. Ok. 300 kilometrów na północ od stolicy Peru, Limy, w dolinie rzeki Culebras swoją misję wypełniają archeolodzy z Ośrodka Badań Prekolumbijskich Uniwersytetu Warszawskiego wraz z peruwiańskimi kolegami z Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego w Limie. Największą sensacją było odkrycie w wiosce Quillapampa dawnej rezydencji, którą 1,5 tys. lat temu zamieszkiwały miejscowe elity. Ruiny rezydencji kryły ślady makabrycznych praktyk. Pod podłogami archeolodzy znaleźli szczątki wielu osób. W ostatnim czasie czterech dorosłych, a w poprzednich sezonach dwóch kilkuletnich dzieci i dwóch noworodków. Z układu szczątków wynika, że osoby te nie miały spokojnej śmierci. Dwójka z nich leżała zgięta w pół na plecach, tak, że stopy miała w okolicach głowy. Zginęli zmiażdżeni dużych rozmiarów kamieniami. Kolejna osoba to najwyraźniej młody wojownik, którego głowę rozbito maczugą. Badania antropologiczne wyjaśnią czy przed egzekucją był on torturowany. Nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić, ale analogie ikonograficzne sugerują, iż ofiary mogły być wcześniej zamroczone - opisuje dr Miłosz Giersz, szef ekipy archeologów. Jak wytłumaczyć takie praktyki? Były to zapewne ofiary składane w czasie licznych przebudów pałacu. Taki był zwyczaj; przypomina on tak zwane ofiary zakładzinowe, występujące w wielu kulturach pradziejowych całego świata, w tym także z terenów średniowiecznej słowiańszczyzny - tłumaczy dr Giersz, ale jak zaznacza, krwawe praktyki odkryte w Quillapampa są charakterystyczna dla świata kultury Moche. W późniejszych kulturach przedhiszpańskich, w tym w kulturze Inków, ofiary ludzkie występowały rzadziej. Za twory święte, w których kryje się moc, a które składano w ofierze przy takich okazjach uznawano m. in. lamy, świnki morskie, żaby, czy ludzkie włosy - wymienia naukowiec. Równie interesujący jest sam pałac. Budynek można zrekonstruować na podstawie zachowanych fragmentów, m.in. zawalonego dachu zdobionego charakterystycznymi ceramicznymi maczugami, a także dzięki bardzo bogatej ikonografii kultury Moche. Według naukowca musiał on należeć do jakiejś ważnej osobistości. Był to średniej wielkości ośrodek władzy lokalnej. Urzędował tu zapewne miejscowy władca - zaznacza. Skąd taka pewność? Przez analogię do odkrytego pod jedną z podłóg kompleksu grobowca wysokich elit. Zabytki jakie tam znaleziono, m.in. biżuteria, wytworna ceramika czy elementy zbroi nawiązują swoim stylem do najznamienitszych przykładów sztuki garncarskiej i złotniczej kultury Moche. Grobowiec ten należał z całą pewnością do władcy-wojownika pałacu w Quillapampa. Pałac musiał należeć do jakiegoś wysoko postawionego miejscowego przedstawiciela elit, wysłanego zapewne do pilnowania i nadzorowania okolicy, to jest południowej granicy imperium Moche - wyjaśnia dr Giersz. Kontrolowana była uprawa roli, a także źródła wodne w tej dolinie. Odkrycie w Quillapampa oznacza wielką zmianę w postrzeganiu zasięgu terytorialnego kultury Moche. Definitywnie przesunęliśmy granicę państwa Moche o prawie 100 kilometrów na południe - wyjaśnia archeolog, i przypomina - przez długi czas uważano, że naturalną, południową granicę Moche stanowiła rzeka Nepeńa, oddalona o około 90 km na północ od badanego przez nas obszaru. Mimo, iż wielu badaczy kwestionowało wcześniejsze ustalenia dotyczące usytuowania południowej granicy kultury Moche, znajdowane do tej pory ślady jej bytności ograniczały się głównie do cmentarzysk, nie udokumentowano natomiast pozostałości osad czy architektury administracyjnej bądź kultowej. Tak było, aż do dzisiaj. Badanie dziejów przedhiszpańskiego Peru w dolinie rzeki Culebras dostarcza także innych interesujących i zaskakujących odkryć. Patrycja Prządka-Giersz z Uniwersytetu Warszawskiego dokonała jeszcze jednego - ruin Ten Ten, największego z dotychczas zarejestrowanych przedhiszpańskich centrów administracyjno- ceremonialnych w dolinie Cuelbras, którego monumentalna architektura z cegły mułowej i kamienia rozpościera się na obszarze 1 km2. Stanowisko Ten Ten, którego największy rozkwit datowany jest na okres dominacji Inków na północnym wybrzeżu Peru (1470-1532), sięga swoją historią okresów wcześniejszych. Po dziś dzień wśród naukowców panuje przekonanie, że badany przez polskich archeologów obszar, co najmniej od początku XIV wieku n.e., wchodził w skład ekspansywnego królestwa Chimú, które objąć miało swoją dominacją całe północne wybrzeże Peru. Jak podkreślają prowadzący wykopaliska archeolodzy, wyniki najnowszych badań poddają w wątpliwość dotychczasowe ustalenia dotyczące granic ekspansji terytorialnej królestwa Chimú oraz charakteru kontroli politycznej Imperium Inków w tej części wybrzeża Peru. Polsko- peruwiańskie wykopaliska na stanowisku Ten Ten dowodzą, iż na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia n.e. na badanym obszarze powstaje silny organizm polityczny, który stworzył własny styl artystyczny, w tym charakterystyczną ceramikę oraz architekturę i objął swoimi wpływami rozległy pas wybrzeża, a w późniejszym czasie stawił opór ekspansji królestwa Chimú. Dopiero w okresie dominacji Inków ośrodek w Ten Ten zostaje włączony w ich Imperium i staje się ważnym centrum administracyjnym położonym na głównym szlaku łączącym północne i południowe tereny wybrzeża dzisiejszego Peru. Ośrodek zachowuje jednak swój dawny charakter, a miejscowi artyści nadal produkują lokalną ceramikę, której charakterystyczny styl pozostaje prawie niezmienny przez ostatnie 500 lat poprzedzających hiszpańską konkwistę - wyjaśnia Patrycja Prządka-Giersz.
-
Najnowsze badania archeologiczne wykazały, że Aztekowie pochwycili, złożyli w ofierze i zjedli kilkaset osób, które wędrowały po ich imperium razem z hiszpańskimi konkwistadorami. Na stanowisku archeologicznym Tecuaque w miejscowośći Calpulalpan niedaleko stolicy Meksyku odnaleziono szkielety około 550 osób. Ich ciała zostały podzielone, a kości noszą ślady gotowania lub zeskrobywania mięsa. Odkrycie to potwierdza wcześniejsze doniesienia o tym, że podczas inwazji Aztekowie pochwycili grupę Hiszpanów i podróżującą z nimi miejscową ludność, a następnie zabili ich w zemście za zamordowanie Cacamatzina, władcy drugiego co do wielkości miasta imperium – Texcoco. Dowodzi ono również, że przynajmniej część Azteków stawiała opór zanim jeszcze najeźdźcy dotarli do stolicy kraju – Tenochtitlanu, na którego gruzach stoi obecnie Mexico City. Dotychczas uważano, że Aztekowie witali najeźdźców biorąc ich za powracających bogów, a opór stawili dopiero wtedy, gdy Hiszpanie postanowili obalić ich władcę i zająć stolicę. To pierwsze miejsce w którym jest tak wiele dowodów na to, że istniał opór przeciwko najeźdźcom – powiedział dyrektor wykopalisk, Enrique Martinez. Po schwytaniu jeńcy przez długi czas byli więzieni, a azteccy kapłani każdego dnia o świcie wybierali kilku z nich, zabijali podczas rytualnych obrzędów i wycinali im serca, które poświęcano różnym bogom. Badania wykazały, że osoby ze schwytanej karawany, a znajdowały się wśród nich dzieci, były stopniowo poświęcane przez 6 miesięcy. Na kościach ofiar widać ślady po nożach, a czasami też po zębach. Ofiary rytualnych mordów były czasem zjadane na surowo przez kapłanów i starszyznę. Ich kości były dokładnie czyszczone przez azteckich wojowników, którzy nosili je jako amulety lub wykonywali na nich ornamenty i ozdabiali swe domy. Miejsce wykopalisk było za czasów Azteków miejscowością o nazwie Zultepec, w której mieszkało około 5000 osób. Martinez poinformował, że nigdy wcześniej nie składano w tej miejscowości ofiar z ludzi, co oznacza, że kapłani musieli przybyć do Zultepec specjalnie w tym celu. Hernan Cortés, przywódca konkwisty, gdy dowiedział się o masakrze, zmienił nazwę miejscowości na Tecuaque co w języku Nahuatl oznacza miejsce gdzie ludzie są zjadani i wysłał armię, by wybiła wszystkich mieszkańców. Na wieść o zbliżających się Hiszpanach Aztekowie wrzucili pozostałości po ofiarach do studni, dzięki czemu zachowały się nie tylko ich kości, ale i biżuteria czy części ubioru. Dzięki temu odkryliśmy fakty, których wcześniej nie znaliśmy – dodał Martinez. Jego zespół, który pracę w Tecuaque rozpoczął w 1990 roku, odkrył też szczątki zwierząt domowych przywiezionych przez Hiszpanów, takich jak kozy czy świnie.