Search the Community
Showing results for tags 'Tahlequah'.
Found 2 results
-
Orka Tahlequah (J35), która w 2018 r. przepychała głową nieżywe młode przez co najmniej 17 dni (nie chcąc go porzucić, przebyła w ten sposób ponad 1600 km), urodziła kilka dni temu żywe cielę. J57, bo tak oficjalnie nazywają je badacze, przyszło na świat w Cieśninie Juana de Fuki. Wg Center for Whale Research, i 21-letnia matka, i młode czują się dobrze. Widziano, jak noworodek pływał energicznie u boku matki. Piątego września Center for Whale Research zareagowało na doniesienia kapitan Sarah McCullagh o bardzo małym cielęciu. Nasi badacze Dave Ellifrit i Katie Jones, którym towarzyszyła weterynarz Sarah Bahan, szybko zidentyfikowali matkę jako J35. Wieści o ciąży Tahlequah jako pierwsi przekazali w lipcu eksperci Sealife Response, Rehabilitation and Research (SR3), którzy zauważyli, że samica jest większa niż zwykle. Mamy nadzieję, że ludzie, którzy pływają po tutejszych wodach, mogą dać orkom SRKW [od ang. southern resident killer whales] dużo przestrzeni do żerowania w tak ważnym dla nich czasie. Przy tak małej populacji każdy udany poród jest bardzo istotny [...]. Dr Holly Fearnbach monitorowała SRKW z powietrza za pomocą drona. Mogła wydedukować liczbę ciąż, porównując zdjęcia wykonane na przestrzeni czasu. Oczywiste zmiany kształtów ujawniły ciężarne samice ze wszystkich 3 stad [składająca się ze stad J, K i L SRKW jest uznawana przez Służbę Połowu i Dzikiej Przyrody Stanów Zjednoczonych za zagrożoną] - napisało SR3 26 lipca. Gdy badacze z Center for Whale Research ujrzeli w sobotę Tahlequah, wyglądała na odseparowaną od reszty grupy. Zakończyliśmy więc spotkanie po kilku minutach i życzyliśmy im dobrej drogi [z samicą pływało młode i jej 10-letni syn J47]. Mamy nadzieję, że historia tego cielęcia zakończy się dobrze. Naukowcy nie wiedzą, kiedy dokładnie J57 przyszło na świat, ale określili datę urodzin na 4 września, bo w momencie spotkania 5 września płetwa grzbietowa noworodka była już wyprostowana. Wiemy zaś, że proces prostowania trwa ok. 2 dni (w łonie matki płetwa jest zagięta). Poza tym zespół napotykał stado J w cieśninie Haro zarówno 1, jak i 3 września i żadna z dwóch ciężarnych samic (J35 i J41) jeszcze wtedy nie urodziła. W 2018 r. wieść o Tahlequah, która nie chciała porzucić martwego cielęcia, obiegła media na całym świecie. Trasa przebyta przez samicę została nazwana przez Center for Whale Research Tour of Grief. Z nowym cielęciem w stadzie J liczebność populacji SRKW wzrosła obecnie do 73. « powrót do artykułu
-
Po 17 dniach żałoby orka Tahlequah porzuciła swoje zmarłe młode. Historia matki, która przez tak długi czas nie chciała porzucić ciała swojego dziecka i transportowała je ze sobą na odległość 1600 kilometrów poruszyła wiele osób na całym świecie, jednak orki nie są jedynymi zwierzętami, które przeżywają żałobę. Od wielu lat naukowcy donoszą o obserwacjach zwierząt, które najwyraźniej odczuwają żal, smutek i żałobę po śmierci swoich bliskich. Zdobywamy kolejne dowody na to, że zwierzęta są znacznie bardziej podobne do ludzi, niż jesteśmy skłonni to przyznać. Żałoba wydaje się najbardziej powszechna u zwierząt prowadzących wysoce społeczny tryb życia. To logiczne. Gdy żyjemy w grupie, w otoczeniu rodziny, obchodzi nas śmierć członka rodziny czy kogoś znajomego. Te zwierzęta, które prowadza samotny tryb życia i nie opiekują się swoim potomstwem, nie mają po kim odczuwać żałoby. Przypadek Tahlequah to kolejne doniesienie o orce, która nie rozstaje się z martwym dzieckiem. Podobnie czynią inne walenie, jak delfiny czy wieloryby. Wielokrotnie obserwowano, jak np. delfiny wystawiały głowy swoich martwych towarzyszy nad wodę, jakby chciały pomóc im oddychać. Żałobę obserwowano też u słoni. Obserwacje pokazały, że zwracają one uwagę na kości innych słoni, a gdy przechodzą obok martwego zwierzęcia swojego gatunku są wyraźnie poruszone. Słonie potrafią całymi dniami czuwać przy martwym członku swojego stada, kołysząc się w przód i w tył i dotykając jego ciała. W ubiegłym roku poinformowano zaś o niezwykłych obserwacjach, wskazujących, że pekari, zwierzęta spokrewnione ze świniami, również odczuwają żałobę. Uczeń z Arizony, który znalazł martwe pekari, w ramach projektu szkolnego ustawił w pobliżu zwłok kamerę. Nagrał niezwykły film, który zaskoczył specjalistów. Okazało się, że zwłoki były wielokrotnie odwiedzane przez inne pekari z tego samego stada. Zwierzęta przychodziły pojedynczo lub parami i stały przy zmarłym towarzyszu. Czasami trącały go pyskami, czasami kładły się obok i spały. Najłatwiej zrozumieć nam zachowania naszych najbliższych krewnych, małp. Niedawno dowiedzieliśmy się o wypadku, jaki miał miejsce w jednym ze stad rokselan. Samica spadła z drzewa i uderzyła głową o kamień. Jej partner usiadł obok umierającej i delikatnie ją dotykał. Gdy zmarła spędził z nią jeszcze kilka minut delikatnie ciągnąc ją za dłoń, a później odszedł. Zdaniem behawiorystów, to dowód zrozumienia przez zwierzę ostateczności śmierci. Znamy też przypadki szympansic, które czasami przez całe tygodnie nosiły martwe młode. Zaobserwowano też przypadek, gdy zmarła trzymana w niewoli szympansica Pansy. Inni członkowie jej stada przyszli, oczyścili jej ciało, a następnie unikali miejsca, gdzie Pansy leżała. Przypomina to ludzkie rytuały pogrzebowe. Nie wszystkie naczelne obchodzą długotrwałą żałobę. Niewykluczone, że decydująca rolę odgrywa tutaj środowisko. Tam, gdzie jest gorąco i wilgotno zwłoki szybko się rozkładają, co zmusza zwierzęta do ich porzucenia. Z drugiej jednak strony dżelady brunatne, które żyją w chłodnym klimacie, noszą swoje zmarłe młode nawet przez 48 dni. « powrót do artykułu