Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Jarkus

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    161
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Zawartość dodana przez Jarkus

  1. Duży plus dla autora za to, że nie tylko streścił po polsku materiał źródłowy, ale też dodał kilka słów odnoszących się do sytuacji w naszym kraju. Tak trzymać!
  2. Andrzeju, dlaczego nie piszesz po polsku? Tylko jakąś dziwną odmianą naszego ojczystego języka, pozbawioną polskich literek. Mam tu na myśli przede wszystkim twojego bloga. Brak polskich literek w krótkim poście na forum jeszcze tak nie razi. Takiego forumowicza, który mieszka gdzieś na drugim końcu świata i nie posługuje się na co dzień ojczystym językiem mogę zrozumieć. Szczególnie jeśli akurat posługuje się korpo-laptopem z restrykcjami dotyczącymi instalacji nowych programów czy elementów systemu, np. polskiej klawiatury. Ty jednak piszesz bloga w języku polskim. W dodatku dobrą polszczyzną. I z twoich słów w ostatnim artykule - "moich szanownych czytelnikow" - wnoszę, że nie tylko dla siebie (a kto tam zajrzy, to jego) tylko dla Polaków. Zainstalowanie polskiej klawiatury w dowolnym systemie operacyjnym nie jest żadnym problemem. Jeśli trudno ci zmienić przyzwyczajenia, to można taki tekst poddać autokorekcie nieomal każdym edytorze (z doinstalowanym polskim słownikiem). I wiem, taka korekta to kolejne 10-15 minut pracy nad artykułem. Ale może warto przeznaczyć na to ten kwadrans? Pisanie dla Polaków w taki sposób jak teraz jest co najmniej - jakby to ująć... - słabe. A ktoś mógłby nawet pomyśleć, że sformułowanie "moich szanownych czytelnikow" raczej ma zamaskować tego szacunku brak. Przepraszam za "offtop", jednak w tym wątku pojawiło się zaproszenie na bloga, zatem tutaj się do niego odniosłem. Przy okazji - chętnie zapoznam się z blogiem. Jak dotąd, po przeczytaniu dwóch artykułów, wydaje się całkiem ciekawy.
  3. Pewnie producent tanich chińskich dronów kupił do nich tanie chińskie akumulatory
  4. Prawa to prawa. Czasem jednak zdarzy się bezprawie. Taki Dziki Zachód
  5. Haha! Jakie dowcipne. LOL.Rotfl. NIE! Jednak nie. Mógłbym zapytać które - twoim zdaniem - elementy tej pracy: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/gbi.12322 obarczone są tak dużym błędem i jakie masz podstawy, by tak twierdzić. Nie ma to jednak sensu bo wiem, że nie masz nic na obronę swojej tezy (jeśli to co napisałeś, w ogóle można tak nazwać). Zamiast tego przetłumaczę twój komentarz z języka sarkazmu na język faktów: Mogli jeszcze wykorzystać kości i wnętrzności - podobno z nich też się dobrze wróży Tłumaczenie: "Nie przeczytałem ani nawet nie przejrzałem pracy wspomnianych naukowców. Nie mam najmniejszego pojęcia o statystyce, biologii molekularnej i ewolucji białek. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak można datować tak dawne wydarzenia. A skoro JA nie potrafię sobie czegoś wyobrazić, to znaczy że to szarlataneria i wróżbiarstwo." Bez komentarza Ja natomiast skomentuję, bo najwyraźniej albo nie wiesz jak działa nauka, albo to ignorujesz bo tak ci pasuje do twoich z nauki heheszków. W skrócie - mamy 2 podejścia. Pokażę łatwe do ogarnięcia przykłady na obecnie obowiązujących teoriach naukowych. Pierwsze: Jest rok 1905. Nazywam się Albert Einstein. Publikuję właśnie efekty mojej pracy. Stanowczo twierdzę, że... - i tu mamy STW Drugie: Jest rok 1909. Nazywam się Ernest Rutherford. Publikuję wyniki eksperymentu, który właśnie przeprowadziłem z kolegami. Sugerują one, że dotychczas uznawany model budowy atomu Thomsona jest błędny. Prawdopodobnie atom wygląda tak: ... - i tu mamy planetarny model atomu Rutherforda bliski już obecnie obowiązującemu. Kilka eksperymentów więcej + trochę matematyki i w 1913 roku mamy poprawioną wersję (czyli rozwinięcie poprzedniej a nie wyrzucenie jej do kosza) - model atomu Bohra. Jeszcze kilkanaście lat i trochę mechaniki kwantowej - i mamy kolejne tuningi, itd. Tak się pcha naukę do przodu.
  6. Właśnie wyklikałem na moim Firefoxie wszystkie twoje linki jakie znalazłem. Żadnego nie zablokował. A ponieważ twój njus ma już ponad rok, to musiał być fejk njus.
  7. Ludzie chętnie trują się sami. Nie tylko przez używki. Wysoko przetworzone jedzenie, masa słodyczy, cukier we wszystkim. Przykłady na 100 g produktu: keczap - 23 g cukru, ogórki konserwowe - 10 g, Do tego palenie w piecach śmieciami. Żadne apele nie pomagają, Jeden z drugim musi zaliczyć po kilka stówek mandatu, dopiero się taki nauczy. Taki glifosat to przy tym małe miki.
  8. O co chodzi z tymi cytatami? Czego mają dowieść albo co wykazać? Taka postawa to krok w stronę totalitaryzmu, gdzie władza decyduje o każdym szczególe życia - tutaj zawodowego. Wiele branż ma swoje kodeksy postępowania i - nazwijmy to - samorządy. To raczej one - ciała złożone z profesjonalistów - są bardziej umocowane do tego, żeby orzekać czy przedstawicielowi ich profesji powinno się nadać/odebrać/zawiesić itd. uprawnienia. Jasne, system nie jest doskonały. Ale czy oddanie tego typu decyzji w ręce nieprofesjonalnej władzy centralnej nie jest czasem gorsze? Rolę sądów widziałbym dopiero w sytuacji, gdy jakiś profesjonalista poczuje się pokrzywdzony przez swój samorząd. A prokuratorów - gdy taki samorząd nie zareaguje odpowiednio wcześnie i jakiś nieetyczny/lekkomyślny/niedouczony profesjonalista zaliczy prawdziwego FUBARa. I bardzo dobrze. Dopóki lekarz w zamian za sponsoring nie włoży swojej etyki do szuflady. Samo w sobie - jako jeden ze sposobów dostarczenia lekarzom wiedzy o nowym leku - nie jest to niczym nagannym. Jeżeli lek jest lepszy niż inne - to OK. Pod "lepszy" niech każdy podstawi sobie co dla niego ważne - skuteczniejszy, tańszy, mniej skutków ubocznych itd. Ba, nawet jeżeli ma identyczny skład, działanie, cenę jak konkurencyjny ale producent zafunduje lekarzowi w zamian za wypisywanie jakieś szkolenie czy inną gratyfikację, to dla mnie to dalej OK. Nie mam nic przeciwko, żeby koncern farmaceutyczny odpalił trochę zysków tym, co na pierwszej linii frontu z chorobami. Gorzej, kiedy lekarz zacznie pisać takie recepty na szkodę pacjenta tylko dla osobistych korzyści - a to się zdarza. Ale to kwestia etyki konkretnej osoby, a nie samego faktu, że ktoś dociera do potencjalnego "klienta" z informacją o produkcie. W żaden sposób. Chyba, że masz na myśli sam fakt, że to oni (ci naciągacze) sami docierają do klienta a nie klient do nich. Ale to akurat nie cecha piramid, tylko całej branży handlowej (może poza jakimiś niszowymi przykładami). I wiem - pani sklepowa z osiedlowej Biedronki nie dzwoni do ciebie z propozycją, żebyś przyszedł i coś kupił bo tanio i dobrze i w ogóle świetny interes. Ale jadąc rano do pracy autem słyszysz reklamę, że w Biedronce tanio i dobrze i w ogóle świetny interes bo za zakupy Słodziaka dostaniesz. I po pracy jedziesz do tej Biedry na zakupy i po tego Słodziaka. Różnica pomiędzy takim namawianiem a bezpośrednią wizytą handlowca jest niewielka. Jeśli jednak widzisz inne analogie, to proszę rozwiń temat. Tak i nie. Tak - stara się nie "hodować" sobie konkurencji. Nie - mówi tak często i szeroko jak tylko można o tym swoim interesie swoim potencjalnym klientom. W omawianym kontekście mamy drugi przypadek. Lekarz musi najpierw wiedzieć, że lek istnieje i jakie ma przewagi nad innymi, żeby ten lek się sprzedawał. Kategorycznie - nieprawda! Owszem, oszuści również zachęcają do udziału w "interesie". Ale znakomita większość interesów proponowanych na świecie jest typu "win-win". Przykłady można mnożyć. Podam 3: 1) Na początku lat 90-tych zostałem zachęcony do zakupu akcji Banku Śląskiego. Czyli - do udziału w interesie. Do dziś nie żałuję. Ogólnie - zachęty do zakupu nowych emisji akcji są uczciwą zachętą do udziału w interesie emitenta. 2) Załóżmy, że prowadzę firmę budowlaną. Na przykład stawiam oświetlenie uliczne/parkowe i wykonuję chodniki/ścieżki. Pojawia się ciekawy przetarg a ja chcę wziąć tą robotę. Tylko po pierwsze - temat jest około 2x za duży na moje obecne moce przerobowe, po drugie - to park i zamawiający chce, żebym miał "know how" jeszcze w kwestiach zieleni. Nasz wspólny znajomy mówi mi, że ty masz prężnie działającą firmę ogrodniczą, doświadczenie i kilkunastu pracowników. Przychodzę do ciebie i proponuję udział w interesie. Co zrobisz? Spuścisz mnie po brzytwie, bo na pewno jestem oszustem? Czy siądziemy i porozmawiamy jak by to miało wyglądać? 3) Moja żona ma w pracy koleżankę, która dodatkowo dorabia jako konsultantka Avon czy jakiś inny Oriflame. Żona często coś tam u niej kupuje. Ta koleżanka zaproponowała jej, żeby też się "wkręciła" w Avon, to będzie miała taniej + jakieś bonusy itd. Czyli zachęca do udziału w interesie. Czy koleżanka jest oszustką? Czy po prostu uznała, że woli zrekrutować trochę osób? I zamiast mieć dodatkowe pieniądze ze swojej marży, to woli jakiś tam procent z obrotu tych zwerbowanych - taki model biznesowy. Żeby obronić taką tezę musiałbyś po pierwsze określić, o jaką część rynku medycznego ci chodzi. Bo przecież nie o cały? Po drugie sprecyzować jak? Czy twoje "tak" dotyczyło poprzedzającego zdania - o tym, że ktoś tutaj kogoś zachęca do udziału w interesie i jest oszustem? Czy może tak, jak naganiacze z piramid finansowych czy może jeszcze czegoś? I w końcu musiałbyś wskazać na powszechne praktyki, które działanie tego "rynku medycznego" (który właśnie doprecyzowałeś) upodabniają do tego "taka"
  9. Nie sądzę, aby problem braku dostępu do internetu był w tej chwili kluczowy Jak to się ma do tematu? Cukrzyk odpowiedział na twoją wątpliwość "czy warto zmieniać układ?". A jak "kluczowy", to gdzie i dla kogo? I kto ma o tym decydować? I co z tego? Jak to się ma do tematu? Czy postulujesz, żeby firmy i ludzie zajmujący się telekomunikacją i wynoszeniem ładunku w kosmos rzucili to zajęcie i zajęli się lepiej dostarczaniem prądu tam, gdzie go nie ma? I dlaczego akurat tym - czy to kluczowe? Jacy "my"? Dlaczego miałbym cokolwiek im (tym bezprądowcom) coś "zrzucać". Nie na temat. W artykule nie ma mowy o tym, że ten satelitarny internet ma służyć zarządzaniu dostawami prądu. Co do samego zarządzania dostawami natomiast - to po co? Na początek może lepiej lokalne instalacje wiatrowe/słoneczne/wodne + proste mechaniczne systemy magazynowania energii? Nigdy? Dla kogo? Gdzie? W jakich zastosowaniach? Internet bezprzewodowy jest o niebo szybszy i ma większą przepustowość od światłowodowego tam, gdzie światłowodu brak. Tu się z tobą zgadzam (choć mam wątpliwości co do słowa "totalna"). Internet może być narzędziem inwigilacji i nadzoru. Jest też narzędziem służącym wolności słowa, nieskrępowanej wymiany myśli i odtajniania machinacji możnych tego świata. Nasuwa mi się jednak pewna niekonsekwencja twojej wypowiedzi. Z jednej strony jak rozumiem obawiasz się totalnej inwigilacji i nadzoru. Z drugiej - wolałbyś, żeby ludzie zajmujący się internetem i lotami w kosmos zajęli się lepiej dostarczaniem elektryczności tam, gdzie jej nie ma. Albo innymi "kluczowymi" zadaniami. Czyli chętnie widziałbyś jakiś globalny rząd, totalny nadzór który przymuszałby ludzi, żeby robili nie to co sami chcieliby, tylko to, co ten rząd uzna za kluczowe. Przerabialiśmy już w historii takie systemy. Można to zrozumieć tak: totalny nadzór jest zły chyba, że to ty i ludzie myślący podobnie mielibyście władzę.
  10. Kamyczek do ogródka antyszczepionkowców: Sytuacja 1: Lekarze i naukowcy zaprzeczają szczególnej szkodliwości szczepionek - powiązaniu ich z autyzmem itd. Przeciwnie - wykazują we wszelkich badaniach, że szczepionki potężnie przyczyniły się do zmniejszenia zachorowań ludzkich populacji. Teza antyszczepionkowców: wszyscy lekarze to albo cyniczne, przekupne świnie i za pieniądze bigfarmy zrobią wszystko, albo rzemieślnicy z wypranymi mózgami nie dostrzegający oczywistej szkodliwości szczepień. Jednostki, które się wyłamią są zastraszane, piętnowane lub nawet mordowane. Medyczne wydawnictwa (periodyczne i książkowe) trzęsą portkami przed konsekwencjami publikacji, które zagroziłyby miliardowym zyskom bigfarmy ze szczepionek. Te miliardy to wystarczający powód dla potężnych korporacji do zawiązania światowego spisku. Sytuacja 2: Lekarze/naukowcy/uniwersytety robią badania publikowane później szeroko a wykazujące bezużyteczność (w pewnych powszechnych zastosowaniach) probiotyków. Badania które są zagrożeniem dla wielomiliardowych interesów tej samej bigfarmy. Nikt im nie grozi, nie zamyka ust łapówką i nie morduje. Te miliardy nie są wystarczającym powodem nawet do tego, żeby rzecznik prasowy jakiejś korpo skomentował te badania odpowiednio chłodnymi słowami.
  11. Niestety 0% tych kabli zapewnia bezprzewodowy dostęp do internetu. Może nie chodzi tylko o to, żebyś mógł zagrać w LOLa czy obejrzeć film w serwisie VoD? Pierwsze co mi się nasuwa na myśl, to choćby możliwość wykorzystania netu tu: https://kopalniawiedzy.pl/satelita-serwisowanie-przemysl-kosmiczny,29131 Zachęcam do samodzielnego wymyślenia powodów, dla których warto. Chyba każda osoba kiedy zaprzęgnie do pracy odrobinę kreatywności jest w stanie wymyśleć co najmniej kilka (jeśli nie kilkanaście) takich powodów. Tu się z tobą zgodzę. Choćby takie niedawne wyniesienie Tesli na orbitę za pomocą rakiety - słabe. Gdyby tak wynieśli na orbitę rakietę za pomocą Tesli - to by było coś!
  12. Podsunę ci frapujący punkt wyjścia: wirus przenosi się drogą płciową.
  13. Polecam dodatki do przeglądarki: uBlock Origin, Disconnect, Decentraleyes i Privacy Badger - wszystkie 4 razem. Ten ostatni czasem jest nadgorliwy i trzeba wyłączyć na niektórych stronach (ok5%),
  14. Powinno być: wejdzie na orbitę biegunową wokół planety. Z definicji obiekt na takiej orbicie przelatuje zarówno nad biegunem północnym, jak i południowym.
  15. Produkuje 620 litrów tygodniowo, sprzedaje 1000 butelek (0,75 l) miesięcznie. Czyli 2/3 produkcji to co? Opłaty dla lokalnych urzędników żeby nie zniszczyli jej biznesu? Dla mafii za "ochronę"? Chociaż w sumie to i tak dobrzy ludzie - pozwalają płacić haracz w naturze a nie gotówką - bo skąd dziewczę po uniwerku miałoby zdobyć tyle kasy na "niezbędne opłaty" żeby spokojnie prowadzić biznes... PO - trzymam za nią kciuki.
  16. Jakoś mi się to udało. Albo i nie. Zależy, jak na to spojrzeć. Niemniej - zaciekawiłeś mnie. Może przeczytam te książki. Polecasz? Warto czy strata czasu?
  17. Nie czytałem. Mój odnosi się do zdania: Bez literackiego kontekstu.
  18. To niestety prawda. Niestety, bo karmienie krów kukurydzą może mieć i często ma poważne konsekwencje zdrowotne. Dla ludzi. https://youtu.be/0gnEZEo25RM?t=1344 A to już prawie się nie zdarza. Polecam cały film: https://www.youtube.com/watch?v=0gnEZEo25RM Na początek, bo nakręcono jeszcze kilka innych o wielkim przemyśle żywnościowym. Mamy szczęście, że żyjemy w kraju, w którym wielu ludziom pojęcie "uprawa tradycyjna" zdecydowanie nie kojarzy się z rolnictwem intensywnym.
  19. To nie tak. To zanieczyszczenie powietrza bywa powiązane z rozwojem technicznym. Nie odwrotnie. To po pierwsze. A po drugie - dzisiaj, inaczej niż 100 czy 200 lat temu, wiemy jakie mogą być skutki zanieczyszczenia powietrza poza nieprzyjemnym smrodem i brudem. I mamy relatywnie niedrogie technologie zapobiegania zanieczyszczeniom. I jako społeczeństwa - nie musimy i nie możemy się godzić na trucie nas.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...