Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

glaude

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    738
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Odpowiedzi dodane przez glaude


  1. Skoro jesteś z "branży", to na dzień dobry doskonale wiesz, co powinieneś otrzymać. Jutro od rana mam zwyczajnie robotę. Niektórzy, nie wiem czy wiesz, pracują. Taka zwyczajna praca, nie zabijanie ludzi. Skumaj zwyczajnie, że w tej kwestii zdecydowanie nie jestem na Twoim poziomie bufo bufo.


  2. Poczytam @Bastard ake jutro w robocie. Dzięki. Dziś juz idę spać.

    Odnośnie świerzbowca to sprawa jest nieprecyzyjna, bo w jednych opracowaniach (weterynaryjmych) odróżniali odmiany wyspecjalizowane do gatunku żywiciela (jacyś uczeni w piśmie z PIWET) , a inni (medycy) nie odróżniali. I tu jest "pies" pogrzebany. Bo świerzbem są zakazone tez wilki. Nie wiem czy pierwotnym zywicielem był wilk, czy człowiek. Ale jeśli wilk, to daje do myślenia. Jeśli sapiens, to musiał go mieć i przodek ludzi (erectus/ergaster) a więc i neandertal. A wilk/pies zakaziłby się wtórnie.

    Sprawę komplikuje fakt, zakazenie następuje w miejscu bezwłosyjm- inaczej niz wszawica. Tak więc człowiek idealnie pasuje na zywiciela pierwotnego. Jednak ssaki tez mają gołe miejsca, to uszy, którymi często się stykają pocierając pyskami/ryjami w kontaktach. Potem jest świąd drapanie/ocieranie o np. drzewa, utrata włosów i świerzbowiec zajmuje kolejne łyse rejony. Następnie są zakażenia z przeczosów, drapanie nawet w nocy. Bezsenność, niedozywienie i śmierć.

     

    @Astroboy

    Gdyby nasza gwiazda nie świeciła (promieniowanie cieplne- bodaj podczerwone), to przy ciągłej "nocy“ niezależnie od gazów atmosferycznych byłoby zimno. To ilość nasłonecznienia, wybacz lajkonikowi język, odległość słonca od ziemi i kąt padania promieni warunkują głównie temperaturę na tej planecie. Skład gazów moze ją jedynie dłuzej podtrzymywać- czytaj wolniej lub szybciej wytracać.

    Basta.

     

    Zobacz co działo się przy niepełnej kilkuletniej "nocy" po wybuchu Cracatoa (Krakatau). A jest to niczym przy wybuchu superwulkanu Toba, który doprawadził do "wąskiego gardła" u naszych przodków. Epoka lodowcowa wraca mimo, ze nie jest zupełnie ciemno.

    Dobranoc :-)


  3. Tak, to ten sam Milanković.

    Co do udomowienia wilka.

    Miałem swojego czasu koncepcję odnośnie "wytrzebienia" neandertala przez sapiensa właśnie przy pomocy psa. Pomagał w polowaniu, był systemem alarmowym w nocy i ochroniarzem w jednym. W razie okresów głodu był chodzącą spiżarnią. To według mnie była jedyna przewaga sapiensa nad neandertalem.

    Co do daty udomowienia wilka chciałem wykorzystać badania DNA rozrocza: świerzbowca (Sarcoptes scabiei). Takie badania były robione w stosunku do wszy ludzkich. Są przecież odmiany świerzbowca: psia, ludzka, bydlęca, świńska itp. Niestety nie udało mi się tą tematyką zainteresować pewnej pani dr hab.- bodaj z Gdańska.

     

    Sugerowałem, ze świerzb jako dodatkowy czynnik mógł jeszcze bardziej "przesiać" populację neandertalską.

    Ale to stare dzieje, przypomniałeś mi je. Dziękuję.


  4.  

     

     

    Ponieważ swojego czasu interesowało mnie to z punktu widzenia antropogenezy oraz powstania pierwszych cywilizacji, pomysły tego pana- choć nie zagłębiałem się w nie, wydają się na pierwszy rzut oka logiczne.

    Mnie też nigdy tak bardzo nie przekonywały "gazy cieplarniane", a w szczególności ich wyjątkowa rola w ociepleniu klimatu. I mimo, że się na tym nie znam zawodowo, przypomnę, że same gazy cieplarniane nic nie spowodują!!!

    Może być ich o 10 x więcej niż obecnie, a temperatura może nie wzrosnąć!

    Do tego potrzebne jest WYŁĄCZNIE SŁOŃCE, o którym chyba wszyscy tu zapomnieli. A ono nawet bez gazów cieplarnianych podgrzeje atmosferę.

     

    Dlatego od dawna jestem zwolennikiem myśli genialnego serbskiego matematyka Milutina Milankovića. Jego hipoteza cykli orbitalnych wydaje mi się jedynie słusznym i zawsze działającym mechanizmem ocieplania/oziębiania Ziemi.

    Nie mam na to żródła, ale gdzieś widziałem/słyszałem, że to co Milanković spłodził ołówkiem na kartce papieru w latach 50-ych XX wieku, na początku tego milenium potwierdzili naukowcy z NASA uzbrojeni w najlepsze komputery.

     

    P.S.

    Podobno według Milankovića wchodzimy obecnie w cykl zlodowacenia, a powolne tego tempo- tzn. "chwilowe" w sensie geologicznym ocieplenie klimatu,jest zrównoważeniem tego procesu glacjalizacji przez gazy cieplarniane właśnie. Ale tak będzie do pewnego momentu, bo potem i tak nastąpi oziębienie i glacjał.

    Ot mechanizmy ziemskie są siłą rzeczy mniejsze niż kosmiczne.


  5. Nie twierdzę, ze nikt się tym nie zajmuje, ale to margines- a nie reguła. Są to pojedynczy lekarze w duzych ośrodkach. A nawet oni nie prowadzą tak wszystkich pacjentów. Dlaczego?

    Bo się nie da. Paradoksalnie najsłabszym elementem jest pacjent, to om najczęściej nie jest w stanie utrzymać reżimu diety. Do tego dziecku tridno zrozumieć dlaczego nie moze jeść tego co rówieśnicy. A i rodzicom żal jest dziecka cierpiącego z powodu diety. Do tego ketodieta nie zapewnia takiego rozwoju i dzieci te nie moeszczą się w percentylach. A pediatrzy, jak zapewne wiesz, mają świra na punkcie siatek centylowych. Wygodniej dla lekarza i pacjenta jest ustawienie na lekach, a najwygodniej dla firm farmaceutycznych. Dlatego pacjenci epi na ketodiecie to margines.


  6. @Bastard

    Dieta ketogenna jest stosowana praktycznie tylko u dzieci i to rzadko. Ograniczona jest do przypadków lekoopornych lub z dużą częstością napadów (nwet 100 dziennie). Kora dziecka musi się rozwijać, a w napadach jest to hamowane. Poza tym wejście z nożem od razu usuwa część kory i powoduje niedorozwój rejonów korespondujących z usuniętymi. Dlatego ketoza jest mniejszym złem, a nie lekarstwem. Z nożem neurochirurdzy starają się wchodzić dopiero w dorosłości, chociaż czasami miszą w dzieciństwie. W Polsce jest mało ośrodków, ktore stosują ketodietę jako terapię towarzyszącą, bo mało ośrodków ma doświadczenie i się na tym zna. Chociaż na konferencjach mozna odnieść inne wrazenie- ale to zwykłe przechwałki.


  7. To musi być super szybkie przetwarzanie. Mechanizm sumowania przestrzennego, a nie czasowego. Takie coś do tej pory opisywano tylko w modalności słuchowej i realizowane było poprzez tzw. kielich Helda.

    Tyle, że droga słuchowa fizycznie jest krótka, a czuciowa zdecydowanie dłuższa. Chociaż u małych nietoperzy nawet najdłuższe aksony są dość krótkie. Poza tym musi w tym "palce" maczać móżdżek i powinno to mieć odzwierciedlenie w jego budowie i fizjologii.

    Nie wyobrażam sobie kory jako spirytus movens tej funkcji.


  8. @ex nihilo

    To o czym napisałeś jest spokojnie do wytrenowania, bo jogini osiągają takie rzeczy treningiem. Natomiast, poza zwalnianiem oddechu i korzystną przez to bradykardią, nic więcej z jogi nie jest tu przydatne. Ja, moze zabrzmi to dla Was śmiesznie, pakuję na przepomę. Mam pas obciązeniowy (3kg) do zapinania w talii i po jogińsku powoli oddycham leżąc na plecach rzez ok 10-15 min. Wdech zajmuje mi 5s, bezdech 7-8s, wydech 15-17s i bezdech 2-3s. Po czym kolejny cykl. Obciązenie oczywiście na granicy łuku zebrowego i brzucha. Oprócz tego tanelki oddechowe na wzrost tolerancji pCO2, czyli 2 mim spokojnego oddychania- wypiszczam powietrze i na wydechu 1,5 min. E durim cyklu oddech o 15s krótszy, a nezdechh na wydechu również 1,5 min. I kazdy cykl z krótszą respiracją o 15s, az dojdę do 15s. Są tez tabelki na pO2, a nawet łączone, ale to jiz dla zawodowców i ich nie trenuję.

    Bicie przepony można spowolnić czasowo stosując przed bezdechem hiperwentylację, ale przez to skracasz całklwity czas bezdechu, bo wprowadzasz się w zasadowicę oddechową i noe ma potem efektu Bohra (ojca Nielsa). Tlen jest przez to gorzej uwalniany z erytrocytów do tkanek, a wiadomo, ze mózg potrzebuje go duzo nawet w spoczynku i mamy "blackout". Dlatego dla bezdechowców korzystna jest kwasica, to nasze koło ratunkowe. Wazna jest tez bradykardia, jednak przy moich kolanach nie mogę biegać, pozostaje mi rowerek i "piechotka", zeby ją podtrzymywać w spoczynku na max 65/mim.

    Na basen to wystarczy. Natomiast do nirkowania głębinowego potrzeba sprawnych mięśni jezyka (tzw. Frenzel) i podniebienia (tzw. BTV, Mounthfill), bo do 15m wystarcza zwykła próba Valsalvy. Chodzi o wyrównywanie ciśnienia w trąbkach słuchowych. Potrafię wszystko poza mounthfillem i zsrzucaniem przepony. Umiem tzw. paki i depaki- dopchanie językiem powietrza do płuc i wyciąganie go do jamy ustnej. To waźne, bo co raz większe ciśnienie wraz z głębokością rozwaliłoby błony bębenkowe i woda zalewa wtedy przełyk i krtań.

    Wraz z głebokością spada tez czynność serca i bradykardia osiąga wtedy nawet 10/min. Jak u ssaków nurkujących (delfiny, słonie morskie). Więc nie samo zimno wody na twarz daje odruch nurkowy.

    No i ja bez zacisku na nos nie "basenuje", a na wodach otwartych koniecznie z maską.

    Na koniec mało znany fakt, rekordzistą świata w zabce podwodnej jest nasz Mateusz Malina, 226m w basenie. Polskie media niestety przemilczały ten fakt, za to kopaczach nadają codziennie i to na samym początku wiadomości sportowych.


  9. Dieta dla mnie nie do zaakceptowania :-)

    Od 1,5-2 minut. Na sucho dość regularnie dokezdzam do 5-5:30, zalezy od dnia. Jednak potem przepona juz calkiem wariuje i odpuszczam. Na mokro robię max 3,5 minuty i wynurzenie. Wiesz ja nie mam asekuracji, bo to spprt niszowy i mawet w duzych miastach trudno o współtrenującego. A co dopoero na zadupiach. Boję się dłuzej ciągnąć. To odnośnie "statyki".

    Co do "dynamiki" to nigdy nie płynąłem dłuzej niz 3 długości (75m). Tez ze strachu. Ja nie robię "życiówek" tylko rekreacyjnie nurkuję.

    P.S.

    Co do rodzącego sie dziecka to trafna analogia, bo ponoć fizjologiczny skok noradrenaliny zapewnia mu centralizację krążenia i bradykardię.

    Pozdrawiam i dla Ciebie i wszystkich Userów zyczę udanego weekendu majowego.


  10. Odruch związany z zimną wodą na twarzy działa najlepiej przy 1 próbie, gdy róznica temparatur jest największa. W kolejnych próbach juz jest gorzej. Hb mam wysoką regularnie, ale nigdy nie ponad 18,5- tego pilnuję. Moja śledziona dzięki treningowi dosć szybko się obkurcza i wyrzuca tezerwę erytrocytów. Rozciągam tegularnie klatkę i większych płuc nie będę moał :_)

    Interesuje mnie dieta na spadek metabolizmu ogólnego w ciągu 12 tygodni. Dużo wyrzeczeń?


  11. @Bastard

    Mam pytanie dość luźno związane z tematem i dyskusją. Chodzi mi o wysiłek izometryczny mięśnia, przy narastającej kwasicy i zmniejszającej się rezerwie tlenowej. Chodzi mi o freediving, ktory cwiczę rekreacyjnie. Duzym mankamentem są tzw. bicia przepony (narastające bolesne skurcze przepony) od pewnego momentu bezdechu. Oczywiście trenując tzw tabelki uczymy się przyzwyczajać organizm do tolerancji wzrostu pCO2 jednak nie da się ignorować bólu w nieskończoność. Trening przyzwyczaja chemoreceptory (albo pień) i wzmaga rozwój ukł naczyniowego przepony jednak jej metabolizm przez to nie spada. Dzieje się tak mimo tego, ze przepona ma najwięcej mioglobiny ze wszystkich mięśni.

    No i oczywiscie pytanie: jak zmniejszyć metabolizm tejze przepony, zeby wydluzýc czas bezdechu?


  12. Gdyby "poprawki" dotyczyły ukształtowanych osobników- nawet płodów w ostatnim trymestrze ciąży (tzn. z ukształtowanymi narządami i tkankami), to nie wzbudzałoby to takich kontrowersji. Chodzi mi o jakieś wektory quasiwirusowe wbudowujące prawidłowe geny do materału genetycznego osobnika z rozpoznanymi wadami.

    A tak, majstrowanie przy zarodkach jest dla większości ludzi nieetyczne.


  13. To zależy od nowotworu, a po drugie w leczeniu "chemią" najbardziej liczy się wydłużenie czasu przeżycia. A ten napewno jest dłuższy przy cytostatykach niż bez nich.

    Dlaczego to takie ważne? Ano, ponieważ zawsze może się okazać, że nagle dopuszczono nową terapię (np. immunologiczną) albo dopuszczono pacjenta jeszcze do naświetylań- bo wcześniej były przeciwwskazania. Chociaż teraz sprzęt potrafi dość precyzyjnie emitować dawkę promieniowania, przez co liczba powikłań po radioterapii jest mniejsza.

     

    A ogólnie znaną rzeczą jest, że cytostatyki i radioterapia nie jest swoista, tylko niszczy najbardziej komórki szybko dzielące się. Co niestety, oprócz nowotworów złośliwych uderza w naskórek (włosy), nabłonki (jelita), szpik (krew).


  14. Nie macie życia prywatnego, ani zawodowego?

    Jesteście przyspawani do klawiatury?

    Czy faktycznie znaleźliście idiotę, który za darmo nabija licznik?

    Jeśli to ostatnie, to nie odpowiadajcie, bo się dzidzia obrazi i przestanie pisać. Jeśli zaś nie- to też nie odpowiadajcie, niech dzidzia ma zagwozdkę i wylewa dalej swe młodzieńcze żale, w przekonaniu, że jest ponad wszystkimi. Oczywiście na chwałę Kopalni.

     

    P.S.

    Mam tylko uprzejmą prośbę do "sekcji ścisłej" tego forum- wyedukujcie "lajkonika" w tej kwestii:

    http://kopalniawiedzy.pl/Greta-oto-motyl-rusalka-kat-nanoslupki-skrzydla-rozmieszczenie-nieregularne-Hendrik-Holscher,22326


  15. Mam pytanie do fizyków, tylko wybaczcie mój brak wiedzy.

    Czy zbudowany według takiego modelu molekularnego materiał będzie przepuszczał wszystko- w sensie promieniowania? Tzn. chodzi mi o to czy wyprofilowany będzie zaginał światło, czy nie?

    Pytam w kontekście ewentualnego (nie)zastosowania go jako bazy do produkcji soczewek kontaktowych.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...