Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Życzę dobrej nocy, ale i tak odpowiadam :D

 

Po pierwsze: nie potrzeba być komputerowym geniuszem, żeby stworzyć skrypt, który 1. sprawdza, z jakich adresów trafiają połączenia do zabronionej strony 2. ocenia, jakie nowe adresy pojawiają się w historii u odpowiednio dużej części tych osób zaraz po zablokowaniu starego adresu (albo po prostu pojawiają się naraz).

 

Po drugie: TOR? Zgadzam się, ale do TOR-a można też wstawić swoich obserwatorów. Klasyczna infiltracja. Inna sprawa, że TOR też nie jest w 100% szczelny - wiadomo przecież, że w TOR-ze można choćby sprawdzić, kto z kim się łączy (choć samej informacji faktycznie podsłuchać nie można), co znów ułatwia poszukiwania. A poza tym same serwery też można blokować i zamykać razem z ich właścicielami/operatorami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę że dyskusja w pełni, zaś kolega mikroos powinien odpowiedzieć na jedno elementarne pytanie: Czemu IP a nie konkretna strona? Dla mnie odpowiedź jest tylko jedna: żeby można było zablokować dostęp do witryn zawierających nie podobające się rządowi informacje. Dzisiaj mało kto stawia własne serwery, zwykle kupuje się miejsce na już gotowych. Starczy wiec na tych samych umieścić pornografię dziecięcą (naturalnie śledztwo w tej sprawie zakończy się niewykryciem sprawcy), i już po "wywrotowej" stronie. Te przepisy brzmią tak a nie inaczej nie bez przypadku, komuś zależało żeby (czysto teoretycznie bo jak już pisano trudne do obejścia to nie będzie) blokować więcej niż tylko pornografię. Swoją drogą Francuzi byli znacznie sprytniejsi niż nasi (p)osłowie i ich "witryny szkodliwe społecznie", dużo łatwiej przekonać społeczeństwo że to państwo policyjne to konieczność. A żadne zmiany w celu osiągnięcia właściwego celu ustawy nie będą konieczne.

 

ps Tak zakładam najgorszy możliwy scenariusz, ale nie mam ani wiary (agnostyk) ani też zaufania do polityków (nie zrobili nic żeby sobie na nie zasłużyć, wręcz przeciwnie). Zaś na "czarnowidztwie" względem władz wszelakich póki co świetnie wychodzę.

 

pps ciekawe co na te przepisy Francuska konstytucja, nasze "poległy" właśnie na takowej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Widzę że dyskusja w pełni, zaś kolega mikroos powinien odpowiedzieć na jedno elementarne pytanie: Czemu IP a nie konkretna strona? Dla mnie odpowiedź jest tylko jedna: żeby można było zablokować dostęp do witryn zawierających nie podobające się rządowi informacje.

Przecież takie strony mogłyby działać tak samo, jak te z pornografią, czyli co chwilę zmieniać adres. Oj, kiepsko argumentujesz. Chociaż faktem jest, że mogliby nad tym popracować od strony uściślenia detali.

ps Tak zakładam najgorszy możliwy scenariusz

To jeszcze ostrożność, czy już paranoja, skoro broni się zboczeńców w imię wolności słowa?

Zaś na "czarnowidztwie" względem władz wszelakich póki co świetnie wychodzę.

Przypominam, że polską ustawę przemyślano i cofnięto, więc jednak aż tak źle chyba nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słowa?Przypominam, że polską ustawę przemyślano i cofnięto, więc jednak aż tak źle chyba nie jest.

Bynajmniej. Ktoś z PSL (a więc rząd). stwierdził że to na wskutek niezgodności z konstytucją (cała ustawa poszła by "do piachu" wiec wywalono cenzurę jako niezgodną z wolnością dostępu do informacji (gwarantowana w konstytucji, pewnie Francuskiej też). Zaś wspomniani przez ciebie zboczeńcy albo już wyemigrowali na anonimowe sieci albo właśnie to robią (artykuł o takowych na pewno czytałem na gazeta.pl, w papierowej "wyborczej" też ponoć coś na ten temat był). Tak wiec musieli by być idiotami żeby dalej szukać w 'zwykłym' internecie treści które są dostępne w sposób uniemożliwiający namierzenie zarówno serwera (co umożliwia mu działanie całymi latami), jak i odwiedzających go osób (o ile prawidłowo skonfigurują przeglądarkę, ale stosowna instrukcja jest na stronie tor-a (po polsku też) więc trzeba by być jeszcze większym idiotą żeby jej nie przeczytać :D. Tak więc to tylko parawan, mający ukryć prawdziwe działania w myśl schematu : wysyłamy wiadome materiały np z kawiarni oferującej wifi, zgłaszamy operatorowi serwera, znowu wysyłamy, stwierdzamy że zgłoszenie nie zadziałało (pojawiły się znowu) więc następuje konieczność "wylania dziecka z kąpielą" i zbanowania całego serwera (na którym "czystym przypadkiem" są materiały nie podobające się władzy).

 

PS odnoszę się naturalnie do naszego kraju, ale w Francji pewnie też głośno jaki ten tor zły, wszelakiej maści zboczeńcom/innym przestępcom gwarantuje nietykalność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo naiwne jest wierzenie, że śledzenie TOR-a jest niemożliwe. Niejeden serwer już zamykano, a sporo na temat komunikacji można odczytać na podstawie samej analizy ruchu, a nie przekazywanych treści. Tak więc da się. Poza tym argumenty typu "nie ma sensu z tym walczyć, skoro są inne metody obejścia prawa, a ludzie i tak będą to robili" generalnie można by rozciągnąć na absolutnie każdy typ działalności, od morderstw po oszustwa podatkowe. Tylko ciekawe, jak by się nam żyło w totalnej anarchii?

 

A tak w ogóle, to widzę, że mamy na forum kolejnego jasnowidza, który jest gotów wylać dziecko z kąpielą, byle tylko nie doszło do spełnienia jego wizji, która wcale nie musi się spełnić. Powiedz mi tylko, skąd wiesz tak doskonale, że w Sieci będzie kompletna cenzura, skoro wiele innych instytucji działa bardzo dobrze od lat i zbytnio się na gorsze nie zmienia (co widać choćby po policji)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle, to widzę, że mamy na forum kolejnego jasnowidza, który jest gotów wylać dziecko z kąpielą, byle tylko nie doszło do spełnienia jego wizji, która wcale nie musi się spełnić. Powiedz mi tylko, skąd wiesz tak doskonale, że w Sieci będzie kompletna cenzura, skoro wiele innych instytucji działa bardzo dobrze od lat i zbytnio się na gorsze nie zmienia (co widać choćby po policji)?

Bo tradycyjne media podlegają cenzurze (rada etyki mediów i tym podobne instytucje)? Póki co internet jest jedynym medium w którym naprawdę panuje wolność wypowiedzi (a nawet wolność po wypowiedzi jak się nie obrazi naszego el prezidente :D. Na szczęście dotychczasowe próby zmiany tego stanu w państwach nietotalitarnych rzeczy zakończyły się fiaskiem.

 

Co do zamykania "torowych' serwerów to z tego co wiem znikały tylko takie które były na publicznych serwerach (admin się połapał podczas rutynowego przeglądu co mu podsunięto i skasował). Naturalnie "złamanie" tora jest możliwe (NSA ma potężną moc obliczeniową zaś FSB (obecna nazwa KGB) najlepszych matematyków świata, być może Japonia też jest w stanie złamać tamtejsze szyfry w rozsądnym czasie), ale nikt się z tym nie afiszuje ani nie wykorzystuje tego do łapania pospolitych "zboków" tylko do namierzania i cichego usuwania (wypadki chodzą po ludziach) terrorystów itp.

 

Póki co za używanie tora nikogo nie aresztowano, więc nie masz racji twierdząc że da się namierzyć (swojego czasu Niemiecka policja przejęła nawet kontrolę nad kilkoma węzłami, i nic z tego nie wyszło). No chyba że chcesz za pośrednictwem tora wchodzić na strony z zwykłego internetu, wtedy odpowiednio zmodyfikowany serwer wyjściowy może zalogować gdzie byłeś i jakie loginy/hasła wpisywałeś (ale dalej nie będzie wiadomo kim ani skąd jesteś, no chyba że skorzystasz z tego samego konta na które logujesz się bez tora/stworzyłeś je bez korzystania z takowego). Ale na strony z "domeny" .Onion niema rady, chyba że się wspomnianym specłużbom podpadnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Bo tradycyjne media podlegają cenzurze (rada etyki mediów i tym podobne instytucje)?

Bo jakoś nie bardzo to widzę np. w UK, gdzie nawet telewizja publiczna jest znana ze swojej neutralności? Nie przekonałeś mnie, przykro mi. Poza tym nawet w Polsce nie przypominam sobie zbyt wielu sytuacji, w których jakakolwiek informacja została poddana generalnemu embargo przez media - jeśli nawet w jednej telewizji zakazano emisji danego newsa, publikowała go przeważnie druga, konkurencyjna. Mimo wszystko, mimo wielu wad rynku medialnego w Polsce, mamy pluralizm w mediach.

 

Poza tym kolejny raz opierasz się tylko na czarnowidztwie. Ten typ myślenia, jak już wspominałem wcześniej, można z łatwością rozciągnąć na każdy obszar funkcjonowania państwa, a mimo to większość organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości ma się nieźle.

Póki co internet jest jedynym medium w którym naprawdę panuje wolność wypowiedzi

I niemała wolność publikowania pornografii dziecięcej. Chyba Ci się zapomina, że wolność jest nie tylko prawem, ale przede wszystkim zobowiązaniem.

Co do zamykania "torowych' serwerów to z tego co wiem znikały tylko takie które były na publicznych serwerach (admin się połapał podczas rutynowego przeglądu co mu podsunięto i skasował).

Nieprawda: http://www.edri.org/edrigram/number5.18/tor-germany

Naturalnie "złamanie" tora jest możliwe (...) ale nikt się z tym nie afiszuje ani nie wykorzystuje tego do łapania pospolitych "zboków" tylko do namierzania i cichego usuwania (wypadki chodzą po ludziach) terrorystów itp.
Ale ja Tobie powtarzam jeszcze raz, że bardzo łatwo można nadzorować (nie podsłuchiwać, ale nadzorować i mierzyć) ruch w tej sieci. Po namierzeniu jednego użytkownika związanego z procederem z łatwością można sprawdzać, z kim się on łączył i z jakich źródeł danych korzystał.
Póki co za używanie tora nikogo nie aresztowano

Niech zgadnę, dlaczego. Czyżby dlatego, że obrońcy "wolności słowa" (czyli generalnie w wielu przypadkach lewactwo, dla którego wolność i anarchia to niemal to samo) blokowali powstawanie prawa, które by to ułatwiało, chroniąc tym samym przestępców? Poza tym tą wypowiedzią strzelasz sobie w stopę, bo stwierdzasz jednoznacznie, że wolność słowa nie jest zagrożona, bo TOR jako TOR działa i nikt nie broni nikomu korzystania z tej sieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że bardzo łatwo można nadzorować (nie podsłuchiwać, ale nadzorować i mierzyć) ruch w tej sieci. Po namierzeniu jednego użytkownika związanego z procederem z łatwością można sprawdzać, z kim się on łączył i z jakich źródeł danych korzystał.

Serio? a w jakiż to sposób? przecież dane idą przez kilka losowych, rozsianych po całym świecie serwerów. Co więcej zmieniają się one nawet podczas trwania "sesji".

 

ps osobiście jestem za państwem minimalistycznym, anarchizm to utopia jeszcze większa niż teoretyczny komunizm (ten ostatni przynajmniej sprawdził się na małą skalę, w izraelskich kubicach)

 

pps nie bronię pedofilii, stwierdzam jedynie że rzeczowe przepisy nie będą służyć do tego co w nich napisano. Gdyby blokowano nie całe serwery ale konkretne witryny (i dodatkowo dodano skuteczny mechanizm odwoławczy, o czym twórcy naszej ustawy zapomnieli) byłby jak najbardziej za. Ale w obecnej postaci to bubel prawny którego głównym skutkiem będzie cała masa nadużyć (opisany przeze mnie mechanizm może wykorzystać nie tylko państwo, ale też prywatne przedsiębiorstwa pragnące pozbyć się z i-netu konkurencji).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Serio? a w jakiż to sposób? przecież dane idą przez kilka losowych, rozsianych po całym świecie serwerów. Co więcej zmieniają się one nawet podczas trwania "sesji".

Mnie o to nie pytaj, ale przeczytaj choćby to: http://www.csnc.ch/misc/files/publications/the_onion_router_v1.1.pdf . Ekspertem w dziedzinie nie jestem, ale artykuł wydaje mi się bardzo przekonujący.

ps osobiście jestem za państwem minimalistycznym

Ja też, ale państwo musi gwarantować wolność, i to przede wszystkim wolność osób bezbronnych.

pps nie bronię pedofilii, stwierdzam jedynie że rzeczowe przepisy nie będą służyć do tego co w nich napisano.

Nie stwierdzasz, tylko spekulujesz.

Gdyby blokowano nie całe serwery ale konkretne witryny (i dodatkowo dodano skuteczny mechanizm odwoławczy, o czym twórcy naszej ustawy zapomnieli)

Trochę inaczej na to patrzę: IMHO blokowane powinny być zarówno serwery (o ile nie istnieje inna możliwość blokowania witryny) ORAZ witryny. Poza tym nie bardzo rozumiem, jak pojmujesz "blokowanie witryny" - od strony technicznej nie blokujesz przecież strony czy treści, ale właśnie dostęp do serwera

 

btw Skąd wiesz, że zapomnieli o trybie odwoławczym (albo inaczej: wiesz czy znów spekulujesz, bo w artykule konkretnie nie napiano?) ? O ile mi wiadomo, od każdej decyzji administracyjnej można się odwołać.

byłbym jak najbardziej za.

Nie bardzo rozumiem - przecież blokowanie witryn (a nie adresów) jeszcze bardziej by sprzyjało realizacji Twojej wizji blokowanych stron i treści niewygodnych dla władzy ::D Poza tym jeszcze niedawno mówiłeś, że taka ustawa nie przejdzie ze względu na rzekome blokowanie dostępu do informacji (co jest zresztą bzdurą, bo pornografia dziecięca nie jest formą informacji).

(opisany przeze mnie mechanizm może wykorzystać nie tylko państwo, ale też prywatne przedsiębiorstwa pragnące pozbyć się z i-netu konkurencji).

Do Ciebie naprawdę nie dociera, że odcinanie dostępu ma następować wtedy, kiedy zawiodą inne metody? Blokowanie dostępu ma być ostateczną formą reakcji na uporczywe łamanie prawa i ignorowanie wezwań do zaprzestania działalności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo cenzura zaczyna się właśnie w ten sposób?

 

Wybacz, ale to bardzo, BARDZO głupi argument. Od noży kuchennych zaczynają się seryjni mordercy, od zbudowania więzień zaczynają się więźniowie polityczni, od alkoholu zaczynają się pijani kierowcy. Dobra, to znieśmy filtrowanie wiadomości, noże kuchenne, więzienia i alkohol. Podobnie jak mikroos, i ja widzę u nas pluralizm w mediach. Są stronnicze? Są. Ale można się przebić. Na pewno nikt Cię za to nie pobije. A że Internet daje nieograniczone niemal możliwości... No cóż, informacja poza Internetem musi być selektywna. Nikt nie opublikuje książki o Twoich przemyśleniach na temat cenzury, bo są spiskowe, naciągane i nie mają oparcia w logice czy choćby w świecie realnym (dla mnie). Na tym polega selektywność. Internet to wysypisko śmieci. Dlatego nie zachowały się kiepskie książki sprzed 100 lat...

 

anarchizm to utopia jeszcze większa niż teoretyczny komunizm (ten ostatni przynajmniej sprawdził się na małą skalę, w izraelskich kubicach)

 

"Anarchizm" to był 10 000 lat temu i obecnie na Ukrainie. Ew. Mongolia. Świetne masz pojęcie utopii.

 

I nie komunizm, tylko socjalizm. Komunizm z definicji NIE MA PRAWA się sprawdzać w dużych społecznościach - dynamika mas. NIE MA kraju komunistycznego, który nie byłby a) nękany prawdziwą cenzurą :D biedny c) w którym nie szanuje się praw człowieka i opozycji. Jedyny przykład quasikomunizmu w praktyce to niektóre religie (np. chrześcijański neokatechumenat czy Opus Dei), ale w nieortodoksyjnej i koniecznie apolitycznej formie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem, ale artykuł wydaje mi się bardzo przekonujący.Ja też, ale państwo musi gwarantować wolność, i to przede wszystkim wolność osób bezbronnych.

A na czym ta bezbronność ma polegać? całe wieki radziliśmy sobie bez niszczącego nas obecnie socjalizmu (a i podatki były duuuuuuuużo niższe, obecnie są w okolicach połowy pensji brutto jeśli uwzględnić te pośrednie (vat, akcyza, cały tabun zawartych w paliwach itp). A te wszystkie gwarantowane przez państwo "darmówki" ch.....nie drogo wychodzą, i są w zasadzie nie do użytku (patrz np szkolnictwo oparte na systemie opracowanym w 19 wieku na potrzeby "produkcji" bezmyślnych pracowników powtarzających te same czynności (dzisiaj mamy od tego roboty) czy też służba zdrowia na którą też wydajemy fortunę a jak chcesz się dostać do specjalisty i otrzymać diagnozę to musisz zrobić to prywatnie (bo jak by chcieć z tej NFZ-towej skorzystać to albo wyzdrowiejesz albo umrzesz zanim termin samych badań nadejdzie (a przed nimi jeszcze liczona w tygodniach/miesiącach kolejka do lekarza ogólnego i specjalisty), o ich wynikach nie wspominając). Tak więc obywatelu zrób sobie dobrze sam, o ile po zapłaceniu haraczy na państwowych, mających cię głęboko w 4 literach urzędasów jeszcze cię na to stać. 

 

 

ps co do wspomnianego przez ciebie dokumentu to szybki przegląd wykazał że dotyczy albo łączenia się z zwykła siecią (pisałem) ew javy/flasha (instrukcja tora wyraźnie pisze żeby wyłączyć ich obsługę). Atakuje się zawsze najsłabszy element systemu, a jeśli user jest debilem to żadne zabezpieczenia nie pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

instrukcja tora wyraźnie pisze żeby wyłączyć ich obsługę

 

Podobnie jak Ty, korzystałem z polskiego systemu edukacji. I ja wiem, że instrukcje rzadko coś pisują. Może problem nie leży po stronie całego świata? Nie, żeby ten był idealny, ale ekstrema są zawsze głupie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A na czym ta bezbronność ma polegać?

Na tym, że trzyletnie dziecko samo nie umie zadziałać, żeby zaprzestano pulikacji jego zdjęć. Trudno to pojąć?

ps co do wspomnianego przez ciebie dokumentu to szybki przegląd wykazał że dotyczy albo łączenia się z zwykła siecią (pisałem) ew javy/flasha (instrukcja tora wyraźnie pisze żeby wyłączyć ich obsługę). Atakuje się zawsze najsłabszy element systemu, a jeśli user jest debilem to żadne zabezpieczenia nie pomogą.

Ale da się nadzorować serwery na wyjściu z sieci i wejściu do niej, więc jeżeli ma się na nie oko, można się dowiedzieć bardzo wiele.  btw szkoda, że nie byłeś uprzejmy zareagować na końcówkę mojego poprzedniego posta, bo amm wrażenie, że dość mocno obnaża ona to, jak bardzo się plączesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos, mam pomysł. Jeśli tacy jak sig za nic nie chcą zrozumieć naszego stanowiska, to olejmy ich - możemy z jego uporczywością powtarzać, że sam musi być anarchistą i pedofilem, skoro mu tak tego typu ustawy przeszkadzają. Bo przecież chronią normalnych ludzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale da się nadzorować serwery na wyjściu z sieci i wejściu do niej, więc jeżeli ma się na nie oko, można się dowiedzieć bardzo wiele. 

No to wszystko jasne, piszemy o różnych rzeczach. Ja piszę o sytuacji w której serwer też ma tor-a (i wyłączoną możliwość połączenia się z nim  bez takowego), czyli jest w "domenie" onion. A co za tym idzie dane nie wychodzą z powrotem do zwykłego internetu (brak bramki wyjściowej). Zaś rzeczowa ochrona powinna raczej polegać na łapaniu tych co te zdjęcia robią, czego tą ustawą zrobić się nie da (i żadną inną zresztą też, bo to zorganizowane szajki które doskonale zdają sobie sprawę z możliwości organów ścigania, i jak nie uda się złapać i skłonić do mówienia któregoś z członków  (na przykład na wskutek zeznań pokrzywdzonego/ej), to pozostaną niewykryte. Ale to już zwykła policyjna robota, która nie wymaga zmiany prawa (bo potrzebne przepisy są od dawna).

 

ps socjalizm z komunizmem to mylą ci co twierdzą że mamy kapitalizm bo przecież jest własność prywatna.

 

pps co do "innych możliwości" to już pisałem jak je bez problemu wyczerpać.

 

ppps pisałeś że sam sobie przeczę, otóż tor i jemu podobne mają pewną dość istotną wadę: ze względu na długą trasę jaką pokonują pakiety (konieczność zachowania anonimowości), działa dość wolno a co za tym idzie wykorzystanie anonimizerów jako podstawowego sposobu dostępu do netu jest marnym pomysłem. Zwykłe strony nie podlegające cenzurze też są potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej, a odpowiedzi w sprawie blokowania domen/adresów niepoprawnych politycznie ciągle brak... mocno symptomatyczne.

Ja piszę o sytuacji w której serwer też ma tor-a (i wyłączoną możliwość połączenia się z nim  bez takowego), czyli jest w "domenie" onion.

Ale wciąż trzeba skądś do tej sieci wejść, czyż nie? A to już daje okazję do podejrzenia aktywności. Inna sprawa, że jest to kolejna sytuacja, w której "obrońcy wolności" otwarcie kpią sobie z prawa, a potem zaczyna się płacz, kiedy prawo zostaje zaostrzone. Lewackie podejście, i to bardzo.

rzeczowa ochrona powinna raczej polegać na łapaniu tych co te zdjęcia robią, czego tą ustawą zrobić się nie da
Nie do końca się zgodzę. O ile w przypadku narkotyków byłbym gotów uznać, że osób korzystających nie powinno się ścigać, o tyle akurat pornografia dziecięca powinna być eliminowana na każdym etapie z całą stanowczością. Nawet łapanie płotek jest więc IMHO sukcesem.
jak nie uda się złapać i skłonić do mówienia któregoś z członków, to pozostaną niewykryte.

Baaardzo wielu zgodzi się zeznawać w zamian za nadzwyczajne obniżenie wyroku - bardzo wiele grup przestępczych rozbija się dzięki takiej metodzie (i jednocześnie nie udałoby się ich rzić nigdy, gdyby nie ona)

Ale to już zwykła policyjna robota, która nie wymaga zmiany prawa (bo potrzebne przepisy są od dawna).
Ale zanim się grupę rozbije, trzeba minimalizować dostęp do tego syfu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej, a odpowiedzi w sprawie blokowania domen/adresów niepoprawnych politycznie ciągle brak... mocno symptomatyczne.Ale wciąż trzeba skądś do tej sieci wejść, czyż nie? A to już daje okazję do podejrzenia aktywności. Inna sprawa, że jest to kolejna sytuacja, w której "obrońcy wolności" otwarcie kpią sobie z prawa, a potem zaczyna się płacz, kiedy prawo zostaje zaostrzone. Lewackie podejście, i to bardzo.

Aha czyli chcesz blokować/zdelegalizować tor-a jako takiego. Tylko co wtedy np z dziennikarzami chcącymi skontaktować się z swoimi informatorami, ofiarami przemocy chcącymi anonimowo podyskutować z sobie podobnymi (ew dowiedzieć się gdzie dyskretnie uzyskają pomoc), przeciwnikami reżimów wszelakich? To właśnie dla nich a nie zboczeńców powstał tor (a że w prasowych publikacjach jest tylko jego mroczna strona to inna sprawa). Swoją drogą aresztuj mnie za gwałt, narzędzie przestępstwa mam zawsze przy sobie :D. A jak wykorzystać ten przepis do blokowania treści w zasadzie dowolnych już pisałem.

 

ps jaka znowu lewica? jako liberał jestem prawicowcem, lewica to socjaliści/komuniści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mylisz lewicę i lewactwo, to po pierwsze.

 

A po drugie, nigdzie nie napisałem o delegalizacji TOR-a. Napisałem jedynie o tym, że trzeba śledzić nielegalny ruch w jego obrębie, skoro jest to możliwe, i łapać z całą stanowczością ludzi zań odpowiedzialnych.

 

Poza tym podtrzymuję swoje stanowisko, że "obrońcy wolności słowa" sami kręcą na siebie bicz, a potem będą jeszcze płakać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A po drugie, nigdzie nie napisałem o delegalizacji TOR-a. Napisałem jedynie o tym, że trzeba śledzić nielegalny ruch w jego obrębie, skoro jest to możliwe, i łapać z całą stanowczością ludzi zań odpowiedzialnych.

Jest to możliwe dla wspomnianych przeze mnie wcześniej służb wywiadowczych (być może nie wszystkie wymieniłem, nikt się raczej tym nie chwali), i bynajmniej nie służy do wykrywania tego typu przestępstw.

 

Współczesna kryptografia asymetryczna jest dość silna, i nie łatwo podejrzeć co się w torz-e dzieje. Zwłaszcza że trzeba by albo pominąć część danych albo "łamać" w czasie rzeczywistym szyfry, których złamanie wg kryptologów na sprzęcie do którego służby się przyznają zajmie tysiące jeśli nie miliony łat. Tak więc trzeba albo znać jakąś drogę 'na skróty (np słabości protokołu pozwalające skrócić obliczenia) albo dysponować komputerem kwantowym. Żadna z tych metod nie jest dostępna dla wymiaru sprawiedliwości. Zakładam naturalnie że łączący się z tor-em na odpowiednio skonfigurowaną przeglądarkę.

 

Swoją drogą gdyby takie metody były dostępne, to pewnie szybko dopisano by do serwerów przekaźnikowych funkcję szyfrowania i wysyłania "śmieci" celem zmniejszenia niebezpieczeństwa że "od obróbki" trafią dane pozwalające zidentyfikować np Chińskich opozycjonistów.

 

ps dość mocno odeszliśmy od tematu,ale jak chcesz możemy dyskutować dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Was, nawet ostro surfujący po stronach porno, natknął się kiedykolwiek w necie na stronę z pornografią dziecięcą?

Widzisz - źle zadane pytanie, a przynajmniej nie dające odpowiednich odpowiedzi, wszak może to wynikać z faktu, że akurat "tych" treści nie szukałeś, a skoro się nie szukało to się też nie znalazło.

 

Unikasz odpowiedzi na moje pytanie: co zrobić, żeby zablokować dostęp do stron, których serwery znajdują się za granicą?

 

Przecież to prawo wcale nie oznacza zamiatania sprawy pod dywan. Skoro już i tak namierzy się serwer, to działania wymiaru sprawiedliwości mogą trwać normalnie. Jedyna różnica jest taka, że strona jest niedostępna z Francji.

Jeszcze raz, jeśli nie dociera: są przepisy na pedofilię dziejącą się NA TERENIE FRANCJI. 

OK, trochę nieszczęśliwy cytat, generalnie odnoszę się do postulatu "blokować strony", bo to jedyna słuszna metoda. Moim zdaniem problem pedofilii można porównać do problemu piractwa komputerowego.

 

Serwer, który można zablokować: TBP <- jak stało 3 lata temu, tak stoi i dzisiaj i śmieje się w twarz wszystkim "wyrokom" blokującym treść

 

Karanie użytkowników sieci pokroju TPB - owszem od czasu do czasu słychać o jakimś głośnym przypadku, a rzeczywistość? jak imliony osób piraciło tak nadal piraci, ba dzięki prasie teraz więcej osób wie o TPB niż kiedyś.

To samo tyczy się TOR-a <- gdybym był pedofilem musiał bym wam podziękować za podsunięcie tylu rewelacyjnych pomysłów.

Czy to znaczy że postuluję blokowanie informacji? NIE, raczej bojkotowanie + publikacja twarzy i okresowe przypominanie "pamiętaj tego faceta mieszka w XXX i lubuje się w dziewczynkach <5L".

Jeżeli ma być strach to efektywny, a nie jakieś baju baju o milionowych karach, czy ciche procesy.

 

Idealnie notka w prasie powinna wyglądać "Zeniu Kalisz został skazany za pedofilię, korzystał z "nowych" zdobyczy typu TOR, proxy...., damy znać gdy już wyjdzie na wolność - zawsze dobrze wiedzieć przed kim się piilnować".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Serwer, który można zablokować: TBP <- jak stało 3 lata temu, tak stoi i dzisiaj i śmieje się w twarz wszystkim "wyrokom" blokującym treść

 

Akurat ten wyrok od początku był "ustawiony" powołując się na niego można by zamknąć nie tylko sieciowe składnice plików (np rapida czy mediashare) piratów jest tam pełno, ale też wyszukiwarki z googlem na czele (bo tak jak TPB umożliwiają dostęp do pirackiego softu)

 

raczej bojkotowanie + publikacja twarzy i okresowe przypominanie "pamiętaj tego faceta mieszka w XXX i lubuje się w dziewczynkach <5L".

Jeżeli ma być strach to efektywny, a nie jakieś baju baju o milionowych karach, czy ciche procesy.

 

Idealnie notka w prasie powinna wyglądać "Zeniu Kalisz został skazany za pedofilię, korzystał z "nowych" zdobyczy typu TOR, proxy...., damy znać gdy już wyjdzie na wolność - zawsze dobrze wiedzieć przed kim się piilnować".

 

Z tym się zgodzę, wizerunki skazanych za tego typu przestępstwo powinny być jawne. zwłaszcza że resocjalizacja to mit (co najwyżej dokształci się w zakładzie wypoczynkowym zwanym całkowicie niesłusznie więżeniem (co poniektórzy mają tam lepsze warunki życia niż na wolności, i ślą prośby o przedłużenie wyroku) i uniknie błędów przez które został złapany. Co do publikacji informacji "jak nie dać się złapać w cybersieci" to coraz popularniejsze są programy (u nas emitowane np przez discavery) w których pokazuje się nie tylko prawdziwe przestępstwa ale i błędy które planujący je popełnili (starczy oglądać i usunąć słabe punkty z gotowego planu). No cóż znak czasu, media mają przede wszystkim zarabiać i jeśli dany program ma podnieść oglądalność to się go emituje nawet jeśli ma pomóc w łamaniu prawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)

 

Nie. Ogólnie zacznij się martwić obecnymi problemami, a nie tymi, które być może kiedyś zaistnieją, a do których w prostej linii nic nie prowadzi. Zresztą, ja wolę, żeby nawet Ciebie pobili i zabrali Ci wolność słowa, jeśli w zamian to uratuje jakąś liczbę dzieci przed pedofilią. Znów, każdy psioczy na rząd i na poszczególnych jego członków, każdy to czyta, i nikogo nie biją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat ten wyrok od początku był "ustawiony" powołując się na niego można by zamknąć nie tylko sieciowe składnice plików (np rapida czy mediashare) piratów jest tam pełno, ale też wyszukiwarki z googlem na czele (bo tak jak TPB umożliwiają dostęp do pirackiego softu)

 

Szkoda że nie załapałeś sedna mojej wypowiedzi - "blokować to ty sobie możesz i CHCIEĆ, ale napewno nie odniesie to skutku, skoro nie odniosło w przypadku tak popularnego serwisu tym bardziej nie będzie w przypadku niszowego, który ma większe możliwości manewru"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jest to możliwe dla wspomnianych przeze mnie wcześniej służb wywiadowczych (...) i bynajmniej nie służy do wykrywania tego typu przestępstw.

Po pierwsze: superkomputerów na świecie trochę jest. Po drugie, skoro regularnie organizowane są międzynarodowe akcje śledzenia stron pedofilskich, to nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że te metody były już stoswane (lub przynajmniej poważnie rozważane), tylko nikt się tym nie chwalił.

więc trzeba albo znać jakąś drogę 'na skróty (np słabości protokołu pozwalające skrócić obliczenia)

Bingo!

odnoszę się do postulatu "blokować strony"

Chyba mocno niefortunny cytat, bo ja czegoś takiego nie powiedziałem. Napisałem bardzo wyraźnie: blokować IP oraz witryny, a dodatkowo starać się działać na wszelkich innych frontach (od nacisku na właścicieli serwerów po ogólne działania operacyjne policji)

Moim zdaniem problem pedofilii można porównać do problemu piractwa komputerowego.

Tu się zgadzam; piratów powinni karać grzywnami lub więzieniem, pedofili publicznie wieszać za genitalia i zostawiać, żeby zdechli z głodu.

Serwer, który można zablokować: TBP <- jak stało 3 lata temu, tak stoi i dzisiaj i śmieje się w twarz wszystkim "wyrokom" blokującym treść

A wiesz, dlaczego? Ano właśnie dlatego, że obrońcy "wolności słowa" blokują powstanie prawa, które by to umożliwiło. Poza tym sporo ISP otrzymało już propozycję nie do odrzucenia i musiało odciąć dostęp do TPB.

Karanie użytkowników sieci pokroju TPB - owszem od czasu do czasu słychać o jakimś głośnym przypadku, a rzeczywistość? jak imliony osób piraciło tak nadal piraci, ba dzięki prasie teraz więcej osób wie o TPB niż kiedyś.
I znów: właśnie dlatego konieczne jest prawo, które rozwiązuje problem u źródła, ale lewactwo uważa to za zamach na wolność słowa i dostępu do dóbr kultury.
bojkotowanie + publikacja twarzy i okresowe przypominanie "pamiętaj tego faceta mieszka w XXX i lubuje się w dziewczynkach

O, i to jest pomysł. W sumie można by ich opcjonalnie wystawić na lincz zamiast wieszać za genitalia - jestem za. Nawet najbardziej zdemoralizowani więźniowie wyżywają się na pedofilach, więc o czym to świadczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, i to jest pomysł. W sumie można by ich opcjonalnie wystawić na lincz zamiast wieszać za genitalia - jestem za. Nawet najbardziej zdemoralizowani więźniowie wyżywają się na pedofilach, więc o czym to świadczy.

Po co od razu linczować? http://pl.wikipedia.org/wiki/Charles_Boycott

na zagranicznych stronach jest lepiej opisane. Generalnie gdzie by gość nie wszedł "tego pana nie obsługujemy, proszę stąd wyjść..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Filtr stworzony na Uniwersytecie w Exeter może rozłożyć plastikowe mikrowłókna, które trafiają do wody podczas prania ubrań. Inteligentny filtr je wychwytuje i za pomocą zestawu enzymów rozkłada do 2 produktów: kwasu tereftalowego i glikolu etylenowego. W wysokich stężeniach związki te mogą być toksyczne, ale ilość wody wykorzystywana w czasie prania wystarczy do rozcieńczenia ich do bezpiecznego poziomu.
      Filtr opracowało 10 studentów z różnych kierunków. By rozpocząć produkcję filtra i jego montowanie w urządzeniach, grupa PETexe współpracuje z partnerami przemysłowymi, np. firmą Miele.
      Syntetyczne włókna, takie jak poliester czy nylon, stanowią sporą część materiałów ubraniowych. Mikrowłókna uwalnianie w czasie każdego prania spływają do oceanu. Przez to znajdują się w wodzie z kranu, jedzeniu, które spożywamy, a nawet w powietrzu, którym oddychamy. Nasz inteligentny filtr, zaprojektowany tak, by pasował do odpływu pralek, wychwytuje ok. 75% tych włókien i je rozkłada - wyjaśnia Rachael Quintin-Baxendale.
      Quintin-Baxendale dodaje, że rozłożenie w ten sposób większych kawałków plastiku zajęłoby dużo czasu, ale mikrowłókna są tak drobne, że mamy nadzieję rozłożyć je w pełni pomiędzy praniami. Obecnie eksperymentujemy z różnymi stężeniami enzymów, aby znaleźć optymalne warunki do tego procesu.
      Lydia Pike opowiada, że polimerem najczęściej wykorzystywanym w ubraniach jest poli(tereftalan etylenu), PET. Podstawowym enzymem stosowanym przez nas do rozłożenia go jest PETaza.
      Oprócz tego studenci pracują nad aplikacją, która pozwoli ludziom monitorować proces i zarządzać filtrem. Dzięki niej możliwe też będzie udostępnianie danych; członkowie PETexe wykorzystają je do poprawienia wydajności enzymów.
      Choć na obecnym etapie skupiamy się na pralkach, możliwe, że działające na podobnych zasadach filtry znajdą zastosowanie w fabrykach materiałów i w stacjach uzdatniania wody.
      Projekt jest wspierany i sponsorowany przez różne podmioty, w tym Google'a. Filtr uzyskiwany za pomocą drukarki 3D został stworzony na listopadowy iGEM (International Genetically Engineered Machine), czyli konkurs z dziedziny biologii syntetycznej organizowany przez MIT. PETexe ma jednak nadzieję, że pomysł uda się dalej rozwinąć...

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We Francji zaczyna się ogólnonarodowe dochodzenie, dot. przypadków wad wrodzonych (amelii) występujących wśród dzieci urodzonych w 3 regionach.
      Pierwsze dochodzenie zakończyło się, bo urzędnikom nie udało się zidentyfikować wspólnej przyczyny. Kolejne śledztwo rozpoczęto, gdy nieco później w departamencie Ain odnotowano 11 kolejnych przypadków (wg epidemiologów, de facto nie były one nowe, ale nie zostały uwzględnione w poprzednim zestawieniu).
      Przypadki braku kończyn występują w Ain w pobliżu granicy ze Szwajcarią, a także w Bretanii i Loarze Atlantyckiej.
      W środowym wystąpieniu telewizyjnym minister zdrowia Agnès Buzyn zapowiedziała, że pierwsze wyniki ogólnonarodowego dochodzenia będą opublikowane już w styczniu. Na resztę trzeba zaś będzie poczekać do lata.
      Myślę, że cała Francja chciałaby wiedzieć [co się dzieje]. Nie chcemy niczego wykluczać. Może chodzi o coś ze środowiska, może o jedzenie albo picie, a może o jakąś wdychaną substancję. Na razie nic nie wiadomo.
      Wszystkie przypadki z Ain dotyczą osób zamieszkałych w promieniu 17 km od miejscowości Druillat, stąd spekulacje związane z pestycydami.
      Genetyk, dr Elizabeth Gnansia, podkreśla, że znacząca była liczba skupionych przypadków rzadkiej wady wrodzonej. [...] Możecie sobie wyobrazić, że siedmioro urodzonych między 2009 a 2014 r. dzieci z tą samą wadą dotyczącą przedramienia chodzi do tej samej wiejskiej szkoły? Nie potrzebujemy statystyk [by zauważyć, że coś jest na rzeczy]. To 50-krotność oczekiwanych wartości.
      Polegając na doniesieniach od lekarzy, regionalny rejestr wad wrodzonych Remera już w lipcu zgłaszał obawy związane z możliwym wzrostem przypadków z Ain (odkryto klaster 7 przypadków z okolic Druillat; dot. on okresu 6 lat). Mimo to we wstępnym raporcie z października Santé publique France stwierdziła, że przypadki z lat 2009-14 nie wykraczają poza narodową średnią. Chwilę później doszukano się jednak kolejnych 11 przypadków z Ain, do których doszło na przestrzeni 15 lat (od roku 2000).
      Specjaliści przyglądali się też 3 przypadkom z Loary Atlantyckiej i 4 z Bretanii. Choć przyznano, że liczby przewyższają średnią, nie udało się znaleźć wspólnej przyczyny.
      Ponieważ w raporcie wspominano, że monitoring wad wrodzonych był prowadzony tylko przez kilka rejestrów, które obejmują jedynie 19% urodzeń we Francji, pojawiły się obawy, że liczba przypadków tajemniczej amelii może być zaniżona.
      We wtorek (30 października) Santé publique France poinformowała, że dzięki analizie szpitalnych baz danych zidentyfikowano nowe przypadki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kiedy w wiadomościach telewizyjnych widzimy jednostki amerykańskiej marynarki wojennej, większość z nas nie podejrzewa, że właśnie w US Navy pływa najstarszy pozostający w służbie czynnej okręt wojenny. Osoby interesujące się historią wojskowości zapewne wiedzą, że pierwszy w historii lotniskowiec o napędzie atomowym, zwodowany w 1961 roku USS Enterprise, wciąż jest wykorzystywany. Jednak to nie do niego, a do... drewnianej trójmasztowej fregaty USS Constitution należy miano najstarszego okrętu wojennego w służbie czynnej.
      Państwo bez floty
      Gdy zakończyła się amerykańska Wojna o Niepodległość (1775-1783) nowo powstałe państwo było tak ubogie, że sprzedało swój ostatni okręt wojenny, fregatę USS Alliance. W tym samym 1785 roku berberyjscy piraci z Algieru zajęli na Morzu Śródziemnym dwa statki należące do amerykańskich kupców. Wtedy to Thomas Jefferson, przedstawiciel USA we Francji, wezwał Kongres do powołania marynarki wojennej. Jednak przez wiele lat jego apele pozostawały bez echa. Wcześniej amerykańscy kupcy nie musieli obawiać się piratów, gdyż byli obywatelami Wielkiej Brytanii i chroniła ich potężna flota. Sytuacja jednak uległa radykalnej zmianie po uzyskaniu niepodległości. Nie tylko piraci, ale wiele państw zauważyło, że można bezkarnie atakować i przejmować amerykańskie jednostki handlowe. Gdy we Francji wybuchła rewolucja, nowy rząd zezwolił swojej flocie na zajmowanie jednostek handlowych USA podejrzewanych o prowadzenie interesów z Wielką Brytanią. To samo robiła flota brytyjska wobec statków podejrzewanych o handlowanie z Francją. Mimo to politycy z USA niechętnie myśleli o powołaniu własnej marynarki wojennej. Kraj był biedny, posiadanie floty postrzegano jako przejaw imperializmu, nie chciano też drażnić europejskich potęg. Dopiero gdy w 1793 roku piraci ponownie uderzyli przejmując 11 statków, Kongres i Izba Reprezentantów postanowiły działać.
      Pechowe początki
      W 1794 roku uchwalono Naval Act, który przewidywał budowę sześciu fregat. Zgodnie z sugestią konstruktora Joshui Humphreysa miały być one większe od francuskich i brytyjskich fregat, by móc nawiązać z nimi walkę, jednocześnie zaś miały być na tyle małe i zwrotne, by uciec przed okrętami liniowymi. Naval Act przewidywał jednocześnie, że jeśli pomiędzy USA a Algierem zostanie podpisany traktat pokojowy, budowa okrętów zostanie przerwana.
      Stępkę pod kilem USS Constitution położono 1 listopada 1794 roku, a imię dla okrętu wybrał sam prezydent George Washington.
      W maju 1796, po zawarciu pokoju z Algierem, prace nad fregatami zostały przerwane. Dopiero po gorących sporach i debatach prezydent wyraził zgodę na dokończenie trzech najbardziej zaawansowanych jednostek - Constitution, United States i Constellation.
      Budowę zakończono i 20 września 1797 roku na nabrzeżu portu w Bostonie zgromadzili się dostojni goście, wśród nich prezydent John Adams, by być świadkami zwodowania okrętu. USS Constitution ruszył po pochylni by... zatrzymać się po przebyciu nieco ponad 8 metrów. Okazało się, że okręt jest zbyt ciężki. Dwa dni później kolejna próba wodowania również zakończyła się niepowodzeniem - jednostka przesunęła się o kolejne 9 metrów. Ostatecznie okręt udało się zwodować 21 października 1797 roku.
      Pierwsze zadanie bojowe jednostka otrzymała już w maju 1798 roku, gdy jeszcze nie była w pełni gotowa. Wzięła wówczas udział w quasi-wojnie przeciwko Republice Francuskiej. Ta niewypowiedziana wojna toczyła się w latach 1798-1800 głównie na morzu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mieszkaniec jednej z francuskich wiosek pozwał Google’a o naruszenie prywatności i domaga się 10 000 euro odszkodowania. Francuzowi nie podobalo się, że w serwisie Google Maps  znalazło się jego zdjęcie wykonane w chwili gdy sikał we własnym ogrodzie. Twarz mężczyzny została co prawda zamazana, jednak mieszkańcy wioski z łatwością go poznali i stał się on przedmiotem żartów. Teraz domaga się odszkodowania i usunięcia zdjęcia z serwisu. wyrok w tej sprawie zapadnie 15 marca.
      Google Maps od dawna powoduje kontrowersje, a koncern Page’a i Brina wiele razy był oskarżany o naruszenie prywatności. W Japonii firma musiała powtórzyć zdjęcia w 12 miastach, gdyż mieszkańcy skarżyli się, że aparaty umieszczono zbyt wysoko i fotografowały one to, co znajdowało się w za płotem prywatnych posiadłości.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli ktoś próbuje rzucić palenie, ale nic z tego nie wychodzi, naukowcy z Uniwersytetu Cornella proponują pewne połowiczne, ale było nie było, korzystne dla zdrowia rozwiązanie - papierosy z filtrem zawierającym ekstrakty naturalnych przeciwutleniaczy, które znacznie zmniejszają ilość przechodzących do dymu wolnych rodników. W filtrach wykorzystano likopen i wyciąg z pestek winogron.
      Jak twierdzi doktor Boris Dzilkovski, współautor artykułu z Journal of Visualized Experiments, technika może znacznie ograniczyć zagrożenia zdrowotne wynikające z palenia papierosów, ponieważ wolne rodniki są ważną grupą związków rakotwórczych.
      Naukowcy już wcześniej pracowali nad tzw. biofiltrami, w których wykorzystywano hemoglobinę oraz węgiel aktywny i mimo że wykazano, że hemoglobina i związki zawierające grupę hemową częściowo usuwają tlenek azotu(II), reaktywne formy tlenu oraz lotne związki nitrozowe, rozwiązań tych nie skomercjalizowano ze względu na koszty. Relacjonując przebieg badań nad biofiltrami, nie sposób nie wspomnieć o szikoninie, która reprezentuje grupę fitoaleksyn, czyli niskocząsteczkowych związków przeciwdrobnoustrojowych, syntetyzowanych i gromadzonych przez rośliny. Wykorzystywana w medycynie chińskiej szikonina występuje w warstwie korowej korzeni wielu roślin z rodziny Boraginaceae.
      Podczas badań z filtrami z likopenem i ekstraktem z pestek winogron naukowcy posłużyli się spektroskopią rezonansu spinowego elektronowego. Aby wprowadzić przeciwutleniacze do standardowego filtra z octanu celulozy (0,4 mg/filtr), piknogenol i ekstrakt z pestek winogron rozpuszczono w 95% etanolu, a likopen w acetonie. Objętości rozpuszczalnika były różne, zależnie od rozpuszczalności przeciwutleniaczy. Następnie pokryto je 10 mg węgla aktywnego. W tym celu przez ok. 12 godzin węgiel wirowano w warunkach beztlenowych z roztworem przeciwutleniaczy, a potem filtrowano i suszono.
      Filtr przecięto na pół, między tak uzyskanymi arkusikami umieszczono zaimpregnowane węglem aktywnym przeciwutleniacze, a całość sklejono taśmą. Filtr kontrolny sporządzono dokładnie w ten sam sposób, ale w środku nie znalazły się, oczywiście, antyoksydanty. Oba filtry przymocowano do fifki z tytoniem. Przed symulacją palenia papierosy trzymano przez minimum 2 dni w temperaturze 20 st. Celsjusza i wilgotności względnej równej 60%, używając nasyconego roztworu bromku sodu (NaBr).
      Naukowcy stwierdzili, że likopen i wyciąg z pestek winogron szybko usuwają do 90% wolnych rodników fazy gazowej dymu. Niestety, po tygodniu przechowywania w temperaturze pokojowej filtry autorstwa Dzilkovskiego, Jacka H. Freeda i Long-Xi Yu traciły sporą część pojemności wychwytującej.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...