Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Uwaga na odchudzanie z pasożytami
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Przez 10 lat specjaliści z ogrodu zoologicznego Ocean Park w Hongkongu próbowali nakłonić dwie pandy wielkie, Ying Ying i Le Le, do zainteresowania się sobą i spłodzenia potomstwa. Wszelkie próby spaliły na panewce. Teraz, gdy ogród został zamknięty dla zwiedzających, w końcu się udało i zwierzęta zaczęły uprawiać seks.
To niezwykle ekscytująca chwila. Naturalny seks jest znacznie lepszy niż sztuczna inseminacja, gdyż daje większe szanse na udane zapłodnienie, mówi dyrektor ogrodu, Michael Boos.
Z powodu pandemii koronawirusa zamknięty jest od końca stycznia. Tymczasem sezon rozrodczy pand przypada na okres od marca do maja.
Od końca marca Ying Ying spędza więcej czasu bawiąc się w wodzie, a Le Le zostawia ślady zapachowe i szuka zapachu Ying Ying, czytamy w oświadczeniu prasowym.
Na razie jest zbyt wcześnie, by stwierdzić, czy doszło do zapłodnienia. Ale specjaliści ściśle monitorują zachowanie i zmiany ciała Ying Ying. Jeśli się udało, to oznaki ciąży, w tym zmiany poziomu hormonów i zmiany w zachowaniu będzie można obserwować już pod koniec czerwca. Zawsze jest jednak możliwość, że Ying Ying doświadczy ciąży urojonej, dodaje Boos.
Jeśli Ying Ying urodzi młode, będzie to niezwykle ważne wydarzenie. Pandy wielkie są zagrożone. Na wolności żyje jedynie 1800 tych zwierząt.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Zdecydowana większość odchudzających suplementów diety nie działa, informuje profesor dietetyki Melinda Manore z Ohio State University. Pani profesor postanowiła przyjrzeć się setkom suplementów odchudzających dostępnych na amerykańskim rynku. Na tego typu specyfiki mieszkańcy USA wydają 2,4 miliarda dolarów rocznie.
Uczona szukała dowodów na odchudzający wpływ tego typu specyfików i stwierdziła, że nie istnieją żadne naukowe badania stwierdzające, że którykolwiek z nich powoduje znaczący spadek masy ciała. Wiele z nich może być za to szkodliwych dla zdrowia.
Profesor Manore podzieliła sprawdzane przez siebie produkty na cztery kategorie: suplementy blokujące absorbcję tłuszczy lub węglowodanów (np. chitosan), stymulanty poprawiające metabolizm (np. kofeina czy efedryna), redukujące tkankę tłuszczową (np. kwas rumenowy czyli sprzężony kwas linolowy CLA) oraz zmniejszające apetyt (rozpuszczalny błonnik). Uczona stwierdziła, że w wielu przypadkach produkty nie były poddawane ślepym próbom klinicznym mającym na celu stwierdzenie ich efektywności, a w przypadku większości badań w opisie wyników nie uwzględniano aktywności fizycznej badanych. Tam, gdzie przeprowadzono badania wyniki wskazywały, że w porównaniu z grupą kontrolną osoby zażywające suplementy w większości traciły mniej niż 1 kilogram masy ciała. Nie wiem, jak można było nie uwzględniać ćwiczeń fizycznych w badaniach. Dowody jednoznacznie wskazują, że aktywność fizyczna jest podstawowym warunkiem nie tylko zrzucenia kilogramów i zachowania masy mięśniowej, ale również utrzymania niższej wagi - mówi Manore.
Ludzie chcą stracić na wadze oraz utrzymać lub zwiększyć masę innych tkanek. Nie ma dowodów na to, że którykolwiek z tych suplementów się do tego przyczynia. A niektóre z nich mogą mieć skutki uboczne, poczynając od nieprzyjemnych, jak wzdęcia i gazy, po poważne, jak udary i problemy z sercem - dodaje uczona.
Jej zdaniem jedynym sposobem na utratę wagi są spożywanie pełnoziarnistego pieczywa, owoców, warzyw, chudego mięsa, zmniejszenie ilości tłustych pokarmów oraz aktywność fizyczna. Dodanie do tego włókien, wapnia, białek i zielonej herbaty może pomóc. Ale żaden z tych środków nie zadziała, jeśli nie będziemy ćwiczyli, jedli warzyw i owoców.
Osobom chcącym zachować zdrowie, profesor Manore zaleca m.in. by z wyprzedzeniem planowały obiady, gdyż decydowanie o nich na ostatnią chwilę oznacza zwykle, że źle wybieramy. Gdy jemy obiad w restauracji posiłek najlepiej zacząć od dużej porcji surówki lub zupy warzywnej, ewentualnie przystawki, mniej zjemy dania głównego. Należy ruszać się jak najwięcej, szczególnie, gdy nasza praca wymaga siedzenia. Ponadto w każdym posiłku powinny znaleźć się warzywa. Należy spożywać włókna i to najlepiej w „mokrej“ postaci. Lepsza jest owsianka od zbożowego krakersa. Owoców i warzyw nie powinno zastępować się sokami. Będziemy czuli się bardziej nasyceni po zjedzeniu 100 gramów jabłek niż po wypiciu 100 gramów soku jabłkowego. Należy też jeść produkty jak najmniej przetworzone. Ich strawienie wymaga od organizmu więcej wysiłku, zatem związany z tym wydatek energetyczny jest większy.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Zwykle mówi się, że odchudzanie powinno polegać na zmianie diety na zdrowszą i regularnym ruchu, tymczasem psycholodzy z Uniwersytetu w Waterloo w Kanadzie przekonują, że pomoże 15-minutowe ćwiczenie na początku, w dodatku nie fizyczne, lecz pisemne...
Zespół Christine Logel zauważył, że kobiety, które na początku odchudzania opisały najistotniejsze dla siebie wartości, straciły w następnych miesiącach więcej kilogramów niż panie, które tego nie zrobiły (grupa kontrolna). Wytłumaczono to w ten sposób, że kiedy coś zagraża integralności ja, możemy wykorzystać pewne informacje jako bufor.
W ramach eksperymentu naukowcy zebrali grupę 45 studentek, których indeks masy ciała wynosił 23 lub więcej (waga w normie to BMI równe 18,5-24,9). Pięćdziesiąt osiem procent kobiet miało nadwagę lub cierpiało na otyłość. Uczestniczkom studium przedstawiono listę wartości; znalazły się wśród nich kreatywność, związki z rodziną i przyjaciółmi czy religia. Należało uszeregować wartości pod względem wagi. Później połowie kobiet dano kwadrans na napisanie eseju o najwyżej cenionej wartości. Reszta pisała o tym, dlaczego wartości, które uplasowały się na dole ich własnej listy, mogą być istotne dla kogoś innego.
Kobiety wracały od 1 do 4 miesięcy później i były ważone. Te piszące o swoich wartościach schudły średnio 1,5 kg, a przedstawicielki grupy kontrolnej przytyły średnio 1,2 kg.
Logel sądzi, że dobrze myśląc o sobie, można wyłamać się ze schematu (pokonać procesy rekurencyjne). Następnego dnia łatwiej już nie sięgnąć po kaloryczną przekąskę, a na przestrzeni kilku miesięcy dokonuje się prawdziwa przemiana. Nie wiadomo, czy metoda myślenia o wartościach sprawdzi się u każdego i co będzie, gdy ludzie w pełni świadomie postanowią opisać ważne dla siebie rzeczy, by zrobić dla siebie (i innych) coś dobrego...
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Za parę lat, a może wcześniej orężem w zwalczaniu otyłości stanie się guma do żucia. Jej smak nie będzie się różnił od dzisiejszych miętowych czy owocowych drażetek i listków, ale skład już tak. Tajemniczym składnikiem ma być polipeptyd YY, jeden z czynników wywołujących uczucie sytości.
Polipeptyd YY3-36 jest hormonem, który wydziela się do krwiobiegu zarówno w czasie jedzenia, jak i podczas wysiłku fizycznego. Jego ilość rośnie wraz z liczbą spożytych kalorii. PPY3-36 hamuje opróżnianie żołądka oraz wydzielanie soków żołądkowego i trzustkowego. Wcześniejsze badania wykazały, że u otyłych osób stężenie PPY3-36 w osoczu jest niższe zarówno na czczo, jak i po posiłku. Co ważne, dożylne podanie PPY3-36 grupie otyłych i szczupłych ochotników u wszystkich zwiększało poziom hormonu w osoczu i znacznie obniżało liczbę spożywanych kalorii.
PPY3-36 jest hormonem hamującym apetyt, ale kiedy zażywa się go doustnie, duża część zostaje zniszczona w żołądku, a pozostały ma problem z przeniknięciem do krwiobiegu - wyjaśnia dr Robert Doyle z Syracuse University.
Jak ukryć PPY3-36, by mógł bez przeszkód pokonać przewód pokarmowy? Kilka lat temu Doyle odkrył, że witamina B12 stanowi świetną platformę doustnego aplikowania insuliny, eksperymenty pokazały, że sprawdza się też w odniesieniu do polipeptydu YY. Faza pierwsza studium miała zademonstrować, że możemy dostarczać do krwiobiegu odpowiednie klinicznie dawki PPY3-36. Kolejnym krokiem ma być wdrożenie systemu B12-PYY np. w gumie do żucia albo suplemencie. Ta pierwsza miałyby wspomagać odchudzanie na podobnej zasadzie jak guma nikotynowa rzucanie palenia.
Jeśli wszystko się uda, ludzie będą mogli zjeść zbilansowany posiłek, a następnie sięgnąć po gumę. Suplement PYY zaczynałby działać po 3-4 godz., zmniejszając apetyt w okolicach kolejnego posiłku.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Dwaj naukowcy z Clemson University stworzyli urządzenie do liczenia wkładanych do ust kęsów pokarmu. Bite Counter psychologa Erika Mutha i inżyniera Adama Hoovera wygląda jak zegarek. Śledzi on ruchy nadgarstka, by stwierdzić, kiedy użytkownik podnosi sztućce lub szklankę do ust. Specjaliści porównali swój wynalazek do spożywczego "krokomierza".
Na poziomie społecznym obecne programy odchudzania i utrzymania zdrowej wagi nie wywierają znaczącego wpływu. Badania wykazały, że ludzie mają tendencję do niedoceniania ilości jedzenia […], a tradycyjne metody bazują na samoobserwacji i składaniu raportów. Nasze wstępne dane sugerują, że liczenie kęsów/łyków można wykorzystać jako przybliżenie kaloryczności posiłków – tłumaczy Muth.
Bite Counter jest automatyczny, co eliminuje błędy systematyczne użytkownika. Można z niego korzystać praktycznie wszędzie, np. w restauracji albo w czasie pracy. Bite Counter nie ma podawać dokładnej wagi czy składu kęsa, ale pomagać ludziom w długoterminowym monitorowaniu (liczeniu i zapamiętywaniu) wartości energetycznej posiłków.
Urządzenie wymaga jedynie, by użytkownik wcisnął guzik przed jedzeniem i wyłączył go, gdy posiłek bądź konsumpcja przekąski dobiegnie końca – wyjaśnia Hoover. Podczas badań laboratoryjnych wykazano, że Bite Counter zlicza kęsy z ponad 90-proc. dokładnością, na którą nie wpływa użytkownik, rodzaj jedzenia, sztućców czy naczynia. Na razie zdobyto jednak niewiele danych związanych z tym, jak kęsy mają się do liczby kalorii albo jak urządzenie zliczające kęsy można by wykorzystać do utraty wagi.
Prototypy przechodzą miesięczne testy na grupie 20 ochotników. Bite Counter przechowuje dzienniki (logi) aktywności, więc dzięki temu naukowcy powinni zdobyć informacje potrzebne do opracowania zaleceń dla odchudzających się.
By skomercjalizować produkt, powstała należąca do Clemson University firma Bite Technologies. Zachwalając swój wynalazek, twórcy podkreślają, że jest on kompatybilny ze wszystkimi planami dietetycznymi, może też wszczynać alarm, gdy właściciel przekroczy limit wyznaczony dla posiłku albo dziennego spożycia pokarmów.
Za urządzenie o wymiarach 165 na 216 mm trzeba zapłacić 799 dolarów. W skład zestawu wchodzą akumulator litowo-jonowy, kabel mikro-USB, a także przejściówka.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.