Najstarsze ślady czworonożnego kręgowca
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Ścieżka skamieniałych śladów sprzed 7 mln lat na Pustyni Arabskiej to odciski stóp stada prehistorycznych słoni. Wyniki badań zespołu z Niemiec, USA, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Francji ukazały się w piśmie Biology Letters.
Na stanowisku Mleisa 1 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które stanowi część Formacji Baynunah z górnego miocenu, widnieje wyjątkowo długi szlak śladów pojedynczego stada, złożonego z co najmniej 13 osobników. Grupa zwierząt przeszła przez błoto. Ślady stwardniały, zostały zasypane, a po długim czasie odsłoniła je erozja. Analiza wykazała, że w stadzie znajdowały się zarówno osobniki dorosłe, jak i młode. To pierwszy bezpośredni dowód na istnienie struktur społecznych u prehistorycznych słoni.
To absolutnie wyjątkowe miejsce, naprawdę rzadka okazja, by w zapisie kopalnym ujrzeć zachowanie w takim świetle, jakiego nie zapewnia analiza kości czy zębów - podkreśla szef ekipy naukowców dr Faysal Bibi, paleontolog z Uniwersytetu w Poitiers oraz Muzeum Historii Naturalnej w Berlinie.
Również na stanowisku Mleisa 1 odkryto 260-m trop samotnego samca. Niewykluczone więc, że prehistoryczne słoniowate, zupełnie jak dzisiejsze słonie, dzieliły się na grupy samic i prowadzące samotniczy tryb życia samce, które zbliżały się do wybranek tylko w okresie godowym.
Mleisa 1 ma powierzchnię 5 hektarów. Chociaż stanowisko było znane od jakiegoś czasu, dopiero po obfotografowaniu z powietrza stało się jasne, że to coś o sporym znaczeniu naukowym. Gdy zobaczyliśmy je z lotu ptaka, wszystko stało się bardziej klarowne. Widząc całość, mogliśmy zrozumieć, co tu się stało - wyjaśnia prof. Brian Kraatz z Western University of Health Sciences. Serię zdjęć skompilowano, uzyskując szczegółową mozaikę okolicy. Na witrynie GigaPan można przeglądać ortofotomapę przygotowaną przez prof. Nathana Craiga z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii.
Wg członków zespołu, nawet dla kogoś bez wiedzy technicznej jest oczywiste, że ślady z Pustyni Arabskiej pozostawiły duże zwierzęta.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W zeszły weekend na konferencji pt. Dzieciństwo w archeologii Jess Cooney, archeolog z Cambridge University, zaprezentowała metodę, która pozwala określić wiek i płeć dzieci, które tworzyły prymitywne dzieła sztuki (tzw. finger flutings) na miękkich ścianach jaskiń w Rouffignac. Przed ok. 13 tys. lat, kiedy nasi przodkowie prowadzili zbieracko-myśliwski tryb życia, dzieci nie korzystały z kredek czy flamastrów, ale dotykały palcami skały i przeciągały nimi po powierzchni. Badania ujawniły, że niektóre wzory wykonał 3-latek; największą sprawnością wykazała się zaś 5-letnia dziewczynka.
W 2006 r. archeolodzy po raz pierwszy zorientowali się, że część śladów palców pozostawiły dzieci. Prace Cooney i dr Leslie Van Gelder z Walden University, które na początku tego roku spędziły tydzień na mierzeniu, pokazały, w jakim dokładnie wieku byli młodzi artyści.
O istnieniu systemu jaskiń w Rouffignac wiemy od XVI wieku. W 1575 r. François de Belleforest wspominał w swoim dziele Cosmographie universelle o widniejących na ścianach rysunkach i śladach zwierząt. Przedstawienia mamutów, koni i nosorożców stanowią jednak niewielką część dzieł sztuki z Cro des Cluzeau. Turyści zwiedzający jaskinię pozostawiali, niestety, swoje własne rysunki, dlatego dopiero w 1956 r. naukowcy stwierdzili, że najpiękniejsze są dziełem prehistorycznych rąk.
Najpierw intensywnie zajęto się analizą rysunków zwierząt, a mniej imponujące, wykonane bez użycia barwników, ślady palców zainteresowały akademików całkiem niedawno. Wskazówki sugerują, że powstały one w tym samym czasie, co rzeźbione i malowane zwierzęta, czyli w kulturze magdaleńskiej. Jest to jedna z kultur późnego paleolitu. Do jej wytworów należy np. malarstwo naskalne z jaskini Lascaux.
Cooney zainspirowała metodologia stworzona przez Van Gelder i zmarłego doktora Kevina Sharpe'a. Para naukowców poddała skrupulatnej analizie statystycznej tysiące dłoni dorosłych i dzieci. Dzięki ich pracom możliwe stało się identyfikowanie jednostek w wieku 7 lat i młodszych na podstawie szerokości trzech środkowych palców. Mierząc suwmiarką ślady z Rouffignac i zestawiając je z współczesnymi danymi, możemy określić wiek dziecka do siódmego roku życia. Podobnie, jeśli dysponujemy wyraźnym profilem, kształt górnych krawędzi opuszek z 80-proc. trafnością wskazuje, czy mamy do czynienia z osobą płci żeńskiej, czy męskiej. Sprawdza się to zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Za pomocą tej metodologii możemy również zidentyfikować ślady pozostawione przez to samo dziecko.
Wzory wykonane przez dzieci występują we wszystkich komorach, nawet w tych oddalonych od wejścia o dobre 45 min marszu. […] Niektóre dziecięce wyżłobienia znajdują się wysoko na ścianach, a nawet na suficie, wskazując, że maluchy musiały siedzieć u kogoś na barana.
W jednej z komór jest tyle zrobionych dziecięcymi palcami rowków, że wygląda na to, że wygospodarowano tam specjalną przestrzeń dla najmłodszych członków wspólnoty. Trudno jednak powiedzieć, czy chodziło o rytuał, czy o zabawę.
Wyżłobienia pojawiają się też w jaskiniach Hiszpanii, Nowej Gwinei i Australii. Nie wiadomo, czemu ludzie je tworzyli. Poza meandrującymi liniami kreślono też zwierzęta, a nawet kształty przypominające zarys twarzy.
http://www.youtube.com/watch?v=u7c2leQssOQ -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dotąd sądzono, że minóg morski (Petromyzon marinus) wykorzystuje walenie jedynie jako środek transportu. Okazuje się jednak, że choć sam mierzy maksymalnie 120 cm, dużo większe ssaki, np. kilkumetrowe płetwale karłowate, stają się jego ofiarami (Journal of Fish Biology).
Naukowcy, którzy prowadzili badania na terenie Zatoki Świętego Wawrzyńca, zauważyli, że po odczepieniu minogów na skórze waleni zostaje rozjątrzona rana. Wygląda więc na to, że podczas podróży żywią się one krwią uprzejmego gospodarza. Ich pysk ma postać dużej przyssawki z 7 oddzielnymi zębami na dole i dwoma zrośniętymi na górze. Przystosowaniem do takiej formy odżywiania jest także ostry jak brzytwa język.
Wcześniej ślady zębów minogów widywano m.in. na ciałach morświnów. Sfotografowano je przyczepione do wielorybów biskajskich (Eubalaena glacialis) czy delfinowatych z rodzaju Sousa. Na tej podstawie część biologów zaczęła przypuszczać, że minogi żywią się nie tylko krwią różnych ryb, ale i waleni. Inni argumentowali, że krwawiące ślady nie pozostały wcale po jedzeniu, ale były wymogiem związanym z długą trasą. Jeśli bowiem ktoś chce ją pokonać, nie wypadając w międzyczasie za burtę, musi się dobrze i pewnie "zaokrętować".
Owen Nichols, dyrektor Marine Fisheries Initiative przy Provincetown Center for Coastal Studies podkreśla, że Zatoka Świętego Wawrzyńca była świetnym miejscem do obserwacji. Widok płetwali karłowatych nie należy tu do rzadkości (rejon stanowi letnie żerowisko tego gatunku), poza tym zwierzęta często wynurzają się, przez co widać dużą część ich ciała. Szefowa Ocean Research and Education Society Ursula Tscherter odpowiadała za część eksperymentu, polegającą na fotografowaniu waleni przed, w czasie i po odłączeniu P. marinus.
Wg naszej wiedzy, są to pierwsze obserwacje takiego zachowania w czasie rzeczywistym. Dostarczają one przekonujących dowodów, że minogi przyczepione do waleni naruszają raczej skórę i przystępują do jedzenia, a nie mocują się zwyczajnie na czas podróży – twierdzi Nichols.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Rozbudowany ciąg korytarzy pod kamieniołomami w pobliżu Gortyny na Krecie może być miejscem, gdzie według greckiej mitologii, mieszkał Minotaur. Badacze twierdzą, że to równie prawdopodobna lokalizacja, jak pobliski pałac Minosa w Knossos.
Prace wykopaliskowe Arthura Evansa sprzed 100 lat (prowadzone od 1900 r.) odsłoniły ruiny pałacu o powierzchni ok. 17,4 tys. m2. On sam ponoć chętnie przychylał się do wersji wydarzeń, zgodnie z którą Minotaur - syn Pazyfae, żony króla Krety, i byka zesłanego przez Posejdona - był więziony właśnie w odkrytym przez niego miejscu.
Brytyjscy naukowcy uważają jednak, że nowa lokalizacja, zwana przez tubylców jaskiniami Labyrinthos, stanowi tak samo dobre źródło legendy jak pałac z Knossos. System łączących się korytarzy ma długość niemal 5 kilometrów. Niektóre są ślepe i kończą się czymś w rodzaju komnat, część na pewnych odcinkach się rozszerza.
Wśród amatorów od wieku poszukujących osławionego Labiryntu jaskinie nie wzbudzały praktycznie żadnego zainteresowania. Podczas drugiej wojny światowej naziści urządzili tam nawet skład amunicji.
Wchodząc do Labyrinthos w Gortynie, można bez problemu poczuć, że to ciemne i niebezpieczne miejsce, gdzie łatwo się zgubić. Hipoteza Evansa, że pałac z Knossos jest również Labiryntem, powinna być traktowana sceptycznie – twierdzi Nicolas Howarth, geograf z Uniwersytetu w Oksfordzie.
Akademik uważa, że tak duża przewaga teorii brytyjskiego archeologa to skutek ludzkiej skłonności do wierzenia w romantyczne historie z przeszłości oraz uprzywilejowanej pozycji i charyzmy Evansa.
Howarth zaznacza, że na podstawie dowodów archeologicznych nie da się właściwie wykazać, że Labirynt w ogóle kiedykolwiek istniał. Sądzę, że każde z miejsc [do wymienionych wyżej dwóch należy jeszcze dodać grotę Skotino] ma swoje prawa do tajemnicy Labiryntu, lecz na końcu zawsze pojawiają się pytania, na które ani archeologia, ani mitologia nie mogą w pełni odpowiedzieć.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Biolodzy wdrożyli nową technikę identyfikowania dzikich gepardów na podstawie odcisków łap. Ślady są fotografowane, a potem obrońcy przyrody mogą już bez przeszkód śledzić poczynania poszczególnych osobników, nie widząc ich nawet na oczy. Podobne metody zastosowano wcześniej do monitorowania innych zagrożonych gatunków, w tym tygrysów bengalskich i niedźwiedzi polarnych.
Nad zmodyfikowaniem i przystosowaniem techniki do gepardów pracowało kilka organizacji, m.in. Wildtrack i AfriCat. Wszystko opiera się na założeniu, że ślad kociej łapy jest unikatowy, podobnie jak odcisk ludzkich linii papilarnych. Buszmeni z Namibii od lat umieją odróżnić w ten sposób poszczególne osobniki.
Cyfrowe zdjęcie każdego śladu jest umieszczane w bazie danych. Kiedy badacz natrafi w terenie na jakiś odcisk, robi zdjęcie, a program komputerowy je skanuje i porównuje odległości pomiędzy określonymi punktami, aż uda mu się ewentualnie znaleźć odpowiednik.
Na razie do bazy trafiły zdjęcia śladów gepardów z rezerwatu N/a'an ku sê w Namibii i Chester Zoo w Wielkiej Brytanii. Naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości dzięki rosnącej ilości danych będzie można śledzić przemieszczanie się zwierząt, ich kontakty oraz liczebność na wybranym obszarze.
To niezwykle ważne, ponieważ możemy nigdy nie mieć okazji do schwytania geparda i założenia mu obroży, aby określić wielkość i strukturę populacji, zbadać interakcje i jak populacja zmienia się w czasie – wyjaśnia Florian Weise, koordynator programu badawczego N/a'an ku sê. Dzięki wykorzystaniu nieinwazyjnej techniki powinno się powieść znalezienie i przeprowadzenie zwierząt z tzw. obszarów problematycznych. Poza rezerwatami w Namibii gepardy są często zabijane przez rolników, którzy obawiają się, że koty zapolują na ich trzodę. W pierwszym roku trwania studium zidentyfikowano i przesiedlono dwa takie gepardy.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.