Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Dorośli często spożywają kawę czy inne produkty zawierające kofeinę. Zamiłowanie do niej jest uznawane za całkowicie normalne i legalne. W jakim jednak stopniu wpływa ona na młodzież oraz dzieci, które chętnie – i często w nadmiarze - sięgają po napoje gazowane? Jak oddziałuje chroniczna konsumpcja kofeiny na ich ciśnienie, tętno i drżenie dłoni?

Dr Jennifer L. Temple, neurobiolog z Uniwersytetu w Buffalo, prowadzi 4-letnie badania poświęcone m.in. temu zagadnieniu. Na jej studium Narodowe Instytuty Zdrowia przeznaczyły 800 tys. dolarów. Dotąd specjalistka ustaliła, że wśród młodzieży pociąg do kofeiny jest zróżnicowany ze względu na płeć.

Biorąc pod uwagę wpływ kofeiny na dorosłych, Amerykanie spodziewali się, że zobaczą różnice między osobami, które piją dużo i mało drinków z tym alkaloidem. Tymczasem wyniki pokazały, że podczas eksperymentów chłopcy pracowali ciężej i dłużej nad zadaniem komputerowym, by uzyskać napój z kofeiną.

Temple i zespół zakończyli właśnie drugi etap studium, w którym z uwzględnieniem grupy kontrolnej oceniano oddziaływanie kofeiny na ciśnienie krwi, tętno i drżenie rąk u nastolatków. Na co dzień pani doktor zajmuje się zagadnieniami dotyczącymi wzmocnienia pokarmowego. Konsumpcją kofeiny przez dzieci zainteresowała się po zakończeniu niewielkiego badania na 8-12-latkach. Mieliśmy dużo dzieci pijących nie tylko napoje gazowane, ale i kawę. Spotkałam 12-latkę, która oświadczyła, że rano sięga wyłącznie po kawę [nie jedząc w ogóle śniadania]. Pomyślałam sobie, że to nie może być zdrowe. Pozostając w kręgu swoich zainteresowań, Temple postanowiła sprawdzić, jak dużo będzie skłonna zrobić dana osoba, by uzyskać napój z kofeiną i w jaki sposób wzmocnienie pokarmowe naśladuje uzależnienie od narkotyków. Amerykanka bada mechanizm leżący u podłoża tego zjawiska, chce też sprawdzić, czy da się go wykorzystać do wykształcenia zdrowszych przyzwyczajeń.

W studium, którego wyniki ukazały się w grudniowym numerze pisma Behavioural Pharmacology, wzięło udział 26 chłopców i 23 dziewczęta w wieku od 12 do 17 lat. Uczestnicy eksperymentu nie mieli świadomości, że testowany jest wzmacniający wpływ kofeiny. W oparciu o spożycie alkaloidu w różnych postaciach podzielono ich na grupy.

Ochotnicy przeszli wstępne testy, by ocenić, czy umieją wyczuć kofeinę w drinkach sporządzonych na potrzeby eksperymentu. Okazało się, że nie byli w stanie. Potem wszyscy zaznajamiali się z programem komputerowymi. By badani oswoili się z napojami testowymi, dostali do domu ich tygodniowy zapas. Losowo przydzielono im drinki kofeinowe lub bezkofeinowe. Zgodnie z instrukcją przez tydzień należało wypijać 1 butelkę dziennie. Obowiązywał zakaz spożywania innych napojów i produktów z kofeiną. W drugim tygodniu następowała zmiana i ci, którzy dotąd pili drinki bezkofeinowe, dostali wersję z alkaloidem i na odwrót.

Dziewczęta i chłopcy ponownie znaleźli się w laboratorium wyposażonym w dwa komputery: na jednym można było grać, by zdobyć napój z kofeiną, a na drugim picie bez kofeiny. Nie było, oczywiście, wiadomo, który jest który. Im dłużej grano, tym trudniejsze stawało się zadanie. Temple zaznacza, że różnica w wartości wzmacniającej kofeiny zarysowała się między chłopcami i dziewczętami, a nie między osobami pijącymi na co dzień dużo i mało napojów z kofeiną. Amerykanka spekuluje, że zaobserwowane zjawisko może być wynikiem oddziaływań hormonalnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę zawiłe to doświadczenie. Nie rozumiem czemu miała służyć zamiana napojów kofeinowych na bezkofeinowe po tygodniu. Wynika z tego, że wszyscy dostawali kofeinę w  równej ilości. Ja wyciągnąlem zupełnie inne wnioski z jego opisu, że chłopacy są w stanie więcej poświęcić żeby coś zdobyć, i że uważają napój z kofeiną za bardziej wartościowy od tego bez kofeiny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie... chłopcy podobno zawsze są chętniejsi do rywalizacji więc nic dziwnego, że tak wyszło...

no i jeszcze jest pytanie o rodzaj gry... bo pewne względy hormonalne powodują ze chłopcy mają lepsze wyniki jesli chodzi zadania typowo sprawnościowe (czas reakcji i szybkość walenia w klawisze)... szczególnie, że więcej ćwiczą na grach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kryminolodzy Dietrich Oberwittler z Instytutu Maxa Plancka i Robert Svensson z Uniwersytetu w Malmö donoszą, że od lat 90. ubiegłego wieku w wielu krajach rozwiniętych doszło do znaczącego zmniejszenia przestępczości wśród młodzieży. Zdaniem badaczy przyczynami takie stanu rzeczy są mniejsze spożycie alkoholu, spędzanie mniej czasu z rówieśnikami oraz większy nadzór rodziców.
      Oberwittler i Svensson wzięli pod uwagę oficjalne statystyki dotyczące przestępczości oraz badania wśród młodzieży, których celem było określenie liczby niezgłaszanych przestępstw. Uczeni wykorzystali też dane z międzynarodowego projektu, w ramach którego od 2002 roku w szkołach w 36 krajach świata prowadzone są badania dotyczące zachować młodzieży związanych ze zdrowiem.
      Z artykułu The International Youth Crime Drop: Evidence and Explanations dowiadujemy się, że widoczny jest wyraźny trend. Od lat 90. przestępczość wśród młodzieży spada. Najpierw zauważono to zjawisko w statystykach policyjnych w USA, później w Niemczech, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Spadek nie jest jednak równomierny pod względem kategorii przestępstw. Na przykład liczba przestępstw przeciwko własności zmniejszyła się bardziej niż liczba przestępstw z użyciem przemocy. Jednocześnie doszło do zmniejszenia różnicy w przestępczości pomiędzy płciami, gdyż przestępczość wśród chłopców spadła bardziej, niż wśród dziewczynek.
      Po roku 2015 w wielu krajach doszło do stabilizacji trendu lub nawet do jego odwrócenia. Jednak odwrócenie takie jest niewielkie i z pewnością nie zrekompensuje wieloletniego spadku. Ponadto autorzy wciąż nie wiedzą, jak na przestępczość wśród młodzieży wpłynęła pandemia. Nie mają jeszcze na tyle pełnych danych, by stworzyć pełny obraz przestępczości z ostatnich 3–5 lat.
      Uczeni przyjrzeli się też przyczyną spadku, biorąc pod uwagę nie tylko dane policyjne, ale informacje z dziedziny psychologii czy dane o uzależnieniach.
      Okazuje się, że zmniejszenie przestępczości wynika z warunków, w jakich żyje młodzież. Krótko mówiąc: młodzi ludzie mają lepsze rzeczy do roboty niż popełnianie przestępstw. Jednocześnie wśród młodzieży spada odsetek zachowań ryzykownych, przede wszystkim konsumpcja alkoholu. Spożycie alkoholu, o czym wiadomo od dawna, jest istotnym czynnikiem wpływającym na poziom przestępczości.
      Badania pokazały też, że w ostatnich dekadach relacje między dziećmi a rodzicami są bliższe. Dzieci i młodzież znajdują się pod większą kontrolą niż jeszcze 20 lat temu, co znajduje potwierdzenie w różnych badaniach prowadzonych w Szwecji, Nowej Zelandii czy Holandii. To jednak nie oznacza, że rodzice spędzają z dziećmi więcej czasu. Kontakt i kontrola są zapewniane dzięki technologii, na przykład dzięki regularnej komunikacji za pomocą smartfonów.
      Dodatkowym czynnikiem są szkoły. Dzieci spędzają w nich więcej czasu niż kiedyś, a edukacja jest dla nich ważniejsza, niż dla wcześniejszych pokoleń. To wszystko zaś przekłada się na spędzanie mniejszej ilości niezaplanowanego czasu z rówieśnikami. Swoją rolę mogą odgrywać też media społecznościowe i inne czynniki technologiczne. Niektórzy badacze uważają bowiem, że to one są przyczynami coraz większej samotności wśród młodych ludzi.
      Svensson i Oberwittler zauważają, że w tej chwili brak empirycznych dowodów, by odpowiedzieć na wszystkie pytania. Przede wszystkim potrzebne są kolejne badania, by móc określić, czy i jaką rolę odgrywają media cyfrowe w poziomie przestępczości wśród młodzieży.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nierównowaga sił pomiędzy płciami jest wśród naczelnych mniej wyraźnie zaznaczona, niż się spodziewano. Faktem jest, że samce zwykle dominują nad samicami fizycznie, jednak samice potrafią uzyskać dominację nad samcami wykorzystując inne sposoby, niż siła fizyczna. Naukowcy z Uniwersytetu w Montpellier, Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka oraz Niemieckiego Centrum Naczelnych postanowili dowiedzieć się, dlaczego u różnych naczelnych nierównowaga sił pomiędzy samcami a samicami wygląda w różny sposób. Na podstawie obserwacji 253 populacji należących do 121 gatunków stwierdzili, że wyraźna dominacja jednej płci jest rzadkim zjawiskiem.
      Naukowcy przeprowadzili analizę badań dotyczących agresji międzypłciowej wśród naczelnych. Zauważyli przede wszystkim, że danych na ten temat jest zadziwiająco dużo. Średnio aż połowę agresywnych interakcji w grupach społecznych stanowiły interakcje międzypłciowe. Było to zaskakujące, gdyż wcześniej autorzy podobnych badań skupiali się na agresji pomiędzy przedstawicielami tej samej płci, gdyż dominujące teorie ewolucji społecznej mówiły, że samce i samice konkurują o różne zasoby.
      Gdy już badacze zauważyli, że równie często, a może nawet częściej, dochodzi do walk między płciami, chcieli sprawdzić, kto te walki wygrywa i jak proporcje wygrywającej płci zmieniają się pomiędzy gatunkami.
      Od dawna uważa się, że przewaga fizyczna u naczelnych leży po stronie samców, a przypadki takich gatunków jak bonobo czy lemur katta to wyjątki, wymagające specjalnego wyjaśnienia. Okazało się jednak, że sytuacja nie jest tak prosta, jak by się wydawało. Od pewnego czasu badania zaczynają rzucać wyzwanie tradycyjnemu poglądowi mówiącemu, jakoby dominacja samców była czymś oczywistym. A nasze badania pokazują bardziej całościowy obraz zjawiska dominacji międzypłciowej, mówi Peter Kappeler z Niemieckiego Centrum Naczelnych.
      W przeanalizowanej próbce 151 populacji, w przypadku których uczeni dysponowali danymi odpowiedniej jakości, sytuacja, w której samce wygrywały ponad 90% starć z samicami miała miejsce w 25 z nich. Z kolei w 16 populacjach to samice wygrywały ponad 90% starć. Co oznacza, że w 70% badanych populacji przewaga płci nie była ostro zarysowana lub nie było w jej w ogóle.
      Naukowcy przeanalizowali 5 hipotez wyjaśniających przewagę którejś z płci. Stwierdzili, że dominacja samic powiązana jest z kilkoma czynnikami. Dominują one tam, gdzie samice są monogamiczne, są podobnych rozmiarów co samce lub pożywają się głównie na drzewach. Innymi słowy, są to sytuacje, gdzie samice mają większy wybór czy łączą się z konkretnym samcem. Dodatkowo dominację płci pięknej wspomaga sytuacja, w której samice intensywnie konkurują o zasoby. Ma to miejsce u gatunków żyjących samotnie lub łączących się w pary. Samicom pomaga też sytuacja, gdy konflikt z samcem nie zagraża potomstwu, które jest w tym momencie od niej zależne. Tak się dzieje u gatunków, których samice mogą np. pozostawić potomstwo podczas poszukiwania pożywienia i nie muszą go ciągle ze sobą nosić.
      Z kolei dominacja samców jest bardziej widoczne wśród gatunków żyjących na ziemi, gdzie samce są większe od samic lub gdzie mają większe części ciała używane w walce i tam, gdzie jeden samiec łączy się z wieloma samicami. Gdy samiec zdobywa przewagę dzięki sile fizycznej i podporządkowaniu, siła samic leży w innych strategiach, takich jak kontrolowanie reprodukcji, mówi Elise Huchard z Uniwersytetu w Montpellier.
      Badania tego typu pozwalają nam lepiej zrozumieć ewolucję człowieka i ludzkich społeczeństw. Łatwo zauważyć, że jesteśmy gatunkiem poruszającym się po ziemi, mężczyźni są zwykle więksi od kobiet, jednak żyjemy samotnie lub łączymy się w pary. Jako gatunek posiadamy więc cechy bardziej zniuansowanej konkurencji międzypłciowej, niż zdecydowanej dominacji jednej z płci.
      Źródło: The evolution of male–female dominance relations in primate societies, https://www.pnas.org/doi/10.1073/pnas.2500405122

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kawa to jeden z ulubionych napojów ludzkości. Możemy wybierać wśród olbrzymiej liczby naturalnych smaków – nie mówimy tutaj o dostępnych w sklepach syntetycznie aromatyzowanych ziarnach – i parzyć ją na najróżniejsze sposoby. Bardzo popularne są metody przelewowe: drip, aeropres i chemex. Każda z nich może zapewnić niepowtarzalne wrażenia smakowe. Czy jest jednak sposób, by – nie zmieniając ilości kawy w przelewie – zwiększyć jej moc i uwypuklić profil sensoryczny? Otóż jest. I został on opisany na łamach pisma Physics of Fluids wydawanego przez Amerykański Instytut Fizyki (AIP).
      Problemem parzenia kawy w metodach przelewowych zajęli się Ernest Park, Margot Young oraz Arnold J. T. M. Mathijssen z University of Pennsylvania. Naukowcy postanowili sprawdzić, co dzieje się z kawą, gdy podczas zaparzania jej metodą przelewową, a konkretnie, jak na zmieloną kawę wpływa strumień wody. Żeby móc to zobrazować, początkowo zastąpili nieprzezroczystą kawę przezroczystymi drobinkami silikonowego żelu, a całość obrazowali za pomocą lasera i szybkiej kamery. Odkryli, że pojawia się proces podobny do lawiny i dochodzi do silnego mieszania kawy. Proces ten nie zostaje zaburzony przez warstwę wody, która zawsze pojawia się podczas zaparzania przelewu. A im silniejszy strumień wody lejemy, tym silniejsze mieszanie kawy w filtrze w czasie zaparzania.
      Później naukowcy wykorzystali już prawdziwą kawę, by sprawdzić, jak różna siła mieszania wpływa na proces ekstrakcji i sam ekstrakt. Okazało się, że proces ten można kontrolować za pomocą odpowiedniego strumienia wody. By uzyskać silniejszy ekstrakt, musimy doprowadzić do większego i dłuższego mieszania kawy podczas zaparzania. A możemy to zrobić lejąc wodę wolniej z większej wysokości. Najważniejsze, by strumień był nieprzerwany. Nie musi być potężny, ale ciągły. Najlepiej sprawdzą się w tym celu czajniki o długim wąskim wylewie, z których już korzysta wielu miłośników przelewów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przyszłość to coś, co w dzisiejszym szybkim, dynamicznym i niestabilnym świecie interesuje niemal każdego z nas. Któż nie chciałby mieć możliwości spojrzenia kilkadziesiąt lat w przód i dowiedzenia się co czeka nas jako ludzkość?
      Dziś na podstawie aktualnych trendów spróbujemy przewidzieć, jak za trzydzieści lat wyglądać będzie branża, która towarzyszy większości ludzi każdego dnia. Dowiedzmy się więc wspólnie, jak w roku 2050 wyglądać będzie… kawa! Czy zgodnie z wieloma przewidywaniami za kilkadziesiąt lat ze względu na zmiany klimatyczne nie będzie jej w ogóle?
      Renesans robusty
      Zmiany klimatyczne to kwestia, której nie sposób pominąć, gdy mowa o przyszłości kawy. Rośliny kawowca są niesamowicie podatne na gwałtowne zmiany warunków. Już dziś widzimy skutki globalnego ocieplenia uderzające w branżę kawową w krajach rozwijających się. Nieurodzajne zbiory, susze, rozprzestrzeniające się choroby krzaków kawowca - z tym wszystkim rolnicy w krajach Globalnego Południa muszą mierzyć już dziś.
      Jakie jest rozwiązanie? Istnieją dwie najpopularniejsze odmiany kawy: jest to arabika i robusta. Ta pierwsza, powszechnie ceniona za delikatny i subtelny smak, jest odmianą szczególnie podatną na choroby, pasożyty czy nagłe zmiany warunków klimatycznych.
      Kawa robusta to odmiana dużo bardziej odporna, zdolna do przystosowania się do trudnych warunków. Już dziś palarnie kawy prowadzą eksperymenty nad produkcją robusty wysokiej jakości, niejako redefiniując stereotyp tej odmiany jako gorzkiej, kwaśnej i nieprzyjemnej w smaku. Istnieje duża szansa, iż za 30 lat na dobre rozpocznie się renesans robusty w jej nowym wydaniu, przeczącym dotychczasowym stereotypom. Warto obserwować małe palarnie, które tego typu eksperymenty prowadzą już dziś. Pijąc wysokojakościową robustę można się zaskoczyć wyjątkowym i nieoczywistym smakiem, który potrafi zaoferować ta kawa…
      Kawa jako towar luksusowy
      W nawiązaniu do naszego poprzedniego przypuszczenia: oczywistym jest, iż produkcja kawy będzie znacznie utrudniona, jeśli zmiany klimatyczne nie zostaną zatrzymane w przeciągu kilku lat poprzez przedsięwzięcie radykalnych, odważnych kroków ku ich niwelowaniu. Dlaczego? Chociażby dlatego, iż część terenów uprawnych będzie zwyczajnie zalana. Co za tym idzie, kawa nie będzie dostępna na wyciągnięcie ręki tak, jak jest to możliwe dzisiaj.
      Naukowcy prowadzą badania nad możliwością hodowli kawy w miejscach, gdzie nie było to dotychczas możliwe: przykładowo w laboratoriach na terenie Europy. Jest to jednak proces bardzo trudny i kosztowny.
      Czego możemy się więc spodziewać? Kawa z produktu powszechnie dostępnego stanie się raczej dobrem luksusowym, jej ceny pójdą w górę w sposób gwałtowny (pierwsze zalążki tego trendu widać już dziś), a za kubek kawy w kawiarni zapłacimy nawet trzykrotność kwoty, którą płacimy dziś.
      Czy roboty zastąpią baristów?
      W futurystycznych wizjach przyszłości często wyobrażano sobie świat, w którym ludzka praca jest zastępowana przez roboty. W sieci od kilku lat można natknąć się na filmiki pokazujące, jak kawa jest przygotowywana przez urządzenia mechaniczne (niektóre z nich są nawet zdolne do tworzenia latte artu). Tego typu rozwiązania można już wręcz spotkać w dużych, europejskich miastach.
      Jednak czy roboty faktycznie wyprą baristów z ich dotychczasowej roli? Zdaniem większości profesjonalistów jest to dość mało prawdopodobne. Częścią pewnej aury i uroku kawiarni jest właśnie kontakt z człowiekiem. Nie zmienia to faktu, iż automatyzacja postępuje. Jednak naszym zdaniem nie idzie ona w kierunku wyparcia osoby baristy, a raczej przyspieszenia, zwiększenia efektywności i wygody jego pracy. Jeszcze kilka lat temu przy parzeniu espresso barista musiał każdorazowo ubijać kawę w portafiltrze. Dziś po prostu wsadza portafiltr do automatycznego tampera, co minimalizuje ryzyko popełnienia błędu przy parzeniu kawy, a jednocześnie daje czas na poświęcenie uwagi innym czynnościom.
      Jaki będzie więc finalny wynik automatyzacji kawiarni? Naszym zdaniem, pozytywny. Automatyzacja najistotniejszych czynności procesu parzenia sprawi, iż większa uwaga poświęcona zostanie nam - gościom. To w tych warunkach najlepiej wybrzmi osobowość i gościnność baristy. Nie przejmując się szczegółami, takimi jak siła ubicia kawy czy czas parzenia, będzie on miał więcej czasu na szybką pogawędkę, żartowanie z gośćmi i dbanie o atmosferę lokalu - a dla nas, gości, jest to zmiana tylko i wyłącznie na plus!
      Czwarta fala kawy
      Czwarta fala kawy to zjawisko, które już się rozpoczęło, jednak w pełni rozwinie się w najbliższych latach. “Fale kawy” to termin stworzony, by opisywać, na co branża kawowa kładzie w danym okresie największy nacisk. Za nami trzecia fala, kiedy to królowała kawa najwyższej jakości speciality.
      W przeciągu kilku ostatnich lat rozpoczęła się jednak czwarta fala - przełożenie uwagi kawowego świata na producentów, a nie tylko konsumentów. Wzrost świadomości społecznej doprowadził do prób bezpośredniego sprowadzania zielonych ziaren z plantacji (z pominięciem pośredników), inwestowanie w lokalne społeczności i pewną społeczną odpowiedzialność, która idzie za pracą w branży, która przez lata oparta była na wyzysku.
      Co zmieni się w tej kwestii w ciągu trzydziestu lat? Można mieć nadzieję, iż farmerzy i palarnie wejdą w symbiotyczne relacje, które z jednej strony zaowocują kawą najwyższej jakości dla konsumentów, z drugiej zaś rozwojem przemysłu kawowego w krajach rozwijających się. Wzrost popularności idei direct trade to najlepsza prognoza tego, co nas czeka.
      Jaki będzie świat kawy w roku 2050?
      Odpowiedź na to pytanie przyniesie nam tylko czas. Na podstawie widocznych trendów udało nam się wysnuć kilka przewidywań. Przed branżą kawową stoi trudna przyszłość, jednak jest to również szansa na rozwój. Można mieć nadzieję, iż nie będzie to szansa zmarnowana i kawa pozostanie w naszych filiżankach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wypijanie 2-3 filiżanek kawy dziennie jest powiązane z dłuższym życiem i niższym ryzykiem chorób układu krążenia, czytamy na łamach European Journal of Preventive Cardiology wydawanego przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne. Stwierdzenie takie jest prawdziwe zarówno w odniesieniu do kawy mielonej, rozpuszczalnej i bezkofeinowej.
      Uzyskane wyniki sugerują, że picie umiarkowanych ilości kawy powinno być elementem zdrowego trybu życia, mówi autor badań, profesor Peter Kistler z Baker Heart and Diabetes Research Institute w Melbourne.
      Uczony analizował związek pomiędzy piciem różnych rodzajów kawy, a przypadkami arytmii, chorób układu krążenia i śmierci. Wykorzystał przy tym dane z UK Biobank obejmujące osoby w wieku 40–69 lat. Pod uwagę wzięto 449 563 osoby, który mediana wieku wynosiła 58 lat. W momencie przystąpienia do badań u żadnej z nich nie zdiagnozowano arytmii czy innej choroby układu krążenia. Badanych pytano o to ile filiżanek kawy dziennie piją oraz czy jest to kawa mielona, rozpuszczalna czy bezkofeinowa.
      Po wypełnieniu ankiety podzielono ich na 6 grup: osób które nie piły kawy w ogóle, takich które piły mniej niż 1, 1, 2-3, 4-5 oraz ponad 5 filiżanek dziennie. Najczęściej pitym rodzajem kawy była rozpuszczalna, którą spożywało 198 062 uczestników badań. Następnie najbardziej popularną była kawa mielona (82 575 osób) oraz bezkofeinowa (68 416 osób). Kawy nie piło 100 510 badanych, którzy posłużyli jako grupa kontrolna.
      Naukowcy, porównując dane pomiędzy poszczególnymi grupami, brali pod uwagę takie czynniki ryzyka jak wiek, płeć, pochodzenie etniczne, masa ciała, występowanie cukrzycy, podwyższonego ciśnienia, bezdechu sennego, spożywanie herbaty, alkoholu i palenie papierosów.
      Losy badanych śledzono średnio przez 12,5 roku. W tym czasie zmarło 27 809 osób. Okazało się, że wszystkie rodzaje kawy są powiązane z niższa śmiertelnością. Największa redukcja ryzyka zgonu występowała wśród osób, które wypijały 2-3 filiżanek kawy dziennie. W porównaniu z osobami niepijącymi kawy ryzyko zgonu było aż o 27% niższe wśród osób pijących kawę mieloną. Dla kawy bezkofeinowej redukcja ryzyka zgonu wyniosła 14%, a dla kawy rozpuszczalnej – 11%.
      W czasie badań choroby układu krążenia (pod uwagę brano chorobę niedokrwienną serca, niewydolność serca oraz udar niedokrwienny) zdiagnozowano u 43 173 osób. Tutaj również wszystkie rodzaje kawy były powiązane z mniejszym ryzykiem zachorowania, a największa redukcja ryzyka wystąpiła przy spożyciu 2-3 filiżanek dziennie. Wśród osób pijących kawę mieloną zmniejszenie ryzyka zachorowania wyniosło 20%, dla pijących kawę rozpuszczalną było to 9%, a w przypadku miłośników kawy instant wynosiło 6%.
      Arytmia wystąpiła u 30 100 osób. W tym jednak przypadku redukcja ryzyka wystąpiła u pijących kawę mieloną i rozpuszczalną, ale nie bezkofeinową. W porównaniu z osobami niepijącymi kawy największa redukcja ryzyka (o 17%) miała miejsce przy spożywaniu 4-5 filiżanek kawy mielonej, oraz 2-3 filiżanek kawy instant (o 12%).
      Kofeina jest najbardziej znanym składnikiem czynnym kawy, ale napój ten zawiera ponad 100 aktywnych składników. Bardzo możliwe, że to inne czynniki niż kofeina odpowiadają za korelację pomiędzy piciem kawy, chorobami układu krążenia i długością życia. Nie powinniśmy zniechęcać do picia kawy, a raczej cieszyć się nią, jako elementem zdrowego życia, mówi profesor Kistler.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...