Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Odtworzyli Całun Turyński
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Texas A&M University opracowali nową technikę datowania, która może rozstrzygnąć m.in. spory o wiek Całunu Turyńskiego. Będzie ona przydatna również do określenia momentu powstania wielu cennych zabytków. Dotychczas liczne z nich nie były badane metodą węgla radioaktywnego, gdyż współczesne techniki datowania wiążą się z koniecznością uszkodzenia obiektu.
Polegają one bowiem na wycięciu fragmentu badanego przedmiotu, poddaniu go działaniu silnego kwasu i silnej zasady, a następnie spaleniu go i zbadaniu poziomu radioaktywnego węgla C-14.
Profesor Marvin Rowe wraz ze swoim zespołem, opracowali technikę nazwaną roboczo "niedestrukcyjnym datowaniem węglowym". Polega ona na umieszczeniu całego badanego przedmiotu w specjalnej komorze, w której poddawany jest on działaniu plazmy. Gaz powoli i delikatnie utlenia powierzchnię przedmiotu, prowadząc do powstania dwutlenku węgla, który można wykorzystać do datowania C-14. Powierzchnia badanego przedmiotu pozostaje nienaruszona.
Amerykanie poddali już testom 20 różnych substancji, wśród nich drewno, węgiel drzewny, sierść królika, skórę, kość ze zmumifikowaną tkanką mięśniową i liczącą sobie 1350 lat tkaninę. Wyniki tych badań były podobne, jak wyniki uzyskane przy obecnie stosowanych technikach.
Oczywiście wielkość komory musi być dostosowana do wielkości badanego przedmiotu. Naukowcy dopracowują teraz swoją technologię, a profesor Rowe chciałby w najbliższej przyszłości badać za jej pomocą niewielkie przedmioty, takie jak rzeźba z kości słoniowej znana jako Wenus z Barssempouy. Jej wiek ocenia się na 25 000 lat i jest ona jednym z najstarszych znanych nam przedstawień ludzkiej twarzy.
Naukowiec zdaje sobie też sprawę, że musi przeprowadzić olbrzymią liczbę eksperymentów, by dowieść, że jego metoda nie niszczy zabytków. Bez tego dyrektorzy muzeów, właściciele prywatnych kolekcji czy konserwatorzy zabytków nie wyrażą zgody na poddawanie bezcennych przedmiotów działaniu plazmy.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Barbara Frale, mediewalistka zatrudniona w Archiwach Watykańskich, poinformowała o odczytaniu z Całunu Turyńskiego świadectwa zgonu Jezusa. Uczona informuje, że z fragmentów greki, łaciny i hebrajskiego odtworzyła dokument, który wystawiono po jego śmierci.
Sądzę, że udało mi się odczytać certyfikat pogrzebowy Jezusa z Nazaretu - powiedziała Frale. Poinformowała o tym w swojej najnowszej książce pt. Całun Jezusa z Nazaretu.
Całun Turyński wciąż budzi emocje. Tkanina, w którą miało być zawinięte ciało Jezusa Chrystusa niespodziewanie pojawiła się w Europie w średniowieczu. W latach 80. XX wieku wykonano badanie metodą węgla radioaktywnego, które pokazało, że Całun powstał przed około 1000 lat. Ostatnio jednak pojawia się coraz więcej wątpliwości dotyczących wiarygodności badania. Naukowcy podkreślają, że przed 20 laty posługiwano się niedoskonałą techniką i nie wiedziano tego, co obecnie o wpływie zanieczyszczeń na wynik badań. Ponadto inne studia wskazują, że tkanina może być starsza. Data powstania Całunu jest zatem wciąż kwestią otwartą.
Napis, który odczytała Frale, został po raz pierwszy zauważony w 1978 roku. Od tamtej pory znajdowano kolejne litery. Profesor Frale informuje, że odtworzyła litery, z których wielu brakowało. Ze słowa "Tiberiou" przetrwało tylko "iber", a z "Iesous" pozostało "esou". Zdaniem uczonej napis brzmiał: "W 16. roku panowania cesarza Tyberiusza, Jezus Narazeńczyk, zdjęty rankiem po tym, jak został skazany przez rzymskiego sędziego na śmierć, gdyż władze żydowskie uznały go winnym, zostaje odesłany w celu pogrzebania go z zastrzeżeniem, że może zostać wydany rodzinie dopiero po upłynięciu pełnego roku. Podpisano przez". Podpis urzędnika nie zachował się.
Frale zaznacza, że w tamtych czasach osoby skazane na karę śmierci były grzebane we wspólnych grobach, a po roku ich ciała przekazywano rodzinom. W celu identyfikacji zwłok do tkaniny, którą je owijano, przyklejano pisemny dokument. Atrament z niego mógł zatem odbić się na tkaninie. Jak wiemy, Jezus nie został pochowany we wspólnym grobie, ale w grobowcu podarowanym przez Józefa.
Niektórzy uczeni twierdzą, że litery mogły odbić się ze średniowiecznego relikwiarza dołączonego do Całunu. Jednak profesor Frale uważa, że w tamtych czasach określenie Jezusa mianem Nazarejczyka zostałoby uznane za herezję, gdyż podkreślało to jego ludzką, a nie boską naturę.
Profesor Frale, która jest znana ze swoich badań nad dziejami templariuszy - mediewalistka uważa nawet, że przez pewien czas przechowywali oni Całun - mówi, że odcyfrowany przez nią dokument jest dowodem na wydanie wyroku śmierci na człowieka zwanego Jezusem Nazareńczykiem. Stwierdzenie, czy człowiek ten był też Chrystusem Synem Bożym, jest poza moimi kompetencjami. Moja praca nie jest wyznaniem wiary. Jestem katoliczką, ale wszyscy moi nauczyciele byli ateistami bądź agnostykami, jedynym wierzącym wśród nich był żyd.
Dodaje, że kolejnym dowodem, przemawiającym za autentycznością dokumentu jest fakt, iż napisano go w trzech językach, powszechnie używanych w czasach Jezusa.
Sam Kościół nigdy jednoznacznie nie stwierdził, że Całun jest autentykiem. Nigdy też nie odrzucił go jako falsyfikatu.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy pracujący pod przewodnictwem archeologa Francka Goddio znaleźli ostatnio czarę z najstarszą znaną inskrypcją dotyczącą Chrystusa. Uważa się, że naczynie ulepiono między końcem II w. p.n.e. a początkiem I w. n.e.
Gdyby wspomniany Chrystus był Jezusem z Biblii, oznaczałoby to, że we wspomnianym okresie chrześcijaństwo i wyznania pogańskie mocno się mieszały. Na misie, z wyglądu przypominającej głęboką filiżankę z uchem, widnieje bowiem napis: "DIA CHRSTOU O GOISTAIS". Można go przetłumaczyć na dwa sposoby. Wykonane przez Chrystusa magika lub magia dzięki Chrystusowi.
Z dużym prawdopodobieństwem może to być odniesienie do Jezusa, ponieważ był on niejako przedstawicielem nurtu białej magii – twierdzi Goddio.
Czarę znaleziono w czasie podwodnych wykopalisk w porcie aleksandryjskim. Boddio i egiptolog David Fabre sądzą, że mag przepowiadał przyszłość, posiłkując się glinianym naczyniem podczas odprawiania rytuału. W ewangelii św. Mateusza wspomina się przecież Mędrców (dosłownie magów), którzy byli, zdaje się, postaciami dość popularnymi w starożytności. Fabre dodaje, że misa przypomina czarę widniejącą na dwóch wczesnoegipskich statuetkach ceramicznych, przedstawiających rytuał wieszczenia. W Mezopotamii już od 3 tysiąclecia p.n.e. profeci przepowiadali ludziom przyszłość, wkrapiając olej do czary z wodą. Interpretacji dokonywali w oparciu o opis zamieszczony w podręczniku. W tym czasie wpadali w trans. Pojawiały im się bóstwa lub byty nadprzyrodzone, które prosili o udzielenie odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości.
Mag będący właścicielem znalezionej w Aleksandrii misy mógł potwierdzać swoje wyjątkowe zdolności, wypowiadając inwokację do Jezusa. Niewykluczone, że Chrystus był znany w tym mieście ze swoich cudów, takich jak zamiana wody w wino, uzdrowienia, rozmnożenie chleba czy wreszcie zmartwychwstanie.
Wyjaśnienie Goddio i Fabre'a nie jest jedyne. Inni specjaliści nie omieszkali również wypowiedzieć się w tej sprawie. I tak Bert Smith, profesor archeologii klasycznej z Uniwersytetu w Oksfordzie, przypuszcza, że naczynie zostało wyprodukowane przez jakiegoś Chrestosa, który podarował je stowarzyszeniu religijnemu o nazwie Ogoistais. Klaus Hallof z Berlin-Brandenburg Academy nie wyklucza takiej interpretacji, tylko nieco ją uzupełnia. Wg niego, ugrupowanie takie czciłoby bogów greckich i egipskich, np. Hermesa, Atenę i Izydę. Poza tym historycy z tego samego okresu, Pauzaniasz czy Strabon, rzeczywiście wspominali o bóstwie imieniem Osogo lub Ogoa. Niewykluczone zatem, że misa odwołuje się zarówno do niego, jak i do Chrystusa.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Dyskusja dotycząca autentyczności Całunu Turyńskiego toczy się już od wielu lat. Chrześcijanie uważają go relikwię, lnianą tkaninę, którą niegdyś owinięto ciało Chrystusa. Profesor Christopher Ramsey z Oksfordu zamierza ponownie przeprowadzić testy, które wykażą, czy na płótnie widnieje twarz Jezusa. Wg niego, pewien rodzaj kontaminacji mógł doprowadzić do tego, że badania z 1988 r. wykazały, że całun jest średniowiecznym falsyfikatem. Metodą datowania węglowego wykazano wtedy, iż powstał między rokiem 1260 a 1390.
W najbliższym czasie warto śledzić ramówkę telewizji BBC, ponieważ na podstawie poczynań profesora zostanie nakręcony film dokumentalny. Jego autorzy przedstawią też nowe dowody archeologiczne w sprawie.
Ramsey uważa, że do zniekształcenia wyników datowania radioaktywnym węglem-14 wystarczy dużo mniejsze zanieczyszczenie, niż się wydawało jego kolegom po fachu z lat 80. ubiegłego wieku. Według nowej teorii, 2-procentowa kontaminacja oznacza odchylenie aż o 1500 lat. Wniosek ten to pokłosie opublikowanych danych na temat zachowania węgla-14 w atmosferze, o którym nie słyszano, gdy 20 lat temu przeprowadzano testy – tłumaczy reżyser David Rolfe.
Gdyby ktoś chciał zawczasu obejrzeć całun, powinien się udać do katedry Św. Jana Chrzciciela w Turynie.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.