Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
Tomek

Rozmowa o prawach autorskich!

Rekomendowane odpowiedzi

Tutaj chciałbym, by były zamieszczane wszystkie rozmowy dotyczące praw autorskich, kradzenia z internetu plików itp.

Zacznę pierwszy pytaniem:

Ostatnio na plaży (w pracy) starszy człowiek mnie zagarnął do rozmowy nt. praw autorskich.

Zadał mi genialne pytanie:

Gdzie właściwie zaciera się granica, bo jest płynna?

Jeżeli ściągasz muzykę z internetu, to ją kradniesz (pomimo że powielasz), bo słowami mikroosa: "nie płacisz za coś, co potencjalnie byś kupił".

Czyli autor się napracował nad własnym dziełem, a ty mu za to nie zapłacisz.

Powiedzmy, że to jest prawda.

To teraz trzeba rozważyć ciekawy aspekt sprawy: przecież to się dzieje legalnie!

Jak to możliwe? Biblioteki. Autor się napracował nad książką, którą ty czytasz za darmo, bo ją wypożyczasz za darmo. Czyli zgodnie z tą definicją to ją kradniesz. Może się ktoś ustosunkować do tych słów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam konkretów, tylko spekuluję, że biblioteki na podstawie jakichś umów mają prawo wypożyczać nieodpłatnie swoje zbiory. Jeśli wydasz książkę własnym nakładem to biblioteka chcąc mieć ją w zbiorach pewnie musi uzyskać zgodę od Ciebie. Wszystko dzieje się legalnie (przynajmniej logicznie tak to widzę - jak jest na prawdę, nie mam pojęcia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze zabawniejszy aspekt: książkę możesz wypożyczyć w wersji papierzanej, ale jak ściągniesz wersję elektroniczną (nawet na ten sam okres czasu) to już jesteś piratem...

edit:

Rozwiązanie (częściowe) zagadki znajdziesz na stronie:

http://prawo.vagla.pl/node/6184

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Książkę wypożyczasz z legalnie działającej biblioteki - a ściągasz od przestępcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi tu raczej o propagacje wiedzy a nie źródło, jeżeli rodzaj źródła ma być czynnikiem determinującym, to to jest lekka paranoja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To napisz książkę za free i nie będzie problemów. Jeśli ktoś chce zapłaty za przekazywaną wiedzę i za swoją pracę włożoną w propagowanie tej wiedzy to okradanie go z chleba jest mimo wszystko niefajne. Chcesz darmowej wiedzy idź do biblioteki, chcesz darmowej książki bądź złodziejem. Tyle z mojej strony, bo nie ma sensu wałkować tego tematu co drugi wątek na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Książkę wypożyczasz z legalnie działającej biblioteki - a ściągasz od przestępcy.

W skrócie: zbytnie uproszczenie. Nie będę kupował książki, która jest mi potrzebna na 2 miesiące (akurat moja biblioteka wypożycza tylko na miesiąc) jeżeli wiem, że nigdy więcej do niej nie zerknę (o ile zajdzie taka potrzeba wtedy ją kupię).

 

To napisz książkę za free i nie będzie problemów. Jeśli ktoś chce zapłaty za przekazywaną wiedzę i za swoją pracę włożoną w propagowanie tej wiedzy to okradanie go z chleba jest mimo wszystko niefajne. Chcesz darmowej wiedzy idź do biblioteki, chcesz darmowej książki bądź złodziejem.

W sumie masz rację - żeby móc się wypowiadać o prawach autorskich trzeba być samemu (piraconym) autorem inaczej "Kali wita!"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W skrócie: zbytnie uproszczenie. Nie będę kupował książki, która jest mi potrzebna na 2 miesiące (akurat moja biblioteka wypożycza tylko na miesiąc) jeżeli wiem, że nigdy więcej do niej nie zerknę (o ile zajdzie taka potrzeba wtedy ją kupię).

To dopiero będzie uproszczenie: nie będę kupował auta, skoro chcę tylko raz w roku mieć go na tydzień, zeby wyjechać nad morze. A wypożyczalnia w okresie urlopowym ma akurat wszystko zajęte...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dopiero będzie uproszczenie: nie będę kupował auta, skoro chcę tylko raz w roku mieć go na tydzień, zeby wyjechać nad morze. A wypożyczalnia w okresie urlopowym ma akurat wszystko zajęte...

Rozszerzenie analogii: więc bierzesz bejzbola i zabawa w GTA...

A poważniej: raz do roku można skorzystać z taksówki, o ile nad morzem będziesz stosunkowo stacjonarny wyjdzie tak samo, bądź taniej niż wypożyczalnią.

Tą taksówką jest biblioteka, ale nie daj boże jak tą samą książkę (na tych samych warunkach co w bibliotece) ściągniesz z netu - to od razu złodziej... Bo czarne jest zawsze czarne i białe jest zawsze białe, a pomiędzy tym jest hdb3, tyle że nie każdy che to przyjąć do wiadomości...

 

 

Najlepsze rozwiązanie: każdy dostaje po 1 milionie zł "na kulturę", znikną jakiekolwiek zabezpieczenia - wtedy możesz piractwo karać nawet karą śmierci, ale to zatopiona utopia więc każdy sobie radzi jak może i w zgodzie ze swoim sumieniem - nie można piractwa pochwalać, to na pewno, ale czy można je ZAWSZE "tępić". Gdzieś tam kiedyś w prawie znalazł się paragraf na "użytek dozwolony" <- ot dowód że nie wszystko jest dwukolorowe.

 

Rozumiem punkt widzenia twórców (tzn, że sprzeciwiają się piractwu, bo na tym "tracą") ale twój punkt widzenia - dlaczego jesteś przeciwny "piraceniu" - dla zasady? to jest trochę zazdrosne nie sądzisz, no bo w końcu "ja zapłaciłem, a ten buc czesiu cieszy się z tego samego za darmo".

 

Moim zdaniem walka z piractwem powinna się opierać na akcji uświadamiania, racjonalnych cenach i racjonalnej polityce sprzedaży produktów - popatrz na Microsoft, pomimo największej rzeszy osób z nielegalnym systemem Ms na piractwie więcej zyskał niż stracił (to czy zarobił by więcej bez piractwa jest ciekawym tematem filozoficznym).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc idź do biblioteki po książkę a nie na P2P. Udostępnia na miesiąc, a potrzebujesz ją na dwa ? Wypożycz ją po raz drugi, ewentualnie wypożycz poprzez znajomego na drugi miesiąc. Wiem że łatwiej jest ściągnąć, tylko powiedzmy to otwarcie że kradnie się przeważnie z lenistwa.

"Rozumiem punkt widzenia twórców ale twój punkt widzenia - dlaczego jesteś przeciwny "piraceniu" - dla zasady?" - jakieś zasady w życiu trzeba mieć, nie uważasz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy sobie szczerze - ile biblioteka ma NA STANIE książek dotyczących informatyki? po 1-2 egzemplarzach, w tym 1 jedynie dostępny w czytelni i 1 egzemplarz lektoryjny. Jak już w bibliotece dostaniesz jakąś informatyczną książkę to z lat 80 - ekstra jak dotyczy assemblera, gorzej jak Javy, czy php v. 0.1. Przyczyną nie jest zła wola twórców tylko koszt książek.

To ja już wolę być piratem i kradziejem dla ZASADY.

 

jakieś zasady w życiu trzeba mieć, nie uważasz ?
to tak jak wojskowi - "najpierw strzelajcie, potem pytajcie". Polecam książkę Roberta Cialdiniego "Wywieranie wpływu na ludzi: teoria i praktyka" wbrew nazwie bardzo fajnie zostało opisane tworzenie "wzorców zachowań", co niejako można odnieść do "zasad dla zasady".

 

Największy morał z książki: jak chcesz - miej zasady, ale umiej je sensownie uzasadnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1a. Poszukaj innej biblioteki.

1b. Pożycz od znajomego.

1c. Kup gdziekolwiek.

2. Sensownych uzasadnień popierających okradanie ludzi do dzisiaj nikt nie wymyślił, sensownych uzasadnień ganiących piracenie w sieci znajdziesz (i pewnie naczytałeś się już) po dziurki w nosie.

 

Można mnożyć wymówki dla kradzieży czyjejś pracy w miliony, ale nadal pozostaną one wymówkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1a. Poszukaj innej biblioteki.

1b. Pożycz od znajomego.

Gratuluję, właśnie namówiłeś mnie do przestępstwa :P

 

1.a - bo ja jestem jedyną osobą, która tak pomyśli/zrobi... biblioteka jest dobra, dopóki nie zaczniesz szukać konkretnej (rozchwytywanej) książki.

 

 

Tak jak mówiłem, gdy uznam, że warto kupuję, gdy uznam że nie warto kupuję jak się okaże że się pomyliłem. Ale do tego czasu zostanę złodziejem, bo mi tak jest wygodniej (w kupie raźniej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeśli ktoś chce zapłaty za przekazywaną wiedzę i za swoją pracę włożoną w propagowanie tej wiedzy to okradanie go z chleba jest mimo wszystko niefajne.

I oczywiście uważam że masz rację.

Chcesz darmowej wiedzy idź do biblioteki

W tym cały sęk, czy naprawdę biblioteka działa zgodnie z prawem w 100% Gdzie jest granica?

chcesz darmowej książki bądź złodziejem.

Nie zrozumiałeś mnie, ja nie popieram złodziejstwa. Pytam się, bo widzę nieścisłości.

1b. Pożycz od znajomego.

Ale zgodnie z Copyright to złodziejstwo.

 

Osobiście książki wypożyczam (z bibliotek, bo mam w okolicy całkiem dużo - tylko czy to nie jest złodziejstwo?), a naukowe kupuje.

Książkę naukową używaną można za grosze kupić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba z tą biblioteką zapytać kogoś obeznanego w temacie - może Mariusz wie coś więcej na ten temat - chociaż link od czesia wspomina o jakiejś ustawie...

Pożyczanie od znajomego nie jest zakazane prawnie. Chyba że zrobi Ci kopię, ale oryginał możesz pożyczyć komukolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyszukiwanie problemów na siłę. Nikt nie ma pretensji do bibliotek i nigdy nie miał. Najwyraźniej działają zgodnie z prawem, a autorzy nie widzą nic złego w tym, że wypożyczają ich dzieła.

Ponadto druki muszą być zarejestrowane, otrzymać numer BN i trafić do zbiorów BN. Może to na tej podstawie mogą też trafiać do zbiorów bibliotecznych i być wypożyczane.

Zapominacie o najważniejszym: prawie autora do decydowania o dziele. Skoro autor ani nikt działający w jego imieniu nie ma nic przeciwko wypożyczaniu dzieła przez biblioteki, to wszystko jest ok. A skoro ma coś przeciwko kopiowaniu go w Sieci to nie jest ok.

Zwolennicy piractwa próbują też mieszać pojęcia, by zaciemniać obraz. Otóż pożyczanie znajomym nie jest nielegalne. Wystarczy zerknąć na ustawę. Co więcej, nie jest nielegalne kopiowanie dla rodziny i znajomych (nie dotyczy to, o ile pamiętam, oprogramowania).

 

Dla mnie sprawa jest banalnie prosta i nie muszę się odwoływać do ustawy, a do najzwyklejszej uczciwości: każdemu należy się zapłata za pracę. I jeśli ktoś nie udostępnia swojej pracy bezpłatnie, to nie mam prawa z niej korzystać. W innym wypadku jest to kradzież. Koniec, kropka.

 

A mówienie o tym, że nic się nikomu nie zabiera, że i tak by się nie kupiło itp. itd. jest kompletnie pozbawione sensu i zupełnie nietrafione, bo potrafię wymienić wiele przykładów identycznych działań, które osoby używające tego typu argumentów uznają za kradzież i za kradzież są te działania uznawane przez prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I bardzo dziękuję za informację :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem bibliotek niebawem się skończy, są likwidowane jedna po drugiej a książki po 5zł lądują na allegro (niektóre miały nakład 1500egz i formę skryptu) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi to słyszeć, w moim powiecie szczęściem biblioteki się rozwijają i rozbudowują oraz poszerzają zakres działalności o multimedia i własną działalność wydawniczą.

 

✿ ✿ ✿

 

Biblioteki tym się różnią od P2P, że ustawowo wolno im pożyczać dzieła (nie tylko książki). I wedle mojej wiedzy:

• Nie jest do tego potrzebne pozwolenie autora ani wydawcy, nie mają nic do gadania: bibliotekom wolno i już.

• Numer ISBN/ISSN ani wpis, ani obecność pozycji w BN nie jest potrzebny, żeby biblioteka mogła wypożyczać dzieła. Zresztą starsze ksiażki i czasopisma nie mają ISBN (W Polsce pojawił się w 1974 roku, a odpowiednia norma wyszła dopiero w 1982), z drugiej strony wiele małych wydawnict olewa nadawanie numerów ISBN. Jedyne, co jest potrzebne do wypożyczania, to egzemplarz dzieła. Nieważne, czy kupiony, czy otrzymany. Jeśli ktoś wydrukuje sobie książkę na drukarce i oprawi u introligatora, to też może ją dać do biblioteki i będzie ona wypożyczana (o ile oczyeiście biblioteka będzia chciała).

 

Instytucje kulturalne, edukacyjne i badawcze w ogólności mają w naszym kraju duże przywileje korzystania z dóbr kultury w ramach działań statutowych. Duże, bo mogą z nich korzystać bez opłat. Przykłady z życia:

• Jeśli MDK w moim mieście prowadzi teatr młodzieżowy, to nie musi się przejmować, że muzyka użyta w spektaklu jest objęta ©. ZAiKS i inne organizacje pasoż zarządzania prawami autorskimi nie mają nic do gadania.

• Jeśli w bibliotece w moim mieście jest miniaturowa salka kinowa (w zasadzie to konferencyjna), to w ramach np. prowadzonego kółka zainteresowań możemy sobie puszczać wszelkie filmy. I nie musimy nawet mieć oryginału, może to być "kopia zapasowa" uzyskana w dowolny sposób.

 

Jest jeden warunek w polskim prawie: utwór (tekstowy i chyba tak samo audiowizualny) stosowany w dozwolonym użytku (więc zakładam też, że i w statutowej działalności instytucji) musi być utworem OPUBLIKOWANYM, czyli odpadają utwory nigdzie nie wydane (np. wykradzione z cudzej szuflady :P). Podkreślam to, bo - o ile czytałem - w USA przy "fair use" (które zresztą tylko częściowo pokrywa się z naszym dozwolonym użytkiem) nie ma zastrzeżenia, że musi być to dzieło opublikowane.

 

Wracając już stricte do bibliotek, np. w Szwecji każda biblioteka otrzymuje egzemplarz każdej wydanej w Szwecji książki. No, ale Szwedów na to stać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że z tą Szwecją albo przesadziłeś, albo mało książek tam wydają. Inaczej pojemność archiwów każdej biblioteki musiałaby być przepastna. W zasadzie jest też trzecia możliwość - mają tam mało bibliotek i każda z nich jest proporcjonalna do naszej Biblioteki Narodowej, która też posiada (musi posiadać) w swoich zbiorach wszystko co zostało w naszym kraju wydane.

 

PS. Jeśli wydrukuję sobie książkę na drukarce to bibliotece nic do tego, gdyż materiał ten nie został prawnie wydany. Swoją drogą nie mam też prawa rozprowadzać takiej książki za pieniądze (ale tu już tylko gdybam).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ dlaczego nie możesz rozprowadzać? Jeśli to twoja książka, to masz prawo dać egzemplarz do biblioteki. Sposób produkcji nie ma tu nic do rzeczy.

 

Z tą Szwecją — nie sprawdzałem osobiście, tak mówiła mi była radca kulturalny ambasady Szwecji w Polsce. I poniekad trafiłeś z tą ilością bibliotek, mówiła, że w Szwecji jest o wiele mniej bibliotek niż w Polsce, są tylko w większych skupiskach. Zważywszy, że Szwecja nie jest dodatkowo dużym krajem, to być może nie jest to potworna liczba egzemplarzy. Choć z tym składowaniem to rzeczywiście mało realnie wygląda, nawet jeśli wydaje się tam proporcjonalnie mniej książek. Może jeśli rzeczywiście biblioteki są tylko w większych miastach, to mają dużą „pojemność”… trudno ocenić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ dlaczego nie możesz rozprowadzać? Jeśli to twoja książka, to masz prawo dać egzemplarz do biblioteki. Sposób produkcji nie ma tu nic do rzeczy.

 

Pisałem: "rozprowadzać takiej książki za pieniądze" - potrzebna by była chyba działalność gospodarcza - najlepiej w branży wydawniczej :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, chyba zależy od skali… Znam wiele osób drukujących książki na własny koszt, zwykle sprzedają je po znajomych, czy na wieczorach autorskich. Jak upchną kilka egzemplarzy w miesiącu, to chyba fiskus jeszcze nie ma nic do tego?

No, ale odbiegliśmy od tematu. Chodziło mi pierwotnie chyba o możliwość wstawienia takiej książki do bibliotek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego też pisałem - jeśli masz chęć, to możesz podesłać egzemplarz do biblioteki, lecz z racji tego że ustawowo biblioteki mają prawo udostępniać materiały "wydane" w kraju, to Twojej "wydrukowanej" jeno książki chyba wystawić do wypożyczania nie mogą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że musiałbym się dopytać w bibliotece, bo pewności nie mam. Mnóstwo lokalnych poetów wstawia swoje książki do bibliotek, ale najczęściej (ci, których znam) dogadują się z jakimś domem kultury/bilioteką/wydawcą, który firmuje książkę, nawet jeśli oni sami za nią płacą.

Z drugiej strony, co za problem wpisać w stopce siebie personalnie jako wydawcę, przecież nikt nijak tego nie raczej sprawdza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...