-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Wyspa Wielkanocna (Rapa Nui) i jej tajemnicze posągi moai właśnie stały się mniej tajemnicze. Jo Anne Van Tilburg, dyrektor Easter Island Statue Project, która od 30 lat pracuje na wyspie, opublikowała w Journal of Archeological Science wyniki badań, które potwierdzają hipotezę mówiącą, że moai symbolizowały obfitość plonów i były niezwykle ważnym elementem zapewnienia pożywienia mieszkańcom wyspy. I to dosłownie.
W ostatnim czasie Van Tilburg prowadziła badania dwóch moai znajdujących się w wewnętrznej części kamieniołomu Rano Raraku. To właśnie z tego kamieniołomu pochodzi 95% z ponad 1000 moai. Szczegółowe analizy gleby wykazały, że na terenie kamieniołomu i w jego bezpośrednim sąsiedztwie uprawiano wiele roślin, w tym banany, bataty i kolokazję jadalną.
Van Tilburg początkowo nie miała zamiaru analizować gleby. Wraz z zespołem zajmowała się wykopaniem dwóch moai, które niemal całkowicie były pogrzebane pod ziemią i resztkami skał. Wybraliśmy te właśnie moai na podstawie szczegółowej analizy dawnych fotografii oraz mapowaniu całego regionu Rano Raraku, mówi Van Tilburg. W badaniach pomagała jej geoarcheolog i specjalistka ds. gleby profesor Sarah Sherwood, która na Wyspę Wielkanocną przyjechała po rozmowie z członkiem zespołu Van Tilburg spotkanym podczas konferencji geologicznej.
Sherwood, z czystej ciekawości, postanowiła poddać analizie glebę, z której wykopywano wspomniane moai. Gdy przyszły wyniki mieliśmy podwójne trafienie. Okazało się – czego bym nigdy nie podejrzewała – że występują tam wysokie poziomy wapnia i fosforu. W glebie było bardzo dużo składników niezbędnych do wzrostu roślin. Wszędzie indziej na wyspie gleba podlega szybkiej erozji, co pozbawia ją składników potrzebnych roślinom. Jednak w kamieniołomie, dzięki temu, że ludzie pozyskiwali tam kamienie i istnieje tam źródło wody, powstało idealny sprzężenie zwrotne – system nawadniający i użyźniający glebę, mówi uczona. Woda wymywała z naruszanych przez ludzi skał składniki odżywcze i użyźniała okolice. Jako, że ludzie ciągle korzystali z kamieniołomu, gleby były ciągle żyzne, więc dawały dobre plony.
Moai, które odkopał zespół Van Tilburg były ustawione pionowo. Jeden znajdował się na postumencie, a drugi w celowo wykopanej głębokiej dziurze, co wskazuje, że posągi miały tam pozostać. To całkowicie zmienia pogląd, jakoby moai znajdujące sie na terenie Rano Raraku czekały na transport poza teren kamieniołomu. Te, i prawdopodobnie inne moai w Rano Raraku zostały tam ustawione po to, by utrzymać święty charakter samego kamieniołomu. Moai były zasadniczym elementem poglądu na płodność ziemi i mieszkańcy wierzyli, że ich obecność stymuluje produkcję rolną, mówi Van Tilburg.
Grupa Van Tilburg uważa, że moai znajdujące się w wewnętrznej części kamieniołomu zostały wzniesione w latach 1510–1645. Wydobycie w badanej przez nich części kamieniołomu rozpoczęło się w 1455 roku. Większość prac nad moai zakończono w XVIII wieku, po nawiązaniu kontaktu ze światem zachodnim.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Głównym źródłem wody dla mieszkańców Wyspy Wielkanocnej (Rapa Nui) była woda głębinowa wydobywająca się na powierzchnię u brzegów oceanu, stwierdzili naukowcy z State University at New York (SUNY). Uczeni zmierzyli koncentrację soli w wodzie przybrzeżnej, by zbadać, czy woda ta nadaje się do picia. Okazało się, że woda ta jest bezpieczna do spożycia. W trakcie badań wyeliminowano też inne potencjalne źródła wody pitnej stwierdzając, że tylko wydobywające się na brzegu oceanu wody mogły zapewnić utrzymanie wielotysięcznej populacji.
Porowate wulkaniczne gleby szybko wchłaniają wody opadowe, przez co nie ma tutaj rzek i strumieni. Na szczęście woda ta spływa w dół i w końcu wydobywa się na powierzchnię. Dokładnie w miejscu, w którym porowate podziemne skały stykają się z oceanem. Przy niskim stanie oceanu mamy do czynienia z dużym wypływem wody pitnej do oceanu. Ludzie korzystali z tego i gromadzili tę wodę, mówi profesor antropologii Carl Lipo.
Uczony dodaje, że świeża woda słabo miesza się z wodą słoną. W wyniku tego procesu pojawia się woda brachiczna (woda słonawa), która zawiera nieco soli, jednak jest jej na tyle mało, że można ją bezpiecznie pić. Jako, że woda odpowiadała za znaczną część dziennego zapotrzebowania na sól, mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej spożywali bardzo mało soli z innych źródeł.
Profesor Lipo dodaje, że naukowcy od dawna zastanawiają się, dlaczego słynne posągi z Rapa Nui znajdują się tylko w niektórych miejscach wyspy, a wiele z nich jest skoncentrowanych na wybrzeżu. To, co wiemy o dostępności wody pitnej nadaje sens takiemu ustawieniu posągów. Znajdują się one tam, gdzie jest łatwy dostęp do wody pitnej.
Na Wyspie Wielkanocnej znajdują się dwa trudno dostępne jeziora i jedno źródło, które często zamienia się w bagno. Mieszkańcy wyspy wykuli też w skale szereg niewielkich (maksymalnie 4-litrowych) zbiorników na wodę deszczową. Lipo mówi, że gdyby ta deszczówka była głównym źródłem wody pitnej, to cysterny musiałyby być znacznie większe. Ponadto jeśli weźmiemy pod uwagę ilość opadów (średnio 1240 mm/rok) i tempo parowania, to cysterny zapewniały wodę jedynie przez około 40 dni w roku. Dlatego też, zdaniem jego zespołu, mieszkańcy Rapa Nui pili głównie wspomnianą wodę brachiczną.
Teoria uczonych z SUNY znajduje potwierdzenie w relacjach pierwszych Europejczyków, którzy dotarli na Wyspę Wielkanocną w XVIII wieku. Wspominali oni, że krajowcy piją wodę morską.
W następnym etapie badań Lipo i jego zespół spróbują zrozumieć, na ile bliskość źródeł wody pitnej mogła w niektórych lokalizacjach wpływać na sposób budowania słynnych posągów. Te informacje rzucą światło na warunki, które umożliwiły tamtejszym wspólnotom wspólną pracę przy tym projekcie inżynieryjnym. To zaś pozwoli nam lepiej poznać ogólne warunki, jakie są potrzebne do współpracy grupowej, czy to w przeszłości czy obecnie, dodaje Lipo.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco (UCSF) zidentyfikowali w zdrowej tkance prostaty mężczyzn z guzami gruczołu krokowego o niewielkim stopniu zaawansowania 184 geny, które pozwalają wyjaśnić, czemu aktywność fizyczna spowalnia chorobę i obniża ryzyko zgonu.
Kalifornijczycy zbadali ok. 20 tys. genów zdrowej tkanki prostaty (pobrano ją od 70 pacjentów). Bazowali na wspólnych ustaleniach zespołu z UCSF i Harvardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego, że szybki marsz, ewentualnie bieganie przez 3 godziny w tygodniu lub więcej obniża ryzyko postępów choroby i zgonu po zdiagnozowaniu raka prostaty. Wiedząc, że się tak dzieje, pozostawało jeszcze odpowiedzieć na pytanie dlaczego. I tym właśnie zajęli się specjaliści pracujący pod przewodnictwem June Chan.
Poziom ekspresji ok. 20 tys. genów zestawiano z wzorcem aktywności fizycznej, opisanym przez badanych w kwestionariuszu. Okazało się, że w porównaniu do osób, które ruszały się mniej, u mężczyzn ćwiczących intensywnie co najmniej 3 godziny w tygodniu zwiększała się ekspresja 109 genów, a spadała 75. Wśród zwiększających swoją aktywność znalazły się np. geny supresorowe BRCA1 i BRCA2 (kodowane przez nie białka biorą udział w naprawie uszkodzonego DNA) oraz odpowiadające za przebieg cyklu komórkowego.
Analiza uzyskanych danych nadal trwa. Naukowcy sprawdzają, jakie szlaki ulegają wyłączeniu/stłumieniu pod wpływem ćwiczeń. W przyszłości Chan zamierza powtórzyć badania na większej próbie, w tym na mężczyznach, u których doszło do wznowy raka prostaty.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Grzyby i bakterie mogą zmieniać organizację gleby (porowatość), tak by pochłaniała więcej wody i węgla. Artykuł na ten temat ukazał się właśnie w piśmie Interface.
Gdy przyjrzymy się glebie pozbawionej organizmów żywych, struktura jest dość przypadkowa. Życie wprowadza w niej ład i porządek. Bakterie i grzyby wdrażają nieco feng shui i rearanżują cząstki gleby - opowiada prof. Iain Young z Uniwersytetu Nowej Anglii. Nic więc dziwnego, że Australijczyk uznaje glebę za najbardziej złożony biomateriał na Ziemi. Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze, liczba organizmów w garści gleby przewyższa liczbę ludzi, którzy kiedykolwiek zamieszkiwali naszą planetę. Po drugie, życie z gleby definiuje jej funkcje i właściwości.
Naukowcy już od jakiegoś czasu wiedzieli, że mikroorganizmy glebowe wydzielają klejopodobną substancję, która wiąże tworzące ją cząstki. Stąd przypuszczenie zespołu Younga, że mikroorganizmy poprawiają porowatość gleby, usprawniając przepływ wody oraz różnych gazów, w tym dwutlenku węgla i tlenu. Studium przebiegało 2-etapowo. Zaczęło się od modelu komputerowego, potem przyszedł czas na właściwy eksperyment.
Do porównania porów w wyjałowionej glebie i glebie z mikroorganizmami Australijczycy wykorzystali mikrotomografię rentgenowską. Okazało się, że zwłaszcza grzyby zwiększały porowatość gleby. Porów nie tylko było więcej, stały się też bardziej uporządkowane i połączone. Strzępki grzybów pełniły funkcje stabilizujące, a bakterie wydzielały surfaktanty zmniejszające napięcie powierzchniowe. Dzięki zakrojonej na szeroką skalę współpracy roślinom łatwiej pobierało się z ziemi wodę.
W tym roku ukazała się książka Iaina Younga i Karla Ritza pt. Architektura i biologia gleby: życie w wewnętrznej przestrzeni. Prawdziwe kompendium wiedzy dla zainteresowanych tą tematyką.
-
By KopalniaWiedzy.pl
Sirolimus, in. rapamycyna, i jego pochodna ewerolimus, które dotąd stosowano m.in. w transplantologii przy zapobieganiu odrzuceniu przeszczepu, odwracają efekty starzenia u dzieci z zespołem progerii Hutchinsona-Gilforda (HGPS).
Progerię charakteryzuje przyspieszone starzenie się. Wywołuje je mutacja punktowa (substytucja pojedynczego nukleotydu) w położonym na chromosomie 1. genie LMNA, który koduje białko laminę A. Proteina ta stabilizuje błonę otaczającą jądro komórkowe. Zmutowaną laminę A nazywa się progeryną. Jej akumulacja w organizmie zaburza prawidłowy rozwój tkanek. Podczas podziału komórek hodowlanych nagromadzenie wadliwego białka niekorzystnie wpływa na integralność błony komórkowej i prowadzi do powstawania uwypukleń jąder. Progeryna jest też produkowana przez starzejące się zdrowe komórki.
Zespół Francisa S. Collinsa, dyrektora amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia, zauważył, że zastosowanie rapamycyny (antybiotyku makrolidowego) w odniesieniu do fibroblastów osób z HGPS spowalniało starzenie komórek i całego organizmu. Sirolimus znosił uwypuklanie jąder, opóźniał początek etapu starości komórek i nasilał degradację progeryny.
Co ważne, w normalnych fibroblastach rapamycyna ograniczała tworzenie się nierozpuszczalnych agregatów progeryny i stymulowała oczyszczanie w procesie autofagii. Jak obrazowo tłumaczą Amerykanie, leki immunosupresyjne wzmacniały wewnątrzkomórkowy mechanizm recyklingu, zmniejszając ilość progeryny nawet o połowę. Zespół ma nadzieję, że dzięki obiecującym wynikom wkrótce rozpoczną się testy kliniczne z udziałem dzieci z progerią. Obecnie w fazie testów klinicznych znajdują sie 3 leki, jednak działają one na innej zasadzie niż sirolimus i ewerolimus. Należą bowiem do grupy inhibitorów transferazy farnezylu i zapobiegają tworzeniu się progeryny. Collins uważa, że można by zastosować terapię połączoną lekami z obydwu grup (inhibitorów i antybiotyków makrolidowych).
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.