Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Peruwiańscy naukowcy odkryli groby psów, które usypali dla swoich czworonożnych przyjaciół członkowie jednej z prekolumbijskich kultur. Jak zauważa antropolog Sonia Guillen, psy nie były zwierzętami świętymi, trzymano je ze względów społecznych i rodzinnych. Psy chowano z ciepłymi kocami i przedmiotami, które miały im służyć w życiu pozagrobowym.

Od 1993 roku badacze odkopali 82 zwierzęce groby. Były one umieszczane obok mumii członków plemienia Chiribaya, pochowanych w dolinie rzeki Osmore (870 km na południowy wschód od Limy).

Chiribaya byli rolnikami, którzy żyli w latach 900-1350 n.e., przed powstaniem Imperium Inków.

Odkryliśmy, że na wszystkich cmentarzach pomiędzy grobami ludzi były rozmieszczone groby psów, zarówno dorosłych, jak i szczeniąt — powiedziała Guillen, która specjalizuje się w badaniu mumii. Zwierzęta miały własne groby, a czasem były pochowane z kocami i jedzeniem.

Według Guillen, psy hodowano jako zwierzęta pasterskie. Ona i jej zespół chcą wykazać, że psy plemienia Chiribaya miały swoich peruwiańskich potomków, których można uznać za pierwotne rasy Ameryki Południowej.

Ci pasterze są nadal wśród nas. Odnaleźliśmy bardzo podobne zwierzęta w południowych dolinach Peru. Rozpoczęliśmy dochodzenie, czy mamy do czynienia z [nagim — przyp. red.] psem peruwiańskim.

Niektórzy eksperci zgłaszają jednak swoje zastrzeżenia.

Ermanno Maniero doprowadził w 1985 roku do uznania nagiego psa peruwiańskiego za odrębną rasę, powstałą ponad 2000 lat temu z azjatyckich przodków, którzy przedostali się do Ameryki przez Cieśninę Beringa. Twierdzi on, że w Peru występuje wiele ras, które przybyły do tego kraju w ciągu kilku ubiegłych stuleci. Uważa ponadto, iż znajdując podobne psy, należy się wystrzegać przed pochopnym wysnuwaniem wniosków nt. pierowotnych ras.

Ricardo Fujita, genetyk z Uniwersytetu św. Marcina w Limie, podkreśla, że fizyczne cechy sugerują związek między psem pasterskim plemienia Chiribaya a współczesnymi zwierzętami z krótkimi pyskami i długą okrywą włosową. Obecnie prowadzone są badania DNA, ale na wyniki trzeba będzie poczekać kilka miesięcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na długo zanim pojawiło się imperium Inków, na terenie dzisiejszego Peru istniała kultura Chavín. Jej przedstawiciele tworzyli wielkie kamienne budowle, znali metalurgię, udomowili lamy. Żyli w hierarchicznym społeczeństwie rolniczym, na czele którego stała niewielka elita. Teraz, dzięki pracy archeologów z Peru, Chile, Argentyny i USA dowiedzieliśmy się, że jednym z atrybutów władzy w kulturze Chavín był dostęp do środków halucynogennych. Uczeni znaleźli bowiem najstarsze bezpośrednie dowody używania halucynogenów w peruwiańskich Andach.
      W centrum monumentalnej struktury ceremonialnej na stanowisku Chavín de Huántar znaleziono fifki wykonane z kości. Analiza resztek znajdujących się wewnątrz fifek wykazała obecność nikotyny pochodzącej od dzikiego krewniaka tytoniu oraz pozostałości nasion Anadenanthera colubrina. To należące do bobowatych drzewo zawiera halucynogeny podobne do DMT. Nasiona tego drzewa używane są od tysięcy lat jako halucynogeny. O ile jednak w innych badanych kulturach były one szeroko stosowane, wydaje się, że w przypadku kultury Chavín dostęp ten ograniczał się do elity. Fifki zostały znalezione w niewielkich prywatnych pomieszczeniach, które jednocześnie mogły pomieścić ograniczoną liczbę osób. Wspólne rytualne zażywanie halucynogenów w wybranym gronie mogło być wyróżnikiem elity i jedną z metod sprawowania kontroli nad społecznością.
      W przyjmowaniu środków psychoaktywnych chodziło nie tylko o wizje. Było to częścią ściśle kontrolowanego rytuału, prawdopodobnie zarezerwowanego do niewielkiej wybranej grupy, co wzmacniało ich pozycję w hierarchii społecznej, wyjaśnia doktor Daniel Contreras. Elita Chavín, poprzez kontrolowanie dostępu do zmienionych stanów świadomości tworzyła potężną ideologię, dzięki której przekonywała swoich pobratymców, że sprawowane przez nich przywództwo jest powiązane z siłami nadnaturalnymi i stanowi część porządku rzeczy.
      Contreras od niemal 30 lat wchodzi w skład zespołu profesora Johna Ricka badającego Chavín de Huántar. Naukowcy uważają, że takie ceremonie z użyciem psychodelików były kluczowym elementem kształtowania się wczesnych struktur klasowych.
      Rytuały prawdopodobnie nie ograniczały się do zażywania substancji psychoaktywnych. Archeolodzy znaleźli też instrumenty wykonane z muszli oraz pomieszczenia, których kształt sugeruje, że mogły wzmacniać dźwięki.
      Jednym ze sposobów usprawiedliwienia nierówności jest stworzenie odpowiedniej ideologii, na przykład imponujących ceremoniałów, które powodują, że ludzie uwierzą, iż cały ten projekt to dobry pomysł, podsumowuje Contreras.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania DNA ludzi zabitych w Pompejach przez Wezuwiusza pokazały, jak błędne były czynione przez wieki założenia. Okazuje się, że rzekome rodziny nie były rodzinami, zmarłym źle przyporządkowano płeć. Okazało się ponadto, że ludność Pompejów w większości stanowili emigranci ze wschodnich regionów Morza Śródziemnego.
      Erupcja Wezuwiusza nie dała szans na ucieczkę wielu mieszkańcom miasta. Ci, którzy przeżyli pierwszą jej fazę, zabiły lawiny piroklastyczne, szybko przemieszczające się chmury gorących gazów i popiołów. Pokryły one ciała ofiar grubą warstwą, na zawsze zachowując ich kształt.
      Od XIX wieku naukowcy wykonują w Parco Archeologico di Pompei odlewy ciał, wstrzykując gips z puste miejsca, pozostałe po rozłożeniu się tkanek. Uczonym, którzy prowadzili zabiegi konserwatorskie, udało się pozyskać DNA z pofragmentowanych szkieletów zatopionych w 14 z 86 tych odlewów. To zaś pozwoliło na określenie płci zmarłych, ich pochodzenia oraz związków genetycznych pomiędzy nimi. I pokazało, jak błędne były dotychczasowe założenia, które opierano na wyglądzie i pozycji ciał.
      Na przykład w Domu Złotej Bransolety, jedynym miejscu z którego mamy DNA całej grupy ciał, okazało się, że cztery osoby, które interpretowano jako rodzice z dwójką dzieci, nie były w żaden sposób ze sobą spokrewnione, mówi profesor David Caramelli z Uniwersytetu we Florencji. To nie jedyne błędne przypuszczenia, zweryfikowane przez DNA.
      Innym znanym przykładem jest dorosła osoba nosząca złotą bransoletę i trzymająca dziecko. Tradycyjnie interpretowano je jako matkę z dzieckiem. Okazało się, że to mężczyzna i dziecko, którzy nie byli ze sobą spokrewnieni. Mamy też dwie obejmujące się osoby, które interpretowano jako matka z córką lub siostry. Teraz wiemy, że jedna z tych osób to mężczyzna, dodaje David Reich z Uniwersytetu Harvarda.
      Ponadto wszyscy mieszkańcy Pompejów, w przypadku których udało się zdobyć dane z całego genomu, okazali się w głównej mierze potomkami emigrantów ze wschodnich regionów Śródziemiomorza. Pochodzenie takie widoczne jest też w genomach współczesnych im mieszkańców Rzymu, co tylko pokazuje, jak kosmopolityczne było Imperium Romanum w tych czasach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niedźwiedzie polarne są zagrożone przez zmniejszający się zasięg lodu morskiego w Arktyce, na którym spędzają większość życia. Naukowcy chcieliby badać i nadzorować ten gatunek, by go ocalić. Uczeni z University of Idaho znaleźli unikatową nieinwazyjną metodę identyfikowania niedźwiedzi polarnych. Zamiast stresować je śledząc za pomocą śmigłowców, strzelać środkami usypiającymi i zakładać urządzenia namierzające, amerykańscy uczeni pozyskują DNA niedźwiedzi z... odciśniętych na śniegu śladów łap.
      Na łamach Frontiers in Conservation Science profesor Lisett Waits i badaczka Jennifer Adams z Idaho, we współpracy ze specjalistami z North Slope Borough Department of Wildlife oraz Alaska Department of Fish and Game opisali, w jaki sposób można pozyskać ze śniegu komórki naskórka niedźwiedzi.
      Naukowcy najpierw zeskrobywali cienką warstwę śniegu ze świeżych śladów, a następnie w laboratorium zbierali komórki i analizowali ich DNA. W ten sposób zbierali unikatowe informacje o każdym z osobników. We wstępnej fazie badan pobrali 15 próbek. W 2 z nich nie znaleziono DNA niedźwiedzia, w 11 zaś stwierdzono jego obecność. Na razie technika ta znajduje się w fazie eksperymentalnej i wymaga dopracowania, jednak już w tej chwili widać, że jest nieinwazyjnym i efektywnym kosztowo sposobem badania dzikich niedźwiedzi polarnych.
      O ile nam wiadomo, to pierwszy przypadek identyfikowania niedźwiedzi polarnych czy jakichkolwiek innych zwierząt na podstawie pozostawionego w środowisku DNA zebranego ze śniegu, cieszy się Adams.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wytrzymałe i lekkie materiały są niezwykle pożądane w przemyśle i życiu codziennym. Mogą one udoskonalić wiele maszyn i przedmiotów, od samochodów przez implanty medyczne po kamizelki kuloodporne. Niestety wytrzymałość i niska masa zwykle nie idą w parze. Poszukujący rozwiązania tego problemu naukowcy z University of Connecticut, Columbia University i Brookhaven National Laboratory wykorzystali DNA i szkło. Dla tej gęstości jest to najbardziej wytrzymały znany materiał, mówi Seok-Woo Lee z UConn.
      Żelazo może wytrzymać nacisk do 7 ton na centymetr kwadratowy, jest jednak bardzo gęste i ciężkie. Znamy metale, jak tytan, które są lżejsze i bardziej wytrzymałe. Potrafimy też tworzyć stopy metali o jeszcze mniejszej masie i jeszcze większej wytrzymałości. Ma to bardzo praktyczne zastosowania. Na przykład najlepszym sposobem na zwiększenie zasięgu samochodu elektrycznego nie jest dokładanie akumulatorów, a zmniejszenie masy pojazdu. Problem w tym, że tradycyjne techniki metalurgiczne osiągnęły w ostatnich latach kres swoich możliwości, naukowcy szukają więc innych niż metale wytrzymałych i lekkich materiałów.
      Szkło, wbrew temu co sądzimy, jest wytrzymałym materiałem. Kostka szkła o objętości 1 cm3 może wytrzymać nacisk nawet 10 ton. Pod jednym warunkiem – szkło nie może posiadać wad strukturalnych. Zwykle pęka ono właśnie dlatego, że już istnieją w nim niewielkie pęknięcia, zarysowania czy brakuje atomów w jego strukturze. Wytworzenie dużych kawałków szkła pozbawionego wad jest niezwykle trudne. Naukowcy potrafią jednak tworzyć niewielkie takie kawałki. Wiedzą na przykład, że kawałek szkła o grubości mniejszej niż 1 mikrometr jest niemal zawsze bez wad. A jako że szkło jest znacznie mniej gęste niż metale czy ceramika, szklane struktury zbudowane kawałków szkła o nanometrowej wielkości powiny być lekkie i wytrzymałe.
      Dlatego też Amerykanie wykorzystali DNA, które posłużyło za szkielet, i pokryli je niezwykle cienką warstwą szkła o grubości kilkuset atomów. Szkło pokryło jedynie nici DNA, pozostawiając sporo pustych przestrzeni. Szkielet z DNA dodatkowo wzmocnił niewielką, pozbawioną wad, szklaną strukturę. A jako że spora jej część to puste przestrzenie, dodatkowo zmniejszono masę całości. W ten sposób uzyskano materiał, który ma 4-krotnie większą wytrzymałość od stali, ale jest 5-krotnie mniej gęsty. To pierwszy tak lekki i tak wytrzymały materiał.
      Możliwość projektowania i tworzenia trójwymiarowych nanomateriałów przy użyciu DNA otwiera niezwykłe możliwości przed inżynierią. Jednak potrzeba wielu badań, zanim możliwości te wykorzystamy w konkretnych technologiach, stwierdza Oleg Gang z Columbia University.
      Teraz naukowcy prowadzą eksperymenty z zastąpieniem szkła ceramiką opartą na węglikach. Planują przetestować różne struktury DNA i różne materiały, by znaleźć takie o najlepszych właściwościach.
      Jestem wielkim fanem Iron Mana. Zawsze zastanawiałem się, jak stworzyć lepszą zbroję dla niego. Musi być one bardzo lekka, by mógł szybciej latać i bardzo wytrzymała, by chroniła go przed atakami wrogów. Nasz nowy materiał jest pięciokrotnie lżejszy i czterokrotnie bardziej wytrzymały od stali. Nasze szklane nanostruktury byłyby lepsze dla Iron Mana niż jakikolwiek inny materiał, stwierdził Lee.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzkie DNA jest jest wszędzie. W piasku na plaży, w oceanie, unosi się w powietrzu. Bez przerwy rozsiewamy je wokół siebie. Z jednej strony to dobra wiadomość dla naukowców, z drugiej zaś, rodzi to poważne dylematy etyczne. Jak bowiem donoszą naukowcy z University of Florida, którzy przeprowadzili badania nad obecnością DNA H. sapiens w środowisku, rozprzestrzeniany przez nas materiał genetyczny jest bardzo dobrej jakości. Tak dobrej, że możliwe jest zidentyfikowanie mutacji powiązanych z chorobami czy określenie przodków społeczności żyjącej w miejscu pobrania próbek. Można je nawet połączyć z konkretnymi osobami, jeśli oddadzą próbki do badań porównawczych.
      Z tego wszechobecnego kodu genetycznego mogą korzystać zarówno naukowcy, którzy badając ścieki określą kancerogenne mutacje czy analizując glebę znajdą nieznane osady sprzed wieków, jak i policjanci, analizujący środowiskowe DNA (eDNA) unoszące się w powietrzu na miejscu przestępstwa. Naukowcy z Florydy mówią, że potrzebne są uregulowania prawne i określenie zasad etycznych dotyczących korzystania z DNA pozostawionego w środowisku.
      Przez cały czas prowadzenia badań nie mogliśmy wyjść ze zdumienia ani nad tym, jak wiele ludzkiego DNA wszędzie znajdujemy, ani nad jego jakością. W większości przypadków jakość ta była niemal tak dobra, jak jakość próbek pobranych bezpośrednio od człowieka, mówi profesor David Duffy, który kierował pracami.
      Już wcześniej Duffy i jego zespół znakomicie zaawansowali badania nad zagrożonymi żółwiami morskimi i powodowanym przez wirusa nowotworem, który je trapił, pobierając próbki DNA żółwi ze śladów na piasku, pozostawionych przez przemieszczające się zwierzęta. Naukowcy wiedzieli, że ludzkie DNA może trafić do próbek z DNA żółwi. Zaczęli się zastanawiać, jak wiele jest tego ludzkiego DNA w środowisku i jakiej jest ono jakości.
      Naukowcy znaleźli dobrej jakości ludzkie DNA w oceanie i rzekach w pobliżu swojego laboratorium, zarówno w samym mieście, jak i w odległych regionach, odkryli je też w piasku odizolowanych plaż. Po uzyskaniu zgody od National Park Service naukowcy wybrali się na odległą wyspę, na którą nie zapuszczają się ludzie. Tam ludzkiego DNA nie znaleźli. Byli jednak w stanie zsekwencjonować ludzki genom ze śladów stop pozostawionych na piasku. Duffy wybrał się też na swoją rodzimą Irlandię. Pobierał próbki wzdłuż jednej z rzek i wszędzie znalazł materiał genetyczny ludzi. Wszędzie, z wyjątkiem odległych od osad źródeł rzeki. Naukowcy zbadali też powietrze w klinice weterynaryjnej. Znaleźli tam DNA pracowników, leczonych zwierzą oraz wirusów.
      Teraz gdy stało się jasne, że ze środowiska z łatwością można pozyskać materiał genetyczny wysokiej jakości, potrzebne są odpowiednie rozwiązania prawne. Za każdym razem, gdy dokonujemy postępu technologicznego, niesie on ze sobą zarówno korzyści, jak i zagrożenia. I tym razem nie jest inaczej. Musimy wcześnie o tym informować, by społeczeństwa zdążyły opracować odpowiednie rozwiązania, mówi Duffy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...