Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Otyłość jak przeciekający dach

Rekomendowane odpowiedzi

Coraz więcej młodych osób cierpi na schorzenia związane z otyłością charakterystyczne do niedawna dla osób dorosłych - alarmują amerykańscy lekarze. Skutki tak wczesnego rozwoju tych chorób mogą być katastrofalne dla młodych organizmów.

Szokujące wyniki badania stanu zdrowia amerykańskich dzieci zaprezentowano podczas konferencji zorganizowanej przez Amerykańskie Stowarzyszenie Nadciśnienia. W swoim raporcie badacze informują m.in., że ryzyko chorób serca wzrasta u dzieci otyłych aż trzyktotnie. Zwrócono także uwagę na rosnące zagrożenie związane ze stopniowym upowszechnianiem się nadciśnienia tętniczego oraz podwyższonego ciśnienia krwi.

Występowanie otyłości u dzieci kończy się zwiększeniem liczby przypadków wysokiego ciśnienia krwi, tłumaczy dr Bonita Falkner, pracująca na Uniwersytecie Tomasza Jeffersona w Filadelfii. Dodaje: jest to problem, który nie zniknie w magiczny sposób, choć powoduje wzrost ryzyka przedwczesnych incydentów sercowo-naczyniowych na wczesnych etapach ich dorosłego życia.

Statystyki są przerażające. Aż 17 procent amerykańskich dzieci cierpi na otyłość, a kolejnych 20% ma nadwagę. Co więcej, aż u 3,5% dzieci rozwinęło się nadciśnienie, a drugie tyle jest bezpośrednio zagrożonych tą chorobą. 

Jak tłumaczy dr Falkner, coraz większa liczba przypadków otyłości u dzieci wiąże się z gwałtownym wzrostem rozwoju chorób, które dotychczas były uznawane za charakterystyczne dla osób znacznie starszych od nich. Jeśli mamy przed sobą dziecko z otyłością i podwyższonym ciśnieniem, jest to dziecko, które powinno zostać przebadane także pod kątem innych czynników ryzyka [chorób sercowo-naczyniowych - red.], takich jak cholesterol, bezdech senny czy zaburzenia snu - wyjaśnia badaczka. Jeżeli w historii rodziny takiego dziecka zdarzały się przypadki cukrzycy, może zaistnieć potrzeba wykonania badania metabolizmu cukrów.

Badaczka podkresla, że podwyższone ciśnienie krwi oraz otyłość stanowią dwa główne komponenty tzw. syndromu metabolicznego - zespołu charakteryzującego się podwyższonym ryzykiem zachorowania m.in. na atak serca, udar mózgu czy cukrzycę. Warto zaznaczyć, że do zdiagnozowania syndromu metabolicznego (oraz do wzrostu prawdopodobieństwa zachorowania na wspomniane schorzenia) wystarcza zaledwie jeden z tych dwóch objawów.

Zalecenia odnośnie leczenia młodych ludzi są takie same, jak dla osób dorosłych. Obejmują kilka banalnych i powszechnie znanych zaleceń: modyfikację diety, zmianę stylu życia na bardziej aktywny, a także kontrolowanie wagi. Leczenie farmakologiczne jest zalecane dopiero wtedy, gdy nadciśnienie zaostrza się pomimo upływu czasu od zmiany stylu życia, a organy wewnętrzne doznają uszkodzeń związanych ze schorzeniem. Stosowanie leków należy uznawać za ostateczność, gdyż preparaty stosowane u młodych pacjentów są identyczne, jak u dorosłych, co może oznaczać rozwój niepożądanych objawów.

Lekarze podreślają, że zapobieganie otyłości i podwyższonemu ciśnieniu krwi, chorobom ściśle ze sobą związanym, jest o wiele łatwiejsze od ich leczenia. Jak tłumaczy dr George Bakris, wybrany niedawno na prezesa Amerykańskiego Stowarzyszenia Nadciśnienia, porównuje tę sytuację do dbania o własny dom: jeżeli wiesz, że twój dach przecieka, ale nie przeszkadza to tobie, możesz to zignorować. Później przychodzi jednak burza, a twój dom zamienia się w basen. Nie doszłoby do tego, gdybyś zajął się przeciekiem wcześniej.

Miejmy nadzieję, że nauczymy się na nieswoich błędach i zapobiegniemy konieczności przeprowadzenia generalnego remontu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość tymeknafali

W Macdonald's spotkajmy się... niech sobie jadą tak dalej, cierpią własną głupotę i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość cierpi własną głupotę, niektórzy cierpią ich styl życia (małe dzieci nie mające innych wzorców) - a reszta cierpi za ogół (podatnicy). Tylko, że tak jest na całym świecie, i wcale nie jest to spowodowane mac donaldem - chociaż to chyba największa ikona przemysłu śmieciowego jedzenia. Bardzo ładnym hasłem reklamowym ostatnio było "śpij smacznie - śniadanie na Ciebie czeka" - made in mac donald :)

Ale widać ostatnio w naszym kręgu geograficzno-kulturowym, że zaczyna się coś dziać. Nie wiem jak to wygląda na zachodzie, ale na naszych szkolnych stołówkach i w całej bodajże Rosji wprowadzony został zakaz sprzedawania junk foodów.

Nawet taki łasuch jak ja przerzucił się z ciasteczek, czipsów, pepsi i batoników podjadanych cały dzień w pracy na rzecz pełnowartościowego śniadanka z razowego chlebka, masełka i nabiału o ściśle określonej godzinie każdego dnia. I naprawdę widać różnicę gdy wchodzę na wagę - nawet pomimo tego, że nie znajduję czasu i chęci na jakikolwiek inny ruch poza włączenie i wyłączenie komputera ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie absolutnym szczytem wszystkiego jest ostatnia kampania reklamowa Coca-Coli, w której prezentowana jest jako napój zdrowy, robiony w oparciu o tradycyjną recepturę (pewnie od babci wziętą ;) ), bez konserwantów i barwników. Wiadomo, bo jak tu zabarwić coś, co ma już dodaną taką ilość karmelu, a skład napoju gwarantuje jego sterylność?! Na początku naprawdę myślałem, że to jakiś żart.

 

A te 3,5% nadciśnieniowców wśród dzieci zwyczajnie mnie przeraziło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak analizując naszą dietę lokalną, myślę, że w Polsce problem dotyczy głównie nadwyżki węglowodanów - chlebek, bułeczki, soczki - właściwie ogromny odsetek populacji codziennie spożywa białe pieczywo. Wiem to po sobie, jak ciężko jest się zmieścić podczas diety w ilość węglowodanów, a zastąpić ich nadmiar np. tłuszczem. Produkty takie jak chleb, czy bułki bardzo dobrze wypełniają żołądek, i hamują głód. I co tu wziąć zamiast kanapki do szkoły? ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam jogurcik i miseczkę musli ;) Daje radę i wypełnia żołądek na naprawdę długo :) Cukru będzie tyle samo, albo i mniej, ale będą znacznie wolniej się uwalniały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość cogito

jugurt z musli...mniam  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja lubię jeść owoce, jakąś pomarańcze, albo jabłko, ale jeżeli zaśpię i nie zdążę czegoś zjeść na pierwsze śniadanie, to potem takie jabłko na pusty żołądek jakoś strasznie mnie katuje (tak jakbym miał problem ze strawieniem go). Najlepiej lubię jeść dużo białka, jajka czy biały ser, ale niestety ciężko takie coś sobie przyrządzić poza domem. Jogurt z czymś faktycznie też jest dobry, ale jakoś nudzi mi się :). Jadałem z orzechami włoskimi aby mieć też wyrobioną normę tłuszczy, to jest dopiero pycha ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co tam ciśnienie... Higienistka mierzyła nam ciśnienie w 1 klasie technikum. 140/100 nie było niczym zaskakującym...

 

Pamiętajmy, że otyłość to nie tylko wynik nawyków żywieniowych, ale nierzadko i predyspozycji genetycznych. Dlatego jeden musi cały czas liczyć kalorie, a drugi żre na potęgę i dalej jest chudy...

 

Znacie przypadek Manuela Uribe? Ważył prawie 600 kilo i schudł już ponad dwukrotnie... Nie osiągnął jeszcze satysfakcjonującej go wagi, ale dzielnie zmierza do celu. Jak się chce, to można!

http://en.wikipedia.org/wiki/Manuel_Uribe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym genetycznym podłożem otyłości zgadzam się tylko częściowo. Nie znam ani jednej wysportowanej osoby, która byłaby otyła (rzecz jasna, pomijam tu osoby, które były otyłe i postanowiły "wziąć się za siebie"). Można mieć lekką nadwagę pomimo trenowania, ale na tym poprzestańmy i nie róbmy z igły wideł. To są bardzo nieliczne przypadki, kiedy osoba naprawdę silnie tyje pomimo odpowiedniego stylu życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie znam ani jednej wysportowanej osoby, która byłaby otyła

W tym wypadku chyba skutek z przyczyną miejscami Ci się zamienił ;) Sugerujesz że bycie sportowcem nie sprzyja otyłości?

Nie znam ani jednej otyłej osoby która byłaby sportowcem :)

Ja zaś sugeruję że ludzie otyli nie zostają sportowcami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawodnicy sumo są otyli jedynie w sensie wysokiego BMI. Ich organizmy są wyjątkowo zdrowe i wydolne.

 

Sugerujesz że bycie sportowcem nie sprzyja otyłości?

A Ty twierdzisz, że sprzyja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analizy przeprowadzone za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji wskazują, że metabolity diety są głównym winowajcą rozwoju nowotworów jelita grubego u dorosłych poniżej 60. roku życia. Szczególnie silny wpływ mają metabolity czerwonego mięsa i mięsa przetworzonego. Uzyskane wyniki są o tyle istotne, że od dłuższego czasu notuje się wzrost liczby nowotworów u młodszych osób, a badania na obecność metabolitów są znacznie łatwiejsze i tańsze niż badania kolonoskopowe. Okazuje się więc, że ważnym czynnikiem zmniejszającym ryzyko nowotworów jelita grubego może być zmiana diety.
      U osób poniżej 60. roku życia byłoby niepraktycznym stosowanie metod, które proponujemy osobom starszym. Łatwiejsze od tego typu badań przesiewowych jest wykonanie prostego testu z krwi, który zmierzy biomarkery metabolitów. Wówczas osoby narażone na największe ryzyko można będzie skierować na dokładniejsze badania, mówi jeden z autorów badań, onkolog układu pokarmowego Suneel Kamath.
      Uczeni z Center for Young-Onset Colorectal Cancer w Cleveland Clinic prowadzą wielkoskalowe analizy danych dwóch grup pacjentów. Jednej, leczonej z powodu nowotworu jelita grubego, który wystąpił u nich w wieku młodszym niż średnia dla tej choroby, oraz grupy, u której nowotwór zdiagnozowano w wieku typowym dla jego występowania. Badacze już wcześniej zidentyfikowali różnice w metabolitach pomiędzy obiema grupami, a inna grupa naukowa zauważyła, że u obu grup występują też różnice w mikrobiomie jelit. Wiemy jednak, że na ryzyko wystąpienia nowotworów wpływa wiele czynników, dlatego też bardzo trudno jest określić, które z nich mogą odgrywać najważniejszą rolę i pod tym kątem zaplanować kolejne badania. jakby tego było mało, bakterie mikrobiomu spożywają nasze metabolity i wytwarzają własne, co dodatkowo zaciemnia obraz.
      Doktor Naseer Sangwan, dyrektor Microbial Sequencing & Analytics Resource Core, który był jednym z kierowników grupy badawczej, zaprzągł do pracy algorytm sztucznej inteligencji. Jego zadaniem było przeanalizowanie danych z dotychczas prowadzonych badań i określenie, które czynniki stwarzają największe ryzyko, zatem na badaniu których należy się skupić.
      Okazało się, ku zaskoczeniu badaczy, że głównym czynnikiem z powodu którego w jednej grupie nowotwór jelita grubego pojawia się szybciej niż średnia, była dieta. Badacze coraz intensywniej badają mikrobiom. Tymczasem z naszych badań wynika, że chodzi o dietę. Już wcześniej wiedzieliśmy, że metabolity odgrywają główną rolę, teraz więc możemy prowadzić badania w odpowiednim kierunku, mówi Sangwan. Fakt, że winowajcą jest dieta ma tę zaletę, że badania metabolitów z krwi są znacznie łatwiejsze niż analiza DNA mikroorganizmów występujących w jelitach. Ponadto bardzo trudno jest zmienić mikrobiom. Co prawda zmiana diety również nie zawsze jest łatwa, ale jest znacznie łatwiejszym rozwiązaniem jeśli chcemy zapobiec nowotworowi, wyjaśnia doktor Kamath.
      U osób, które w młodszym wieku zachorowały na raka jelita grubego, zaobserwowano większe stężenie metabolitów związanych z przetwarzaniem argininy oraz cyklem mocznikowym, niż u pacjentów, u których choroba wystąpiła później. Te różnice są prawdopodobnie powiązane z długotrwałą konsumpcją czerwonego mięsa oraz mięsa przetworzonego. Naukowcy, by sprawdzić swoje przypuszczenia, prowadzą obecnie analizy dotyczące zachorowań na terenie całego kraju. Jeśli potwierdzą, że metabolity argininy i cyklu mocznikowego – i co za tym idzie nadmierne spożycie czerwonego mięsa i mięsa przetworzonego – odpowiadają za wczesne ryzyko rozwoju raka jelita grubego, rozpoczną badania nad dietami i dostępnymi już lekami, za pomocą których będzie można regulować wspomniane metabolity.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone na modelach mysich, u których poprzez dietę wysokotłuszczową wywołano otyłość wykazały, że samice, w przeciwieństwie do samców, są lepiej chronione przed otyłością i towarzyszącym jej stanem zapalnym, gdyż w ich organizmach dochodzi do większej ekspresji proteiny RELM-α. Stwierdziliśmy, że komórki układu odpornościowego oraz RELM-α są odpowiedzialne za międzypłciowe różnice w reakcji układu odpornościowego na otyłość, mówi profesor Meera G. Nair z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside. Jest ona współautorką badań prowadzonych wraz z profesor Djurdjicą Coss.
      Do białek z rodziny RELM (resistin-like molecule), obok rezystyny, należą też RELM-α i RELM-β. Do wysokiej ekspresji RELM zachodzi w czasie infekcji i stanów zapalnych. Gdy tylko u myszy pojawia się infekcja, błyskawicznie dochodzi do uruchomienia produkcji RELM-α, które ma chronić tkanki. RELM-α reguluje działanie dwóch typów komórek układu odpornościowego: przeciwzapalnych makrofagów i eozynofili. Autorki badań zaobserwowały, że samce myszy wykazywały niższą ekspresję RELM-α, miały mniej eozynofili, a więcej prozapalnych makrofagów, które wspomagały otyłość. Gdy uczone usunęły RELM-α u samic odkryły, że nie były one chronione przed otyłością, miały mniej oezynofili, a więcej makrofagów – podobnie jak samce.
      Mogłyśmy jednak zredukować otyłość u samic myszy podając im eozynofile lub RELM-α to sugeruje, że mogą być one obiecującymi środkami terapeutycznymi, mówi Nair.
      Niedobór RELM-α miał duży wpływ na samców, ale wciąż był on mniejszy niż na samice. Prawdopodobnie dlatego, że samice mają wyższy poziom RELM-α, zatem niedobory bardziej wpływają na ich organizm. Z naszych badań płynie wniosek, że w chorobach metabolicznych, takich jak otyłość, konieczne jest branie pod uwagę różnic międzypłciowych, stwierdza Coss.
      Najważniejsze jednak jest odkrycie nieznanej dotychczas, zależnej od płci, roli RELM-α w modulowaniu reakcji metabolicznej i zapalnej na indukowaną dietą otyłość. Istnieje „oś RELM-α-eozynofile-makrofagi”, która chroni kobiety przed otyłością i stanem zapalnym wywoływanymi dietą. Wzmocnienie tego szlaku może pomóc w walce z otyłością, dodaje Nair.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nieodpowiednia dieta była przyczyną 14,1 milionów zachorowań na cukrzycę typu 2. w 2018 roku, informują naukowcy z Tufts University. Na podstawie stworzonego przez siebie modelu dotyczącego zwyczajów dietetycznych mieszkańców 184 krajów, uczeni uznali, że złe odżywianie się odpowiada za 70% nowych przypadków cukrzycy typu 2. Badania, w których uwzględniono dane z lat 1990–2018 zostały opublikowane na łamach Nature Medicine. Autorom badań udało się określić te zwyczaje żywieniowe, które w największym stopniu przyczyniają się do rozwoju cukrzycy.
      Uwzględnili w swoich badaniach 11 czynników powiązanych z dietą i stwierdzili, że 3 z nich odgrywają nieproporcjonalnie dużą rolę w rozwoju cukrzycy. Są nimi niedostateczne spożycie pełnego ziarna, zbyt duże spożycie oczyszczonego ryżu i pszenicy oraz zbyt duże spożycie przetworzonego mięsa. Mniejszy wpływ na rozwój choroby miało spożywanie zbyt dużych ilości soków owocowych, zbyt małych ilości warzyw zawierających niewiele skrobi oraz orzechów i nasion.
      Nasze badania sugerują, że zła jakość węglowodanów w diecie to główna przyczyna rozwoju cukrzycy typu 2., mówi profesor Dariush Mozaffarian, jeden z głównych autorów badań.
      Naukowcy zauważyli, że we wszystkich 184 badanych krajach doszło w latach 1990–2018 do wzrostu zachorowań na cukrzycę typu 2. Ma to niekorzystny wpływ na całe społeczeństwo, od osób chorych, poprzez ich rodziny, po systemy opieki zdrowotnej.
      Analiza wykazała też, że zła dieta jest częściej przyczyną zachorowań na cukrzycę wśród mężczyzn niż kobiet, wśród osób młodszych niż starszych i wśród mieszkańców miast niż wsi. Największy wzrost zachorowań notuje się w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji Centralnej. Niechlubne rekordy dzierżą tutaj Polska i Rosja, gdzie dieta pełna jest czerwonego mięsa, mięsa przetworzonego oraz ziemniaków. To właśnie w tych krajach zanotowano największy odsetek przypadków cukrzycy typu 2. powiązanych z nieprawidłową dietą. Drugim obszarem częstych zachorowań jest Ameryka Łacińska i Karaiby, szczególnie Kolumbia i Meksyk. Tam za zachorowania odpowiadają głównie słodzone napoje, przetworzone mięso oraz niskie spożycie pełnych ziaren.
      Regionami, w których dieta ma mały wpływ na cukrzycę typu 2. są kraje Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, a z 30 najbardziej zaludnionych krajów świata najmniej przypadków cukrzycy powiązanej z dietą występuje w Indiach, Nigerii i Etiopii.
      Z innych ostatnio publikowanych analiz podobnego typu dowiadujemy się, że zła dieta odpowiada za 40% przypadków cukrzycy typu 2. Autorzy nowych badań mówią, że różnica wynika z faktu, iż w swojej analizie jako pierwsi uwzględnili rafinowane ziarna, a ponadto wykorzystali nowsze dane pochodzące m.in. z badań zwyczajów dietetycznych poszczególnych osób, a nie tylko z danych na temat produkcji rolnej w różnych krajach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wysokie ciśnienie krwi w czasie ciąży jest powiązane z wyższym ryzykiem wystąpienia problemów poznawczych u matki w późniejszym życiu, czytamy na łamach Neurology. Badacze zauważyli też, że panie, u których wystąpił stan przedrzucawkowy były narażone na jeszcze wyższe ryzyko pojawienia się problemów poznawczych.
      Wysokie ciśnienie krwi podczas ciąży, w tym stan przedrzucawkowy, są uznanymi czynnikami ryzyka choroby serca i udaru. Nasze badania wskazują, że mogą być też czynnikami ryzyka spadku zdolności poznawczych, mówi autorka badań, doktor Michelle M. Mielke z Wake Forest University School of Medicine w Winston-Salem w Karolinie Północnej.
      Doktor Mielke i jej zespół prowadzili badania na grupie 2239 kobiet. Średnia ich wieku wynosiła 73 lata. Naukowcy przeanalizowali dane dotyczące ciąż i ich przebiegu. Stwierdzili, że 83% z badanych (1845 panie) było w ciąży co najmniej raz, a 385 kobiet (17%) albo nigdy nie była w ciąży, albo ciąża zakończyła się przed 20. tygodniem. Wśród pań, których ciąża rozwinęła się poza 20. tydzień, było 100 kobiet, u których wystąpiło wysokie ciśnienie krwi i 147 gdzie stwierdzono stan przedrzucawkowy lub rzucawkę. U pozostałych 1607 badanych ciśnienie krwi w czasie ciąży pozostawało w normie.
      Kobiety biorące udział w badaniu rozwiązywały następnie 9 różnych testów sprawdzających pamięć oraz myślenie. Testy powtarzano co 15 miesięcy przez kolejnych 5 lat. Badano za ich pomocą umiejętności zapamiętywania i myślenia, w tym ogólne zdolności poznawcze, tempo przetwarzania informacji, funkcje wykonawcze oraz przetwarzanie językowe i wizualne.
      Okazało się, że panie, u których podczas ciąży stwierdzono wysokie ciśnienie krwi, doświadczyły większego spadku zdolności poznawczych niż panie, u których ciśnienie krwi było w normie lub które nie rodziły.
      Po uwzględnieniu takich czynników jak wiek czy poziom wykształcenia, stwierdzono, że u pań, które miały podwyższone ciśnienie, spadek zdolności poznawczych w badanym okresie 5 lat wyniósł 0,4 punktu, a u pań, które nie doświadczyły problemów z ciśnieniem spadek był kilkukrotnie mniejszy i wyniósł 0,1 punktu. Z kolei panie, u których wystąpił stan przedrzucawkowy lub rzucawka, utraciły w tym czasie 0,5 punktu zdolności poznawczych.
      Uzyskane wyniki powinny zostać jeszcze potwierdzone podczas kolejnych badań, mówią naukowcy. Jednak sugerują one, że odpowiednie monitorowanie i zarządzenie ciśnieniem krwi w czasie i po ciąży jest ważnym czynnikiem wpływającym na zdrowie poznawcze kobiety w późniejszym życiu, mówi Mielke.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeden z mitów dietetycznych głosi, że osoby, które więcej jedzą wieczorami, są bardziej podatne na przybranie na wadze i mają mniejszą szansę na jej zrzucenie. Badania przeprowadzone przez profesorów Alexandrę Johnstone z University of Aberdeen i Jonathana Johnstona z University of Surrey dowodzą, że energia z pożywienia jest podobnie użytkowana, niezależnie od tego, jak w ciągu dnia rozłożymy sobie liczbę spożywanych kalorii. Innymi słowy, bez samego ograniczenia liczby spożywanych kalorii nie powinniśmy liczyć na schudnięcie.
      Analizy zwyczajów dotyczących odżywiania się wskazują, że wiele osób większość kalorii spożywanych w ciągu dnia przyjmuje wieczorem. Johnstone i Johnston opublikowali właśnie na łamach Cell Metabolism pierwsze brytyjskie badania, w ramach których porównano wpływ spożywania większości dziennej dawki kalorii w ramach śniadań z ich spożywaniem w ramach kolacji.
      W badaniach wzięło udział 30 ochotników. Wszyscy oni mieli nadwagę lub byli otyli, jednak poza tym byli zdrowi. Badani przez 10 tygodni żywili się wyłącznie tym, co dostarczali im naukowcy.
      Przez pierwszy tydzień ochotnicy spożywali dietę potrzebną do utrzymania wagi. Otrzymywali 1,5 raza więcej kalorii niż wynosiło ich zapotrzebowanie energetyczne w czasie odpoczynku. Liczbę tę ustalono indywidualnie dla każdego z badanych. To standardowa liczba kalorii potrzebna do podtrzymania codziennych czynności życiowych. Kalorie były równomiernie rozłożone pomiędzy trzema posiłkami dziennie.
      Przez kolejne 4 tygodnie uczestnicy badań byli podzieleni na 2 grupy. W jednej z nich znalazło się 14 osób, które 45% dziennej dawki kalorii zjadały na śniadanie, 35% na obiad i 20% na kolację. w grupie drugiej było 16 osób, które na śniadanie zjadały 20% dawki kalorii, na obiad otrzymywały 35%, a na kolację zjadały 45% kalorii. Tutaj każdy z badanych otrzymał tyle kalorii, ile potrzebował jego organizm w czasie odpoczynku. Z tłuszczu pochodziło 35% kalorii, 30% dostarczano z białek, a 35% z węglowodanów.
      Po czterech tygodniach obie grupy jadły tak, jak w pierwszym tygodniu, a następnie – na ostatnie 4 tygodnie – zamieniono im dietę, czyli osoby, które wcześniej były w grupie jedzącej duże śniadania, trafiły do grupy jedzącej duże kolacje.
      Po każdym z czterotygodniowych etapów – przypomnijmy, że w ich trakcie badani otrzymywali tylko tyle kalorii, ile wynosiło ich zapotrzebowanie w czasie spoczynku – uczestników badania ważono. Okazało się, że osoby, które jadły większe śniadania niż kolacje straciły średnio 3,33 kg, a osoby jedzące większe kolacje niż śniadania straciły średnio 3,38 kg.
      Mimo, że różny rozkład kalorii w ciągu dnia nie wpływał na utratę wagi, to naukowcy zauważyli inną istotną rzecz. Osoby, które jadły większe śniadania czuły się bardziej najedzone przez resztę dnia. Przez ostatnie trzy dni każdej z diet badanym kilkukrotnie w ciągu dnia dawano do wypełnienia ankietę, w której swój poziom głodu oceniali na skali od O do 100, gdzie 0 oznaczało w pełni najedzony. Badani, gdy jedli duże śniadanie oceniali średnio swój poziom głodu na 30, a podczas jedzenia dużych kolacji – na 33. Jedzenie dużych śniadań wiązało się też z mniejszą chęcią na sięgnięcie po coś do zjedzenia, niższym poziomem stymulującego apetyt hormonu greliny i wyższymi poziomami hormonów odpowiedzialnych za uczucie najedzenia.
      To ważne badania, gdyż obala przekonanie, że różny rozkład liczby kalorii w ciągu dnia prowadzi do różnic w wydatkowaniu energii. Zasadniczym elementem odchudzania się, jest kontrola apetytu. Nasze badania sugerują, że osoby jedzące więcej kalorii na śniadanie, czują się bardziej najedzone, niż gdy jedzą więcej kalorii na kolację – stwierdzają autorzy badań.
      Spożywanie większej liczby kalorii na śniadanie a nie na kolację, może być dobrą strategią jeśli chcemy stracić na wadze, ale nie dlatego, że organizm w inny sposób korzysta z energii, ale dlatego, że czujemy się mniej głodni, więc możemy rzadziej podjadać.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...