Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Po glebszym zastanowienieu sie uwazam, ze blokada predkosci nie jest dobrym rozwiazaniem,

 

Racja, najprostrze metody są najskuteczniejsze - kluczyki dostaje ten kto jest odpowiedzialny i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że wiara w ludzki rozsądek i inteligencję to bardzo naiwna postawa ;)

 

Lobo: przepraszam za nadinterpretację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że wiara w ludzki rozsądek i inteligencję to bardzo naiwna postawa ;)

Niekonieczne, jeśli rodzic "zna" własne dziecko to wie czy jest odpowiedzialne, jeśli się pomyli to tylko źle świadczy o rodzicu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przyznanie się przez rodzica do błędu nie przywróci życia ofierze wypadku spowodowanego przez dziecko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt. Niestety nie ma metody doskonałej, zawsze jest ryzyko czy to nieprawidłowego działania blokad czy też błędu rodzica. Jest tylko kwestia który sposób przyniesie mniejsze szkody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby otrzymać prawo jazdy należy mieć 18 lat. W tym wieku odpowiada się za swoje czyny, więc jeżeli "dziecko" kogoś zabije, to dziecko pójdzie do więzienia. Rodziców może czekać tylko strata kasy i smutek - więc taki kluczyk jest dla nich pewną wygodą, jakimś sztucznym usprawiedliwieniem, coś, na co zawsze można zwalić winę. Chyba nie tak to powinno działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię o tym, czy jest paragraf, czy nie. Mówię o zwróceniu komuś życia i o szeroko rozumianej odpowiedzialności moralnej, ew. o poczuciu winy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziecko powinno dorastać w bezpośrednim kontakcie z działajacym rodzicem np: zepsuł się samochód siedzi z rodzicem nad problemem, malujesz mieszkanie jest z tobą, zmieniasz zarówkę i koniecznie trzeba odpowiadać logicznie na z pozoru banalne pytania (w stylu a dlaczego??)

 

(bliskie PM uczy się bez słów: przez podpatrywanie, rejestrowanie upływajacego czasu, powstających emocji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Waldim, i potwierdzam, że przynosi to efekty.

Mikroosie, rozumiem, aczkolwiek dorośli ludzie też zabijają. Jeżeli rodzice wytłumaczą dziecku do czego służy samochód i dlaczego warto przestrzegać przepisów to na prawdę nie widzę sensu w stosowaniu takiego kluczyka, tym bardziej, że do tragedii wystarczy o wiele mniejsza prędkość niż 130 km/h...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem o tym i dlatego proponowałem już dawno, żeby ogranicznik włączał się przy prędkości o ok. 20 km/h wyższej od maksymalnej na danym terenie. Wiadomo, że nigdy nie unikniesz wszystkich wypadków, ale najprawdopodobniej zgodzisz się ze mną, że ograniczanie prędkości pozwala uniknąć wielu z nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale powiem Ci, że wiele ograniczeń w terenie nie ma żadnego uzasadnienia fizycznego - krótko mówiać, jest 30, bo można tu jechać spokojnie 50, ale gdy będzie 50, to kierowcy będą jechać 100, a jak będzie 30, to będą jechać 60. Głupie podejście, na które wpływa głupota władzy i kierowców.

I druga sprawa, widzisz, są takie sytuacje, że np. jazda o 10 km/h szybciej być może pozwoli Ci wyprzedzić miejsce, w którym za parę chwil dojdzie do wypadku, wiem, że już filozofuję, ale moim skromnym zdaniem to, że są fotoradary, i że za szybka jazdę na prawdę można słono zapłacić, no cóż, to już jest dużo.

Nie potrafię w takiej kwestii jeszcze wyrobić sobie dobrego poglądu, bo nie jestem na razie kierowcą. Tak więc proszę o wyrozumiałość! Osobiście nie chciałbym mieć takiego ograniczenia, pomijając fakt, iż znając życie przez pierwsze miesiące jazdy nie będę takiej prędkości przekraczał ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się ten pomysł podoba. W Niemczech jakiś czas temu wprowadzono nakaz by motocykle dla osób mających rok prawo jazdy, lub poniżej chyba 20 lat miały moc ograniczoną do 25kW. Jak powiadają starsi ludzie, człowiek robi się naprawdę zrównoważony po osiągnięciu wieku Chrystusowego (33)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem o tym i dlatego proponowałem już dawno, żeby ogranicznik włączał się przy prędkości o ok. 20 km/h wyższej od maksymalnej na danym terenie.

Założenie wydaje się słuszne, jednak musiał by to być rozbudowany system, szczególnie problematyczne wydaje mi się uaktualnianie bazy danych o nowe drogi i ograniczenia prędkości dla tych dróg.

 

Według mnie stosowanie ograniczników to pewne przeniesienie odpowiedzialności z osoby kierującej na urządzenie i zwalnia częściowo z odpowiedzalności rodzica który wydaje kluczyki. Wiele rodziców się nie będzie zastanawiać czy ich "dziecko" jest na tyle odpowiedzialne aby dostać auto, bo przecież jest system który zwalnia ich z zastanowienia się nad tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale powiem Ci, że wiele ograniczeń w terenie nie ma żadnego uzasadnienia fizycznego - krótko mówiać, jest 30, bo można tu jechać spokojnie 50, ale gdy będzie 50, to kierowcy będą jechać 100, a jak będzie 30, to będą jechać 60. Głupie podejście, na które wpływa głupota władzy i kierowców.

Tu się zgadzam. Ale to jest zupełnie osobna kwestia, nie do końca związana z tym, o czym teraz rozmawiamy.

 

I druga sprawa, widzisz, są takie sytuacje, że np. jazda o 10 km/h szybciej być może pozwoli Ci wyprzedzić miejsce, w którym za parę chwil dojdzie do wypadku

Po pierwsze: w warunkach drogowych przyśpieszenie o te 10 km/h zajmuje niemal zawsze zbyt wiele czasu, żebyś zdążył nabrać jakiegokolwiek istotnego przyśpieszenia.

 

Po drugie: sama świadomość posiadania ograniczenia na pewno zmieniłaby nastawienie kierowcy.

 

Po trzecie: korzyści z wprowadzenia takiego rozwiązania, liczone w formie liczby śmiertelnych wypadków, znacznie przewyższałyby straty.

 

to, że są fotoradary, i że za szybka jazdę na prawdę można słono zapłacić, no cóż, to już jest dużo.

Tu się zgadzam. Pozostaje tylko pytanie, czy "dużo" to "wystarczająco". Moim zdaniem powinniśmy raczej dążyć do szwedzkich ideałów ograniczenia śmiertelności na drogach do zera w ciągu 40 lat.

 

Osobiście nie chciałbym mieć takiego ograniczenia, pomijając fakt, iż znając życie przez pierwsze miesiące jazdy nie będę takiej prędkości przekraczał ;)

Ty nie, bo masz wystarczająco wiele oleju w głowie. Ale przejedź się na jakąkolwiek szosę albo nawet na dłuższe proste w miastach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: w warunkach drogowych przyśpieszenie o te 10 km/h zajmuje niemal zawsze zbyt wiele czasu, żebyś zdążył nabrać jakiegokolwiek istotnego przyśpieszenia.

Chodziło mi o to, że na dłuższą metę, powiedzmy, gdybyśmy przez godzinę średnio jechali 10 km/h wolniej, to być może nie zdążylibyśmy przejechać miejsca, gdzie nastąpi wypadek. Takie mocne gdybanie, ale takie przypadki się zdarzają, nie trzeba daleko szukać!

Moim zdaniem powinniśmy raczej dążyć do szwedzkich ideałów ograniczenia śmiertelności na drogach do zera w ciągu 40 lat.

Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat, ew. podać jakieś źródła? Nie słyszałem o tym fenomenie, doprawdy zdaje się być niewiarygodne.

Ale przejedź się na jakąkolwiek szosę albo nawet na dłuższe proste w miastach.

Fakt, coś w tym jest. Aczkolwiek wierzę w metamorfozę, bynajmniej w takim czasie, który byłby potrzebny na wprowadzenie takiego systemu (a i tak znając życie sporo rodziców miałoby to gdzieś).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chodziło mi o to, że na dłuższą metę, powiedzmy, gdybyśmy przez godzinę średnio jechali 10 km/h wolniej, to być może nie zdążylibyśmy przejechać miejsca, gdzie nastąpi wypadek. Takie mocne gdybanie, ale takie przypadki się zdarzają, nie trzeba daleko szukać!

To już jest zwykły rachunek prawdopodobieństwa. Za to odpowiem Tobie w dokładnie przeciwny sposób: im jedziesz wolniej, tym większa szansa na wyhamowanie.

 

Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat, ew. podać jakieś źródła? Nie słyszałem o tym fenomenie, doprawdy zdaje się być niewiarygodne.

Oni nie twierdzą, że śmiertelność będzie zerowa. To jest raczej taka asymptota - cel, którego i tak się nie da osiągnąć, ale fajnie by było :)

Ale ciekawą referencją są np. te artykuły: http://www.erso.eu/knowledge/Fixed/70_qrst/quantitative%20road%20safety%20targets.pdf

vv.se/filer/35555/vision_zero_0604.pdf

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zlikwidować prewencję, zwielokrotnić kary za skutki nieostrożnego jeżdżenia - oto recepta!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oni nie twierdzą, że śmiertelność będzie zerowa. To jest raczej taka asymptota - cel, którego i tak się nie da osiągnąć, ale fajnie by było ;)

Wybacz, źle zrozumiałem, już późno, myślałem, że już to osiągnęli :)

 

@Sebaci, łatwo się mówi, dopóki się przez kogoś nie ucierpi. Zlikwidowanie prewencji jest dla mnie bardzo bardzo złym pomysłem, wręcz graniczącym z absurdem. Szczególnie jeżeli tyczy to ruchu drogowego, rozejrzyj się ile aut wokół. Nie można tego tak lekceważyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Sebaci, łatwo się mówi, dopóki się przez kogoś nie ucierpi. Zlikwidowanie prewencji jest dla mnie bardzo bardzo złym pomysłem, wręcz graniczącym z absurdem. Szczególnie jeżeli tyczy to ruchu drogowego, rozejrzyj się ile aut wokół. Nie można tego tak lekceważyć.

Dlaczego? W obecnym systemie też niektórzy cierpią (nigdy zresztą nie będzie braku wypadków, poszkodowanych itp...). Po zlikwidowaniu prewencji wariaci też by istnieli. Tylko musieliby jeździć ze świadomością, że dostawaliby surowe kary za spowodowane przez nich wypadki. Dlatego uważam, że taki system byłby dużo lepszy. Ale oczywiście nikt o nim nawet nie myśli, bo po co, jak można legalnie doić kierowców...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zlikwidować prewencję, zwielokrotnić kary za skutki nieostrożnego jeżdżenia - oto recepta!

Likwidowanie prewencji ma sens dopiero wtedy, gdy osiąga się już poziom, na którym zjawisko jest już mało uciążliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego? W obecnym systemie też niektórzy cierpią (nigdy zresztą nie będzie braku wypadków, poszkodowanych itp...). Po zlikwidowaniu prewencji wariaci też by istnieli. Tylko musieliby jeździć ze świadomością, że dostawaliby surowe kary za spowodowane przez nich wypadki. Dlatego uważam, że taki system byłby dużo lepszy. Ale oczywiście nikt o nim nawet nie myśli, bo po co, jak można legalnie doić kierowców...

Kary za małe wkroczenia już teraz są wysokie. Problem unikania kary w przypadku zabójstw itd. nie wynika ze słabości tych kar, lecz z nieudolności prawa i sądów, ot co.

Takie usunięcie prewencji mogłoby spowodować dwa skutki, albo byłby całkiem nieźle, albo byłby totalny chaos - wszystko zależy właściwie od kierowców, a oni jak wiemy bywają idiotami często. Problem przypomina mi legalizację narkotyków - równie kontrowersyjny temat, również niesie korzyści finansowe dla państwa, również może zniszczyć status quo w Polsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie obraz przemawia bardziej od tabelek i wykresów. Filmik ciekawie zrobiony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda? Takie banalne. Mało kto sobie zdaje sprawę z rzeczy praktycznie oczywistej, że im wolniej jedziesz, tym lepsza przyczepność i lepsze hamowanie. I właśnie dlatego tych kilka km/h może zrobić wielką różnicę, jeśli idzie o drogę hamowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj bardziej praktyczną wydaje się być taka zależność, że im szybciej jedziesz, tym szybciej jesteś na miejscu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ford i McDonald nawiązały współpracę, która pozwoli wykorzystać plewy pozostałe po paleniu kawy w materiale kompozytowym do produkcji części samochodowych. Sieć restauracji planuje przekazywać koncernowi motoryzacyjnemu znaczącą część plew ze swojego północnoamerykańskiego "urobku". Warto przypomnieć, że w zeszłym roku w samych Stanach McDonald wydał ok. 822 mln kubków kawy.
      Uzyskane w ten sposób części mają być o 20% lżejsze, co powinno zmniejszyć zużycie paliwa i emisję CO2. Co istotne, w czasie formowania części producent może zaoszczędzić do 25% energii. Jak podkreśla Debbie Mielewski z zespołu badawczego Forda, części wyprodukowane z nowego materiału kompozytowego będą też bardziej trwałe, bo lepiej wytrzymuje on ciepło.
      Pierwszym elementem produkowanym z wykorzystaniem plew będzie obudowa reflektora Lincolna Continentala. Plewy przetwarza dla Forda firma Competitive Green Technologies. Produkcja osłon ma się rozpocząć w Varroc Lighting Systems jeszcze przed końcem tego roku.
      Do produkcji pojedynczej obudowy potrzeba plew z ok. 300 tys. ziaren kawy.
      Ford i McDonald myślą o kontynuacji współpracy (o wykorzystaniu większej części odpadków restauracji). Muszą mieć sporo odpadów keczupowych - skórek i nasion pomidorów. A co z ich obierkami ziemniaków na frytki? Jesteśmy przekonani, że [...] można z nich zrobić jakiś użytek - przekonuje Mielewski.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas zakończonej w ubiegłym miesiącu konferencji Defcon przeprowadzono test, polegający na wykorzystaniu technik inżynierii społecznej do uzyskanie od pracowników korporacji istotnych danych na temat ich firmy. Spośród 135 zaatakowanych osób tylko 5 odmówiło podania informacji. Co ciekawe, wszystkie 5 to... kobiety.
      Szczegółowy raport na temat ataków zostanie opublikowany w najbliższym czasie. Obecnie wszelkie dane analizuje FBI.
      Atakujący wzięli na cel 17 firm z listy Fortune 500, wśród nich Google, Microsoft, Forda, Wal-Mart, Symantec, Cisco, Pepsi i Coca-Colę. Napastnicy siedzieli w przeszklonych budkach i dzwonili do pracowników wspomnianych firm, próbując wydobyć od nich istotne informacje.
      Ataki okazały się niezwykle udane. Tylko jedna firma się przed nimi obroniła, a to tylko dlatego, że telefon odbierały automaty.
      Atakujący nie mogli pozyskiwać najistotniejszych informacji, takich jak hasła czy numery ubezpieczeń społecznych, ale mieli prawo pytać o takie dane, które mogą zostać wykorzystane przez cyberprzestępców - takie jak rodzaj systemu operacyjnego, oprogramowania antywirusowego czy używanej przeglądarki. Rozmówców usiłowano również nakłonić do odwiedzenia konkretnej witryny WWW.
      Podczas testu dokonano dwóch istotnych odkryć. Połowa firm wciąż używa niebezpiecznego Internet Explorera 6, ponadto okazało się, że zawsze udaje się namówić rozmówcę do odwiedzenia dowolnej witryny. To z kolei wskazuje, że nawet najbardziej dbającą o bezpieczeństwo firmę można zaatakować.
      Kobiety stanowiły mniej niż połowę spośród 135 osób, do których dzwoniono. Jednak to płeć piękna, z nieznanych jeszcze przyczyn, przeszła test znacznie lepiej niż mężczyźni. Pięć pań, natychmiast po odebraniu telefonu nabrało podejrzeń i w ciągu 15 sekund odłożyły słuchawkę. Trzy z nich pracowały na stanowiskach menedżerskich. Być może w tym tkwi przyczyna sukcesu gdyż, jak mówi Jonathan Ham z firmy Lake Missoula Group, która specjalizuje się w testach penetracyjnych, kobiety menedżerowie są bardziej odporne na techniki inżynierii społecznej. Ham przyznaje, że gdyby był cyberprzestępcą atakującym firmę, to unikałby kontaktu z kobietami na stanowiskach kierowniczych. Znacznie łatwiej zaatakować menedżerów płci brzydkiej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Wielkiej Brytanii ma powstać system, który powstrzyma zbyt szybko jeżdżących kierowców. Transport for London (TfL) przyjmuje zgłoszenia od firm, które podejmą się stworzenia systemu Intelligent Speed Adoption (ISA). Jego zadanie jest uniemożliwienie przekraczania dozwolonej prędkości.
      Obecnie znany jest zarys teorii działania ISA. System ma być sprzężony z GPS, dzięki któremu zostanie dokładnie określona pozycja samochodu w mieście. Dzięki temu, system będzie wiedział, jaka jest dopuszczalna prędkość na danym odcinku drogi. Jeśli samochód ją przekroczy, ISA podejmie odpowiednie działania.
      Początkowo kierowcy ma być przekazywana dźwiękowa informacja o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości. Jeśli kierujący pojazdem nie dostosuje się do przepisów, możliwe są różne rozwiązania, takie jak np. uruchomienie wibracji w pedale gazu czy przejęcie kontroli nad przepustnicą pojazdu.
      W dobie coraz bardziej skomputeryzowanych samochodów można spodziewać się, że taki lub podobne systemy rzeczywiście powstaną w ciągu najbliższych lat.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brytyjski rząd przeznaczył 500 tysięcy funtów na dofinansowanie budowy pierwszego na świecie samochodu z konopi. Inicjatywa to wspólny projekt Ministerstwa Ochrony Środowiska (Department for Environment, Food and Rural Affairs, DEFRA), Forda oraz firmy ogrodniczej Hemcore. Wynalezione materiały z roślinnych włókien miałyby zastąpić plastikowe części.
      Według pisma Sun, QinetiQ (wyspiarska kompania technologii obronnych) już zaprojektowała zastępniki dla wszystkich 3 pedałów: gazu, hamulca i sprzęgła. Po niewielkim ulepszeniu technologii będzie ją można ponoć wykorzystać do budowy większych elementów samochodu. Komponenty te łatwo poddają się recyklingowi.
      Członkowie organizacji Przyjaciele Ziemi (Friend of the Earth) nadal mają jednak zastrzeżenia. Uważają, że środowisku niewiele pomoże zmiana materiałów, z których konstruowane są samochody, ponieważ prawdziwy problem polega na tym, że jest ich po prostu za dużo.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Holenderski naukowiec John Kessels uważa, że dzięki zainstalowaniu nowego oprogramowania w komputerach sterujących silnikiem samochodowym, można o 2,6% zmniejszyć zużycie paliwa wielu współczesnych samochodów.
      Kessels we współpracy z Fordem stworzył program, który włącza i wyłącza prądnicę. Oprogramowanie wyłącza ją, gdy jej praca jest najmniej efektywna. Dodając odpowiedni program oraz kawałek kabla można zaoszczędzić 2,6% paliwa – mówi Holender.
      Oprogramowanie może sterować każdym silnikiem, a Ford nie jest jego właścicielem. Na razie nie trafi ono jednak do sprzedaży, gdyż nie wiadomo jeszcze, jaki ma wpływ na żywotność akumulatora.
      Jeszcze większe oszczędności, bo rzędu 5-6 procent można by uzyskać dzięki oprogramowaniu, które wyłączałoby i włączało silnik w czasie jazdy. Zastosowanie takiej technologii wymagałoby jednak poważnych przeróbek samego silnika. Należałoby dodać np. silny mechanizm startujący, którego zadaniem byłoby pilnowanie, żeby samochód utrzymywał prędkość po każdym wyłączeniu silnika.
      Wynalazek Kesselsa ma duże szanse na zastosowanie przez przemysł motoryzacyjny. Koncerny samochodowe są bowiem zainteresowane, ze względu na wysokie ceny oraz coraz ostrzejsze przepisy dotyczące ochrony środowiska, technologiami pozwalającymi na oszczędzanie paliwa.
       
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...