-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Niesporczaki są słynne ze swojej niezwykłej wytrzymałości na niekorzystne warunki zewnętrzne. Są w stanie przetrwać bardzo niskie i bardzo wysokie temperatury, wysokie ciśnienie, brak wody, wysokie stężenie soli czy potężne promieniowanie jonizujące. A mimo to bardzo rzadko znajduje się je w skamieniałościach.
Teraz naukowcy z Uniwersytetu Harvarda, Królewskiego Belgijskiego Instytutu Nauk Naturalnych, Uniwersytetu w Jenie i Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej donieśli o niezwykłym znalezisku – niesporczaku uwięzionym w dominikańskim bursztynie. To jedna z zaledwie trzech skamieniałości niesporczaków. I od razu reprezentuje ona nowy gatunek.
Zwierzę z gatunku Paradoryphoribius chronocaribbeus zostało uwięzione w żywicy przed 16 milionami lat, w miocenie. To najmłodsza ze znanych skamieniałości niesporczaków. Dwie pozostałe to gatunki Milnesium swolenskyi datowany na 92 miliony lat i Beorn leggi sprzed 78 milionów lat. Niemal całkowity brak skamieniałych niesporczaków można tłumaczyć zarówno faktem, że w ich ciałach brak jest twardych tkanek, więc nie ulegają łatwej fosylizacji, jak i tym, że są niezwykle małe. Trudno je więc zauważyć.
Naukowcy, którzy o swoim odkryciu poinformowali na łamach Proceedings of the Royal Society B, przyznają, że niesporczaka zauważyli przez przypadek. Przeglądali kolekcję bursztynów, w poszukiwaniu mrówek, termitów i innych owadów. To pracownik laboratorium zwrócił uwagę, że w jednym z bursztynów, wśród kilku mrówek, żuka i kwiatu znajduje się niewielki, liczący zaledwie 0,6 milimetra wydłużony tułów niesporczaka.
Zwierzę zachowało się tak dobrze, że – w przeciwieństwie do dwóch poprzednich skamieniałości – możliwe było przeprowadzenie szczegółowych badań mikroskopowych. Naukowcy przeanalizowali nawet układ trawienny stworzenia i to właśnie on pozwolił na zidentyfikowanie go jako nowego gatunku, jedynego przedstawiciela nowego rodzaju.
Gdy przyglądasz się zewnętrznej morfologii niesporczaków, możesz dojść do wniosku, że w ich organizmach nic się nie zmieniło. Dopiero obserwacja wnętrza organizmu P. chronocaribbeus pokazała, jakie zmiany ewolucyjne zaszły na przestrzeni milionów lat. Poza tym, pokazało to nam, że nawet jeśli wygląd zewnętrzny niesporczaków nie ulegał zmianom, to zachodziły zmiany wewnętrzne, mówi główny autor badań, Marc Mapalo, biolog ewolucyjny z Uniwersytetu Harvarda.
Wiemy zatem, że niesporczaki żyły na długo zanim wyginęły dinozaury i żyją do dzisiaj, rozpowszechnione po całej Ziemi. Mimo to, znalezienie skamieniałego niesporczaka jest niezwykłym odkryciem. Dla paleontologów są jak duchy. Nie mamy niemal żadnych skamieniałości. Znalezienie kolejnej z nich jest bardzo ekscytujące, gdyż możemy prześledzić historię niesporczaków na Ziemi, dodaje profesor Phil Barden z New Jersey Institute of Technology.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Wyniki badań zespołu dr Montserrat Boady z Dexeus Women's Health w Barcelonie sugerują, że w przestrzeń kosmiczną mogłyby być wysyłane całkowicie żeńskie załogi. Na wyposażeniu musiałyby się tylko znajdować pojemniki z zamrożonymi plemnikami. Dzięki temu dałoby się zaludniać pozaziemskie kolonie. Hiszpanka wspomina też o bankach spermy zlokalizowanych poza Niebieską Planetą.
Rezultaty badań zaprezentowano na konferencji Europejskiego Towarzystwa Ludzkiej Reprodukcji w Wiedniu.
Niektóre badania sugerowały znaczący spadek ruchliwości próbek świeżych ludzkich plemników. Nic jednak nie wspominano o możliwych oddziaływaniach różnic [warunków] grawitacyjnych na zamrożone ludzkie gamety, a przecież to w takim stanie można by je transportować z Ziemi w przestrzeń kosmiczną.
Nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć się zastanawiać nad możliwością rozmnażania poza naszą planetą - dodaje Boada.
Podczas eksperymentów Hiszpanie posłużyli się ejakulatem 10 zdrowych dawców. Niektóre próbki wystawiano na oddziaływanie mikrograwitacji w samolotach do akrobacji powietrznych. Loty paraboliczne z wykorzystaniem samolotu Mudry CAP 10 przeprowadzono w Aeroclub Barcelona-Sabadell of Spain. CAP 10 wykonywał serię 20 manewrów parabolicznych; na każdą parabolę przypadało ok. 8 s mikrograwitacji. Później próbki zbadano pod kątem stężenia plemników, ruchliwości, morfologii i fragmentacji DNA.
Nie stwierdzono znaczących różnic między próbkami kontrolnymi i próbkami wystawianymi na działanie mikrograwitacji. Odnotowano 100% zgodność pod względem wskaźnika fragmentacji i żywotności oraz 90% zgodność pod względem stężenia i ruchliwości. Te niewielkie rozbieżności są zapewne związane z heterogenicznością próbek, a nie z ekspozycją na różne warunki grawitacyjne.
Brak różnic w cechach zamrożonych plemników [...] pozwala myśleć o bezpiecznym transporcie męskich gamet w kosmos i o możliwości utworzenia ludzkich banków spermy poza Ziemią.
Naukowcy dodają, że to na razie wstępne badania; należałoby je więc powtórzyć z większą liczbą próbek i dłuższym czasem ekspozycji.
Najlepszą opcją byłoby przeprowadzenie eksperymentu z wykorzystaniem prawdziwego statku, ale coś takiego bardzo trudno zrealizować.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Profesor Sun Kwok i doktor Yong Zhang z Uniwersytetu w Hongkongu dowiedli, że w przestrzeni kosmicznej znajdują się złożone substancje organiczne. Uczeni odkryli mieszaninę związków aromatycznych i alifatycznych. Stopień złożoności ich budowy przypomina węgiel i ropę.
Dotychczas sądzono, że tak złożone związki organiczne mogą formować się w organizmach żywych. Tymczasem odkrycie uczonych z Hongkongu wskazuje, że do ich syntezy może dochodzić w kosmosie bez obecności życia.
Obaj naukowcy badali nierozwiązaną dotychczas zagadkę tajemniczej emisji w podczerwieni, którą można zauważyć obserwując gwiazdy, galaktyki czy przestrzeń międzygwiezdną. Przez 20 lat obowiązywało wyjaśnienie, zgodnie z którym emisja ta pochodzi z wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych. Kwok i Zhang udowodnili jednak, że emitowane przez nie światło ma właściwości, których nie da się wytłumaczyć obecnością wspomnianych molekuł. Uczeni zaproponowali, że źródłem emisji są znacznie bardziej złożone molekuły i wykazali, że powstają one w gwiazdach w ciągu kilku tygodni. Gwiazdy nie tylko produkują, ale też wyrzucają te molekuły w przestrzeń kosmiczną.
Otwartą kwestią pozostaje zatem pytanie, czy produkowane przez gwiazdy złożone molekuły organiczne mogły wraz z meteorytami trafić na Ziemię i w jakiś sposób przyczynić się do powstania życia na naszej planecie.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Symulacje komputerowe wykazały, że uderzenia asteroid w Ziemię mogą z większym prawdopodobieństwem niż dotychczas przypuszczano, rozprzestrzeniać życie po naszym Układzie Słonecznym. Z najnowszych symulacji wiemy, że po takim uderzeniu na Marsie wyląduje 100-krotnie więcej odłamków, które potencjalnie mogą przenieść tam życie, niż dotąd sądzono. Z kolei najpotężniejsze z uderzeń mogą spowodować, że odłamki trafią nawet na Jowisza i jego księżyce.
Oczywiście taką kosmiczną podróż przetrwałyby tylko najbardziej wytrzymałe mikroorganizmy. Taki scenariusz „odwróconej panspermii" nie wyklucza, że z Ziemi na inne planety mogłyby trafić bakterie czy np. niesporczaki, o których wiadomo, iż są w stanie przetrwać pobyt w przestrzeni kosmicznej.
Mauricio Reyes-Ruiz z Universidad Nacional Autonoma de Mexico i jego zespół przeprowadzili najobszerniejsze z dotychczasowych symulacji, pokazujących, co może stać się z odłamkami powstałymi podczas zderzenia Ziemi z asteroidą. Sprawdzili różne scenariusze wydarzeń i obliczyli, że np. prawdopodobieństwo iż szczątki opadną na Jowisza wynosi 0,05% przy założeniu, że zostały one wyrzucone z prędkością 16,4 km/s.
Oczywiście, pozostaje pytanie o to, czy jakieś ziemskie formy życia potrafiłyby przetrwać setki lub tysiące lat w przestrzeni kosmicznej. Astrofizyk Steinn Sigurdsson z Pennsylvania State University, który sam prowadzi podobne badania, twierdzi, że tak. Zwraca uwagę, że na samej Ziemi znajdujemy mikroorganizmy, które są bardzo długowieczne i niezwykle odporne na niskie temperatury, brak wody czy silne promieniowanie.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Międzynarodowy zespół korzystający ze Spitzer Space Telescope znalazł w kosmosie pierwsze ślady molekuły fullerenu C70 oraz, prawdopodobnie, wykrył obecność dwuwymiarowego C24, a zatem grafenu.
Letizia Stanghelini i Richard Shaw z National Optical Astronomy Observatory w Tuscon pracujący pod kierunkiem Domingo Anibala Garcia-Hernandeza z Instytutu Astrofizyki z Wysp Kanaryjskich, stwierdzili, że fullereny C60, C70 oraz grafen C24 powstały w wyniku kolizji wiatrów słonecznych ze starych gwiazd w jednej z mgławic planetarnych.
Wspomniana mgławica znajduje się w Małym Obłoku Magellana.
Z tego, co obecnie wiemy dzięki symulacjom komputerowym fulleren C70 ma kształt podobny do piłki do rugby, a C60 - piłki do siatkówki. Co do obecności dwuwymiarowego C24 wciąż jeszcze brakuje ostatecznego potwierdzenia. Jeśli za pomocą badań spektroskopowych - a ich przeprowadzenie przy obecnym stanie techniki jest niemal niemożliwe - uda się potwierdzić obecność C24, będzie to pierwsze odkrycie grafenu w kosmosie - mówi Garcia-Hernandez.
Naukowców najbardziej zadziwia fakt, że obecność wspomnianych postaci węgla wydaje się być niezależna od panującej temperatury, a o siły wiatru emitowanego przez mgławicę.
Mały Obłok Magellana jest ubogi w metale, co stwarza dobre środowisko do powstawania mgławic planetarnych bogatych w węgiel. Tam z kolei powstają bardzo złożone molekuły węgla.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.