Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Malutki gekon przetrwał na Rábida Island na Galapagos. Wystarczyło dać mu szansę

Rekomendowane odpowiedzi

Powrót tego gekona pokazuje, jak wielką moc do odrodzenia się ma natura, jeśli tylko damy jej szansę. To kolejny przykład, znany z innych wysp: jeśli przywróci się równowagę w naturze, może ona szybko się odrodzić, mówi Paula Castaño z organizacji Island Conservation. Badacze z Island Conservation, Muzeum Zoologii Pontyfikalnego Katolickiego Uniwersytetu Ekwadoru, organizacji Re:wild i Parku Narodowego Galapagos potwierdzili, że na Rábida Island na archipelagu Galapagos przetrwał gekon Phyllodactylus maresi, który znany tam był jedynie ze szczątków sprzed tysięcy lat. Odkrycia dokonano wkrótce po usunięciu z wyspy inwazyjnych gryzoni zawleczonych przez człowieka.

Phyllodactylus maresi to gatunek niewielkiego endemicznego gekona z Galapagos. Dotychczas był on znany z innych wysp archipelagu. Sądzono, że na Rábida gatunek już nie istnieje. Wystarczył jednak rok od zakończonego sukcesem programu usuwania z wyspy obcych dla niej gryzoni, by naukowcy zauważyli pierwszych przedstawicieli Phyllodactylus maresi. Co więcej, badania DNA wykazały, że mimo iż jest to ten sam gatunek, co na innych wyspach, to jednak stanowi osobną jednostkę ewolucyjną, rozwijał się w izolacji od nich, co czyni go tym bardziej cennym. Jego szczegółowe badania pozwolą lepie zrozumieć ewolucję i bioróżnorodność na wyspach.

Badacze są pełni nadziei, gdyż odkrycie gekona z Rábida może oznaczać, że na wyspach mogły przetrwać inne gatunki, uznane za wymarłe. Jeśli możliwe byłoby przywrócenie równowagi biologicznej, którą człowiek zaburzył, być może gatunki te miałyby szansę na przetrwanie. Od ponad dekady pracuję z gekonami z Galapagos. Badania te pokazują, jak ważne jest zbieranie okazów i prowadzenie badań genetycznych. To istotne zarówno z punktu widzenia odkryć naukowych, jak i ochrony przyrody. Archipelag wciąż kryje niespodzianki, które możemy odkryć, jednak poważnym wyzwaniem jest zdobycie odpowiednich funduszy, mówi Omar Torres-Carvajal z Muzeum Zoologii Pontyfikalnego Katolickiego Uniwersytetu Ekwadoru.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ekspedycja naukowa wysłana na Galapagos alarmuje, że skrajnie zagrożona populacja różowej iguany (Conolophus marthae) liczy znacznie mniej osobników, niż mówiły dotychczasowe szacunki. Wyjątkowe różowe iguany zostały odkryte w 1986 roku, a w 2009 zidentyfikowano je jako osobny gatunek. Endemit zamieszkuje wyłącznie okolice wulkanu Wolf w północnej części wyspy Isabela. To największa wyspa archipelagu Galapagos.
      Na początku bieżącego miesiąca na Isabelę wybrała się 30-osobowa ekspedycja naukowa, której celem była ocena stanu populacji iguany różowej. Przed wyprawą rząd Ekwadoru, do którego należy Galapagos, szacował, że żyje tam około 350 osobników. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Zwierząt jest znacznie mniej niż sądzono.
      W czasie ekspedycji naukowcy spotkali 53 iguany. Zwierzęta były chwytane i prowadzono odpowiednie badania. Później iguany wypuszczano. Aż 94% z nich mieszka na wysokości powyżej 1500 metrów nad poziomem morza.
      Na podstawie uzyskanych wyników uczeni oszacowali, że światowa populacja liczy zaledwie 211 osobników. Mieszkają one na powierzchni zaledwie 25 kilometrów kwadratowych. Pracownicy Parku Narodowego Galapagos ustawili tam kamery pułapkowe, za pomocą których można obserwować iguany i badać ich tryb życia.
      Washington Tapia, dyrektor organizacji pozarządowej American Galapagos Conservancy, który brał udział w wyprawie, poinformował, że dotychczas nie zaobserwowano żadnych młodych iguan. Ekspert mówi, że dodatkowym zagrożeniem wiszącym nad gatunkiem jest fakt, iż jego zasięg ograniczony jest do pojedynczego niewielkiego obszaru. Konieczne są pilne działania w celu ocalenia gatunku.
      Na szczęście działania takie już zostały podjęte. Kilka dni temu, w trzy tygodnie po powrocie naukowców z Isabeli, rozpoczęły się warsztaty, których celem jest opracowanie planu ochrony różowej iguany na lata 20121–2030. W warsztatach wzięli udział eksperci z rzymskiego uniwersytetu Tor Vergata, Parku Narodowego Galapagos, ogrodów zoologicznych z Houston i San Diego oraz specjaliści z organizacji społecznych i fundacji Galapagos Conservancy, Island Conservation oraz Re:Wild.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Diego, żółw, który uratował swój podgatunek, wrócił do domu. Zwierzę przeniesiono wczoraj z ośrodka rozrodczego Galapagos National Park na wyspie Santa Cruz na niezamieszkałą Españolę, z której pochodzi. Wraz z nim na wyspę przewieziono 24 inne żółwie.
      Diego liczy sobie 100 lat, waży około 80 kilogramów, ma niemal 90 centymetrów długości i 1,5 metra wysokości. Strażnicy Parku Narodowego Wysp Galapagos szacują, że jest on przodkiem co najmniej 40% obecnej populacji żółwi słoniowych z Españoli (Chelonoidis hoodensis).
      W latach 60. na Españoli pozostało jedynie 14 Chelonoidis hoodensis: 12 samic i 2 samce. Zwierzęta żyły w zbyt wielkim oddaleniu od siebie, by mogły się rozmnażać i by populacja mogła przetrwać. Wszystkie zabrano do ośrodka rozrodu. Wkrótce potem okazało się, że w ogrodzie zoologicznym w San Diego w Kalifornii żyje jeszcze jeden samiec. Specjaliści sądzą, że został on zabrany z Galapagos w pierwszej połowie ubiegłego wieku przez ekspedycję naukową. Te 15 wspomnianych żółwi dało początek obecnej populacji. Na Españoli wypuściliśmy około 1800 żółwi i szacujemy, że dzięki naturalnej reprodukcji, populacja liczy obecnie około 2000 sztuk, mówi Jorge Carrion, dyrektor Parku Narodowego Galapagos.
      Prowadzony od kilkudziesięciu lat rozrodu Chelonoidis hoodensis okazał się sukcesem, a dużą rolę odegrał w nim właśnie Diego. Jego olbrzymi apetyt seksualny uratował podgatunek. Teraz żółw wrócił na wyspę, na której przyszedł na świat. Zanim tam jednak trafił on i inne żółwie został poddany dwutygodniowej kwarantannie, by upewnić się, że zwierzęta nie zaniosą na Españolę nasion roślin, które tam nie występują.
      Przed przybyciem tu ludzi populacja Ch. hoodensis liczyła 5-10 tys. osobników. Na całym archipelagu Galapagos żyło ponad 250 000 wielkich żółwi. Znamy 15 ich podgatunków, z czego 2 ostatnio wyginęły. Przed kilkoma laty informowaliśmy o śmierci ikony żółwi z Galapagos, Samotnego Georga, ostatniego przedstawiciela wielkich żółwi z Pinty.
      W XVIII i XIX w. na żółwie polowali bukanierzy, wielorybnicy i inni ludzie morza – wyjaśnia Linda Cayot, herpetolog będąca doradcą naukowym Galapagos Conservancy. Żółwie brano żywcem i umieszczano w ładowni, zdobywając w ten sposób świeże mięso na długie podróże. Żółwie mogą bowiem przeżyć nawet rok bez dostępu do pożywienia czy wody.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trwająca od kilku dni ekspedycja poszukiwawcza na Galapagos odniosła pierwszy sukces. Znaleziono samicę, która wykazuje bardzo duże podobieństwo genetyczne do Samotnego George'a, ostatniego znanego nam przedstawiciela wielkich żółwi z Pinty (Chelonoidis nigra abingdonii). Samotny George padł w 2012 roku w wieku ponad 100 lat nie doczekawszy się potomstwa. Tym samym jego gatunek wyginął.
      Tymczasem właśnie udało się odnaleźć młodą samicę, która posiada tak silny komponent genów Chelonoidis nigra abingdonii, że może pochodzić od czystego genetycznie przedstawiciela tego gatunku. I, co najlepsze, jej rodzic wciąż może żyć.
      Ponadto podczas badań znaleziono też 29 żółwi, które są częściowo spokrewnione z również wymarłymi żółwiami z Floreany.
      Poszukiwania są prowadzone na terenie wulkanu Wilk. Tam bowiem piraci i wielorybnicy, którzy zabierali żółwie z Galapagos jako żywe zapasy mięsa, porzucili część zwierząt, by zmniejszyć obciążenie swoich statków. Obecnie na zboczach wulkanu żyje 10 do 12 tysięcy żółwi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Diego, żółw który uratował swój podgatunek, zostanie wpuszczony na wolność. Liczący obecnie około 100 lat samiec jest przodkiem około 40% z liczącej ponad 2000 osobników populacji żółwi słoniowych z Españoli (Chelonoidis hoodensis). Właśnie ogłoszono, że zakończył on swoją misję i może odzyskać wolność.
      Żółwie słoniowe z wyspy Española żyją od 150 do 200 lat. W porze deszczowej żywią się trawą i liśćmi, a w porze suchej kaktusami. Wg Gibbsa, przed przybyciem tu ludzi populacja Ch. hoodensis liczyła 5-10 tys. osobników. Na całym archipelagu Galapagos żyło ponad 250 000 wielkich żółwi. Znamy 15 ich podgatunków, z czego 2 ostatnio wyginęły.
      W XVIII i XIX w. na żółwie polowali bukanierzy, wielorybnicy i inni ludzie morza - wyjaśnia Linda Cayot, herpetolog będąca doradcą naukowym Galapagos Conservancy. Żółwie brano żywcem i umieszczano w ładowni, zdobywając w ten sposób świeże mięso na długie podróże. [Dużo wyjaśnia fakt, że] żółwie mogą przeżyć nawet rok bez dostępu do pożywienia czy wody.
      W latach 60. na Españoli żyło tylko 14 Ch. hoodensis: 12 samic i 2 samce. Wszystkie zabrano do hodowli, a w San Diego znaleziono trzeciego samca. Tym właśnie trzecim samcem był Diego, którego przywieziono w latach 60. na Galapagos, by wziął udział w programie odtworzenia gatunku. Jego wielki apetyt seksualny okazał się niezwykle pomocny.
      Te 15 wspomnianych żółwi dało początek obecnej populacji. Na Españoli wypuściliśmy około 1800 żółwi i szacujemy, że dzięki naturalnej reprodukcji, populacja liczy obecnie około 2000 sztuk, mówi Jorge Carrion, dyrektor Parku Narodowego Galapagos.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przez lata naukowcy starali się stworzyć materiał, który pozwoliłby na odtworzenie niezwykłych właściwości łap gekona, dzięki którym zwierzę może poruszać się po pionowych gładkich powierzchniach.
      Teraz uczeni z University of Massachusetts Amherst ogłosili, że zbudowali urządzenie, które pozwala na utrzymanie na pionowej gładkiej ścianie ciężaru o wadze ponad 300 kilogramów.
      Niezwykłe jest to, że stopy gekona łatwo się przylepiają i odlepiają, nie pozostawiając na powierzchni żadnych klejących się śladów - mówi biolog Duncan Irschick. Mają one niezwykle pożądane właściwości - możliwość wielokrotnego używania, przyklejanie się na sucho, możliwość utrzymania dużego ciężaru. Znalezienie syntetycznego materiału o takich właściwościach oznacza np. możliwość bezproblemowego przyczepienia do ściany telewizora, łatwe i wygodne rozmieszczenie sprzętu medycznego w szpitalach itp. itd.
      Alfred Crosby, szef laboratorium, w którym były prowadzone badania, stwierdził: Nasze urządzenie Geckoskin ma 103 centymetry kwadratowe i może utrzymać na gładkiej powierzchni ciężar przekraczający 300 kilogramów. Co więcej, wystarczy lekko szarpnąć, by je od kleić. Na powierzchni nie pozostaje żaden ślad, a Geckoskin może być wykorzystane wielokrotnie.
      Naukowcy z Massachusetts zdradzają, że wcześniej uczeni skupiali się przede wszystkim na włoskach znajdujących się na podeszwach stóp gekona. Tymczasem do problemu należy podejść całościowo, bo ważne jest współdziałanie całej stopy. Ponadto, jak wykazały badania, włoski wcale nie są konieczne do uzyskania pożądanych właściwości.
      Głównym elementem wynalazku jest zintegrowana miękka polimerowa nić, która działa jak substancja klejąca, zwiększając powierzchnię styku. Co ważne, Geckoskin jest zbudowane z ogólnodostępnych materiałów, takich jak poli(dimetylosilokan).
      Naukowcy udoskonalają też Geckoskin korzystając z wiedzy na temat ewolucji gekonów.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...