Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Samotny George nie był ostatni? Wielkie żółwie z Pinty wciąż istnieją?

Rekomendowane odpowiedzi

Trwająca od kilku dni ekspedycja poszukiwawcza na Galapagos odniosła pierwszy sukces. Znaleziono samicę, która wykazuje bardzo duże podobieństwo genetyczne do Samotnego George'a, ostatniego znanego nam przedstawiciela wielkich żółwi z Pinty (Chelonoidis nigra abingdonii). Samotny George padł w 2012 roku w wieku ponad 100 lat nie doczekawszy się potomstwa. Tym samym jego gatunek wyginął.

Tymczasem właśnie udało się odnaleźć młodą samicę, która posiada tak silny komponent genów Chelonoidis nigra abingdonii, że może pochodzić od czystego genetycznie przedstawiciela tego gatunku. I, co najlepsze, jej rodzic wciąż może żyć.

Ponadto podczas badań znaleziono też 29 żółwi, które są częściowo spokrewnione z również wymarłymi żółwiami z Floreany.

Poszukiwania są prowadzone na terenie wulkanu Wilk. Tam bowiem piraci i wielorybnicy, którzy zabierali żółwie z Galapagos jako żywe zapasy mięsa, porzucili część zwierząt, by zmniejszyć obciążenie swoich statków. Obecnie na zboczach wulkanu żyje 10 do 12 tysięcy żółwi.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ekspedycja naukowa wysłana na Galapagos alarmuje, że skrajnie zagrożona populacja różowej iguany (Conolophus marthae) liczy znacznie mniej osobników, niż mówiły dotychczasowe szacunki. Wyjątkowe różowe iguany zostały odkryte w 1986 roku, a w 2009 zidentyfikowano je jako osobny gatunek. Endemit zamieszkuje wyłącznie okolice wulkanu Wolf w północnej części wyspy Isabela. To największa wyspa archipelagu Galapagos.
      Na początku bieżącego miesiąca na Isabelę wybrała się 30-osobowa ekspedycja naukowa, której celem była ocena stanu populacji iguany różowej. Przed wyprawą rząd Ekwadoru, do którego należy Galapagos, szacował, że żyje tam około 350 osobników. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Zwierząt jest znacznie mniej niż sądzono.
      W czasie ekspedycji naukowcy spotkali 53 iguany. Zwierzęta były chwytane i prowadzono odpowiednie badania. Później iguany wypuszczano. Aż 94% z nich mieszka na wysokości powyżej 1500 metrów nad poziomem morza.
      Na podstawie uzyskanych wyników uczeni oszacowali, że światowa populacja liczy zaledwie 211 osobników. Mieszkają one na powierzchni zaledwie 25 kilometrów kwadratowych. Pracownicy Parku Narodowego Galapagos ustawili tam kamery pułapkowe, za pomocą których można obserwować iguany i badać ich tryb życia.
      Washington Tapia, dyrektor organizacji pozarządowej American Galapagos Conservancy, który brał udział w wyprawie, poinformował, że dotychczas nie zaobserwowano żadnych młodych iguan. Ekspert mówi, że dodatkowym zagrożeniem wiszącym nad gatunkiem jest fakt, iż jego zasięg ograniczony jest do pojedynczego niewielkiego obszaru. Konieczne są pilne działania w celu ocalenia gatunku.
      Na szczęście działania takie już zostały podjęte. Kilka dni temu, w trzy tygodnie po powrocie naukowców z Isabeli, rozpoczęły się warsztaty, których celem jest opracowanie planu ochrony różowej iguany na lata 20121–2030. W warsztatach wzięli udział eksperci z rzymskiego uniwersytetu Tor Vergata, Parku Narodowego Galapagos, ogrodów zoologicznych z Houston i San Diego oraz specjaliści z organizacji społecznych i fundacji Galapagos Conservancy, Island Conservation oraz Re:Wild.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Diego, żółw, który uratował swój podgatunek, wrócił do domu. Zwierzę przeniesiono wczoraj z ośrodka rozrodczego Galapagos National Park na wyspie Santa Cruz na niezamieszkałą Españolę, z której pochodzi. Wraz z nim na wyspę przewieziono 24 inne żółwie.
      Diego liczy sobie 100 lat, waży około 80 kilogramów, ma niemal 90 centymetrów długości i 1,5 metra wysokości. Strażnicy Parku Narodowego Wysp Galapagos szacują, że jest on przodkiem co najmniej 40% obecnej populacji żółwi słoniowych z Españoli (Chelonoidis hoodensis).
      W latach 60. na Españoli pozostało jedynie 14 Chelonoidis hoodensis: 12 samic i 2 samce. Zwierzęta żyły w zbyt wielkim oddaleniu od siebie, by mogły się rozmnażać i by populacja mogła przetrwać. Wszystkie zabrano do ośrodka rozrodu. Wkrótce potem okazało się, że w ogrodzie zoologicznym w San Diego w Kalifornii żyje jeszcze jeden samiec. Specjaliści sądzą, że został on zabrany z Galapagos w pierwszej połowie ubiegłego wieku przez ekspedycję naukową. Te 15 wspomnianych żółwi dało początek obecnej populacji. Na Españoli wypuściliśmy około 1800 żółwi i szacujemy, że dzięki naturalnej reprodukcji, populacja liczy obecnie około 2000 sztuk, mówi Jorge Carrion, dyrektor Parku Narodowego Galapagos.
      Prowadzony od kilkudziesięciu lat rozrodu Chelonoidis hoodensis okazał się sukcesem, a dużą rolę odegrał w nim właśnie Diego. Jego olbrzymi apetyt seksualny uratował podgatunek. Teraz żółw wrócił na wyspę, na której przyszedł na świat. Zanim tam jednak trafił on i inne żółwie został poddany dwutygodniowej kwarantannie, by upewnić się, że zwierzęta nie zaniosą na Españolę nasion roślin, które tam nie występują.
      Przed przybyciem tu ludzi populacja Ch. hoodensis liczyła 5-10 tys. osobników. Na całym archipelagu Galapagos żyło ponad 250 000 wielkich żółwi. Znamy 15 ich podgatunków, z czego 2 ostatnio wyginęły. Przed kilkoma laty informowaliśmy o śmierci ikony żółwi z Galapagos, Samotnego Georga, ostatniego przedstawiciela wielkich żółwi z Pinty.
      W XVIII i XIX w. na żółwie polowali bukanierzy, wielorybnicy i inni ludzie morza – wyjaśnia Linda Cayot, herpetolog będąca doradcą naukowym Galapagos Conservancy. Żółwie brano żywcem i umieszczano w ładowni, zdobywając w ten sposób świeże mięso na długie podróże. Żółwie mogą bowiem przeżyć nawet rok bez dostępu do pożywienia czy wody.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Diego, żółw który uratował swój podgatunek, zostanie wpuszczony na wolność. Liczący obecnie około 100 lat samiec jest przodkiem około 40% z liczącej ponad 2000 osobników populacji żółwi słoniowych z Españoli (Chelonoidis hoodensis). Właśnie ogłoszono, że zakończył on swoją misję i może odzyskać wolność.
      Żółwie słoniowe z wyspy Española żyją od 150 do 200 lat. W porze deszczowej żywią się trawą i liśćmi, a w porze suchej kaktusami. Wg Gibbsa, przed przybyciem tu ludzi populacja Ch. hoodensis liczyła 5-10 tys. osobników. Na całym archipelagu Galapagos żyło ponad 250 000 wielkich żółwi. Znamy 15 ich podgatunków, z czego 2 ostatnio wyginęły.
      W XVIII i XIX w. na żółwie polowali bukanierzy, wielorybnicy i inni ludzie morza - wyjaśnia Linda Cayot, herpetolog będąca doradcą naukowym Galapagos Conservancy. Żółwie brano żywcem i umieszczano w ładowni, zdobywając w ten sposób świeże mięso na długie podróże. [Dużo wyjaśnia fakt, że] żółwie mogą przeżyć nawet rok bez dostępu do pożywienia czy wody.
      W latach 60. na Españoli żyło tylko 14 Ch. hoodensis: 12 samic i 2 samce. Wszystkie zabrano do hodowli, a w San Diego znaleziono trzeciego samca. Tym właśnie trzecim samcem był Diego, którego przywieziono w latach 60. na Galapagos, by wziął udział w programie odtworzenia gatunku. Jego wielki apetyt seksualny okazał się niezwykle pomocny.
      Te 15 wspomnianych żółwi dało początek obecnej populacji. Na Españoli wypuściliśmy około 1800 żółwi i szacujemy, że dzięki naturalnej reprodukcji, populacja liczy obecnie około 2000 sztuk, mówi Jorge Carrion, dyrektor Parku Narodowego Galapagos.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W lipcu świat obiegła wiadomość, że być może Samotnemu George'owi uda się przedłużyć swój gatunek. Naukowcy z Charles Darwin Research Station poinformowali właśnie, że prawdopodobnie będziemy musieli jeszcze poczekać na potomstwo George'a.
      Z gniazd wykopanych przez dwie samice, towarzyszki George'a, wydobyto 16 jaj i umieszczono je w inkubatorze. Trzy z nich szybko uległy zepsuciu. Naukowcy mieli jednak nadzieję, że z pozostałych 13 jeszcze w bieżącym tygodniu mogą wykluć się młode. Jednak najnowsze badania jaj pokazały, że pojawienie się potomstwa George'a jest mało prawdopodobne. Do takich wniosków skłaniają naukowców zmiany wagi jaj. Jedno z nich w sierpniu ważyło 127 gramów, a teraz waży zaledwie 82 gramy.
      Masa żółwich jaj może się co prawda wahać, jednak zaobserwowany spadek wagi jest zbyt duży. Justin Gerlach, koordynator prowadzonego na Seszelach projektu Nature Protection Trust mówi: Dziesięcioprocentowa zmiana wagi zapłodnionego jaja to nic niezwykłego, jednak 35% to zbyt dużo. Ponadto, dodaje, informacja że na niektórych jajach pojawiły się grzyby wskazuje, iż jajka są uszkodzone.
      Najprawdopodobniej więc George nie zapłodnił samic, które złożyły jaja. Uczeni nie tracą jednak nadziei. Oceniają, że 3-4 jajka znajdują się w dobrej kondycji i być może wyklują się z nich młode. Jeśli nie, Samotny George będzie wciąż musiał się starać, by nie zostać zapamiętany jako ostatni przedstawiciel swojego gatunku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Samotny George, ostatni przedstawiciel gatunku Geochelone nigra abingdoni, być może zostanie ojcem. Żółw został uratowany w 1972 roku i przewieziony ze swojej rodzimej wyspy Pinta w archipelagu Galapagos, do rezerwatu na centralnie położonej wyspie Santa Cruz. Jest ostatnim z gigantycznych żółwi Pinty.
      W roku 1990 do Charles Darwin Research Station (CDRS), nowego domu George'a, przywieziono dwie samice ze spokrewnionego gatunku zamieszkującego Wyspę Izabeli. Od tamtej pory naukowcy nie ustawali w wysiłkach, by nakłonić George'a do zapłodnienia samic.
      Trwały one przez 18 lat, aż 20 lipca pracownicy CDRS odkryli, że jedna z samic wykopała gniazdo i złożyła w nim 9 jaj. Z gniazda wydobyto trzy nietknięte jaja i teraz są one przetrzymywane w inkubatorach.

      Wydarzenia te zaskoczyły i bardzo ucieszyły naukowców, wciąż jednak nie wiadomo, czy George przedłuży swój gatunek. Samice żółwi mogą bowiem składać niezapłodnione jaja i nie muszą mieć do tego kontaktu z samcem. O tym, czy w jajach są zapłodnione dowiemy się nie wcześniej niż w połowie listopada.
      Naukowcy są pełni nadziei, mimo iż nie zaobserwowano, by George kopulował z którąś z samic. Zauważono jednak, że w ostatnich miesiącach zaczął się nimi interesować znacznie bardziej, niż wcześniej.
      Jeśli z jaj wyklują się młode, naukowcy spróbują ponownie "przywrócić do życia" wielkie żółwie z Pinty. Badania żółwi z Wyspy Izabeli dowiodły, że krzyżowały się one z żółwiami z Pinty. W bieżącym roku naukowcy chcą pojechać na Wyspę Izabeli i złapać kilka osobników z genami żółwi z Pinty. Pomogą one w reintrodukcji gatunku George'a.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...