Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Zjadają się, gdy jest za czysto
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W jaskini El Mirador w słynnej Sierra de Atapuerca naukowcy odkryli ślady kanibalizmu. To kolejny raz, gdy piszemy o takich praktykach w rejonie. Niedawno informowaliśmy o podobnych dowodach z innego stanowiska w Atapuerce – Gran Dolina – gdzie ponad 800 tys. lat temu zjedzono dziecko gatunku Homo antecessor. Teraz cofamy się o niespełna sześć tysięcy lat, do schyłku neolitu, kiedy Europę zamieszkiwały już społeczności rolników i hodowców.
Badania, których wyniki ukazały się w Scientific Reports, dowodzą, że około 5700 lat temu w El Mirador doszło do aktu przemocy między lokalnymi społecznościami lub między miejscowymi, a ludnością napływową. Konflikt zakończył się zabiciem i zjedzeniem co najmniej jedenastu osób – dzieci, nastolatków i dorosłych. Analizy kości wykazały, że ciała ofiar zostały oskórowane, pozbawione mięsa, rozczłonkowane, kości łamano w celu wydobycia szpiku, a następnie poddano obróbce cieplnej. Nie znaleziono jednak żadnych oznak rytuału pogrzebowego – wszystko wskazuje na chłodną, systematyczną konsumpcję.
Naukowcy analizowali m.in. ślady nacięć na kościach (wynik użycia narzędzi kamiennych), złamania charakterystyczne dla wydobywania szpiku oraz – co szczególnie wymowne – odciski ludzkich zębów. Wyniki analizy stosunku izotopów strontu (87Sr/86Sr) wskazują, że wszyscy ci ludzie byli miejscowi, a cała sekwencja zdarzeń – od zabicia po konsumpcję – mogła rozegrać się w zaledwie kilka dni. Datowanie radiowęglowe wskazało, że do wydarzenia doszło w latach 3750–3620 p.n.e., na krótko przed tym, jak jaskinia przestała pełnić rolę schronienia dla neolitycznych mieszkańców i zaczęto ją wykorzystywać jako grobowiec.
Autorzy badania – m.in. dr Palmira Saladié (IPHES-CERCA), dr Antonio Rodríguez-Hidalgo (Instytut Archeologii w Méridzie, CSIC) oraz Francesc Marginedas – podkreślają, że kanibalizm jest jednym z najtrudniejszych do interpretacji zachowań w przeszłości. W naszej kulturze niemal automatycznie kojarzy się z „barbarzyństwem”, tymczasem archeologia i etnografia pokazują, że przyczyny mogły być różne – od głodu, po element strategii wojennej czy społecznej. W El Mirador brak śladów klęski żywiołowej czy głodu, więc najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada konflikt międzygrupowy, być może mający na celu całkowite unicestwienie rywali – fizyczne i symboliczne.
Podobne przypadki znane są z innych stanowisk neolitycznych w Europie – masakry w Talheim (Niemcy) czy Els Trocs (Hiszpania) – które również wiąże się z przemocą między rolnikami. Jednak El Mirador wyróżnia się skalą i systematycznością konsumpcji. Przypomina to też znaleziska z Herxheim (Niemcy) czy jaskini Fontbrégoua (Francja), gdzie przemoc i kanibalizm występowały łącznie.
Nie jest to pierwszy epizod kanibalizmu w samej jaskini El Mirador – wcześniejsze badania wykazały, że podobne praktyki miały tu miejsce również w epoce brązu, pomiędzy rokiem 2650 a 2150 p.n.e. Powtarzalność takich zachowań w różnych epokach czyni to stanowisko wyjątkowo cennym źródłem wiedzy o przemocy i rytuałach w późnej prehistorii. Jak podsumowuje dr Saladié, pozwala to lepiej zrozumieć, jak społeczności postrzegały ciało ludzkie – nie tylko jako osobę, ale czasem także jako „zasób”.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Praktykujący kanibalizm Karaibowie przerażali Robinsona Crusoe, a lud Fore z Papui Nowej Gwinei porzucił kanibalizm dopiero w latach 50. XX wieku. Jednak nie tylko H. sapiens zjadał swoich pobratymców. Wiemy, że kanibalizm praktykowali nasi krewniacy, jak neandertalczyk czy H. antecessor. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Muzeum Historii Naturalnej zidentyfikowali właśnie najstarsze znane ślady, które mogą świadczyć o kanibalizmie wśród naszych przodków.
Paleoantropolog Briana Pobnier i jej koledzy opisują w najnowszym numerze Scientific Reports dziewięć nacięć widocznych na kości piszczelowej sprzed 1,45 miliona lat. Modelowanie trójwymiarowe skamieniałości wykazało, że kość została celowo nacięta za pomocą kamiennego narzędzia. Znaleziona przed dekadami kość została początkowo uznana za szczątki Australopithecus boisei, a w 1990 roku przypisano ją Homo erectus. Obecnie specjaliści mówią, że mamy zbyt mało danych, by kość przypisać do konkretnego gatunku, niewątpliwie jednak są to szczątki któregoś z naszych krewniaków. Również użycie kamiennych narzędzi nie przesądza przynależności gatunkowej, a może jedynie wskazywać, że posługiwał się nimi nie tylko rodzaj Homo.
To pokazuje, że homininy prawdopodobnie zjadały siebie nawzajem już co najmniej 1,45 miliona lat temu. Mamy wiele innych przykładów kanibalizmu wśród naszych krewniaków, a ta skamieniałość pokazuje, że zaczęliśmy zjadać się dawniej niż dotychczas wiedzieliśmy, mówi Pobiner.
Uczona trafiła na kość w zbiorach Narodowego Muzeum Kenii, gdzie poszukiwała skamieniałości ze śladami wskazującymi, że drapieżniki polowały na naszych przodków. Przyglądając się jej za pomocą lupy w poszukiwaniu śladów ugryzień zauważyła ślady nacięć. Chcąc upewnić się odnośnie identyfikacji, wykonała odlew śladów i wysłała go do Michaela Pante'a z Colorado State University. Pante zrobił skany 3D i porównał ślady z bazą danych 898 śladów ugryzień, nacięć i innych uszkodzeń kości wykonanych w ramach eksperymentów w kontrolowanych środowisku.
Analiza wykazała, że 9 z 11 widocznych na kości śladów pochodzi od nacięć za pomocą kamiennego narzędzia. Dwa pozostałe ślady pozostawiły zęby dużego kota.
Ślady nacięć nie jest jednoznacznym dowodem na kanibalizm, ale jest to dowód bardzo silny. Tym bardziej, że widać je w miejscu, gdzie mięśnie łydki są przyczepione do kości. To bardzo dobre miejsce, by ciąć, jeśli chcemy pozyskać mięso. Ponadto wszystkie nacięcia są skierowane w tę samą stronę tak, jakby cięto raz za razem, bez zmiany uchwytu na narzędziu i zmiany kąta, co wskazuje, że nie mogło być mowy o jakimś ataku na żywą osobą. Te cięcia wyglądają bardzo podobne do cięć, jakie widziałam na skamieniałościach zwierząt, które zostały zjedzone, mówi Pobiner.
Nie można też jednoznacznie mówić tutaj o kanibalizmie, gdyż pod tym pojęciem rozumiemy zjadanie przedstawicieli własnego gatunku. Tymczasem tutaj nie wiemy, kim był jedzący, i kim był zjadany. Niewątpliwie jednak hominin zjadł tutaj hominina.
Żadne z nacięć nie nakłada się na ślady zębów dużego kota, zatem trudno tutaj wyrokować o sekwencji wypadków. Kot mógł pożywić się resztkami pozostawionymi przez naszych przodków. Równie dobrze jednak to on mógł zabić ofiarę, został od niej odgoniony, a nasi krewniacy skorzystali z okazji i zjedli zabitą osobę.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy od dawna zastanawiali się, dlaczego u żebropławów z gatunku Mnemiopsis leidyi, zwanych orzechami morskimi, bardzo dużo larw pojawia się późnym latem, mimo że młode nie mają szans na przeżycie zimy. Rozwiązanie zagadki okazało się dość makabryczne.
Mnemiopsis leidyi to zwierzę pochodzące z zachodnich części północnego Atlantyku. W ostatnich dekadach pojawiło się na europejskich wodach, w tym Zatoce Gdańskiej, gdzie zostało zawleczone w wodach balastowych statków. W zachodnich częściach Bałtyku gatunek intensywnie rozmnaża się pod koniec lata i sieje spustoszenie w tutejszej faunie, pożerając jaja i larwy ryb oraz małe skorupiaki. Jednak dorosłe osobniki potrzebują olbrzymiej ilości pożywienia, by przetrwać zimę. I tutaj dochodzimy do naszej zagadki, a raczej jej makabrycznego rozwiązania. Badania prowadzone w fiordzie w pobliżu Danii wykazały, że żebropławy po to produkują tak dużo larw pod koniec lata, by je pożreć. To dzięki kanibalizmowi mogą przetrwać zimę.
Dzięki wysypowi larw, dorosłe osobniki mają olbrzymią ilość pożywienia na 2-3 tygodnie, dzięki czemu gromadzą w organizmach tak duże rezerwy energetyczne, że mogą w ogóle nie odżywiać się przez 80 zimowych dni.
Naukowcy nie do końca rozumieją bilans energetyczny tego zjawiska. Mnemiopsis leidyi są obojniakami zdolnymi do samozapłodnienia, zatem te same osobniki, które dają początek młodym, żywią się młodymi. Posiadanie potomstwa wymaga wielkich nakładów energetycznych. Z pewnością jednak bilans kanibalizmu jest dodatni, gdyż larwy żyją przez jakiś czas i same się odżywiają, gromadząc energię, z której później korzystają dorosłe.
Mnemiopsis leidyi został zawleczony przez człowieka i sieje spustoszenie w Bałtyku, Morzu Kaspijskim i Czarnym.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W połączeniu z limonenem, który zapewnia produktom czyszczącym i odświeżaczom powietrza cytrusowy zapach, oraz światłem opary wybielaczy prowadzą do powstawania związków szkodliwych dla ludzi i zwierząt.
Stosowanie w pomieszczeniach roztworów wybielacza chlorowego (głównym składnikiem jest tu podchloryn sodu, NaClO) prowadzi do emisji dwóch silnych utleniaczy: gazowego kwasu podchlorawego (HOCl) i chloru (Cl2). W słabo wentylowanych środowiskach podczas sprzątania mogą one osiągać stosunkowo wysokie stężenia. Zespół Chena Wanga z Uniwersytetu w Toronto dodaje, że HOCl i Cl2 reagują z nienasyconymi związkami organicznymi na powierzchniach i w powietrzu.
Chcąc uzupełnić luki w wiedzy, akademicy sprawdzali, czy limonen, który należy do lotnych związków organicznych najczęściej występujących we wnętrzach, i opary wybielacza mogą reagować, tworząc ostatecznie wtórne aerozole organiczne (ang. secondary organic aerosols, SOAs). Testy prowadzono w obecności światła i w ciemności.
Warto przypomnieć, że SOAs powiązano m.in. z problemami dot. układu oddechowego.
Autorzy artykułu z pisma Environmental Science & Technology dodawali limonen, HOCl i Cl2 do powietrza w komorze klimatycznej. Produkty reakcji badano za pomocą spektrometrii mas. W ciemności limonen i HOCl/Cl2 szybko reagowały, dając szereg lotnych związków. Kiedy zespół włączał fluorescencyjne światła albo wystawiał komorę na oddziaływanie światła słonecznego, te lotne związki wchodziły w interakcje z generowanymi przez światło rodnikami hydroksylowymi i atomami chloru, tworząc SOAs.
Naukowcy dodają, że choć trzeba przeprowadzić dalsze pogłębione badania, bardzo możliwe, że powstające SOAs stwarzają zagrożenie dla osób zawodowo zajmujących się sprzątaniem.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy przeanalizowali 5 przypadków patologicznego kanibalizmu. Stwierdzili, że bardzo ważną rolę odgrywają choroby psychiczne (schizofrenia), zaburzenia osobowości oraz parafilia. Sprawców podzielono na 2 odrębne typy.
Autorzy publikacji z Journal of Forensic Science analizowali przypadki 5 mężczyzn w wieku 18-36 lat, którzy praktykowali kanibalizm. Wszyscy byli pacjentami Paul-Guiraud Hospital w Villejuif we Francji.
Kanibalizm występował u Homo antecessor, neandertalczyków, a także u Homo sapiens w górnym paleolicie. W 2013 r. kilka incydentów odnotowano wśród głodujących obywateli Korei Północnej. Praktyka ta utrzymała się w pewnych współczesnych społeczeństwach. Patologiczny kanibalizm jest jednak skrajnie rzadki i dotyczy 2 typów ludzi: cierpiących na ciężką chorobę psychiczną i doświadczających ekstremalnych form parafilii.
Bazując na dostępnych danych, akademicy przydzielili 5 pacjentów do jednej z 2 grup: 1) cierpiących na ciężką schizofrenię i 2) wykazujących mieszane zaburzenia osobowości z cechami sadystycznymi i psychopatycznymi związanymi z parafilią. Wszyscy mieli dysfunkcyjne dzieciństwo; doświadczyli przemocy seksualnej, fizycznej lub emocjonalnego zaniedbywania.
Dwaj pacjenci z mieszanymi zaburzeniami osobowości nie przejmowali się społecznymi tabu. Wspominali, że przez lata snuli kanibalistyczne fantazje i plany. Wyzwalaczem [ich patologicznego zachowania] wydaje się poczucie poniżenia; obaj mężczyźni zaatakowali swoje ofiary w czasie, gdy cierpieli na drastyczny spadek samooceny. Kanibalizmowi towarzyszyły akty seksualne z udziałem ofiar.
U 3 mężczyzn ze schizofrenią kanibalizm następował po wybuchach nagłej agresji. Wszyscy ci pacjenci zjedli części ciała swoich rodziców. Psychiatrzy stwierdzili, że w tych diadach dochodziło wcześniej do tarć emocjonalnych i wrogości.
Naukowcy doszli do wniosku, że u chorych ze schizofrenią kanibalizm jest reakcją samoobronną na postrzegane zagrożenie fizyczną bądź psychiczną destrukcją (przetrwanie zależy od anihilacji lub asymilacji innych). U pacjentów z mieszanymi zaburzeniami osobowości kanibalizm wzmacnia zaś samoocenę i uwalnia napięcie; centralnymi kwestami są ego i narcyzm. Wyjątkowy akt ma pomóc w przezwyciężeniu głęboko zakorzenionych frustracji.
Akademicy dodają, że ograniczeniem ich badania jest niewielka, wyłącznie męska próba. Wyniki nie muszą się więc odnosić do innych przypadków kanibalizmu. Ponadto każdy przypadek jest złożony klinicznie, dlatego wymaga dalszej analizy, która pozwala rozwikłać plątaninę czynników środowiskowych oraz indywidualnych prowadzących do kanibalizmu.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.