Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Lekarstwo powszechnie używane do leczenia zakażeń HIV może się również przydać przy zapobieganiu nowotworom szyjki macicy. Co więcej, naukowcy uważają, że można mu nadać postać kremu.

Obecnie w Irlandii rocznie diagnozuje się 200 nowych przypadków tego nowotworu (plus 1000 nowych przypadków stanów przednowotworowych), a 70 kobiet umiera z jego powodu. Niestety, Polska znajduje się w Europie na pierwszym miejscu pod względem zarówno zachorowalności, jak i liczby zgonów na raka szyjki macicy. Rocznie zapada na niego 3,6 tys. Polek, a umiera ok. 2 tys.

Jeśli wykryje się stan przednowotworowy, można go wyleczyć, zanim komórki ulegną degeneracji i zaczną się rozprzestrzeniać po organizmie.

Obecnie zespół z Uniwersytetu w Manchesterze opracowuje metodę leczenia miejscowego, skierowaną przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV). Wirus ten jest przenoszony drogą płciową. Dwie jego odmiany (HPV-16 i HPV-18) odpowiadają za ponad 70% przypadków zachorowań.

Według naukowców, u wielu kobiet, które przechodzą operację usunięcia zmienionych przednowotworowo tkanek, można by zastosować smarowanie kremem lub czopki. Taki krem byłby szczególnie użyteczny w krajach rozwijających się, gdzie nie zawsze można przeprowadzić operację.

Lek jest uzyskiwany z podawanego obecnie doustnie medykamentu zwalczającego wirusy HIV. Zabija on selektywnie komórki zarażone wirusem HPV i jest już dostępny w postaci płynnej. Możliwe, że będzie działać po bezpośrednim naniesieniu na szyjkę macicy.

To bardzo podniecające znaleźć nowe zastosowanie dla doustnego leku na AIDS, który jest już zarejestrowany i dopuszczony do użytku przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA). Obecnie badamy możliwości dostarczenia leku bezpośrednio do zmienionych chorobowo tkanek. Potem będziemy mogli przystąpić do prób klinicznych, a jeśli zakończą się one pomyślnie, ta forma leczenia stanie się dość szybko dostępna — powiedział jeden z jej twórców, dr Ian Hampson.

Hampson podkreślił, że chociaż szczepionka przeciwko HPV jest już zarejestrowana, nie wszystkim nowotworom można w ten sposób zapobiec i nie wszystkie kobiety będą szczepione.

Niechirurgiczna metoda terapii będzie przynosić znaczące korzyści, zachowując w większym stopniu funkcje rozrodcze, może też zostać wykorzystana w biednych krajach, gdzie nie ma odpowiedniego wyposażenia — sądzi Hampson.

Według profesora Henry'ego Kitchenera, który będzie nadzorował próby kliniczne leku, wartość odkrycia polega na tym, iż będzie ono mogło zastąpić zabieg chirurgiczny. Wiele kobiet nie lubi operacji, a ta metoda pozwoli zachować całą szyjkę macicy. Najpierw musimy jednak zademonstrować jej skuteczność.

Szczegółowe wyniki opublikowano na łamach pisma Anti-Viral Therapy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomoc

Witam

czy ktos ma jeszcze jakies dodatkowe informacje w tej materi...??

Moja corka ma Virusa....

Ben

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki postępom medycyny zarażenie HIV nie oznacza wyroku śmierci. Jednak osoby zarażone HIV muszą przyjmować leki przez całe życie. Wirus bowiem ciągle znajduje się w ich organizmach i bez leków zaczyna gwałtownie się namnażać, powodując AIDS. Naukowcy z John Hopkins Medicine poinformowali właśnie, że ukrytym rezerwuarem HIV w ludzkim organizmie, przez który nie można pozbyć się infekcji, mogą być monocyty.
      Z Nature Microbiology dowiadujemy się, że w monocytach z próbek krwi pacjentów zarażonych HIV i poddawanych długoterminowej standardowej terapii antyretrowirusowej, znaleziono stabilne DNA wirusa zdolne do zarażania sąsiednich komórek. Być może odkrycie to doprowadzi do opracowania leków, które pozwolą na oczyszczenie organizmów zarażonych z wirusa. Obecnie na świecie żyje ponad 34 miliony osób z HIV. Obecnie stosowane leki pozwalają na obniżenie poziomu HIV w organizmie do niemal niewykrywalnych ilości, ale nie usuwają go całkowicie.
      Nie wiemy, jak ważne dla całkowitego usunięcia HIV są te monocyty i makrofagi, ale uzyskane przez nas wyniki wskazują, że powinniśmy kontynuować badania w tym kierunku, by lepiej zrozumieć ich rolę w chorobie, mówi profesor Janice Clements.
      Od dawna wiedziano, że wirus ukrywa swój genom najczęściej w limfocytach Th. Żeby pozbyć się HIV musimy znaleźć biomarkery komórek, w których znajduje się genom wirusa i pozbyć się tych komórek, wyjaśnia profesor Rebecca Veenhuis.
      Opisywane badania prowadzono na próbkach krwi uzyskanych w latach 2018–2022 od 10 mężczyzn, którzy po zarażeniu HIV rozpoczęli standardową terapię antyretrowirusową. Naukowcy hodowali w laboratorium komórki pozyskane z krwi mężczyzn. Monocyty bardzo szybko, w ciągu około 3 dni, zmieniają się w makrofagi. W makrofagach wszystkich badanych znaleziono DNA HIV, ale jego poziom był 10-krotnie niższy niż w limfocytach Th, dobrze znanych rezerwuarach wirusa. Następnie uczeni chcieli sprawdzić, czy genom wirusa był obecny też w monocytach przed ich różnicowaniem się w makrofagi. W tym celu przebadali krew 30 osób. Było wśród nich 8 mężczyzn z pierwszej grupy oraz 22 kobiety. DNA HIV zostało znalezione i w limfocytach Th i w monocytach wszystkich uczestników badań.
      Krew trojga ze wspomnianych osób była badana wielokrotnie w ciągu czterech lat i za każdym razem w ich makrofagach znajdowano materiał genetyczny wirusa zdolny do zarażenia limfocytów Th. Wyniki te wskazują, że monocyty mogą być stabilnym rezerwuarem HIV, dodaje Clements.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      HIV(ang. human immunodeficiency virus) czyli ludzki wirus niedoboru odporności to wirus który wywołuje AIDS (ang. Acquired Immunodeficiency Syndrome) - zespół nabytego niedoboru odporności.
      Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego od początku (1985r.) epidemii HIV do 31 grudnia 2021 w Polsce potwierdzono 27552 zakażeń,u  3868 z nich rozwinął się AIDS, 1448 chorych zmarło.W Polsce przez ostatnie lata stwierdza się 1100-1300 nowych zakażeń HIV rocznie. Od wielu lat poszukuje się skutecznych metod zapobiegania transmisji HIV.
      Stosowanie poekspozycyjnej profilaktyki farmakologicznej (PEP- post-exposure prophylaxis) jest istotną strategią przeciw transmisji wirusa.  Opiera się ona na 28-dniowym przyjmowaniu trzech leków antyretrowirusowych w celu zminimalizowania ryzyka zakażenia HIV.
      PEP jest stosowana po narażeniu zawodowym , jeśli doszło do ekspozycji podczas wykonywania obowiązków zawodowych i niezawodowym  związanym z ryzykownymi zachowaniami, np. stosunki seksualne bez prezerwatywy z osobą o nieznanym statusie serologicznym HIV- główna droga transmisji HIV na świecie!
      Do zakażenia na tle zawodowym dochodzi najczęściej poprzez zakłucie/skaleczenie igłą lub innymi ostrymi narzędziami, szacunkowe ryzyko 0,32%(Najliczniejszą grupą zawodową narażoną na materiał biologiczny są pracownicy ochrony zdrowia.
      Po narażeniu na zakażenie HIV należy natychmiast zgłosić się do szpitala zakaźnego prowadzącego terapię antyretrowirusową.  Spis takich szpitali wraz z całodobowymi telefonami jest dostępny na stronie internetowej Krajowego Centrum ds. AIDS.
      Farmakologiczna profilaktyka przedekspozycyjna zakażenia HIV (PrEP – ang. pre-exposure prophylaxis) to używanie leków antyretrowirusowych u ludzi nie zakażonych HIV w celu zmniejszenia ryzyka nabycia tego zakażenia.
      Polskie Towarzystwo Naukowe AIDS rekomenduje stosowanie PrEP dorosłym osobą które:
      utrzymują kontakty seksualne bez prezerwatywy z osobami potencjalnie zakażonymi HIV stosowały PEP po kontakcie seksualnym w ciągu ostatniego roku świadczą usługi seksualne stosują naroktyki dożylnie mają kontakty seksualne pod wpływem substancji psychoaktywnych chorowały na choroby przenoszone drogą płciową w ciągu ostatniego roku PrEP jest wysoce zalecana u HIV(-) mężczyzn, którzy uprawiają seks z mężczyznami(MSM), szacuje się że 80% nowych zakażeń dotyczy MSM!
      Aktualnie w Polsce nie istnieje ustawa refundacyjna ani program profilaktyczny dajace bezpłatny dostęp do PrEP.
      Bibliografia:
      1.A. Nitsch-Osuch, Zakażenia Krwiopochodne. Profilaktyka, 2020
      2,. WHO implementation tool for pre-exposure prophylaxis (PrEP) of HIV infection – WHO 2017; EACS Guidelines version 8.2 – 2017
      3. Zasady opieki nad osobami zakażonymi HIV – zalecenia PTN AIDS 2022
      4. EACS. Guidelines Version 11.0. Oct 2021. https://www.eacsociety.org/guidelines/eacs-guidelines
      5. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Zakażenia HIV i zachorowania na AIDS w Polsce w 2021 roku ,2021

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najbardziej zagrożone suszą są rzeki spływające do środkowej Odry i Wisły. Wysychające warstwy gleby spowodują dalsze pustynnienie obszarów na Kujawach, Pomorzu, w Wielkopolsce i na Lubelszczyźnie. To wynik braku opadów i wyższych temperatur – poinformował hydrolog i rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski.
      Od 2015 r. z krótką przerwą na zeszły rok, mieliśmy do czynienia z permanentną suszą. W tym roku po dosyć wilgotnym lutym, kiedy spadło łącznie 113 proc. normy w całym kraju, wydawało się, że problem suszy może być mniejszy, ale od 25 lutego jest bezwietrza i bezdeszczowa, słoneczna pogoda. W większej części kraju, oprócz Polski południowej, południowo-wschodniej i częściowo wschodniej, nie było deszczu. Dodatkowo stosunkowo wysokie temperatury w dzień powodowały większe parowanie, co spowodowało, że sytuacja staje się z dnia na dzień coraz gorsza – powiedział Walijewski.
      W ocenie hydrologa już mamy do czynienia z pierwszymi symptomami suszy meteorologicznej. O zjawisku tym mówimy wówczas, kiedy przez przynajmniej 20 dni występuje brak opadów, bądź jest ich niedobór – wyjaśnił.
      To przekłada się na coraz mniejszą wilgotność gleby. We wschodnich województwach – w lubelskim, częściowo podkarpackim, ale także w centrum, czyli w woj. mazowieckim, oraz na zachodzie lubuskiego, Wielkopolski i zachodniopomorskiego, w wierzchniej warstwie gleby (do 7 cm) wilgotność spada poniżej 45 proc. To pierwsza oznaka problemów dla rolników, bo przesusza się wierzchnia warstwa gleby – wskazał Walijewski.
      We wschodniej części kraju, w głębszej warstwie gleby (od 8 do 28 cm) wilgotność jest poniżej 50-45 proc. Sytuacja się pogorszy, bo w następnych dniach wyż sprawi, że niedobór opadów będzie przynajmniej do 24 marca. Później ok. 25-26 marca mogą pojawić się niewielkie deszcze, jednak nie zmieni to faktu, że marzec będzie w całym kraju z opadami poniżej normy – oznajmił.
      Obecnie stan wód na rzekach osiąga przeważnie poziom średni, ale pojawia się coraz więcej rzek z niskim poziomem. Do tego brak wody z topniejących śniegów sprawia, że przed nami tendencja spadkowa – dodał.
      Najbardziej zagrożone suszą są rzeki na Niżu Polskim i dorzecza Odry, szczególnie zlewnia Warty i środkowej Odry, a także wszystkie rzeki, które spływają do środkowej Wisły.
      Wody w Polsce będzie coraz mniej. Są takie prognozy, że do 2040 r. w niektórych miejscach naszego dostępność wody pitnej może się zmniejszyć nawet o ok. 30 proc. – powiedział rzecznik IMGW.
      Zwrócił uwagę, że w centralnej części kraju, np. w Płocku roczny niedobór opadów notowany jest od 2010 r. Co roku było mniej opadów i w sumie ich deficyt wynosi ok. 600 mm. To tak, jakby przez cały rok w ogóle nie padało – wyjaśnił.
      W innych rejonach Polski, na Kujawach, Pomorzu, w Wielkopolsce, na Lubelszczyźnie, a nawet w niektórych miejscach na Mazurach są również są niedobory wody. Te obszary pustynnieją. W ostatnich 4–5 latach coraz częściej obserwowane są burze pyłowe. Dwa lata temu w Lubelskiem czarnoziemy zostały bardzo mocno przesuszone, a następnie silny wiatr spowodował burze piaskowe. Unoszący się pył było widać wyraźnie nawet na zdjęciach satelitarnych – powiedział Walijewski. Podkreślił, że to zjawisko będzie się pogłębiało.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europa ma prawdopodobnie jedne z najbardziej rozdrobnionych rzek na świecie. W samej Polsce jest 77 tys. sztucznych barier – średnio jedna na km rzeki czy strumyka – wynika z badań opublikowanych w Nature. Naukowcy komentują, że konstrukcje te szkodzą bioróżnorodności, a istnienie wielu z nich nie ma ekonomicznego sensu.
      W ramach projektu AMBER koordynowanego przez walijski Uniwersytet Swansea oszacowano, że w 36 europejskich krajach jest co najmniej 1,2 mln barier w nurcie wodnym rzeki. A to oznacza, że na 4 kilometry rzeki przypadają średnio 3 bariery zbudowane przez człowieka (0,74 bariery na 1 km). Polska jest powyżej europejskiej średniej: na 1 km strumyka przypada u nas 1 bariera. Rekordzistką jest jednak Holandia, gdzie na kilometr rzeki przypada prawie 20 barier.
      To zaskakująco wysokie liczby w stosunku do tego, co wiadomo było wcześniej. Ponad 60 proc. konstrukcji jest bowiem na tyle niewielkich (mają np. poniżej 2 m wysokości), że były dotąd pomijane w statystykach. W zakrojonych na dużą skalę badaniach opracowano Atlas Zapór AMBER – pierwszą kompleksową ogólnoeuropejską inwentaryzację zapór. Zarejestrowano tam tysiące dużych zapór, ale i znacznie większą liczbę niższych struktur, takich jak jazy, przepusty, brody, śluzy i rampy, które były dotąd niewidoczne w statystykach, a są głównymi sprawcami fragmentacji rzek. Wyniki badań – koordynowanych przez Barbarę Belletti – opublikowano w Nature. W ramach projektu powstała też aplikacja AMBER, w której każdy może pomóc dokumentować brakujące dotąd w statystykach bariery.
      Ponieważ policzenie wszystkich barier nie było fizycznie możliwe, naukowcy w badaniach terenowych przewędrowali wzdłuż 147 rzek (2,7 tys. km) i odnotowywali wszelkie sztuczne bariery w ich nurtach. Na tej podstawie oszacowano, ile barier może być w Europie.
      Jeden ze współautorów badania prof. Piotr Parasiewicz, kierownik Zakładu Rybactwa Rzecznego w Instytucie Rybactwa Śródlądowego im. S. Sakowicza zaznacza, że bariery te są ogromnym utrudnieniem w migracji ryb rzecznych nie tylko takich jak łososie, pstrągi, jesiotry, węgorze, ale także płotki czy leszcze. Za sprawą konstrukcji rzecznych gatunki te mają coraz trudniejsze warunki do przeżycia.
      To jednak nie jedyny minus. Jeśli na rzekach mamy tysiące barier, to zamieniamy nasze rzeki w stawy - mówi naukowiec. Powyżej bariery tworzy się bowiem często zalew, w którym woda płynie bardzo powoli, a lepiej radzą sobie tam organizmy charakterystycznie nie dla rzek, ale właśnie stawów. Z ryb są to choćby karpie czy leszcze. A to zwykle gatunki mniej wyspecjalizowane i bardziej pospolite.
      Bariery zmieniają też temperaturę wody (powyżej bariery jest często ona cieplejsza niż poniżej). A w dodatku blokują przepływ osadów i materii. A w poprzegradzanej rzece wolniej zachodzą procesy samooczyszczania.
      Ponadto z danych dostarczonych przez wolontariuszy w ramach aplikacji AMBER wynikło, że ponad 10 proc. europejskich barier jest nieużytecznych. Gdyby więc je usunąć, nie miałoby to żadnego ekonomicznego znaczenia. A to by oznaczało, że w Europie można by było rozebrać ok. 150 tys. barier bez żadnych strat ekonomicznych. Za to z zyskiem dla środowiska i dla ludzi – ocenia prof. Parasiewicz.
      Jednym z praktycznych wyników naszego projektu jest to, że Unia Europejska zadeklarowała w swoim Programie Bioróżnorodności do 2030 r., że udrożni 25 tys. km rzek – komentuje prof. Parasiewicz.
      AMBER otrzymał finansowanie z unijnego programu badań naukowych i innowacji "Horyzont 2020". Celem tego projektu jest zastosowanie zarządzania adaptacyjnego do eksploatacji zapór i innych barier w celu osiągnięcia bardziej zrównoważonego wykorzystania zasobów wodnych i skuteczniejszego przywrócenia ciągłości ekosystemów rzecznych. W ramach projektu opracowano narzędzia i symulacje, które mają pomóc przedsiębiorstwom wodociągowym i zarządcom rzek zmaksymalizować korzyści płynące z barier i zminimalizować ich wpływ na środowisko.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii stworzyli kontrolowane światłem koniugaty srebrnych nanocząstek i mikroRNA; miRNA są 18-23-nukleotydowymi jednoniciowymi sekwencjami niekodującego RNA, które łącząc się komplementarnie do końca 3' mRNA, blokują translację białek, w tym przypadku komórek nowotworowych. Wskutek tego komórki nowotworowe umierają.
      Jak tłumaczą autorzy badania, którego wyniki ukazały się w piśmie Biomaterials, gryzoniom podawano dożylnie egzogenny miR-148b, by wywołać apoptozę keratynocytów wykazujących ekspresję Ras oraz komórek mysiego raka kolczystokomórkowego (unikano przy tym cytotoksyczności dla niezmienionych keratynocytów).
      Warto dodać, że cząsteczki Ras są rodziną białek wiążących się z GTP, które należą do najczęściej zmutowanych genów w nowotworach człowieka.
      Gdy nanocząstki nagromadziły się w okolicy guza, prowadzono naświetlanie okolicy zmiany nowotworowej lampą LED emitującą światło o długości fali rzędu 450 nm. Skutkowało to oddzieleniem mikroRNA od nośnika. Zabieg ten prowadził do szybkiego i trwałego zmniejszenia objętości guza o 92,8%, a także rekrutacji limfocytów T.
      Ta metoda dostarczania zapewnia swoistość czasową i przestrzenną. Zamiast podawać mikroRNA systemowo i wywoływać skutki uboczne, można stosując naświetlanie, dostarczać mikroRNA do konkretnego rejonu tkanki w specyficznym czasie - wyjaśnia prof. Adam Glick.
      Prof. Daniel Hayes dodaje, że swoistość czasowa i przestrzenna terapii ma wielkie znaczenie w przypadku leczenia nowotworów. MikroRNA działa bardzo różnie na różne typy tkanek, co może prowadzić do niechcianych skutków ubocznych i toksyczności. Dostarczając i aktywując mikroRNA tylko w okolicy guza, można ograniczyć te zjawiska i zwiększyć ogólną skuteczność terapii.
      Stosując tę metodę, Yiming Liu była w stanie wykazać, że w grupie ok. 20 myszy po zastosowaniu koniugatów nanocząstek i mikroRNA oraz naświetleniu nowotwory skóry uległy w ciągu 24-48 godzin niemal całkowitej regresji i nie odrosły.
      Liu dodaje, że mikroRNA stosowane przez jej zespół (miR-148b) reguluje szeroki zestaw genów, co sprawia, że jest szczególnie użyteczne w leczeniu heterogenicznych chorób. Ogólna skuteczność terapii może być większa, bo atakuje się liczne cele w komórce. Zmniejsza się także ryzyko rozwoju oporności, gdyż mikroRNA jest w stanie połączyć się z różnymi mRNA komórki nowotworowej, różnicując w ten sposób ścieżki, za pośrednictwem których blokuje się produkowanie przez nią białek.
      Naukowcy wyjaśniają, że za pomocą naświetlanych koniugatów nanocząstek i mikroRNA można by leczyć nowotwory jamy ustnej, układu pokarmowego i skóry (mogą to być wszelkie zmiany, które da się wystawić na oddziaływanie światła za pomocą kabla światłowodowego).
      Chcemy dalej rozwijać metodę, tak by móc ją stosować na guzach wewnętrznych, które są istotniejsze z punktu widzenia śmiertelności, np. w raku przełyku - podsumowuje Glick.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...