Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Szwajcarii odkryto dwa nieznane gatunki delfinów

Rekomendowane odpowiedzi

Teren dzisiejszej Szwajcarii nie zawsze był obszarem śródlądowym. Przed 20 milionami lat obecną Wyżynę Szwajcarską pokrywał ocean, w którym pływały delfiny. Naukowcy z Uniwersytetu w Zurichu odkryli właśnie nieznane gatunki delfina, spokrewnione ze współczesnymi kaszalotami spermacetowatymi i delfinami słonowodnymi. Identyfikacji dokonano na podstawie kości ucha.

Gdy 20 milionów lat temu klimat zaczął się ocieplać, podnosił się poziom oceanów, które zalewały niżej położone obszary Europy. Dzisiejsza Szwajcaria była częścią oceanu pokrytego wyspami. Paleontolodzy z Zurichu przeanalizowali ponad 300 skamieniałości. Najbardziej interesujące z nich są kości ucha środkowego. Takie przedmioty są jednak rzadko znajdowane. Tym razem jednak się udało. Zdołaliśmy zidentyfikować dwa nieznane wcześniej gatunki delfinów, mówi paleontolog Gabriel Aguirre.

Naukowcy, używając tomografii mikrokomputerowej, byli w stanie zrekonstruować wygląd tkanki miękkiej otaczającej skamieniałe kości. W ten sposób stworzyli trójwymiarowy model ucha. To pozwoliło nam na lepsze przeanalizowanie możliwości słyszenia tych zwierząt, wyjaśnia uczony. Zidentyfikowane zwierzęta należały do rodziny kentriodontidae oraz squalodelphinid.

Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach PeerJ.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Zbiorach Medycznych Instytutu Medycyny Ewolucyjnej Uniwersytetu w Zurychu znajduje się próbka płuc 18-latka, który zmarł podczas pierwszej fazy pandemii hiszpanki. Jego zwłoki poddano autopsji w lipcu 1918 roku. Teraz naukowcy z Uniwersytetów w Bazylei i Zurychu wykorzystali tę próbkę do zsekwencjonowania pierwszego szwajcarskiego genomu grypy hiszpanki. Po raz pierwszy zyskaliśmy dostęp do szwajcarskiej odmiany grypy, która wywołała pandemię w latach 1918–1920. To rzuca nowe światło na dynamikę i sposoby adaptacji wirusa mówi główna autorka badań, Verena Schünemann.
      Porównując genom ze Szwajcarii z genomami uzyskanymi wcześniej w Niemczech i Ameryce Północnej, naukowcy stwierdzili, że ten szwajcarski od samego początku posiadał trzy kluczowe adaptacje pozwalające zarażać ludzi, które przetrwały do końca pandemii. Dwie z tych mutacji uczyniły wirusa bardziej odpornym na działanie ludzkiego układu odpornościowego, trzecia zaś zwiększała jego zdolność do łączenia się z receptorami na powierzchni komórek H. sapiens.
      Na potrzeby badań Szwajcarzy opracowali nową metodę rekonstrukcji materiału genetycznego. W przeciwieństwie bowiem do wywołujących zwykłe przeziębienie adenowirusów, których zapis genetyczny znajduje się w stabilnym DNA, wirusy grypy przechowują swoją informację genetyczną w znacznie mniej stabilnym RNA. Nową metodę będzie można wykorzystać do zrekonstruowania innych wirusów RNA i zweryfikowania prawidłowości dotychczasowych rekonstrukcji.
      Autorzy badań uważają, że ich praca przyda się podczas walki z przyszłymi pandemiami. Lepsze zrozumienie mechanizmów, za pomocą których wirusy długoterminowo adaptują się do organizmu człowieka, pozwoli na opracowanie lepszych modeli przyszłych pandemii, wyjaśnia Schünemann. Takie udoskonalone modele dokładniej pokażą potencjalne drogi rozprzestrzeniania się wirusów i ich zdolność do wywołania infekcji na wielką skalę.
      Uczeni opisali swoją pracę na łamach BMC Biology.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wielkie wirusy mają istotne znaczenie dla ekosystemu mórz i oceanów poprzez ich oddziaływanie z glonami czy amebami, które znajdują się na dole morskiego łańcucha pokarmowego. Naukowcy z University of Miami odkryli 230 nowych, nieznanych dotychczas wielkich wirusów żyjących w morzach i oceanach. Odkrycia dokonali zaś za pomocą wysoko wydajnych metod obliczeniowych za pomocą których przeanalizowali publicznie dostępne bazy danych zawierających informacje o genach zidentyfikowanych w wodach na całym świecie.
      Wśród przeanalizowanych genomów naukowcy scharakteryzowali 530 nowych białek funkcyjnych, w tym 9 zaangażowanych w fotosyntezę. To wskazuje, że posiadające je wirusy są zdolne do manipulowania swoim gospodarzem i jego procesem fotosyntezy.
      Poprzez lepsze zrozumienie różnorodności i roli wielkich wirusów w oceanach, ich interakcji z glonami i innymi mikroorganizmami, możemy przewidywać szkodliwe zakwity glonów, które są zagrożeniem dla zdrowia ludzi na całym świecie, mówi współautor badań, profesor Mohammad Moniruzzaman. Wielkie wirusy są często główną przyczyną śmierci fitoplanktonu znajdującego się na dole łańcucha pokarmowego wspierającego systemy oceaniczne i źródła pożywienia. Nowo odkryte wirusy mogą mieć też potencjał biotechnologiczny, gdyż mogą wytwarzać nowe enzymy, dodaje uczony.
      Odkrycia dokonano dzięki nowatorskiemu narzędziu BEREN (Bioinformatic tool for Eukaryotic virus Recovery from Environmental metageNomes), zaprojektowanemu specjalnie pod kątem wykrywania wielkich wirusów w rozległych publicznych bazach danych. Naukowcy użyli przy pracy superkomputera Pegasus.
      Źródło: Expansion of the genomic and functional diversity of global ocean giant viruses

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Skład mikrobiomu jelit żyraf jest nie tyle determinowany tym, co jedzą, ale do jakiego gatunku należą, informują naukowcy z Uniwersytetu w Uppsali i Brown University. Uczeni badali związki pomiędzy dietą a mikrobiomem jelit trzech gatunków żyraf żyjących w Kenii. Ich badania pomogą w ochronie źródeł pożywienia tych zagrożonych wyginięciem zwierząt.
      Badania polegały na analizie DNA roślin i bakterii obecnych w odchodach żyraf. Dzięki temu można było określić skład flory bakteryjnej oraz dietę zwierząt. Naukowcy zebrali próbki kału trzech różnych gatunków – żyrafy siatkowanej, żyrafy masajskiej i żyrafy sawannowej – które żyją w Kenii w pobliżu równika. Spodziewaliśmy się, że żyrafy o podobnej diecie będą miały podobny mikrobiom, jednak nie znaleźliśmy takiej zależności. Zamiast tego zauważyliśmy, że żyrafy mają mikrobiom specyficzny dla gatunku, nawet jeśli jego przedstawiciele żywią się zupełnie innymi roślinami. To sugeruje, że mikrobiom posiada pewien komponent ewolucyjny, którego nie rozumiemy, mówi główna autorka badań, Elin Videvall.
      Wszystkie wspomniane gatunki są zagrożone. Ich dieta była zależna nie od przynależności gatunkowej, ale od miejsca, w którym mieszkały. Za to mikrobiom zależał od gatunku. Informacja o tym, co zwierzęta jedzą jest niezwykle istotna, szczególnie wówczas, gdy wyznacza się obszary chronione, na których gatunki mają przetrwać. Trzeba się wówczas upewnić, że zwierzęta będą miały tam dostęp do odpowiednich roślin.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w najnowszym numerze pisma Global Ecology and Conservation.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analizy DNA potwierdziły, że słynne lwy-ludojady z Tsavo pożerały ludzi i całą gamę innych zwierząt. Przyniosły też zaskakującą informację na temat jednego z gatunków, którym lwy się żywiły. Unikatowe badania wykonano na podstawie tysięcy włosów znalezionych w dziurze w zębie jednego z ludojadów. Włosy wydobyto w 2001 roku, jednak wówczas naukowcy mogli jedynie oglądać je pod mikroskopem. Postęp w dziedzinie analizy DNA umożliwia obecnie zdobycie wyjątkowych informacji na temat diety słynnych lwów.
      Lwy z Tsavo jeszcze do niedawna kojarzyły się z parą słynnych ludojadów, dwóch wielkich bezgrzywych samców, które w 1898 roku zabiły około 30 robotników budujących linię kolejową łączącą Kenię z Ugandą. Obecnie populacja lwów z Tsavo jest przedmiotem badań naukowych, gdyż charakteryzuje się wyjątkowymi cechami morfologicznymi i behawioralnymi. Lwy z Tsavo są na przykład pozbawione grzywy, a struktura ich stad jest odmienna od stad lwów z innych regionów.
      Dwa słynne ludojady zostały zabite przez zarządcę kolei, inżyniera kierującego budową mostu na rzece Tsavo, Johna H. Pattersona, i z czasem trafiły do Muzeum Historii Naturalnej w Chicago. Teraz na łamach Current Biology możemy poznać wyniki badań DNA ofiar lwów pozyskanego z włosów z zęba jednego z ludojadów. Obecnie do przeprowadzenia takich badań nie potrzebujemy już komórek cebulki włosa. Można je przeprowadzić dysponując samą łodygą włosa, wyjaśnia współautor badań, Ripan S. Malhi, genetyk z University of Illinois at Urbana-Champaign. Udzony wraz z zespołem zidentyfikował włosy człowieka, żyrafy, zebry, oryksa, koba śniadego oraz gnu. I ten ostatni gatunek jest największym zaskoczeniem.
      Współautorka badań, biolog ewolucyjna Alida de Flamingh, przypomina, że w gnu nie występowały w pobliżu obozowiska robotników, na których polowały lwy. Ich najbliższe stada znajdowały się 90 kilometrów dalej. To oznacza, że albo lwy przemierzały olbrzymi obszar, albo też gnu występowały historycznie w regionie Tsavo.
      W opublikowanym artykule zawarto niewiele informacji. Badacze chcieliby uzyskać ich więcej, jednak zanim przeprowadzą bardziej szczegółowe analizy, chcą się skontaktować z lokalnymi mieszkańcami i instytucjami. Mogą tam żyć rodziny ofiar czy społeczność, w której mieszkali zabici. Być może chcą, albo nie chcą, by prowadzono tego typu analizy. A może już je przeprowadzili, tego nie wiemy, stwierdza Malhi.
      Największą zaletą przeprowadzonych badań jest sam fakt, że można je były wykonać. Pokazują one, jak ważne jest zachowanie próbek biologicznych. Patterson, gdy zabijał lwy, nie miał pojęcia, że ponad 100 lat później z ich szczątków będzie można uzyskać tak wiele cennych informacji. Doktor Flamingh ma nadzieję, że inne zespoły badawcze skorzystają z opracowanej właśnie metodologii do lepszego poznania ekologii i historii drapieżników oraz ich ofiar z przeszłości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zbiory Narodowego Muzeum Morskiego (NMM) w Gdańsku wzbogaciły się o obraz Władysława Ślewińskiego zatytułowany „Morze”. Został on namalowany przed 1905 r. Widnieje na nim fragment skalistego wybrzeża Bretanii opływany przez fale. Dzieło kupiono za 480 tys. zł na aukcji domu aukcyjnego DESA Unicum „Sztuka Dawna. XIX wiek, Modernizm, Międzywojnie”. Tym samym jest to najdroższe dzieło malarskie nabyte przez nas od początku lat 90. XX w. - podkreśla dyrektor instytucji dr Robert Domżał.
      Dr Monika Jankiewicz-Brzostowska, kierowniczka Działu Sztuki Marynistycznej NMM, opowiada o barwach i kompozycji dzieła: zestawienie soczystej zieleni masywnych klifów, o mocno zaznaczonych konturach, z turkusem delikatnie rozmalowanych partii wody tworzy efekt kontrastu między ciężkimi zarysami lądu a lekkością oceanu. Horyzont usytuowany jest blisko górnej krawędzi płótna. Partia nieba nie odgrywa zatem odrębnej roli w kompozycji, ale całość tworzy wrażenie przenikania się powietrza i wody.
      Obraz znajduje się na wystawie stałej w Galerii Morskiej w Spichlerzach na Ołowiance. NMM podkreśla, że do jego zakupu doszło dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
      NMM dysponuje bogatą kolekcją malarstwa marynistycznego. W zbiorach Muzeum znajdują się dzieła zarówno twórców polskich, jak i szkół obcych. Muzeum może poszczycić się pracami takich [polskich] twórców, jak Julian Fałat, Ferdynand Ruszczyc czy Jacek Malczewski, a z młodszego pokolenia - m.in. Wojciech Weiss, Mela Muter i Marian Mokwa. Tym bardziej znaczący był dotychczasowy brak w tej kolekcji obrazów Władysława Ślewińskiego, uznawanego za jednego z najwybitniejszych polskich marynistów - ujawniono w komunikacie prasowym.
      Dr Jankiewicz-Brzostowska zaznacza, że Ślewiński to bardzo malownicza postać. Urodził się w 1856 r. w rodzinie ziemiańskiej. Od [...] młodego wieku [był] przygotowywany do tego, że przejmie zarządzanie rodzinnym majątkiem. Rozpoczął nawet naukę w szkole rolniczej. [...] Niestety nic z tego nie wyszło. Próba zarządzania majątkiem, który został po zmarłej przy porodzie matce, skończyła się dramatycznie - koniecznością ucieczki [...] przed sekwestrem urzędu finansowego i wierzycielami. W ten oto sposób przyszły artysta znalazł się w Paryżu. Dopiero tam, w roku 1888, zainteresował się malarstwem. Od razu na początku spotkał Paula Gauguina. Zaprzyjaźnili się naprawdę blisko. [...] Wiele ich łączyło. Podobnie jak Gauguin, Ślewiński był samoukiem. [...] W zasadzie kształtował swoje malarstwo sam, właśnie pod wpływem Gauguina. Jankiewicz-Brzostowska dodaje, że Ślewiński wyjechał za Gauguinem do Bretanii. Przyłączył się do grupy w Pont-Aven. Tam powstawały jego słynne, do dziś podziwiane widoki Bretanii. W roku 1905 malarz wrócił na kilka lat do Polski: w latach 1905-10 przebywał w Krakowie, Poroninie i Warszawie (od 1908 do 1910 r. był prof. warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych). Później wrócił do Bretanii, gdzie mieszkał w „zameczku” w Doëlan. Zmarł 24 marca 1918 r. w Paryżu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...