Sign in to follow this
Followers
0

Wrocław: barokowe obrazy znalezione w klasztornej piwnicy zdobią prezbiterium kościoła św. Antoniego
By
KopalniaWiedzy.pl, in Humanistyka
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Odnaleziono kolejny fragment barokowej fontanny z Neptunem, która niegdyś zdobiła plac Nowy Targ we Wrocławiu. Okazało się, że jedna z czterech muszli - trzymanych oryginalnie przez syreny i trytony - pełniła funkcję ozdoby w ogródku mieszkanki Wielowsi Średniej.
Jak podaje serwis Wroclaw.pl, na muszlę natrafiła dziennikarka Radia Wrocław. Przeprowadzała wywiad z mieszkańcami podsycowskiej miejscowości i to oni skierowali ją w konkretne miejsce.
Siedemnastego stycznia br. niemal kompletny element został przewieziony do Wrocławia.
Wratislavianista dr Tomasz Sielicki – który wpadł na trop fontanny – przypomina, że w zeszłym roku odnaleziono rzeźbę Neptuna [korpus z prawie całą lewą nogą; górna część sięga linii żuchwy], jedną z muszli, jedną ze ślimacznic, kapitel z resztkami delfinów, głowę delfina oraz dolną partię syreny bądź trytona.
Wiosną poszukiwania będą kontynuowane. Choć priorytetem jest odnalezienie głowy Neptuna, inne elementy są również na wagę złota, bo pomogą w ewentualnym odtworzeniu fontanny. Dr Sielicki szacuje, że dotąd odnaleziono ok. 50% całości.
Wszystkie zebrane części oddano w depozyt do Muzeum Miejskiego Wrocławia. W pracowni kamieniarskiej na Starym Cmentarzu Żydowskim czekają na stabilne dodatnie temperatury; wtedy zostaną oczyszczone.
Mówiąc o przyszłości, dr Sielicki wspomina o 2 ewentualnych scenariuszach. Pozostałości fontanny można by gdzieś wyeksponować albo, co wymagałoby większych środków pieniężnych, pokusić się o odtworzenie zabytku. Wratislavianista uważa, że da się to zrobić dzięki wykorzystaniu odnalezionych elementów i odkuciu nowych na wzór historycznych. Sprawa dalszych losów zabytku pozostaje otwarta.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Ukazała się kolejna, szósta już, książka z serii „Bioróżnorodność miasta Białegostoku”. Jej bohaterami są ssaki. Autorami wydawnictwa są prof. dr hab. Mirosław Ratkiewicz i mgr Piotr Rode z Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku (UwB). W środku znajdziemy fotografie, tabele i mapy występowania poszczególnych gatunków.
Wspólne życie i bezpieczna obserwacja
W publikacji zamieszczono ogólne informacje o ssakach, oprócz tego autorzy przyjrzeli się [...] typom środowisk, w jakich bytują ssaki na terenie Białegostoku, wskazali też najważniejsze i najciekawsze, ich zdaniem, miejsca, które są ostojami różnorodności ssaków - wyjaśniono w komunikacie UwB. Łącznie w publikacji opisano 41 gatunków; są to gatunki stwierdzone w Białymstoku oraz gatunki, w przypadku których na podstawie obecnego stanu wiedzy przypuszcza się, że z dużym prawdopodobieństwem w mieście występują. Należy zaznaczyć, że w wydawnictwie nie uwzględniono nietoperzy.
Opracowując monografię, autorzy sięgnęli do literatury naukowej i do wyników badań pracowników, doktorantów oraz studentów Wydziału Biologii UwB. Poza tym wykorzystali ciekawe informacje, udostępnione przez autorów publikowanych fotografii.
Opisujemy też, jak obserwować zwierzęta, na co zwrócić uwagę, żeby nasze i ich bezpieczeństwo było zachowane. Poświęcamy wiele uwagi bezpieczeństwu i łagodzeniu sytuacji konfliktowych ze zwierzętami, bo niestety takie często mają miejsce i czasem wynikają z naszej niewiedzy i nieprzygotowania - podkreślał na konferencji prasowej prof. Ratkiewicz.
Odnosząc się do koegzystencji ludzi i dzikich zwierząt w miastach, prof. Ratkiewicz stwierdził, że jest ona możliwa i potrzebna. Oczywiście ona rodzi problemy, ale naszym zadaniem jest ich rozwiązywanie. W monografii o ssakach wskazano, co można by zrobić i jakie praktyki stosuje się już w stolicy Podlasia.
By chronić bioróżnorodność, najpierw trzeba ją poznać
Dotąd w ramach projektu „Bioróżnorodność miasta Białegostoku” ukazały się, oprócz „Ssaków Białegostoku”, następujące monografie: 1) „Różnorodność biologiczna miasta” Danuty Drzymulskiej i Piotra Zielińskiego, 2) „Szata roślinna Białegostoku” Dana Wołkowyckiego, 3) „Motyle dzienne Białegostoku” Marcina Sielezniewa oraz Izabeli Dziekańskiej, 4) „Porosty Białegostoku” Anny Matwiejuk, a także 5) „Ptaki Białegostoku” Pawła Mirskiego i Grzegorz Grygoruka. Książki z serii są bezpłatne. Urząd Miasta rozdaje je w ramach różnych wydarzeń.
Już niebawem w cyklu, którego pomysłodawcą jest Andrzej Karolski, dyrektor Departamentu Gospodarki Komunalnej, ukażą się dwie publikacje: jedna poświęcona pająkom i druga grzybom poliporoidalnym. Jak podkreśliła w krótkim tekście Anna Kowalska z Urzędu Miasta w Białymstoku, w przygotowaniu są [również] publikacje dotyczące chrząszczy, płazów i gadów oraz owadów zapylających. W sumie cykl będzie się składał z 14 monografii. Projekt zakończy się jesienią 2024 roku; zostanie wówczas wydana podsumowująca, bardzo obszerna publikacja „Bioróżnorodność Białegostoku”.
Dodatkowo planowane jest powstanie komisji, która opracuje plan ochrony najcenniejszych przyrodniczo miejsc w Białymstoku.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Musiał minąć wiek ze sporym okładem, by barokowy Neptun ze znanej wrocławskiej fontanny powrócił do miasta. Dotąd wszyscy myśleli, że podczas oblężenia Festung Breslau w 1945 r. został zniszczony razem z pl. Nowy Targ, śledztwo wratislavianisty, dr. Tomasza Sielickiego, wykazało jednak, że jego losy potoczyły się zgoła inaczej...
Przebudowa w latach 70. XIX wieku
Kamienna fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., zastąpiła studnię z końca XVI w. Jak tłumaczy dr Sielicki, była ona w swojej historii wielokrotnie uszkadzana, dlatego przechodziła remonty. Najpoważniejsza przebudowa miała miejsce w latach 70. XIX w. Budowano wtedy nowoczesne wodociągi z wieżą ciśnień Na Grobli, co wiązało się ze zmianą zaopatrzenia w wodę miejskich fontann. Przy okazji włodarze Breslau postawili odnowić figury. Ostatecznie zakres modernizacji był jednak o wiele szerszy. Wykonano nowe rzeźby, a z czasem o zamianie tej wszyscy zapomnieli - tłumaczy wratislavianista. Całkiem nową rzeźbę Neptuna, przedstawiającą boga z trójzębem uniesionym ku górze, wykonał w 1874 r. Albert Rachner (ten sam, który jest autorem popiersia Linneusza z Ogrodu Botanicznego). Ponieważ zdjęć sprzed przebudowy jest mniej niż fotografii z późniejszego okresu, nikt nie zwrócił na to uwagi.
Powszechnie uważano, że na Nowym Targu stoi cały czas ta sama fontanna z XVIII w. Tymczasem było to dzieło w dużej mierze młodsze. I to ono uległo zniszczeniu w 1945 r. Do dziś zachowały się tylko jego nieliczne fragmenty. Torso Neptuna można oglądać w Parku Staromiejskim na wysokości zakładów kąpielowych - podkreśla dr Sielicki.
Zawikłane losy pierwotnej rzeźby
Gdzie więc podział się barokowy Neptun? Dr Sielicki natrafił na wskazówki w XIX-w. prasie. Jak udało mu się ustalić, Rachner chciał, by dzieło zachowano dla potomnych, stąd pomysł przekazania rzeźby wrocławskiemu Muzeum Starożytności. Nie ma jednak dowodów, że tak się stało. Zamiast tego Neptun stał przez kilkanaście lat na posesji Carla Müllera, emerytowanego porucznika i byłego radnego miejskiego, przy ulicy Świętokrzyskiej. Później - w 1889 r. - trafił do jego majątku w Wielowsi Średniej w powiecie sycowskim. W tamtejszym parku powstała niewielka fontanna, na której szczycie umieszczono barokową rzeźbę.
W latach 60. XX w. przez Dolny Śląsk przeszła silna nawałnica. Spadający konar roztrzaskał parkową fontannę na kilka fragmentów. Rzeźba Neptuna straciła ręce i głowę, ale większość jej przetrwała. Pomimo kilku inwentaryzacji kawałki leżały pod drzewami przez kilkadziesiąt lat - opowiada wratislavianista.
Poszlaki z lokalnej prasy
Gdy dr Sielicki natrafił na wzmiankę w „Breslauer Zeitung”, pojechał do Wielowsi Średniej z Joanną Biniek z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu. Razem namierzyli roztrzaskaną fontannę. Autentyczność Neptuna potwierdzili historycy sztuki – Barbara Andruszkiewicz i dr Romuald Nowak z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. To ten sam, który gorszył wrocławian swoją nagością w XVIII w. i który był milczącym świadkiem burzliwych wydarzeń Wiosny Ludów - cieszy się dr Tomasz Sielicki.
Po około 2 miesiącach od odkrycia, 7 grudnia fragmenty rzeźby przewieziono na teren Starego Cmentarza Żydowskiego we Wrocławiu. Zabezpieczeniem, zbadaniem i konserwacją Neptuna zajmie się Muzeum Miejskie Wrocławia. Zakres działań będzie zależeć od dostępnych środków pieniężnych.
O historii wodotrysku słów kilka
Fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., powstała w warsztacie Johanna Adama Karingera. Figurę stworzył rzeźbiarz Johann Jakob Bauer. Za prace kamieniarskie odpowiadał Johann Baptista Lemberger. Fontanna składała się z ośmiobocznej niecki, w środku której znalazły się cztery postaci legendarnych stworzeń morskich – syren i trytonów. Każda z nich podtrzymywała jedną muszlę, które razem tworzyły czaszę. Z niej wyrastał kapitel, na szczycie którego umieszczono cztery delfiny. Z ich paszcz tryskała woda do czaszy, a z niej – do basenu. Dzieło wieńczyła postać Neptuna, antycznego boga mórz, rzek i jezior - wyjaśnia dr Sielicki. Wodotrysk pełnił 2 funkcje: był źródłem wody pitnej i upiększał publiczny plac handlowy.
Neptun był tylko częściowo owinięty szatą, budził więc zgorszenie wielu osób. Choć fontannę zabezpieczono ogrodzeniem, rzeźbę i tak notorycznie dewastowano, dlatego zatrudniono stróża do jej pilnowania. Trójząb budził [z kolei] śmiech wrocławian, ponieważ przypominał widły do przerzucania gnoju. Z tego względu mieszczanie nazywali Neptuna Jurkiem (lub po śląsku Jorgiem) z widłami (Gabeljürge). W 1838 r. przy okazji jednego z remontów atrybut boga wymieniono na wersję pozłacaną o antycznej formie.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Dwudziestego siódmego sierpnia do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) we Wrocławiu trafił z Tromsø w Norwegii ok. 50-letni pacjent, który potrzebuje pilnego przeszczepu serca. Trzynastego sierpnia Polak przeszedł rozległy zawał serca. Ze względu na deficyt dawców i na fakt, że w Norwegii jest tylko jeden ośrodek przeszczepowy, transport do kraju był dla niego jedynym ratunkiem. Było to duże wyzwanie logistyczne i medyczne. O pacjencie w potrzebie poinformowała USK pracująca w Norwegii polska lekarka.
Podróż samolotem (Cessna Babcock Scandinavian AirAmbulance) trwała ok. 8 godzin. Jak wyjaśnił anestezjolog z USK, dr n. med. Stanisław Zieliński, zniszczone zawałem serce pacjenta nie pracuje samodzielnie. Mężczyzna żyje, bo jest podłączony do specjalistycznej aparatury.
Ilość aparatury, sprzętu, do którego był podłączony pacjent, musiała być stale obsługiwana przez siedem osób. Do samego przeniesienia pacjenta z samolotu do karetki potrzebnych było aż 11 osób - tłumaczył „Gazecie Wrocławskiej” Miłosz Raszek, koordynator ds. transportu medycznego.
Dalszy transport zaplanowano wzdłuż takiej trasy, by uniknąć nierówności, które mogłyby doprowadzić do rozłączenia aparatury podtrzymującej życie pacjenta.
W USK pacjentowi wszczepiono pompę wspomagającą lewą komorę serca typu HeartMate. Teraz oczekuje na przeszczep.
Cała akcja była możliwa dzięki Mateuszowi Rakowskiemu, koordynatorowi ds. transplantacji serca USK. Słowa uznania należą się także Miłoszowi Raszkowi, koordynatorowi ds. transportu medycznego USK, który zarządzał całym skomplikowanym przedsięwzięciem przetransportowania pacjenta do naszego szpitala, oraz lek. Jakubowi Jankowskiemu, koordynatorowi ds. mechanicznego wspomagania krążenia. I wreszcie: ogromny szacunek dla obu ekip medycznych – i polskiej, i norweskiej. Dziękujemy Wam za Wasze oddanie i bohaterstwo! - napisano na profilu USK na Facebooku.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Lekarze z Kliniki Transplantacji Szpiku, Hematologii i Onkologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) we Wrocławiu po raz pierwszy w Polsce przygotowali i podali komórki NK (zastosowali immunoterapię przeciwbiałaczkową NK). Zabieg przeprowadzono 1 lutego u 18-letniego pacjenta z ostrą białaczką szpikową, u którego wcześniej zawiodły wszystkie standardowe metody, z przeszczepem szpiku włącznie. Koncentrat komórek NK przygotowano z krwi pobranej od ojca chorego. Warto dodać, że ojciec był również dawcą szpiku.
Zabieg odbył się bez powikłań. W związanych z nim procedurach brali udział dr hab. Marek Ussowicz, dr Kornelia Gajek, dr Blanka Rybka, mgr Renata Ryczan-Krawczyk, dr Monika Mielcarek-Siedziuk oraz dr Jowita Frączkiewicz.
Komórki NK
Komórki NK (ang. natural killer) stanowią ok. 10% wszystkich limfocytów krwi obwodowej. Wykazują zdolność do tzw. naturalnej cytotoksyczności komórkowej, czyli do spontanicznego zabijania komórek docelowych bez konieczności wcześniejszej immunizacji gospodarza. Komórkami docelowymi limfocytów NK są przede wszystkim komórki zakażone wirusem, a także komórki nowotworowe, dlatego przypisuje się im istotną rolę w zwalczaniu zakażeń wirusowych i nadzorze immunologicznym nad rozwojem nowotworów.
Należy podkreślić, że aktywność przeciwnowotworowa komórek NK jest kwestią indywidualną i zależy od genów. Gdy u kogoś komórki NK działają słabo, można wspomóc terapię, podając je z zewnątrz; w grę wchodzi wyizolowanie z własnej krwi pacjenta lub z krwi zdrowego dawcy. Jak podkreślono w komunikacie prasowym Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, na świecie metodę tę stosuje się już od ok. 20 lat, ale dotychczas w Polsce nie było takich możliwości.
Pierwszy pacjent
Naszym pierwszym pacjentem był 18-letni chłopiec, leczony od 2021 roku z powodu ostrej białaczki szpikowej – mówi dr hab. Marek Ussowicz. Niestety, nie odpowiadał na standardowe metody leczenia. Kilka miesięcy temu przeszedł przeszczepienie szpiku, ale i ten zabieg nie przyniósł zadowalających rezultatów. Szansą dla tego pacjenta jest specjalna chemioterapia, której jednak w Polsce nie wykonujemy. Został zakwalifikowany do leczenia w Niemczech. Terapia komórkami NK, którą zrobiliśmy w naszej klinice, miała charakter pomostowy. Dzięki niej organizm pacjenta będzie lepiej przygotowany do chemioterapii i walki z nowotworem.
Kierownik Kliniki prof. dr hab. Krzysztof Kałwak dodaje, że u naszych sąsiadów w ramach I fazy badań klinicznych 18-latek będzie mógł być poddany eksperymentalnej terapii komórkami Uni-CAR-T anty CD123. Być może kiedyś oprócz leczenia dzieci z ostrą białaczką limfoblastyczną komórki CAR-T będą również podawane pacjentom z ostrą białaczką szpikową w USK, a na razie cieszę się bardzo, że zespół pod kierownictwem dr hab. Marka Ussowicza rozwija terapię komórkową NK - zaznacza profesor.
Przygotowanie koncentratu komórek NK
Procedura pobrania i przygotowania komórek NK zajęła 2 dni. Na początku od dawcy - ojca chorego ze stwierdzonym korzystnym układem receptorów KIR (ang. killer-cell immunoglobulin-like receptors) - pobrano koncentrat leukocytów. Leukocyty poddano 2-etapowemu oczyszczaniu; dzięki jego zastosowaniu usuwa się limfocyty, które mogą wywołać chorobę przeszczep przeciw gospodarzowi (ang. GVHD, graft-versus-host disease). Następnie komórki podano 18-latkowi.
Nasz zespół od wielu lat pracuje nad klinicznym znaczeniem komórek NK, niedługo na podstawie tych badań zakończy się doktorat jednej z badaczek. Terapię komórkami NK traktujemy jako dowód naszej zdolności do stosowania skomplikowanych metod leczenia i dobry punkt na drodze dalszego rozwoju immunoterapii przeciwnowotworowej - podsumowuje dr hab. Ussowicz.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.