Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Anne Adams to kanadyjska artystka, która namalowała obraz Rozwikływanie bolera (w angielskim mamy do czynienia z grą językową, ponieważ tytuł Unravelling Boléro nawiązuje także do nazwiska autora utworu Maurice'a Ravela). Ukończyła swoje dzieło w 1994 r., nie wiedząc, że dokumentuje pierwsze objawy choroby neurodegeneracyjnej, a mianowicie pierwotnej afazji postępującej (ang. primary progressive aphasia, PPA). Co ciekawe, w momencie tworzenia utworu kompozytor cierpiał dokładnie na tę samą chorobę (Brain).

PPA to skutek zmian zwyrodnieniowych w okolicach czołowo-skroniowych. Głównym objawem jest wybiórczy deficyt językowy, któremu nie towarzyszy całościowe zaburzenie funkcjonowania poznawczego. Po pewnym czasie pojawia się demencja. Pierwotna afazja postępująca bywa inaczej nazywana zespołem Mesulama lub afazją postępującą bez płynności mowy. Początek PPA jest zazwyczaj niezauważalny. Pacjent zaczyna mieć problemy z przypominaniem odpowiednich wyrazów czy nazywaniem obiektów. Zmiany ogniskowe są zlokalizowane w półkuli dominującej dla mowy (zazwyczaj lewej).

Na początkowych etapach choroby zwiększa się aktywność neuronów w rejonie mózgu, który odpowiada za integrację informacji z różnych zmysłów. Praca Adams oddaje Bolero takt po takcie. Podobnie jak w muzyce, pojawiają się nawracające motywy. Wysokość wieżyczki czy, jak kto woli, bloczków odpowiada głośności fragmentu, a kolor - wysokości ulubionej nuty malarki w danym takcie. Całość narasta aż do pomarańczowo-różowej kulminacji.

Przez większą część życia Adams zajmowała się nauką (chemią, a następnie biologią komórki). Gdy po wypadku samochodowym opiekowała się synem, nagle pochłonęła ją sztuka. Nie zarzuciła nowej pasji nawet po jego powrocie do zdrowia.

Z perspektywy czasu skany z rezonansu magnetycznego z 1997 roku, wykonane, by monitorować rozwój łagodnego guza na nerwie słuchowym, ujawniają zmiany w korze czołowej. Są to rejony odpowiedzialne za przetwarzanie informacji językowych. Doktor Bruce Miller z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco nie dziwi się, że radiolog ich nie zauważył, były bowiem nieznaczne. W ciągu 3 lat zaburzenia językowe bardzo się nasiliły. W 2002 roku Dean Foti, neurolog z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, zdiagnozował u Adams pierwotną afazję postępującą. Gdy dowiedział się o jej rysunkach, zwrócił się do Millera, który wykazał, że u niektórych pacjentów z PPA rozwija się zamiłowanie do sztuki. Jest ono konsekwencją wzmożonej aktywności obszarów, których działanie jest w normalnych warunkach maskowane przez dominujące płaty czołowe (obecnie objęte zmianami chorobowymi).

Zespół neurologów uznał Anne Adams za doskonały przykład badanego zjawiska. Obrazy mózgu wykazały, że rejon odpowiedzialny za integrację informacji z różnych zmysłów nie tylko zwiększył swoją aktywność, lecz gdy rozpoczęło się postępujące zwyrodnienie centrów językowych, powstały tam nowe połączenia między neuronami. Degeneracja objęła lewą półkulę, natomiast w korze nowej półkuli prawej nastąpił m.in. wzrost objętości istoty szarej.

William Seeley podkreśla, że malarka nie doświadczała synestezji, ale po prostu pomysłowo łączyła ze sobą dane z różnych modalności zmysłowych. Wg niego, Bolero Ravela i jej obraz stanowią dwie części jednej całości. Kobieta sama znalazła publikację naukową, w której napisano, że muzyk cierpiał na tę samą chorobę, co ona (European Journal of Neurology). Zmarła, a jej dzieło wisi na ścianie gabinetu Millera.

W późniejszych obrazach Adams, z okresu, gdy była właściwie niema, zauważalne jest przejście od prac konceptualnych do fotograficznego realizmu. Stało się tak być może dlatego, że wzrok został najważniejszym źródłem jej doznań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Za drzwiami pewnego domu na północy Francji od lat wisiał obraz nazywany przez rodzinę Breughlem. Uważano jednak, że to tania reprodukcja dzieła flamandzkiego malarza. Gdy właściciele poprosili jakiś czas temu o ocenę, ku zaskoczeniu wszystkich okazało się, że to XVII-wieczny oryginał pędzla Pietera Breughla Młodszego. Pod koniec marca ma on zostać sprzedany przez dom aukcyjny Daguerre Val de Loire.
      Dzieło określa się mianem wyjątkowego. Mierzy 112 na 184 cm. Szacuje się, że obraz może zostać sprzedany nawet za 800 tys. euro. Uważa się, że De betaling van de tienden (Zapłata dziesięciny, obraz jest również znany pod innymi tytułami, w tym Biuro poborcy podatkowego, Chłopi w domu prawnika czy Wiejski prawnik) został ukończony między 1615 a 1617 r. To jedna z licznych wersji tej samej sceny malowanej przez Breughla Młodszego.
      Obraz odkrył Malo de Lussac - zaproszony przez pragnących zachować anonimowość właścicieli specjalista z domu aukcyjnego Daguerre Val de Loire. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jak się okazało, obraz znajdował się w posiadaniu rodziny od 1900 r., nikt nie znał jednak jego wcześniejszych losów.
      Gdy wysłaliśmy dzieło do oceny eksperckiej i potwierdzono, że to Breughel [w grudniu ubiegłego roku autentyczność stwierdził Klaus Ertz], właściciele poprosili, by zrobić im zdjęcie przed obrazem, z którym mieszkali przez tak długi czas. To było zarówno śmieszne, jak i poruszające - powiedział cytowany przez Guardiana de Lussac.
      Kilka wersji opisywanego obrazu znajduje się w słynnych muzeach, w tym w Luwrze, Museum voor Schone Kunsten w Gandawie czy Musées royaux des Beaux-Arts de Belgique w Brukseli. Ta znaleziona w domu na północy Francji wyróżnia się jednak rozmiarami. Wg domu aukcyjnego, może być największym formatem tej sceny. Jak już wspominaliśmy, mierzy 112x184 cm, podczas gdy inne przedstawienia mieszczą się zwykle w zakresie 55x75 cm-100x120 cm.
      Aukcję obrazu, który zachował się w naprawdę dobrym stanie, zaplanowano na 28 marca w Hôtel Drouot w Paryżu. Od 11 do 17 marca w hotelu odbędzie się wystawa przedaukcyjna tego i szeregu innych dzieł.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analiza mikrobiomu XVII-wiecznego obrazu pokazała, że choć różne mikroorganizmy systematycznie niszczą dzieło sztuki, są też takie, które można by wykorzystać do jego ochrony.
      Na obraz składają się materiały organiczne i nieorganiczne (płótno, barwniki czy werniks), które stanowią idealne środowisko dla bakterii i grzybów. Zwiększa to, oczywiście, ryzyko biodegradacji.
      By opisać mikrobiom obrazu Incoronazione della Virgine Carla Bononiego (1620), zespół Elisabetty Caselli z Uniwersytetu w Ferrarze usunął fragment o powierzchni 4 mm2 (znajdował się on przy uszkodzeniu).
      Posługując się różnymi metodami hodowlanymi i mikroskopem skaningowym z urządzeniem do mikroanalizy rentgenowskiej (ang. scanning electron microscopy with energy dispersive spectrometer, SEM-EDS), Włosi zidentyfikowali szereg mikroorganizmów. Wyizolowali liczne szczepy gronkowców (Staphylococcus) i bakterii z rodzaju Bacillus, a także grzyby z rodzajów Aspergillus, Penicillium, Cladosporium i Alternaria.
      Autorzy artykułu z pisma PLoS ONE podkreślają, że niektóre barwniki z XVII-wiecznych farb stanowiły świetne źródło składników odżywczych dla mikroorganizmów.
      Gdy podczas testów posłużono się preparatem zawierającym spory 3 gatunków bakterii z rodzaju Bacillus (Bacillus subtilis, Bacillus pumilus i Bacillus megaterium), okazało się, że hamuje on wzrost bakterii i grzybów wyizolowanych z obrazu. Tego typu produkty mogłyby więc chronić dzieła sztuki, zapobiegając ich biodegradacji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kraby pustelniki mieszkają w porzuconych ślimaczych muszlach. Ponieważ często są niewygodne, właściwie ciągle szukają nowych. Po przeprowadzce muszą na nowo zaznajamiać się z tym, jak teraz wyglądają i jak powinny się poruszać, dlatego stanowią świetny model do badania obrazu ciała.
      Dr Kohei Sonoda z Uniwersytetu w Kobe analizował z zespołem zachowanie krabów pustelników z gatunku Coenobita rugosus. Naukowcy przyklejali do muszli plastikowe płytki, przez co stawały się one źle wyważone. Później obserwowali, jak zwierzęta przemieszczają się korytarzem z naprzemiennymi zakrętami w prawo i lewo. Początkowo pustelniki miały problemy ze zrównoważeniem muszli, jednak w ciągu 10-20 s modyfikowały swój chód i zwiększały kąt wchodzenia w zakręty.
      Inny z członków zespołu, prof. Yukio Gunji, podkreśla, że dzięki krabom zyskujemy nowe informacje dot. świadomości ciała, składającej się ze schematu i obrazu ciała. Schemat to części, którymi można manipulować i nad którymi mamy kontrolę, a obraz to koncepcja ciała jako pewnej całości. Można też powiedzieć, że schemat stanowi informację na temat własnego ciała, która pozwala działać, np. jeździć rowerem, a obraz ciała daje możliwość stwierdzenia, co się z nami w danym momencie dzieje.
      Zakładamy, że obraz ciała jest dynamicznie uzgadniany ze schematem i w ten sposób powstaje świadomość ciała. Skromne C. rugosus pokazały, że rzeczywiście się tak dzieje. Japończycy uważają, że uzyskane wyniki zmieniają pogląd na posługiwanie się narzędziami. Kiedyś o narzędziach mówiono raczej w kontekście inteligencji, teraz akademicy skłaniają się bardziej ku koncepcji wirtualnego ciała.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania nad związkiem pomiędzy reakcjami fizjologicznymi a poglądami politycznymi pokazują, że osoby o konserwatywnych poglądach są bardziej wrażliwe na obrazy budzące obrzydzenie. Profesorowie Kevin Smith i John Hibbing z University of Nebraska-Lincoln badali 27 kobiet i 23 mężczyzn. Wybrano ich spośród większej grupy osób, które wcześniej wypełniły kwestionariusze dotyczące poglądów politycznych.
      Badanym pokazywano obrazy zarówno neutralne lub przyjemne, jak i takie, które budzą obrzydzenie, jak np. usta pełne robaków. brzydkie rany, rozkawałkowane ciała. Jednocześnie mierzono fizjologiczną reakcję ich organizmów.
      Tak jak się spodziewano, osoby o konserwatywnych poglądach silniej reagowały na takie obrazy.
      To kolejny dowód potwierdzający tezę, że biologia odgrywa sporą rolę w poglądach politycznych. Już wcześniejsze badania wykazały, że np. osoby, które silniej reagują na obrazy związane z zagrożeniem, są częściej zwolennikami większego finansowania armii, kary śmierci czy też częściej popierają wojnę w Iraku.
      Właściwą interpretacją tych badań nie jest stwierdzenie, że biologia determinuje poglądy czy też, że poglądy determinują biologię. Do pewnego, nieznanego stopnia, to jaką opcję polityczną wybieramy jest zapisane w naszej fizjologii i ma to konsekwencje w polityce - mówią naukowcy. Zauważają przy tym, że wyniki ich badań mogą być trudne do przyjęcia przez wiele osób. Zwykle bowiem uważamy, że nasze wybory polityczne są świadome, logiczne i są właściwą odpowiedzią na problemy otaczającego nas świata. Niektórzy ludzie mogą zatem odrzucać stwierdzenie, że wyborów dokonuje za nich podświadomość i fizjologia.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Co znajduje się na zapadających w pamięć zdjęciach? Choć widoki są ładne, to nie one znajdują się na pierwszym miejscu w tej kategorii. Podczas badań pierwsze miejsce zajęły bowiem fotografie ludzi, a za nimi uplasowały się ujęcia wnętrz oraz obiektów wielkości człowieka.
      Przyjemność dla oka i zapamiętywalność to nie to samo – tłumaczy Phillip Isola z MIT-u. Dotąd sądzono, że zapamiętywalność obrazu jest czymś niedostępnym dla nauki, ponieważ pamięć wzrokowa bywa bardzo subiektywna. Ludzie sądzą, że nie można znaleźć niczego spójnego – dodaje prof. Aude Oliva. Po badaniach na setkach ludzi amerykański zespół udowodnił jednak, że można tu wykryć pewne prawidłowości. Zgodność ochotników była wręcz zadziwiająca. Bazując na uzyskanych wynikach, naukowcy opracowali komputerowy algorytm, który może uszeregować zdjęcia według ich zapadalności w pamięć.
      Podczas wcześniejszych studiów Oliva wykazała, że ludzki mózg może zapamiętać z dość drobnymi szczegółami tysiące obrazów. Nietrudno jednak stwierdzić, że nie wszystkie są zapamiętywane równie dobrze. Na potrzeby badań zespół z MIT-u stworzył kolekcję 10 tys. różnorodnych zdjęć. Wykorzystano program Amazona Mechanical Turk, który pozwala, by ludzie wykonywali różne zadania na własnych komputerach. Ochotnikom pokazano serię zdjęć. Część z nich się powtarzała. Wyświetlenie widzianej wcześniej fotografii należało zasygnalizować naciśnięciem guzika. Zapamiętywalność każdego zdjęcia określano, wyliczając, ile osób poprawnie rozpoznało je jako znane.
      Na końcu zespół Olivy poprosił wolontariuszy o stworzenie "mapy zapamiętywalności" każdego zdjęcia. Należało oznaczyć wszystkie obiekty na fotografii. Komputer analizował mapy, by określić, jakie obiekty/cechy (barwy, rozmieszczenie krawędzi itp.) sprawiają, że obraz zapada w pamięć.
      Choć pojawiły się, oczywiście, różnice indywidualne, ogólnie najlepiej zapamiętywano zdjęcia ludzi, a w dalszej kolejności przestrzeni dopasowanej wielkością do człowieka, np. alejek w sklepach, oraz zbliżenia obiektów. Najgorzej zapamiętywano krajobrazy, chyba że zawierały jakiś zaskakujący element, np. niecodziennie przycięty krzew czy kolorową rzeźbę.
      Komu przyda się wspomniany wcześniej algorytm? Wykorzystają go zapewne graficy czy osoby pracujące nad okładkami książek i magazynów. Isola myśli też nad stworzeniem aplikacji na iPhone'a, która od razu po zrobieniu zdjęcia informowałaby użytkownika, do jakiego stopnia jest ono zapamiętywalne. Nie można też zapominać o zastosowaniach klinicznych i badaniu np. deficytów pamięci wzrokowej w przebiegu różnych chorób.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...