Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Jak zmieniała się moda na przestrzeni lat? Czy nosimy to samo co nasi przodkowie?
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Artykuły
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Komórki bakterii potrafią „zapamiętać” krótkotrwałe tymczasowe zmiany w samych sobie i otoczeniu. I mimo że zmiany te nie zostają zakodowane w genomie, mogą być przekazywane potomstwu przez wiele pokoleń. Odkrycie dokonane przez naukowców z Nortwestern University i University of Texas nie tylko rzuca wyzwanie naszemu rozumieniu biologii najprostszych organizmów oraz sposobom, w jaki przekazują i dziedziczą cechy fizyczne. Może również zostać wykorzystane w medycynie.
Podstawowe założenie z dziedziny biologii bakterii mówi, że dziedziczne zmiany fizyczne są u nich kodowane w DNA. Jednak, z perspektywy bardziej złożonych organizmów, wiemy, że informacja może być też przechowywana w sieci regulacyjnej genów. Chcieliśmy więc sprawdzić, czy istnieją cechy przekazywane przyszłym pokoleniom nie za pomocą DNA. Odkryliśmy, że czasowe zmiany w regulacji genów odciskają trwałe ślady, które zostają przekazane następnym pokoleniom, stwierdzają badacze.
Nauka przez kilkadziesiąt lat uważała, że cechy organizmu są przekazywane przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, w DNA. Jednak w 2001 roku, po ukończeniu Human Genome Project, założenie to trzeba było zmienić. Obecnie wiemy, że nie tylko zmiany w DNA wchodzą tutaj w grę. Niedawne badania wykazały na przykład, że dzieci holenderskich mężczyzn, którzy w życiu płodowym doświadczyli wraz z matkami głodu w czasie II wojny światowej, są bardziej narażone na otyłość jako dorośli. Wiemy, że przyczyną nie są tutaj zmiany genetyczne. Jednak u ludzi znalezienie podstawowej przyczyny takiego niegenetycznego dziedziczenia jest bardzo trudne.
Profesor Adilson Motter i jego zespół zaczęli się zastanawiać, czy nie łatwiej byłoby śledzić takie zmiany u prostszych organizmów. Przyjrzeli się więc Escherichii coli. W przypadku E. coli cały organizm to pojedyncza komórka. Ma ona mniej genów, około 4000, w porównaniu z ludzkimi 20 000. Brak jej też wewnątrzkomórkowych struktur będących podstawą trwałości DNA u drożdży oraz różnorodności rodzajów komórek u wyżej rozwiniętych organizmów. E. coli to dobrze zbadany organizm modelowy, do pewnego stopnia znamy też jej sieć regulacyjną genów (GRN), stwierdza współautor badań, Thomas Wytock.
Naukowcy wykorzystali model matematyczny GRN do czasowego wyłączania i włączania genów E. coli. Okazało się, że takie przejściowe zaburzenia mogą powodować trwałe zmiany, które są przekazywane przez wiele pokoleń. Teraz uczeni przygotowują się do eksperymentów laboratoryjnych, podczas których będą weryfikowali swoje odkrycie.
Jeśli mają rację i zmiany są kodowane raczej w GRN niż w DNA, powstaje pytanie o przekazywanie ich kolejnym pokoleniom. Autorzy badań zaproponowali hipotezę, zgodnie z którą odwracalne zmiany wywołują nieodwracalne zaburzenia w sieci regulacyjnej genów. Wyłączenie jednego genu, wpływa na gen sąsiadujący, to zaś wpływa na kolejny gen. Gdy pierwszy z genów ponownie zostanie włączony, trwa już reakcja łańcuchowa, która jest odporna na zmiany z zewnątrz. Naukowcy sądzą, że taki wpływ ma nie tylko dezaktywacja i aktywacja genów, ale również różne zmiany środowiskowe. Może to być zmiana temperatury, dostępności pożywienia czy kwasowości.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
U większości osób chorujących na COVID-19 pojawiały się objawy ze strony centralnego układu nerwowego, takie jak utrata węchu czy smaku. Naukowcy wciąż badają, w jaki sposób SARS-CoV-2 wywołuje objawy neurologiczne i jak wpływa na mózg. Autorzy najnowszych badań informują, że ciężka postać COVID-19 wywołuje zmiany w mózgu, które odpowiadają zmianom pojawiającym się w starszym wieku.
Odkrycie to każe zadać sobie wiele pytań, które są istotne nie tylko dla zrozumienia tej choroby, ale dla przygotowania społeczeństwa na ewentualne przyszłe konsekwencje pandemii, mówi neuropatolog Marianna Bugiani z Uniwersytetu w Amsterdamie.
Przed dwoma laty neurobiolog Maria Mavrikaki z Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie trafiła na artykuł, którego autorzy opisywali pogorszenie zdolności poznawczych u osób, które przeszły COVID-19. Uczona postanowiła znaleźć zmiany w mózgu, które mogły odpowiadać za ten stan. Wraz ze swoim zespołem zaczęła analizować próbki kory czołowej 21 osób, które zmarły z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 oraz osoby, która w chwili śmierci była zarażona SARS-CoV-2, ale nie wystąpiły u niej objawy choroby. Próbki te porównano z próbkami 22 osób, które nie były zarażone SARS-CoV-2. Drugą grupą kontrolną było 9 osób, które nie zaraziły się koronawirusem, ale przez jakiś czas przebywały na oddziale intensywnej opieki zdrowotnej lub były podłączone do respiratora. Wiadomo, że tego typu wydarzenia mogą mieć poważne skutki uboczne.
Analiza wykazały, że geny powiązane ze stanem zapalnym i stresem były bardziej aktywne u osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 niż osób z grup kontrolnych. Z kolei geny powiązane z procesami poznawczymi i tworzeniem się połączeń między neuronami były mniej aktywne.
Zespół Mavrikaki dokonał też dodatkowego porównania tkanki mózgowej osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 Porównano ją z 10 osobami, które w chwili śmierci miały nie więcej niż 38 lat oraz z 10 osobami, które zmarły w wieku co najmniej 71 lat. Naukowcy wykazali w ten sposób, że zmiany w mózgach osób cierpiących na ciężki COVID były podobne do zmian w mózgach osób w podeszłym wieku.
Amerykańscy naukowcy podejrzewają, że wpływ COVID-19 na aktywność genów w mózgu jest raczej pośredni, poprzez stan zapalny, a nie bezpośredni, poprzez bezpośrednie zainfekowanie tkanki mózgowej.
Uczeni zastrzegają przy tym, że to jedynie wstępne badania, które mogą raczej wskazywać kierunek dalszych prac, niż dawać definitywne odpowiedzi. Mavrikaki mówi, że nie ma absolutnej pewności, iż obserwowane zmiany nie były wywołane innymi infekcjami, ponadto w badaniach nie w pełni kontrolowano inne czynniki ryzyka, jak np. otyłość czy choroby mogące ułatwiać rozwój ciężkiej postaci COVID-19, a które same w sobie mogą prowadzić do stanów zapalnych wpływających na aktywność genów centralnego układu nerwowego.
Innym pytaniem, na jakie trzeba odpowiedzieć, jest czy podobne zmiany zachodzą w mózgach osób, które łagodniej przeszły COVID-19. Z innych badań wynika bowiem, że nawet umiarkowanie ciężki COVID mógł powodować zmiany w mózgu, w tym uszkodzenia w regionach odpowiedzialnych za smak i węch. Nie wiadomo też, czy tego typu zmiany się utrzymują i na jak długo.
Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Severe COVID-19 is associated with molecular signatures of aging in the human brain.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jeśli nie zapobiegniemy zmianom klimatu, to do roku 2100 na półkuli północnej nową normą może stać się lato trwające niemal pół roku, czytamy na łamach Geophysical Research Letters, pisma wydawanego przez Amerykańską Unię Geofizyczną. Będzie to miało daleko idące konsekwencje dla ludzkiego zdrowia, rolnictwa i środowiska naturalnego.
Jeszcze w latach 50. na półkuli północnej cztery pory roku kończyły się i zaczynały w przewidywalnym momencie. Jednak zmiany klimatyczne doprowadziły do dramatycznych nieregularnych zmian w długości i czasie rozpoczęcia pór roku.
Z powodu globalnego ocieplenia lata są dłuższe i bardziej gorące, a zimy krótsze i coraz cieplejsze, mówi główny autor badań Yuping Guan, oceanograf z Instytutu Oceanologii Morza Południowochińskiego.
Chińscy naukowcy przyjrzeli się historycznym danym klimatycznym z lat 1952–2011, chcąc określić długość trwania pór roku i moment ich rozpoczęcia na półkuli północnej. Wykorzystali też modele klimatyczne, próbując przewidzieć przyszły rozwój sytuacji.
Ich badania wykazały, że pomiędzy rokiem 1952 a 2011 średnia długość lata wzrosła z 78 do 95 dni w roku, długość zimy zmniejszyła się z 76 do 73 dni. Wiosna uległa skróceniu ze 124 do 115 dni, a jesień z 87 do 82 dni. Wiosna i lato rozpoczynają się wcześniej niż kiedyś, a jesień i zima później. Do największych zmian doszło na obszarze Morza Śródziemnego i Wyżyny Tybetańskiej.
Jeśli nic się nie zmieni, to do roku 2100 zima będzie trwała krócej niż dwa miesiące, skurczą się też wiosna i jesień. Lato wydłuży się zaś niemal do pół roku.
Wiele badań wykazuje, że już teraz zmiany w porach roku doprowadziły do znaczących zmian środowiskowych i zdrowotnych, mówi Guan. Na przykład ptaki zmieniają wzorce migracji, rośliny kwitną w innym czasie. To zaś powoduje, że dochodzi do coraz większego rozdźwięku pomiędzy zwierzętami, a ich źródłami pokarmu, co z kolei zaburza funkcjonowanie całych ekosystemów.
Zmiany pór roku oznaczają również problemy dla rolnictwa, szczególnie tam, gdzie nadejście ciepłych dni zapowiada wiosnę, rośliny uprawne na to reagują, a następnie zostają zniszczone przez nagłe ochłodzenie czy opady śniegu. Ponadto wydłużony okres wegetacji roślin oznacza, że ludzie są narażeni na dłuższe oddziaływanie powodujących alergie pyłków roślinnych, a przenoszące choroby komary rozszerzają swój zasięg na północ.
Będziemy też doświadczali coraz bardziej gwałtownych zjawisk pogodowych, komentuje Congwen Zhu z Chińskiej Akademii Nauk Meteorologicznych, który specjalizuje się w badaniu monsunów. Dłuższe i gorętsze lato oznacza, że częściej będzie dochodziło do takich wydarzeń jak fale upałów i pożary lasów, wyjaśnia. Z kolei krótsze cieplejsze zimy to zapowiedź pojawienia się nieprzewidywalnych ekstremalnych zjawisk jak nagłe ochłodzenia i burze śnieżne podobne do tego, co miało miejsce w bieżącym roku w Teksasie i Izraelu.
Scott Sheridan, klimatolog z Kent State University, mówi, że badania Guana i jego zespołu to dobry punkt wyjścia do lepszego zrozumienia konsekwencji zmian w porach roku. Trudno jest wyobrazić sobie następstwa wzrostu średniej temperatury na Ziemi o 2 czy 5 stopni. Jeśli jednak zdamy sobie sprawę, że wzrost ten doprowadzi do dramatycznych zmian pór roku,, łatwiej uzmysłowić sobie, co niesie ze sobą ocieplenie klimatu, stwierdza.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Kontakt z marihuaną w wieku nastoletnim może ułatwiać uzależnienie się od kokainy. Naukowcy z Columbia University i włoskiego Uniwersytetu w Cagliari jako pierwsi przeprowadzili badania na poziomie molekularnym obserwując, jak wczesne wystawienie na działanie marihuany wpływa na późniejszą reakcję mózgu na kontakt z kokainą.
W ramach badań na gryzoniach uczeni obserwowali, jakie zmiany zachodzą w mózgach młodych (odpowiadających nastoletnim ludziom) i dorosłych osobników. I jednym i drugim podawano syntetyczne kannabinoidy, a następnie kokainę. Naukowcy zaobserwowali, że po podaniu narkotyków w mózgach młodych zwierząt – ale nie dorosłych – dochodziło do zmian molekularnych i epigenetycznych. Odkrycie pozwala dokładniej przyjrzeć się temu, w jaki sposób używanie kannabinoidów w wieku nastoletnim może zwiększyć podatność na kokainę i ułatwiać uzależnienie od tego narkotyku.
Nasze badania na szczurach są pierwszymi, podczas których zmapowano epigenetyczny i molekularny mechanizm, za pomocą którego kokaina oddziałuje na mózgi już wcześniej wystawione na działanie kannabinoidów. To daje nam lepsze pojęcie na temat biologicznych podstaw mechanizmów, które mogą zwiększać ryzyko nadużywania i uzależnienia się od narkotyków, mówi współautor badań, laureat nagrody Nobla, doktor Eric Kandel.
Nie od dzisiaj wiadomo, że ludzie – i zwierzęta – różnie reagują na pierwszy kontakt z narkotykiem, a ta pierwsza reakcja pozwala przewidzieć dalsze zachowanie. Na przykład, jeśli pierwsze zetknięcie się człowieka z kokainą będzie odczuwane pozytywnie, to z większym prawdopodobieństwem ponownie zażyje on kokainę, czas do drugiego zażycia będzie krótszy i z większym prawdopodobieństwem się uzależni, czytamy w artykule opublikowanym na łamach PNAS.
Mamy też coraz więcej dowodów łączących używanie kannabinoidów w wieku nastoletnim ze zwiększonym ryzykiem późniejszego używania kokainy oraz ze zwiększonym jej oddziaływaniem na człowieka. Również testy na zwierzętach pokazały, że kannabinoidy mogą uwrażliwiać na kokainę. Zwierzęta, które zetknęły się z kannabinoidami częściej samodzielnie podają sobie kokainę.
Z badań epidemiologicznych wiemy, że wiele osób, które są uzależnione od kokainy, wcześniej używały marihuany, a ich pierwsze doświadczenie z narkotykami może mieć olbrzymi wpływ na to, czy będą ich nadal używali. Jednak wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Dotyczą one na przykład wpływu konopi na mózg, mówi współautorka badań, doktor Denise Kandel. Dotychczas dysponowaliśmy danymi behawioralnymi, jednak nie mieliśmy neurobiologicznych dowodów wskazujących, że kannabinoidy mogą wpływać na reakcję mózgu na zetknięcie się z kokainą.
Dotychczasowe badania ujawniły chemiczną stronę wpływu obu narkotyków na mózg. Badania nad uzależniającymi właściwościami kokainy koncentrowały się na mezolimbicznym szlaku dopaminergicznym. Odgrywa on ważną rolę w odczuwaniu nagrody i przyjemności. Jako, że marihuana zwiększa aktywność tego szlaku w sposób podobny do kokainy, wpływa też na cały rozległy system neurochemiczny zwany układem endokannabinoidowym. To kluczowy system dla rozwoju mózgu, który to proces wciąż trwa w wieku nastoletnim, dodaje doktor Philippe Melas.
W ostatnich latach pojawiły się badania wskazujące, że rozwój uzależnienia od kokainy ma związek z układ glutaminianergiczny, a z kolei marihuana wpływ na przebieg sygnałów w tym układzie. Dlatego też włosko-amerykański zespół naukowy postanowił zbadać potencjalny związek pomiędzy oboma narkotykami. Uczeni sprawdzali, jak mózgi szczurów reagują najpierw na podanie syntetycznego kannabinoidu WIN, a następnie na podanie kokainy.
Okazało się, że mózgi młodych szczurów, którym podano WIN mocniej reagowały na pierwszy kontakt z kokainą, niż mózgi szczurów, które z WIN się nie zetknęły. Co istotne, zjawisko to zaobserwowaliśmy u młodych szczurów, ale nie u dorosłych, mówi Melas. Gdy uczeni bliżej przyjrzeli się temu zagadnieniu, okazało się, że gdy młode szczury zetknęły się z kannabinoidem, to sposób, w jaki działała na nie następnie kokaina był związany z kluczowymi zmianami molekularnymi. Dotyczyły one zarówno zmian w receptorach glutaminergicznych, jak i znaczących zmian epigenetycznych.
Co ciekawe, zespół z Columbia Univeristy wcześniej prowadził podobne badania nad epigenetycznymi zmianami dotyczącymi reakcji dorosłych mózgów na kontakt z nikotyną i alkoholem. Zmiany takie zaobserwowano. Tym razem jednak okazało się, że w przypadku marihuany zmiany takie zachodzą tylko w młodych mózgach. Występują one w korze przedczołowej, która odgrywa kluczową rolę w takich zadaniach jak planowanie długoterminowe czy samokontrola i jest jednym z ostatnich obszarów mózgu, który osiąga dojrzałość.
Wyniki najnowszych badań sugerują, że wystawienie wciąż rozwijającego się mózgu na działanie kannabinoidu wpływa na wywoływaną przez kokainę hiperacetylację histonów w dorosłej korze przedczołowej. Jako, że acetylacja histonów zwiększa dostępność do chromatyny, powstało pytanie, czy zmiany obserwowane w młodym mózgu przekładają się na szeroką dostępność do chromatyny. Okazało się, że hiperacetylacja histonów nie prowadziła do ogólnych szerokich zmian w dostępności do chromatyny w skali całego genomu. Okazało się jednak, że powoduje to zwiększony dostęp do chromatyny i alternatywny splicing niektórych genów.
W podsumowaniu badań naukowcy stwierdzili, że wystawienie na działanie kannabinoidów w wieku nastoletnim prowadzi do zmian w ekspresji genów wywołanych oddziaływaniem kokainy, pojawieniem się alternatywnego splicingu w genach powiązanych z receptorami neuroprzekaźników oraz zwiększonym wpływem kokainy na fosforylację protein. Innymi słowy, używanie marihuany w wieku nastoletnim większa prawdopodobieństwo, że pierwsze doświadczenie takiej osoby z kokainą będzie pozytywne, co z kolei może wzmocnić jej predyspozycję do używania i uzależnienia się od kokainy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Lansowany przez kreatorów mody i kolorowe magazyny model urody i piękna jest powszechnie już krytykowany za wywoływanie problemów psychologicznych u kobiet. Niektóre kraje, jak Francja, próbują nawet regulować ustawowo wymiary pokazywanych modelek. Tymczasem wielu mężczyzn w ogóle nie uważa chudych pań, poprawianych Photoshopem, za atrakcyjne. Tym bardziej nie odzwierciedlają rzeczywistego wyglądu przeciętnej kobiety. Jaki jest więc tak naprawdę ideał piękna? Próbują tego dociec naukowcy australijscy z Uniwersytetu Nowej południowej Walii, posługując się zakrojonymi na gigantyczną skalę badaniami.
Badania są już prowadzone od jakiegoś czasu, do tej pory wzięło w nich udział ponad 40 tysięcy wolontariuszy z całego świata - ankieta przeprowadzana jest przez stronę internetową BodyLab. Badani oceniają atrakcyjność pokazywanych sylwetek męskich lub kobiecych w skali od -3 do +3. Po zakończeniu etapu odsiewana jest połowa zgromadzonych w bazie figur z najniższymi ocenami, a pozostałe zostają poddane modyfikacjom i ponownej ocenie. W ten sposób, na zasadzie algorytmu genetycznego, powstają kolejne generacje wirtualnych postaci. Badanie trwa już jakiś czas, więc hodowane „kobiety" sięgnęły czwartego pokolenia, zaś mężczyźni drugiego.
Do wzięcia udziału w badaniu nie trzeba się rejestrować, wystarczy tylko podać kilka podstawowych danych, jak kraj zamieszkania, rasę, płeć i orientację seksualną (uwzględniono nawet osoby aseksualne i niezdecydowane), czy wiek. Po skontrolowaniu rozdzielczości monitora, żeby nie deformował wyświetlanych postaci, można przystąpić do oceny. Autorzy badania proszą o ocenianie jak najbardziej pod wpływem pierwszego wrażenia, bez zwracania uwagi na konsekwencję, czy spójność przyznawanych ocen.
W statystykach przodują kraje anglojęzyczne: Australia, USA, Nowa Zelandia, ale dużo ankietowanych pochodzi z Rosji, Argentyny, czy Słowenii. Zapraszamy zatem również czytelników Kopalni Wiedzy do dołożenia swojej cegiełki.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.