Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Innowacyjna terapia osteoporozy: w ramach projektu AlendroSkin powstanie środek do naskórnego stosowania
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na Uniwersytecie Jagiellońskim powstał materiał, który może pomóc w dobudowaniu ubytków kostnych oraz służyć jako nośnik leków na osteoporozę. Jest on dziełem naukowców z Wydziału Chemii kierowanych przez profesor Marię Nowakowską. Nowy materiał ma postać hydrożelu, który wstrzykuje się w miejscu ubytku. Następnie dochodzi do jego zestalenia w temperaturze 37 stopni Celsjusza. Hydrożel trwale przyczepia się do tkanki kostnej i pełni rolę rusztowania, na którym w naturalny sposób tworzy się nowa tkanka wypełniająca ubytek.
Hydrożel ma też dodatkową zaletę – może posłużyć jako nośnik podawanych miejscowo leków na osteoporozę. To zaś pozwala na uniknięcie ogólnoustrojowego podawania leków niosących ze sobą skutki uboczne oraz dalej możliwość aplikowania znacznie większych stężeń w bezpośrednie sąsiedztwo chorych tkanek.
Komponenty naszego hydrożelu naśladują naturalny skład tkanki kostnej. Wśród jego składników jest między innymi kolagen, kwas hialuronowy oraz chitozan, czyli polisacharyd o udowodnionych właściwościach antybakteryjnych, przeciwzapalnych i przeciwbólowych. Oprócz tego w jego skład wchodzi kluczowy składnik nieorganiczny. Jest nim syntetyzowany przez nas układ cząstek krzemionki dekorowanych hydroksyapatytem, który w hydrożelu i projektowanej terapii pełni kilka istotnych i pożytecznych funkcji. Składowe hydrożelu, po jego wstrzyknięciu, już w organizmie, wiążą się ze sobą wiązaniami kowalencyjnymi. Właściwość ta pozwala podać hydrożel nieinwazyjną drogą a cały materiał zachowuje swoją funkcjonalność, ponieważ nie ulega niekontrolowanej degradacji, opisuje działanie hydrożelu doktor Joanna Lewandowska-Łańcucka.
Naukowcy z UJ przeprowadzili już wstępne badania na modelu mysim. Wykazały one, że hydrożel nie jest toksyczny. Naukowcy zauważyli też, że miejscu wstrzyknięcia powstają włosowate naczynia krwionośne, co stanowi podstawę do obudowania się tkanki kostnej. Hydrożel ulega stopniowej powolnej degradacji. Po 60 dniach od podania wciąż były widoczne jego resztki. Z kolei podczas badań in vitro stwierdzono, że podany w hydrożelu lek jest uwalniany stopniowo, co może zwiększyć skuteczność terapii.
Pierwsze testy hydrożelu na liniach komórkowych i modelach zwierzęcych wypadły bardzo obiecująco. Na razie planujemy przeznaczyć ten materiał do projektowania terapii mniejszych ubytków kostnych, spowodowanych przede wszystkim osteoporozą, ale również różnego rodzaju urazami czy ubytków, jakie powstają na przykład w wyniku operacji neurologicznych. Materiał
powinien więc zainteresować szerokie grono lekarzy reumatologów, ortopedów, jak również neurologów i stomatologów, dodaje doktor Gabriela Konopka-Cupiał, dyrektor CITTRU – Centrum Transferu Technologii UJ.
Teraz naukowcy poszukują inwestorów, którzy wezmą udział w rozwoju wynalazku oraz zaangażują się w badania kliniczne.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Mózg dorosłego człowieka jest w stanie doprowadzić do częściowego odzyskania wzroku u osób cierpiących na dziedziczną ślepotę, donoszą naukowcy z University of California. Naukowcy badali wrodzoną ślepotę Lebera (LCA), która jest odpowiedzialna nawet za 20% przypadków wrodzonej ślepoty w krajach rozwiniętych. Choroba objawia się już po urodzeniu lub w pierwszych miesiącach życia, a jej przyczyną są mutacje genetyczne prowadzące do degeneracji lub dysfunkcji fotoreceptorów.
Wiemy, że podanie dzieciom z LCA syntetycznych retinoidów pozwala na odzyskanie znacznej części widzenia. Uczeni z University of California, Irvine (UCI) postanowili przekonać się, czy taka terapia może działać też w przypadku dorosłych.
Szczerze mówiąc, zaskoczyło nas, jak dużą część neuronów odpowiedzialnych za widzenie uruchomiła ta terapia, mówi profesor Sunil Gandhi. Do widzenia potrzeba znacznie więcej, niż tylko prawidłowo działającej siatkówki. To zaczyna się w oku, które wysyła sygnały do mózgu. I to właśnie w mózgu powstaje obraz, dodaje uczony. Dotychczas naukowcy sądzili, że mózg musi otrzymać odpowiednie sygnały w dzieciństwie, by mogły utworzyć się prawidłowe połączenia pomiędzy neuronami.
Naukowcy rozpoczęli prace z mysim modelem LCA i byli zaskoczeni tym, co odkryli. Centralny szlak sygnałowy wzroku został w dużej mierze odtworzony, szczególnie te połączenia, które odpowiadają za informacje docierające z obu oczu, mówi Gandhi.
Okazało się, że natychmiast po rozpoczęciu leczenia sygnały docierające z oczu do przeciwległych półkul mózgu aktywują dwukrotnie więcej neuronów niż wcześniej. Jeszcze bardziej niesamowity był fakt, że sygnały docierające z oka do półkuli leżącej po tej samej stronie aktywowały aż 5-krotnie więcej neuronów i ten imponujący skutek leczenia był długotrwały. Stopień odzyskania widzenia na poziomie mózgu był znacznie większy, niż moglibyśmy się spodziewać po poprawie widocznej w samej siatkówce. Fakt, że leczenie to działa tak dobrze na poziomie centralnego szlaku wzrokowego u dorosłych wspiera pogląd mówiący, iż uśpiony potencjał widzenia tylko czeka, by go uruchomić, emocjonuje się naukowiec.
Odkrycie to ma daleko idące konsekwencje. Pokazuje bowiem, że mózg jest znacznie bardziej plastyczny, niż sądziliśmy. To zaś może pomóc w opracowaniu nowych terapii, które pozwolą odzyskać wzrok osobom dorosłym cierpiącym na LCA, dodaje Gandhi.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Partnerzy osób uzależnionych nie mają łatwego życia i dość często wskutek przykrych doświadczeń wykształca się w nich tzw. syndrom współuzależnienia. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z problemu, gdy tymczasem wpływa on bardzo destrukcyjnie zarówno na nich samych, jak i partnera borykającego się z nałogiem. Właśnie dlatego profesjonalne ośrodki leczenia uzależnień oferują terapię współuzależnienia. Sprawdź, na czym ona polega i co warto wiedzieć na jej temat.
Terapia osób współuzależnionych
W kontekście nałogów dużo mówi się o konieczności leczenia osób uzależnionych, gdy tymczasem pomocy potrzebują także ich bliscy. Cierpią nie tylko dzieci nałogowców, ale też ich życiowi partnerzy, u których często pojawia się syndrom współuzależnienia.
Jest to nic innego jak zaburzony sposób adaptacji do trudnej sytuacji, który polega na podporządkowaniu swojego życia nałogowi partnera, kosztem swoich potrzeb. Inaczej mówiąc, osoba współuzależniona dostosowuje się do funkcjonowania w toksycznym związku i stara się go za wszelką cenę utrzymać, pomimo że wiąże się to z cierpieniem i stresem. Często też przejmuje niewłaściwe zachowania partnera dotkniętego nałogiem, czyli np. obarcza siebie winą za jego uzależnienie.
Taka postawa jest nieprawidłowa, ponieważ wpływa destrukcyjnie na osobę współuzależnioną i nie pomaga w walce z nałogiem drugiej strony. Z tego względu w najlepszych ośrodkach leczenia uzależnień prowadzona jest specjalna terapia współuzależnienia. Ma ona fundamentalne znaczenie w procesie uzdrawiania całej rodziny i w szczególności jest wskazana dla partnerów alkoholików.
Problem alkoholowy w rodzinie
Bardzo często współuzależnienie nazywane jest chorobą żon alkoholików, ponieważ to właśnie one cierpią na nią najczęściej. Takie kobiety pomimo upokorzeń trwają przy mężach i starają się robić wszystko, by podtrzymać fikcyjny stan normalności. Konsekwentnie więc ukrywają przed światem zewnętrznym nałóg małżonka, próbują go na własną rękę leczyć (np. chowając przed nim butelki alkoholu), a nawet przejmują jego obowiązki związane np. z wychowaniem dzieci i utrzymaniem rodziny.
Takie wysiłki okupione są zwykle rezygnacją z własnych potrzeb i ogromnym stresem, które z czasem prowadzi do poważnych problemów zdrowotnych np. stanów lękowych i depresyjnych, czy też zaburzeń snu i odżywiania. Nierzadko także współuzależnione żony alkoholików zaczynają same sięgać po różne substancje psychoaktywne np. papierosy, leki nasenne, a nawet alkohol.
Psychoterapia współuzależnienia
Jeśli rozpoznajesz u siebie opisane wyżej symptomy, wiedz, że możesz wyrwać się z tego destrukcyjnego stanu i należy to jak najszybciej zrobić. Pomoże Ci w tym terapia współuzależnienia, która prowadzona jest w ośrodkach leczenia uzależnień.
Najlepiej jeśli zgłosisz się na taką terapię wraz z partnerem, który równolegle podda się leczeniu swojego nałogu. Namów go zatem np. na odtruwanie alkoholowe i dalszą psychoterapię oraz samodzielnie skorzystaj z pomocy specjalisty. Wówczas zyskacie większą szansę na pokonanie problemu oraz przywrócenie zdrowych relacji w swoim związku i rodzinie.
Jak wygląda i na czym polega terapia?
Psychoterapia współuzależnienia prowadzona jest najczęściej w formie indywidualnych spotkań z terapeutą oraz zajęć grupowych. Dzięki niej:
nauczysz się, jak radzić sobie ze stresem, zrozumiesz, czym jest uzależnienie Twojego partnera i jak należy mu pomóc (np. jak go motywować do walki z nałogiem), odzyskasz wiarę w siebie i nabierzesz zdrowego dystansu do trudnej sytuacji, dowiesz się, jak stawiać granice i dbać o własne potrzeby. Terapia zwykle rozpoczyna się od uświadomienia problemu osobie współuzależnionej, a dopiero potem skupia się na swego rodzaju treningach, mających na celu wypracowanie nowych postaw i zachowań.
Podaruj sobie szansę na lepsze życie
Żyjąc pod jednym dachem z osobą uzależnioną, nie musisz w milczeniu cierpieć. Daj sobie pomóc! Profesjonalną terapię współuzależnienia, a także odtrucia alkoholowe w Warszawie oferuje prywatna klinika Vita Libera. Jej specjalnością jest kompleksowy program terapeutyczny dla osób uzależnionych i ich bliskich. Skontaktuj się z tą placówką i umów na bezpłatną konsultację, podczas której dowiesz się, jak krok po kroku polepszysz swoje życie.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Wydziału Chemicznego Politechniki Warszawskiej opracowali nowy elektrolit, który wydłuża żywotność akumulatorów litowo-jonowych. Już został on zastosowany w smartfonach i samochodach elektrycznych.
Nowy związek, sól LiTDi, jest produkowany na licencji PW przez francuski koncern chemiczny Arkema. Jako pierwsi w Europie opracowaliśmy nowy elektrolit, w dodatku z użyciem mniej toksycznego materiału. Przy użyciu tego materiału ogniwo wolniej się starzeje i jest dużo bardziej odporne na czynniki zewnętrzne. To drugi w historii baterii taki związek. W stosunku do stosowanego przez ostatnie 30 lat posiada podobne parametry elektryczne, ale dużo lepszą odporność temperaturową i chemiczną, mówi doktor habilitowany Leszek Niedzicki.
Nowy elektrolit aż trzykrotnie wydłuża żywotność akumulatora. A to oznacza, że dzięki niemu akumulatory w samochodach elektrycznych wytrzymają przez cały okres eksploatacji pojazdu i nie będzie trzeba ich wymieniać. Nowy elektrolit pozwala na bezproblemowe działanie akumulatora w temperaturach sięgających 90 stopni Celsjusza. Dzięki temu znika wiele ograniczeń, a akumulatorów w samochodach elektrycznych nie trzeba będzie tak intensywnie chłodzić. To zaś zmniejsza zapotrzebowanie samego samochodu na energię, zatem pozwala na zwiększenie jego zasięgu, szczególnie w upalne dni.
Uczeni z PW nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Pracują nad innymi komponentami akumulatorów, szczególnie przywiązując uwagę do opracowania stałego elektrolitu dla samochodów elektrycznych. Taki elektrolit nie może się zapalić, co zwiększa bezpieczeństwo pojazdu, który legnie poważnemu wypadkowi. Pracują też nad elektrolitami pozbawionymi fluoru. Fluor jest obecnie obecny w każdym elektrolicie, a jest to pierwiastek bardzo toksyczny w razie pożaru. Uczeni z Warszawy już mają na swoim koncie pierwsze sukcesy. Nasz wynalazek działa – nikomu dotąd się to jeszcze nie udało. Jesteśmy pierwsi, którym się to udało w skali laboratoryjnej. Dotąd uważano, że elektrolit bez fluoru nie jest możliwy. Pracuję nad tym z moimi doktorantami, m.in. mgr inż. Klaudią Rogalą i mgr. inż. Markiem Broszkiewiczem, mówi doktor Niedzicki.
Obecnie naukowcy starają się przeskalować swój wynalazek i stworzyć działające prototypowe akumulatory. Miałyby one nie zawierać fluoru i innych toksycznych oraz trudno dostępnych pierwiastków. Takie urządzenia byłyby tańsze w produkcji, bezpieczniejsze dla środowiska i łatwiejsze w recyklingu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Polscy naukowcy opracowali rozwiązanie SkinLogic, które pozwala na sprawniejsze przeprowadzanie skórnych testów alergicznych i otrzymywanie bardziej wiarygodnych wyników. Metoda wykorzystuje kamery wizyjną i termowizyjną oraz system analizujący zdjęcia z pikselową dokładnością.
Autorami opisywanego rozwiązania są specjaliści z Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej, zespołu prof. Jacka Stępnia (spółka Milton Essex) i Wojskowego Instytutu Medycznego.
Badania kliniczne dały bardzo dobre rezultaty. System prawidłowo rozpoznaje aż 98% przypadków, w tym również alergii rzadkich. Co więcej, za pomocą SkinLogic można wykrywać zmiany, których średnica nie przekracza 0,3 mm.
Budowa i działanie SkinLogic
Jak podkreślono w komunikacie prasowym Politechniki Warszawskiej (PW), z informatycznego punktu widzenia SkinLogic jest systemem przetwarzania danych. Urządzenie składa się ze statywu oraz wspomnianych na początku kamer. Podczas testów rękę pacjenta należy unieruchomić w statywie. Maszyna wykonuje zdjęcia w świetle widzialnym i podczerwonym w ustalonych momentach, rejestrując to, co dzieje się na fragmentach skóry potraktowanych alergenami. Po otrzymaniu dokumentacji w formie cyfrowej przychodzi czas na wykorzystanie algorytmu stworzonego na PW.
Co istotne, przy standardowej ręcznej procedurze pomiaru reakcji alergicznej (bąbli) wynik nie jest do końca precyzyjny. Gdy wykorzystuje się SkinLogic, pomiar jest natomiast wykonywany przez algorytm. Dodatkowo system bada zarówno wielkość odczynu, jak i inne parametry, np. jego kształt. Przydaje się do tego obraz uzyskany za pomocą widma dalekiej podczerwieni.
Analiza materiału cyfrowego
Podczas analizy zdjęcia dzielone są na segmenty odpowiadające umiejscowieniu nacięć na skórze (każdy segment da się badać osobno). Analizując dane w czasie, można sprawdzić, jak dany fragment się zmieniał.
Skąd pozyskano dane wejściowe dla systemu sztucznej inteligencji? Wykorzystano 1500 obrazów skórnych reakcji alergicznych (rekordów), które lekarze zebrali podczas badań klinicznych na 100 pacjentach. Dzięki nim algorytm mógł się uczyć rozpoznawania, który obraz przedstawia reakcję alergiczną, a który nie.
To, co otrzymujemy dzięki zdjęciom z kamery, to obrazy 100x100 pikseli. Lekarz, który bada bąbel alergiczny, ma do dyspozycji jedynie widoczne gołym okiem pole powierzchni. My badamy wszystkie piksele z otrzymanych obrazów. Można więc powiedzieć, że standardowa diagnoza jest oparta na podstawie jednej wartości, a odczyn badany przez sztuczną inteligencję opiera się na milionie wartości i wykrytych kombinacjach – wyjaśnia kierownik Zakładu Sztucznej Inteligencji prof. Robert Nowak. Dla człowieka znalezienie tych wzorców byłoby niezwykle żmudne, wytrenowany algorytm radzi sobie z tym zadaniem szybko i jest bardzo dokładny. Więcej danych oznacza wprawdzie więcej szumów do wyeliminowania, algorytm radzi sobie jednak i z tym problemem. Nasz system trenował na zestawie wzorów opracowanych przez konsylium lekarskie, ma więc wysokiej jakości fundament - dodaje badacz.
Usprawnienie diagnostyki i planowania leczenia
System przechodzi testy przedrejestracyjne. Gdy już trafi do praktyki klinicznej, może być nieocenioną pomocą. Oznacza bowiem szybsze diagnozowanie, zapewnia bardziej precyzyjne wyniki, a dzięki pozyskiwaniu materiału w formie cyfrowej pozwala na łatwiejsze konsultacje z innymi specjalistami.
Artykuł pt. „Thermography based skin allergic reaction recognition by convolutional neural networks” ukazał się w połowie lutego w piśmie Scientific Reports.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.