Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sensacyjne odkrycie w Egipcie. Znaleziono najstarszy precyzyjnie datowany klasztor chrześcijański

Rekomendowane odpowiedzi

Struktury odkryte w Tel Ganub Qasr Al-‘Aguz to najstarszy chrześcijański klasztor, którego datowanie jest pewne, powiedział profesor Victor Ghica, dyrektor norwesko-francuskiej misji archeologicznej. Na badanym stanowisku odkryto pozostałości trzech kościołów oraz cel, w których mieszkali mnisi. Datowanie radiowęglowe wskazuje, że kompleksu istniał już około połowy IV wieku.

Badane stanowisko znajduje się w odległości około 370 kilometrów na południowy-zachód od Kairu, w oazie Bahariya. Prace wykopaliskowe prowadzą tam Francuski Instytut Archeologii Wschodu (Institut Français d’Archéologie Orientale, IFAO) i Norweska Szkoła Teologii, Religii i Społeczeństwa (MF Vitenskapelig Høyskol).

"Nie można przecenić znaczenia ruchu monastycznego dla rozwoju chrześcijaństwa. A wszystko rozpoczęło się tutaj, na pustyni w Egipcie w IV wieku, mówi rektor MF-forskere i profesor historii Kościoła, Vidar L. Haanes. Fakt, że mamy tutaj datę potwierdzającą, iż jest to najstarszy klasztor chrześcijański to sensacja na skalę światową, dodaje uczony.

Profesor Ghica dodaje zaś, że odkrycie zmienia rozumienie rozwoju wczesnego chrześcijaństwa. Dowiadujemy się tutaj, że na obrzeżach Imperium Romanum już około 350 roku istniała rozbudowana społeczność klasztorna. To bardzo wcześnie. Dotychczas nie mieliśmy o tym pojęcia.

Datowanie zabytku metodą radiowęglową potwierdzają przedmioty znalezione na miejscu. Monety, ceramika i szklane przedmioty dowodzą, że klasztor istniał już około 350 roku, a być może nawet wcześniej. Wyniki badań nie budzą wątpliwości. Nie tylko mamy tutaj wielką liczbę dowodów wskazujących, że wszystkie sześć części klasztoru powstały w IV wieku, ale datowanie radiowęglowe wskazuje, że początki klasztoru sięgają czasów dynastii konstantyńskiej, ekscytuje się Ghica.

Początki chrześcijaństwa w Egipcie sięgają I wieku. Rozwijało się ono w kosmpolitycznej Aleksandrii, której wspaniała biblioteka przyciągała wielu chrześcijańskich intelektualistów, w tym Klemensa Aleksandryjskiego, czy jego ucznia, Orygenesa. Z kolei nauczycielem Klemensa był Panten, założyciel aleksandryjskiej szkoły katechetycznej, jednej z najważniejszych w starożytności.

Na badanym stanowisku wyróżniono sześć sektorów. Poszczególne budynki wznoszono z bazaltu, gliny i cegły suszonej. Najbliższe znane stanowisko archeologiczne z okresu rzymskiego znajduje się w odległości około 3 kilometrów, klasztor był więc izolowany. Izolacja, położenie na pustyni poza znanymi wsiami, organizacja przestrzeni wewnętrznej, budynków czy znalezione napisy nie pozostawiają wątpliwości, co do natury tych struktur, dodaje Ghica.

Pierwszy z badanych sektorów rozpoczęto budować w pierwszej połowie IV wieku. Udało się wyróżnić pięć faz budowy, z których ostatnia była prowadzona w VII wieku. Centrum sektora stanowi wykuty w skale kościół. Następnie wykonano cztery kolejne obszary sektora – dwie cele mieszkalne i kuchnio-refektarz. Następnie dodano kolejne cele, z których jedna stanowiła kolejny kościół.

W ramach ostatniego sezonu wykopalisk ukończono odsłanianie szóstego sektora, składającego się z 19 struktur, w tym kościoła przylegającego do dwóch innych pomieszczeń, podobnych do pomieszczeń z pierwszego sektora. Te trzy pomieszczenia oraz niezależna od nich przestrzeń mieszkalna i korytarz stanowiły centrum wokół którego, w kolejnych czterech fazach, zbudowano sektor szósty.

Ściany czterech pomieszczeń w szóstym sektorze, w tym ściany kościoła, pokryte są tekstami biblijnymi i patrystycznymi spisanymi w grece. Znaleziono też wiele ostrakonów, a znajdujące się na nich napisy wprost odnoszą się do mnichów.
Rozplanowanie budynków w każdym sektorze oraz techniki konstrukcyjne przypominają nietypową ławrę. Jedynymi strukturami podobnymi do odkrytych w Tel Ganub Qasr Al-‘Aguz jest kompleks monastyczny w Kellii.

Większość ceramiki z Tel Ganub Qasr Al-‘Aguz pochodzi z V i początku VI wieku, co prawdopodobnie wskazuje na szczyt rozwoju klasztoru. W sektorach pierwszym, drugim i szóstym widoczne są ślady późniejszego zamieszkania, sięgające VII i VIII wieku. Niewykluczone, że zostały one ponownie zamieszkane przez mnichów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na stanowisku Tell el-Fara'in w egipskiej Prowincji Wschodniej brytyjscy archeolodzy odkryli zaginione miasto Imet. Najpierw na zdjęciach wykonanych metodami teledetekcji naukowcy z University of Manchester zauważyli we wschodniej części tellu niezwykłe nagromadzenie cegły mułowej. Gdy przystąpili do wykopalisk odkryli wielopiętrowe budynki, place, spichlerze oraz ceremonialną drogę prowadzącą do świątyni Uadżet.
      Odkryte pozostałości budynków mają niezwykle grube fundamenty. W przeszłości stały tam wielopiętrowe budynki mieszkalne, przeznaczone dla wielu osób. Obok znaleziono spichlerze i budynki dla zwierząt gospodarskich. Wielopiętrowe budynki są znajdowane głównie w Delcie Nilu i pochodzą z czasów od Epoki Późnej do okresu rzymskiego. Ich obecność tutaj to dowód, że Imet było kwitnącym, gęsto zabudowanym miastem o złożonej infrastrukturze, wyjaśnia doktor Nicky Nielsen. Gospodarka Imet oparta była na rolnictwie i handlu.
      Badacze znaleźli też pozostałości dużego budynku, którego podłoga została wyłożona piaskowcem i w którym stały masywne kolumny. Budynek pochodzi z połowy okresu ptolemejskiego. Przecina on drogę do świątyni Uadżet. To wskazuje, że w tym czasie drogi przestano używać, co z kolei dostarcza dodatkowych informacji o zmieniającym się w tym czasie krajobrazie religijnym starożytnego Egiptu.
      Wśród znalezionych dotychczas artefaktów archeolodzy wymieniają wykonane z zielonego fajansu uszebti pochodzące z czasów XXVI Dynastii, stelę boga Harpokratesa z ochronną ikonografią oraz wykonane z brązu sistrum. Uszebti były niewielkimi figurkami, które w dużej liczbie były wkładane do grobów zmarłych. Miały zamiast zmarłego pracować w życiu pozagrobowym.
      Stela z Harpokratesem przedstawia boga stojącego na dwóch krokodylach i trzymającego w dłoniach węże. Towarzyszy mu Bes, bóg chroniący ognisko domowe. Harpokrates był „odmianą” Horusa. Grecy zaadaptowali go z egipskiego Horusa-dziecka, interpretując go jako boga milczenia i tajemnicy. Sistrum zaś to instrument muzyczny używany w Egipcie podczas obrzędów ku czci Hathor. Wykonany w Epoce Późnej instrument jest zresztą ozdobiony głowa tej bogini.
      Świątynia Uadżet w Imet została przebudowana przez Ramzesa II (XIII w. p.n.e.), a następnie przez Ahmose II (VI w. p.n.e.). W czasach Nowego Państwa (1550–1068 p.n.e.) Imet było ważnym miejscem strategicznym, stolicą prowincji. Nazwa miejscowości, prawdopodobnie zaadaptowana ze staroegipskiego, oznacza „miejsce”, „miasto” lub „siedzibę władzy”.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szeroko rozpowszechniona teoria mówi, że nos Wielkiego Sfinksa z Gizy został odstrzelony z dział przez armię Napoleona, która przybyła tam w połowie 1798 roku. Jednak – i jest to jedna z niewielu pewnych rzeczy w tej kwestii – wojska Bonapartego nie mogły pozbawić Sfinksa nosa, gdyż kiedy tam przybyły, nosa już nie było.
      Dowodem na to są rysunki wykonane przez Fredericka Ludviga Nordena, duńskiego kapitana marynarki i kartografa, który w 1732 roku został wysłany za granicę z misją badawczą i w latach 1737–1738 przebył cały Egipt z północy na południe, aż do Sudanu. Norden nie zdążył przed śmiercią – a zmarł w 1742 roku w wieku zaledwie 34 lat – opublikować swojego dziennika z podróży. Jego pierwsze wydanie ukazało się w Kopenhadze w 1755 roku i nosiło tytuł Voyage d'Egypte et de Nubie. Na załączonych rysunkach – jeden z nich umieściliśmy powyżej – wykonanych przez Nordena widzimy, że Sfinks nie ma nosa.
      Od tej pory nie wiadomo niczego pewnego. Wybitny znawca Sfinksa, Mark Lehner, stwierdził, że badania dowodzą, iż nos został celowo odłupany za pomocą dłut. Przypomina przy tym, że twarz posągu i szczególnie jego nos, opisał kronikarz Abd al-Latif al-Baghdadi, który żył w latach 1162–1231. Można więc przyjąć, że za jego życia posąg nos posiadał. Z kolei egipski historyk Al-Makrizi (zm. 1442) pisze, że w roku 1378 niejaki Muhammad Sa’im al-Dahr, oburzony tym, że egipscy chłopi złożyli Sfinksowi ofiarę, odłupał jego nos. Prawdopodobnie zatem Sfinks stracił nos – i to celowo odłupany – pomiędzy XIII a XV wiekiem.
      Po co jednak odłupywać nos posągowi?
      Starożytni Egipcjanie wierzyli, że ludzka dusza może mieszkać w posągu. Zatem posągi nie były dla nich tylko martwymi kamieniami. Reprezentowały one połączenie tego co ludzkie, z tym co ponadnaturalne. Uszkadzając posąg odbierano mu jego moc. Odłamanie nosa powodowało, że duch zamieszkujący posąg nie mógł dłużej oddychać i go opuszczał.
      Dlatego też znamy wiele egipskich rzeźb z uszkodzonymi nosami. Były one odłamywane na przykład z powodów politycznych, by ukarać duszę nielubianego zmarłego władcy czy urzędnika. I jeśli weźmiemy to pod uwagę, prawdopodobny wydaje się opis Al-Makriziego. Niewykluczone bowiem, że egipscy chłopi zachowali wierzenia dotyczące posągów, więc oddali cześć Sfinksowi, a Arabowie, którzy wówczas Egiptem władali, mogli wiedzieć, że pozbawiając posąg nosa spowodują, iż przestanie on odgrywać rolę w wierzeniach religijnych miejscowych chłopów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańscy naukowcy odtworzyli recepturę, a raczej receptury, błękitu egipskiego. Ten najstarszy syntetyczny pigment był niezwykle ceniony w świecie starożytnym. Był używany jako zamiennik kosztownych materiałów jak turkus czy lapis lazuli i używany przez tysiące lat wykorzystywano go do malowania drewna, kamienia czy kartonażu. Do epoki oświecenia wiedza o jego wytwarzaniu zaginęła.
      W dokumentach, które przetrwały, nie znajdziemy dokładnego przepisu na jego wykonanie. Z pewnością jednak nie był to jeden przepis, którego trzymali się wszyscy starożytni producenci. Widzimy bowiem duże zróżnicowanie odcieni błękitu, które muszą wynikać z różnych składników, ich proporcji i metody wytwarzania.
      W ostatnich latach zainteresowanie błękitem egipskim wzrosło. Ma on bowiem interesujące właściwości optyczne, magnetyczne i biologiczne, dzięki którym potencjalnie można go wykorzystać w nowoczesnych technologiach. Barwnik emituje na przykład światło w zakresie podczerwieni, dzięki czemu można go użyć chociażby do zabezpieczeń. Jego skład chemiczny jest zaś podobny do składu chemicznego wysokotemperaturowych nadprzewodników.
      Smithsonian Institution i Carnegie Museum of Natural History poprosiły naukowców z Washington State University o pomoc w odtworzeniu błękitu egipskiego na potrzeby wystawy muzealnej. Uczeni postanowili wykorzystać okazję, by bliżej zająć się materiałem, który ostatnio cieszy się tak dużym zainteresowaniem.
      Chemicy, inżynierowie, mineralodzy i egiptolodzy stworzyli 12 różnych przepisów na błękit, w skład których wchodził tlenek krzemu, miedź, wapń i węglan sodu. Mieszaniny podgrzewali w temperaturach do 1000 stopni Celsjusza od 1 do 11 godzin, uwzględniają możliwości techniczne, jakimi dysponowali starożytni rzemieślnicy. Po chłodzeniu próbek w różnym tempie, uzyskany materiał był badany za pomocą nowoczesną nowoczesnych technik analitycznych i porównywali swoje materiały z próbkami pobranymi z dwóch różnych starożytnych egipskich artefaktów.
      Badacze zauważyli, że pigment jest w wysokim stopniu heterogeniczny, a duże różnice w odcieniu można uzyskać dzięki niewielkim różnicom w procesie wytwarzania. Najbardziej jednak zaskakujący był fakt, że najbardziej intensywny błękit uzyskiwano, gdy w całej mieszaninie niebieskie składniki stanowiły zaledwie około 50%. Nieważne, jaka była reszta składników. To nas naprawdę zaskoczyło. Okazało się, że każda cząstka pigmentu złożona była z całej gamy różnych składników, mówi główny autor badań, profesor John McCloy.
      Źródło: Assessment of process variability and color in synthesized and ancient Egyptian blue pigments

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na stanowisku Tel Malhata w Dolinie Arad na pustyni Negew dokonano niezwykłego odkrycia. W pochodzących sprzed 1500 lat chrześcijańskich grobach kobiety i dziecka znaleziono 5 dobrze zachowanych figurek z kości i hebanu o wyraźnie afrykańskich rysach twarzy. Znalezisko wskazuje, że w tym czasie w regionie istniała chrześcijańska społeczność, a przynajmniej część jej członków pochodziła z Afryki.
      Wykonane w kości i w hebanie – rzadkim materiale pochodzącym z południa Indii i ze Sri Lanki – figurki przedstawiają kobiety i mężczyzn o wyraźnie afrykańskich rysach twarzy. Wywiercone w nich otwory wskazują, że były noszone na szyi. Wydaje się, że nie służyły tylko dekoracji, ale były przedmiotami osobistymi, związanymi z tożsamością, tradycją i pamięcią, stwierdzili badacze. Zdaniem naukowców figurki te mogą reprezentować przodków i są przykładem tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, nawet po przyjęciu wiary chrześcijańskiej.
      W czasach rzymskich i bizantyjskich Tel Malhata było ważnym skrzyżowaniem szlaków, którymi podróżowali kupcy wędrujący z południa Arabii, Indii i Afryki. Odkrycie afrykańskich figurek w grobach lokalnych chrześcijan daje lepszy wgląd w różnorodność kulturową mieszkańców tego obszaru.
      Ze zmarłymi do grobów złożono też szklane naczynia, kamienną i alabastrową biżuterię oraz bransolety z brązu. Pochówki datowane są na VI-VII wiek. Prawdopodobnie pochowani obok sobie kobieta i dziecko, w których grobach znaleźliśmy te figurki, należeli do tej samej rodziny. Być może to matka i dziecko.
      Eli Escusido, dyrektor Izraelskiej Służby starożytności stwierdził, że odkrycie z Tel Malhata jest poruszające nie tylko z punktu widzenia archeologii, ale również ludzkiej perspektywy. To przypomnienie, że Izrael zawsze leżał na skrzyżowaniu kultur i ludów. Ludzie przybywali tutaj, wtapiali się w lokalną społeczność, ale mimo to zachowywali swoje tradycje i wierzenia pochodzące z odległych krain.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W jednym z najświętszych miejsc chrześcijaństwa – w Wieczerniku na wzgórzu Syjon – znaleziono niezwykle interesujące średniowieczne graffiti, w tym herb z Austrii, rzadkie ślady pozostawione przez kobietę czy napis, który może rozstrzygnąć trwający od 600 lat spór historyczny. Odkrycie, dokonane przez naukowców z Austriackiej Akademii Nauk oraz Izraelskiej Służby Starożytności, pokazuje, jak różnorodny był skład etniczny ludzi, którzy pielgrzymowali do Ziemi Świętej.
      Wieczernik to sala, w której wedle tradycji miały miejsce niezwykle ważne wydarzenia – jak Ostatnia Wieczerza czy Zesłanie Ducha Świętego. Budynek, w którym znajduje się Wieczernik, jest budowlą średniowieczną, posadowioną na starszych budynkach. Od wieków przyciąga on pielgrzymów. Uczeni z Austrii i Izraela udokumentowali i odczytali nieznane wcześniej inskrypcje.
      Większość z nich pochodzi z późnego średniowiecza, gdy Wieczernik wchodził w skład klasztoru franciszkanów. Wiemy, że w 1436 roku pielgrzymkę do Jerozolimy odbył arcyksiążę i przyszły święty cesarz rzymski, Fryderyk Habsburg. Towarzyszyło mu 100 możnych. Był wśród nich Tristram von Teuffenbach ze Styrii. Na ścianie Wieczernika odkryto właśnie fragmenty herbu z Styrii. Naukowcy porównali je z danymi zgromadzonymi przez lata w ramach projektu badawczego Corpus Vitrearum, w ramach którego prowadzone są badania nad witrażami tworzonymi od średniowiecza po dzień dzisiejszy. Dzięki temu mogli jednoznacznie określić, że widoczne w Wieczerniku fragmenty pochodzą ze styryjskiego herbu z regionu Murau. Właśnie z tego regionu pochodzi ród von Teuffenbach.
      Jedną z najważniejszych inskrypcji odkrytych w Wieczerniku jest ormiański napis „Boże Narodzenie 1300”. Może on rozstrzygnąć spór, który toczy się od XIV wieku o to, czy władca Ormiańskiego Królestwa Cylicji (Armenii Cylicyjskiej), Hethum II, odwiedził ze swoją armią Jerozolimę po zwycięskiej bitwie pod Wadi al-Chazindar, która miała miejsce 22 grudnia 1299 roku. Data inskrypcji i jej umieszczenie wysoko na ścianie, w miejscu typowym dla epigrafów ormiańskiej szlachty, wspiera pogląd mówiący o wizycie króla.
      Niezwykle interesujący jest zachowany fragment arabskiej inskrypcji, który głosi „...ya al-Ḥalabīya". Dwukrotne użycie żeńskiego sufiksu „ya” wskazuje, że napis pozostawiła pielgrzymująca do Jerozolimy chrześcijanka z Aleppo. To rzadki materialny ślad kobiecej pielgrzymki sprzed czasów nowożytnych.
      Na ścianach znaleziono też ślady pozostawione przez pielgrzymów, o których już wcześniej wiedzieliśmy. Jest wśród nich grafitti wykonane przez Johannesa Polonera z Regensburga, który pozostawił po sobie interesujące zapiski z pielgrzymki odbytej w latach 1421–1422, jest wykonany węglem drzewnym herb słynnej rodziny von Rümlingen z Berna. Mamy tu więc dowody na obecność pielgrzymów pochodzących z Armenii, Syrii i krajów niemieckojęzycznych. Są też napisy pozostawione przez mieszkańców Serbii Czech. Jednak najwięcej grafitti wykonali mówiący po arabsku chrześcijanie ze Wschodu.
      Wyniki badań opublikowano w Liber Annuus, roczniku wydawanym przez Franciszkańskie Studium Biblijne w Jerozolimie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...