Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Archiwum Państwowe w Poznaniu kupiło od czeskiego kolekcjonera unikatowy tłok pieczętny klasztoru cystersów

Rekomendowane odpowiedzi

Po kilku miesiącach zabiegów Archiwum Państwowe w Poznaniu kupiło od prywatnego kolekcjonera z Czech tłok pieczętny klasztoru cystersów w Wągrowcu z 1746 r. Jak podkreślono na witrynie Archiwum, tego typu pieczęcie, zachowane w tak dobrym stanie, należą do nielicznych wyjątków na rynku antykwarycznym i kolekcjonerskim.

Na skuwce widnieje data 1746. To wskazuje, że tłok pieczętny został wykonany dla konwentu wągrowieckiego w związku z wprowadzeniem w klasztorze w 1744 r. zmian prawno-administracyjnych (zostały one zatwierdzone przez opata generalnego w 1745 r.).

Specjaliści od sfragistyki - dr hab. Piotr Pokora, prof. Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, i dr hab. Marcin Hlebionek, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - zaznaczają, że tłok jest niezwykle ciekawym obiektem związanym z historią Wielkopolski. Dzięki zakupowi uzupełniono zbiór typariuszy Archiwum Państwowego w Poznaniu.

Wizerunek napieczętny przedstawia Marię Pannę z Dzieciątkiem. Stoi ona w portalu, po którego bokach widnieją ornamenty okuciowe. Pod spodem znajduje się tarcza herbowa z podłożoną tabliczką. Inskrypcja umieszczona pomiędzy dwoma potrójnymi otokami (prostym – roślinnym – prostym) głosi: SIGILLUM CONVENTVS – VAGROVENCENSIS.

Ponieważ gmina Wągrowiec i władze miasta Wągrowiec udzieliły instytucji wyjątkowo wysokiej pomocy finansowej przy zakupie pieczęci, Archiwum sporządziło jej faksymile. [...] wierne odwzorowanie zostanie przekazane „Hojnym Darczyńcom” oraz do zbiorów Muzeum Regionalnego w Wągrowcu.

W przyszłości planowane są okolicznościowa wystawa i minisesja popularnonaukowa z prezentacją oryginału i dokumentów z odciskami pieczęci.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas nurkowania w Jeziorze Durowskim w Wągrowcu (woj. wielkopolskie) członkowie grupy Hennil znaleźli kapsułę czasu z dokumentem z 20 września 1936 r. - zobowiązaniem 4 harcerzy z zastępu Niedźwiadki, który działał w Wągrowcu w okresie międzywojennym.
      Szesnastego października nurkowie natrafili na butelkę, która prezentowała się inaczej niż przedmioty zazwyczaj znajdowane podczas takich eskapad albo widywane na co dzień w sklepach. Butelka wyróżniała się, miała bowiem m.in. przedwojenny porcelanowy korek.
      Wewnątrz nurkowie zobaczyli zwinięty papier i kamyczki, które miały całość dociążyć.
      Jak wyjaśnili nurkowie w rozmowie z Beniaminem Piłatem z RMF FM, podczas wychodzenia na powierzchnię butelka uległa rozszczelnieniu. Gdy odpadł korek, do środka napłynęła woda. Oskarowi Piechowiakowi udało się jednak wydostać lekko nasiąknięty dokument za pomocą pęsety.
      Jadwiga Mianowska z Komisji Historycznej Hufca ZHP Wągrowiec powiedziała reporterowi, że dzięki podpisaniu zobowiązania czterej chłopcy mogli zdobyć kolejny stopień. Wacław Dróbka, Jan Waligórski, Kazimierz Wyrembek i Jan Tomaszewski zobowiązywali się do niespóźniania się na zbiórki, regularnego płacenia składek, a także do podchodzenia z szacunkiem do kobiet oraz wszystkich członków drużyny.
      Mianowska dodaje, że w okresie międzywojennym składanie w ten sposób przysiąg czy zobowiązań nie było niczym dziwnym. Zakopywano je przeważnie na rok i później wracano do nich, by sprawdzić, czy udało się spełnić dane słowo.
      Dokument znaleziony przez płetwonurków z grupy Hennil wrzucono do pobliskiego Jeziora Kobyleckiego.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W marcu br. pracownica Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Zielonej Górze przypadkowo znalazła koło swojego domu cenny zabytek. Marcin Kosowicz napisał na profilu urzędu na Facebooku, że po wstępnych oględzinach okazało się że jest to średniowieczny tłok pieczętny, tzw. typariusz. Stempel ma kształt kolisty z inskrypcją na otoku oraz wizerunkiem rogu na trójkątnej tarczy herbowej.
      Dr Arkadiusz Michalak, dyrektor Muzeum Archeologicznego Środkowego Nadodrza w Zielonej Górze, stwierdził, że najprawdopodobniej zabytek pochodzi z XIV w. Modyfikacje w inskrypcji mogły zaś zostać dokonane w XV w. Najprawdopodobniej został wykonany jako typariusz rycerski, choć mając na względzie wprowadzone modyfikacje, nie można wykluczyć jego późniejszego wykorzystania przez mieszczanina.
      Kosowicz wyjaśnia, że w średniowieczu pieczęcie były bardzo ważnym elementem identyfikacji personalnej. Z tego powodu często niszczono je po śmierci właściciela (w ten sposób unikano "kradzieży tożsamości"). Do dziś zachowały nieliczne egzemplarze, przeważnie należące do członków stanu duchownego i rycerskiego. Typariusze mieszczan to jeszcze rzadsze znalezisko.
      Tłok pieczętny znaleziono w Gubinie, ale jak podkreśla archeolog, nie znajdował się on w swoim pierwotnym kontekście. Wiele wskazuje na to, że przywieziono go z okolic miasta z ziemią użytą do budowy domu.
      Wkrótce obiekt trafi muzeum, gdzie zostanie opracowany pod względem sfragistycznym. Tam też będzie przechowywany.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...