Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Ziemia zawsze była mokra? Nowe badania sugerują, że woda mogła tu istnieć od samego początku

Rekomendowane odpowiedzi

Od dawna słyszymy teorię, że w przeszłości Ziemia była sucha, a wodę przyniosły z czasem bombardujące ją komety i asteroidy. Tymczasem badania opublikowane właśnie na łamach Science sugerują, że woda mogła istnieć na naszej planecie od zarania jej dziejów.

Naukowcy z Centre de Recherches Pétrographiques et Géochimiques we Francji odkryli, że grupa kamiennych meteorytów o nazwie chondryty enstatytowe, zawiera na tyle dużo wodoru, by dostarczyć na Ziemię co najmniej trzykrotnie więcej wody niż jej zawartość w ziemskich oceanach. Chondryty enstatytowe mają skład taki, jak obiekty z wewnętrznych części Układu Słonecznego, zatem taki, z jakiego powstała Ziemia.

Nasze odkrycie pokazuje, że materiał, z jakiego powstała Ziemia mógł w znacznym stopniu dostarczyć jej wodę. Materiały zawierające wodór były obecne w wewnętrznych częściach Układu Słonecznego w czasie, gdy formowały się planety skaliste. Nawet jeśli temperatura była wówczas zbyt wysoka, by woda występowała w stanie ciekłym, mówi główny autor badań, Laurette Piani.

Najnowsze odkrycie to spore zaskoczenie, gdyż zawsze sądzono, że materiał, z którego powstała Ziemia, był suchy. Pochodził bowiem z wewnętrznych obszarów formującego się Układu Słonecznego, gdzie temperatury nie pozwalały na kondensację wody.
Chondryty enstatytowe pokazują, że woda nie musiała dotrzeć na naszą planetę z krańców Układu. Są rzadkie, stanowią jedynie 2% meteorytów znajdowanych na Ziemi. Jednak ich podobny do Ziemi skład izotopowy wskazuje, że jest z takiego właśnie materiału powstała planeta. Mają bowiem podobne izotopy tlenu, tytanu, wapnia, wodoru i azotu co Ziemia. Jeśli chondryty enstatynowe tworzyły Ziemię – z ich skład izotopowy na to wskazuje – to oznacza, że miały one w sobie tyle wody, by wyjaśnić jej pochodzenie na naszej planecie. To niesamowite, ekscytuje się współautor badań, Lionel Vacher.

Badania wykazały też, że znaczna część azotu obecnego w ziemskiej atmosferze może pochodzi z chondrytów enstatynowych. Mamy do dyspozycji niewiele chondrytów estatynowych, które nie zostały zmienione przez asteroidę, której były częścią, ani przez Ziemię. Bardzo ostrożnie dobraliśmy chondryty do naszych badań i zastosowaliśmy specjalne techniki analityczne, by upewnić się, że to, co znajdziemy, nie pochodzi z Ziemi, mówi uczony. Badania wody w meteorytach zostały przeprowadzone za pomocą spektrometrii mas i spektrometrii mas jonów wtórnych.

Założono, że chondryty enstatynowe uformowały się blisko Słońca. Były więc powszechnie uznawane za suche i prawdopodobnie z tego powodu nie przeprowadzono ich dokładnych badań pod kątem obecności wodoru, mówi Piani.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy może gazowa wodorowo tlenowa atmosfera która dostała samozapłonu pod wielkim ciśnieniem nie byłaby też wyjaśnieniem i to bardziej prawdopodobnym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Woda to jest druga molekuła w kosmosie po H2 pod względem częstości występowania.

Tak, jednak Słońce składa się z H2 a nie z wody więc wiadomo jakich pierwiastków było dużo podczas tworzenia układu słonecznego. Wody nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wody jest bardzo dużo w Układzie Słonecznym. Słońce oprócz wodoru i helu zawiera niewielkie dodatki tak zwanych metali. To są procentowo niewielkie ilości, ale można z nich odtworzyć wielokrotnie (10x) wszystkie planety w Układzie Słonecznym ;)

Skład za Wiki:

Hydrogen 73.46%
Helium 24.85%
Oxygen 0.77%
Carbon 0.29%
Iron 0.16%
Neon 0.12%
Nitrogen 0.09%
Silicon 0.07%
Magnesium 0.05%
Sulphur 0.04%

Skład odzwierciedla z grubsza dystrybucję materii po Wielkim Wybuchu. Słońce jest kulą plazmy i w takich warunkach woda nie może powstać, ale jakby ostygło, to wodór by się utlenił.

Tu masz z grubsza opisane, jak powstaje woda w przestrzeni kosmicznej i dlaczego jest tyle lodu na asteroidach.
https://www.sciencemag.org/news/2015/05/why-there-so-little-breathable-oxygen-space

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Wody jest bardzo dużo w Układzie Słonecznym. Słońce oprócz wodoru i helu zawiera niewielkie dodatki tak zwanych metali. To są procentowo niewielkie ilości, ale można z nich odtworzyć wielokrotnie (10x) wszystkie planety w Układzie Słonecznym ;)

Skład za Wiki:

Hydrogen 73.46%
Helium 24.85%
Oxygen 0.77%
Carbon 0.29%
Iron 0.16%
Neon 0.12%
Nitrogen 0.09%
Silicon 0.07%
Magnesium 0.05%
Sulphur 0.04%

Skład odzwierciedla z grubsza dystrybucję materii po Wielkim Wybuchu. Słońce jest kulą plazmy i w takich warunkach woda nie może powstać, ale jakby ostygło, to wodór by się utlenił.

Tu masz z grubsza opisane, jak powstaje woda w przestrzeni kosmicznej i dlaczego jest tyle lodu na asteroidach.
https://www.sciencemag.org/news/2015/05/why-there-so-little-breathable-oxygen-space

Dodatkowej wiedzy nigdy za wiele, dzięki. Mi natomiast chodzi o to, że nie wierzę w teorie mówiące iż Ziemia była kiedyś sucha i wodę przyniosły asteroidy. Faktycznie bardziej prawdopodobne jest, że woda była tu od początku, ale biorąc pod uwagę ilość wodoru w słońcu moża podejrzewać, iż nasza planeta także miała podobny skład procentowy z tym, że więcej tlenu i stąd mogła powstać woda i wcale nie musiała być od samego początku. W skrócie chciałęm powiedzieć, że wody nie musiało być od początku, ani nie musiała skądś przybyć bo prawa rządzące wszechświatem dbają o to aby powstała z wiadomych pierwiastków. Taką ja mam teorię. Ot tyle, kłąniam się.

Edytowane przez Felipesku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Astro napisał:

:o A kto coś takiego odkrył? Może jestem za stary, ale w warunkach słonecznych za gorąco na H2....

Hmm. Merkury zrobił karpika.

Jest taki fajny kącik na KW jak: Forum -> Luźne gatki (niestety -> Religia jakoś się nie przebiła...).

Oj mordko, nie zamierzam debatować z tobą skoro nie potrafisz spostrzec prostych błędów, które nie powinny mieć wpływu na treśćwypowiedzi. Oczywiście, że chodziło o wodór a nie nie H2. Szkoda mi już więcej czasu na ciebie. Powodzenia.

btw. To, że planety mają różne procentowe składy to zupełnie inny temat. Trzymaj się tematu następnym razem to może pogadamy.

Edytowane przez Felipesku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Astro napisał:

vs

Myślę, że zwyczajnie nie jesteś w stanie debatować, ale niech przejdzie to w annały KW.

Wiesz, po prostu wychodzę z prostego założenia, jeśli debatujesz z idiotą, to jest ich już dwóch. I wprost zaznaczam, iż sprzeciwiam się zaczepkom tego typu. Jeśli myślisz, że zjadłeś wszystkie rozumy to jeszczce nie znaczy, że jesteś inteligentny.

Edytowane przez Felipesku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Merkury stał w kolejce do skupu złomu jak rzucili wodór ;)

Wydaje mi się, że problemem jest wysoka prędkość wodoru. Jakbyś zamienił atmosferę na Ziemi na wodór, to większość ucieknie w kosmos w ciągu kilkudziesięciu tysięcy lat. Znalazłem szacunki, że w obecnych warunkach to 97% w ciągu 100k lat. W piekielnych warunkach jakie panowały na Ziemi zaraz po uformowaniu nastąpiło to znacznie szybciej, więc wodór się nie utrzymał na Ziemi.

Do tego w naszej okolicy jest dość gorąco. Nasłoneczniona strona pojazdu na orbicie ziemskiej nagrzewa się nawet do 135 stopni C. Dużo lotnych związków, w tym para wodna, zostało wypchniętych za tak zwaną linię lodu. Dlatego gazowe olbrzymy są daleko od Słońca.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Astro napisał:

Spróbuję podjąć temat, ale jest już ciężko, bo widzę trzech, przy czym jestem tylko jeden.

Omnibusie, idź się bawić do innej piaskownicy bo cię zwyczajnie nie lubię. Jesteś typem człowieka z którymi w życiu chcę mieć jak najmniej wspólnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Merkury stał w kolejce do skupu złomu jak rzucili wodór ;)

Wydaje mi się, że problemem jest wysoka prędkość wodoru. Jakbyś zamienił atmosferę na Ziemi na wodór, to większość ucieknie w kosmos w ciągu kilkudziesięciu tysięcy lat. Znalazłem szacunki, że w obecnych warunkach to 97% w ciągu 100k lat. W piekielnych warunkach jakie panowały na Ziemi zaraz po uformowaniu nastąpiło to znacznie szybciej, więc wodór się nie utrzymał na Ziemi.

Do tego w naszej okolicy jest dość gorąco. Nasłoneczniona strona pojazdu na orbicie ziemskiej nagrzewa się nawet do 135 stopni C. Dużo lotnych związków, w tym para wodna, zostało wypchniętych za tak zwaną linię lodu. Dlatego gazowe olbrzymy są daleko od Słońca.

Ciekawe spostrzeżenia. Nie wykluczam oczywiście i takiej możliwości, że woda była z nami od początku, zaznaczam tylko, iż to nie jest jedyne możliwe wyjaśnienie.

 

6 minut temu, Astro napisał:

Wiesz jak mnie to interesuje? Dzieciątko, to jest KW, tu używa się argumentów, ale dobrej zabawy. I nie zapomnij na noc zabrać wiaderka z łopatką. :)

Argumentem niech będzie fakt, iż na sam początek naszej rozmowy łapałeś mnie za słówka "H2" zamiast oczywistego H. Czepiasz się też kolego i brniesz w niepotrzebne kłótnie aby udowodnić coś sobie chyba... bo mnie mało to obchodzi. Nie lubię tego typu ludzi i mam do tego prawo.

44 minuty temu, Astro napisał:

Wiesz jak mnie to interesuje? Dzieciątko, to jest KW, tu używa się argumentów, ale dobrej zabawy. I nie zapomnij na noc zabrać wiaderka z łopatką. :)

Ale miło mi, że czujesz się zagrożony i atakujesz :)

Edytowane przez Felipesku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Poszukując życia na innych planetach naukowcy skupiają się na wodzie. Jest ona niezbędna dla życia na Ziemi, zatem jej obecność – lub przynajmniej warunki pozwalające na jej obecność – jest uważana za warunek sine qua non możliwości występowania życia na innych planetach. Badacze z MIT, Politechniki Wrocławskiej oraz innych uczelni proponują na łamach PNAS, by za ciała niebieskie zdolne do utrzymania życia uznać też i takie, na których mogą występować ciecze jonowe. A mogą one powstawać w warunkach, w jakich woda w stanie ciekłym nie może istnieć. Jeśli autorzy najnowszych badań mają rację, to liczba potencjalnych miejsc istnienia życia w przestrzeni kosmicznej może być znacznie większa, niż uważamy. Oczywiście nie będzie to takie życie, jakie znamy z Ziemi.
      Ciecze jonowe to substancje chemiczne składające się z jonów. To sole, które pozostają w stanie płynnym w temperaturze poniżej 100 stopni Celsjusza. Ciecze takie mają bardzo niską prężność par, co oznacza, że niemal się nie ulatniają.
      Z badań, w których brał udział doktor Janusz Pętkowski z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej, wynika, że ciecze jonowe mogą z łatwością powstawać ze składników, których obecność jest spodziewana na niektórych planetach i księżycach. Badacze wykazali, że mieszanina kwasu siarkowego i niektórych składników organicznych zawierających azot, prowadzi do utworzenia cieczy jonowej. Kwas siarkowy jest emitowany przez wulkany, a składniki organiczne z azotem wykrywamy na asteroidach czy planetach, więc mogą być szeroko rozpowszechnione.
      Jak już wspomnieliśmy, ciecze jonowe mają niską prężność par, mogą powstawać i pozostawać stabilne przy wyższych temperaturach i niższym ciśnieniu atmosferycznym niż woda w stanie ciekłym. Zatem na tych ciałach niebieskich, na których woda nie może powstać lub się utrzymać, mogą istnieć ciecze jonowe. A, jak zauważają badacze, w cieczach takich niektóre biomolekuły – jak pewne białka – mogą być stabilne. Kierująca pracami zespołu badawczego doktor Rachana Agrawal zauważa, że jeśli w poszukiwaniu pozaziemskiego życia uwzględnimy ciecze jonowe, znacząco zwiększymy ekosferę, czyli obszar wokół gwiazd, w którym może istnieć życie.
      Badania nad cieczami jonowymi w kontekście istnienia życia rozpoczęto w związku z rozważaniem o obecności życia na Wenus. A raczej w górnych warstwach atmosfery, gdyż na powierzchni planety panuje temperatura rzędu 467 stopni Celsjusza, a ciśnienie atmosferyczne jest 90-krotnie większe niż na powierzchni Ziemi. Bardziej przyjazne warunki panują wśród chmur, w górnych warstwach atmosfery. Nie od dzisiaj mówi się o zorganizowaniu misji badawcza w te regiony.
      Chmury na Wenus składają się głównie z kwasu siarkowego. Naukowcy z MIT prowadzą eksperymenty, których celem jest opracowanie technik zbierania i badania próbek podczas misji. Jeśli takie próbki zostałyby zebrane, zbadanie istniejących w nich związków organicznych będzie wymagało najpierw odparowania kwasi siarkowego. Badacze stworzyli więc pracujący przy niskim ciśnieniu układ, w którym odparowywali kwas siarkowy z roztworu kwasu i glicyny. Jednak za każdym razem, gdy usunęli większość kwasu, w urządzeniu pozostawała warstwa cieczy. Uczeni szybko zdali sobie sprawę, że kwas siarkowy przereagował z glicyną, tworząc ciecz jonową, która utrzymywała się w szerokim zakresie temperatur i ciśnienia. Wtedy też zespół Agrawal wpadł na pomysł, by sprawdzić, czy ciecze jonowe mogą powstawać i utrzymywać się na planetach, na których panują zbyt wysokie temperatury lub zbyt niskie ciśnienie, by utrzymała się na nich woda w stanie ciekłym.
      Eksperymentatorzy przetestowali mieszaniny kwasu siarkowego z ponad 30 związkami organicznymi zawierającymi azot. Mieszaniny tworzyli m.in. na powierzchni skał bazaltowych, które istnieją na wielu planetach. Byliśmy zdumieni, w jak wielu różnych warunkach dochodzi do powstania cieczy jonowej. Jeśli umieścisz kwas siarkowy i związki organiczne na bazalcie, nadmiar kwasu siarkowego wsiąknie w bazalt, a na powierzchni pozostaną krople cieczy jonowej. Formowała się ona w każdych testowanych przez nas warunkach, mówi współautorka badań Sara Seager.
      Ciecze jonowe powstawały w temperaturze do 180 stopni Celsjusza przy ekstremalnie niskim ciśnieniu. To oznacza, że mogą powszechnie występować na skalistych planetach czy księżycach. Wyobraźmy sobie planetę gorętsza od Ziemi, na której nie ma wody, a na której występuje, lub kiedyś występował, kwas siarkowy z aktywności wulkanicznej. Wystarczy, że ten kwas będzie miał kontakt ze związkiem organicznym. A związki te są powszechne w Układzie Słonecznym, wyjaśnia Seager. Tak utworzona ciecz jonowa może teoretycznie istnieć przez tysiąclecia, stając się oazą prostych form życia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z SETI Institute oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis są pierwszymi, którzy zarejestrowali wielkie pierścienie powietrza wypuszczane przez humbaki. Zwierzęta tworzyły je podczas przyjaznej interakcji z ludźmi. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pierścienie te przypominają kółka wypuszczane przez palaczy papierosów. Naukowcy przypuszczają, że pierścienie to albo próba zabawy, albo komunikacji z ludźmi.
      Nie od dzisiaj wiemy, że humbaki wykorzystują bańki powietrza do otaczania ławic ryb, na które polują. Ponadto samce głośno wypuszczają powietrze, tworząc widoczne ślady na wodzie, gdy konkurują o samice. Tym razem mamy do czynienia z nieznanym wcześniej zjawiskiem - tworzeniem specyficznych baniek podczas przyjaznej interakcji z ludźmi.
      Humbaki żyją w złożonych społecznościach, wydają różne dźwięki, posługują się bąblami powietrza jak narzędziami, pomagają innym gatunkom atakowanym przez drapieżniki. Teraz widzimy, że wydmuchują w kierunku ludzi pierścienie z powietrza. To może być sposób na interakcję, obserwowanie naszej reakcji i zaangażowanie nas w zabawę lub komunikację, mówi doktor Fred Sharpe.
      Humbaki w przyjazny sposób interesują się łodziami i pływającymi ludźmi. Większość spośród obserwowanych przez nas na całym świecie dziesiątek populacji waleni, podpływała do łodzi i ludzi, wypuszczając bąble, dodaje Jodi Frediani.
      Źródło: Humpback Whales Blow Poloidal Vortex Bubble Rings, https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/mms.70026

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli Twój pies uwielbia się kąpać i z chęcią wskakuje do wody na spacerze, nie powinien być zabezpieczany nakładanymi na skórę środkami przeciwko pchłom i kleszczom. Badania pokazały bowiem, że jeśli stosujemy takie środki, to natychmiast po tym, jak pies wejdzie do wody, jego skóra i futro mogą uwalniać duże ilości substancji szkodliwych dla zwierząt wodnych i zwierząt, które je jedzą, jak na przykład ptaki. Co więcej, te substancje mogą się uwalniać nawet przez 28 dni od ich nałożenia.
      Początkowo środki nakładane na skórę psa były uważane za bezpieczne, jednak w 2011 roku Europejska Agencja Leków opublikowała sugestię, że mogą być szkodliwe dla zwierząt wodnych przez 48 godzin po nałożeniu. Jednak były to tylko przypuszczenia, które nie opierały się na eksperymentach.
      Dopiero teraz grupa badaczy przeprowadziła badania na kilkudziesięciu psach, u których stosowano albo fipronil albo imidaklopryd. Okazało się, że nawet po 28 dniach ilość szkodliwych substancji trafiających do wody z ciała dużego psa może być na tyle duża, że ich stężenie przekroczy bezpieczny poziom w 100 metrach sześciennych wody. Jeśli więc w stawie często kąpią się psy, poziom zanieczyszczeń pochodzący ze środków, którymi są chronione przed pchłami i kleszczami, może być niebezpieczny dla środowiska wodnego.
      Szczegóły badań zostały opublikowane na łamach pisma VetRecord.
      Źródło: Swimming emissions from dogs treated with spot-on fipronil or imidacloprid: Assessing the environmental risk

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Flamingi wykorzystują jeden z najbardziej złożonych systemów odżywiania się wśród ptaków. Każdy z nas widział ich niezwykły sposób pobierania pokarmu, w czasie którego ich głowa zwrócona jest do góry nogami. Wiemy, że filtrują pokarm z wody. Jednak, jak się okazuje, nie jest to proces pasywny. Ptaki potrafią odpowiednio kierować strumień wody w stronę dzioba.
      Biolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Victor Ortega Jiménez, zainteresował się sposobem zdobywania pokarmu przez flamingi gdy odwiedził ogród zoologiczny. Zauważył, że jedzące ptaki drepczą w miejscu. Jednak nie widział, co dzieje się pod wodą. Rozpoczął więc badania, w czasie których najpierw przez kilka tygodni flamingi z zoo były uczone jedzenia z tac wypełnionych wodą. Następnie za pomocą szybkich kamer i laserów obrazowano cały proces. W końcu naukowcy stworzyli na drukarkach 3D modele głów flamingów, by lepiej przyjrzeć się ruchowi wody. W końcu zaś prawdziwy dziób flaminga umocowano na maszynie, które otwierała go i zamykała, a jednocześnie symulowano ruchy języka ptaka.
      Z badań wynika, że ptaki potrafią kierować wodę wraz z pożywieniem do swoich dziobów. Dreptanie w miejscu służy wzbiciu do góry osadów z dna wraz ze znajdującymi się tam ofiarami flamingów. Następnie ptaki wykonują szybkie ruchy głową w górę i w dół, by utworzyć podobne do tornado wiry. A dodatkowe ruchy dziobem i językiem prowadzą do powstania mniejszych wirów, dzięki czemu niezwykle efektywnie łapią zdobycz. Są w stanie schwytać w ten sposób 7-krotnie więcej krewetek.
      Naukowcy obliczyli też, jakie jest najbardziej efektywne tempo ruchów flaminga. Wytworzenie wirów wymaga poruszania głową z prędkością niemal 40 cm/s. Jednocześnie dolna część ich dzioba wykonuje około 12 ruchów na sekundę.
      W najbliższej przyszłości naukowcy chcą zbadać, co dzieje się wewnątrz dziobów żerujących flamingów. Mają nadzieję, że opisanie tych zjawisk pomoże na przykład w stworzeniu technologii pozwalającej efektywnie wychwytywać z wody glony lub mikroplastik. Zachowanie żerujących flamingów wygląda niepoważnie, ale tworzy to użyteczny przepływ wody, chwali badania kolegów Elizabeth Brainerd z Brown University.
      Niezwykły sposób odżywiania się flamingów służy nie tylko im. Od kilku lat wiadomo, że podążające za nimi płaskonogi trójbarwne chwytają nawet 2-krotnie więcej pożywienia, korzystając z wody wzburzanej przez flamingi.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewidoczna z Ziemi strona Księżyca zawiera znacznie mniej wody, niż część widoczna – donoszą chińscy naukowcy. Takie zaskakujące wnioski płyną z badań próbek bazaltu zebranych przez misję Chang'e-6. Wyniki badań, opublikowane na łamach Nature, pozwolą lepiej zrozumieć ewolucję ziemskiego satelity.
      Dostarczone na Ziemię próbki zawierały mniej niż 2 mikrogramy wody w gramie. Nigdy wcześniej nie zanotowano tak mało H2O na Księżycu. Wcześniejsze badania próbek ze strony widocznej z Ziemi zawierały nawet do 200 mikrogramów wody na gram.
      Naukowcy potrafią mierzyć zawartość wody w materiale z dokładnością do 1–1,5 części na milion. Już widoczna strona Księżyca jest niezwykle sucha. A ta niewidoczna całkowicie zaskoczyła naukowców. Nawet najbardziej suche pustynie na Ziemi zawierają około 2000 części wody na milion. To ponad tysiąckrotnie więcej, niż zawiera jej niewidoczna z Ziemi część Księżyca, mówi główny autor badań, profesor Hu Sen z Instytutu Geologii i Geofizyki Chińskiej Akademii Nauk.
      Obecnie powszechnie przyjęta hipoteza mówi, że Księżyc powstał w wyniku kolizji Ziemi z obiektem wielkości Marsa. Do zderzenia doszło 4,5 miliarda lat temu, a w wyniku niezwykle wysokich temperatur, będących skutkiem zderzenia, Księżyc utracił wodę i inne związki lotne. Debata o tym, jak dużo wody pozostało na Księżycu, trwa od dekad. Dotychczas jednak dysponowaliśmy wyłącznie próbkami ze strony widocznej z Ziemi.
      Chińska misja Chang'e-6 została wystrzelona w maju 2024 roku, wylądowała w Basenie Południowym – Aitken i w czerwcu wróciła z niemal 2 kilogramami materiału. To pierwsze w historii próbki pobrane z niewidocznej części Księżyca.
      Zespół profesora Hu wykorzystał 5 gramów materiału, na który składało się 578 ziaren o rozmiarach od 0,1 do 1,5 milimetra. Po przesianiu i dokładnej analizie okazało się, że 28% z nich stanowi bazalt. I to on właśnie został poddany badaniom.
      Ilość wody w skałach księżycowych to bardzo ważny test hipotezy o pochodzeniu Księżyca. Jeśli w skałach byłoby 200 części wody na milion lub więcej, byłoby to poważne wyzwanie dla obecnie obowiązującej hipotezy i naukowcy musieliby zaproponować nowy model powstania Księżyca, wyjaśnia profesor Hu. Wyniki badań jego zespołu stanowią więc potwierdzenie tego, co obecnie wiemy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...