Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Jeden z najstarszych w Szwecji pochówków psa. Niezwykły pochówek i świetnie zachowane szczątki

Rekomendowane odpowiedzi

To jeden z najstarszych psów znalezionych w miejscach pochówku w Szwecji. Jest on dobrze zachowany, a fakt, że pochowano go w środku osady z epoki kamienia jest czymś niezwykłym, mówi osteolog Ola Magnell z Lund.

Odkrycia pochówku sprzed 8400 lat dokonano w Ljungaviken w gminie Solvesborg na południu Szwecji. W grobie wraz ze zwierzęciem złożono różne przedmioty, co przywodzi na myśl artefakty, które wkładano do pochówków ludzi. Wbrew temu, co napisały światowe media, pies został pochowany sam. Nie towarzyszył mu pochówek człowieka.

Szczątki psa świetnie się zachowały, gdyż w tym samym czasie szybko podnoszące się morze zalało myśliwską wioskę. Woda pogrzebała wszystko pod warstwami piasku i mułu. Teraz, po raz pierwszy od 8000 lat szczątki wsi znowu ujrzały światło dzienne. Dotychczas znaleziono tam duże ilości krzemienia, pozostałości po ogniskach i dużego domu.

Mamy nadzieję, że uda nam się podnieść całego psa, mówi zarządzający wykopaliskami Carl Persson z Blekinge Museum. Takie odkrycie powoduje, że czujemy się jeszcze bliżej związani z ludźmi, którzy tu kiedyś żyli. Pochowany pies pokazuje, jak bardzo jesteśmy do nich podobni. W taki sam sposób odczuwamy stratę i żałobę", dodaje.

Szczątki psa znaleziono w ramach największych w historii wykopalisk prowadzonych w tym regionie. Prowadzi się je w ramach przygotowań przed budową osiedla mieszkaniowego.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

po raz pierwszy od 8000 lat szczątki wsi znowu ujrzały światło dzienne.

Już 8000 lat temu "prymitywy" miały zaawansowanie rozwiniętą osobowość empatyczną, co uległo regresowi u Konfederatów ( ich uzasadnianie głosowania przeciwko "piątce+").

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Opuszczony fort, którego badanie rozpoczęli w 2022 roku naukowcy zaangażowani w Joint Mongolian-Israeli-American Archeological Project, krył niezwykłą niespodziankę. W warowni znaleziono grób z bardzo słabo poznanego okresu pomiędzy upadkiem imperium Kitanów a początkiem imperium mongolskiego Czyngis-chana. Odkrycie grobu przedstawicielki ówczesnej elity to ważny przyczynek do poznana dziejów tajemniczego 80-letniego okresu historii Mongolii.
      Kitanowie byli koczowniczym ludem, który w X wieku na terenach dzisiejszej Mandżurii, Mongolii i północnych Chin stał się decydującą siłą polityczną, a rządząca dynastia Liao (907–1125) otrzymywała kontrybucję od chińskiej dynastii Song. W 1125 roku dynastia Liao upadła, a w 1206 roku na scenę dziejów wkracza państwo Czyngis-chana. Okres pomiędzy znamy bardzo słabo. Częściowo dlatego, że Mongolia to olbrzymi kraj, w którym nie prowadzono zbyt intensywnych prac archeologicznych. Obszar, na którym odkryliśmy grób jest archeologii niemal nieznany. Jesteśmy jednymi z pierwszych, którzy tu pracują, mówi profesor Gideo Shelach-Lavi z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Ponadto pomiędzy Liao a Czyngis-chanem na terenie Mongolii nie istniała władza centralna, więc powstawało mniej stałych budowli, niż w innych okresach.
      Fort Khar Nuun, w którym prowadzono prace archeologiczne, to część większego kompleksu fortyfikacji rozciągającego się na przestrzeni ponad 4000 kilometrów, który powstał na terenie dzisiejszych Mongolii, Chin i Rosji pomiędzy XI a XIII wiekiem.
      Pochówek został znaleziony przypadkiem w obrębie fortu. Nie był w żaden sposób oznaczony na powierzchni. Naukowcy nie wykluczają, że brak takich oznaczeń był wówczas normą. To jedna z przyczyn, dla której dotychczas znaleziono zaledwie 25 pochówków z tego okresu. Ponadto trzeba pamiętać, że to dość krótki okres, krótszy niż 100 lat. Możliwe więc, że nie powstało wówczas zbyt wiele cmentarzysk czy innych podobnych miejsc. Jednak jest to okres niezwykle ważny dla zrozumienia powstania imperium mongolskiego, dodaje  Shelach-Levi.
      W grobie znaleziono drewnianą trumnę, dobra grobowe i ciało kobiety. Za pomocą datowania radiowęglowego ustalono, że zmarła pomiędzy 1158 a 1214 rokiem. W chwili śmierci miała 40–60 lat. Pochowano ją w płytkim grobie, w pozycji wyprostowanej, złożoną na plecach. Była ubrana w jedwabną suknię, jej nakrycie głowy przypominało tradycyjny średniowieczny damski kapelusz botgat malgai.
      Zmarła najwyraźniej należała do elity. W grobie znaleziono złote kolczyki i bransolety, srebrny kubek, naczynie z brązu oraz paciorki z korali i szkła. Naukowcy nie wiedzą, a jaki sposób przedmioty te mogły pomóc jej w życiu po śmierci. Wiemy, że w ówczesnej Mongolii wierzono w Niebo (Tengri) i praktykowano szamanizm. Nie mamy jednak wystarczającej wiedzy, by móc połączyć konkretne przedmioty złożone do grobu z konkretnymi koncepcjami życia pośmiertnego czy praktykami pogrzebowymi.
      Wiadomo natomiast, że niektóre przedmioty złożone ze zmarłą, były importowane. Dotyczy to zarówno jedwabiu, który prawdopodobnie pochodził z południa Chin oraz drewna, którego najbliższe źródła znajdują się co najmniej 150 kilometrów dalej.
      Specjalistów najbardziej zaskakuje bogate wyposażenie grobu oraz fakt, że znalezione przedmioty pochodzą z różnych miejsc. To świadczy o istnieniu szlaków handlowych, o których milczą ówczesne źródła pisane. Równie niespodziewane jest pochowanie zmarłej w obrębie fortu, który powstał niedługo przed jej śmiercią. Być może była to dodatkowa oznaka prestiżu. Jej grób jest podobny do grobów cmentarza dla elity, w tym elity królewskiej, Tava Tolgoi, położonego 500 kilometrów dalej.
      Uczeni z Joint Mongolian-Israeli-American Archeological Project pozostają w tym samym regionie Mongolii. Ich głównym celem jest badania tamtejszych fortyfikacji, ale bardzo zależy im też na grobach. Już udało im się zidentyfikować duży cmentarz bardziej na północ i chcą zbadać 1 lub 2 pochówki stamtąd. Ze szczegółami ich pracy można zapoznać się na łamach pisma Archaeological Research in Asia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Już za 2 tygodnie na aukcji w Nowym Jorku można będzie kupić zachowany fragment oryginalnego rękopisu „Myszy i ludzi” Steinbecka. Fragment, bo wydarzyła się mała tragedia, pisał Steinbeck 26 maja 1936 roku do swojego wydawcy. Mój szczeniak, pozostawiony bez opieki na noc, zrobił konfetti z około połowy książki. Muszę powtórzyć dwa miesiące pracy, co mnie opóźni. Nie mam innej kopii.
      Autor wspomina, że bardzo się zdenerwował na psa, jednak przyznaje, że zwierzę mogło podejść krytycznie do jego pracy. Wspomniał, że dał psu kilka klapsów packą na muchy. Mimo wszystko podszedł do wydarzenia z humorem. Nie jestem pewien, czy Toby nie wiedział, co robi, gdy zjadł pierwotny rękopis. Awansowałem go na podpułkownika odpowiedzialnego za literaturę, stwierdził.
      Organizatorzy aukcji sądzą, że za niewielki kawałek papieru, o wymiarach 63x50 milimetrów uzyskają 2 do 3 tysięcy dolarów. Zachowany fragment to początek sceny z martwą myszą z pierwszego rozdziału powieści.
      Na tej samej aukcji wystawiona zostanie też korespondencja Steinbecka z rodziną oraz miecz z kutego żelaza, który pisarz podarował swojej siostrze Mary. I to właśnie rodzina Mary Steinbeck Dekker sprzedaje pamiątki po pisarzu. Wartość wystawionych przedmiotów waha się od 250 do 350 tysięcy dolarów. Można będzie też kupić oryginał napisanej na maszynie pierwszej powieści Steinbecka „Złota czara”. Jest on wyceniany na 100 do 150 tysięcy USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Właściciele psów z Béziers w regionie Oksytania we Francji będą zobowiązani do przeprowadzenia testów genetycznych swoich pupili. Zwierzętom zostaną pobrane próbki śliny, które posłużą do wystawienia paszportów genetycznych. W ten sposób tutejszy mer, Robert Ménard, chce walczyć z plagą niesprzątania psich odchodów. Jak policzono, w samym centrum służby sprzątają miesięcznie ponad 1000 kup. Zdarza się, że jest ich znacznie więcej.
      Ménard, były dziennikarz, współzałożyciel organizacji Reporterzy bez Granic, podkreśla, że zarówno mieszkańcy, jak i turyści mają już dość takich widoków. Zamierza przeprowadzić 2-letni eksperyment, który potrwa do lipca 2025 r., by wyśledzić i karać osoby niesprzątające po swoich psach.
      Zgodnie z planem, właściciele psów będą musieli zabrać je do weterynarza lub umówić się z którymś z miejskich lekarzy. Pobranie próbki śliny ma być darmowe. Na podstawie badań genetycznych zostanie wydany dokument. Jeśli ktoś zostanie zatrzymany w centrum bez paszportu, zapłaci mandat w wysokości 38 euro.
      Nieposprzątane odchody będą zbierane i testowane. Wyniki trafią do policji, która porówna wyniki z danymi z bazy. Zidentyfikowany właściciel zwierzęcia otrzyma rachunek za sprzątanie ulicy w wysokości nawet 122 euro.
      Po raz pierwszy Ménard proponował zebranie danych genetycznych ok. 1500 psów z centrum Béziers już w 2016 r. Jego wniosek został jednak odrzucony przez miejscowy sąd administracyjny jako atak na wolność osobistą.
      Tym razem przedstawiony lokalnej prefekturze projekt paszportu genetycznego nie wzbudził obiekcji (w ciągu 2 miesięcy nie złożono zażaleń).
      Ménard uważa, że podobne rozwiązania powinny zostać wprowadzone poza Béziers. Wg niego, należy karać osoby, które nie potrafią się zachować. Mer dodał, że głównym problemem nie są turyści, ale mieszkańcy miasta.
      Przez pierwsze 3 miesiące ma obowiązywać taryfa ulgowa (mogą na nią liczyć również przyjezdni) - władze zapowiadają elastyczne podejście i pouczenia dla nieprzestrzegających zasad.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tim Shaddock, 51-latek z Sydney, i jego suczka Bella zostali uratowani po 2 miesiącach dryfowania po Pacyfiku: żywili się surowymi rybami i pili deszczówkę. W kwietniu mężczyzna wyruszył z La Paz w Meksyku do Polinezji Francuskiej. Po jakimś czasie burza uszkodziła elektronikę i system komunikacyjny jego katamaranu.
      Człowiek i pies zostali uratowani, gdy dryfującą jednostkę zobaczyła przypadkowo załoga helikoptera towarzyszącego tuńczykowcowi MARÍA DELIA. Stan Shaddocka i Belli określono jako dobry. Na lądzie miała zostać przeprowadzona pogłębiona diagnostyka.
      Fizjolog prof. Mike Tipton z Uniwersytetu w Porthsmouth, specjalista od przetrwania na morzu, podkreślił w wypowiedzi dla programu Weekend Today stacji Nine Network, że historia Australijczyka to połączenie szczęścia i umiejętności.
      Tim wiedział, że w ciągu upalnego dnia należy się chronić, bo ostatnią rzeczą, jakiej nam trzeba w sytuacji zagrożenia odwodnieniem, jest pocenie się. Kluczowe było także zapewnienie źródła słodkiej wody. Ekspert porównał uratowanie Shaddocka do znalezienia igły w stogu siana. Ludzie muszą pamiętać, jak mała jest jednostka pływająca i jak wielki jest ocean [...].
      Prof. Tipton dodał, że życie z dnia na dzień wymagało pozytywnego nastawienia; wydaje się więc, że obecność Belli pomogła Australijczykowi w przetrwaniu. Istotne było również posiadanie planu i racjonowanie wody oraz pożywienia. Specjalista wyjaśnia, że teraz Shaddock będzie musiał powoli wracać do normalnej diety.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Studenci Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) w Krakowie pracują nad schronieniem dla psów o podwyższonej izolacyjności akustycznej. Można je będzie wykorzystywać np. w czasie burzy, głośnych remontów czy w sylwestra, a także w schroniskach dla zwierząt.
      Jak podkreślono w komunikacie uczelni, dźwięki impulsowe, takie jak np. fajerwerki czy grzmoty burzy, ale też hałas życia codziennego, np. praca sprzętów domowych, syreny alarmowe, hałas w budynku mieszkalnym, dźwięki generowane przez sprzęt budowlany, powodują, że zwierzęta wykazują symptomy silnego lęku. Chowają się wtedy w miejscach oddalonych od źródła nieprzyjemnych bodźców. Stąd pomysł studentów z Koła Naukowego Akustyki Architektonicznej AGH, by stworzyć prototyp schronienia dla psów o podwyższonej izolacyjności akustycznej i zapewnić zwierzętom przestrzeń wolną od zanieczyszczenia hałasem. Liderką projektu jest Emilia Stefanowska, która studiuje inżynierię akustyczną.
      Nowoczesne technologie pozwalają na zastosowanie wielu różnych połączeń materiałowych, w tym takich jak kompozyty, granulaty gumowe, płyty wykonane [z materiałów] z recyklingu itd. Mamy więc szansę zastosować materiały nie tylko skuteczne, ale też innowacyjne i ekologiczne - wyjaśnia Stefanowska.
      Bardzo ważne jest zastosowanie rozwiązania modułowego („buda” ma się składać z co najmniej 2 części: korytarza i komory głównej). Wg studentów, dodawanie elementów tunelu prowadzącego do głównej części schronienia pozwoli stopniowo przyzwyczaić zwierzę do nowej sytuacji i obiektu. Zespół chce zainstalować w środku wentylację, a także czujniki temperatury i wilgoci. Ewentualne zakręty czy dodatkowe ściany mają pomóc w pochłanianiu zewnętrznych dźwięków.
      Ponadto projektanci zastanawiają się nad zainstalowaniem drzwi automatycznych, które z jednej strony umożliwiłyby swobodne przemieszczanie się zwierzęcia, a z drugiej pozwoliły na zachowanie szczelności akustycznej w przypadku, gdy czworonożny użytkownik wszedł do środka. Inne analizowane rozwiązanie zakłada wykorzystanie kurtyn dźwiękochłonnych [...]. To rozwiązanie może się cechować najmniejszą izolacyjnością akustyczną, ale zaletą jest mała liczba elementów, które mogą przestraszyć lub zniechęcić psa do korzystania z budy - zaznaczono w informacji Akademii Górniczo-Hutniczej.
      Studentka Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, która zajmuje się behawiorystyką, pomoże zespołowi z AGH stworzyć rozwiązanie najlepsze dla zwierzęcia; chodzi o wybór zarówno materiałów, jak i kształtu schronienia.
      Użycie drewna czy specjalistycznych pianek dźwiękochłonnych obszytych materiałami wykorzystywanymi do budowy legowisk dla zwierząt będzie na pewno przez nas badane - mówią członkowie Koła Naukowego Akustyki Architektonicznej. Istotne jest także ustalenie, czy zwierzę będzie w ogóle w stanie skorzystać z danej struktury/rozwiązania geometrycznego.
      Prototyp będzie poddawany pomiarom w Laboratorium Akustyki Technicznej - studenci wspominają m.in. o testach w komorze bezechowej.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...