Naukowcy z Warszawy stworzyli roślinną maseczkę, która zatrzymuje niemal 100% wirusów grypy
By
KopalniaWiedzy.pl, in Technologia
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Psycholodzy od dziesiątków lat badają różnice pomiędzy kulturami kolektywistycznymi, a indywidualistycznymi. Pandemia COVID-19 dała kolejną okazję do zbadania tych różnic. Tym razem w kwestii noszenia maseczek. Okazało się, że różnice są widoczne nawet w ramach jednego kraju, a płynące z badań wnioski pozwolą na lepsze przygotowanie strategii na wypadek kolejnych pandemii.
Naukowcy z MIT przyjrzeli się kwestii noszenia maseczek we wszystkich 3141 hrabstwach USA oraz w 67 krajach na świecie. Zauważyli, że większy odsetek ludzi nosi maseczki w bardziej kolektywistycznych regionach USA i w bardziej kolektywistycznych krajach. Tam, gdzie panuje kultura kolektywistyczna, ludzie kładą większy nacisk na potrzeby, cele i interes grupy. W rejonach bardziej indywidualistycznych większa waga przywiązywana jest do interesu jednostki. Ważnym jest, by zrozumieć, jak czynniki kulturowe kształtują reakcję ludzie nie tylko na tę pandemię, ale również na przyszłe kryzysy, mówi główny autor badań, profesor Jackson G. Lu ze Sloan School of Management na Massachusetts Institute of Technology.
Z wcześniejszych badań wynika na przykład, że wśród bardziej kolektywistycznych amerykańskich stanów są Hawaje, Kalifornia i Maryland. I rzeczywiście, najnowsze badania wykazały, że to właśnie tam największy odsetek ludzi nosił i nosi maseczki. Z kolei najbardziej indywidualistyczne stany to Montana, Dakota Północna i Oklahoma. Tam też zauważono najniższy odsetek noszących maseczki.
Naukowcy sądzą, że te różnice wynikają z historii i warunków przyrodniczych poszczególnych terenów. Obszar Wielkich Równin wciąż jest rzadko zaludniony, więc jego mieszkańcy muszą liczyć sami na siebie i być większymi indywidualistami. Z kolei Nowa Anglia – obszar na północnym wschodzie USA – gęściej zaludniona i o protestanckiej etyce, jest bardziej kolektywistyczna. Hawaje z kolei są kolektywistyczne, gdyż aż 62% ich populacji to emigranci z kolektywistycznych krajów Azji.
Podobny trend widać na całym świecie. W Korei Południowej czy Tajlandii w maseczkach chodzi duży odsetek społeczeństwa. W indywidualistycznych Niemczech czy Wielkiej Brytanii jest on znacznie mniejszy. Najbardziej uderzający jest fakt, że schemat ten wszędzie się powtarza, mówi Lu i wskazuje na Hawaje, stan, w którym bardzo dużo ludzi nosiło maseczki, mimo że nigdy nie było tu dużej liczby zachorowań.
W miejscach, gdzie żyje społeczność kolektywistyczna, noszenie maski ma pokazywać, że rozumiemy, iż jesteśmy ze sobą powiązani, jest symbolem solidarności i sygnałem, że razem walczymy z pandemią. Z kolei w miejscach o kulturze indywidualistycznej odmowa noszenia maski pokazuje, że cenimy możliwość wyboru i osobistą wolność.
Kultura nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na to, czy ludzie noszą maseczki. W USA większy odsetek noszących był wśród osób lepiej wyedukowanych, bogatszych i głosujących na demokratów. Na świecie częściej noszono maseczki tam, gdzie przepisy dotyczące ich zakładania były ściślej egzekwowane. Jednak nawet gdy zmieniały się zalecenia dotyczące noszenia maseczek i luzowano kolejne obostrzenia, w regionach kolektywistycznych większy odsetek ludzi je nosił, co wskazuje na znacząca rolę czynników kulturowych.
Dobrym przykładem to obrazującym jest epidemia SARS w wielu krajach Azji. Jak mówi profesor psychologii Shinobu Kitayama z University of Michigan, który specjalizuje się w badaniu różnic kulturowych, wiele osób w Azji zaczęło wówczas nosić maseczki w sezonie grypowym oraz gdy sami byli przeziębieni. Mimo, że nie było wówczas zbyt wielu danych naukowych mówiących o korzyściach z noszenia maseczek. Zdaniem Kitayamy, ludzie ci chcieli w ten sposób zamanifestować, że dbają o zdrowie społeczności. Mogli też czuć się bezpieczniej nosząc maseczkę.
Zaczęły pojawiać się też pierwsze sygnały, że część osób w USA chce nosić maseczki również po zakończeniu pandemii. Na przykład wówczas, gdy będą przeziębieni. Profesor Kitayama mówi, że nie sądzi, by osoby takie długo wytrzymały w swoim postanowieniu. Istnieje wiele różnic kulturowych między USA a Japonią czy Singapurem, gdzie noszenie maseczek jest normą. Amerykanie używają całej twarzy do komunikacji, przekazywania sygnałów społecznych, nawiązywania kontaktów. Maseczki uniemożliwiają tego rodzaju kontakt. Nie widać zza nich uśmiechu. Amerykanie za pomocą twarzy wyrażają też dobre wychowanie i życzliwość, zauważa uczony.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Dobra wentylacja pomieszczeń i maseczki skuteczniej powstrzymują rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2 niż dystans społeczny, wynika z ostatnich badań przeprowadzonych na University of Central Florida. Oznacza to, że w szkołach, firmach czy innych zamkniętych pomieszczeniach, można przebywać bez konieczności zachowywania dużego dystansu.
Wyniki badań, opublikowane na łamach pisma Physics of Fluids, pozwalają lepiej zrozumieć, jakie zasady bezpieczeństwa powinny obowiązywać w pomieszczeniach. Nasze badania nad rozprzestrzenianiem się aerozoli pokazały, że tam, gdzie noszone są maseczki, nie ma potrzeby zachowywania kilkumetrowych odstępów. Innymi słowy, maseczki powodują, że ryzyko zakażenia nie spada wraz ze zwiększającą się odległością pomiędzy ludźmi. To zaś pokazuje, że noszenie maseczek pozwala na zwiększenie liczby osób przebywających w szkołach i innych miejscach, mówi współautor badań, Michael Kinzel z Wydziału Inżynierii Mechanicznej, Lotniczej i Kosmicznej.
Na potrzeby swoich badań uczeni stworzyli model komputerowy sali wykładowej, w której przebywają uczniowie oraz nauczyciel. Następnie modelowali przepływ powietrza i obliczali ryzyko zarażenia się wirusem.
Wirtualna sala miała 66 metrów kwadratowych powierzchni, a jej sufit znajdował się na wysokości 2,7 metra. Na potrzeby symulacji założono, że każdy z uczniów oraz stojący do nich przodem nauczyciel noszą maseczkę oraz że każdy z nich może być zainfekowany. Symulowano dwa scenariusze, jeden z pomieszczeniem wentylowanym i drugi z niewentylowanym.
Uczeni wykorzystali przy tym dwa modele Wellsa-Rileya oraz Computational Fluid Dynamics. Model Wellsa-Rileya jest często używany do szacowania ryzyka przenoszenia chorób w pomieszczeniach zamkniętych, a Computational Fluid Dynamics wykorzystuje się do badania aerodynamiki samochodów, samolotów oraz okrętów podwodnych.
Naukowcy wykazali, że maski zapobiegają bezpośredniemu narażeniu innych na kontakt z aerozolami, gdyż powodują, że słaby podmuch ciepłego powietrza roznosi się w pionie, zatem nie dociera do siedzących obok osób. Ponadto system wentylacji z dobrymi filtrami zmniejszał ryzyko infekcji o 40–50% w porównaniu z pomieszczeniami niewentylowanymi. Było to możliwe dzięki temu, że wentylacja wymusza ciągły ruch powietrza, które przechodzi przez filtry, a te wyłapują część aerozoli.
Uzyskane wyniki potwierdzają, że Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) miały rację zezwalając na zmniejszenie dystansu w klasach z 1,8 do 0,9 metra o ile noszone są maseczki. Wentylacja i maseczki to najważniejsze elementy zapobiegania transmisji. Pierwszą rzeczą, z której można zrezygnować, jest zachowywanie odległości, mówi Kinzel.
Badania Kinzela i jego kolegów to część większego projektu, którego celem jest opracowanie mechanizmów kontroli chorób zakaźnych przenoszonych powietrzem oraz lepsze zrozumienie wpływu superroznosicieli na pojawianie się epidemii.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.