Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Chiński naukowiec odkrył najszybciej obracającą się gwiazdę w Drodze Mlecznej

Rekomendowane odpowiedzi

Chiński astronom odkrył najszybciej obracającą się gwiazdę w Drodze Mlecznej. Li Guangwei wykorzystał Large Sky Area Multi-Object Fiber Spectroscopic Telescope (LAMOST) znajdujący się w Xinglong w prowincji Hebei. Za pomocą tego urządzenia odkrył, że szybkość ruchu obrotowego gwiazdy LAMOST J040643.69+542347.8 wynosi około 540 km/s. To o około 100 km/s szybciej niż dotychczasowy rekordzistka HD 191423. Dla porównania, prędkość obrotowa gwiazd podobnych do Słońca wynosi na równiku mniej niż 25 km/s.

Analizując spektrum gwiazdy uczony doszedł do wniosku, że to masywny obiekt o wysokiej temperaturze. Gwiazda ma obły kształt, gdyż duża prędkość obrotowa mocno zniekształca ją na równiku. Powoduje to, że jej średnica na równiku jest większa, niż średnica mierzona do biegunów. Przez to grawitacja na biegunach jest wyższa niż na równiku. Wyższa jest tam też temperatura gwiazdy.

LAMOST J040643.69+542347.8 znajduje się w odległości około 30 000 lat świetlnych od Ziemi i ucieka z prędkością około 120 km/s od miejsca swoich narodzin, co sugeruje, że była częścią układu podwójnego. Najprawdopodobniej przechwytywała materiał od swojego towarzysza, co napędziło jej ruch obrotowy, a gdy jej towarzysz zakończył życie w postaci supernowej, badana gwiazda została gwałtownie wyrzucona siłą eksplozji.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 14.04.2020 o 14:45, Astro napisał:

Faktycznie, 25 km/s to niewiele, czyli 90000 km/h.

 

 

 

Wolniej niż Ziemia, biorąc proporcje średnicy obu obiektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Europejski radioteleskop LOFAR (LOw Frequency ARray) – którego stacje znajdują się również w Polsce – zanotował najdłuższą parę dżetów wydobywających się z czarnej dziury. Struktura nazwana Porfyrion – od imienia jednego z gigantów z mitologii greckiej – ma długość 23 milionów lat świetlnych. Dotychczas, na podstawie obserwacji i obliczeń sądzono, że maksymalna długość takich dżetów jest znacznie mniejsza.
      Dotychczas sądzono, że limit długości pary dżetów wynosi 4,6–5,0 Mpc (megaparseków). Parsek to 3,26 roku świetlnego, zatem mówimy tutaj o około 16 milionach lat świetlnych. W 2022 roku ten sam zespół naukowy poinformował o istnieniu dżetu wydobywającego się z galaktyki radiowej Alkynoeus. Ma on długość 5 Mpc i był opisywany jako największa struktura pochodzenia galaktycznego. Brak dłuższych par dżetów oraz wyliczenia teoretyczne skłoniły naukowców do wysunięcia hipotezy, że 5 Mpc jest limitem długości.
      Informujemy o zaobserwowaniu struktury radiowej rozciągającej się na około 7 Mpc, czytamy na łamach Nature. Istnienie dżetu dowodzi, że tego typu struktury mogą uniknąć zniszczenia przez niestabilności magnetohydrodynamiczne na przestrzeniach kosmologicznych, nawet jeśli powstały w czasie, gdy wszechświat był znacznie bardziej gęsty, niż obecnie. Nie wiadomo, w jaki sposób tak długotrwała stabilność mogła zostać zachowana.
      Odkrycie sugeruje też, że gigantyczne dżety mogły odgrywać większą niż sądzono rolę w formowaniu się galaktyk we wczesnym wszechświecie. Astronomowie uważają, że galaktyki i ich czarne dziury wspólnie przechodzą ewolucję, a jednym z kluczowych elementów dżetów jest emitowanie olbrzymich ilości energii, które wpływają na ich galaktyki macierzyste i galaktyki z nimi sąsiadujące. Nasze odkrycie pokazuje, że oddziaływanie takich dżetów rozciąga się na większe odległości, niż sądziliśmy, mówi współautor badań, profesor George Djorgovski z Kalifornijskiego Uniwersytetu Technologicznego.
      Autorzy nowych badań wykorzystali LOFAR do poszukiwania olbrzymich dżetów. Dżety to powszechne zjawisko, jednak zwykle są stosunkowo niewielkie. Wcześniej znano setki naprawdę dużych struktur tego typu i uważano, że rzadko one występują. Teraz badacze zarejestrowali ich ponad 10 000. Wielkie dżety były znane wcześniej, ale nie wiedzieliśmy, że jest ich tak dużo, dodaje profesor Martin Hardcastle z University of Hertfordshire.
      Poszukiwania olbrzymich dżetów rozpoczęły się od dość przypadkowego spostrzeżenia. W 2018 roku główny autor obecnych badań, Martijn S. S. L. Oei, wraz z zespołem wykorzystał LOFAR do obserwowania włókien rozciągających się pomiędzy galaktykami. Na obrazach naukowcy dostrzegli zaskakująco dużo wielkich dżetów. Nie mieliśmy pojęcia, że jest ich aż tyle, mówi Oei.
      Naukowcy zaczęli więc szukać kolejnych wielkich dżetów i trafili na Porfyriona. Poza LOFAR-em wykorzystali kilka innych teleskopów, dzięki którym określili, skąd pochodzi i jak daleko od nas się znajduje. Zauważyli nie tylko, że struktura ta pochodzi ze znacznie wcześniejszych okresów istnienia wszechświata, niż inne. Stwierdzili, że gigant znajduje się w regionie wszechświata, w którym istnieje wiele czarnych dziur tego samego typu, z którego on pochodzi. To aż może wskazywać, że przez astronomami jeszcze wiele podobnych odkryć. Możemy obserwować wierzchołek góry lodowej, mówi Oei.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W latach 1993–2010 ludzie wypompowali tak olbrzymią ilość wód podziemnych, że doprowadziło to do... przesunięcia osi Ziemi i biegunów o niemal 80 centymetrów. Spowodowane działalnością człowieka zmiany w nachyleniu osi planety są takie, jak zmiany spowodowane w tym samym czasie przez topnienie lodów Grenlandii.
      Oś Ziemi to prosta, która jest osią obrotu własnego planety. Wyznacza ona bieguny geograficzne. Ruch obrotowy naszej planety jest bardzo skomplikowany. Obejmuje kwestię zarówno ruchu osi obrotu Ziemi w przestrzeni, w jej wnętrzu, nakładają się na to zmiany prędkości obrotowej, zjawisko precesji oraz nutacji, czyli kołysania się chwilowej osi obrotu. Jednym z najważniejszych elementów tego kołysania się jest nutacja swobodna o okresie Chandlera wynoszącym ok. 1,2 roku. W tym czasie oś obrotu Ziemi przesuwa się średnio o około 9 metrów. I właśnie na to przesunięcie miała wpływ ostatnia działalność człowieka.
      Naukowcy z Korei Południowej, Australii, Chin i USA oszacowali, że w latach 1993–2010 ludzie wypompowali spod ziemi 2150 gigaton – czyli 2 biliony 150 miliardów ton – wody, a związany z tym wzrost poziomu oceanu wynosił ok. 0,3 mm/rok. Z przeprowadzonych przez nich obliczeń wynika, że te zmiany rozkładu masy na naszej planecie spowodowały przesuwanie się osi Ziemi, a zatem i biegunów, o 4,36 cm na rok, czyli w sumie o 78,48 cm w badanym okresie. Wypompowana woda odpowiadała za 6,24 mm wzrostu poziomu oceanów. Clark Wilson z University of Texas w Austin mówi, że szczególnie silny wpływ ma to, co dzieje się z wielkimi podziemnymi zbiornikami wody na średnich szerokościach geograficznych. Jednym czynnikiem, który wpływa na wspomniane przesunięcia biegunów bardziej, niż zmiany w podziemnych zasobach wody są wciąż trwające ruchy izostatyczne, czyli unoszenie się mas skalnych uwolnionych od ciężaru lodu po ostatnim zlodowaceniu.
      Obliczenia pokazują, jak wiele wody ludzie wypompowują spod ziemi. Same cyfry nie są zbyt istotne. Istotny jest fakt, że masa przemieszczanej przez człowieka wody jest tak gigantyczna, iż ma wpływ na zmianę biegunów geograficznych planety.
      Warto przy tym pamiętać, że pod powierzchnią Ziemi znajduje się znacznie więcej wody, niż do niedawna sądzono.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od 20 lat naukowcy obserwują w pobliżu Sagittariusa A* – centralnej czarnej dziury Drogi Mlecznej – tajemniczy szybko ewoluujący obiekt X7. Specjaliści zastanawiali się, czym on jest. Czy został wyciągnięty z większej pobliskiej struktury, czy jego niezwykły kształt to skutek oddziaływania wiatrów gwiazdowych, a może ukształtował go strumień cząstek z czarnej dziury? X7 ma masę 50-krotnie większa od masy Ziemi, a pełen obieg wokół czarnej dziury zajmie mu 170 lat.
      Po analizie danych z 20 lat astronomowie z UCLA Galactic Center Group oraz Keck Observatory uważają, że X7 może być chmurą pyłu i gazu wyrzuconą podczas zderzenia dwóch gwiazd. Z czasem chmura została rozciągnięta i jest powoli rozrywana przez siły pływowe czarnej dziury. Autorzy badań sądzą, że w ciągu najbliższych dekad dojdzie do rozpadu X7, a szczątki mogą zostać wciągnięte przez Sgr A*.
      Żaden obiekt w tym regionie nie podlega tak ekstremalnej ewolucji. Rozpoczęło się od kształtu przypominającego kometę i dlatego sądzono, że obiekt został ukształtowany przez wiatry gwiazdowe lub strumień cząstek z czarnej dziury. Jednak analiza danych pokazała, że obiekt stał się bardziej rozciągnięty. Coś musiało ustawić tę chmurę na takim konkretnym kursie i z tą orientacją, mówi Anna Ciurlo, główna autorka badań.
      Na podstawie trajektorii obiektu naukowcy obliczyli, że około 2036 roku chmura znajdzie się najbliżej czarnej dziury. Wówczas prawdopodobnie zacznie być przez nią wciągana i zniknie. Przewidujemy, że siły pływowe rozerwą X7 zanim w pełni obiegnie ona czarną dziurę, mówi współautor badań, profesor Mark Morris z UCLA.
      Niektóre cechy X7 są podobne do cech innych obiektów znajdujących się w pobliżu Sagittariusa A*. Te tak zwane obiekty G wyglądają jak chmury gazu, ale zachowują się jak gwiazdy. Jednak X7 podlega znacznie szybszej, bardziej dramatycznej ewolucji niż obiekty G. Znacznie bardziej przyspiesza też w kierunku czarnej dziury. Obecnie prędkość X7 wynosi około 1130 km/s.
      Badacze przypuszczają, że obiekt powstał z gazu i pyłu wyrzuconego podczas zderzenia dwóch gwiazd. Powstała w wyniku tego zderzenia gwiazda ukryta jest za powłoką pyłu oraz gazu i może odpowiadać opisowi obiektu G. A wyrzucony gaz utworzył X7, mówi Ciurlo. Uczona dodaje, że do połączeń gwiazd dochodzi często, szczególnie w pobliżu czarnych dziur.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach The Astrophysical Journal.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Nowej Zelandii i USA zidentyfikowali pierwszy znany układ podwójny, który zakończy istnienie jako kilonowa. Kilonowa to niezwykle rzadkie zjawisko astronomiczne, w wyniku którego powstają bardzo duże ilości ciężkich pierwiastków. Specjaliści uważają, że wśród 100 miliardów gwiazd w Drodze Mlecznej istnieje jedynie 10 układów, w przypadku których dojdzie do eksplozji kilonowej.
      Pierwszą kilonową odkryto w 2013 roku, gdy zauważono, że to właśnie tego typu wydarzenie było źródłem rozbłysku gamma. Teraz znaleźliśmy pierwszy układ, który zamieni się w kilonową, a jego poznanie pozwoli lepiej zrozumieć, w jaki sposób wszechświat wzbogaca się w ciężkie pierwiastki, w tym w złoto i platynę.
      Niedawno odkryty układ CPD-29 2176 został szczegółowo zbadany przez naukowców z Embry-Riddle Aeronautical University, University of Auckland, NASA i innych instytucji. Uczeni informują, że układ składa się z dwóch gwiazd krążących wokół siebie po bardzo ciasnych orbitach. Jedna z nich to gwiazda neutronowa, która powstała w wyniku eksplozji supernowej, ale w wyniku której doszło do wyrzucenia znacznie mniejszej ilości materiału niż w typowej eksplozji. Mówimy tutaj o ultra-stripped supernova. Powstają one w układach podwójnych, gdy gwiazda utraci materię na rzecz swojego towarzysza, a następnie ma miejsce eksplozja. Jest ona na tyle delikatna, że nie dochodzi do zniszczenia gwiazdy, która zamienia się w gwiazdę neutronową, ani do wyrzucenia jej towarzysza, który sam może wyewoluować w gwiazdę neutronową.
      Drugim elementem układu jest gwiazda typu Be. Gwiazda ta traci materiał na rzecz gwiazdy neutronowej i naukowcy sądzą, że sama w przyszłości stanie się supernową. Naukowcy i w jej przypadku spodziewają się łagodnej eksplozji, którą układ podwójny przetrwa. będziemy więc mieli do czynienia z układem podwójny dwóch gwiazd neutronowych na bardzo ciasnych orbitach. Będą one generowały fale grawitacyjne, aż w końcu dojdzie do ich połączenia się w eksplozji kilonowej.
      Tym, co skłoniło naukowców do przeprowadzenia badań była niezwykła orbita CPD-29 2176. Zauważyliśmy, że jest ona niemal kołowa w porównaniu z innymi układami tego typu, więc zaczęliśmy badań jego ewolucję. Zauważyliśmy, że tylko bogata historia interakcji w tym układzie pozwala wyjaśnić to, jak wygląda obecnie i przewidzieć, jak będzie wyglądał w przyszłości, stwierdzili naukowcy.
      Układ CPD-29 2176 znajduje się w odległości zaledwie 11 400 lat świetlnych od Ziemi i jest dość jasny. To pozwoliło na zebranie wystarczającej liczby danych, by opisać jego ewolucję. Dzięki temu naukowcy mogli dowiedzieć się, jak wyglądają układy, w których dochodzi do kilonowej. Bardzo ważnym elementem całego systemu jest kołowa orbita oraz fakt, że gwiazda Be bardzo szybko się obraca, co jest pozostałością po czasach, gdy pochłaniała materię z towarzyszącej jej gwiazdy.
      Autorzy badań przypuszczają, że za kilka milionów lat gwiazda Be eksploduje jako ultra-stripped supernowa, zmieni się w gwiazdę neutronową, a w przyszłości dojdzie do połączenia obu gwiazd neutronowych i eksplozji kilonowej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tysiące kilometrów pod naszymi stopami znajduje się wewnętrzne jądro Ziemi. To struktura o średnicy ponad 1200 km zbudowana z żelaza w formie stałej. Dwoje badaczy z Uniwersytetu w Pekinie stwierdziło właśnie, że dosłownie przed kilkunastu laty ruch obrotowy jądra niemal ustał, a następnie zaczęło się ono obracać w drugą stronę i obecnie obraca się w kierunku przeciwnym do ruchu obrotowego Ziemi.
      Wciąż niewiele wiemy o samym jądrze oraz jego ruchu, a wiedzę tę zdobywamy badając fale sejsmiczne przechodzące przez środek planety. Yi Yang i Xiaodong Song z Pekinu najpierw przeanalizowali dane pochodzące z początku lat 90. XX wieku, a następnie porównali je danymi zbieranymi od 1964 roku. Z ich analiz wynika, że w 2009 roku ruch obrotowy jądra wewnętrznego niemal się zatrzymał, a następnie zaczęło się ono obracać w przeciwnym kierunku.
      Sądzimy, że jądro wewnętrzne obraca się raz w jedną, raz w drugą stronę, względem powierzchni Ziemi, mówią naukowcy. Ich zdaniem cały cykl trwa około 70 lat, co oznacza, że do zmiany kierunku ruchu obrotowego jądra dochodzi co 35 lat. Z badań wynika, że poprzednia zmiana miała miejsce na początku lat 70. XX wieku, a kolejna zajdzie w połowie lat 40. XXI wieku.
      Inni eksperci przestrzegają jednak, przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków. Przypominają, że wiele rzeczy dotyczących budowy wnętrza Ziemi jest dla nas tajemnicą i istnieją liczne hipotezy dotyczące tej kwestii. To bardzo dobre badania przeprowadzone przez świetnych naukowców. Użyli oni wielu danych, ale – moim zdaniem – żaden z modeli nie pasuje dobrze do wszystkich danych, jakimi dysponujemy, mówi John Vidale, sejsmolog z University of Southern California. Vidale sam jest autorem ubiegłorocznej pracy, w której stwierdza, że jądro zmienia kierunek ruchu co sześć lat. W swoich badaniach opierał się on na falach sejsmicznych wygenerowanych podczas dwóch eksplozji jądrowych z końca lat 60. i początku lat 70. Uczony przypomina też, że istnieją dane sugerujące, iż jądro obracało się w latach 2001–2013, a obecnie jest niemal nieruchome. Z kolei Hrvoje Tkalcic z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego jest autorem badań mówiących, że cały cykl zmiany ruchu obrotowego jądra trwa 20–30 lat.
      Geofizycy porównują swoje próby zbadania wnętrza Ziemi do próby badania wnętrza organizmu bez możliwości rozcięcia pacjenta czy przeprowadzenia obrazowania tomografem. Niektórzy mówią, że jądro wewnętrzne może zawierać jeszcze jedno jądro. Coś tam się dzieje i w końcu się tego dowiemy. Ale może to zająć kolejną dekadę, stwierdza Vidale.
      Yang i Song na łamach swojej pracy stwierdzają, że zaobserwowane przez nich zmiany kierunku ruchu obrotowego jądra są zgodne z innymi obserwacjami, szczególnie tymi dotyczącymi długości dnia i pola magnetycznego planety. Ich zdaniem to dowód, że wszystkie warstwy planety są ze sobą połączone dynamicznymi interakcjami, zachodzącymi prawdopodobnie za pośrednictwem sprzężenia grawitacyjnego i zachowania momentu pędu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...