Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Siedzisz w domu? Zwiedź muzeum, ukończ kurs na Harvardzie, pokoloruj manuskrypt – KopalniaWiedzy poleca

Rekomendowane odpowiedzi

Epidemia COVID-19 spowodowała, że wielu z nas spędza w domach znacznie więcej czasu, niż dotychczas. Dlaczego nie wykorzystać tego czasu do zwiedzania polskich i zagranicznych muzeów, ukończenia kursu na którejś z prestiżowych światowych uczelni czy na kolorowaniu średniowiecznych manuskryptów i współczesnych grafik, zarówno tych dla dzieci, jak i naukowych. Chcielibyśmy zaproponować Wam coś innego, niż oglądanie telewizji, granie na komputerze i sprzątanie mieszkania lub składanie mebli. Oto, co dla Was znaleźliśmy.

Na początek – kolorowanki

Od 2016 roku New York Academy of Medicine prowadzi interesujący projekt Color Our Collections. Do jego udziału zaprasza biblioteki, archiwa, instytucje kulturalne i naukowe, by te przygotowały wersje PDF swoich zbiorów i udostępniły je nam do pokolorowania. W ubiegłym roku w projekcie udział wzięło 113 instytucji z całego świata, które udostępniły  niezwykłe dzieła. Można było kolorować współczesne i średniowieczne atlasy anatomii człowieka, plany miast sprzed kilkuset lat, rysunki botaników, obrazy z dzieł religijnych czy filozoficznych, rysunki dla dzieci i wiele, wiele innych.

Ubiegłoroczna edycja jest zakończona, jednak nam udało się odnaleźć kilka działających odnośników, pod którymi znajdziecie naprawdę wyjątkowe dzieła. Zapraszamy więc do skorzystania z Berkshire Record Office Coloring Book 2019, American Bookbinders Museum Coloring Book, Bibliothèque nationale de France Coloring Book 2019, Amguedddfa Cymru – National Museum Wales Coloring Book, Historical Medical Library of the College of Physicians of Philadelphia [PDF], Countway Library Uniwersytetu Harvarda [PDF], Richardson-Sloane Special Collections Center Coloring Book [PDF], Royal College of Physicians [PDF], New York Academy of Medicine [PDF] czy Litewskiego Muzeum Sztuki [PDF]. Szczególnie cenny jest tutaj pierwszy z odnośników, do Berkshire Record Office Coloring Book 2019, gdyż po wejściu po prawej stronie mamy menu prowadzące do archiwalnych i tegorocznych materiałów. Warto spróbować z nich skorzystać.

Tegoroczna edycja Color Our Collections rozpoczęła się na początku lutego. Niestety, w chwili pisania tego tekstu są poważne problemy z dostępem do serwera. Najwyraźniej sporo osób postanowiło w obecnej sytuacji zająć się kolorowankami. Jeśli jednak jesteśmy cierpliwi, warto spróbować połączyć się z https://library.nyam.org/colorourcollections/. Przy odrobinie szczęścia będziemy mogli skorzystać z niezwykłych skarbów tam udostępnionych. Nam udało się połączyć z Brunel University Special Collections Coloring Book 2020 oraz PDF, Jewish Museum of Maryland Coloring Book 2020 [PDF], Western University Archives Coloring Book 2020 oraz PDF, a także Onslow County Museum Coloring Book 2020 oraz PDF. Również pod niektórymi z tych odnośników po prawej stronie znajdziemy menu z łączami do całej kolekcji.

Życzymy powodzenia, cierpliwości i świetnej zabawy.

A gdy w domu nie ma kredek...

Wiele uczelni wyższych z całego świata udostępnia, płatne i bezpłatne, kursy online. W ten sposób na wyciągnięcie ręki mamy olbrzymią ofertę edukacyjną, w tym z propozycji najlepszych uczelni na świecie, jak Uniwersytet Harvarda, Cambridge, Yale, Oxford, MIT, Cornell, Stanford i wiele innych. Naprawdę każdy znajdzie tam coś dla siebie. Bardzo wiele kursów jest bezpłatnych, a potwierdzeniem ich ukończenia jest wystawiony w formie elektronicznej dyplom. Za niewielką opłatą otrzymamy wydrukowany dyplom. Za inne kursy trzeba zapłacić, jednak koszt ich ukończenia jest nieporównywalny z kosztami wyjazdu za granicę i studiowaniu na miejscu.

A wybór kursów może przyprawić o zawrót głowy. Nauka biznesowego angielskiego, sztuczna inteligencja, podstawy międzynarodowych praw człowieka, wstęp do filozofii, analiza danych z wykorzystaniem języka Python, podstawy hiszpańskiego, rynki finansowe, wprowadzenie do teorii muzyki, sieci neuronowe i głębokie uczenie się, wykłady z języka i kultury australijskich Aborygenów z ludu Noongar, miejsce natury w filozofii chińskiej, wprowadzenie do psychologii społecznej, architektura platformy Google Cloud, greka starożytna, pisanie scenariuszy filmowych, język migowy, bezpieczeństwo cyfrowe a prawa człowieka, średniowieczne sagi islandzkie, IX symfonia Beethovena, programowanie w języku R, terroryzm i antyterroryzm, Chiny od Mongołów do Mingów. I można tak wymieniać bez końca.

Gdzie znajdziemy te perełki? Polecamy serwisy Coursera, edX oraz Class Central.

Czas na wycieczkę do muzeum

Gdy już pokolorowaliśmy manuskrypt i poznaliśmy podstawy fizyki kwantowej, czas ruszyć się z domu. Swoje wirtualne podwoje otwiera dla nas British Museum, gdzie zobaczymy jedne z najstarszych narzędzi kamiennych pochodzących sprzed 2 milionów lat, sumeryjską srebrną lirę z około 3000 roku przed Chrystusem, hełm z brązu z Italii sprzed powstania Cesarstwa Rzymskiego, nie mówiąc już o słynnym kamieniu z Rosetty czy ceramice sprzed 2000 lat pochodzącej z Ameryki Północnej. Nie brakuje tam też współczesnych dzieł sztuki, jak tradycyjne ubrania z Polinezji czy obrazy meksykańskich artystów z przełomu XIX i XX wieku.

Miłośnicy impresjonizmu, postimpresjonizmu oraz sztuki współczesnej powinni być zachwyceni kolekcją, jaką udostępniło nowojorskie Muzeum Guggenheima. A z Nowego Jorku już tylko kliknięcie myszką dzieli nas od Narodowej Galerii Sztuki w Waszyngtonie, gdzie zwiedzimy wystawę amerykańskiej mody z lat 1740–1895 oraz wystawę holenderskiego malarza epoki baroku, Johannesa Vermeera.

Z kolei paryskie Musee d'Orsay udostępniło nam dziesiątki dzieł francuskich artystów z lat 1848–1914. Możemy tam podziwiać m.in. Moneta, Cezanne'a i Gaugina. Chwilę później znajdziemy się w Narodowym Muzeum Sztuki Współczesnej w Seulu, gdzie na sześciu piętrach zobaczymy dzieła koreańskich i zagranicznych artystów.

Nie wszyscy jednak są miłośnikami czasów współczesnych. Tych zapraszamy do berlińskiego Pergamonu. Zobaczymy tam m.in. Bramę Isztar, jedną z bram Babilonu oraz Wielki Ołtarz Zeusa.

Miłośników malarstwa wypada zaprosić do Rijksmuseum w Amsterdamie, gdzie będą podziwiali największe dzieła złotego wieku holenderskiego malarstwa, w tym obrazy Vermeera i Rembrandata oraz do Muzeum Van Gogha, gdzie znajdą ponad 200 obrazów, 500 rysunków i 750 listów mistrza.

Cóż jeszcze można zaproponować? W J. Paul Getty Museum w Los Angeles zobaczymy europejską sztukę z okresu ponad 1000 lat, w Narodowym Muzeum Antropologii w Mexico City obejrzymy sztukę i zabytki z prehiszpańskiego Meksyku. Możemy też zwiedzić Galerię Uffizich we Florencji, Muzeum Sztuki w Sao Paulo. I nie zapominajmy o Luwrze.

Nie trzeba jednak udawać się za granicę, by zwiedzić muzeum. W Polsce zapraszają muzeum Auschwitz-Birkenau czy wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO Cerkiew Opieki Bogurodzicy w Owczarach, gdzie zobaczymy barokowy ikonostas i ołtarze boczne. Odwiedzić też można jedną z najstarszych polskich cerkwi w Karpatach, cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostaoła w Powroźniku. Wirtualnie odwiedzimy też Kopalnię Soli w Wieliczce i Filharmonię Narodową w Warszawie.

KopalniWiedzy wypada też zaprosić Was do Muzeum Archeologicznego i Muzeum Historycznego w Pałacu Królewskim we Wrocławiu. Na miłośników militariów czekają zaś Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu, krakowskie Muzeum Lotnictwa Polskiego i Muzeum Militariów we Wrocławiu. W Krakowie zobaczymy Muzeum Sztuki Współczesnej, a później przeniesiemy się do Muzeum Wsi Kieleckiej z jego dworem z Suchedniowa, zagrodami wiejskimi i budynkami folwarcznymi.

Po spacerze po Starym Cmentarzu Żydowskim we Wrocławiu zapraszamy na Szlak Kościołów Drewnianych i, dla odmiany, do XIX-wiecznej osady fabrycznej w Żyrardowie. Zwiedzać też można zamki w Malborku i Warszawie, dawne opactwo cysterek w Trzebnicy oraz Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. A na zakończenie zobaczmy wyjątkowy, zachowany w niemal niezmienionym stanie od XIII wieku kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nauka do matury to dla wielu uczniów szkół średnich wyścig z czasem. Oprócz bieżącej nauki muszą już zacząć powtórki materiału, a niektórzy także nadrabianie zaległości. Poziom wiedzy wpływa w dużej mierze na wynik egzaminu, ale nie tylko. Znaczenie ma tu także umiejętność zapanowania nad stresem. Zarówno w jednym, jak i drugim aspekcie przyszli maturzyści szukają pomocy na kursach do matury online. Ale czy słusznie?
      Przyswajanie i powtarzanie wiedzy pod kontrolą
      Jednym z najważniejszych elementów przygotowania do matury jest systematyczne przyswajanie oraz powtarzanie materiału – ale nie chaotycznie, lecz po kolei, zgodnie z planem. W tym aspekcie pierwszorzędnie sprawdzają się kursy do matury online. Z materiałów w formie wideo, testów czy interaktywnych zadań uczniowie mogą korzystać w dowolnym czasie, pracując w takim tempie, jakie im odpowiada. Zarówno badania (np. Epson Europe firmy Prospectus Global), jak i uczniowie potwierdzają przewagę materiałów cyfrowych nad papierowymi.
      Co ważne, treści są przedstawiane w różnorodny sposób, metodami adekwatnymi do danej dziedziny wiedzy. Inaczej wyglądają więc kursy do matury z angielskiego, a inaczej np. do matematyki. Każdy jest wzbogacony w taki sposób, by przyswajanie informacji z danego zakresu było jak najłatwiejsze. Uczniowie mają dostęp do notatek, nagrań wykładów i quizów, co sprzyja utrwaleniu wiedzy w regularnych odstępach czasu, zgodnie z tzw. krzywą zapominania. Mogą też skorzystać z konsultacji na żywo z doświadczonymi nauczycielami.
      Psychologiczne aspekty – przygotowanie na stres
      Egzamin maturalny to dla wielu młodych osób jedno z najbardziej stresujących wydarzeń w edukacji. Kursy do matury online oferują narzędzia, które mogą pomóc uczniom lepiej radzić sobie ze stresem. Regularne testy i sprawdziany wiedzy online przygotowują psychicznie do samego egzaminu, redukując strach przed wydarzeniem.
      Ogromną zaletą kursów online jest fakt, że pozwalają uczniom pracować we własnym tempie i unikać presji, jaka może towarzyszyć tradycyjnym zajęciom w klasie, albo w ogóle w większej grupie (zwłaszcza gdy poziom nie jest wyrównany i kandydaci z wysokimi wynikami uczą się razem z tymi słabszymi, którzy najpierw muszą nadrobić braki). Kursy przygotowawcze do matury online są ważnym wsparciem w procesie budowania pewności siebie przed egzaminem.
      Online lepiej niż stacjonarnie – oszczędność czasu
      Jedną z największych zalet internetowych kursów przygotowawczych do matury jest elastyczność i dostępność. Uczniowie nie muszą tracić cennych godzin na dojazdy do szkoły czy ośrodków nauki. Zajęcia online można odbywać w dowolnym miejscu i czasie, co pozwala lepiej dostosować harmonogram nauki do indywidualnych potrzeb. Lekcje w ramach kursu do matury Wielka Powtórka Maturalna można przerabiać w indywidualnym tempie, w dogodnych godzinach. Nie oznacza to, że nie ma możliwości dyskutowania z rówieśnikami i korzystania z pomocy doświadczonych nauczycieli. Kursanci mają dostęp do grupy wsparcia i konsultacji na żywo z egzaminatorami.
      Pozytywne opinie o wielu aspektach nauki zdalnej potwierdzają też rodzice maturzystów. Centrum Badania Opinii Społecznej zapytało, jak oceniają oni naukę zdalną swoich dzieci – ze spontanicznych odpowiedzi wynikało, że główną zaletą jest rozwój kompetencji informatycznych dzieci i fakt, że lepiej radzą sobie z nowymi technologiami. 22% pytanych zwróciło uwagę na oszczędności czasowe i finansowe wynikające z pozostawania w domu i braku konieczności dojazdu na korepetycje czy kurs stacjonarny.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzieci i młodzież w wieku 10-19 lat, u których zdiagnozowano COVID-19 są narażone na większe ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. w ciągu 6 miesięcy po diagnozie, niż ich rówieśnicy, którzy zapadli na inne choroby układu oddechowego. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z Wydziału Medycyny Case Western Reserve University. Uczeni przeprowadzili metaanalizę wpływu COVID-19 na ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. u dorosłych, a następnie postanowili poszerzyć swoją wiedzę o wpływ infekcji na osoby młodsze.
      Badacze przeanalizowali przypadki 613 602 pacjentów pediatrycznych. Dokładnie połowę – 306 801 – stanowiły osoby, u których zdiagnozowano COVID-19, w drugiej grupie znaleźli się młodzi ludzie, którzy zachorowali na inne choroby układu oddechowego. Poza tym obie grupy były do siebie podobne. Dodatkowo utworzono też dwie podgrupy po 16 469 pacjentów, w których znalazły się osoby z otyłością oraz COVID-19 lub inną chorobą układu oddechowego.
      Naukowcy porównali następnie liczbę nowo zdiagnozowanych przypadków cukrzycy typu 2. w obu grupach. Pod uwagę brano diagnozy, które postawiono miesiąc, trzy miesiące i sześć miesięcy po wykryciu pierwszej z chorób. Okazało się, że ryzyko rozwoju cukrzycy u osób, które zachorowały na COVID-19 było znacznie wyższe. Po 1 miesiącu było ono większe o 55%, po trzech miesiącach o 48%, a po pół roku – o 58%. Jeszcze większe było u osób otyłych. W przypadku dzieci i nastolatków, które były otyłe i zapadły na COVID-19 ryzyko zachorowania na cukrzycę było o 107% wyższe po 1 miesiącu, o 100% wyższe po drugim i o 127% wyższe po pół roku. Największe jednak niebezpieczeństwo związane z rozwojem cukrzycy wisiało nad tymi, którzy z powodu COVID-19 byli hospitalizowani. Ryzyko to było większe – odpowiednio do czasu po diagnozie COVID-19 – o 210%, 174% i 162%.
      Obecnie nie wiadomo, jaki może być związek COVID-19 z cukrzycą. Tym bardziej, że przeprowadzone badania to analiza retrospektywna, która nie pozwala na wykazanie związku przyczynowo-skutkowego. Potrzeba więc dalszych badań, które pozwolą określić, czy zachorowanie na COVID-19 w jakikolwiek sposób wpływa na układy związane z działaniem glukozy czy insuliny w naszym organizmie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Orły przednie przez długi czas doskonalą swoje umiejętności latania, zauważyli naukowcy z Instytutu Zachowania Zwierząt im. Maxa Plancka, Szwajcarskiego Instytutu Ornitologicznego i Uniwersytetu w Wiedniu. Na podstawie obserwacji uczeni stwierdzili, że to, co postrzegano jako zachowanie instynktowne nie tylko wymaga nauki podczas opuszczania gniazda. Okazuje się, że orły z wiekiem się doskonalą.
      Orły przednie to ptaki szybujące. By zaoszczędzić energię starają się jak najmniej machać skrzydłami, a latają dzięki wykorzystywaniu prądów wznoszących. Jednak odnalezienie takich prądów i odpowiednie ustawienie ciała nie jest rzeczą łatwą. Orły muszą się tego nauczyć.
      Naukowcy założyli nadajniki GPS 55 młodym orłom z gniazd w Szwajcarii, Niemczech, Włoszech, Słowenii i Austrii. Zwierzęta śledzono nawet przez 3 lata od opuszczenia terytorium rodziców. Badacze zdobyli dowody, że orły nawet wówczas uczą się latać, analizując miejsca, w których przebywały.
      Początkowo młode osobniki trzymały się w pobliżu gór, gdzie ukształtowanie terenu wymusza powstawanie prądów wznoszących, więc są one łatwiejsze do przewidzenia. Z czasem jednak orły coraz odważniej latały na otwartych przestrzeniach, gdzie prądy trudniej jest przewidzieć. To sugeruje, że z wiekiem umiejętności odnajdowania i wykorzystywania prądów wznoszących rosły.
      Naukowcy obliczyli, że w ciągu trzech lat obszar, na których latał ptak, zwiększał się przeciętnie ponad 2000 razy.
      Latanie jest tym, co definiuje orły, są one jego symbolem. Więc można by pomyśleć, że jest czymś tak naturalnym, jak dla ryby pływanie. Jednak wszystko wskazuje na to, że muszą nabyć doświadczenia, by nauczyć się wykorzystywać energię atmosfery, co wiąże się z tym, jak latają i gdzie mogą się przemieszczać, mówi Kamran Safi, szef grupy badawczej z Instytutu Maxa Plancka w Konstancji.
      Nowo zdobyta wiedza zostanie wykorzystana podczas ochrony orłów. Naukowcy tworzą mapy występowania zwierząt chronionych i ich przemieszczania się. Teraz do tych map trzeba będzie dostać kolejny element, wiek ptaka.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny otrzymali Katalin Karikó i Drew Weissmann za odkrycia, które umożliwiły opracowanie efektywnych szczepionek mRNA przeciwko COVID-19. W uzasadnieniu przyznania nagrody czytamy, że prace Karikó i Wiessmanna w olbrzymim stopniu zmieniły rozumienie, w jaki sposób mRNA wchodzi w interakcje na naszym układem odpornościowym". Tym samym laureaci przyczynili się do bezprecedensowo szybkiego tempa rozwoju szczepionek, w czasie trwania jednego z największych zagrożeń dla ludzkiego życia w czasach współczesnych.
      Już w latach 80. opracowano metodę wytwarzania mRNA w kulturach komórkowych. Jednak nie potrafiono wykorzystać takiego mRNA w celach terapeutycznych. Było ono nie tylko niestabilne i nie wiedziano, w jaki sposób dostarczyć je do organizmu biorcy, ale również zwiększało ono stan zapalny. Węgierska biochemik, Katalin Karikó, pracowała nad użyciem mRNA w celach terapeutycznych już od początku lat 90, gdy była profesorem na University of Pennsylvania. Tam poznała immunologa Drew Weissmana, którego interesowały komórki dendrytyczne i ich rola w układzie odpornościowym.
      Efektem współpracy obojga naukowców było spostrzeżenie, że komórki dendrytyczne rozpoznają uzyskane in vitro mRNA jako obcą substancję, co prowadzi co ich aktywowania i unicestwienia mRNA. Uczeni zaczęli zastanawiać się, dlaczego do takie aktywacji prowadzi mRNA transkrybowane in vitro, ale już nie mRNA z komórek ssaków. Uznali, że pomiędzy oboma typami mRNA muszą istnieć jakieś ważne różnice, na które reagują komórki dendrytyczne. Naukowcy wiedzieli, że RNA w komórkach ssaków jest często zmieniane chemicznie, podczas gdy proces taki nie zachodzi podczas transkrypcji in vitro. Zaczęli więc tworzyć różne odmiany mRNA i sprawdzali, jak reagują nań komórki dendrytyczne.
      W końcu udało się stworzyć takie cząsteczki mRNA, które były stabilne, a po wprowadzeniu do organizmu nie wywoływały reakcji zapalnej. Przełomowa praca na ten temat ukazała się w 2005 roku. Później Karikó i Weissmann opublikowali w 2008 i 2010 roku wyniki swoich kolejnych badań, w których wykazali, że odpowiednio zmodyfikowane mRNA znacząco zwiększa produkcję protein. W ten sposób wyeliminowali główne przeszkody, które uniemożliwiały wykorzystanie mRNA w praktyce klinicznej.
      Dzięki temu mRNA zainteresowały się firmy farmaceutyczne, które zaczęły pracować nad użyciem mRNA w szczepionkach przeciwko wirusom Zika i MERS-CoV. Gdy więc wybuchła pandemia COVID-19 możliwe stało się, dzięki odkryciom Karikó i Weissmanna, oraz trwającym od lat pracom, rekordowo szybkie stworzenie szczepionek.
      Dzięki temu odkryciu udało się skrócić proces, dzięki czemu szczepionkę podajemy tylko jako stosunkowo krótką cząsteczkę mRNA i cały trik polegał na tym, aby ta cząsteczka była cząsteczką stabilną. Normalnie mRNA jest cząsteczką dość niestabilną i trudno byłoby wyprodukować na ich podstawie taką ilość białka, która zdążyłaby wywołać reakcję immunologiczną w organizmie. Ta Nagroda Nobla jest m.in. za to, że udało się te cząsteczki mRNA ustabilizować, podać do organizmu i wywołują one odpowiedź immunologiczną, uodparniają nas na na wirusa, być może w przyszłości bakterie, mogą mieć zastosowanie w leczeniu nowotworów, powiedziała Rzeczpospolitej profesor Katarzyna Tońska z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Myślę, że przed nami jest drukowanie szczepionek, czyli dosłownie przesyłanie sekwencji z jakiegoś ośrodka, który na bieżąco śledzi zagrożenia i na całym świecie produkcja już tego samego dnia i w ciągu kilku dni czy tygodni gotowe preparaty dla wszystkich. To jest przełom. Chcę podkreślić, że odkrycie noblistów zeszło się z możliwości technologicznymi pozwalającymi mRNA sekwencjonować szybko, tanio i dobrze. Bez tego odkrycie byłoby zawieszone w próżni, dodał profesor Rafał Płoski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli chcemy lepiej zrozumieć warunki rozwoju, do jakich dzieci mogą być najlepiej przystosowane, powinniśmy przyjrzeć się łowcom-zbieraczom, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of Child Psychology and Psychiatry. W końcu, jak przypominają, H. sapiens przez ponad 95% swojej historii był łowcą-zbieraczem.
      Zdaniem doktorów Nikhila Chudhary'ego i Annie Swanepoel badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić warunki, w jakich żyją dzieci w krajach rozwiniętych.
      Badacze zauważają, że większa intensywność kontaktu bezpośredniego, dotyku, większa sieć osób opiekujących się dzieckiem mogą być korzystne dla rozwiniętych społeczeństw. A dla dziecka korzystne będzie więcej kontaktu z innymi dziećmi oraz bardziej aktywna edukacja w grupach składających się z dzieci w różnym wieku. Dlatego też antropolog ewolucyjny Chaudhary i psychiatra dziecięca Swanepoel wzywają do podjęcia badań nad zdrowiem psychicznym dzieci w społecznościach łowiecko-zbierackich.
      Uczeni zauważają, że dzieci z takich społeczeństw prowadza zupełnie inny tryb życia niż dzieci z krajów rozwiniętych. Spotykają się też z wieloma wyzwaniami i trudnościami, jakich nie doświadczają ich rówieśnicy z naszej części świata, dlatego też ich dzieciństwa nie należy idealizować.
      Naukowcy opisali zaobserwowane przez siebie różnice, które mogą znacząco wpływać na dobrostan dzieci. Zauważyli, że dzieci w krajach rozwiniętych mają niewiele kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Na przykład w Bostwanie w plemieniu !Kung dzieci w wieku 10-20 tygodni aż przez 90% dnia mają fizyczny kontakt z innym człowiekiem, a gdy płaczą to w niemal 100% otoczenie reaguje, najczęściej je przytulając i pocieszając. Krzyczenie czy upominanie płaczącego dziecka są tam niezwykle rzadkie. Tak wielkie zwracanie uwagi na dziecko jest możliwe, gdyż bardzo dużą rolę w opiece odgrywają inni ludzie niż rodzice.
      W wielu społecznościach zbieracko-łowieckich bardzo rozpowszechnione jest allorodzicielstwo, kiedy to osoby inne niż rodzice opiekują się dziećmi. Allorodzice zajmują się nimi przez połowę czasu. Na przykład wśród Efe w DRK dziecko przed osiągnięciem 18 tygodnia życia ma średnio 14 opiekunów dziennie, a opieka nad nim jest przekazywana średnio 8-krotnie w ciągu godziny.
      Obecnie rodzice mają znacznie mniej pomocy w opiece nad dzieckiem ze strony sieci rodziny i znajomych niż prawdopodobnie mieli w czasie całej ewolucyjnej historii człowieka. Ta różnica może wytwarzać presję ewolucyjną, która jest szkodliwa i dla dzieci i dla opiekunów, mówi Chaudhary. Dostępność innych opiekunów może zmniejszać zarówno poziom stresu w rodzinie, jak i ryzyko depresji u matki, które mają bardzo negatywny wpływ na dobrostan i rozwój dziecka, dodaje uczony.
      Autorzy badań podkreślają, że allorodzicielstwo to jedna z kluczowych cech adaptacyjnych człowieka i jest czymś przeciwnym niż proponowane obecnie intensywne macierzyństwo, zakładające, że matki powinny samodzielnie zajmować się dziećmi. Taka narracja może prowadzić do wyczerpania matki i mieć niebezpieczne konsekwencje, mówią Chaudhary i Swanepoel.
      Generalnie rzecz ujmując, w społecznościach łowiecko-zbierackich dziećmi opiekuje się olbrzymia liczba osób, nierzadko na dziecko przypada więcej niż 10 opiekunów. Tymczasem w krajach rozwiniętych zasady opieki są zupełnie inne, nawet w miejscach nastawionych na opiekę nad dziećmi. Na przykład brytyjskie Ministerstwo Edukacji wymaga, by w żłobkach przypadał 1 opiekun na 3 dzieci w wieku do 2 lat i 1 opiekun na 4 dzieci w wieku 2-3 lat. Niemowlęta i dzieci w wieku poniemowlęcym w społecznościach łowców-zbieraczy mają w najbliższym otoczeniu licznych opiekunów. Z punktu widzenia dziecka ta bliskość i interakcja są zupełnie czymś innym niż to, czego doświadczają dzieci w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziećmi będzie zajmowało się jeszcze mniej osób niż obecnie, musimy rozważyć możliwość, że odbędzie się to ze szkodą dla dzieci, uważają naukowcy.
      U łowców-zbieraczy dzieci odgrywają znacznie większą rolę w opiece nad niemowlętami niż w społeczeństwach rozwiniętych. W niektórych miejscach już czterolatkowie opiekują się młodszymi dziećmi i potrafią dobrze to robić, a czymś normalnym jest dziecko, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego zajmuje się niemowlętami. Tymczasem w krajach rozwiniętych zaleca się, by opiekunem niemowlęcia był co najmniej starszy nastolatek. W krajach rozwiniętych dzieci mają dużo zajęć w szkole i mniej możliwości do opiekowania się innymi dziećmi. Powinniśmy co najmniej rozważyć opiekę nad niemowlętami przez starsze rodzeństwo, dzięki czemu będzie mogło ono rozwinąć swoje umiejętności społeczne, wyjaśnia Chaudhary.
      Autorzy badań zauważają też, że w społecznościach łowiecko-zbierackich rzadko mamy do czynienia z takim modelem nauczania, jak u nas. Najczęściej dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. A dzieci w wieku 2-16 lat dużą część czasu spędzają w grupach o mieszanym wieku bez nadzoru dorosłych. Uczą się od siebie nawzajem, nabywając wiedzę i nowe zdolności poprzez zabawę i eksplorację. Tam nauka i zabawa to jedność. W krajach rozwiniętych czynności te są wyraźnie rozdzielone.
      Uczenie się w klasach jest czymś obcym temu, jak człowiek uczył się przez niemal całą swoją historię. Oczywiście naukowcy zauważają, że umiejętności potrzebne w społeczeństwie łowiecko-zbierackich są zupełnie inne od tego, co jest potrzebne w gospodarkach rynkowych, gdzie nauka w klasach jest niezbędna. Jednak dzieci mogą posiadać pewne psychologiczne cechy odnośnie bardziej naturalnego sposobu nauczania, które można by wykorzystać również w krajach rozwiniętych, stwierdzają.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...