Sign in to follow this
Followers
0

Ciasne ubrania i częsta depilacja pewnych rejonów zwiększają ryzyko wulwodynii
By
KopalniaWiedzy.pl, in Zdrowie i uroda
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Tania i całkiem przyjemna w stosowaniu? Taka jest właśnie depilacja pastą cukrową. Opinie pokazują, że obecnie to jedna z najmodniejszych metod na długotrwałe pozbycie się owłosienia. Ale czy rzeczywiście ma wyłącznie same zalety? Rozwiewamy wątpliwości!
Nowoczesna depilacja ma wiele wymiarów. Wybór jest szeroki: maszynka do golenia, drogeryjny krem do depilacji, plastry z woskiem, pasta cukrowa, tradycyjny depilator, urządzenia domowego użytku emitujące specjalne światło lub profesjonalna depilacja laserowa. Dosłownie nie wiadomo, na co się zdecydować.
Ostatnio szczególnie popularna stała się pasta cukrowa do depilacji. Zabiegi z jej użyciem weszły na stałe do oferty salonów kosmetycznych oraz tych specjalizujących się stricte w usuwaniu owłosienia. Równie dobrze możemy ją jednak nakładać samodzielnie w domu. Ale, uwaga, to produkt, który wymaga nabrania wprawy w aplikacji – w przeciwnym razie może budzić rozczarowanie, zwłaszcza w początkowej fazie stosowania.
Pasta cukrowa – skład i właściwości
Pasta cukrowa do depilacji jest szeroko doceniana za prostotę składu i jego naturalność. W najbardziej podstawowym wariancie znajdziemy wyłącznie sacharozę, wodę i kwas cytrynowy. Szczególnie ważna jest obecność tego ostatniego, ponieważ ma on działanie złuszczająco-rozjaśniające. W związku z tym nie zaleca się nakładania pasty na świeżo opaloną skórę, a tym bardziej – punktowo. Może to prowadzić do mało estetycznego efektu białych plam na ciele.
W urozmaiconych wersjach występują też naturalne substancje zapachowe, które przy okazji nadają paście dodatkowe właściwości:
woda różana – odpręża, uspokaja, daje poczucie elegancji, mięta – odświeża, energetyzuje, relaksuje, działa przeciwbakteryjnie, aloes – łagodzi podrażnienia, nawilża, czekolada – budzi pyszne skojarzenia, koi zmysły, miód – słodki i silnie odżywczy, ładnie wygładza i zmiękcza skórę. Pasta cukrowa do depilacji – opinie, rodzaje
Wiele osób zastanawia się, czy używanie pasty cukrowej jest skomplikowane. Nie, ale – jak już wspomnieliśmy wyżej – potrzebna jest do tego wprawa. Panie, które potrafią się nią posługiwać, zgodnie potwierdzają, że daje o wiele lepsze efekty niż wosk.
Produkt najczęściej umieszczony jest w plastikowym okrągłym pudełeczku, choć można dostać go również w postaci wkładu / kasety do urządzenia typu roll-on (takiego, które służy również do depilacji woskiem).
Pasta cukrowa do depilacji może być miękka, średnio twarda lub twarda. Niektórzy producenci, jak np. Alexya, mają swój własny podział (od extra soft, przez soft i natural, po twardą) kojarzący się nieco z miodami. Pamiętajmy, że konsystencję warto dobierać pod kątem posiadanych umiejętności. Im produkt bardziej miękki, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie wymagał podgrzania w kąpieli wodnej – a ten krok może być ryzykowny dla mało doświadczonych pań, ponieważ jeśli pasta nabierze temperatury większej niż 36-40ºC, może spowodować poparzenia.
Jak używać miękkiej pasty cukrowej, żeby depilacja była efektywna?
Otwórz pojemniczek i chwyć odpowiednią ilość pasty w dwa palce. Nałóż od razu na miejsce, które pragniesz wydepilować – koniecznie pod włos. Złap za kawałek delikatnie przyschniętej pasty i zerwij ją stanowczym ruchem – z włosem. A co robić, gdy pasta cukrowa do depilacji jest zbyt gęsta, żeby wyjmować ją i formować dłonią? Ogrzej ją najpierw do temperatury 36ºC, a następnie nanieś na ciało za pomocą drewnianej szpatułki. Jeżeli zrywanie zaschniętej masy także będzie sprawiać trudność, użyj włókninowych pasków wykorzystywanych przy depilacji woskiem.
Nie zapominaj też, żeby nigdy nie aplikować pasty na uszkodzoną i podrażnioną skórę, zwłaszcza gdy zdecydowałaś się na jej podgrzanie i jest gorąca.
Pasta cukrowa do depilacji – praktyczne wskazówki
Warto wiedzieć, że nawet najlepsza pasta cukrowa na nic się zda, jeśli włoski, których chcemy się pozbyć, nie będą miały odpowiedniej długości. Specjaliści zalecają, aby było to co najmniej 0,5 cm – to optymalny stan, ponieważ pasta jest wtedy w stanie na tyle oblepić każdy włosek, żeby wyrwał się wraz z cebulką. Inaczej może dojść do sytuacji, w której krótsze włoski nie będą możliwe do usunięcia. Nie dosyć, że skóra nie będzie wtedy całkowicie gładka, to jeszcze owłosienie będzie odrastać w nierównomiernym tempie i cały zabieg trzeba będzie częściej powtarzać.
A w depilacji pastą – tak samo jak w przypadku wosku – ważna jest systematyczność. Im częściej będziemy po nią sięgać, tym włoski będą słabsze. Odrastają wtedy wolniej, są cieńsze, jaśniejsze, a bywa że w niektórych miejscach ich wzrost zostaje zahamowany praktycznie do zera.
Co jeszcze jest istotne? Pasta cukrowa do depilacji raczej nie nadaje się na duże partie ciała. Rekomendowana jest głównie do twarzy, pach i okolic bikini. Oczywiście można użyć jej do rąk czy nóg, jednak będzie to zdecydowanie bardziej czasochłonne i mniej ekonomiczne – najpewniej potrzebne będzie więcej niż jedno opakowanie.
Jak przygotować ciało do depilacji pastą cukrową?
Istnieją pewne triki, za pomocą których możesz uzyskać bardziej spektakularne efekty. Co prawda najlepsza pasta cukrowa do depilacji poradzi sobie profesjonalnie w każdych warunkach, ale doświadczone kosmetyczki i tak zalecają zastosowanie na dzień przed zabiegiem odpowiedniej rutyny pielęgnacyjnej.
– Jeśli chcesz, żeby pasta przyklejała się wyłącznie do włosków, zamiast do martwego naskórka, co może negatywnie wpłynąć na dokładność depilacji, wykonaj dzień wcześniej peeling – tradycyjny lub enzymatyczny. Tuż przed aplikacją samej pasty dobrze też odtłuścić skórę. Użyj do tego celu specjalistycznego żelu dezynfekującego lub pudru z alantoiną, który pochłania sebum i wilgoć, dzięki czemu pasta ma o wiele lepszą przyczepność, a cały zabieg jest mniej bolesny – zauważają specjalistki z salonu urody należącego do międzynarodowej sieci drogerii MAKEUP.
Pasta cukrowa do depilacji – zalety
Na koniec małe podsumowanie plusów, jakie niesie za sobą depilacja pastą:
Długotrwały rezultat – w zależności od indywidualnych predyspozycji efekt gładkiej skóry utrzymuje się ok. 2-4 tygodnie. Nawet jeśli w tym czasie odrosną pojedyncze włoski, można szybko pozbyć się ich zwykłą jednorazową maszynką, a depilację cukrową powtórzyć dopiero w momencie, gdy cały obszar, który nas interesuje, pokryje się z powrotem włoskami o długości min. 5 mm. Dobry skład – większość past jest naturalna. Nie zawierają ani sztucznych barwników, ani alergenów. Jeśli mamy wprawę i używamy pasty bez dodatkowych akcesoriów (czyli rozprowadzamy ją i zrywami palcami), minimalizujemy także generowanie dodatkowych śmieci w postaci szpatułek i pasków. To rozwiązanie ekologiczne i przy okazji dobre dla skóry. Brak wrastających włosków – ponieważ pastę zrywa się z włosem, a nie pod włos, jak wosk, minimalizuje to ryzyko pojawienia się wrastających włosków, ranek i stanów zapalnych. Bezpieczeństwo – można ją stosować nawet u kobiet w ciąży.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Przed ponad 1400 laty mieszkańcy dzisiejszego stanu Waszyngton, palili sumak szkarłatny (Rhus glabra). Takie wnioski płyną z badań tego, co odkryto we wnętrzu liczącej sobie ponad 1400 lat fajki znalezionej w środkowej części stanu. Naukowcy z Washington State University wykorzystali przy tym nową technologię, która pozwala zidentyfikować tysiące składników roślinnych.
W fajce znaleziono też ślady Nicotiana quadrivalvis. To gatunek dzikiego tytoniu, który obecnie w okolicy nie występuje, jednak prawdopodobnie w przeszłości był tam szeroko uprawiany.
Jednak najbardziej interesującym znaleziskiem są ślady Rhus glabra. Dotychczas bowiem brakowało fizycznych dowodów, by Indianie palili jakieś inne rośliny niż tytoń.
Wśród Indian Ameryki Północnej palenie fajki odgrywało często rolę religijną i ceremonialną., Nasze badania pokazują, które rośliny były w przeszłości ważne dla lokalnych społeczności. Sądzimy, że sumak mógł być mieszany z tytoniem zarówno dla jego właściwości zdrowotnych, jak i dla poprawy smaku fajki, mówi główny autor badań, Korey Brownstein.
Nowa metoda identyfikacji składników roślinnych bazuje na metabolitach obecnych w szczątkach roślin. Mówi ona nam nie tylko, że znaleźliśmy to, czego szukaliśmy, ale zdradza też, co jeszcze znajdowało się w fajce, dodaje profesor David Gang. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że to zupełnie nowa jakość w archeologicznej analizie chemicznej.
Dotychczas naukowcy poszukiwali konkretnych biomarkerów poszczególnych roślin, takich jak np. nikotyna czy kofeina. Jak mówi Gang, problem z tą metodą polegał na tym, że o ile np. obecność nikotyny wskazywała na palenie tytoniu, nie było wiadomo, jaki konkretnie gatunek rośliny był używany. Ponadto, jeśli za pomocą tej metody szukasz konkretnego biomarkera, to nie jesteś w stanie stwierdzić, co jeszcze się tam znajdowało, dodaje uczony.
Teraz, dzięki nowej metodzie, naukowcy nie tylko zidentyfikowali inną, obok tytoniu, roślinę dodawaną do fajki, ale byli również w stanie powiedzieć więcej o uprawach czy handlu tytoniem. W drugiej bowiem fajce, która była używana już po przybyciu Europejczyków do Ameryki, znaleziono inny gatunek tytoniu – N. rustica. Był on uprawiany przez Indian na wschodnim wybrzeżu.
Nasze badania pokazują, że społeczności Ameryki Północnej wchodziły ze sobą w szerokie interakcje obejmujące różne regiony ekologiczne, wymieniali się tytoniem i innymi dobrami. Odkrycie to każe też podać w wątpliwość szeroko rozpowszechniony pogląd, jakoby po kontakcie z Europejczykami miejscowe tytoń został wyparty przez ten uprawiany przez Białych.
Naukowcy z Washington State University mówią, że wykorzystana przez nich metoda pozwoli archeologom na bardziej precyzyjne identyfikowanie roślin używanych przez setkami czy tysiącami lat, dostarczając bardziej szczegółowych informacji zarówno na temat ewolucji używek, ich interakcji z różnymi społecznościami, jak i danych na temat upraw czy handlu.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Drugiego listopada z kosmodromu w Wallops Flight Facility w Wirginii wystrzelono wynoszony przez rakietę Antares statek transportowy Cygnus NG-12. Znajdował się na nim m.in. specjalnie zaprojektowany kosmiczny piekarnik Zero G Oven, który posłuży do pieczenia ciastek z kawałkami czekolady.
Ważący ok. 3700 kg ładunek, na który składały się też m.in. kamizelki AstroRad chroniące przed promieniowaniem, miał dotrzeć na Międzynarodową Stację Kosmiczną (MSK) w poniedziałek.
Piekarnik powstał dzięki współpracy firm Nanoracks i Zero G Kitchen. Nanoracks od 10 lat specjalizuje się m.in. w obudowach zapewniających bezpieczny transport ładunków w przestrzeń kosmiczną. Testy z wykorzystaniem piekarnika będą pierwszym przypadkiem pieczenia w przestrzeni kosmicznej. Wysłane wcześniej w tym roku ciasto zapewniła sieć hoteli DoubleTree Hiltona (ponoć przyświecał jej cel, by uczynić przyszłe podróże kosmiczne przyjemniejszymi). Astronauci ocenią wpływ mikrograwitacji na kształt i konsystencję ciastek.
Kiedy pierwszy raz o tym rozmawialiśmy, nie byliśmy w ogóle pewni, czy coś takiego jest możliwe. Każdy wie, jak przebiega proces pieczenia w warunkach ziemskich, jednak jak to przełożyć na warunki braku grawitacji - mówi Mary Murphy z Nanoracks. Na Ziemi pieczenie polega na ciągłym ruchu powietrza. To ciepłe unosi się do góry, a chłodniejsze opada. Powietrze cały czas krąży więc w piekarniku. W kosmosie taki proces nie zachodzi, trzeba było zatem wymyślić inny sposób na transfer ciepła do pieczonej żywności. Zero G Oven ma wewnątrz cylinder wyłożony ze wszystkich stron elementami grzewczymi. Wypiek umieszczany jest w środku, dzięki czemu gorące powietrze otacza go ze wszystkich stron. Jeśli w takim piekarniku po prostu umieszczono by kawałek ciasta, mógłby on wylecieć poza punkt centralny lub obijać się po całym cylindrze. Tak czy inaczej nie zostałby zatem równo wypieczony. Rozwiązaniem okazało się wykorzystanie silikonowego woreczka, mocowanego aluminiową ramką. Całość pozwala na swobodny przepływ powietrza, ale zatrzymuje okruszki, by nie latały po całej kuchence i, w efekcie, po Stacji.
Niestety, w najbliższym czasie astronauci nie najedzą się własnoręcznie upieczonymi ciasteczkami. Na Stację trafiło bowiem zaledwie pięć porcji przygotowanych do wypieków. Dwie są dla astronautów, ale trzy mają w stanie nienaruszonym trafić na Ziemię, gdzie NASA przeprowadzi na nich testy. Na pocieszenie załodze wysłano też gotowe ciastka w okolicznościowej puszce. Hilton ma nadzieję, że po testach w NASA ciastka będą w na tyle dobrym stanie, że firma otrzyma je z powrotem.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z University College London znaleźli dodatnią korelację pomiędzy liczbą mieszkańców Wielkiej Brytanii, którzy rzucają palenie, a liczbą osób, które używają e-papierosów i z nich rezygnują.
Badania, których wyniki opublikowano w piśmie Addiction, były sponsorowane przez Cancer Research UK. Ich autorzy zauważyli, że od roku 2011, kiedy to zauważalny jest wzrost liczby użytkowników e-papierosów, rośnie też odsetek osób, którym udało się rzucić palenie. Co więcej, w roku 2015 tempo wzrostu liczby użytkowników e-papierosów uległo spowolnieniu, a w tym samym czasie podobne zjawisko zaobserwowano w grupie osób rzucających palenie. Naukowcy wyliczyli, że w samym tylko roku 2017 palenie tytoniu rzuciło od 50 700 do 69 930 osób, które – gdyby nie e-papierosy – nadal paliłyby tytoń.
Na potrzeby badań wykorzystano dane ze Smoking Toolkit Study. To prowadzone od 2006 roku comiesięczne ankiety dotyczace palenia papierosów wśród osób od 16. roku życia.
Podczas analizy uwzględniano zmiany w czasie liczby użytkowników e-papierosów, liczby osób używających e-papierosów w celu rzucenia palenia, całkowitej liczby osób usiłujących rzucić palenie, całkowitej liczby osób, którym udało się rzucić palenie oraz uśrednionej liczby palaczy tradycyjnych papierosów. Dane skorygowano o takie zjawiska jak zmiany pór roku, zmiany w polityce państwa, trendy społeczne, dostępność papierosów czy wydatki przemysłu tytoniowego na reklamę.
Autorzy badań, doktor Emma Beard z Wydziału Psychologii i Językoznawstwa oraz doktor Jamie Brown i profesor Robert West z Wydziału Epidemiologii i Opieki Zdrowotnej, stwierdzili, że ich badania pokazały, iż e-papierosy pomagają rzucić palenie. Wydaje się, że w Anglii znaleziono rozsądną równowagę pomiędzy regulowaniem, a promocją e-papierosów. Działania marketingowe są poddane ścisłej kontroli, więc bardzo mało ludzi, którzy nigdy nie palili, sięga po e-papierosy, a jednocześnie miliony palaczy używa e-papierosów, by ograniczyć lub rzucić palenie w ogóle. Z kolei George Butterwoth, menedżer z Cancer Research UK, ostrzega: E-papierosy to dość nowy produkt, ich używanie nie jest pozbawione ryzyka, nie znamy długoterminowych skutków ich stosowania. Dlatego odradzamy ich używanie osobom, które nigdy nie paliły.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Gwałtownie wzrosła liczba ofiar tajemniczej choroby związanej z paleniem e-papierosów. Jak informuje CDC (Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom) dotychczas na terenie 46 stanów i Amerykańskich Wysp Dziewiczych potwierdzono 805 przypadków uszkodzenia płuc u palących e-papierosy. Jeszcze tydzień temu wiedziano o 530 takich przypadkach, a przed 2 tygodnimi było ich 380. Agencja donosi też o 12 przypadkach zgonów. Przypomnijmy, że przed miesiącem informowaliśmy o prawdopodobnie pierwszym zgonie związanym z e-papierosami.
Wielu z hospitalizowanych przyznało, że wykorzystywało e-papierosy do palenia THC, inni mówili o łączeniu THC i nikotyny. Niektórzy twierdzili jednak, że wykorzystywali jedynie nikotynę. Urzędnicy mówią jednak, że pacjenci często nie chcą ujawniać, iż palili THC. Wciąż jednak nie wiadomo jaki produkt lub produkty, prowadzą do uszkodzenia płuc i śmierci wśród użytkowników e-papierosów. To bardzo złożone śledztwo i nie powinniśmy spodziewać się szybkich odpowiedzi, mówi Anne Schuchat, wicedyrektor CDC.
Podczas przesłuchania w Kongresie pani Schuchat stwierdziła, że jest bardzo sfrustrowana powolnym przebiegiem śledztwa. Jest ono jednak skomplikowane ze względu na bardzo dużą ofertę produktów dostępnych na rynku e-papierosów.
E-papierosy to stosunkowo nowy produkt, który nie jest regulowany żadnymi przepisami. Istnieje też olbrzymia liczba różnych wkładów, które palą użytkownicy. Wkłady te składają się w znakomitej większości z substancji, których wpływu na zdrowie człowieka po podgrzaniu i inhalacji nikt nigdy nie badał. W przeszłości pojawiały się już doniesienia o potencjalnym szkodliwym wpływie niektórych z nich. Jednak od kilku tygodni najwyraźniej mamy do czynienia z poważnym kryzysem. Z nieznanego jeszcze powodu e-papierosy zaczęły poważnie szkodzić swoim użytkownikom, a niektórzy z nich zmarli.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.