Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W epoce brązu na Półwyspie Iberyjskim udomowiono lisy

Rekomendowane odpowiedzi

W północno-wschodniej części Półwyspu Iberyjskiego, pomiędzy III a II tysiącleciem przed Chrystusem szeroko rozpowszechnione były praktyki grzebania zwierząt ze zmarłymi ludźmi. Naukowcy odkryli właśnie, że w tym czasie ludzie udomowili nie tylko psy, ale również lisy, na co wskazuje dieta podobna do tej, jaką spożywali właściciele zwierząt.

Na stanowiskach Can Roqueta (Barcelona) oraz Minferri (Lleida) w grobach znaleziono cztery lisy i wiele psów. Nie jest to wyjątek. Zwierzęta te odkryto w licznych pochówkach północno-wschodniej części półwyspu.

Najbardziej zaskakującą cechą tych pochówków jest grzebanie zmarłych w dużych grobach, wraz z psami ni lisami. Zauważyliśmy, że w niektórych przypadkach psy otrzymywały specjalne pożywienie. Sądzimy, że było to związane z ich rolą psów pracujących. Ponadto jeden z lisów wykazuje cechu udomowienia, mówi Aurora Grandal-d'Anglade, współautorka badań nad związkami pomiędzy ludźmi a psami ocenianymi na podstawie diety. Wyniki badań opublikowano w piśmie Archeological and Anthropological Sciences.

Naukowcy badali stabilne izotopy węgla i azotu w kościach pochowanych oraz brali pod uwagę dane archeologiczne, archeobiologiczne i antropologiczne, by porównać dietę ludzi i pochowanych wraz z nimi psów. W sumie przebadano 37 psów, 19 udomowionych zwierząt kopytnych i 64 ludzi. Dane wskazują, że dieta psów była podobna do diety ludzi.

Z kolei badania izotopowe lisów z Minferri wykazały zróżnicowanie diety. W niektórych przypadkach zwierzęta te spożywały podobne pokarmy co pochowane psy, w innych zaś ich dieta była bardziej typowa dla dzikiego zwierzęcia, mającego niewielki kontakt z człowiekiem. Przypadek lisa z Can Roqueta jest szczególny, gdyż mamy tu do czynienia ze starym zwierzęciem ze złamaną łapą. Złamanie wciąż jest w trakcie gojenia, widoczne są ślady unieruchomienia łapy przez ludzi. Dieta tego lisa była niezwykła, podobna do diety szczenięcia psa. Uważamy, że był to udomowiony lis, który długo mieszkał z ludźmi, mówi Grandal.

Duże psy z Can Roqueta spożywały specjalną bogatą w zboża dietę. Prawdopodobnie zwierzęta były wykorzystywane w celach transportowych. Zwierzęta te wykazują objawy zaburzeń rozwoju kręgosłupa, powstających przy przenoszeniu ciężarów. Ludzie przygotowywali im dietę bogatą w węglowodany, gdyż zwierzęta ciężko pracowały. Może się wydawać dziwnym, że psy karmiono zbożem, ale takie rekomendacje znajdziemy np. u żyjącego w I wieku agronoma Luciusa Columelli, w jego dziele Res rustica.

Dieta zwierząt takich jak krowy, owce i kozy była typowa dla ich gatunków, zatem ich rolą było dostarczanie mięsa, mleka i wełny, a nie praca. Konie nie były jeszcze rozpowszechnione.

Zarówno u psów jak i ludzi izotopy wskazują na wyższe spożycie protein zwierzęcych. Niekoniecznie pochodziły one z mięsa, równie dobrze mogło być to mleko i produkty mleczne. Wydaje się również, że mężczyźni spożywali więcej białka zwierzęcego niż kobiety. Psy mogły jeść resztki po ludziach, prawdopodobnie to, co zostawiły kobiety i dzieci.

W epoce brązu głównym zadaniem psów była ochrona stad zwierząt hodowlanych oraz siedzib ludzkich. Jeszcze do XIX wieku w Ameryce Północnej i Europie psy były wykorzystywane w transporcie lekkich przedmiotów. Najwyraźniej podobnie używano ich w epoce brązu.

W Ameryce Północnej znajdowano psy ze zniekształceniami kości wskazującymi, iż ciągnęły one różne przedmioty. Psy z Can Roqueta dowodzą, że zwierzęta te już od dawna były wykorzystywane w celach transportowych. Są one unikatowe na skalę całej Europy, mówi Albizur Canadell.

Znaleziska w Minferri wskazują też, że w epoce brązu miejscowa ludność miała dobrze rozwinięte zwyczaje grzebalne. W tych dwóch strukturach szczątki trzech osób zostały pochowane wraz ze zwierzętami. W grobie nr 88 znajduje się ciało starego mężczyzny z pozostałościami po całej krowie i nogami nawet siedmiu kóz. Są tam też szczątki młodej kobiety, wraz z którą pochowano całą kozę, dwa lisy oraz róg zwierzęcia, opisuje Ariadna Nieto Espinet z Uniwersytetu w Lleidzie.

Z kolei w grobie nr 405 znajduje się ciało prawdopodobniej kobiety, której towarzyszą szczątki dwóch całych przedstawicieli bydła rogatego i dwóch psów. Wciąż nie wiemy, dlaczego tylko niektórzy ludzie mieli prawo i przywilej pochówku z tego typu ofiarami, mówią eksperci.

Z kolei w Can Roqueta wyraźnie wyróżniają się pochówki kobiety, mężczyzny oraz dziecka, w których grobach również złożono udomowione zwierzęta. Sposób pochówku dziecka wskazuje, że odziedziczyło ono status społeczny.

Wydaje się, że bydło rogate oraz psy, które były najczęściej grzebane z ludźmi, odgrywały znaczącą rolę w ekonomii i pracy oraz w świecie symbolicznym. Były symbolami bogactwa, prestiżu i ochrony, stwierdzają badacze.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwóch młodych mężczyzn, którzy zmarli 4000 lat temu na terenie dzisiejszej Austrii, chorowało na dżumę, donoszą badacze z Austriackiej Akademii Nauk. Tym samym są to najstarsze znane ofiary tej choroby zidentyfikowane w Austrii. Szkielety zmarłych znaleziono w graniczącej z Czechami gminie Drasenhofen. Jedna z ofiar dżumy zmarła pomiędzy 23. a 30. rokiem życia, drugi z mężczyzn miał 22–27 lat. Zostali pochowani niedaleko siebie na cmentarzu składającym się z 22 grobów. Ich groby znajdują się na obrzeżach cmentarza, więc być może wiedziano, że zmarli na chorobę zakaźną, mówi Katharina Rebay-Salisbury z Austriackiego Instytutu Archeologicznego.
      Naukowcy, badający cmentarz w Drasenhofen, nawiązali współpracę z Instytutem Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku, gdyż poszukiwali ewentualnych pokrewieństw pomiędzy pochowanymi tam osobami. Ku ich zdumieniu, analizy ujawniły obecność Yersinia pestis, bakterii wywołującej dżumę. Co interesujące, pomimo tego, że obaj zmarli żyli w tym samym miejscu i w podobnym czasie, obu zabiły różne szczepy Y. pestis. Oznacza to, że nie mamy tutaj do czynienia z infekcją przekazywaną w ramach tej samej grupy mieszkańców epoki brązu, ale z dwoma niezależnymi epizodami infekcji.
      W przeciwieństwie do późniejszych epidemii ze średniowiecza dżuma epoki brązu nie była transmitowana za pośrednictwem pcheł, gdyż ówczesnej bakterii brakowało odpowiednich właściwości genetycznych. Choroba musiała rozpowszechniać się w inny sposób, na przykład drogą kropelkową lub poprzez zjedzenie zarażonego mięsa. Analiza wszystkich badań dotyczących prehistorii dżumy w Eurazji wskazuje, że częściej umierali na nią mężczyźni niż kobiety, mówi Rebay-Salisbury. Dotychczas zidentyfikowano 27 mężczyzn i 11 kobiet, którzy zmarli na dżumę. Naukowcy nie znają przyczyn tej nierównowagi. Być może jej przyczyn należy szukać w fakcie, że dżuma jest zoonozą, chorobą którą zarażamy się od zwierząt. Mężczyźni mogli częściej niż kobiety być pasterzami, mieć kontakt z dzikimi zwierzętami, być może uczestnictwo np. w wyprawach wojennych sprzyjało rozprzestrzenianiu się choroby.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kury to jedne z najbardziej rozpowszechnionych zwierząt domowych. Ludzie hodują je głównie dla jaj i mięsa. Obecnie światowa populacja kur szacowana jest na ponad 33 miliardy osobników. Naukowcy sądzą, że ludzie udomowili kury około 3500 lat temu na terenie dzisiejszej Tajlandii i zrobili to nie po to, by je zjadać. Nie wiadomo natomiast, kiedy udomowiony drób trafił do Japonii. Dotychczas brak bowiem było jednoznacznych dowodów archeologicznych czy pisemnych.
      Profesor Masaki Eda z jego zespół z Muzeum Uniwersytetu Hokkaido znaleźli najstarsze szczątki udomowionych kur w Japonii. Zostały odkryte na stanowisku archeologicznym Karako-Kagi, pozostałościach po osadzie z okresu Yayoi.
      Yayoi do drugi, następujący po Jomon, okres w dziejach Wysp Japońskich. Jej pojawienie się jest związane prawdopodobnie z migracją ludzi, którzy przynieśli rolnictwo i nowy rodzaj ceramiki. W tym czasie mieszkańcy Wysp stopniowo porzucają łowiecko-zbieracki tryb życia na rzecz uprawy ziemi. Najczęściej przyjmuje się, że Yayoi trwa od ok. 300 r. p.n.e. do ok. 300 r. n.e., chociaż niektórzy historycy uważają, że mógł rozpocząć się wcześniej.
      Kury i ich dzicy krewniacy należą do rodziny kurowatych, która obejmuje m.in. bażanty, indyki czy przepiórki. Dotychczas na stanowiskach archeologicznych nie znaleziono szczątków, które jednoznacznie można by uznać za należące do kurcząt czy młodych zwierząt. A ich odnalezienie jest ważne, gdyż wskazywałoby to na istnienie hodowli, mówi profesor Eda. Stanowisko Karako-Kagi, położone w Tawaramoto w prefekturze Nara, uważane jest za najważniejszy ośrodek w regionie Kinki w okresie Yayoi. Zespół Edy znalazł tam właśnie dziesięć kości kurowatych, z czego cztery należą do młodych ptaków. Za pomocą techniki ZooMS (Zooarcheology by Mass Spectrometry) naukowcy zbadali kolagen w kościach i potwierdzili, że należały one do kurcząt. Kolagen jednej z kości udało się datować na lata 381–204 p.n.e.
      Dziesięć z 11 znalezionych wcześniej kości dorosłych ptaków z tego okresu należało do samców. Na tej podstawie stwierdzono, że zwierzęta nie były hodowane. Dzięki odnalezieniu kości kurcząt wiemy, że w tym czasie hodowano kurowate. I są to najstarsze kości tych zwierząt znalezione w Japonii. Karako-Kagi jest uważane również za ważną osadę handlową okresu Yayoi, co tym bardziej uprawdopodabnia tezę o hodowaniu tutaj kur, dodaje Eda.
      Naukowcy trafili też na dowody wskazujące, że związki pomiędzy ludźmi a kurami w okresie Yayoi na Wyspach Japońskich były inne, niż między ludźmi a kurami w Chinach czy Europie. Mają nadzieję, że dalsze badania pozwolą na zrozumienie tych różnic.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Germering w Bawarii archeolodzy odkryli dobrze zachowane pozostałości drewnianej studni z epoki brązu z depozytami obrzędowymi.
      Niezwykle rzadko zdarza się, by drewniana studnia przetrwała ponad 3 tys. lat w tak dobrym stanie. Przy dnie jej ściany są w całości zachowane i nadal nieco wilgotne od wód gruntowych. To również wyjaśnia dobrą kondycję przedmiotów wykonanych z materiałów organicznych (które poddano dokładniejszym badaniom). Mamy nadzieję, że w ten sposób uzyskamy więcej informacji o ówczesnym życiu codziennym - podkreślił dr Jochen Haberstroh, archeolog z Bayerischen Landesamt für Denkmalpflege.
      Wewnątrz studni archeolodzy odkryli 26 szpil z brązu, 4 bursztynowe koraliki, dwie metalowe spirale, oprawiony w metal zwierzęcy ząb (wisior) i ponad 70 ceramicznych naczyń. Znaleziono też drewnianą chochlę czy naczynie z kory oraz sporo pozostałości botanicznych.
      Duża liczba i wysoka jakość znalezionych obiektów wskazują, że nie wpadły one do studni przypadkowo, ale zostały do niej celowo opuszczone/wrzucone, np. podczas rytuałów. Naczynia nie były bowiem przedmiotami codziennego użytku, ale świetnie wykonanymi, zdobionymi misami, dzbanami czy kubkami. W innych miejscach podobne artefakty wykorzystywano m.in. jako dobra grobowe.
      Wg niektórych ludzi, nawet dziś studnie mają w sobie coś magicznego. Wrzuca się do nich monety, mając nadzieję na spełnienie życzeń. Trudno zrozumieć, jakimi motywami kierowali się 3 tys. lat temu nasi przodkowie. Można jednak założyć, że zabiegano o dobre plony - wyjaśnia prof. Mathias Pfeil.
      Wcześniej w okolicy podczas wykopalisk prowadzonych na obszarze ok. 7 ha odkryto ponad 70 studni z różnych okresów: od epoki brązu po wczesne średniowiecze. Były one powiązane z istniejącymi wówczas osadami, które można nadal zidentyfikować po zachowanym planie domostw i wysypiskach śmieci.
      Nowo odkryta studnia mogła mieć głębokość ponad 5 metrów, co oznacza, że była znacznie głębsza od pozostałych. To, wg specjalistów, dowód, że wykorzystywano ją w czasie, gdy lustro wody opadło, prawdopodobnie wskutek długiej suszy (a ta, jak można się domyślać, doprowadziła do słabych zbiorów). To pokazuje, czemu ludzie byli skłonni poświęcać część swoich dóbr, by przebłagać bóstwa.
      Dwa lata temu rozpoczęto tu prace archeologiczne poprzedzające budowę sortowni poczty. Uznano je za jedne z największych bawarskich wykopalisk - pod względem powierzchni - w 2021 r. Udokumentowano 13,5 tys. zabytków, głównie z epoki brązu. Archeolodzy wspominają też o wczesnośredniowiecznym dokumencie. Część znalezisk jest badana i konserwowana w Bayerischen Landesamt für Denkmalpflege. Później trafią one do Miejskiego Muzeum Nauki w Germerig. Zgodnie z planem, pod koniec bieżącego roku będą dostępne dla zwiedzających.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy przed około 12 000 lat społeczności zamieszkujące Żyzny Półksiężyc zaczęły zmieniać swoją gospodarkę z łowiecko-zbierackiej na rolniczą, w pobliżu ich siedzib prawdopodobnie pojawiły się dzikie koty, które polowały na gryzonie, występujące w większej ilości wokół siedzib rolników. Ludzie odnosili z tego korzyści, gdyż koty zmniejszały populację szkodników. Udomowienie kotów miało więc związek z obopólnymi korzyściami.
      Koty są nie do końca udomowionymi zwierzętami. Mimo, że mieszkają z człowiekiem co najmniej 10 000 lat, zatem równie długo co niektóre z gatunków o cechach typowego udomowienia, same nie wykazują wielu z takich cech. Ludzie przez tysiąclecia wywierali mniejszy wpływ na ewolucję kotów, dając im większą swobodę i pozwalając im np. samodzielnie rozmnażać się czy zdobywać pożywienia. Dlatego też u kotów nie zaszły tak drastyczne zmiany jak u bardziej przydatnych człowiekowi zwierząt.
      Dopiero od około 200 lat człowiek wywiera silniejszą presję ewolucyjną na koty, wybierając pewne ich cechy ze względów estetycznych. Pierwsza wystawa kotów miała miejsce w 1871 roku i od tamtej pory u zwierząt tych zaobserwowano niewielkie zmiany strukturalne wywołane presją ze strony człowieka.
      Międzynarodowa grupa naukowa, pracująca pod kierunkiem uczonych z University of Missouri, postanowiła na podstawie badań genetycznych ponad 1000 kotów domowych przetestować hipotezę o kilku miejscach udomowienia kota (Bliski Wschód, Chiny, Azja Południowo-Wschodnia) względem hipotezy zerowej o jednym centrum udomowienia. Pod uwagę wzięto niemal 200 różnych markerów genetycznych.
      Jednym z głównych badanych markerów były sekwencje mikrosatelitarne, które ulegają bardzo szybkim mutacjom i mogą nam zdradzić informacje na temat rozwoju współczesnych populacji i ras kotów na przestrzeni ostatnich kilkuset lat. Innym z kluczowych markerów był polimorfizm pojedynczego nukleotydu, który dostarcza nam informacji na temat genetycznej historii sprzed tysięcy lat. Badając i porównując oba markery możemy układać ewolucyjną historię kota, mówi profesor genetyki Leslie A. Lyons.
      Uczona mówi, że o ile w genomie koni czy krów widać różne wydarzenia związane z udomowieniem, co jest spowodowane faktem, iż zwierzęta te były udomawiane w różnym czasie w różnych częściach świata, to z badań DNA kotów wynika, iż do ich udomowienia doszło tylko na terenie Żyznego Półksiężyca. Stamtąd, wraz z ludźmi, koty rozprzestrzeniły się po całym świecie.
      Lyons od ponad 30 lat bada genom kotów. To fragment jej szerszych zainteresowań naukowych, w ramach których chce wykorzystać koty jako biomedyczne modele do badania chorób genetycznych dotykających zarówno koty, jak i ludzi. Te choroby to m.in. wielotorbielowatość nerek czy karłowatość. Współpracuje z naukowcami i hodowcami kotów, tworząc genetyczną bazę danych, która jest wykorzystywana na całym świecie. Dzięki jej badaniom udało się zmniejszyć odsetek chorób genetycznych atakujących koty. W 2004 roku, gdy udostępniła pierwsze testy genetyczne aż 38% kotów perskich cierpiało na wielotorbielowatość nerek. Dzięki testom i bazie danych udało się wyeliminować z ciągu reprodukcyjnego wiele narażonych zwierząt, dzięki czemu obecnie odsetek persów dotkniętych tą chorobą jest znacznie niższy.
      Co więcej, Lyons w ubiegłym roku zauważyła, że struktura kociego genomu jest bardziej podobna do struktury genomu człowieka niż jakiegokolwiek innego ssaka nieczłowiekowatego. Dlatego też uczona ma nadzieję, że koty staną się modelem do badania chorób genetycznych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania kamiennych narzędzi z południowych Chin dostarczyły najstarszych dowodów na zbieranie ryżu przez ludzi. Wynika z nich, że nasi przodkowie żywili się tym zbożem już 10 000 lat temu. Naukowcy z Dartmouth College zidentyfikowali dwie metody zbioru, które ułatwiły udomowienie ryżu.
      Dziki ryż różni się od udomowionego tym, że jego nasiona, gdy dojrzeją, opadają na ziemię. W odmianach udomowionych pozostają one na roślinie. By zebrać ryż, wcześni rolnicy potrzebowali narzędzi, a gdy już je mieli, zbierali te rośliny, na których nasiona zostawały po dojrzewaniu. W ten sposób w uprawach rósł odsetek roślin, które nie zrzucały nasion i w ten sposób doszło do udomowienia ryżu.
      Przez długi czas zastanawiano się, dlaczego nie znajdujemy w południowych Chinach narzędzi do uprawy ryżu pochodzących ze wczesnego neolitu, z czasów, o których wiemy, że uprawiano już ryż, mówi główny autor najnowszych badań, profesor antropologii Jiajing Wang. Na neolitycznych stanowiskach w dolnym biegu Jangcy znaleziono wiele odłupków o ostrych brzegach. Wysunęliśmy hipotezę, że być może niektóre z nich były używane do zbiorów ryżu, dodaje.
      Naukowcy przeanalizowali 52 takie narzędzia pochodzące ze stanowisk najstarszych kultur Shangshan i Kuahuqiao. Odłupki nie były dobrze obrobione, ale miały ostre krawędzie, a ich przeciętna długość i szerokość wynosiła ok. 4 cm. Uczeni zajęli się analizą śladów zużycia i poszukiwali na nich fitolitów, krzemionkowych tworów powstających wewnątrz komórek roślinnych.
      Analizy zużycia pokazały, że ślady pozostawione na 30 badanych narzędziach odpowiadają śladom powstającym podczas ścinania roślin bogatych w krzemionkę. Odłupki te były bardziej wypolerowane i miały lepiej zaokrąglone brzegi od narzędzi wykorzystywanych do obrabiania drewna czy cięcia tkanki zwierząt. Okazało się, że na 28 z tych narzędzi występowały fitolity pochodzące z ryżu.
      Co interesujące, fitolity pochodzące z różnych części rośliny różnią się od siebie, co pozwoliło nam na określenie metody zbiórki, dodaje Wang. Ślady zużycia oraz fitolitów wskazywały, że neolityczni mieszkańcy południa Chin wykorzystywali dwie techniki zbiórki. Obie są zresztą wykorzystywane do dzisiaj. Jedna polega na odcinaniu lub zeskrobywaniu samych kłosów, a druga na odcinaniu, niczym sierpem, łodygi.
      Okazało się, że na starszych narzędziach, pochodzących sprzed 10–8,2 tysięcy lat temu ślady zużycia oraz rodzaj fitolitów wskazują na wykorzystywanie pierwszej z technik, zatem odcinania lub zeskrobywania kłosów. Natomiast narzędzia młodsze sprzed 8–7 tysięcy lat nosiły ślady odcinania łodygi.
      Druga z technik, przypominające użycie sierpa, była szerzej wykorzystywane, gdyż ryż został lepiej udomowiony i nasiona pozostawały na łodydze. Gdy odcinasz całą roślinę, na której trzymają się ziarna, masz i ziarna i liście z łodygami, których możesz użyć jako materiału opałowego, budowlanego i do innych celów. To bardziej efektywny sposób zbiórki, wyjaśnia Wang.
      Technika odcinania/zeskrobywania kłosów pozwala wybiórczo pozyskiwać ryż przez dłuższy czas. Jest to dobra metoda tam, gdzie ryż nie dojrzewa jednocześnie. Zmniejsza ona też opadanie ziaren podczas zbioru, pozwalając na pozyskanie większej ilości pożywienia. Metoda sierpa zwiększa zaś tempo zbiorów, a łodygi i liście mogą zostać wykorzystane na opał czy jako pożywienie dla zwierząt.
      Wybór techniki zbioru jest też głęboko zakorzeniona w duchowości. W wielu społecznościach Azji Południowo-Wschodniej technika pozyskiwania samych kłosów przetrwała długo po wprowadzeniu bardziej skutecznych narzędzi. Było to częściowo związane z wierzeniami, że w ten sposób chroni się duszę ryżu i zadowala boginię ryżu, dzięki czemu zbiory są obfitsze.
      Niewiele wiadomo o życiu duchowym społeczności wczesnego neolitu w dolnym biegu Jangcy. Uczeni sądza jednak, że metoda zbioru miała wpływ na udomowienie ryżu. Dominujące wykorzystanie techniki odcinania czy zeskrobywania kłosów przez kulturę Shangha było prawdopodobnie adaptacją do siedlisk ryżu we wczesnym holocenie. Oryza rufipogen, przodek wschodnioazjatyckiego udomowionego ryżu, rośnie na bagnistych mokradłach. Ziarno dojrzewa tam nierówno i opada do wody. Eksperymenty pokazują, że bardzo trudno jest tam zbierać ryż metodą sierpa. Obcinanie kłosów jest znacznie bardziej efektywne. Tak prawdopodobnie było też w neolicie, na początkowych etapach udomawiania ryżu. Analizy wykazały bowiem, że w późnej fazie istnienia kultury Shangshan (9000–8400 lat temu) udomowiona odmiana nie zrzucająca ziaren stanowiła tam jedynie 8,7% całości upraw. Ludność kultury Shangshan miała więc do czynienia z nierównomiernie dojrzewającym ryżem pozbywającym się dojrzałych ziaren. Podczas zbiorów pozyskiwano więc same kłosy.
      Rosnąca presja antropogeniczna za czasów kultury Kuahuqiao prawdopodobnie przyczyniła się do użycia metody sierpa. Przed około 8000 lat ludność Kuahuqiao opracowała system uprawy ryżu na trawiastych terenach podmokłych, kontrolując przepływ wody i selektywnie wypalając roślinność. W ten sposób mogło dojść do bardziej równomiernego dojrzewania ryżu i lepszego wzrostu, co umożliwiało ścinanie całych roślin.
      Obie metody zbioru prowadziły zaś do pojawienia się nieświadomej presji selekcyjnej na ryż. Na początku procesu udomowienia tej rośliny zbiory musiały być powtarzane wielokrotnie w ciągu roku, a im później ich dokonywano, tym większy był odsetek ziarna z roślin niezrzucających nasion. Jeśli ziarno z późniejszych zbiorów było następnie wykorzystywane do zasiewów, to w ten sposób pojawiła się presja, w wyniku której doszło do wyselekcjonowania roślin, które nie zrzucały ziarna.
      Symulacje wskazują, że używanie sierpa podczas zbiorów doprowadziłoby do bardzo szybkiej selekcji ryżu. Zakończyłaby się ona zaledwie w ciągu dwóch wieków. Tymczasem z danych archeobotanicznych wiemy, że proces udomowienia ryżu trwał około 5000 lat. Było to prawdopodobnie spowodowane czynnikami praktycznymi i kulturowymi. Bez odpowiedniej wiedzy ludzie mogli nie przechowywać ziaren z późniejszych zbiorów, by je wysiać, nie dokonywali celowego wyboru. Mogło to znacząco opóźnić udomowienie ryżu, tym bardziej, że przez tysiące lat nie stanowił on ważnego składnika diety, gdyż w dolnym biegu Jangcy istniało wiele bogatych źródeł pożywienia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...