Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Oszust z kitą

Rekomendowane odpowiedzi

Wiewiórki chowają w różnych miejscach swoje zimowe zapasy. Niejedno drzewo wyrosło z zapomnianych lub niezjedzonych z innego powodu nasion. Zwierzęta te są jednak nie tylko zwinne, ale i dużo sprytniejsze, niż mogłoby się wydawać. Często urządzają przedstawienia zakopywania (bardzo rozbudowane i teatralne) nieistniejących orzechów i dzięki temu udaje im się zabezpieczyć przed kradzieżą prawdziwe jedzenie na czarną godzinę.

Dr Michael Steele z Wilkes University obserwował amerykańskie wiewiórki szare i stwierdził, że w 1/5 sytuacji zakopywane są nieistniejące zapasy. Ułamek ten wzrasta, gdy zwierzę sądzi, że ktoś je obserwuje. Tym kimś może być inna wiewiórka, ptak, a nawet człowiek.

Biolog podkreśla, że według jego wiedzy, to pierwszy zbadany wśród gryzoni przypadek zachowania mającego na celu oszukanie.

Wiewiórki potrafią przebyć znaczne odległości, by rozpocząć swój show. Po wykopaniu dziury zachowują się tak, jakby wrzucały do niej jakiś nieduży przedmiot. Potem zamaskowują otwór ziemią lub liśćmi.

Zauważono również, że częstotliwość tych zachowań wzrasta, gdy zwierzęta sądzą, że ich zapasy znajdują się w niebezpieczeństwie. Doktor Steele polecił studentom, by śledzili poczynania wiewiórek i sprawdzali, gdzie chowają żywność. Gdy ludzie rozkopywali zapasy, gryzonie zwiększyły liczbę "przedstawień pod publiczkę".

Na podstawie obserwacji Steele uważa, że wiewiórki są zdolne do wnioskowania, ale inni eksperci zdają się w to wątpić. Mogą się po prostu uczyć metodą prób i błędów, które zachowania zabezpieczają żywność przed kradzieżą – postuluje dr Lisa Leaver z University of Exeter.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że też opłaca się wiewiórce odstawiać takie pokazy, by schować jednego orzeszka? Ciekawe, ciekawe - wydawałoby się, że to nieopłacalne energetycznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie ma sposobu sprawdzić, jak często wiewiórki robią to, gdy nie są obserwowane przez ludzi. Przypuszczalnie tak samo często - bo przecież faktycznie nie wiedzą, kiedy ma je na oku jakiś konkurent. Dlatego na wszelki wypadek najlepiej byłoby robić to zawsze - przesadnie akcentując położenie fałszywych schowków i dyskretnie napełniając prawdziwe.

Równie jednak prawdopodobne wydaje mi sie, że nie jest to żadne oszustwo, lecz zabawa lub trening - zastępcze wyładowanie behawioru. Można przypuszczać, że wiewiórki Steela były obficie częstowane przez badaczy, wiec miały dość kalorii,by je przeznaczać na rozrywki.

Dziwne jest w tym wszystkim twierdzenie Steela o nietypowości takiego zjawiska. Obserwowano je przecież i opisano w fachowej literaturze wiele razy. Choćby u motyli z rodzaju Attacus albo i u psa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Biolog podkreśla, że według jego wiedzy, to pierwszy zbadany wśród gryzoni przypadek zachowania mającego na celu oszukanie.

 

A cała sztuka kamuflażu w przyrodzie to jaki ma cel? 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      To historia całkiem jak z "Epoki lodowcowej". Rosyjscy naukowcy wyhodowali rośliny z owoców sprzed ponad 30 tys. lat, ukrytych przez susła północnego jako zapasy na czarną godzinę. Zachowały się one w wiecznej zmarzlinie na brzegu Kołymy, co zrodziło skojarzenia z zamrożoną pulą genową i naturalnym kriobankiem.
      Uzyskane dzięki klonowaniu (mikropropagacji) rośliny reprezentują gatunek Silene stenophylla, który do dziś występuje we wschodniej Syberii. Profesor David Gilichinsky i jego zespół z Instytutu Fizykochemicznych i Biologicznych Problemów Nauk o Glebie Rosyjskiej Akademii Nauk opisali swoje dokonania w prestiżowym periodyku Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS). Padło tam m.in. stwierdzenie, że pewne wczesne formy życia, które dawno zniknęły z powierzchni ziemi, mogą być nadal przechowywane w formie tkwiących w zmarzlinie resztek. Pojawia się także nadzieja, że w przyszłości uda się ożywienie uśpionych form życia np. z Marsa.
      Podczas badań w terenie Rosjanie natrafili na brzegu rzeki na około 70 suślich norek hibernacyjnych. Wszystkie [sfosylizowane] norki znaleziono na głębokości 20-40 m od współczesnej powierzchni w warstwie zawierającej kości dużych ssaków, takich jak mamut, nosorożec włochaty, bizon, koń czy jeleń [...].
      Obecność pionowych klinów z lodu świadczy o tym, że były one przez cały czas zamrożone. Susły umieściły zapasy - liście, nasiona i owoce - w najzimniejszej części norki, która później trwale zamarzła, prawdopodobnie pod wpływem lokalnego ochłodzenia klimatu. Norki były idealnym miejscem do przechowywania, bo po wykopaniu susły wyścieliły je sianem i futrem.
      Naukowcom nie udało się wyhodować roślin z całych nasion. Sukces zapewniły dopiero fragmenty owocu. Później wystarczyło posłużyć się klonowaniem. Rosjanie uważają, że tkanka owocu okazała się lepsza od nasienia, ponieważ w jej komórkach znajdują się różne związki wykorzystywane przez kiełkującą roślinę, w tym sacharoza. To bardzo istotne, ponieważ cukry są konserwantami. Od jakiegoś czasu prowadzi się nawet badania nad wykorzystaniem ich do przechowywania szczepionek w Afryce, gdzie nie ma dostępu do lodówek.
      Kiedy porównano współczesne i wyhodowane z tkanek sprzed ponad 30 tys. lat okazy S. stenophylla, okazało się, że występują drobne różnice w kształcie i płci kwiatów. Nasiona z wiecznej zmarzliny były zaś nieco mniejsze od dzisiejszych.
      Datowanie radiowęglowe wykazało, że susły zrobiły swoje zapasy 31.500-32.100 lat temu. Co ważne, z tkanki z plejstocenu pozyskano zdolne do rozmnażania rośliny. S. stenophylla zakwitły i wydały owoce rok po rozpoczęciu eksperymentu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W starożytnym Egipcie ibisy czczone (Threskiornis aethiopicus) uważane były za święte. Uznawano je za atrybut boga Thota. O tym, jak ważne były dla przedstawicieli tej kultury, może świadczyć fakt, że nie tylko balsamowano ich wnętrzności, ale i wyposażano na życie po życiu, wypełniając żołądek pokarmem.
      W świątyniach Thota znaleziono miliony zmumifikowanych ibisów; w dziobach niektórych tkwiły liczne ślimaki. Zespół Andrew Wade'a z Uniwersytetu Zachodniego Ontario postanowił je zbadać za pomocą tomografu komputerowego. Do skanera włożono 2 dorosłe osobniki i 1 pisklę. Mumie dorosłych ibisów pochodziły z Peabody Museum Uniwersytetu Yale, a mumia pisklęcia z należącego do McGill University Redpath Museum.
      W mielcu dorosłych osobników znajdowały się skorupki ślimaków, prawdopodobnie z ostatniego posiłku, a jamę ciała młodego wypełniono ziarnem.
      Wade podkreśla, że po zakończeniu konserwowania starożytni balsamiści umieszczali narządy na powrót w ciele zmarłego (dotyczyło to zwłaszcza płuc i przewodu pokarmowego), wierząc, że będą mu służyć przez wieczność. Skoro to samo robiono z ibisami, wskazuje to na wiarę również w ich życie po życiu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Hirara (Eira barbara), drapieżny ssak lądowy z rodziny łasicowatych, gromadzi niedojrzałe owoce, by móc je spokojnie zjeść później. To pierwszy przykład odnoszenia własnych działań do przyszłości, opisany przez naukowców u zwierzęcia spoza rodziny człowiekowatych.
      Fernando Soley z Macquarie University oraz Universidad de Costa Rica i Isaías Alvarado-Díaz z kostarykańskiej Organizacji na rzecz Badań Tropikalnych monitorowali 36 plantanowców w lasach i na opuszczonych plantacjach w La Selva. Wyodrębniono następujące klasy: I-IV - owoce zielone, bogate w skrobię i niejadalne, V - owoce dojrzałe. W 22 plantanach IV kategorii umieszczono radionadajniki.
      Dojrzałe owoce są szybko zjadane przez różne zwierzęta, lecz zrywając np. plantany tuż przed dojrzeniem, hirary zapewniają sobie źródło pokarmu, o który nie muszą konkurować z całą rzeszą innych chętnych. Podczas eksperymentów okazało się, że hirary zebrały 52 owoce klasy IV.
      Co ciekawe, E. barbara umiały wybrać właściwy moment zbiorów zarówno gatunków rodzimych (sapote), jak i obcych (plantan), które bardzo różnią się pod względem morfologii i rozwojowych ram czasowych. Zachowanie to wymaga wysoko rozwiniętych zdolności uczenia się i/lub myślenia o przyszłości.
      Pewnego razu Soley widział dwie hirary chowające niedojrzałe owoce na drzewach. Kilka dni później pojawiły się znowu i skierowały się po łup wprost na te drzewa. Nie da się, oczywiście, stwierdzić, że za pierwszym i drugim razem były to te same osobniki, ale wiele sugeruje, że tak. Gdyby jakieś zwierzę natknęło się na owoce przypadkiem, widać by było, że czegoś szuka i węszy. Bardzo istotne jest też to, iż skórki owoców z radionadajnikami znaleziono schowane wśród drzew albo pod trawą, poza tym hirary magazynowały wyłącznie owoce klasy IV, czyli np. szybko dojrzewające plantany w fazie klimakterycznej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Liczba zimujących w Europie łabędzi czarnodziobych (Cygnus columbianus) zmalała w latach 1995-2005 z dwudziestu dziewięciu do dwudziestu jeden tysięcy. Naukowcy z brytyjskiego Wildfowl and Wetlands Trust (WWT), którzy dobrze znali twierdzenia, że powodem kurczenia się populacji jest niedobór pożywienia, postanowili przed migracją do euroazjatyckiej tundry zmierzyć kupry ptaków, by sprawdzić, czy mają wystarczająco dużo zapasów tłuszczu na podróż o długości ok. 4000 km.
      Naukowcy z WWT zdjęli miarę z odcinka między skrzydłami a ogonem łabędzi w położonym na mokradłach centrum w Slimbridge. Dane trzeba jeszcze do końca przeanalizować, ale jak twierdzi Julia Newth, obserwacje pokazują, że większość ptaków zaczyna sezonową migrację z dobrze rozbudowanym tyłem. Oznacza to, że ptaki mają na zimowiskach Wielkiej Brytanii wystarczającą ilość pożywienia i trzeba ocenić, czy przez lata kondycja ich organizmu jakoś się zmieniła, a jeśli tak, to czy ma to związek z zauważalnym ostatnio spadkiem liczebności.
      Newth wyjaśnia, że u szczupłego łabędzia widać z tyłu lekkie zagłębienie, a u dobrze odżywionego osobnika dwa wzgórki. Specjaliści z WWT obserwują C. columbianus już od lat 60. ubiegłego wieku. Uważają, że na liczebność tego gatunku wpływają zmiany habitatu i pogody w miejscach lęgowych. Ptaki padają też ofiarą zderzeń z liniami energetycznymi oraz ulegają zatruciu ołowiem.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tworząc w okresie niedoboru substancji odżywczych zarodniki, śluzowce z gatunku Dictyostelium discoideum wyposażają je w zapasy na przyszłe życie – niewielką ilość bakterii, które będzie można hodować w nowym miejscu zamieszkania.
      W zwykłych okolicznościach forma wegetatywna D. discoideum prowadzi jako organizm jednokomórkowy samodzielne życie. Porusza się za pomocą nibynóżek i odżywia się fagotroficznie. Gdy jednak w otoczeniu zabraknie pożywienia, śluzowce gromadzą się i zaczynają tworzyć przypominający ślimaka organizm – pseudoplasmodium. Wszystkie wchodzące w jego skład komórki zachowują odrębność. Część pełzaków (ok. 1/5) wytwarza wystający z psudoplasmodium trzonek, a następnie obumiera. Na jego szczycie inni się zbierają i produkują zarodniki, które następnie przenoszą woda, zwierzęta czy wiatr.
      Wcześniej zachowania pararolnicze obserwowano m.in. u hodujących grzyby mrówek, jednak nigdy u tak prostych organizmów. Bakterii w sporach D. discoideum jest tyle, by wystarczyło do założenia kolonii w nowym miejscu, jeśli okaże się, że brak ich w środowisku.
      Zafascynowani śluzowcami naukowcy z Rice University odkryli ich zdolność do tworzenia zapasów i hodowania innych organizmów właściwie przez przypadek. Wierzą, że stało się tak, ponieważ badali próbki nie z laboratorium, ale pochodzenia naturalnego. Szefowa projektu Debra Brock wyjaśnia, że wcześniej zajmowała się genami rozwojowymi śluzowców. Ponieważ jednak uruchomiła nowe laboratorium, dostała dzikie klony, stąd szansa na spojrzenie z nieco innej perspektywy.
      Wydaje się, że badane zachowanie jest wrodzone – klony śluzowców o zacięciu rolniczym są bowiem farmerami, a klony organizmów nieuprawiających bakterii również tego nie robią.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...