Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Wyrostek robaczkowy wiąże się z zapoczątkowaniem choroby Parkinsona
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Dzięki postępom medycyny zarażenie HIV nie oznacza wyroku śmierci. Jednak osoby zarażone HIV muszą przyjmować leki przez całe życie. Wirus bowiem ciągle znajduje się w ich organizmach i bez leków zaczyna gwałtownie się namnażać, powodując AIDS. Naukowcy z John Hopkins Medicine poinformowali właśnie, że ukrytym rezerwuarem HIV w ludzkim organizmie, przez który nie można pozbyć się infekcji, mogą być monocyty.
Z Nature Microbiology dowiadujemy się, że w monocytach z próbek krwi pacjentów zarażonych HIV i poddawanych długoterminowej standardowej terapii antyretrowirusowej, znaleziono stabilne DNA wirusa zdolne do zarażania sąsiednich komórek. Być może odkrycie to doprowadzi do opracowania leków, które pozwolą na oczyszczenie organizmów zarażonych z wirusa. Obecnie na świecie żyje ponad 34 miliony osób z HIV. Obecnie stosowane leki pozwalają na obniżenie poziomu HIV w organizmie do niemal niewykrywalnych ilości, ale nie usuwają go całkowicie.
Nie wiemy, jak ważne dla całkowitego usunięcia HIV są te monocyty i makrofagi, ale uzyskane przez nas wyniki wskazują, że powinniśmy kontynuować badania w tym kierunku, by lepiej zrozumieć ich rolę w chorobie, mówi profesor Janice Clements.
Od dawna wiedziano, że wirus ukrywa swój genom najczęściej w limfocytach Th. Żeby pozbyć się HIV musimy znaleźć biomarkery komórek, w których znajduje się genom wirusa i pozbyć się tych komórek, wyjaśnia profesor Rebecca Veenhuis.
Opisywane badania prowadzono na próbkach krwi uzyskanych w latach 2018–2022 od 10 mężczyzn, którzy po zarażeniu HIV rozpoczęli standardową terapię antyretrowirusową. Naukowcy hodowali w laboratorium komórki pozyskane z krwi mężczyzn. Monocyty bardzo szybko, w ciągu około 3 dni, zmieniają się w makrofagi. W makrofagach wszystkich badanych znaleziono DNA HIV, ale jego poziom był 10-krotnie niższy niż w limfocytach Th, dobrze znanych rezerwuarach wirusa. Następnie uczeni chcieli sprawdzić, czy genom wirusa był obecny też w monocytach przed ich różnicowaniem się w makrofagi. W tym celu przebadali krew 30 osób. Było wśród nich 8 mężczyzn z pierwszej grupy oraz 22 kobiety. DNA HIV zostało znalezione i w limfocytach Th i w monocytach wszystkich uczestników badań.
Krew trojga ze wspomnianych osób była badana wielokrotnie w ciągu czterech lat i za każdym razem w ich makrofagach znajdowano materiał genetyczny wirusa zdolny do zarażenia limfocytów Th. Wyniki te wskazują, że monocyty mogą być stabilnym rezerwuarem HIV, dodaje Clements.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Zakażenie HIV od dawna nie oznacza już wyroku śmierci. Leki antyretrowirusowe pozwalają na zmniejszenie liczby wirusów w organizmie do takiego poziomu, że stają się one niewykrywalne, objawy choroby niemal nie występują, a osoba zarażona nie stanowi zagrożenia dla innych. Jednak leki trzeba przyjmować codziennie. Gdy przerwie się terapię, wirus pojawia się na nowo. Z badań opublikowanych w PLOS Pathogens dowiadujemy się, że jednym z miejsc, w których ukrywa się HIV mogą być astrocyty, komórki stanowiące 60% komórek mózgu.
Autorzy najnowszych badań szacują, że wirus może ukrywać się w od 1 do 3 procent astrocytów. Nawet 1% może być znaczącym rezerwuarem wirusa. Jeśli chcemy znaleźć lekarstwo na HIV, nie możemy pomijać roli mózgu jako reserwuaru, mówi autorka badań, profesor Lena Al-Harthi z Rush University Mediacal Center w Chicago.
Al-Harthi i jej zespół wyciągnęli takie wnioski na podstawie badań mysiego modelu z ludzkimi komórkami oraz badań post mortem ludzkiej tkanki mózgowej. Naukowcy wiedzą, że HIV przedostaje się do mózgu, ale rola wirusa w tym organie jest słabo poznana.
Autorzy najnowszych badań najpierw pozyskali astrocyty z ludzkiego płodu. Następnie zarazili komórki wirusem HIV, a później wstrzyknęli je do mózgów dorosłych i nowo narodzonych myszy. Okazało się, że zainfekowane komórki przekazały wirusa komórkom układu odpornościowego CD4, które są tym typem komórek, które HIV atakuje najczęściej. Następnie zainfekowane CD4 wydostały się z mózgu i migrowały do innych tkanek. Gdy mózg jest zarażony, wirus może się z niego wydostać i zarazić inne organy, mówi Al-Harthi.
Naukowcy postanowili się też upewnić, że wirus jest w stanie samodzielnie zainfekować astrocyty. W tym celu najpierw wstrzyknęli zdrowej myszy ludzkie astrocyty, a później zarazili zwierzę HIV. Okazało się, że rzeczywiście wirus przedostał się do części astrocytów i był w stanie infekować inne tkanki. Co istotne, nawet u myszy, której podawano leki antyretrowirusowe HIV przedostawał się z astrocytów do innych części ciała, chociaż, w porównaniu z myszami nieleczonymi, poziom infekcji był niewielki. Gdy zaprzestano podawania leków, dochodziło do gwałtownego rozwoju infekcji, której źródłem był mózg myszy.
Chcąc potwierdzić swoje spostrzeżenia, naukowcy przyjrzeli się tkance mózgowej czterech osób, które były zarażone HIV i były leczone, a u których w chwili śmierci wirus był niewykrywalny. Badania wykazały, że niewielki odsetek astrocytów zawierał materiał genetyczny wirusa HIV w jądrach komórkowych, co wskazuje, że komórki te były zainfekowane.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Od czasów Darwina wyrostek robaczkowy był uznawany za "ewolucyjny relikt", istniejący wyłącznie dlatego, że nie zdążył jeszcze zaniknąć. Dwa lata temu dokonano jednak przełomu i udowodniono, że pełni on bardzo ważną rolę dla naszej odporności, a dzięki najnowszym badaniom okazuje się nawet, że ewolucja wyraźnie prowadzi do zachowania tego niewielkiego organu.
Autor pierwszej nowoczesnej teorii na temat funkcji wyrostka robaczkowego, Karol Darwin, uważał, że organ ten jest tak mały, ponieważ jest nam do niczego niepotrzebny, lecz ewolucja nie doprowadziła jeszcze do jego całkowitego zaniku. Można więc powiedzieć, że według Darwina jesteśmy "stadium przejściowym", które za jakiś czas utraci jeden ze swoich organów.
Darwinowska hipoteza trzymała się bardzo dobrze aż do roku 2007. Zespół dr. Williama Parkera z Duke University wykazał wówczas, że niepozorny wyrostek robaczkowy jest rezerwuarem bakterii jelitowych, koniecznych dla odtworzenia mikroflory przewodu pokarmowego po gwałtownych zaburzeniach, takich jak biegunka czy antybiotykoterapia. Wszystko wskazywało więc na to, że obecność wyrostka jest dla nas bardzo korzystna, lecz wciąż brakowało danych na temat jego ewolucyjnych losów.
Przeprowadzeniem stosownych badań ponownie zajął się zespół dr. Parkera. W oparciu o dane z zakresu genetyki ustalono, że wyrostek robaczkowy wyewoluował co najmniej dwukrotnie: raz u australijskich torbaczy i raz u wspólnego przodka drobnych gryzoni, naczelnych oraz, oczywiście, człowieka.
Odkryliśmy także, że wyrostek robaczkowy jest z nami od co najmniej 80 milionów lat, a więc znacznie dłużej, niż można by było oczekiwać, gdyby pomysły Darwina były słuszne, dodaje autor badania.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Skomplikowana i obarczona błędami diagnostyka zapalenia wyrostka robaczkowego już niedługo może stać się dziecinnie prosta. Wszystko dzięki prostemu badaniu moczu.
Nawet w XXI wieku wykrywanie zapalenia wyrostka robaczkowego jest związane z wysokim odsetkiem zarówno wyników fałszywie dodatnich (stwierdzenie choroby u osoby zdrowej), jak i fałszywie ujemnych (brak wykrycia zagrożenia). Nic dziwnego, że naukowcy ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie postanowili rozpocząć prace nad nowymi, lepszymi testami.
W badaniach zastosowano spektroskopię masową - bardzo czułą metodę pozwalającą na wykrycie niemal dowolnej substancji i zidentyfikowanie jej na podstawie masy jej cząsteczek. Z wykorzystaniem tej techniki przebadano wstępnie mocz 12 osób - sześciu zdrowych oraz sześciu, u których ostatecznie potwierdzono rozwój zapalenia. Celem testów było ustalenie składu jakościowego i ilościowego białek występujących w moczu uczestników badania.
Informacje uzyskane dzięki wykorzystaniu spektroskopii masowej zestawiono z danymi literaturowymi. Sporządzono w ten sposób listę 57 potencjalnych biomarkerów zapalenia wyrostka robaczkowego, tzn. substancji pojawiających się w moczu u osób chorych i nieobecnych u osób zdrowych.
Kolejnym etapem studium było przebadanie moczu 65 dzieci, u których podejrzewano występowanie zapalenia. Po ostatecznym ustaleniu, którzy pacjenci rzeczywiście byli chorzy, a u których skończyło się na strachu, badacze mogli sprawdzić, jakie białka najlepiej sprawują się jako biomarkery problemów z wyrostkiem robaczkowym.
Najbardziej obiecującą substancją okazała się tzw. bogata w leucynę glikoproteina α-2 (LRG). Jak się okazało, analiza jej stężenia w moczu pozwalała na postawienie niemal idealnie wiarygodnej diagnozy.
Jedynym problemem, z jakim mogą się zetknąć lekarze chcący wykorzystać nową metodę w diagnostyce, jest wysoki koszt aparatów do spektroskopii masowej. Na szczęście problem ten można rozwiązać. Okazuje się bowiem, że teraz, gdy wiadomo dokładnie, jakich cząsteczek należy szukać, można je wykrywać z wykorzystaniem znacznie prostszych metod. Pozwala to wierzyć, że nowe, bardziej wiarygodne i precyzyjne testy wykrywające zapalenie wyrostka robaczkowego będą dostępne już w niedalekiej przyszłości.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Najbliższy żyjący krewny Harry'ego Houdiniego (naprawdę Erika Weisza) poinformował w piątek (23 marca) prasę, że będzie się domagał ekshumacji swojego przodka. który zasłynął na początku XX wieku jako cyrkowy "mistrz ucieczki". Powód: podejrzenie morderstwa.
Magik zmarł 31 października 1926 roku w Detroit. Miał wtedy 52 lata. Stało się to kilka dni po tym, jak mistrz został wielokrotnie uderzony w brzuch przez ucznia college'u, który sprawdzał w ten sposób wytrzymałość mięśni iluzjonisty. Zdiagnozowano pęknięcie wyrostka robaczkowego. Nie przeprowadzono jednak autopsji, a plotki na temat otrucia pojawiły się niemal natychmiast.
W zeszłym roku ożywili je William Kalush oraz Larry Sloman, autorzy biografii pt. Sekretne życie Houdiniego. Przypomnieli, że w Grace Hospital podano mu na krótko przed śmiercią "eksperymentalne serum".
Przez kilka lat magik otrzymywał listy z pogróżkami od członków stowarzyszenia spirytualistów. Stali się oni wrogami magika, ponieważ spore fragmenty wystąpień poświęcał demaskowaniu oszukańczych trików stosowanych podczas seansów.
Kalush i Sloman wspominają o datowanym na 1924 rok liście Artura Conan Doyla, w którym pisarz stwierdzał, że dzień zapłaty jest już bliski. Twórca Sherlocka Holmesa należał, jak łatwo się domyślić, do grona żarliwych zwolenników spirytyzmu.
Ideę ekshumacji popiera Anna Thurlow, potomkini dwojga największych wrogów Houdiniego: medium Margery i jej męża doktora Le Roi Crandona.
Prace na cmentarzu w Nowym Jorku rozpoczną się w poniedziałek. Ekipie patologów, antropologów, radiologów i toksykologów będzie przewodniczył James Starrs, znany chociażby z ekshumacji dusiciela z Bostonu, Alberta DeSalvy. Zbadamy jego włosy, paznokcie i każdy fragment kości.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.