Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Badacze przyrody twierdzą, że znaleźli kolejny dowód kruchości ekosystemu istniejącego na naszej planecie. Naukowcy postanowili sprawdzić, co by się stało z afrykańskimi akacjami, gdyby ze środowiska zniknęły żyrafy i inne duże zwierzęta żywiące się liśćmi tego drzewa. Wyniki okazały się raczej niepomyślne – zarówno dla drzew, jak i kilku gatunków zwierząt zamieszkujących te rośliny. W panującym obecnie stanie równowagi relacje między akacjami, a mieszkającymi na nich mrówkami są dość przyjazne. Znane są trzy gatunki tych owadów, które osiedlają się we wnętrzach kolców drzew i odżywiają produkowanym przez roślinę nektarem. Nic dziwnego, że mrówki te aktywnie bronią swych domostw, zapobiegając nadmiernemu objadaniu liści przez roślinożerców. Istnieje również czwarty gatunek mrówek akacjowych, ten jednak mieszka w zagłębieniach pnia drążonych przez chrząszcze. Zbyt duża liczebność ostatniej grupy ma negatywny wpływ na rozwój drzew. Aby sprawdzić, co się stanie po usunięciu ze środowiska dużych roślinożerców, naukowcy przez 10 lat badali trzy różne działki z akacjami. Działki podzielono na obszary pozbawione jakiegokolwiek ogrodzenia oraz takie, do których mogły się dostać jedynie niewielkie zwierzęta (lżejsze niż 15 kg). Rezultat eksperymentu był sprzeczny z intuicją: akacje rosnące na obszarach chronionych zaczęły produkować mniej kolców oraz pożywiena dla mrówek. To spowodowało zmianę zachowań "dobrych" mrówek, które m.in. rozpoczęły dla nektaru hodowlę szkodników wysysających sok z drzew. Ponadto zwiększyła się populacja mrówek współpracujących z chrząszczami, co z kolei spowolniło wzrost drzew oraz dwukrotnie zwiększyło śmiertelność tych roślin. Autorzy badań uważają, że dowiedli łatwości, z jaką można wywołać w środowisku sekwencję nieprzewidzianych i trudnych do odwrócenia zdarzeń. Inny ważny wniosek jest związany z próbami ratowania ginących gatunków zwierząt. Jak widać, w działaniach tych należy zajmować się nie tylko zanikającym gatunkiem, lecz również jego otoczeniem oraz zachodzącymi w nim interakcjami. Sceptycy jednak zwracają uwagę, że badane drzewa były zbyt niskie, aby żyrafy mogły odżywiać się ich liśćmi, przez co wyniki eksperymentu nie są miarodajne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie raz natura nas zaskoczy :) Dlatego tak wspaniale jest ją badać :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Młoda żyrafa Msituni z San Diego Zoo Safari Park dostała ortezy. Skorygowały one przeprost nadgarstków, który skutkował problemami ze staniem i chodzeniem. Opiekunowie podkreślają, że bez leczenia szanse samiczki na przeżycie były bardzo niskie.
      Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, że dysponujemy zarówno zasobami, jak i doświadczeniem, by móc odpowiednio zareagować i zapewnić cielęciu szanse na pełne życie – podkreślił Matt Kinney, starszy lekarz weterynarii z San Diego Zoo Safari Park.
      Choć zwykle specjaliści z Hanger Clinic zajmują się zdrowiem ludzi, tym razem po konsultacjach z zespołem weterynaryjnym przygotowali rozwiązania dostosowane do rosnącej Msituni. Koniec końców cielę dostało dopasowane do swojej budowy ortezy, na których, by zapewnić naturalny wygląd, umieszczono nawet charakterystyczny dla żyrafiego umaszczenia wzór.
      Nigdy wcześniej nie pracowałem ze zwierzętami - to jedna z tych sytuacji, które się już nigdy nie powtórzą, dlatego trzeba się nimi nacieszyć – powiedział protetyk Ara Mirzaian.
      Msituni urodziła się 1 lutego. Zważywszy, że już wtedy ważyła ponad 55 kg, nieprawidłowości szybko zaczęły oddziaływać na jej układ kostno-stawowy. Gdy prace nad sprzętem „na miarę” trwały, Kinney kupił aparaty ortopedyczne. Mimo dostosowania pierwsze się zsuwały, a w drugim komplecie jedna z ortez się złamała.
      Aby ortezy się sprawdziły, musiały pozwalać na pełen zakres ruchów i być wytrzymałe. Dlatego Hanger współpracował z firmą produkującą ortezy dla koni. Dysponując odlewem kończyny, można było szybko przygotować odpowiednią wersję. Po 10 dniach problem żyrafki został naprawiony.
      Samiczka trafiła do szpitala tuż po narodzinach. Ogółem spędziła w różnego rodzaju ortezach prawie dwa miesiące (39 dni). W pewnym momencie radziła sobie na tyle dobrze, że zdecydowano się na połączenie jej z resztą stada w habitacie wschodniej sawanny. To był ważny krok dla naturalnego rozwoju Msituni. Więź ze stadem pozwoli jej na zdobycie istotnych umiejętności i zachowań – wyjaśnia Kristi Burtis z San Diego Zoo Safari Park. Matka jej, niestety, nie przyjęła. Msituni zaadoptowała jednak inna samica.
      Przeprost nadgarstków nie był jedynym problemem zdrowotnym Msituni. Cielę przechodziło też antybiotykoterapię i nosiło buty ortopedyczne (korygowały one nieprawidłowe ustawienie tylnych kończyn).
      Na szczęście leczenie i rehabilitacja przebiegły pomyślnie. Msituni nie musi już zażywać antybiotyków, a ortezy przestały być potrzebne. Zwierzę prawidłowo rośnie i przybiera na wadze.
      W 2022 r. zespół z kalifornijskiej filii firmy pomógł Msituni, a w 2006 r. eksperci z Hangera na Florydzie przygotowali protezę dla delfina butlonosego, który stracił ogon po zaplątaniu w liny pułapki na kraby. W 2011 r. historia ta zainspirowała twórców filmu „Mój przyjaciel delfin”.
      Szacuje się, że na świecie pozostało mniej niż 100 000 żyraf. To o 40% mniej niż na początku wieku. Głównymi przyczynami spadku populacji tych zwierząt są utrata i fragmentacja habitatów oraz – w niektórych regionach – kłusownictwo.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mrówki Solenopsis richteri posługują się piaskiem jak narzędziem, by pozyskać ciekły pokarm (roztwór cukru), nie tonąc w nim. Autorzy artykułu z pisma Functional Ecology podkreślają, że to pokazuje, że dostosowują strategię korzystania z narzędzi do ryzyka związanego z żerowaniem.
      S. richteri pochodzą z Ameryki Południowej. Po introdukcji do południowych USA są tu uznawane za gatunek inwazyjny.
      Gdy mrówkom zapewniono niewielkie pojemniczki z roztworem cukru, dzięki hydrofobowemu egzoszkieletowi były w stanie unosić się na powierzchni i żerować. Gdy jednak naukowcy zmniejszyli napięcie powierzchniowe, S. richteri zaczęły przenosić piasek, by spuścić ciecz z naczynia.
      Odkryliśmy, że mrówki budują strukturę z piasku, która skutecznie wyciąga ciecz z pojemnika, tak aby później można ją było zebrać - opowiada dr Aiming Zhou z Huazhong Agricultural University. Ta niesamowita umiejętność nie tylko zmniejszała ryzyko utonięcia, ale i zapewniała większą powierzchnię do zbierania roztworu.
      Okazało się, że struktury z piasku były tak skuteczne, że w ciągu 5 minut mogły wyciągać z pojemniczków niemal połowę cieczy.
      Naukowcy zmieniali napięcie powierzchniowe za pomocą surfaktantu. Gdy jego stężenie wynosiło ponad 0,05%, co przekładało się na znaczące ryzyko utonięcia, mrówki budowały struktury z piasku. Nie tworzyły ich, żerując na czystym roztworze cukru. Podczas eksperymentów owadom dostarczano piasek o różnej wielkości ziaren; w ten sposób można było określić ich preferencje budowlane w takiej sytuacji.
      Wiemy, że niektóre gatunki mrówek są w stanie posługiwać się narzędziami, szczególnie przy zbieraniu ciekłego pokarmu. Byliśmy jednak zaskoczeni niesamowitymi umiejętnościami S. richteri w tym zakresie - dodaje dr Jian Chen, entomolog z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa.
      Dr Zhu podkreśla, że konieczne są dalsze badania. Nasze eksperymenty były prowadzone w laboratorium i dotyczyły wyłącznie S. richteri. Kolejnym krokiem powinno być ustalenie, jak bardzo zachowanie to jest rozpowszechnione u innych gatunków mrówek.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W gniazdach brazylijskich mrówek z plemienia Attini zidentyfikowano związek przeciwgrzybiczy, który może znaleźć praktyczne zastosowanie w medycynie. Od dawna wiadomo, że Attini hodują grzyby, którymi się pożywiają. Bakterie Psuedonocardia i Streptomyces wytwarzają zaś metabolity, które chronią mrówcze uprawy przed patogenami. Jednak dotychczasowe badania pokazywały, że mimo iż mrówki na różnych obszarach mają wspólnego przodka, to metabolity bakterii miały różną strukturę.
      Teraz na łamach ACS Central Science czytamy, że udało się zidentyfikować pierwszy związek przeciwgrzybiczny, który występuje w gniazdach mrówek w różnych lokalizacjach na terenie Brazylii i który można zastosować w medycynie.
      Opisaliśmy strukturę attinimycyny, jej geny oraz jej ewolucyjne związki z oksaheliną A (oxachelin A) oraz cahuitamycyną A (cahuitamycin A). To trzy nierybosomalne peptydy, będące strukturalnymi izomerami o różnej sekwencji peptydowej, stwierdzają autorzy badań.
      Attinimycyna wykazuje żelazozależną aktywność przeciwgrzybiczą skierowaną przeciwko grzybiczym patogenom, ale nie przeciwko grzybom uprawianym przez mrówki. W badaniach in vivo wykazała ona silne działanie przeciwko mysiemu modelowi infekcji Candida albicans. Siła oddziaływania attinimycyny jest porównywalna do azoli przeciwgrzybiczych. Wykrycie attinimycyny zarówno w gniazdach mrówek jak i na ciele robotnic to dowód na rolę, jaką odgrywa attinimycyna w ochronie upraw grzybów przed patogenami, mówią naukowcy z Uniwersytetu w São Paulo.
      Bliższe badania pokazały, że attinimycyna wytwarzana jest przez niemal 2/3 szczepów Pseudonocardia. Jako, że siła działania nowego związku jest porównywalna do azoli (np. ketokonazol, mikonazol czy flukonazol), uczeni mają nadzieję, że przyda się on w praktyce klinicznej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Michael Butler Brown z Darthmouth College i Emma Wells z namibijskiej Giraffe Conservation Foundation prowadzili przez lata badania żyraf z Murchinson Falls National Park w Ugandzie. Pomiędzy lipcem 2014 roku a marcem 2019 każdego marca, lipca i grudnia jeździli po parku starając się sfotografować każdą napotkaną żyrafę z prawej strony. Następnie wykorzystywali techniki fotogrametrii do wykonania szczegółowych pomiarów poszczególnych części ciała żyrafy. W grudniu 2015 roku po raz pierwszy zauważyli coś niezwykłego.
      Tym, co wprawiło ich w zdumienie był młody samiec, którego kończyny wydawały się nieproporcjonalne w stosunku do tułowia i szyi. Po raz kolejny spotkali niezwykłe zwierzę w grudniu 2016 roku, a następnie w marcu 2017, kiedy to wiedzieli, że zwierzę ma co najmniej 15 miesięcy.
      Drugą żyrafę o również zaburzonych proporcjach ciała zauważyli w maju 2018 roku na prywatnej farmie w Namibii. Właściciel terenu powiedział naukowcom, że żyrafa urodziła się w 2014 roku. Brown i Wells ponownie natknęli się na nią w lipcu 2020 roku.
      Nigdy więcej, w żaden badanej przez siebie populacji żyraf, nie spotkali zwierząt o takich zaburzeniach morfologicznych.
      Teraz na łamach BMC Research Notes uczeni informują, że mamy tutaj do czynienia z pierwszymi znanymi przypadkami karłowatości u żyraf. Dysplazje szkieletowe, stawowe lub zaburzenia rozwoju szkieletu, które czasami prowadzą do nieprawidłowego rozwoju kości, są rzadko obserwowane u dziko żyjących zwierząt, czytamy w artykule Skeletal dysplasia-like syndromes in wild giraffe. U żyraf tych występują ekstremalnie skrócone kości promieniowe i kości śródręcza w porównaniu z kośćmi u żyraf w podobnym wieku. Obie żyrafy przeżyły co najmniej do wieku wczesnej dorosłości. W naszym artykule opisujemy prawdopodobne przypadki dysplazji szkieletowej u dziko żyjących zwierząt i pierwsze takie znane przypadki wśród żyraf, stwierdzają Brown i Wells.
      Badacze zaznaczają, że u obu zaobserwowanych żyraf skrócenie kości było różne i miały one szyje o różnej długości, nie wiadomo więc, czy w obu przypadkach przyczyna nieprawidłowości jest ta sama.
      Ograniczona możliwość poruszania się obu żyraf, powodowana przez krótsze kończyny, może powodować, że będą one łatwiejszym celem dla drapieżników. Nagranie żyrafy z Namibii wskazuje, że ma ona problemy z poruszaniem się, kuśtyka. Ponadto, biorąc pod uwagę fakt, że obie żyrafy są samcami, wydaje się fizycznie niemożliwym, by mogły wspiąć się na samicę w celu prokreacji, zatem nie przekażą żadnych genów potencjalnie związanych z ich schorzeniem, stwierdzają uczeni.
      Samiec z Ugandy, który należy do podgatunku żyrafy północnej (Giraffa camelopardalis camelopardalis) został nazwany Gimli. Z kolei samiec z Namibii, żyrafa angolska (Giraffa giraffa angolensis), ma na imię Nigel.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zważywszy, że pioruny uderzają w wysokie obiekty, zwłaszcza na obszarze otwartym, wzrost żyraf może sprawiać, że będą one szczególnie podatne na śmierć w wyniku porażenia prądem. Z drugiej strony, jak podkreślają biolodzy, natura mogła je wyposażyć w przystosowania behawioralne, które zmniejszą takie ryzyko (w grę wchodzi np. poszukiwanie schronienia w czasie burzy czy przemieszczanie się w gęsto porośnięte rejony). Ciska Scheijen, która pracuje w rezerwacie Rockwood w RPA, jako pierwsza szczegółowo opisała okoliczności, w jakich doszło do śmiertelnego porażenia piorunem 2 żyraf.
      Scheijen, która podkreśla, że po prostu znalazła się we właściwym miejscu we właściwym czasie, ma nadzieję, że jej obserwacje (zamieszczone na łamach African Journal of Ecology) zainspirują przyszłe badania nad wpływem piorunów na zgony żyraf.
      We wrześniu 2017 r. w Rockwood przeprowadzono introdukcję 6 żyraf. Dwie kolejne dołączyły do nich w czerwcu 2018 r. W momencie introdukcji wszystkie osobniki miały 2-4 lata. Pochodziły z 2 prywatnych rezerwatów. Żyrafy są monitorowane niemal każdego dnia. Przeważnie trzymają się w grupie (w odległości poniżej 1 km od siebie).
      Dwudziestego dziewiątego lutego 2020 r. nad Rockwood przeszła krótka, ale bardzo intensywna burza. Zaczęła się ok. 16.30. Po 2 godzinach się skończyła i tego dnia już nie padało. Dzień wcześniej (28 lutego) rankiem całe stado obserwowano w południowo-zachodniej części rezerwatu. Do popołudnia grupa przemieściła się na środkowy wschód. W dniu burzy specjaliści nie odnotowali lokalizacji żyraf. Pierwszego marca rano w centrum rezerwatu zauważyli jednak tylko 6 żyraf. To niezwykłe w tym stadzie, które bardzo rzadko się rozdziela. Drugiego marca ekipa natrafiła na ciała 2 żyraf; leżały w odległości ok. 7 m od siebie. Znajdowały się w pobliżu miejsca, gdzie odnotowano je po południu 29 lutego, co sugeruje, że zginęły podczas burzy. Ofiary to młode samice.
      Stwierdzono nieliczne urazy. U starszej - 5-letniej - samicy u podstawy prawego ossikonu, in. guza czaszkowego (czyli struktury przypominającej róg), znajdowała się rana. Z tyłu widoczne też były ugryzienia szakala. Poza tym eksperci nie zauważyli innych ran czy śladów działalności padlinożerców. Zbadawszy czaszkę, Scheijen i inni odkryli charakterystyczne duże złamanie na styku prawego ossikonu i prawej kości ciemieniowej. Wg nich, to wskazówka, że żyrafa zginęła wskutek bezpośredniego uderzenia pioruna w głowę. W pobliżu nie było żadnych dużych drzew, a samica leżała na lewym boku, co oznacza, że nie mogła złamać podstawy guza czaszkowego podczas upadku.
      U drugiej żyrafy (ok. 4-letniej) nie stwierdzono śladów urazu. U żadnej z samic nie zauważono śladów osmalenia. Jak jednak stwierdził Eugene D. Janzen z Uniwersytetu w Calagry (w opublikowanym w czerwcu br. artykule Lightning Stroke and Electrocution in Animals), ślady takie występują rzadziej, gdy śmiertelne porażenie prądem jest wynikiem napięcia krokowego.
      Wg Scheijen, obie żyrafy wydzielały bardzo silną woń amoniaku. O podobnym zjawisku wspominał Ryan Blumenthal z Uniwersytetu w Pretorii w artykule pt. Delayed post mortem predation in lightning strike carcasses: sense or nonsense (ukazał się on w 2014 r. w piśmie Vulture News). Uczony zauważył, że sępy i hieny nie żerowały na padlinie przez 5 dni od momentu, gdy żyrafa zginęła wskutek porażenia piorunem.
      Znaleźliśmy samice 1,5 dnia od zgonu i nie stwierdziliśmy pośmiertnego żerowania na drugiej żyrafie. Oczy nadal znajdowały się na miejscu, choć zazwyczaj są pierwszą zjadaną częścią ciała, zwłaszcza przez krukowate.
      W innym miejscu, 130 km na wschód od Rockwood, zauważyliśmy, że w czasie deszczu żyrafy szły w mniejszych odstępach (o ok. 13%), w porównaniu do aury bezdeszczowej (zespół Scheijen przygotowuje artykuł na ten temat). Sugeruje to, że żyrafy dostosowują swoje zachowanie do deszczowej pogody/burz.
      W przypadku Rockwood ciała znaleziono w rejonie pozbawionym wysokich drzew (powyżej 2 m). Ponieważ żyrafy mierzą ponad 2 m, były najwyższym obiektem w okolicy. Starsza zginęła najprawdopodobniej przez bezpośrednie uderzenie pioruna. Młodsza, znaleziona w odległości ok. 7 m, padła ofiarą przeskoku bocznego (iskry wtórnej) albo napięcia krokowego, które przekroczyło bezpieczną wartość.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...