Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
W poszukiwaniu utraconej ciszy
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas eksperymentu finansowanego przez amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia naukowcy wyeliminowali u grupy szczurów szumy uszne (tinnitus). Dokonali tego, stymulując nerw błędny (X) i odtwarzając jednocześnie zestaw dźwięków o różnych częstotliwościach. Procedurę powtarzali kilkaset razy dziennie przez kilka tygodni.
Dzwonienie w uszach bardzo uprzykrza ludziom życie, ale dotąd było nieuleczalne. Dotychczasowe terapie generalnie polegały na maskowaniu dźwięku lub nauce ignorowania go – opowiada dr James F. Battey, dyrektor Narodowego Instytutu Głuchoty i Innych Zaburzeń Komunikacyjnych (National Institute on Deafness and Other Communication Disorders, NIDCD). Najnowsza metoda przypomina zaś przyciśnięcie w mózgu guzika reset. Pomaga w ponownym przetrenowaniu części mózgu interpretującej dźwięki. W ten sposób nieprawidłowo działające neurony zostają zawrócone ze złej ścieżki i wracają do swojego pierwotnego stanu. Wskutek tego piszczenie ustaje.
Badania zostały przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Teksańskiego oraz firmy MicroTransponder z Dallas.
Tinnitus to objaw doświadczany przez niektóre osoby w wyniku utraty słuchu. Kiedy komórki czuciowe ucha wewnętrznego ulegają uszkodzeniu, np. pod wpływem głośnego dźwięku, doprowadza to do zmiany sygnału wysyłanego z ucha do mózgu. Z nie w pełni wyjaśnionych przyczyn część pacjentów zaczyna wtedy słyszeć szumy. Sądzimy, że [...] kora słuchowa deleguje za dużo neuronów do pewnych częstotliwości i wtedy wszystko zaczyna iść źle. Jako że zbyt wiele komórek nerwowych przetwarza te same częstotliwości, wyładowują się silniej, niż powinny – tłumaczy dr Michael Kilgard. Poza tym neurony wyładowują się częściej, gdy jest cicho.
Na początku zespół próbował wywołać zmiany w korze słuchowej szczurów, kojarząc stymulację nerwu błędnego z odtwarzaniem pojedynczego dźwięku. Gdy nerw jest pobudzany, wydziela się acetylocholina, norepinefryna i inne związki, które wspomagają zachodzenie zmian w mózgu. Amerykanie chcieli sprawdzić, czy można spowodować, by po pewnym czasie więcej neuronów zaczęło reagować na odtwarzany dźwięk.
Przez 20 dni 300 razy dziennie ośmiu gryzoniom odtwarzano wysoki dźwięk o częstotliwości 9 kiloherców. W czasie, gdy dźwięk wybrzmiewał, elektroda delikatnie stymulowała nerw błędny. Okazało się, że w porównaniu do kontrolnej grupy zwierząt, liczba neuronów dostrojonych do częstotliwości 9 herców wzrosła aż o 79%.
W następnej grupie szczurów ekipa Kilgarda losowo odtwarzała dwa dźwięki – jeden o częstotliwości 4 kHz i drugi o częstotliwości 19 kHz. Nerw błędny stymulowano jednak wyłącznie przy odgrywaniu wyższego dźwięku. O ile liczba komórek nerwowych reagujących na 19 kHz wzrosła o 70%, o tyle w grupie 4-hercowej neuronów wręcz ubyło. W ten sposób wykazano, że nie wystarczy sam dźwięk i trzeba jeszcze pobudzać nerw X.
Na kolejnym etapie eksperymentu badacze sprawdzali, czy można wyeliminować tinnitus u zwierząt wystawionych na oddziaływanie hałasu, zwiększając liczbę neuronów dostrojonych do częstotliwości innej niż częstotliwość szumów usznych. Grupa zwierząt przechodziła więc 300 razy na dobę stymulację nerwu błędnego (ang. vagus nerve stimulation, VNS), połączoną z odtwarzaniem różnych dźwięków o częstotliwości zbliżonej do szumów. Procedurę powtarzano przez ok. 3 tygodnie. Część grupy kontrolnej poddawano VNS, podczas gdy reszta nie robiła nic lub słuchała tylko dźwięków. W obu grupach pomiary przeprowadzono w miesiąc po ekspozycji na hałas, dziesięć dni po rozpoczęciu terapii oraz dzień, tydzień i 3 tygodnie po zakończeniu leczenia.
U gryzoni z grupy eksperymentalnej obiecujące rezultaty występowały na każdym etapie terapii, także w połowie – wszystko wskazuje więc na to, iż tinnitus zniknął. U zwierząt z grupy kontrolnej szumy uszne cały czas były obecne. Gdy naukowcy obserwowali 2 szczury kontrolne i 2 eksperymentalne przez dodatkowe dwa miesiące, u leczonych VNS i dźwiękami osobników korzyści utrzymywały się przez 3,5 miesiąca od potraktowania uszkadzającym słuch hałasem. U szczurów kontrolnych deficyty były nadal zauważalne.
Badanie kory słuchowej zademonstrowało, że w wyniku terapii neurony powróciły do pierwotnego (zdrowego) stanu. W zestawieniu z innymi metodami kluczowa różnica polega więc na tym, że my nie maskujemy szumów, ale przestrajamy mózg ze stanu, kiedy generuje on tinnitus, do stanu, kiedy tego nie robi. Eliminujemy więc źródło – cieszy się Kilgard.
Akademicy nadal pracują nad ulepszeniem techniki. Ustalają, ile częstotliwości trzeba optymalnie zestawić ze stymulacją nerwu, jak długo terapia powinna trwać i czy równie dobrze sprawdzi się ona na nowych, jak i utrzymujących się od dawna przypadkach szumów usznych. W najbliższej przyszłości w Europie rozpoczną się pilotażowe testy metody na ludziach.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Szumy uszne dręczą miliony ludzi na całym świecie. Dotychczas nie istnieje sposób ich leczenia. Międzynarodowy zespół naukowy poinformował właśnie o udanych szeroko zakrojonych testach klinicznych urządzenia redukującego szumy uszne. Urządzenie może przynieść ulgę milionom osób i przybliża nas do opracowania metod leczenia.
Jeden z najnowszych szacunków mówi, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych szumów usznych doświadcza aż 10% dorosłej populacji, a u 25% z tych osób szumy trwają ponad 15 lat. Osoby cierpiące na szumy uszne często doświadczają też problemów ze skupieniem uwagi, zmęczenia i ogólnego obniżenia jakości życia.
W najnowszym numerze Science Translational Medicine czytamy o testach nieinwazyjnego urządzenia, które wykorzystuje technikę neuromodulacji bimodalnej. To połączenie dźwięków i prądu, którym drażniony jest język, może być efektywnym sposobem na zmniejszenie szumów usznych.
Jeden ze współautorów badań, profesor Huber Lim z University of Minnesota, wyjaśnia, że urządzenie bierze na cel grupę komórek w mózgu, które wykazują nieprawidłową aktywność. Dzięki badaniom na zwierzętach i ludziach Lim i jego koledzy z USA, Niemiec, Irlandii, Wielkiej Brytanii i Malezji już wcześniej zauważyli, że stymulowanie prądem neuronów na języku lub twarzy może aktywować neurony w układzie słuchowym. Wydaje się, że połączenie takiej techniki z odpowiednimi dźwiękami prowadzi do przebudowy obszarów mózgu odpowiedzialnych za pojawianie się szumów usznych.
Opracowana przez naukowców technika polega na aktywowaniu różnych obwodów w mózgu w reakcji na dźwięk. Ma to na celu zagłuszenie szumów usznych. Nasz pomysł polega na uwrażliwieniu mózgu na wiele innych rzeczy. W ten sposób przez zwiększenie aktywności innych neuronów możemy wyciszyć neurony odpowiedzialne za szumy uszne, mówi Lim.
Warto w tym miejscu przypomnieć o badaniach prowadzonych przez zespół profesor Susan Shore z University of Michigan. W tym przypadku naukowcy próbowali wyciszyć neurony odpowiedzialne za szumy uszne. W 2018 roku badania kliniczne przeprowadzone na 20 osobach wykazały, że urządzenie, które łączyło odpowiednie impulsy dźwiękowe z drażnieniem prądem głowy lub szyi, powodowało zmniejszenie głośności i natarczywości szumów usznych.
Możemy postrzegać to jako dwa sposoby na leczenie szumów. Jeden polega na próbie zidentyfikowania komórek wywołujących szumy i ich wyciszeniu. Nasz pomysł polega zaś na spowodowaniu, by komórki odpowiedzialne za słyszenie stały się znacznie bardziej wrażliwe na wszystko, z wyjątkiem szumów, mówi Lim.
Grupa Lima przeprowadziła właśnie randomizowane podwójnie ślepe badania na 326 dorosłych cierpiących na chroniczne szumy uszne. Badania prowadzono w Szpitalu Św. Jakuba w Irlandii oraz w Centrum Szumów Usznych Uniwersytetu w Regensburgu w Niemczech. Ich uczestnicy używali urządzenia przez 12 tygodni, każdego dnia przez 60 minut. Byli podzieleni na trzy grupy. Każda z nich miała nieco inaczej skonfigurowane urządzenie. Konfiguracje różniły się zarówno rodzajem używanego dźwięku, czasem trwania stymulacji elektrycznej, jak i długością przerwy pomiędzy dźwiękiem a stymulacją.
Ściśle do zaleceń naukowców zastosowało się 84% badanych. Z nich u około 81% nastąpiła wyraźna poprawa w zakresie możliwości koncentracji uwagi, jakości snu, poprawiła się jakość ich życia, zmniejszył się poziom zmęczenia i frustracji. U około 77% osób pozytywne skutki terapii były widoczne rok po leczeniu. Ponadto 66% badanych przyznało, że terapia przyniosła im korzyści. Co interesujące, nie nie zauważono znaczących różnic w wynikach badania wśród trzech grup.
To bardzo solidne i przekonujące badania. Biorąc pod uwagę fakt, że obecnie nie istnieje żadna metoda leczenia szumów usznych, są to badania bardzo ważne, mówi Richard Tyler, audiolog z University of Iowa, który nie brał udziału w pracach grupy Lima. Zauważa on jednak, że słabością badań był brak grupy kontrolnej, która nie otrzymywała żadnego leczenia. Ponadto brak informacji, czy pacjenci informowali o zmniejszeniu poziomu szumów usznych. Mamy szumy uszne i mamy reakcję na szumy uszne. To dwie różne rzeczy. Jeśli próbujesz zmniejszyć poziom szumów usznych, bo powinieneś je zmierzyć, mówi Tyler.
Lim wyjaśnia, że jego grupa skupiła się na reakcji badanych na szumy, a nie na samych szumach, gdyż te mogą być różnie postrzegane, w zależności od tego, na ile są uciążliwe. Dodaje, że dokonywano pomiarów, w jaki sposób badani postrzegają szumy, a wyniki tych badań zostaną wkrótce opublikowane.
Wyniki badań chwali też Rilana Cima, psycholog z Uniwersytetu w Maastricht. Jestem pod wrażeniem zmian, jakie zaszły w pacjentach, mówi. Uczona zastrzega jednak, że zanim osoby cierpiące na szumy uszne wydadzą spore pieniądze na urządzenie, które jest sprzedawane w kwocie 2500-2750 euro, warto, by poczekali aż jego skuteczność zostanie zweryfikowana przez badaczy niezwiązanych z jego producentem. Profesor Lim jest nie tylko wykładowcą uniwersyteckim, ale również głównym naukowcem irlandzkiej firmy Neuromod Devices, która produkuje i sprzedaje urządzenie.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Zmniejszanie zapalenia mózgu może pomóc w leczeniu szumów usznych (tinnitus auris) oraz innych zaburzeń powiązanych z utratą słuchu - przekonuje zespół Shaowena Bao z Uniwersytetu Arizony.
Utrata słuchu to problem dotyczący ok. 500 mln ludzi. Co istotne, stanowi ona czynnik ryzyka szumów usznych, czyli przykrych doznań dźwiękowych pochodzenia endogennego (najczęściej ludzie wspominają o dzwonieniu, gwizdaniu czy tykaniu).
Ostatnie badania wskazują, że utrata słuchu wywołuje stan zapalny w szlaku słuchowym. Dotąd jednak słabo poznano jego wkład w różne schorzenia powiązane z utratą słuchu. By uzupełnić tę lukę w wiedzy, ekipa Bao prowadziła badania na myszach. Oceniano neurozapalenie w korze słuchowej, występujące po utracie słuchu w wyniku hałasu oraz jego rolę w tinnitusie.
Wyniki wskazują, że utrata słuchu wywołana hałasem wiąże się z podwyższonym poziomem cytokin prozapalnych oraz aktywacją mikrogleju (rezydentnych makrofagów biorących udział w odpowiedzi immunologicznej) w pierwotnej korze słuchowej.
Dalsze eksperymenty na myszach z utratą słuchu pokazały, że w neurozapaleniu, szumach usznych i nierównowadze synaptycznej pośredniczy czynnik martwicy nowotworów (TNF-α).
Amerykanie stwierdzili, że farmakologiczna blokada ekspresji TNF-α lub wyeliminowanie mikrogleju zapobiega szumom usznym u gryzoni.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Z wiekiem nasze mózgi stają się wrażliwsze na dźwięk.
Dr Björn Herrmann oraz Ingrid Johnsrude z Uniwersytetu Zachodniego Ontario badali reakcje kory słuchowej ochotników w wieku dwudziestu kilku i sześćdziesięciu kilku lat. Odkryli różnice w odpowiedzi na słabe i głośne dźwięki.
Przyglądaliśmy się młodym i starszym osobom z klinicznie prawidłowym słyszeniem. Analizowaliśmy, w jaki sposób starzenie wpływa na zdolność mózgu do dostosowania wrażliwości do natężenia dźwięku. Stwierdziliśmy, że starsi badani nie adaptowali się tak dobrze do środowiska dźwiękowego - opowiada Herrmann.
Naukowcy ujawnili, że gdy młodzi dorośli znajdują się w głośnym otoczeniu, np. na koncercie rockowym, ich mózg staje się mniej wrażliwy na stosunkowo ciche dźwięki. To pozwala mu dobrze słyszeć istotne dźwięki, nie będąc rozpraszanym przez dźwięki nieistotne. Z wiekiem jednak ludzie stają się nadwrażliwi na dźwięki, przez co słyszą zarówno ciche, jak i głośne dźwięki, nie mogąc zignorować lub "wyłączyć" nieistotnej informacji słuchowej.
Gdy środowisko dźwiękowe jest naprawdę głośne, aktywność mózgu młodszych dorosłych wskazuje na utratę wrażliwości na naprawdę ciche dźwięki (dzieje się tak, bo nie są one ważne). [Dla odmiany] starsi ludzie nadal pozostają wrażliwi na stosunkowo ciche dźwięki, nawet gdy w danej sytuacji nie mają one znaczenia.
Badanie sugeruje, że nadwrażliwość na dźwięki jest jednym z powodów, dla których seniorzy mogą uznawać pewne sytuacje, np. przebywanie w głośnych restauracjach, za nieprzyjemnie rozpraszające. Także dlatego pewne dźwięki są dla nich bardziej drażniące.
Obecnie trwają badania nad tym, jak nadwrażliwość kory słuchowej na dźwięki wpływa na neurofizjologiczne zmiany w innych regionach mózgu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Niewydolność serca wiąże się z pogorszeniem funkcjonowania poznawczego i utratą substancji szarej mózgu. Wg autorów badania, utrudnia to realizację zaleceń lekarza, np. pamiętanie o zażywaniu właściwych leków o wyznaczonej porze.
Nasze wyniki pokrywają się z obserwacjami osób z niewydolnością serca, które mają problem z wdrożeniem złożonych zaleceń i sugerują, że wskazane są prostsze instrukcje.
Prof. Osvaldo Almeida z Uniwersytetu Zachodniej Australii zbadał za pomocą testów poznawczych 35 pacjentów z niewydolnością serca (NS), 56 z chorobą niedokrwienną serca (ChNS), która często, ale nie zawsze towarzyszy niewydolności, oraz 64 zdrowe osoby (grupa kontrolna). Objętość istoty szarej w różnych częściach mózgu oceniano za pomocą rezonansu magnetycznego.
Okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, pacjenci z niewydolnością serca wypadli gorzej pod względem pamięci bezpośredniej i długotrwałej, a także szybkości reakcji.
W ramach naszego studium ustaliliśmy, że zarówno niewydolność, jak i choroba niedokrwienna serca wiążą się z utratą neuronów w określonych obszarach mózgu, które są ważne dla modulowania emocji i aktywności umysłowej. Jest ona silniej zaznaczona u osób z niewydolnością, ale może także występować u pacjentów z chorobą niedokrwienną bez niewydolności serca. [...] Ludzie z NS i ChNS wykazują, w porównaniu do grupy kontrolnej, drobne deficyty poznawcze. Ponownie są one bardziej widoczne u chorych z NS.
Regiony, w których stwierdzono ubytki substancji szarej, odpowiadają za pamięć, wnioskowanie i planowanie. Istnieją dowody, że optymalizują one wydajność w wymagających wysiłku umysłowego złożonych zadaniach. W konsekwencji utarta komórek nerwowych w tych obszarach może upośledzić [...] pamięć, zdolność modyfikowania zachowania, hamowanie emocjonalne i poznawcze, a także organizację.
O ile nam wiadomo, to pierwsze studium, w którym uwzględniono dodatkową grupę z ChNS, dzielącą czynniki ryzyka z NS. Pozwoliło nam to wykazać, że ubytki poznawcze mogą być niespecyficznym skutkiem narastającego wyniszczenia chorobą sercowo-naczyniową. Analizy ujawniły, że subtelnych deficytów nie da się wyjaśnić upośledzeniem frakcji wyrzutowej lewej komory, powszechnymi schorzeniami współwystępującymi czy markerami biochemicznymi.
W przyszłości Almeida zamierza ustalić, za pośrednictwem jakich szlaków fizjologicznych HF prowadzi do utraty neuronów i pogorszenia funkcjonowania poznawczego i czy zmiany mają charakter postępujący.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.