Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Powiązania między metabolizmem glukozy i malarią mózgową

Rekomendowane odpowiedzi

Istnieje związek między metabolizmem glukozy a malarią mózgową, na którą rocznie umiera ponad milion osób.

Naukowcy z Uniwersytetu Yale posłużyli się mysim modelem malarii mózgowej. Na podstawie uzyskanych wcześniej wyników Amerykanie teoretyzowali, że zmniejszone spożycie pokarmu (a w szczególności obniżone wykorzystanie glukozy) po zakażeniu może zwiększyć zdolność gryzoni do tolerowania infekcji.

Aby zablokować wychwyt glukozy w komórkach, autorzy publikacji z pisma PNAS podali myszom inhibitor - 2-deoksy-glukozę (2DG). Okazało się, że zabieg ten chronił gryzonie przed rozwojem malarii mózgowej, wydłużając czas przeżycia o kilka dni. Dokładniejsze analizy wykazały, że 2DG zabezpieczał gryzonie, ograniczając liczebność zakrzepów i miniudarów, które doprowadziłyby do zgonu.

Co prawda u myszy (samców C57BL/6J) nadal rozwijała się anemia, ale żyły one na tyle długo, by dało się wyeliminować pasożyty za pomocą antybiotyku.

Zespół prof. Andrew Wanga tłumaczy, że 2DG obniża zdolność Plasmodium berghei ANKA (PbA) do wywoływania zakrzepów. Zjawisko to pozwala gryzoniom zarówno tolerować poboczne uszkodzenia mózgu, jak i opierać się pasożytowi podczas antybiotykoterapii. Łącznie oznacza to, że 2DG, lek przeciwnowotworowy, można by zastosować w terapii wczesnych etapów malarii mózgowej.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety rodzą się z 1-2 milionami oocytów, z których powstają komórki jajowe. Do menopauzy ich liczba spada do kilkuset. Każda z tych komórek musi przez około 50 lat unikać zużycia się, by móc dojrzeć i być gotową do zapłodnienia. Nowe badania pokazują, w jaki sposób komórki to osiągają. Badając ponad 100 świeżo podarowanych nam jajeczek, największy zbiór tego typu, odkryliśmy zadziwiająco minimalistyczną strategię, która pomaga komórkom pozostać w stanie dziewiczym przez wiele lat, mówi doktor Elvan Böke z Centre for Genomic Regulation.
      Recykling białek to podstawowy mechanizm oczyszczania komórki, a odpowiadają zań lizosomy i proteasomy. Za każdym razem, gdy rozkładają one białka, zużywają energię, co może prowadzić do powstawania reaktywnych form tlenu. Te zaś mogą uszkadzać DNA i błony komórkowe.
      Autorzy badań przyjrzeli się ponad 100 komórkom otrzymanym od 21 zdrowych kobiet w wieku 19–34 lat. Około 70% z nich było gotowych do zapłodnienia, pozostałe były niedojrzałe. Uczeni śledzili aktywność lizosomów, proteasomów i mitochondriów w komórkach. Okazało się, że w komórkach jajowych aktywność ta była o 50% niższa niż w otaczających oocyt komórkach wspierających. A w miarę, jak oocyt dojrzewał, aktywność spadała. Obrazowanie w czasie rzeczywistym pokazało, że w ostatnich godzinach przed owulacją lizosomy są dosłownie wyrzucane z oocytów, a mitochondria i proteasomy migrują na obrzeża komórki. To rodzaj wiosennych porządków. Nie wiedzieliśmy, że ludzkie komórki jajowe są do tego zdolne, cieszy się główna autorka badań, doktor Gabriele Zaffagnini.
      Były to największe badania zdrowych ludzkich komórek jajowych zebranych bezpośrednio od kobiet. Zwykle podczas badań laboratoryjnych wykorzystywane są niedojrzałe komórki, które dojrzewają w laboratorium. Jednak oocyty dojrzewające in vitro często zachowują się niestandardowo.
      Naukowcy z Barcelony mówią, że ich odkrycie pomoże udoskonalić techniki zapłodnienia in vitro. Kobietom poddającym się takim zabiegom doradza się, by przyjmowały przypadkowe suplementy, poprawiające metabolizm komórek. Jednak brak jest silnych dowodów, że suplementy te pomagają, wyjaśnia doktor Böke. Przyglądając się świeżo podarowanym jajeczkom znaleźliśmy dowody wskazujące, że właściwe jest wręcz przeciwne działanie. Pozostawienie oocytom możliwości ich powolnego metabolizmu może być lepszym pomysłem, dodaje uczona.
      Naukowcy chcą teraz przyjrzeć się komórkom jajowym starszych kobiet oraz z nieudanych cykli zapłodnienia in vitro by sprawdzić, czy mechanizmy spowalniające metabolizm komórek nie zostają upośledzone wraz z wiekiem lub w wyniku chorób.
      Źródło: The proteostatic landscape of healthy human oocytes

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sok z czarnego bzu może pomagać w utrzymaniu prawidłowej wagi, obniżać poziom glukozy i poprawiać pracę jelit. Badania kliniczne, przeprowadzone przez naukowców z Washington State University, pokazały, że już po tygodniu codziennego picia 350 mililitrów soku z czarnego bzu, dochodzi do pozytywnych zmian w mikrobiomie jelit, poprawy tolerancji glukozy oraz utleniania tłuszczu. Wyniki badan opublikowano na łamach pisma Nutrients.
      Badania kliniczne przeprowadzono w kontrolowanych warunkach na 18-osobowej grupie dorosłych z nadwagą. Ich uczestnicy otrzymywali albo sok z czarnego bzu albo placebo o podobnym smaku i wyglądzie, przygotowane przez specjalistów z Food Innovation Lab na Uniwersytecie Karoliny Północnej.
      Przeprowadzone później analizy wykazały, że u osób spożywających sok z czarnego bzu zwiększyła się ilość korzystnych bakterii w jelitach, w tym typu Firmicutes i promieniowców, a zmniejszyła ilość bakterii niekorzystnych, takich jak Bacteroidota.
      Doszło też do poprawienia metabolizmu, poziom glukozy w krwi badanych spadł średnio o 24%, a poziom insuliny o 9%. Ponadto pojawiły się oznaki lepszego spalania tłuszczu. U osób, które piły sok z czarnego bzu, po wysokowęglowodanowym posiłku oraz podczas ćwiczeń zaobserwowano znaczący wzrost poziomu utlenienia tłuszczu.
      Autorzy badań sądzą, że pozytywny wpływ soku z czarnego bzu związany jest z obecnością w nim dużej ilości antocyjanów. To związki z klasy flawonoidów, które spełniają wiele pożytecznych funkcji ochronnych. Są one obecne m.in. w czerwonej kapuście, winogronach czy aronii. Czarny bez zawiera ich wyjątkowo dużo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Korony drzew lasów tropikalnych mogą znajdować się blisko granicy swojej wytrzymałości na wzrost temperatur, ostrzega międzynarodowy zespół naukowy. Uczeni połączyli dane pochodzące z instrumentów znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z eksperymentami przeprowadzanymi w lasach tropikalnych. Okazało się, że niewielki odsetek liści w lasach tropikalnych już osiąga, a momentami przekracza, graniczną temperaturę, poza którą liście nie są w stanie funkcjonować.
      Badania sugerują, że jeśli globalne ocieplenie będzie postępowało, może dojść do zamierania koron drzew w lasach tropikalnych.
      Doktor Sophie Fauset z University of Plymouth i jej zespół oceniali temperaturę liści w lasach rozsianych od Wielkiej Brytanii, przez Brazylię i Chiny, po zachodnią Afrykę. Okazało się, że w brazylijskich górach niektóre z liści mogą być aż o 18 stopni cieplejsze niż temperatura powietrza. Drzewa są kluczowym elementem reakcji planety na zmiany klimatu, a lasy tropikalne to ekosystemy o bogatej bioróżnorodności, które regulują klimat Ziemi. Jeśli zostaną zniszczone w wyniku wzrostu temperatury, stracimy główną linię obrony i ograniczymy zdolność środowiska do naturalnego do obrony przed wpływem ludzi na klimat. Inne badania, w których brałam udział, wykazały, że zdolność drzew do pochłaniania dwutlenku węgla spada w temperaturach powyżej 32 stopni Celsjusza. Jeśli nie zrobimy więcej, by uniknąć zmian klimatu, konsekwencje mogą być naprawdę poważne, mówi uczona.
      Temperatura krytyczna, powyżej której liście przestają funkcjonować, wynosi 46,7 stopnia Celsjusza. Z pomiarów wynika, że obecnie w południe temperatury liści w lasach tropikalnych wynoszą 34 stopnie Celsjusza, a bywają długie okresy, gdy przekraczają 40 stopni.
      Naukowcy oszacowali też, jaki odsetek liści może przekroczyć krytyczną temperaturę przy wzroście średniej temperatury powietrza o 2, 3 i 4 stopnie Celsjusza. W tym celu przeprowadzili eksperymenty w lasach Brazylii, Portoryko i Australii. Eksperymenty wykazały, że przy wzroście temperatury powietrza temperatura liści zwiększa się nieliniowo. W najgorszym scenariuszu, przy zwiększeniu globalnej temperatury o 4 stopnie Celsjusza, temperatura krytyczna została przekroczona w 1,3% przypadków. W 11% wyniosła ponad 43,5 stopnia, a w 0,3% - ponad 49,9 stopnia.
      Podsumowując swoje badania naukowcy doszli do wniosku, że lasy tropikalne mogą wytrzymać wzrost temperatury o 3,9 stopnia ± 0,5 stopnia zanim ich funkcje metaboliczne zostaną zaburzone. Nie wiemy jednak, na ile są one elastyczne i jak zamieranie nawet stosunkowo niewielkiego odsetka liści wpłynie na zdolność drzew do chłodzenia się. Nie wiemy też, jak szybko możemy zbliżać się do punktu krytycznego. Od kilku dekad średni wzrost temperatur jest wyraźnie szybszy niż wcześniej. Dużo zależy zaś od tego, jak będzie on postępował w samych tropikach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwa syntetyczne słodziki, sacharyna i sukraloza, zwiększają poziom glukozy we krwi, informują autorzy najnowszych badań. To zaskakujące, gdyż nie spodziewano się, że słodziki działają w taki sposób. W tej chwili nie wiadomo jeszcze, jak i czy w ogóle, zaobserwowane zjawisko wpływa na nasz organizm. Wyniki zaskakujących badań zostały opublikowane w magazynie Cell.
      Badania przeprowadzone przez naukowców z izraelskiego Instytutu Weizmanna wskazują, że słodziki nie są tak neutralne, jak się wydawało. Okazało się bowiem, że zmieniają one działanie mikrobiomu w taki sposób, który może prowadzić do zwiększenia poziomu glukozy we krwi. Co więcej, wpływ słodzików na organizm może być bardzo różny u różnych ludzi.
      Już 8 lat temu naukowcy z Instytutu Weizmanna zauważyli, że u myszy niektóre słodziki mogą prowadzić do zmian w metabolizmie cukru. Zagadnienie to postanowił zgłębić profesor Eran Elinav z Wydziału Immunologii. Naukowcy najpierw dokładnie przyjrzeli się niemal 1400 potencjalnym uczestnikom badań i wybrali wśród nich 120 osób, które całkowicie unikały napojów i żywności zawierających sztuczne słodziki. Osoby te zostały podzielone na 6 grup. Uczestnicy 4 grup otrzymali jeden rodzaj słodzika: sacharynę, sukralozę, aspartam i stewię. Słodziki były zapakowane w saszetkach, a w każdej z nich była mniej niż dzienna dopuszczalna dawka. Dwie pozostałe grupy, z których jedna otrzymała analogiczne saszetki z glukozą, a druga nie dostała żadnego suplementu, służyły jako grupy kontrolne.
      Każdy z uczestników miał dziennie zużyć jedną saszetkę, o ile ją otrzymał. Po dwóch tygodniach okazało się, że u wszystkich osób, które spożywały słodziki, doszło do zmiany składu i funkcjonowania mikrobiomu. Dla każdego ze słodzików zmiany były inne. Okazało się również, że w grupach przyjmujących sacharynę i sukralozę doszło do znacznej zmiany metabolizmu glukozy. Zmiany takie mogą zaś prowadzić do chorób metabolicznych. Natomiast w grupach kontrolnych nie zauważono ani zmian składu czy funkcjonowania mikrobiomu, ani zmian tolerancji glukozy.
      Co więcej, zmiany zaobserwowane w mikrobiomie były ściśle skorelowane ze zmianami w metabolizmie glukozy. Nasze odkrycie potwierdza, że mikrobiom to specyficzne miejsce integrujące sygnały pochodzące z organizmu oraz sygnały zewnętrzne, pochodzące np. z żywności, leków, naszego stylu życia i otoczenia, mówi profesor Elinav.
      Naukowcy postanowili też sprawdzić, czy rzeczywiście zmiany w mikrobiomie spowodowały problemy z tolerancją glukozy. Dlatego też dokonali przeszczepu mikrobiomu od ludzi do myszy, które nigdy nie spożywały sztucznych słodzików. Przeszczepu dokonano od osób, u których zmiany były największe i od tych, u których były najmniejsze. Okazało się, że wzorce zmian tolerancji glukozy zaobserwowane u myszy odzwierciedlały to, co obserwowano u ludzi. Zwierzęta, które otrzymały mikrobiom od osób, u których pojawiła się największa nietolerancja glukozy, wykazywały większą nietolerancję niż myszy, którym przeszczepiono mikrobiom osób z mniejszą nietolerancją.
      Nasze badania wykazały, że słodziki mogą upośledzać tolerancję glukozy poprzez wpływ na mikrobiom i jest to reakcja wysoce spersonalizowana, która każdego może dotykać inaczej. Tak naprawdę można się było spodziewać tak różnych reakcji, gdyż mikrobiom każdego z nas jest unikatowy, stwierdza Elinav.
      Naukowcy podkreślają, że w tej chwili nie wiadomo, czy i jakie skutki dla naszego zdrowia niesie ze sobą zaobserwowane zjawisko. Sprawdzenie tego będzie wymagało długoterminowych badań. W międzyczasie musimy podkreślić, że z naszych badań nie wynika, iż konsumpcja cukru – którego szkodliwe skutki zdrowotne wielokrotnie zostały wykazane – jest lepsza niż spożywanie sztucznych słodzików, zauważa profesor Elinav.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...