Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy ujawnili 6 typów obrzydzenia, które chronią nas przed chorobami.

Wśród wywołujących to uczucie rzeczy znajdują się: 1) zmiany skórne, np. czyraki, 2) psujące się jedzenie, 3) nietypowy wygląd, w tym deformacje, 4) słaba higiena, 5) owady i inne zwierzęta, które mogą przenosić choroby i 6) ryzykowne zachowania seksualne.

Zespół z London School of Hygiene & Tropical Medicine (LSHTM) uważa, że uzyskane wyniki pomogą ulepszyć kampanie społeczne związane z myciem rąk mydłem czy stygmatyzacją chorób.

Brytyjczycy zbadali on-line ponad 2,5 tys. osób. Ochotnikom prezentowano 74 obrzydliwe scenariusze. Chodziło np. o spotkania z ludźmi z oczywistymi objawami choroby lub z ropnymi zmianami skórnymi, a także o odgłosy kichania i wypróżniania. Badanych proszono o ocenę nasilenia obrzydzenia na skali (jednym z jej krańców był brak obrzydzenia, na drugim końcu znajdowało się zaś skrajne obrzydzenie).

Ze wszystkich scenariuszy najbardziej negatywnie oceniano zakażone rany z ropnymi wykwitami. Duże obrzydzenie wywoływało też pogwałcenie norm higienicznych, np. silny zapach ciała.

W oparciu o udzielone odpowiedzi naukowcy mogli wyodrębnić 6 kategorii obrzydzenia (mają one związek z chorobami zakaźnymi z naszej przeszłości). Historycznie spożywanie psującego się pokarmu mogło prowadzić do cholery, bliski kontakt z osobami niedbającymi o higienę niósł za sobą ryzyko trądu, rozwiązłość narażała na kiłę, a styczność z otwartymi ranami groziła dżumą bądź ospą.

Uzyskane wyniki potwierdzają teorię unikania pasożytów (ang. Parasite Avoidance Theory), wg której obrzydzenie wyewoluowało u zwierząt i ludzi, by zwiększyć częstotliwość zachowań minimalizujących ryzyko infekcji.

Badania opisane na łamach Philosophical Transactions of the Royal Society: Biological Sciences wykazały różnice płciowe w reakcjach na scenariusze: w porównaniu do mężczyzn, kobiety oceniały wszystkie kategorie jako bardziej obrzydliwe. Wg Brytyjczyków, pasuje to np. do faktu, że mężczyźni angażują się w bardziej ryzykowne zachowania. Dla zbadanych pań najbardziej obrzydliwymi kategoriami były zwierzęta przenoszące choroby oraz ryzykowne zachowania seksualne.

Przed studium akademicy zakładali, że typy obrzydzenia będą odpowiadać kategoriom zagrożenia chorobowego. Okazało się jednak, że rodzaje obrzydzenia odpowiadały raczej rodzajom działań zapobiegawczych (temu, co trzeba zrobić, by uniknąć zakażenia).

Zespół z LSHTM podkreśla, że rezultaty można wykorzystać do opracowania narzędzi do pomiaru obrzydzenia, badań międzykulturowych czy ustalenia, jak wstręt moralny ma się do obrzydzenia chorobą.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

nietypowy wygląd, w tym deformacje

Przecież jest to wymienione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, bea napisał:

Ja np. strasznie się brzydzę wszystkiego co

Bea, nie wiem, nie znam się, psychologiem nie jestem, niezłośliwym bywam, ale może to już nie są obrzydzenia ale ...fobie? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, bea napisał:

ale pozostałe rzeczy, które wymieniłam na pewno budzą obrzydzenie większości ludzi, a w artykule nawet ich nie wymieniono

Uważam, że lista " obrzydzeń" będzie rosła w miarę postępu nauki i postulatów czytelników KW.:)

33 minuty temu, bea napisał:

są osoby, które brzydziłyby się przespać np. z prostytutką (ja na pewno)

Jeżeli piszesz to jako heteroseksualna kobieta, to Twoja opinia jest skażona;) właściwą :D preferencją seksualną.

37 minut temu, bea napisał:

. I jestem pewna, że więcej osób brzydziłoby się psiej kupy niż "ryzykownych zachowań seksualnych" (rozumiem, że chodzi o przygodny seks). 

Jako heteroseksualny facet zgadzam się. :P

Ale coś mi się skromnie wydaje, że badacze w kontekście " ryzykowny zachowań seksualnych" akurat "'okazjonalnego seksu" mogli nie mieć na myśli. Są drastyczniejsze.:angry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Siedzący tryb życia zwiększa ryzyko wielu chorób serca, nawet gdy nasza aktywność fizyczna odpowiada zalecanym normom. Badacze z Mass General Brigham zauważyli, że ryzyko wystąpienia migotania przedsionków, zawału, niewydolności serca oraz zgonu z powodu chorób układu krążenia jest wyższe, a ryzyko wystąpienia niewydolności serca i zgonu, jest aż o 40–60 procent wyższe, jeśli prowadzimy siedzący tryb życia dłużej niż 10,6 godziny na dobę. I nie ma tutaj znaczenia, ile jak bardzo poza tym jesteśmy aktywni fizycznie.
      Siedzący tryb życia jest tutaj definiowany, jako prowadzona po przebudzeniu aktywność o niskim wydatkowaniu energii, taka jak siedzenie czy leżenie. W czas siedzącego trybu życia nie wlicza się snu. Jeśli przekraczamy te 10,6 godziny, to później nawet zalecana dawka aktywności fizycznej może nie redukować tego ryzyka.
      Wielu z nas spędza większość dnia siedząc. I o ile mamy wiele badań pokazujących, jak ważna jest aktywność fizyczna, to niewiele wiemy o konsekwencjach zbyt długiego siedzenia, poza ogólnym stwierdzeniem, że może być ono szkodliwe, mówi główna autorka badań, Ezimamaka Ajufo.
      Siedzący tryb życia prowadzą nawet osoby aktywne fizycznie. To bardzo ważna uwaga, gdyż zwykle sądzimy, że jeśli po spędzeniu dnia na siedząco, będziemy ćwiczyli, to w jakiś sposób zniwelujemy niekorzystne skutki siedzenia. Odkryliśmy, że to bardziej skomplikowane, dodaje uczona.
      Naukowcy wykorzystali w swojej analizie dane 89 530 osób, które przez tydzień nosiły urządzenie monitorujące ich aktywność. Przyglądali się związkowi pomiędzy typowym dniem tych osób, a przyszłym ryzykiem wystąpienia czterech wspomnianych problemów zdrowotnych. Okazało się, że wiele z negatywnych skutków siedzącego trybu życia występowało też u osób, które spełniały zalecenia o ponad 150 minutach tygodniowo umiarkowanych do intensywnych ćwiczeń fizycznie. O ile bowiem ryzyko migotania przedsionków i zawału serca można w większości zrównoważyć ćwiczeniami, to w przypadku niewydolności i zgonu z powodu chorób układu krążenia, ryzyko można jedynie częściowo zmniejszyć.
      Nasze dane pokazują, że lepiej jest siedzieć mniej i ruszać się więcej, a unikanie zbyt długiego siedzenia jest bardzo ważne dla uniknięcia niewydolności serca i zgonu, wyjaśnia Shaan Khurshid. Aktywność fizyczna jest ważna, ale równie ważne jest unikanie długotrwałego siedzenia, dodaje Patrick Ellinor.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po kontakcie z Europejczykami doszło do drastycznego spadku populacji wysp na Pacyfiku. Spadek ten był znacznie większy, niż dotychczas sądzono. Naukowcy z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego wykorzystali metodę lidar do mapowania ludzkich siedlisk na Tongatapu, głównej wyspie i siedzibie władz archipelagu Tonga, oraz dane z wykopalisk archeologicznych.
      Z badań przeprowadzonych przez doktoranta Philipa Partona i profesora Geoffreya Clarka wynika, że przed pojawieniem się pierwszych europejskich statków na Tongatapu żyło 50–60 tysięcy osób. To zaś wskazuje, że na całym archipelagu mieszkało 100 do 120 tysiecy osób. Liczbę mieszkańców Tongatapu oszacowano zaś na 50–60 tysięcy osób. W ciągu 50 lat liczba ludności Tongatapu zmniejszyła się do 10 000.
      Jako, że uzyskane przez nas liczby były znacznie większe, niż dotychczasowe szacunki, przeanalizowaliśmy zapiski pozostawione przez załogi statków oraz misjonarzy. Stwierdziliśmy, że nasze obliczenia są prawdopodobne, mówią naukowcy.
      Uczeni szacują, że populacja archipelagu spadła po kontakcie o 70–86 procent. Przyczyną spadku były patogeny, które przynieśli ze sobą Europejczycy, a z którymi mieszkańcy Tonga nigdy wcześniej się nie zetknęli. Nie byli więc odporni na zawleczone na archipelag choroby.
      Archipelag Tonga został zasiedlony około 3000 lat temu przez ludność kultury Lapita, mówiącą językami austronezyjskimi. Od co najmniej X wieku archipelagiem rządziła dziedziczna monarchia. Pierwszymi Europejczykami, którzy odwiedzili archipelag byli Holendrzy Jakob Le Maire (w 1616) i Abel Janszoon Tasman (1643). Jednak stałe kontakty datują się od wypraw Cooka, w latach 1773–1777. Brytyjczyk nazwał archipelag Wyspami Przyjaznymi. W roku 1797 London Missionary Society podjęło nieudaną próbę wprowadzenia chrześcijaństwa na Tonga. Porażką zakończyła się też misja metodystów z 1822 roku. Metodystom udało się to w 1826 roku, a w 1842 na archipelagu ustanowione misję katolicką. W tym czasie na Tonga trwał okres wojen domowych i niepokojów, który rozpoczął się w 1799 roku. Ostatecznie zakończył się on w 1852 roku pod rządami króla Taufa'ahau, który w 1831 roku przyjął chrzest i od 1845 roku rządził jako Jerzy Tupou I. Władca skodyfikował prawo, nadał krajowi konstytucję i podpisał z rządami USA, Niemiec i Wielkiej Brytanii traktaty, które uznawały niepodległość Tonga.
      Obecnie na Tonga żyje około 110 tysięcy osób.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół dr. inż. Łukasza Frącczaka z Politechniki Łódzkiej pracuje nad innowacyjnym endoskopem o wydłużonym zasięgu, który pomoże w szybkim i skutecznym leczeniu układu pokarmowego.
      Cały pomysł w zasadzie wziął się od lekarzy chirurgów, którzy mają problem ze zdiagnozowaniem pacjentów, zwłaszcza w dalszej części układu pokarmowego. Wiadomo, w polskich warunkach zlecanie kolejnych badań i ich przeprowadzenie to jest odwlekanie o kolejne miesiące, natomiast pacjent cały czas pozostaje chory bez zdiagnozowanej choroby, dlatego też takie urządzenie już przy pierwszym badaniu kolonoskopowym umożliwiłoby znacznie szerszą diagnostykę. Zatem cały okres leczenia [...] znacznie by się skrócił - mówi Frącczak.
      Jak dodaje dr Katarzyna Koter, na razie robot mierzy 85 cm. Planowane jest zbudowanie prototypu o długości 1,5 i do 2 m. Docelowo chcielibyśmy, aby taki robot miał 4 m długości, czyli umożliwiał przebadanie zarówno jelita grubego, jak i wejście do fragmentu jelita cienkiego.
      Naukowcy musieli zmierzyć się z wyzwaniami, związanymi ze specyficznym środowiskiem jelit. Jak dowiadujemy się z opublikowanego przez uczelnię filmiku, opatentowali nawet sztuczne mięśnie - napęd, który imituje ruchy glisty ludzkiej.
      Uczeni podkreślają, że pod względem robotyki układ pokarmowy człowieka jest bardzo trudnym środowiskiem. [...] Ma bardzo niski współczynnik tarcia i jest bardzo ciasny w środku. Poza tym układ pokarmowy jest wrażliwy na bodźce zewnętrzne. Do tej pory lekarze poprzez badanie kolonoskopowe mogli zbadać tylko i wyłącznie okrężnicę i niewielki odcinek jelita krętego.
      Doktor Koter wyjaśnia, że ze względu na ruch wężopodobny robot powinien być mniej inwazyjny w porównaniu do tradycyjnej kolonoskopii. Nie powinien wywierać dużych sił na ścianki jelita. Zmniejszałoby to ryzyko uszkodzenia jelita oraz bolesność badania. Obecnie robot ma średnicę 15-16 mm, jeśli jednak chcemy efektywnie zbadać jelito cienkie, trzeba będzie ten wymiar jeszcze zmniejszyć. Wyposażenie takiego robota w narzędzia i w kanał roboczy pozwoli nam, na przykład, na pobieranie próbek do późniejszych badań.
      Wg Frącczaka, zbudowanie robota o strukturze wężopodobnej na mięśniach pneumatycznych jest dość nowym odkryciem. Tutaj akurat mamy [...] dwa zgłoszenia patentowe. Składamy dwa roboty. Jeden jest zbudowany w oparciu o mięśnie McKibbena. Druga konstrukcja robota jest zbudowana w oparciu o mięśnie poprzeczne. Na ten wynalazek mamy już przyznany patent i wykorzystujemy to dalej w budowie [...].
      Na wprowadzenie robota do praktyki klinicznej musimy jeszcze poczekać. Na dzień dzisiejszy opracowaliśmy [bowiem] tylko i wyłącznie sam napęd takiego endoskopu. Przetestowaliśmy go w warunkach zbliżonych do tych, w których będzie pracował. Mamy już stworzony demonstrator technologii, że takie urządzenie potrafi wchodzić do ciała pacjenta i może być stosowane w medycynie. Natomiast do końcowego produktu... No tutaj jeszcze kilka lat pracy będzie trzeba w to włożyć - podsumowuje Frącczak.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ostatnie badania pokazały, że istnieją 4 podstawowe typy starzenia: metaboliczny, immunologiczny, hepatologiczny (wątrobowy) i nefrytyczny (nerkowy).
      Wiemy, że istnieje trochę markerów klinicznych, np. wysoki cholesterol, które są powszechniejsze w starszej populacji. Chcieliśmy jednak wiedzieć o starzeniu więcej, niż można wyciągnąć z populacyjnych średnich. Co dzieje się z daną osobą podczas starzenia? Nikt nie przyglądał się szczegółowo tej samej osobie w dłuższym czasie - mówi dr Michael Snyder ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda.
      W ramach najnowszego studium Amerykanie profilowali grupę 43 zdrowych kobiet i mężczyzn w wieku 34-68 lat. Przynajmniej 5-krotnie na przestrzeni 2 lat wykonywano u nich pomiary różnych wskaźników z zakresu biologii molekularnej.
      To właśnie wtedy akademicy stwierdzili, że generalnie ludzie starzeją się wg 4 typów. Starzejący się metabolicznie są, na przykład, bardziej zagrożeni cukrzycą albo wykazują objawy podwyższonego poziomu hemoglobiny glikowanej HbA1C (która powstaje wskutek nieenzymatycznego przyłączenia glukozy do cząsteczki hemoglobiny). Ludzi z typu immunologicznego cechuje z kolei wyższy poziom markerów immunologicznych lub z wiekiem stają się oni bardziej podatni na choroby powiązane z układem odpornościowym. Amerykanie podkreślają, że mogą się też zdarzać typy mieszane.
      Analizując próbki krwi, kału itp., w ciągu 2 lat śledzono poziomy różnych mikroorganizmów i związków, np. białek, metabolitów czy lipidów. Oceniano, jak zmieniały się one z czasem.
      Nasze badanie pozwoliło uchwycić znacznie bardziej złożony obraz starzenia [...]. Byliśmy w stanie stwierdzić, jak konkretni ludzie doświadczają starzenia na poziomie molekularnym. Różnice są dość spore.
      Różnice dotyczą nie tylko przebiegu, ale i tempa starzenia. Snyder dodaje, że czas trwania badań pozwalał na podjęcie ewentualnych działań, tak by zapobiec danym markerom starzenia za pomocą zmiany zachowania.
      Typ starzenia (ang. ageotype) jest nie tylko etykietką; może pomóc konkretnym osobom skupić się na czynnikach ryzyka i znaleźć obszary, w których najprawdopodobniej z biegiem lat pojawią się problemy - dodaje Snyder i wyjaśnia, że by lepiej zrozumieć zachodzące zjawiska, trzeba przeprowadzić kolejne badania na większej liczbie osób i z większą liczbą pomiarów.
      To, że ktoś podpada pod jeden z czterech bądź kilka z 4 wyodrębnionych typów, nie oznacza, że nie starzeje się on także wzdłuż innych szlaków biologicznych. Typ wskazuje na szlaki, w przypadku których markery starzenia są najsilniej zaznaczone.
      Autorzy artykułu z pisma Nature Medicine porównywali także starzenie osób zdrowych i wykazujących insulinooporność. Dotąd nikt tego nie badał. Ogółem stwierdziliśmy znaczące różnice dotyczące ok. 10 cząsteczek. Wiele z nich miało związek z działaniem układu odpornościowego i stanem zapalnym.
      Co ważne, nie u wszystkich z czasem obserwowano wzrost markerów ageotypu. U niektórych występowały spadki markerów, przynajmniej przez krótki okres, gdy zmieniali swoje zachowanie. Ochotnicy nadal się starzeli, ale ogólne tempo, w jakim się to działo, zmniejszało się i w niektórych przypadkach markery starzenia spadały. Naukowcy zauważyli ten fenomen w niewielkiej grupie pacjentów w przypadku garstki ważnych z klinicznego widzenia cząsteczek, np. hemoglobiny glikowanej i kreatyniny.
      W podgrupie tej znaleźli się ludzie, którzy by spowolnić tempo starzenia, wprowadzili zmiany w trybie życia. Wśród tych, u których stwierdzono spadki HbA1C, sporo osób schudło, a jedna zmieniła dietę. Pewni ochotnicy ze spadkami kreatyniny, która wskazuje na funkcję nerek, zażywali statyny. W pozostałych przypadkach nie wiadomo, czemu doszło do spadków markerów. U części badanych nie było oczywistych zmian zachowań, a ekipa nadal dostrzegała spowolnione tempo starzenia w obrębie ich ageotypu. Niektórzy utrzymali wolniejsze od średniej tempo starzenia przez cały okres badania. Jak lub czemu się to udało, nadal pozostaje tajemnicą.
      Snyder nie unika udziału we własnych badaniach. Ostatnio było podobnie. Naukowiec było nieco zawiedziony, że starzeje się w przeciętnym tempie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Retrospektywne badania przeprowadzone przez University of Liverpool i WALTHAM Centre for Pet Nutrition ujawniły, że otyłe psy żyją krócej niż psy o idealnej wadze ciała. Z Journal of Veterinary Internal Medicine dowiadujemy się, że czas życia psów z nadwagą jest nawet o 2,5 roku krótszy niż psów o prawidłowej masie ciała.
      Badaniami objęto ponad 50 000 psów z 12 najpopularniejszych ras. Skrócenie życia u psów otyłych zaobserwowano we wszystkich rasach, ale nie wszędzie efekt był równie silny. Wahał się on od o 6 miesięcy krótszego życia w przypadku samców owczarków niemieckich po 2,5 roku krótsze życie w przypadku rasy yorkshire terrier.
      W Polsce na 1000 mieszkańców przypada 186 psów, w Wielkiej Brytanii psy są w 26%, a w USA w 48% gospodarstw domowych. Coraz więcej z tych psów jest otyłych.
      Autorzy najnowszych badań nie sprawdzali, dlaczego zwierzęta zbytnio przybierają na wadze, jednak prawdopodobne przyczyny wskazują wcześniejsze badania. Z danych organizacji Better Cities For Pets wynika, że 54% właścicieli psów i kotów zawsze lub prawie zawsze daje im jedzenie gdy tylko zwierzę o to poprosi, a 22% czasem przekarmia swojego pupila po to, by był szczęśliwszy.
      Właściciele często nie zdają sobie sprawy z tego, że ich pies ma nadwagę i mogą nie wiedzieć, jaki to ma wpływ na jego zdrowie. Jeśli ich ukochany zwierzak jest zbyt ciężki, to z większym prawdopodobieństwem będzie miał problemy ze stawami, z oddychaniem, będzie bardziej narażony na niektóre typy nowotworów, pogorszy się jakość jego życia. To wszystko może mieć znaczący wpływ na samą długość życia, mówi współautor badań, profesor Alex German z University of Liverpool.
      Dla wielu właścicieli dawanie zwierzętom przekąsek, szczególnie smakowitych pozostałości z własnych posiłków, to sposób na okazywanie miłości. Jeśli jednak chcemy, by pies żył długo i cieszył się dobrym zdrowiem, musimy myśleć o tym, co dajemy mu do jedzenia. Niestety, jedynie 5% właścicieli dokładnie  sprawdza, ile jedzenia daje swoim pupilom, a 87% jedynie na oko szacuje ilość jedzenia, jaką zwierzę potrzebuje.
      Wspomniane badania prowadzono na danych udostępnionych przez największą na świecie praktykę weterynaryjną, Banfield Pet Hospitals, do której należy ponad 1000 przychodni w USA. Dane obejmowały okres od kwietnia 1994 do września 2015 i 50 787 psów. Badaniami objęto następujące rasy: jamnik, owczarek niemiecki, golden retriever, labrador retriever, beagle, bokser, cocker spaniel, chihuahua, pitbull, pomeranian, shih tzu, yorkshire terrier. Dla każdej z ras porównano czas życia zwierząt otyłych i tych o prawidłowej masie ciała. W badaniach uwzględniono też, obok rasy, płeć zwierzęcia, datę jego urodzenia i ewentualną kastrację oraz miejsce zamieszkania, daty wizyt u weterynarza, wagę w czasie wizyt, ogólny stan zdrowia oraz datę śmierci.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...