Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Sztuczny nos - pomoc dla kryminologów
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy z NIKU (Norweski Instytut Badań nad Dziedzictwem Kulturowym) znaleźli w Øyesletta pochówek na statku pochodzący z czasów wikingów. Odkrycia za pomocą georadaru dokonano w ramach badań archeologicznych prowadzonych przed budową nowej drogi.
Na obszarze, o którym wiedziano, że jest jednym z największych miejsc pochówku w regionie Sørlandets georadar wykazał obecność pochówku w łodzi oraz kilku kopców pogrzebowych. To niezwykle ekscytujące. Zarówno samo odkrycie, jak i wykazanie, że georadar daje nam nowe możliwości, mówi odkrywca łodzi Jani Causevic.
Na sześciomiejscowej łodzi o długości 8–9 metrów znajduje się co najmniej jeden pochówek. Wszystko wskazuje na to, że łódź najpierw wkopano w grunt, a następnie usypano nad nią kopiec. Na razie nie wiadomo, jak wiele zachowało się z samej łodzi i przedmiotów złożonych do grobu.
Jeszcze 150 lat temu w gminie Kvinesdal, gdzie znajduje się Øyesletta, znajdowały się jedne z największych kopców grobowych w Sørlandet. Były one ulokowane na przestrzeni setek metrów wzdłuż głównej drogi. Wszystkie zostały jednak zniszczone przez dziesięciolecia prac polowych prowadzonych za pomocą coraz nowocześniejszych maszyn. Obecnie nikt nie wie, ile było kopców, a archeologom udało się udokumentować jedynie szczątki niektórych z nich. Dzięki tym ocalonym przez archeologów resztkom wiemy, że cały obszar pochówków w Øyesletta był wykorzystywany pomiędzy 2000 a 1500 lat temu. Chowano tam osoby należące do wyższych warstw społecznych.
Zidentyfikowany właśnie pochówek na łodzi jest pierwszym znalezionym w gminie Kvinesdal. W regionie Sørlandet tego typu pochówki były już znajdowane. Większość z nich była jednak mniejsza, niż znaleziona właśnie łódź.
Pochówki na łodzi zawsze stanowią jedynie niewielką część wszystkich pochówków. Były one wykorzystywane przez małą część populacji. Jednak, przynajmniej w Sørlandet, należą one do najwspanialej wyposażonych grobów.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W Journal of the Royal Society of Antiquaries of Ireland opublikowano artykuł, którego autorzy twierdzą, że zidentyfikowali prawdopodobne miejsca pochówków nawet 65 królów i innych znaczących członków rodzin królewskich żyjących na Wyspach Brytyjskich w okresie wieków ciemnych. Dotychczas z tego okresu na Wyspach Brytyjskich znane było miejsce spoczynku zaledwie jednego anglosaskiego władcy oraz 9 prawdopodobnych anglosaskich pochówków królewskich.
Teraz zespół profesora Kena Darka z University of Reading i Universidad de Navarra informuje,że zidentyfikował 20 prawdopodobnych królewskich kompleksów grobowych, z których każdy zawiera do 5 grobów. Ponadto archeolodzy badają kolejnych 11 kompleksów, które również mogą być miejscami pochówku władców. Wspomniane miejsca pochówku prawdopodobnie pochodzą z V i VI wieku. W tym czasie we wschodniej i południowej Anglii istniały dziesiątki niewielkich królestw, którymi rządzili anglosascy królowie. Z kolei władcy państewek istniejących na północy i zachodzie mieli przeważnie pochodzenie celtyckie i wywodzili się z Brytanii oraz Irlandii.
Dark i jego zespół twierdzą, że w Walii, Kornwalii, Dewonie i Somerset zidentyfikowali pochówki władców takich królestw jak Gwynedd (północno-zachodniw Walia), Dyfed (południowo-zachodnia Walia), Powys (Walia centralna i wschodnia), Brycheiniog (obecne Breckonshire) oraz Dumnonia (południowo-zachodnia Anglia).
Pochówki te były odkrywane w ciągu ostatnich dekad, jednak dotychczas nie zdawano sobie sprawy z ich znaczenia. Dopiero profesor Dark, po porównaniu ich z królewskimi pochówkami w Irlandii, stwierdził, że brytyjskie pochówki królewskie są przeważnie otoczone rowami wykopanymi na planie kwadratu lub prostokąta, wydaje się, że do wielu z nich prowadziły bramy oraz drogi chronione palisadami. Naukowcy uważają też, że pochówki z Caernarfon i Anglesey w Walii oraz Tintagel w Kornwalii mogą być powiązane z legendą o królu Arturze.
Zanim nie przeprowadziliśmy naszych badań porównawczych, nie zdawaliśmy sobie sprawy z dużej liczby prawodopodobnych grobów królewskich w zachodniej Brytanii. Badania tych miejsc pomogą nam lepiej zrozumieć ten kluczowy okres historii Wysp Brytyjskich, mówi Dark.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W wielu grobach z wczesnego średniowiecza widać dowody na ich otwieranie, przemieszczania zwłok i zabieranie złożonych wraz z nimi przedmiotów. Ślady takie widoczne są dosłownie w całej Europie, od dzisiejszej Rumunii po Anglię, a archeolodzy interpretują je jako przykłady rabunku. Alison Klevnäs i jej koledzy w Uniwersytetu w Sztokholmie uważają jednak, że to rodziny zmarłych otwierały groby i zabierały z nich cenne przedmioty.
Szwedzcy naukowcy dokonali syntezy pięciu wcześniejszych badań regionalnych nad tym zjawiskiem. Zauważyli, że bardzo szybko zaczęło się ono rozpowszechniać od końca VI wieku i objęło duże połacie Europy. Na niektórych cmentarzach ślady otwierania nosiły 1–2 groby, na innych niemal wszystkie. Często otwierano je na tyle szybko po pogrzebie, że ani ciało, ani trumna nie uległy rozkładowi.
W takich otwieranych grobach znajduje się niedbale porzucone szkielety, porozrzucane przedmioty, a resztki cennych przedmiotów, często drobinki metali, dowodzą, że ci, którzy groby otwierali, zabierali z nich co najcenniejsze. Na przykład w jednym z grobów z Kent zabrano brosze przyczepione do ubrania, ale pozostawiono srebrne wisiorki i naszyjnik ze szklanymi paciorkami. W innych grobach pozostały np. fragmenty pochodzące z mieczy, ale nie same miecze. Autorzy badań wskazują, że ci, którzy otwierali groby nie próbowali maksymalizować zysku.
Szwedzcy naukowcy uważają, że groby otwierali członkowie rodziny i zabierali z nich cenne przedmioty, które były przekazywane między pokoleniami, takie jaki brosze czy miecze. Przedmioty osobiste, jak np. noże należące do zmarłego, nie były zabierane. Badania wykazały, że niektóre przedmioty były zabierane z grobów niemal zawsze. W szczególności były to miecze, saksy (duży nóż bojowy) i brosze.
Czasem też groby otwierano z obawy przed zmarłym, chcąc zapobiec jego powrotowi do świata żywych. Takie szkielety noszą ślady poważnych manipulacji, jak na przykład przekręcania czaszki w stronę pleców czy odcinanie stóp. Jednak tego typu groby stanowią mniej niż 1% wszystkich badanych.
O ile zwyczaj otwierania grobów i zabierania z nich przedmiotów może wydawać się szokujący, to musimy sobie uświadomić, że pozostawienie zmarłego w spokoju nie jest uniwersalnym postępowaniem ludzkości. Od tysiącleci ludzie wchodzili w różne interakcje ze zmarłymi. W późnej epoce kamienia groby projektowano tak, by można było odwiedzać zmarłych. A i dzisiaj istnieje wiele kultur, w których żyjący mają fizyczny kontakt ze zmarłymi.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy pracujący w powiecie Tybinga (koło Reusten) odkryli jesienią zeszłego roku pochówek kobiety z wczesnej epoki brązu. Jedynym przedmiotem funeralnym była spirala ze złotego drutu. Ma ok. 3800 lat. Specjaliści podkreślają, że to najstarsze jak dotąd złote znalezisko w południowo-zachodnich Niemczech.
Naturalny stop złota pochodzi najprawdopodobniej z Kornwalii. Wg archeologów, to dowód na wczesny handel luksusowymi obiektami. Wykopaliskami kierowali prof. Raiko Krauss z Instytutu Prehistorii i Archeologii Średniowiecznej Uniwersytetu w Tybindze oraz dr Jörg Bofinger z Baden-Württemberg State Office for Cultural Heritage Management.
Podczas prac naukowcy natrafili na zwrócone na południe szczątki kobiety pochowanej w pozycji płodowej. Jedynym przedmiotem funeralnym była spirala ze złotego drutu, znajdująca się po lewej stronie na wysokości biodra. Mogła to być ozdoba do włosów. Uznano to za wskazówkę wysokiego statusu społecznego zmarłej. Badanie radiowęglowe kości pokazało, że pochówek pochodzi z ok. 1850-1700 r. p.n.e., czyli wczesnej epoki brązu.
Naturalny stop zawiera ok. 20% srebra, nieco poniżej 2% miedzi oraz niewielkie ilości platyny i cyny. Wzorzec pierwiastków śladowych wskazuje na pochodzenie z Kornwalii, a konkretnie z rzeki Carnon (wykorzystano naturalnie występujący stop złota, najprawdopodobniej z osadów aluwialnych).
Autorzy publikacji z pisma Praehistorische Zeitschrift podkreślają, że pochówek kobiety znajduje się nieopodal grupy innych pochówków z wczesnej epoki brązu i ma związek z prehistoryczną osadą na pobliskiej Kirchberg.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dotychczas sądzono, że pochówki ludzi w domach i im podobnych strukturach oraz kremacja narodziły się w neolicie w zamieszkujących Bliski Wschód społecznościach rolniczych. Pogląd ten może być jednak błędny, jak wskazują Lisa Maher z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i Danielle Macdonald z University of Tulsa. Dokonane przez nie odkrycie wskazuje, że tego typu zwyczaje grzebalne były stosowane... 10 000 lat wcześniej.
Uczone informują o odkryciu pochówku kobiety, która została pogrzebana w szałasie w tymczasowym obozowisku, a szałas podpalono. Pochówek pochodzi sprzed około 20 000 lat, a zmarła była przedstawicielką jednej z żyjących na Bliskim Wschodzie grup łowiecko-zbierackich.
Dokonane w Jordanii odkrycie wskazuje, że ludzie zaczęli łączyć zmarłych z konkretnymi strukturami, w których grupa obozowała w danym okresie roku. Badaczki przypuszczają, że tworzenie związku pomiędzy zmarłymi a strukturami mogło odzwierciedlać chęć, by zmarli pozostali blisko żywych.
Jak dowiadujemy się z Journal of Anthropological Archeology, na stanowisku Kharaneh IV w Jordanii znaleziono w 2016 roku częściowo spalony szkielet kobiety. Znajdował się on na podłodze szałasu, który został podpalony. Ciało ułożono na boku ze zgiętymi kolanami. Analiza wzorców zwęglenia kości oraz okolicznych osadów wskazuje, że zmarłą umieszczono w szałasie bezpośrednio przed jego podpaleniem. Pozostałości węgla drzewnego i popiołu ograniczały się do zarysu szałasu, a to dowód, iż pożar ograniczył się tylko do niego. Datowanie radiowęglowe wykazało, że pochówek miał miejsce około 19 200 lat temu.
Archeolog Peter Akkermans z Uniwersytetu w Leiden przypomina, że znamy przykłady neolitycznych pochówków, gdy zmarli byli grzebani w lub pod palonymi następnie strukturami mieszkalnymi, znamy też przypadki kremacji. Jednak odkrycie z Kharaneh IV pokazuje, że praktyki takie można datować o 10 000 lat wcześniej i pochodzą z otoczenia kulturowego łowców-zbieraczy, zupełnie innego od kultury wsi neolitycznych rolników.
W Kharaneh IV znaleziono resztki trzech kolejnych szałasów. Pod podłogą jednego z nich odkryto 2 szkielety. Szałas, którego wiek oszacowano na około 19 400 lat, również został spalony, prawdopodobnie, gdy jego użytkownicy przestali z niego korzystać. Jednak spalenie nie miało związku z pochówkiem.
Lisa Maher mówi, że odkrycie w Kharaneh IV pozwala połączyć śmierć człowieka ze zniszczeniem struktury mieszkalnej, którego dokonano w ramach praktyk grzebalnych. Uczona nie wyklucza, że zmarła mieszkała w szałasie, a może nawet w nim zmarła, w związku z czym uznano go za nienadający się do zamieszkania. Tak czy inaczej wiemy, że Kharaneh IV było używane jeszcze długo po śmierci kobiety, mniej więcej do 18 600 lat temu. Zatem ci, którzy ją pochowali, mogli uznać, że zapewnienie jej stałego miejsca spoczynku jest ważne.
Nie wiemy, jakie znaczenie dla mieszkańców Kharaneh IV miało podpalenie szałasu ze zwłokami. Nie możemy jednak wykluczyć, że mamy tutaj do czynienia z jakimś rytuałem przejścia, odrodzenia, oczyszczenia czy cyklu życia i śmierci.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.